Anonim Dzieje pierwszej krucjaty


ANONIMA

DZIEJE

PIERWSZEJ KRUcJATY

ALBO

CZYNY FRANKóW

I PIELGRZYMóW

JEROZOLIMSKICH

przetłumaczył,

wstępem i objaśnieniami opatrzył


Karol Estreicher


Państwowe Wydawnictwo Naukowe

Warszawa - Kraków 1984




Tytuł oryginału

Gcsśa Francorum et aliorum Hierosolimitanorum

btiuf

Andrzej Daroiski ,



Wyprawy krzyżowe.



W połowie wieku XI

plemiona Seldżuków tureckieh atakując państwo

bizantyńskie zagroziły jego istnieniu.Zdobyły Syrię,

65 zapanowały nad Palestyną, a przekraczając Azję

; Mniejszą od wschodu zbliżyły się do Bosforu i kon-

stantynopola. Odwieczny zwyczaj chrześcijan piel-

grzymowania do Jerozolimy i miejsc świętych

natrafił na przeszkody budzące gniew zachodniego

świata. Wtedy także powstał w Europie stan rycerski

i wykształcił sig obyczaj rycerski,sprowadzający

się do walki konno, w zbroi lub w kolczudze,

w hełmie,z kopią,z mieczem u boku i z tarczą,

na której malowano herb. Ryccrzowi pomagali

żołnierze z wolna popadający w zależność od swych

panów.Właśnie w Dziejach#ierwszej krucjaty Anoni-

ma wyraźnie daje się zauważyć te zmiany, czyli

powstawanie stanów społecznych we wczesnym śred-

niowieczu.

Równocześnże wśród zromanizowanych narodów

i Europy zdoby#y nowe siedziby bitne szczepy skan-

dynawskie zwane Normanami. Podporządkowały

sobie na północnym zachodzie Francji półwysep,

zwany odtąd Normandią. Szybko ulegli romani-



zacji, ale niemniej dokonywali dalszych najazdów

i podbojów. Opanowali Sycylię i południowe #N'łochy,

zakładając tu feudalne ksigstwa. #~' roku 1066

najechali i zdobyli Anglżę. #\j pierwszej krucjacie

udział normandzkich książąt i rycerzy z południo-

wych Włoch był znaczny. 1#'łaśnie z nich wywodzi

się autor naszego opisu.

Gdy jedni Normanowie ruszyli na zachód i po-

łudnie Europy inni, zwani Waregami; na sw##ch

łodziach dotarli Niemnem a potem Dnieprem

daleko w głąb Rusi i tu zakładając feudalne pań-

stwa, doszli do Morza Gzarnego, do granic bi-

zantyńskiego cesarstwa.

Wezwanie do krucjaty przeciw światu muzuł-

mańskiemu rzucone przez papieża Urbana II,

który przyrzekł cesarzowi bizantyńskiemu Aleksemu

pomoc i obronę, trafiło na te właśnie stosunki

społeczne i narodowe. Podczas synodu w roku

1095 w Glermont, w południowej Francji, zgro-

madzone tłumy ślubowały świętą wojnę. ##,yszy-

wano sobie z czerwonego sukna znak krzyża na

ramieniu i stąd przyjęła się nazwa krucjat, czyli wo-

jen krzyżowych i krzyżowców. Zastępom rycerskim

i pieszym żołnierzom oraz pielgrzymom, którzy

ruszyli na Wschód, by zdobyć Jerozolimę, wyda-

wało się, że spełnżają świętą ideę chrześcijaństwa.

Największą agitację w tym duchu rozwinął

Piotr z Amiens zwany Pustelnikiem gromadząc

masy ludowe we Francji, we Włośzech i w Niem-

czech. Źle uzbrojone, nie chcąc nawet czekać aż

rycerstwo i piesi żołnierze przygotują się do marszu,

owe tłumy ruszyły na #1'schód, opanowane fana-

tyzmem eiemnym a zgubnym: Popełniali mnóstwo

gwałtów, zwłaszcza na Żydach. Tylko część dotarła

do Konstantynopola, skąd cesarz Aleksy czym

prędzej w'yprawił ich dalej. Razem w pierwszej

wyprawie krzyżowej miało wziąć udział około

250 tysięcy ludzi.

Zdobycie Jerozolimy w roku 1099 zakończyło

się rzezią muzułmanó#v, co nie przyniosło chluby

chrześcijańskim zastępom. Utworzono królestwo Je-

rozolimy, a jego koronę oddano rycerzowi Baldwi-

nowi. Królestwo to było słabe zarówno wskutek

naporu muzułmanów, jak i niechęci cesarzy bi-

zantyńskich, a także zawiścż i niezgód wewnętrznych.

Później zorganizowano jeszcze drugą krucjatę

dla podtrzymania Jerozolimy (1147-1149) i trzecią

(1189-1192), ale wyprawy te nie udały się, okazując

niemożność opanowania przez zachodnie siły Pa-

lestyny, Syrii i krajów Azji Mniejszej. Także krucjaty

Ludwika Św. króla Francji, podjęte w XIII wieku,

kończyły się z reguły klęskami.

Niechlubną więc pamięć zostawiły po sobie

wyprawy krzyżowe. Zamiast ładu, sprawiedliwości

i prawa zrodziły krzywdy i okrucieństwo. Pamięć

o nich żyje dotąd, od czasu do czasu wybucha

g#vałtami i bratobójczymi walkami: Rzeź Ormian

w Turcji w roku 1921, wygnanie Greków z ich

odwiecznych siedzib w roku 1923, a wreszcie od

roku 1976 walki w Libanie między ludnością muzuł-

mańską a chrześcijańską lub trwające ciągle spory

i walki na Cyprze stają się dopiero zrozumiałe

na tle antagonizmów trwających lat tysiąc. Posiew

wojen by-wa okrutn#,, długi, nie do zapomnienia.




WST#P



Autor. Opis pierwszej wyprawy krzyżowej bu-

dzi zainteresowanie, bo sporządzony został bezpo-

średnio w toku wypadków. Autor był utalentowanym

kronikarzem na ogół, bo nie był wcale obiekty-

wny. Jego opowiadanie jest zawsze interesujące,

choć u czytelnika budzi opór, i wskutek krz#,wd,

i okrucieństw, o jakich czytamy.

Lecz jest i druga strona dzieła, związana z kul-

turą owych ziem bizanty#sko-syryjskich, gdzie istniało

tyle ludów, państw i miast.

Nie wicmy i zapewne nie dowiemy się tego

nigdy, kim był autor opisu kruejaty. Pozostawił

w cieniu swą osobg. Tylko z rzadkich i przypad-

kowych wzmianek w tekście możemy wyciągnąć

pewne domysły. Zapewne pochodził z ##'łoch po-

łudniowych, z Normanów, którzy po zdobyciu

Sycyl i Kalabrii tam osiedli. Że pochodził z #l#łoeh,

to widzimy choćby ze wzmianki zaraz w pierwszym

rozdziale, gdzie wspomina o krajach Europy za-

chodniej jako o krajach zaalpejskich, za górami-

ultra montanas #artes, co wskazuje na jego pocho-

dzenie z południa. Także w pierwszym rozdziale

pisze o przyjęciu znaku krzyża przez krzyżowców

w ten sposób, jakby nie był tego świadkiem, a tylko

słyszał o tym.

Posiadał wykształcenie klasyczne, przede wszy-

stkim znajomość łaciny i greki: A jednak staro-

żytności klasycznej nie jest ani wielbicielem, ani

naśladowcą, jak późniejsi humanżści. Nie powtarza

długich okresów występujących w piśmiennictwie

rzymskim. Jest natomiast fanatycznym chrześci-

janinem.


Autor



Nasz autor mógł być ryeerzem średniej klasy,

co łączyłoby się z‚ ślubami lub z niższymi świgce-

niami. Należał więc także do stanu duchownego,

o czym świadezy jego wykształcenie, wówczas

głównie posiadane przez duehownych, d także

ciągłe podkreślanie religijnego celu wyprawy i reli-

gijnych, ehrześcijańskich obyczajów. Autor pamięta

o św#ętach, z szacunkiem wyraża się o kośeiołach

i księżaeh, podkreśla rolę tych ostatnich przy wal-

kach i trudach marszu, wspomina o cudownych

interwen‡jach Nieba. Zna także dobrze daty, święta,

obyczaje chrześcijańskiego kalendarza.

Był blisko związany z Bomundem (synem Ro-

berta Giskarda, księciem Tarentu), naczelnym do-

wódcą trzeeiej armii krzyżowców: O tymże Bomun-

dzie pisze Anonim zawsze z uznaniem i z szacunkiem,

tytułując go panem i nie szczgdząc mu pochwał.

Był widocznie świadkiem jego przygód i walk,

co wy'nika z opisów, czasem bardzo szezegółowych,

czasem znanyeh mu z opowiadań. Gzynił zapiski,

które zaraz po zdobyciu Jerozolimy w roku 1099

uzupełni#, i być może tam zostawił swój rękopis,

w oryginale lub w odpisie, w jednym z chrześci-

jańskićh klasztorów. Albowiem opat bawarski Eck-

hard wspomina, że czytał w Jerozolimie w roku

1101 "niewiclką księgę" z opiśem pierwszej wy-

prawy. Jest to właśnie nasza opowieść. Można

więc przypuścić, że w Jerozolimie znajdował się

pierwotny manuskrypt. 1'Veześnie, bądź skopio-

wany, bądź też przewieziony do Europy, stał się

źródłem różnych kompilacji i kronik. Istniejąjeszeze

i inne dowody wezesnego powstania dzieła, m. in.




10 WST#P


i ten, że autor o niektórych sprawach pisze w czasie

teraźniejszym lub przyszłym. Natomiast podział

dzieła na rozdziały pochodzi z wydania z wieku

XVIII; musi to być jednak podział dawny.

