Wizja roz 6

"Wizja"



Czy naprawdę byłem taki ślepy, że nie zauważyłem, kiedy Bella weszła do środka? Gdy tylko pojawiła się Renesmee jej wesoła osoba przyćmiła wszystkich tu obecnych. Łącznie ze mną. Ale teraz była z Alice na górze i wróciłem na ziemię. Aż zrobiło mi się głupio, gdy spojrzałem z zaskoczeniem na Bellę, która znikąd pojawiła się w salonie, przytulając się do Edwarda. Powinienem już się przyzwyczaić do ich sztuczek, ale nie za bardzo mi to wychodziło.


Jacob, skup się, nakazałem sobie. Nie miałem zamiaru znów odpłynąć, widząc Nessie, choćby nie wiadomo jak mogłaby mnie rozpraszać. Postanowiłem usiąść na najbliższej kanapie, wygodnie się rozsadzając. Nie minęła jednak sekunda, a już leżałem na podłodze kilkanaście metrów od kanapy. Raptownie wstałem, nie wiedząc co jest grane. Na kanapie siedziała Rosalie, wpatrując się we mnie triumfalnie.


- Mógłbyś uważać, gdzie siadasz, kundlu? - syknęła.


- Mogłabyś powtórzyć? Nie dosłyszałem cię - Zacząłem się z nią drażnić z chytrym uśmieszkiem na twarzy. Widząc, że znów rozwalam się na kanapie, kompletnie ją ignorując, posłała mi groźne spojrzenie.


- Jacob, Rose! Darujcie sobie! - jęknął Edward, nie wypuszczając Belli z objęć. - Czy chociaż dzisiaj, w święto Renesmee moglibyście zachowywać się normalnie?


- Spokojnie, Edward. Panna Kieł miała tylko pewien problem z koncentracją i nadmiarem energii. Prawda? - uśmiechnąłem się do niej złośliwie. Zignorowała mnie, ale zauważyłem, że dłonie zacisnęła w pięści. Usatysfakcjonowany zamknąłem oczy, ale tylko na sekundkę, bo zaraz usłyszałem jak ktoś schodzi po schodach.


Po mimo najszczerszych chęci znów w mojej głowie była tylko Renesmee. Jej piękna postać schodziła z gracją po schodach. Miała na sobie skromną, jasnoniebieską sukienkę na ramiączkach, która sięgała jej do kolan. Wyglądała w niej tak uroczo i ślicznie! Może i Alice nie zna się na dekorowaniu domu, ale ubierać umie. Z szerokim uśmiechem na twarzy przystanęła obok jednego z krzeseł.


- Och, na prawdę nie musieliście robić sobie kłopotu! Mimo to jestem taka zaskoczona. W życiu nie pomyślałam, że zrobicie dla mnie coś tak dużego. Dziękuję! - powiedziała radośnie, jeszcze raz przytulając Alice. - A tak przy okazji sukienka jest śliczna.


- No, to był dobry pomysł, Alice - odezwałem się. - Renesmee świetnie w niej wygląda. - Wyszczerzyłem się do Nessie jak głupi. Odpowiedziała mi uśmiechem.


- Widzisz Bello? To jest prawidłowa reakcja na przyjęcia. Powinnaś się uczyć od swojej córki - zaśmiała się Alice. W odpowiedzi Bella rzuciła w nią jakąś rzeczą, a wróżbitka w ostatnim momencie ją złapała, pokazując język.


- To co? - zmieniła temat. - Rozpakujesz prezenty?


- Najpierw poczekajcie na mnie! - Rozległ się jakiś głos w oddali. Po chwili zza drzwi wynurzył się Seth.


- To już nikt nie póka? - jęknąłem.


Seth puścił moją wypowiedź mimo uszu i wyciągnął z kieszeni kurtki jakąś małą paczuszkę. Wręczył ją Nessie. Zobaczywszy co jest w środku zaczęła mu dziękować. Wytężyłem wzrok i zobaczyłem, że Renesmee trzyma w ręku jakąś książkę. Sądząc po jej minie musiała dobrze znać autora, bo zaczęła coś mówić Sethowi z zapałem. Ten się tylko śmiał.


