mroczna88 Dlaczego go zabiłem

Severus wszedł do gabinetu Dyrektora w humorze, który – w najlepszym przypadku – można było nazwać „wkurwiony". Osiem rozwalonych kociołków, Longbottom wylał żrącą substancję na jego ulubiony płaszcz, obiad był przypalony, a teraz ten głupi starzec wołał go do siebie na – jak to uprzejmie określił – przyjacielską pogawędkę. Wszedł bez pukania i usiadł na fotelu, po czym sięgnął po ciastko. Był diablo głodny. Dumbledore'owi zamigotały oczy.


- Szeveruszie! Jaka miła niespodzianka!


Sądząc, że jego przełożony akurat coś jadł i stąd ta wada wymowy, odpowiedział najbardziej jadowitym sykiem, na jaki było go stać.


- Czyżby? Byłem pewien, że odpowiadam na twoje wezwanie.


- Och… Mógłbysz dać sztaremu człowiekowi trochę radoszci.


- Czy ty się spiłeś?


- Alesz nie! Osztatnio ktosz mi powiedział, że Szon Connery mógłby mnie żagrać, więc ćwiczę wymowę.


- O co ci chodzi? Tylko szybko, bo chcę odpocząć.


- Szeweruszie…


- PRZESTAŃ!


Dumbledore spojrzał na niego zdziwiony.


- Ale o czo ci chodzi?


- O to, jak wymawiasz moje imię! Mów po ludzku!


- Ale „Szewerusz Sznejp" brzmi tak ładnie!


- Avada Kedavra!


Wyszukiwarka