Jak bowiem wspomnieliśmy, oryginalna re=

dakcja naszej kroniki zaginęła, ale możemy się

dom 65dyślać pierwotnego tekstu na podstawie kilku

kopii, z których najważniejsze są teksty zachowane

w bibliotekach w Madrycie i w Z~latykanie. W tych

rękopisach zachowała się arehaiczna pisownia ła-

cińska, z właściwościami normandzkiej ortografii,

co dodatkowo śwżadezy o pochodzeniu autora.

Drul#em ukazała się kronika Anonima po raz

pierwszy w Hanowerze w roku 1612. 1Vydawcą

dzieła był historyk i dyplomata francuskx Jacques

Bongars z Orleanu.


O b y c z aj e. Dzięlci temu, że Anonim był świad-

kiem wyprawy, zyskujemy w jego opowiadaniu

pierwszorzędne źródło historyczne. Stają przed

nami żywo armie krzyżowców podniecone fana-

tyczną myślą odbicia Jerozolimy z rąk muzułmań-

skich i długim marszem idące przez Bałkany do

Konstantynopola i płynące morzem z 1#łoch.

Nie są to tylko zastępy wojska, ale i bandy piel-

grzymże, skłonne do rabunku i gwałtów, nawet

wobec chrześcijan. 11'odzowie są nieraz skłóeeni,

wojska wiecznie głodne, źle zaopatrzone. Marsze

wloką się, uzbrojenie jest prymitywne i takie są

wszystkie inne warunki wyprawy.

Z opisów strategii na uwagę zasluguje opis

oblężenia Marry i zdobycia miasta za pomocą


Ob#cz-#‚ I 1



wieży oblężnicz‰j, ataku z drabiń #i podkopu murów.

Oburzenże wzbudza przy tym niegodne i zdra-

dli###e postępowanie krzyżowców z ludnością muzuł=

mańską.

Narracja Anoninia poparta jest ścisłymi danymi

chronologicznymi; wspomniane są daty dzienne,

miesiące i dekady, w czasie których działy się opi-

sywane wypadki.

Także obyczaje rycerskie, bitwy, pojedynki,

podjazdy, uzbrojenie - to wszystko budzi u ćzy=

telnika zainteresowanie.

'\ie walki, lecz trudy pochodu i klimatu osła-

biały szeregi krzyżowców. Głód i pragnienie, brak

zaopatrzenia dziesiątkowały owe gromady konnego

ryeerstwa i pieszych żołnierzy oraz postępujących

za nimi pielgrzymów. Ghoroby z ran i epidem

wybuchały i niszczyły ich szeregi. Ludożerstwo

z głodu, jedzenie padliny, traw, korzeni, picie

krwi z pragnienia występowało nagminnie. Autor

opisuje to bez wstrząsu, jako normalny wynik

trudów wyprawy. 11'zbudza to w dzisiejszym czy-

telniku niechęć, wstręt nawet i nasuwa najsmut-

niejsze refleksje o naturze ludzkiej.

Anonim wyraźnie zaciera błędy krzyżoweów,

a było ich wiele, zbyt wiele, by wyprawa mogła

naprawdg się udać. Gesarz bizantyński Aleksy

nadaremnie próbował wprowadzić jakiś ład w ten

najazd rzekomych sprzymierzeńców, w istocie bę-

dący dla jego słabego państwa najazdem wrogóvv.


#'Vłócznia i miecz. Ze szezegółów obyczajo-

wych zaciekawiają nas dwa, a mianowicie znale-




wsr#r



zienie w katedrze w Antioch świgtej w#óczni

oraz miecz posłany krzyżowcom przed bitwą przez

wodza Korbagg.

Ukrytą w katedrze antiocheńskiej włócznig,

którą miał być przebity bok Ghrystusa na krzyżu,

uważano za świgtą relżkwig najwyższej wartości.

Jej liczne kopie i naśladownictwa rozeszły sig po

świeeie chrześcijańskim, niektóre z nżch pod nazwą

włóezni św. 1\#raurycego. Taka włócznia znajduje

sig w Rzymie i w skarbcu cesarzy w #\Śedniu.

Tej to włóczni kopig przekazał Otto III Bole-

sławow'i Ghrobremu w Gnieźnie w roku 1000 i ona

to znajduje się w skarbcu katedralnym w Krakowże.

Dodajmy, że w średniowieezu przekazanie włóczni

oznaezało przekazanie władzy.

Gzytelnika polskiego zainteresuje także wiado=

mość o mieczu przesłanym przez Korbagg krzyżo-

wcom. Był to zwyczaj średniowieczny oznaczający

wyz##anie na sąd Boży lub wyciągnigcie wojsk

przeciwnika na otwarte pole bitwy. Giekawe, że

obaj autorowie opisu tego zwyczaju, tj. Anonim

i nasz Dhzgosz (przy opisie bitwy pod Grunwaldem),

sprowadzają owo wyzwanie do pychy, gdy tym-

czasem był to zwyczaj Iycerski. Skoro już o mieczach

grunwaldzkich mowa, to trzeba podkreślić, że

współezesne źródło krzyżackie wspomina, iż królowi

posłano dwa miecze celem jego wystąpienia wraz

z polskimi wojskami na otwartym polu bitwy.

Długosz znający obyczaj rycerski, chcąc uchronić

Jagiełłg przed zarzutem nieznajomości obyczajów

rycerskich, przedstawił wysłanie mieczy przez Krzy-

żaków jako gest pychy. Podobnie uczynił kroni-

Fartece 13



karz wyprawy krzyżowej, przedstawiając gest wodza

Korbagi jako drwing z nieprzyjaciela.


Fortece. Po zdobyeiu Jerozolimy i obsadzeniu

załogami najważniejszych miejscowości, niektórzy do-

wódcy pierwszej wyprawy krzyżowej osiedli na Blżs-

kim 11'schodzie, aby pilnować portów ż wybrzeży

Morza Śródzżemnego. Gotfryd z Bujonu osiadł w Je-

rozolimie, jego brat Baldwin utworzył ksigstwo w E-

dessie i był później koronowany królem Jerozolimy,

Rajmund z hrabstwa św. Idzżego panował udzielnie

w Libanie, Bomund z Tarentu i Tankred oraz

jego normandzcy krewnż rządzili w Antiochii.

1V cią#u XII wieku wybudowali w owych

krajach potgżne zamki i fortece. Do dziś ruiny

budowli świadezą o świetności tej arehżtektury

romańskżej. Ale już wówezas, po kżlkudziesigciu

latach, okazało sig, że udzielni książgta nie posia-

dają sił, by bronić owych fortec, i dlatego oddano

je we władanie zakonom rycerskim. Nastąpiły

dalsze wyprawy krzyżowe, wojny i zdobycze; lecz

nic nie było w stanie powstrzymać zwycigskiego

pochodu ludów arabskich a potem tureckich, po-

chodu ostatecznie zakońezonego w roku 1453 zdo-

byciem Konstantynopola przez Turków i upadkiem

cesarstwa bizantyńskiego.


Krucjaty w Polsce. 1\Tże znalazły one u nas

oddźwigku. #yliśmy daleko od wielkżeh wvpraw

feudalnych Zachodu, byliśmy zajgci utrwalaniem

i jednoczeniem królestwa przez cały wiek XII

i XIII. Potem przyszła budowa miast i siedzib.




>v'VST#P


Na lata I 146-I 149 przypada druga wyprawa krzy-

żowa Ludwika VII i Konrada III i Gynnam Grek

zapisał, że w wyprawie tej uczestniczył zastęp

Polaków. Kto wie, czy nie dołączyli się oni do armii

krzyżowców idących przez Węgry. W roku 1154

syn Krzywoustego książę Henryk Sandomierski

miał wraz z rycerzem Jaksą Gryfitą wyruszyć na

wyprawę do Ziemi Świętej. Powróciwszy założyli

dwa klasztory rycerskie : Henryk - templariuszy

w Zagościu, Jaksa - bożogrobców w Miechowie.

W roku 1364 Kazimierz 11#'ielki gościł w Kra-

kowie kilkunastu monarehów. 1V tym zjeździe

uczestniczyli cesarz Karol IV, królowie Ludwik

z Węgier, Waldemar IV Duński i Piotr z Gypru,

a także wasalowie owych monarchów, książęta,

baronowie, margrabiowie ze Śląska, Brandenburg,

Pomorza. Król Piotr de Lousignon z Gypru poruszył

na zjeździe sprawę pomocy dla wyprawy krzyżowej,

jaką gotował przeciw niewiernym na 1t'sehodzie.

Współezesny francuski historyk i poeta Wilhelm

Machaut wspomina o serdecznym przyjęciu, jakie

zgotował królowi Gypru Kazimierz #1'ielki. Ale

prócz zapewnień przyjaźni i bogatych darów Ka-

zimierz i panowie Małopolski nie chcieli się mieszać

do tej projektowanej a niebezpiecznej wyprawy.


Idea i rzeczywistość krucjat (1095-1274).

Od lat jest ona przedmiotem badań. Gzym krucjaty

były naprawdę, jakie cele przyświecały ich przy-

wódcom, papieżom i prałatom rzymskim, mo-

narehom i rycerzom, czy istotnie tylko niskie ma-

terialne pobudki kierowały tą ofensywą Zachodu


Idea i rzecz#uristośE k#ucgat 15



na Wschód - takie pytania padają ciągle. Li-

teratura dotycząca wojen krzyżowyeh jest ogromna.

Z dawniejszych badań nie straciło swej wartości

dzieło H. Prutza fiulturgeschichte der lireuzzge (Berlin

1883), a z nowszych monografii wspomnieć należy

A. Waasa Geschichte der lireuzzge (Fryburg 1956),

A. Desehampsa Terre Sainte Romane (Paryż 1964),

M. Erbstossera Dże #ireuzzge (Lipsk 1976). Ostatnio

(1977 i 1982) wznowił dyskusję na temat krucjat

profesor Uniwersytetu Londyńskiego Jonathan Riley-

-Smith szukając głębszych motywów i ideowych

celów w wyprawach krzyżowych. Nam trudno się

z tym zgodzić. Podboje Krzyżaków i Rycerzy

Mieczowych nad Bałtykiem powoływały się na

wojenną ideologię krzyżowych wypraw. Wiemy

dobrze, do czŠgo owa ideologia doprowadziła.

