KARTKA Z PAMIĘTNIKA EWY
Gdy patrzę na ten dzień z perspektywy czasu - jest mi wstyd. Na nic teraz zda się płacz i żal, nic nie usprawiedliwi pierwszego grzechu. Prawdę mówiąc nic nie zapowiadało, że tak słono za to zapłacę. Tego dnia przechadzałam się jak zwykle wśród jasnych rajskich pól a z mojej twarzy nie schodził uśmiech. Adam odszedł gdzieś w głąb lasu a ja cieszyłam się promieniami słońca. Wiedziałam, kim jest bóg, znałam go a on znał mnie. Jego bliskość nie byłą krępująca, cieszyłam się, że opiekuję się nami jak swymi dziećmi. Mieliśmy dla siebie cały ten ogród, każde zwierze i każdą roślinę prócz drzewa poznania dobra i zła. Znudzona udałam się tropem mego męża, byłam ciekawa, co robi w lesie, ponieważ ja sama nie chodziłam sama tak daleko. Nim zdołałam go zauważyć mój wzrok przykuło drzewo. Nie byłam pewna, co do jego pochodzenia, nie przypominało, bowiem innych drzew w raju. Otulała go jasna poświata a owoce wyglądały tak, jakby mieniły się w ogniu.
Podeszłam bliżej by przyjrzeć się cudownej roślinie. Zza konarów drzewa wyłonił się wąż, zwierzęta w ogrodzie nie były groźne, ale widząc gada cofnęłam rękę.
„ - Czy rzeczywiście bóg powiedział: nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu” – Wąż wlepiał we mnie ogromne złote ślepia.
-Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy. – Odpowiedziałam mu spokojnie.
- Tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli
„- Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło!” – Nie dostrzegłam podstępu, a zauważyłam, że owoce wyglądają na smaczne i dobre do spożycia. Mój mąż stanął obok, ugryzłam i dałam mu spróbować. Moje serce przepełniło się nieznanymi dotąd emocjami. Poczułam, że jestem naga, więc zrobiłam przepaskę z gałązek figowych. Wiedziałam, że stałam się taka jak bóg, ale przeraziłam się jego gniewu, mówił przecież o tym by nie jeść owoców z tego drzewa. Gdy mężczyzna rozmawiał z bogiem stanęłam obok, on zapytał, czemu to uczyniłam, opowiedziałam mu ze spuszczoną ze wstydu głową o wężu. Bóg przeklął węża, a zaraz potem obarczył mnie trudem brzemienności. Dostałam imię, - Ewa i mimo naszych błędów Bóg przyodział nas. Anioł, który został zesłany przez Boga wydalił mnie i Adama z ziemi, z której powstaliśmy, udaliśmy się, więc dalej, przepełnieni goryczą i złością na samych siebie. Tak oto opuściłam raj, za którym wciąż tęsknię.