- Dobra, dobra nasza kolej - przerwała im zniecierpliwiona Alice. - Postanowiliśmy ci wszyscy wspólnie załatwić prezent. Emmett! Wnieś proszę to do domu.


Emmett posłusznie wyszedł do kuchni i po chwili trzymał dwa wielkie, podłużne opakowania. Oczywiście dobrze wiedziałem, co tam jest. Wychodziło więc na to, że ja miałem dla niej najskromniejszy prezent, ale miałem wierzyłem, że się spodoba Nessie.


Renesmee z wielkimi oczami podeszła do dwóch opakowań, po czym błyskawicznie z wielką zręcznością otworzyła je. Widząc jej minę wszyscy wybuchli śmiechem. Edward szybko wytłumaczył:


- No cóż, mówiłaś kiedyś, że zawsze chciałaś mieć własne skrzypce i gitarę. Planowaliśmy ci kupić jakieś małe auto, ale Bella z Esme powiedziały, że jesteś jeszcze za młoda - Wzruszył ramionami.


- Bardzo mi się podoba! Trochę z tym przesadziliście, ale instrumenty są super. I ta książka od Setha... - pokręciła głową.


- Jeszcze ja nie wręczyłem ci prezentu - zaopanowałem


- Jake, ty też...


- To nic wielkiego - przerwałem jej. - Obróć się tylko i zamknij oczy.


Posłusznie wypełniła moją prośbę. A ja zapiąłem jej na szyi własnoręcznie wykonany wisiorek. Wiedziałem, że bardzo lubiła błyskotki, więc miałem nadzieję, że własnoręcznie wykonane również preferuje. Gdy otworzyła oczy z podziwem wpatrywała się na zawieszoną na wisiorku figurkę. To był dobry pomysł wyrzeźbić jej własną miniaturkę wraz ze mną jako wilkiem. Czy mi się tylko wydaje czy Renesmee naprawdę zadrżał głos ze wzruszenia?


- Jest piękny - szepnęła, a potem rzuciła mi się na szyję. Przytuliłem ją delikatnie, będąc praktycznie prawie w bezgranicznym szczęściu, ale zaraz potem się ode mnie odsunęła. Wiedziała, że sam to wyrzeźbiłem, ponieważ Bella często jeszcze nosiła moją bransoletkę, którą dawno temu jej wyrzeźbiłem.


- No to skoro prezenty otworzone - Alice klasnęła głośno w dłonie - to czas na... - Przerwała nagle, wpatrując się przed siebie, nie widzącym wzrokiem. Wszyscy wiedzieli, co się stało. Alice miała wizję. Zauważyłem, że Edward patrzy na mnie zmartwionym wzrokiem, ale szybko się odwrócił. Wszyscy doskoczyli do Alice.


- Alice, co widzisz? - spytał ją Jasper.


- Ktoś... ktoś złoży nam wizytę - wyszeptała. Wszyscy zamarli, ale pospieszyła z wyjaśnieniami. - Nikt zły tylko... Odwiedzi nas Huilen i Nahulel.


Stanąłem jak wryty. Jeszcze tego mi trzeba było! Nie dość, że Renesmee marzy o wizycie Nahulela to najwyraźniej jej życzenie się spełniło! Założyłem ręcę na klatce piersiowej.


- Kiedy dokładnie? - dopytywał się Jasper.


- Jutro, albo dziś w nocy.


- No to pozostało nam przywitać gości - podsumował Carlisle. Wszyscy pokiwali głowami, wszyscy oprócz mnie, bo spoglądałem na Nessie i jej twarz wykrzywioną szerokim uśmiechem, a gdy spojrzałem w okno zauważyłem, że niebo wczuło się w mój nastrój. Bowiem padał deszcz.


Wyszukiwarka