##'V wieku XVII gdy ustalił się podział śród-

ziemnomorskiego świata i islam odgraniczył się

od chrześcijaństwa, a ekspansja turecka uderzyła

i w nasze granice, wtedy to ogromne powodz‚-

nie zyskała w Polsce epopeja Torquata Tassa

(1544#1595) o pierwszej wyprawie krzyżowej pt.

Goffred albo,#eruzalem w.yzwolona-f>rzekładania Piotra

liuchanowskżego. Nie tu miejsce rozważać stosunek

Tassa do źródeł, ale zapewne pośrednio Tasso

korzystał z Dzżejów Anonima. Piotr Kochanowski

przełożył poemat Tassa wspaniałym wierszem i wy-

dał w roku 1618. W ciągu wieku XVII ta tłuma-

czona #eruzalem w.yzwolona miała u nas aż trzy

wydania (1618, 1651, 1687) drukowane w Kra-

kowie, w drukarni Gezarych. Gałość została nastę-

pnie wydana w roku 1772 ż później w wieku XIX




#'VSTF#P


oraz przez Lucjana Rydla w roku 1902.1V skróceniu

#eruzalem zuyzwolona ukazała się w roku 1921 jako

tam w serii Biblioteki Narodowej obecnie #vydawanej

przez Zakład Narodowy im. Ossolińskich.

Przed drugą wojną światową Zofia Kossak-

-Szczucka podjęła temat pierwszej krucjaty w po-

wieści Iirzyżowc.y. Ta wybitna autorka korzystała

z obfitej literatury przedmiotu w sposób krytyczny.

jej krzyżowcy są bohaterami pełnymi konfliktów

i zalet, wad i grzechów nawet. Autorka darzy ich

sympatią, lecz nie zapomina o tragediach ludzkich,

jakie złożyły się na dramatyczne zderzenie chrze-

ścijaństwa z islamem.


Tytuł, tłumaczenie, przypisy. Nie mamy

pewności, czy tytuł Dzżejów #żerwszej krucjat# po-

chodzi od autora. Niektóre wczesne rękopisy tego

dzieła noszą tytuł Itżnerarżum ;j#erosolżmorum i bodaj

ten tytuł jest bliższy treści dzieła. Tak samo tytuły

rozdziałów Narratio #rima- O#owżeść #żerwsza etc.

pochodzą od kopistów. Ponieważ jednak ułatwiają

poznanie treści i od dawna są # dziełem związane,

należało je zostawić.

Dają sig także wyczuć w tekście późniejsze

interpolacje. Kilka z owych dialogów i cytatów

i mów budzi wątpliwość; czy wyszły spod pióra

Anonima. Są zapewne dodatkiem jakiegoś komen-

tatora z wieku XII. Może były to zapiski na margi-

nesie pierwotnego tekstu? Opis Antiochii w roz-

dziale 32 również jest dodatkiem.

Tłumaczenie z łaciny zostało dokonane z kry-

tyczn‚go wy,dania Louis Brehiera, wybitnego bizan-


Tytuł, tłu7naczem.ie, przypisy



tynologa francuskiego ( 1924). Porównał on roz-

maite teksty i zaznaczył różnice, przetłumaczył

dzieło na język francuski oraz opatrzył cennymi

przypiskami. 1Vydanie Brehiera było dla polskie#o

tłumacza wielką pomocą.
















































2 - Dzieje pierwszej krucjaty


#, L :. #, L : #



w Si#...lc#ch a




i, . ,o~




0PO1LIES# PIER1#'SZA OD POGZĄTKÓW

1VYPRA1'VY AŻ DO BITWY NAD 1\'ARDAREM,

GZYLI OD KOŃGA ROKU 1095 DO LUTEGO

1097 ROKU




1. Przygotowania do wyprawy. 2. Wymarsz hrzyiowców - Piotr

Eremita w Konstantynopolu - Pierwszy atah Turhów - Rzeź

w Kiwotos. 3. Krzyżowcy i pielgrzymi - Przybycic Gotfryda

do Kónstantynopola - Wojsha cesarshie atahują hrzyżowców.

4. Bomund przyjmuje znah hrzyża - Wyprawa pod jego dowódz-

twem Normanów zwanych także Longobardami ż Włoch połu-

dniowych = Przybycie do Adrianopola - Marsz do brzegów

Wardaru.



1. Gdy zbliżył się czas, który Pan Jezus co-

dzżennie wiernym oznajmia w Ewangelii, mówiąc:

"#eślż kto chce za mną iść, nżech sam siebże za#rze ż zveźmże

krzyż śu#ój a naśladuje mnie", uczynił się ruch niemały

we wszystkich krainach Galiż 1, aby każdy czystego

sexca i myśli, który pragnie podążać według wska-

zań Pana i wiernie za nim nieść krzyż, nie opóźnił

śpiesznego ruszenia do Świętego Grobu.

Apostolski zatem rzymskiej stolicy zwierzchnik

Urban II2 zwołał natychmiast bżskupów, opatów


1 Sprawa hrucjaty poruszyła Franeję po soborze w Glermont

(listopad 1095), czego autor wyraźnie nie opisuje.

# Urban II, papież; panował od r. 1088-1099.


Jerozofima i oholiczne miasta w czasie pierwszej wyprawy hrzyżowej




2# DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - I


i księży z krajów zaalpejskich, rozpoczynając z nimi

poufne narady i wydając rozkazy3. Powiedział

też, że ktokolwiek chce zbawienia duszy, nie może

się wahać, ale ma kornie iść drogą Pana, a jeżeli

popełnił grzechy, mżłosierdzie Boże zmaże je. Dodał

także apostolski zwierzchnik: "Bracia, wiele wy-

padnie wam cierpieć w imię Ghrystusa: i nędzę,

i biedę, niewygody, głód, pragnienie i inne tego

rodzaju przykrości, jak to Pan powiedział do swvch

uczniów : <<Nie wahajcże sżę iść #rzed ludźmż ; daję

wam głos ż mowę a nastę#nże otrz,ymacie sowitg od#łatę>>".

Ta mow=a rozchodząc się z wolna po wszyśtkich

krainach i prowincjach Gal sprawiła, że Frankowie

słysząc owe słowa zaczęli gorliwie nosić na swym

prawym ramieniu znak krzyża, stwierdzając, iż

jednomyślnie chcą iść w ślady Ghrystusa, aby dzięki

temu wybawionymi zostać od mocy piekielnych.

2. I tak Galowie niedługo opuścili swe siedziby

i powołali trzy oddziały galijskie: jeden ruszył

przez Węgry pod Piotrem Eremitą 4 i pod księciem

Gotfrydem 5 i jego bratem Baldwinemó i z Bal-

dwinem hrabią #'Ionsu'. Gi znakomici rycerze


n Urban II przybył do Burgund w r. 1095. W listopadzie

tego rohu zwołano synod w Glermont postanawiając zorganizować

pierwszą wyprawg hrzyżową na Blishi Wsehód.

' Piotr Eremita albo Pustelnih, urodzony w Amiens (zmarł

oh.1 I 15), na począthu pierwszej wyprawy hrzyżowej posiadł wielhie

znaczenie jaho haznodzieja.

6 Gotfryd de Bouillon, od r. 1089 hsiążę Dolnej Lotaryng,

wódz pierwszej hrucjaty, ogłoszony królem Jerozolimy w r. 1099.


B Baldwin (Baudouin) hsiążę Edessy, a póiniej król Jerozo-

limy.

7 Baldwin (Baudouin) z Monsu lub z Monte.


Wy#arsz krzyżowców



ż wielu innych nie znanych mi poszli do Konstan-

tynopola drogą kiedyś wytyczoną przez Karola

1\'ielkżego, znakomitego władcg Franków s.

1\'spomniany Piotr trzeciego sierpnia doszedł

pierwszy e do Konstantynopola, a z nim razem wię-

ksza część Germanów. Tam złączył się z Longo-

bardami la i wżelu innymi i tym cesarz 11 dał opa-

trzenie, jakie było możliwe do otrzymania w mieście,

i nakazał im: "Nie przekraczajcie ramienia Bosforu,

zanim nie przyjdzie większość wojsk chrześci-

jańskich, bo nie jesteście tak silni, abyśeie mogli

zwyciężyć Turków". Tymczasem owi chrześcijanie

prowadzili się źle, gdyż zburzyli i podpalili pałace

w mieście, rabowali ołów, którym kościoły były

pokryte, i sprzedawali go Grekom. Aż wreszcie

cesarz rozgniewany nakazał im przeprawiać się



.,.

poza czesnmę.

Gdy przeprawili się, nie przestali popełniać

wszelkich zbrodni, paląe i rabując domy i kościoły.

Nareszcie doszli do Nikodemii 1#, gdzie rozdzielono

Longobardów i Alemanów od Franków, bo tych

rozpierała pycha. Longobardowie wybrali naczel-

B W średniowieczu wierzono, że Karol Wielhi zbudował drogg

prowadzącą z Europy zachodniej aż do Konstantynopola.

o Inni hrzyżowcy dotarli jeszeze weześniej do Konstantyno-

pola.

lo przez Longobardów (a nie Lombardów) autor rozumiał

Normanów, jacy w swych wyprawach dotarli aż do ##iłoeh pohi-

dniowych i Sycylii i tam osiedli.

11 Gesarz imperium bizantyńshiego Alehsy I z dynast Kom-

menów ( 1081-1118).

'# Nihodemia, obecnie Ismid, miasto w północno-zachodniej

Tureji nad morzem Marmara.




22 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - I


nżka zwanego Rajnaldem, Alemani uczynili to

samo, wkroczywszy do Rumenl3, przez cztery

dni szli ku miastu Nżcei 14, a doszedłszy do zamku

zwanego Egzerogorgo, opuszezonego przez załogę,

zajęli go i znaleźli tam dość żywności, wina, mięsa

i mnóstwo różnych zapasów.

Turcy dowiedziawszy się, że ehrześeijanie są

w zamku, rozpoezgli jego oblgżenie. Przed bramą

zamku była fontanna, a u podstawy zamku źródło

czystej wody, i tu wyszedł Rajnald na spoYkanie

oblegających. Turcy przybyli w dniu św. Michała,

a dopadłszy Rajnalda ijego towarzyszy, wielu z nich

zal'>ili. Reszta schroniła się do zamku, który na-

stępnie Turcy oblegli odcinając mu wodg. A nasi

tak dalece cierpieli z powodu pragnienia, że otwie-

rali żyły swoich koni i osłów, pijąc żeh krew. Inni

wrzucali pasy i płachty do latryn i w ten sposób

wprowadzali wilgoć do ust. Inni oddawali mocz

w rgce drugiego i pili natychmiast. Inni grzebali

sig w wilgotnej ziemi i pokrywali ziemią piersi,

dla zmnżejszenia pragnienża. Biskupi i księża po-

cieszali naszych i podtrzymywali ich na duchu.

Te udręki trwały dni osiem, a potem naczelnik

Žlemanów umówił się z Turkami, że odda im swoich

towarzyszy. Pod pozorem, że żdzie walczyć, uciekł




1' Rumenią lub Romanią, inaczej Ihonią, nazywali Turcy

hraje w środhowej Azji Mniejszej poddane od r. 1071 sułtanowi

Rumu. Grecy bizantyńscy przejgli od nich t‡ nazwg, czgsto w śre-

dniowieczu wywodzoną błędnie od Romy - Rzymu.

" Nicea lub Nicena, obecnie Isnih, miasto na pohidnie od

Nihodem.


Pżerwszy atak Turków :



od nich, a z nim wielu innych. Gi wszyscy, którzy

odmówilż zaparcia się Pana, skazani zostali na

śmier‚, inni żywcem wzięci i podzieleni zostali

jak trzoda. Jeszeze inni służyli za cel Turkom,

którzy strzelali do nich z łuków. Niektórych sprze-

dano lub rozdarowano jak zwierzęta. Jedni zapro-

wadzili niewolników do swych domów, inni do

Korosanul5, do Antioch, do Aleppo, wszędzie

gdzie mieszkali Turcy. I ci byli pierwsi, którzy

dostąpili męczeństwa w imię Ghrystusa.

11'reszcie Turcy dowiedzieli się; że Piotr Eremita

i #\#alter Bez Mienials przebywają w Kiwotos

leżącym w górę od miasta Nićei. Tam więc udali

siůg z wielką radością, aby ich zabić i wszystkich,

co z nimi byli. Podezas gdy oni szli, dowiedział

sig #~ialter wraz z towarzyszami, że będą rychło

zamordowani przez Turków. Go do Piotra Eremity,

to zawrócił on do Konstantynopola, nie będąc

w stanie opanować tej różnorodnej gromady, która

nie chciała kogokolwiek słuchać. Napadli na nich

Turcy i jednyeh znaleźli śpiących, innych nagich,

a wszystkich zabijali. Pewien ksiądz odprawiający

właśnie mszg umęczony został przy ołtarzu. Gi,

którym udało się zbiec, #chronili się do Kiwotos.

Niektórzy woleli rzucić sig do morza, inni sehro-




ls Korosan w północnym Iranie był ważnym ośrodhiem sił

turechich, zdobytym przez nich ohoło r. 1040. Jednahże pod tą

nazwą rozumiał autor ogólnie hraje i sułtanaty wsehodnie.

1' Gautery lub Walter bez Mienia pochodził z Nadrenii i był

awanturniczym przywódcą bandy pielgrzymów, htórzy doszli

do Konstantynopola przed Piotrem Eremitą.




24 DZIEJE PIERWSZEJ KRUGJATY - I


nili się do lasów i w góry. Ale Turcy wpgdzali ich

do zamku i gromadzili drzewo, by spalić ich wraz

z miastem.

Tymczasem chrześcijanie mieszkający w mieśeie

rzucili ogień na stosy drzewa, a płomienie zwróciły

sig przeciw Turkom paląc niektórych, a naszych

Bóg ocalił od pożogi. W końcu Turcy wzigli wszy-

stkich żywcem, podzielili ich, jak to już poprzednio

zrobili, rozrzucając ich na różne kraje, jednych do

Korosanu, innych do Persji. Te wypadki zdarzyły

się w październiku.

Na wiadomość, że Turcy rozbili naszych, cesarz

okazał niemałe zadowolenie wydając rozkaz, by

mogli wrócić przez Bosfor. Gdy skończył sig odwrót,

odebrał im całą ich broń.

3. Druga część wojsk przeszła Slawonżęl# pod

wodzą Rajmunda z krainy św. Idziegole oraz

pod Ademarem biskupem podeńskim I9. Trzecia zaś

czgść wojska poszła starożytną drogą na Rzym#.

Tu byli Bomund #1 i Ryszard z pryncypatu Saler-



I' Dzisiejsza Ghorwacja, a tahże Serbia były lennami Bizancjum.

Slawonia (Sclavinia) to część Ghorwacji, hraj między Sawą i Drawą,

htóry należał od hońca XI w. do Węgrów.

ls Rajmund z hrabstwa św: Idziego (na południu Francji,


hoło NŚmes) panował w Tuluzie jaho udzielny hrabia.

1' Ademar z Monteuil był bishupem Puy; był mianowany


legatem przez papieża Urbana II.

=o Przez Rzym, a potem Morzem Śródziemnym, wiodła tra-

dycyjna droga pielgrzymów do Ziemi Św.

%1 Bomund był synem Roberta Gisharda i jego pierwszej żony

i hsięeiem Tarentu. Nasz autor znajdował się w jego arm i był

do niego, jaho do swego dowódcy, szczególnie pnywiązany. Wy-

marsz jego oddziahi opisuje dalej.


xrz#żo#c# i #żel#rz#mż 25



na # i tamtejszy hrabia, Robert z Flandrii 23, Ro-

bert z Normandii 24, Hugo zwany 1'Vielkim25, Erard

z Pusaty #g, Aszard z Monmertlu 2', Izard z Mu-

zonu 2s i wielu innych. Przybyli z kolei do Brindisi,

do Bari lub do Otrantu #9.

Hugo Wielki i Wilhelm syn markiza, zwany

Dobrym#, wsiedli na okręt w Bari i przepłynęli

morzem do Durazzo, a wtedy gubernator tamtejszy

dowiedziawszy się, że obaj ci zacni mężowie odpły-

wają, powziął w swym sercu zły zamysł. Uwigził

ich i wysłał do Konstantynopola przed oblicze

cesarza, aby zaprzysięgli mu wierność.

Tymczasem książg Gotfryd, wódz wszystkich

rycerzy, przybył do Konstantynopola z wielką

armią na dwa dni przed Bożym Narodzeniem

(1096). Rozłożył się obozem pod miastem, a wtedy

zdradzieclci cesarz kazał umieścić go na jednym



#' Robert z Flandr, huzyn Bomunda, syn V\'ilhelma Zdobywcy

objął hrabstwo Salerna na pohidniu Włoch. Używał tytuhi hrabiego


# Robert II, syn Roberta, hrabia Flandrii od r. 1Q93.

u Robert, hrabia Normandii od r. 1087.

# Hugo zwany Wielhisn był bratem hróla Franeji Filipa I.

" Erard, pan na Puisset koło Jan#ille.

e' Aszard z Montmertle albo Nlomelonu hoło Trevoux, aby móc

wziąć udział w wyprawie, oddał w zastaw swe dobra hlasztorowi

&nedyhtynów w Gluny (ob. str. 119).

# Izard, hrabia Muzonu w Ardenach.

#9 Były to główne porty na Adriatyhu, z htórych płyngły okrgty

do Grecji i na Wschód.

g" Wilhelm był bratem Tankreda i siostrzeńcem Roberta

Gisharda, a kuzynem Bomunda z Tarentu. Nazywano go Dobrym

Hrabią.




26 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - I


z przedmieść. Gdy ksżążę otrzymał kwaterg, wysyłał

co dzień żołnierzy nakazując im równocześnie,

aby przywozili siano i wszystko, co potrzebne ko-

niom. Żołnierze byli pewni, że bezpiecznie mogą

iść tam, gdzie sig im podoba, a tymczasem cesarz

Aleksy nakazał Seldżukom i Pieczyngom bgdącym

na jego służbie, aby żołnierzy Gotfryda atakowali

i zabijali. Dowiedziawszy sig o tym Baldwin, brat

ksigcia, rozpoczął napastników ścigać i dopadł ich,

gdy zabijali jego ludzi. Odważnie zaatakował ich

i z pomocą Bożą zwycigżył. Wziął także w niewolg

sześćdziesigciu z nich, czgść z nich stracił, a resztg

przyprowadził do ksigcia, swego brata.

Gdy tylko usłyszał o tym cesarz, wpadł w wielki

gniew. Książg, widząc tg złość cesarską, opuścił

ze swymi ludźmi przedmieście i założył obóz pod

murami miasta. Z nadejściem wieczoru nieprzy-

jazny cesarz nakazał swym wojskom, aby uderzyły

na ksigcia i jego chrześcijan. Książg pokonał żoł-

nierzy cesarskich na czele własnych oddziałów Ghrys-

tusowych. Zabił siedmiu przeciwników i ścigał pozo-

stałych aż do bram miasta. Wróciwszy do obozu,

przebywał tant pigć dniel, a nastgpnie zawarł

pokój z Gesarzem. Ten oświƒdezył, że mu prze-

kazuje ramig św. Jerzego32 i zgodził sig, aby za-

opatrywał sig w zapasyjakie są w Konstantynopolu,

a równocześnie, aby zbierał jałmużny, zapewnia-

jące utrzymanie najbiedniejszym.



al #d 13 do 18 stycmia 1097.

ae Relihwie w średniowieczu, zawsze umieszczone w hosztownych

złotniczych oprawach, były rodzajem lohaty hapitału.


Bo#n,und prz#j#rtuje znak krzyża 27


4. Ze swej strony zwycigski Bomund, który

oblegał Amalfi od strony koło mostu Skafardi#

słysząe, że niezliczone ilości chrześcijariskiego ludu

Franków przybyły w drodze do Pańskiego Grobu

i gotowe bić sig z poganami, zaczął zrgcznie dowia-

dywać sig jaką bronią walcLą oni, jakich używają

znaków Ghrystusowych ruszając w drogg, i jakie

okrzyki wznoszą, gdy idą do boju. Odpowiedziano

mu w tym samym porządku, że używają zwyczaj-

nej broni do walki, że na ramieniu lub na obu

ramionach wyszyte mają krzyże i że ich hasłem

jest "Bóg tak chce ! - Bóg tak chce !" wołane przez

wsżystkich jednym głosem. Poruśzony Duchem

#wigtym Bomund zarządził, aby z kosztownego

jego płaszeza kawałki pocigte w kształt krzyża

rozdano.

Za czym duża czgść rycerzy, którzy oblegli

miasto, z zapałeni zwróciła sig do Bomunda tak,

że Roger został prawie sam. Powrócił na Sycylig,

bolał i cierpiał z powodu utraty swego wojska.

Gdy przybył do swoich posiadłości34, rycerz

Bomund pilnie gotował sig do drogi do Św. Grobu.

W końcu przeprawił sig przez morza razem ze



aa Amalfi, wówczas bogate portowe miaśto w pobliżu Salerno

nad Morzem Tyreńshim we Włoszech. Bomund w r.1096 prowadził

tam oblężenie na czele normandzhich oddziałów. Jeszeze weześniej,

w latach 1081-1084, brał udział w wyprawie przeciw bizantyńshie-

mu cesarstwu, zdobywając port Durazzo (dziś w Alban). W tym

miejscu Anonim opisuje organizowanie przez Bomunda oddziałów

złożonych z Normanów włoshich.

a' Bomund panował w Apul nad miastami Tarentu, Orante,

Gallipoli.




28 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - I



swym wojskiem, a z nim udali się: syn markiza

Tankred, książę Ryszard i jego brat Rajnulf, Robert

z Ansy, Herman z Gannes, Robert z Surdawalu,

Robert syn Tostana, Hunfred syn Radulfa, Ry-

szard syn hrabiego Rajnulfa, hrabia Russinolo ra-

zem z braćmi, Bello z Ghartres, Alberedyn z Ga-

gnano i Onfredy z Góry Skabijskiej 35, Wszysey

oni wyruszyli w orszaku Bomunda i zatrzymali się

w Bułgarii 36, gdzie znaleźli w obfitości zboże, wino

i wszelką żywność.

A potem zeszli do doliny Adrianopolitańskiej 3',

gdzie zobaczyli całe swe wojsko przechodzące przez

rzekę. Zatem Bomund zwołał naradę ze swym woj-

skiem, dodając odwagi swoim, napominając ich,

aby byli dobrzy i łagodni, i aby nie łupili ziemi

należącej do chrześcijan i aby nic nie zabierali

prócz żywności koniecznęj dla życia.

I tak idąc przez kraj pełen obfitości od siedzib

do siedzib, od grodu do grodu, przyszliśmy do

Kastoriige, gdzie świętowaliśmy uroczyście Boże

Narodzenie. Przebywaliśmy tam wiele dni i szu-




36 Wymienieni rycerze poehodzili z rodów normandzhieh

najeźdzców, panujących na pohtdniu Włoch.

3g Państwo Bułgarii pod panowaniem Bazylego II rozciągało

się wówezas od bram Konstantynopola poprzez Macedonię aż do

Adriatyhu.

3' Adrianopol (obecnie Edirne) na granicy Tureji europej-

shiej z Bułgarią i Grecją.

38 Kastoria była fortecą na półwyspie jeziora tej nazwy. Wojsko

Bomunda skierowało sig na pohidnie. W tym miejscu Anonim,

po raz pierwszy pisząc w liczbie mnogiej, tym samym ohazuje,

że należał do wyprawy Bomunda.


Marsz do brzegó'w Wardaru 29



kaliśmy zaopatrzenia, ale ludność tamtejsza nie

chciała nam nżc dać, ponieważ nam nie dow'ierzała.

Nże wierzyli, że jesteśmy pielgrzymami, ale sądzili,

że chcemy zająć żeh ziemię i ich zabić. Zatem

braliśmy woły, konie i osły i wszystkó, co napotka-

liśmy. Po opuszezeniu Kastor, doszliśmy do Pela-

gon, gdzie leżał gród heretycki, który zaatakowa-

liśmy ze wszystkich stron, aż wpadł w nasze ręce.

Podłożywszy ogień spaliliśmy miasto wraz z jego

mieszkańcami 39.

Potem doszliśmy do rzeki 1y'ardaru 4o. Pan Bomund

poszedł dalej ze swymi ludźmi, lecz nie ze wszy-

stkimi, gdyż hrabia Russinolo pozostał tam wraz

ze swymi braćmi. l Vadeżągnęło wojsko cesarskie

atakując hrabiego razem z jego braćmi i wszystkich,

co byli przy nim.

Dorviedziawszy sig o tym Tankred4l wrócił

a rzuciwszy się w rzekę przepłynął ją wpław razem

z towarzyszami. Dwa tysiące ludzi42 podobnie

skoezyło do rzeki idąc śladem Tankreda. l\Tapotkali

Turków i Pieczyngów walezących przeciw naszym,

zaatakowali ich mężnie i zwyciężyli, a wziąwszy

pewną liczbę w niewolę, spętanych przyprowadzili

przed pana Bomunda, który im powiedział: "Dla-




39 Idzie tu zapewne o jakąś kolonig sekty manichejskiej w Ma-

cedon.

'" Rzeha #\'ardar kolo Salonik (w półn. Grecji).

41 Tankred, syn Eugeniusza Dobrego, siostrzeniec Roberta

Giskarda.

43 Przeciętny stan więhszego oddziału krzyżowców wynosił

dwa tysiące ludzi.




30 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - I



czego nieszezęśni zabijaeie to moje wojsko chrze-

ścijańskie? Nie prowadzę żadnej zwady z waszym

cesarzem!". 1\Ta to oni odrzekli: "Nie możemy

czynić inaczej. Jesteśmy na żołdzie cesarskim i wszy-

stko, co narn rozkaże, musimy wykonać". 1\#tedy

Bomund pozwolił im odejść nie karząc ich.

Ta bitwa odbyła się czwartego dnia w tygodniu

W'ielkiego Postu. Niech będzie Bóg błogosławiony.

Amen.


0PO1VIEŚĆ DRUGA OD BITVVY #TAD


WARDAREM DO ZDOBYGIA NIGEI, GZI'LI

OD 18 LUTEGO DO 19 GZERWGA 1097 ROhU




5. Pochód Normanów z Włoch - Wyjazd Bomunda do Konstan-

tynopolƒ. 6. Wodzowie hrzyżowców u cesarza - Spory z ce-

sarzem o przysięgg. 7. Przybycie pod Niceę. 8. Obłężenie tego

miasta - Turhmeni bizantyńscy atahują Niceę od strony jeziora-

Zdobycie.


5. F#i‚szezęsny cesarz wyprawił raz‚m z naszymi

posłami i swojego, którego wysoee poważał ty=

tułując go palatynŠin po to, byśmy szli b‚zpiecznie

przez wszystkie ziemie, aż dojdziemy do Konstan-

tynopola: Kiedy prżeehodziliśmy koło cesarskich

miast, palatyn dawał rozkazy mieszkańcom, aby

dostarezali nam żywności, jak to czynili i inni,

o których wspomnieliśmy. Niemniej wszyscy tak

obawiali sżg silnego wojska Bomunda, że nikomu

z naszych nie pozwolili wehodzić poza mury ich

miast. Kiedy jednego razu chcieli nasi zdobyć

i zająć pewien gród, jako że posiadać miał dostatek

wszelkich zapasów, prawy mąż Bomund nie zgo-

dził się na to zarówno ze względu na stosowanie

sprawiedliwości wobec chrześcijańskiego kraju, jak

i ze względu na zaufanie cesarza. Gniewał się też

wielee na Tankreda i wielu innych. 1\#ypadek ten




#2 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - II


zdarzył sig wieczor#m. Następnego dnia rano zo-

baczono procesjg micszkańców z krzyżami w rgku,

którzy przyszli do Bomunda, a on przyjął ich życz-

lż##vie i nakazał im z ufnością powrócić do domu.

Doszliśmy potem do miasta nazywanego Serrą I

i tam rozbiliśmy namioty, znajdując pod dosta-

tkiem żywności wystgpującej w tej porze roku.

Tu Bomund zawarł ugodg z dwoma palatynami,

a dla pozyskania ich przyjaźni, jak również aby

zachować nietykalność kraju, rozkazał zwrócić wszy-

stkie zw'ierzgta, jakie nasi zrabowali. vlTreszcie

przybyliśmy' do miasta Rusy2. Tu lud grecki wy-

legł radośnie ku nam, ciesząc się ze spotkania z pa-

nem Bomundem i przynosząc nam pełno zaopa-

trzenia. Zwinęliśmy nasze namioty w Z#'ielką Środg

Postu. Tamże pan Bomund opuścił całą armig

i wziąwszy z sobą nieliczny poczet jeźdźców udał

.sig do Konstantynopola, aby naradzić sig z cesarzem.

Tankred pozostał jako głowa tego wojska Ghry-

stusowego, a widząc pielgrzymów rabujących ży-

wność postanowił, aby oni zeszli z głównej drogi

i tam ludzi poprow,adził, gdzie żywić sig mogli

z łatwością. Doszli zatem do doliny obfitującej

# żyHmość potrzebną dla ciała. Świgtowaliśmy

też Zmartwychwstanie Pańskie jak najnabożniej.

6. Gesarz powiadomiony przez czcigodnrgo Bo-

munda, że przybywa do niego, kazał go przyjąć


#z #f"t

# r#

r # ###































Serra, miasto w Macedonii wschodniej po drodze do Salonih, # 1. "Ci#itas Ierusalem". Mapa Palestyny z XIII w. Londyn, Muzeum Bry-

które zdaje się, były zajęte przez Bomunda maszerującego na # tyjshie

Konstantynopol.

2 Rusa (obecnie Rshioi) w dawnej Tracji.




Spory z ce#arzen2 o prz#sżęgę . 33



















































2. Fryderyh Barbarossa w pielgrzymim stroju hrzyżowca. Miniatura z XI w

Rzym, Biblioteha Watyhanu


za#zczytnie. Gościł go poza miastem s. Po ugoszczeniu

Bomunda cesarz posłał do niego zaproszenie na

poufńą rozmowę. W tym spotkaniu wziął również

udział książg Gotfryd wraz z bratem, a potem przy-

był #do miasta i pan na hrabstwie św. Idziego.

Gesarz zaniepokojony a także gniewny pytał# jak

niógł Bomund tak podstępnie i zdradliwie postąpić

z #ołnierzami chrześcijańskimi. Jednak dzięki:łasce

Bóskiej ani ów -cesarż, ani jego ludzie nie zn#leźli

sposobności, by im szkodzić: W końcu wszyscy

wysókiego urodzenia mężowie, jacy by)i tylko

v# # Konstantynopolu, zostali zwołanr: W obawie

że śtracą'swą ojćzyznę, po naradzie i po przyjęciu

roźważnych postanowień uchwalono, aby wodzowie

naszych wojsk, hrabiowie i wszyscy panowieů zło-




ż#li cesarzowi przysięgę wierńości. Ale ůůowi sprze-




ciwiali sig mówiąc: "Nie jest to godnym nas; ani

ńie-wydaje sig to sprawiedliwe, by składać cesa-

rzowi jakąkolwiek przysięgę. Mogłoby bowiem zda=

riyć sig, że zostaniemy zdradzeni przez starszyzng

i jak wtedy należy postąpić"?

Mówiono także, że ludzie koniecznością przy-

muszeni muszą tak czy owak zdać się na wolę

cesarską.

Najdzielniejszemu Bomundow'i, którego cesarz

obawiał się, gdyż ten niejeden raz ze swym wojskiem

wychodził poza obóz, obiecał cesarz, że jeżeli

złożą przysiggg dobrowolnie, otrzymają od niego




' Bomund zamieszhał na przedmieściu stolicy w Idasztorze

św. Kosmy i Damiana, gdzie zazwyczaj goszczono przybyszów

z krajów łacińshich.


3 - Dzieje pierwszej hrucjaty




34 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - II


koło Antioch ziemie długości piętnastu dni marszu

i szerokości ośmiu dni. I zapewxtił go, że jeżeli

będzie wierny swej przysiędze, on o swej obietnicy

rzxe zapomni. Góż mogli zrobić tak dzielni i twardzi

żołnierze? Z pewnością znaleźli sig w obliczu twar-

dej rzeczywistości.

Cesarz ze swej strony wszystkim naszym zapewnił

"wiarę i bezpieczeństwo". Zaprzysiągł dalej, że

"pójdzie z nimi wraz ze swym wojskiem przez

lądy ż morza, że opatrzy wszystkie nasze szkocły

i, co więcej, że nie chce i nie pozwoli, aby kto-

kolwiek z nas pielgrzymów był molestowany czy

doznał przykrości w drodze do Grobu Świętego".

Z drugiej strony hrabia z krainy św. Idziego

umieszezony został na przedmieściu, a armia jego

pozostała w tyle. Posłał cesarz do hrabiego, #by

złożył mu hold i zaprzysiężenie wierności, jak to

uczynili inni. Lecz w chwiIi, gdy cesarz zwracał

się z tym do niego, hrabia rozrnyślał, jak by zwycię-

żyć mógł wojsko cesarskie. Ale Gotfryd i Robert

oraz dwaj panowie Flandr, a także inni książęta

przedkładali mu, że byłoby rzeczą niegodną z chrze-

ścijanami walczyć. Rozważny Bomund dodał, że

jeżeli ktoś zacznie coś niegodnego wobec cesarza

i jeżeli będzie przeciwstawiał się temu, kto składa

mu akt wiernośei, wtedy on stanie po stronie ce-

sarza.

A zatem hrabia, przyjmując do wiadomości

radę swych towarzyszy, zaprzysiągł respektować

i życie, i honor Aleksego, czyli zapewnił, że ani

on, ani ktokolwiek z jego ludzi nie będzie na ce-

sarza nastawał. Gdy jednak wzywano go, by złożył


Prz#bycie #od Niceę



hołd, odrzekł, że nie uczyni tego nawet za cenę

głowy. Działo się to wtedy, gdy wojska Bomunda

zbliżały się do Konstantynopola.

7. Tymczasem Tankred i Ryszard z Pryncy-

patu, aby dotrzymać słowa danego cesarzowi,

potajemnie przebyli cieśninę, a wraz z nimi niemal

wszyscy ludzie Bomunda. Większość wojska hra-

biego z krainy św. Idziego opuściła Konstanty-

nopol, a hrabia mieszkał tam nadal razem ze swymi

ludźmi. Bomund pozostał przy cesarzu również,

aby naradzić się z nim jak zaopatrywać wojsko

znajdu#ące się opodal miasta Nicei#. Książę Got-

fryd zaś razem z Tankredem już wcześniej udał

sig do Nikodem wraz z innymi, a przebywali

tam przez trzy dni. Tenże książę widząc, że nie

istnieje żadna inna droga, przez którą móglby

poprowadzić swe armie aż #o Nicei, bo tą drogą,

jaką szli pierwsi krzyżowcy, nie mogła iść liczna

armia, wysłał przed sobą trzy tysiące ludzi zbroj-

nych w siekiery i w miecze, którym kazał poszerzyć

i powiększyć ową drogę, tak aby służyć mogła naszym

ludziom. I tak ů otworzona została droga poprzez

olbrzymie góry. Przechodząc zostawiali po sobie

krzyże zrobione z żelaza lub z drzewa, ustawione

na podstawach, aby kierowali się nimi nasi piel-

grzymi.

I tak przyszliśmy do Nicei, stolicy całej Rumen,

dnia czw-artego pżerwszej dekady maja 1097 roku.


' Bardzo wielhie było w świecie chrześcijańshim znaczenie

Nicei, w htórej odbył się pierwszy sobór powszechny (325). Ruiny

miejshich murów z dwustu basztami z IV w. zachowały sig. Z ruin

hościołów wiele, zwłaszcza po r. 1921, rozebrano.

3#




36 DZIEJE PfERWSZEJ KRUCJATY - II


Zanim przybył pan Bomund, taki panował

u nas brak chleba; że jeden bochenek kosztował

dwadzieścia lub trzydzieśei denarów5. Ale kiedy

już rozważny pan Bomund przybył, sprowadził

morzem obfitość żywności. Nadeszła ona zů dwóch




stron jednocześnie i morzem, i lądem tak, że do-

statek zapanował w wojsku chrześcijańskim.

8: VV dniu Wniebowstąpienia Pariskiego za-

cżgliśmy atakować miasto ze wszystkich śtron.

Z#czgiiśmy także budować drewniane machiny

i wieże, aby z nich burzyć murowane baszty obron-

ne.

ů Przez dwa dni ataknwaliśmy miasto ů z. taką




ódwagą i z takim zapałem, że wdarliśmy sig na mury:

Turcy zaś, którzy byh w mieście, wysłali wiadQmość

do tych, co przybyli na pomoc oblgżonym: "Zbliż-

cie sig odważnie i skutecznie. y\%ejdźcie przez #ramg

południową, gdyż z tej strony nie znajdziecie przed

sobą nikogo axń nikt was nie żaatakuje". .

#1i sobotg po V\%niebowstąpieniu Pańskim brama

ta została obsadzona przez Rajmunda z hrabstwa

św: Idziego oraz przez biskupa podeńskiego Ade-

mara. Hrabia, który przybył z drugiej strony,

pod opżeką Nieba i potgżny swą ziemską siłą, na

czele dzielnych wojsk zwrócił sig przeciw Turkom,

którzy nas zaatakowali. Zbrojny wszgdzie znakiem

krzyża g uderzył w nich ostro, pokonując ich tak,



` Denar od czasów harolińslcich był monetą srebrną ważącą

ohoło dwóch i pół grama.

` Aluzja do znaku #rzyża; jahim opatrzył nie tylho zbroję,

ale i tarezę, i hehn, a żapewne i czerpak honia. '


Oblężenie Nżcei 3.7



że uciekli zostawiając wielu zabitych. Ale nowe

siły tureckie przyszły w pomoc owym pierwszym,

pełne radości i pewne zwycigstwa niosąc ze so-

bą sznury, by nas zwżązanych prowadzić do Ko-

rosanu. Przyszli weseli i zaczgli sehodzić z wolna

ze szezytu gór. Gdy tylko stangli niżej, głowy ich

spadły rękami naszyTch ścigte. Zawlekli nasi owe

głowy aż pod mury miasta, aby je tam rzucić

dla przerażenia Turków.

Nastgpnie hrabia od św. Idziego i biskup po-

deński naradzili się nad środkami, jak podkopać

sig pod jedną z wież, stojąeą naprzeciw ich na-

miotów. Zb'yznaczono ludzi do tej roboty oraz dano

im tarany i łuczników, aby ieh bronili. Podkopy-

wali się pod fundamenty muru kładąc tam mate-

riały i #drzewo, by je potem rozpalić. Z nadejściem

wieczoru wieża sig zwaliła, ale zeszło to aż do nocy

i z powodu ciemności nie można było rozpocząć

ataku. 1'V ciągu nocy Turcy pośpiesznie się zebrali

i naprawili mury tak skutecznie, że o świcie nikt

już nie mógł uderzyć w tym miejscu.

Otoů przybył Robert hrabia Normandii i hrabia

Stefan ' i inni liczni i wreszcie Roger z Barnewilu s.

Bomund rozpoczął oblgżenie miasta w pierwszej

linii, a za nim Tankred, a potem książg Gotfryd,

potem hrabia Flandrii, a po nim Robert norman-

dzki, hrabia od św. Idziego, a po nich biskup podeń-

' Stefan, hrabia Blois, mąż Addi córki Wilhelma Zdobywcy.

Przybył późno do Konstantynopola wraz ze swym szwagrem Ro-

bertem z Normand. Znane są jogo dwa listy wysłane do żony

z Nicei i z Antioch.

Daiś Barneville-sur-Mer nad lcanałem La Manehe.


3g DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - II


ski. Oblężenie wokd było takie, że nikt nie mógł

wyjść z miasta ani wejść i z tego powodu stanęli

razem wszyscy rycerze. I któż mógłby przewyższyć

takie wojsko Chrystusowe? Nikt, jak sądzę, ani przed-

tem nie widział, ani nie może kiedykolwiek zoba-

czyć takiego zgromadzenia rycerstwa.

Z jednej strony miasta rozciągało się potężne

jezioro# i na nżm Turcy zgromadzili swe barki

i wypływali i wracali z żywnością, drzewem i innymi

zapasami. Nasi wodzowie zatem wysłali posłów

do Konstantynopola, aby prosili cesarza o dopro-

wadzenie łodzi aż do Sywtodu, gdzie znajduje

się port, i aby wysłał woły juczne, które by przeszły

wzgórza i lasy aż w pobliże jeziora. To zostało

z kolei wykonane, a cesarz wysłał równocześnie

własne oddziały turkmeńskie. 1#Y dniu, w którym

nadeszły łodzie, nie chciano natychmiast spuścić

ich na wodę. Dopiero w nocy zepehnęli je na wody

jeziora dobrze uzbrojeni Turkmeni. O świcie zo-

baczono owe statki, ustawione szeregiem na jeziorze

i kierujące się ku miastu. Turcy widząc to byli

zdumieni, nie wiedzieli bowiem, czy mają przed

sobą swoich ludzi, czy cesarskich. Kiedy painali,

że mają do czynienia z żołnierzami cesa-rskimi,

ogarnął ich strach śmiertelny i zaczęli płakać

i rozpaczać. Frankowie zasię cieszyli się i ćhwalili

Boga.

Turcy widząc następnie, że ze strony swoich

na żadną nże mogą liczyć pomoc, wysłali posel-

stwo do cesarza oświadezając, że poddadzą miasto


Zdobycże Nżceż



dobrowolnie, jeżeli będzie im wolno wyjść razem

z ich kobietami, dziećmi i ze wszystkimi ich rucho-

mościami. Gesarz zaś z próżności i fałszu rozkazał,

aby swobodnie i bez lgku udali się do nie#o do Kon-

stantynopola, i to z całym zaufaniem. Go miało

przemyślnie służyć, aby ich mieć gotowymi do

walki i przeszkód wobec Franków.

Gałe oblężenie trwało siedem tygodni i trzy

dni. #Vielu z naszych dostąpiło męczeństwa i pełni

radości i pogody oddali Bogu swe dusze. Między

ubogimi wielu zmarło z głodu w imię Ghrystusa.

Doszli tam do nieba, otrzymując szatę męczexistwa,

wołając jednym głosem: "Pomścij Panie naszą krew,

jaka przelana została dla Giebie, któryś jest bło-

gosławion i chwalony na wieki wieków. Amen".

























' Jezioro Ashańskie położone na południe od Nicei:




Przyg#towania do bitwy 41








OPOWIEŚ# TRZEGIA O MARSZU


KRZYŻOWGÓW PRZEZ AZJĘ MNIEJSZ#

1V GZERVVGU I #V LIPGU 1097 ROKU





9. Podział sił hrzyżowców na dwie armie - Bitwa pod Dorylejami

- Bitność Turków.



9. Kiedy Nicea poddała sig, a Turcy przenieśli

się do Konstantynopola, cesarz był ogromnie za-

dowolony, że takie miasto stołeczne poddano jego

#ładzy i nakazał, aby biednym w jego państwie

rozdać jak najwżększe jałmużny.

Następnie pierwszego dnia po naszym wyjściu

z Nicei, doszliśmy do pewnego mostu, gdzie za-

trzymaliśmy sig przez dwa dni. Trzeciego dnia,

zanim świt zajaśniał, podnieśli sig nasi i jeszeze

wśród nocy ruszyli, nie trzymając się jednej drogi,

lecz podzielili się na dwa oddziały, zachowując

odległość od siebie dwóch dni marszu.

Pierwszy oddział prowadził Bomund i Robert

z Normandii oraz rozważny Tankred i inni. Z#' dru-

gim oddziale znajdował się Rajmund z hrabstwa

św. Idziego, książę Gotfryd, Ademar biskup po-

deński, Hugo Wielki i Robert hrabia Flandrii.


Trzeciego dnia uderzyli Turcy gwałtownic na

wojsko Bomunda i tych, którzy z nim byli. Usta-

wicznie zaczepiali żołnierzy, rzucali przezwiska

i wrzeszczeli jakieś diabelskie słowa, nie #ńadomo

co znaczące w ich jgzykul. Jako mądry dowódca,

nakazał Bomund, widząc o###e niezliczonc szeregi

tureckie wołające demoniczne przekleństwa, aby

rycerze zsiedli z koni i ustawili warowny obóz.

Zanim został on ustawiony, Bomund rzekł do

wojska : "Wodzowie i dzielni żołnierze Ghrystusa !

Oto czeka nas bitwa trudna zewsząd. Niechżc

to całe rycerstwo ruszy dzielnie przeciwko wrogom,

a piechota niechże ustawi mądrze i szybko obóz" 2.

Kiedy już wszystko zostało dokonane, Turcy

otoczyli nas ze wszystkich stron3 szarpiąc nas,

strzelając do nas z kusz, rzucając włóczniami

z zadziwiającej doprawdy odległości. My jednak,

choeiaż ##vyda#,#ało się, że nie jesteśmy w stanie

opierać się im, ani wytrzymać zalewu tak wie:kiej

ilośei nieprzyjaciół, przeciwstawialiśmy się qżywieni

jednym duchem. Nasz‚ kobiety były nam w owych

dniach -wielką pomocą przynosząc wodę do picia

walczącym i umacniając w obronie walezących4.



1 Zapewne był to tradycyjny okrzyk "Addah Akbar" (Bóg jest

' Z powyższego opisu założenia obozu dowiadujemy si‡, jaha

rola przypadała pieszym żołnierzom.

s Pole bitwy nazywało się Dorylajon w okoliey miejscowości

zwanej obecnie Eshisehv.

# Okazuje się, że posuwającym sig wojskom towarzyszyły

gromadme kobiety przygotowujące jedzenie.




g.2 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - III



1gą#ry Bomund nie omieszkał wysłać do innych

rycerzy (tj. do hrabiego z krainy św. Idziego, do

księcia Gotfryda, do Hugona wielkiego i do biskupa

podexiskiego i do wielu innych żołnierzy Ghrystu-

sowych), aby śpiesznie ku bitwie nadciągnęli z po-

mocą. Doniósł co następuje: "Jeżeli chc‚cie wziąć

udział #v walce, przybądźcie rychło". Zasię książę

Gotfryd, znany ze swej śmiałości i odwagi, potem

Hugo #1'ielki, razem ze śwymi zastępami przybyli

naty,chmiast, a po nich Rajmund z hrabstwa św.

Idziego rvraz z dużym wojskiem.

Dziwili się nasi, skąd może się wziąć podobna

ilość Turków, Saracenów i innych ludów, niemo-

żliwa do obliczenia, bo wszystkie góry, pagórki,

tloliny, wszystkie doliny zewnątrz i wewnątrz były

pokryte tym wyklętym nasieniem. Zwolano poufne

zebranie, na którym po modlitwie i naradzie uch-

walono: "Na wszelki sposób bądźcie ufni w wiarę

Ghrystusa i zwycięstwo Świętego Krzyża, gdyż dzi-

...iaj, jeśli tylko podobać się będzie Bogu, wszyscy

staniecie się zwycięzcami".

# Ta polu bitwy wojskiem naszym dowodzili:

#a lewym skrzydle mądry Bomund, Robert z l Vor-

mandii, rozważny Tankred, Robert Anseński, Ry-

szard z PI-y-ncypatu. Biskup podeński przybył przez

góry z innej strony, by zaskoczyć niewiernych

'Turków. #a prawym skrzydle znajdował się książę

Gotfryd, obok dzielny rycerz hrabia Flandrii i ##'iel-

ki Hugo i wielu innych, których imion nie pomnę.

# Tatychmiast po zbliżeniu się naszego rycerstwa

Turcy, Arabowie, Saraceni i Angulanie # i inne

narody barbarzyńskie uciekły poprzez górskie wą-

Bśti.va pod voryleia#wcż 43


wozy i przez równiny. 11 ielu było Turków, Persów,

Paulicjanów, Saracenów, Angulanów5 i innych

jeszeze pogan, których liczba wynosiła trzysta

i sześ‚dziesiąt tysięcy, oprócz Arabów', bo tych

liczba znana jest tylko Bogu samemu. Uciekli

szybko do swoich obozów, ale tam nie przebyw'ali

długo. Uciekali dalej, a my śeigaliśmy ich przez

cały dzień i zebraliśmy wielkże łupy w złocie i w sre-

brze; konie, osły, wielbłądy, owce i woły i wiele,

wiele innych, których trudno pamiętać. Gdyby

Pan nie był z nami w czasie tej bit#vy i gdyby nam

nie zesłał drugiej części naszych wojsk, żaden z na-

szych nie ocalałby, gdyż od godziny trzeciej aż

do godziny dziewiątej trwała bitwa nieprzerwanie.

Ale B6g wszechmogący, lżtośeiwy i miłosierny,

nie pozwólił swym żolnierzóm zginąć ani popaść

w ręce nieprzyjaciół i przysłał nam pomoc w samą

porę. Dwóch naszych rycerzy zginęło na polu

chwały, a mianowicże Gotfryd z Góry Skabijskiej

i #1#ilh‚lm syn hrabiego a brƒt Tankreda. Zginęli

i inni rycerze konni, a także i piesi żołnierze, ale

ich imion nie znam.

Któż potrafi, kto będzie tak uczony, aby opisać

przemyślność, bitność i dotychezasowe powodzenie

Turków? Uważali, że porażą naród Franków za

pomocą swych strzał, tak jak przedtem porazili

Arabów, Saracenów, Ormian, Syryjezyków, Greków.



5 tlngulanami nazywa autor sektg manichejshą Paulicjanów

lub Publihanów, zbliżoną do chrześcijaństwa, a prześladowaną

przez eesarzy bizantyńshich. Emigrowali oni na wschód do krajów

muzułmańskich.




44 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - III



Ale jeśli spodoba się to Bogu, nigdy nie dorównają

naszym 6. A prawdę mówią o plemieniu Franków ',

że pochodzi z tego samego rodu, co oni i nikt nic

ma praw'a być rycerzem, tylko Frankowie i oni.

Pow=iem pravrdg i nikt nie będzie mógł jej

zap:zeczyć: na pewno, gdyby Turcy wierze Ghry-

stusa i samemu Ghrześcijaństwu byli wierni i gdyby

jednego Boga pod trzema postaciami wyznawali

i gdyby wierzyli w Syna Bożego zrodzonego z

DziŽHficy, który zmarł i zmartwychwstał i wzięty

został do niEbios na oczach swych uczniórv, by

stamtąd zesłać łaski Ducha Św., gdyby wierzyli

i w Boże królestwo na ziemi i w niebże, gdyby w to

wszystko uwżerzyli szezerze, nie byłoby nikogo,

kto by mógł im dorównać w potędze, odwadze,

znajomości spraw wojennych. A tak za łaską Bożą

zostali przez naszych zwyciężeni.

Bitwę stoczono pierwszego lipca.



# Użycie liczby mnogiej czasu przyszłego (nunquans vulbunt-

nigdy nie dorównają) świadczy, że autor pisał ten ustęp w czasie

trwania wyprawy.

' Aluzja do legendy średniowiecznej wywodzącej Franhów

i Turlów od legendarnych Trojan.


ů OPOWIEŚG GZlVARTA O 1\#IARSZU

KRZYŻOWGó##v NA ANTIOGHIĘ OD

LIPGA DO 20 PAŹDZIERNIKA 1097 RQKU




10. Ucieczka Solimana. 11. Ciężlti marsz hrzyżowców w poprzeh

Anatolii - Oddzielenie.sig Tanhr:cda i Baldwina - Spoxy w Tarsic

- Przejście przez góry do Maraszu - Dojście do Antiochii.



. . 10. I#iedy: Turcy, nieprzyj aciele Boga i świgtego

Ghrżeścijaństwa, zostali całkowicie zwyeiężeni i ucie-

kƒli przez cztery dni i cztery noee, ieh książę Soliman

syn Solimana Starszego uchodząc z Nicei spotkał

dziesięć tysięcy Arabów, którzy mu powiedzieli:

- "O nieszczęsny, najbardziej nieszezęsny ze wszy-

stkich, dlaczegoś ućiekł przerażony?" - Tym odpo-

wiedział Soliman 1 z oczami pełnymi łez : - "Kiedy

już sądziłem, ż‚ mam wszystkich Franków schwy-

tanych i zabranych w niewolę i spętanych, i kiedy

chciałem ich już po kolei wiązać, wtedy nagle

spojrzawszy wstecz zobaczyłem niezliczone ich sze-

regi tak, że gdyby ktokolwiek z was tam był

sądziłby; że wszystkie góry i pagórki, i doliny, i ró#,#=

nżny zapełnione są ich tłumem. My zatem spo-

strzegłszy to, szybko uciekliśmy naszą drogą, pełni


1 Soliman II, sułtan turechich Seldżuhów, dowódca w przegra-

nej bitwie pod Dorylejami.




46 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - IV


straszliwego lęku, aby tylko nie wpaść w ich rgce.

Wierz proszg mym słowom, a przekonasz się o tym,

gdyż jeżeli bgdą wiedzieć o waszej obecności,

żaden z was nie wyjdzie żywy". I na te słowa obrócił

sig, udając się do Rumenżi.

My zaś nie przestaliśmy ścigać owych Turków,

którzy dzień w dzień uciekali przed nami. Jeżeli

zaś przyszli do jakiejś twierdzy lub miasta, kłamali

przed mieszkańcami owych stron i oszukiwali

ich mówżąc : - "Zwycigżyliśmy wszystkich chrze-

#cijan, a zwycigstwo nasze jest tak duże, że żaden

z nich nie podniesie sig przeciw nam. A zatem wpuść=

eie nas do waszego miasta".

Gdy jednak weszli, zaczgli rabować kościoły

i domy i wszystko inne i zabierali konie; osły, muły,

złoto i srebro i cokolwiek znaleźli. Zabierali ze

sobą także synów chrześcijan, podpalali lub ni-

szczyli wszelkie urządzenia, stale uciekając w lęku

przed nami. NIy zaś ścigaliśmy ich przez pustynig

i przez krainę pozbawńoną wody i niezamieszkałą,

skąd ledwo wyszliśmy żywi. Głód i pragnienie

dręczyły nas ustawicznie, nie mieliśmy prawie

nic do jedzenia, z wyjątkiem roślin, jakże zrywa-

liśmy i tarli w rgkach2; i tak nędznie żyliśmy.

Zdechła wtcdy znaczna czgść naszych koni tak,

że wfelu z rycerzy szło pieszo. ##' zastgpstwie koni

dla niesienia naszych rzeczy użyto wołów, a w osta-

teezności i kóz, i baranów, ż psów naw'et używano

do dźwigania.



-g Prawdopodobnie były to hahtusy, aloesy i inne holczaste

rośliny rosnące na płashowyżach Anatolii.


Ucieczka Solima%ea



ZNreszcie doszliśmy do lepszej krainy, bogatej

w żywność i obfitującej we wszelkie dobra. Zbli-

żyliśmy sig do miasta Ikonu 3, którego mieszkańcy

ostrzegli nas i zalecili wziąć ze sobą duży zapas.

wody, gdyż już po jednym dniu bgdzie wielki brak

wody. Tak uczyniliśmy, aż doszliśmy do pewnej

rzeki, gdzie obnzowaliśmy dwa dni.. Nasi wysłan-

nicy zaś ruszyli naprzód, aż doszli do Heraklei'

gdzie znajdowało sig wiele tureckiego wojska, cze-

hającego by zwyciężyć żołnierzy Chrystusowych.

Nasze wojsko 1'Vszechpotgżnego Boga, spotkawszy

owych Turków, zaatakowało ich śmiele. Zyskali

tego dnia przewagg nad wrogami tak, że owi ra-

towali sig ucieczką szybką niczym strzała nagle

wyrzucona z ůłuku przez cigciwg. My zaś weszliśmy

do miasta, gdzie przebywaliśmy przez cztery dni.

Tam Tankred, syn hrabiego, oraz hrabia Baldwin

brat księcia Gotfryda oddzielili sig od reszty i poszli

doliną Botrentotub. Nastgpnie Tankred oddzielił

sig i przybył do Tarsu g razem ze swym wojshiem..

Zatem Turcy opuścili miasto i, obszedłszy je,

połączonymi siłami gotowali sig do bitwy przeeiw

chrześcijanom. Nasi jednak ruszyli naprzód doů


walki, a nieprzyjaciele uciekli szybko do wspomnia-



s Ihon, Ihonion, Iconium, obecnie Konya, micj‚cowośE w środl<u.

Wyżyny Anatolijshiej (1187 m n.p.m.).

# Herahleja, obecnie Eregli, nad rzehą Taurus. Tu wojsha.

krzyżowców rozdzieliły sig.

6 Obaj -maszerowali wprost na pohidnie przelcraczając. Taurus.

" Tars; miasto armeńshie na potudniu ówczesnej Gylicji, lcraju"

shąd hrzyżowcy rozpoczęli marsz na Antiochię. Tars był zamie#l<ały

przez Armeńczyhów, czyli Ormian, oraz przez Grehów.




4.8 DZIEJE PIERWSŻEJ KRLfCjATY - IV


nego miasta. Tankrećl zaś, ten rycerz Ghrystusowy,

ścigał ich i nie oparł się aż u bram miasta.

Z inńej zasig strony przybył hrabia BaIdwin

wraz ze swym wojski‚m, zaklinając Tankreda

na przyjaźń, by wziął udział w zajęciu miasta.

Na tó odpowiedział mu Tankred: "Odmawiarn

wszelkiego współdziałania z tobą". W nocy wszyscy

'Iturcy przerażeni uciekIi. 1\'tedy mieszkańcy miasta

jeszcze #v nocy wyśzli wołając donośnie: "Przy=

bądźcż‚, nieżwyciężeni Frankowie, przybądźcie, gdyż

Turćy str...chem zdjgci wszyscy razem uszli". .

# Gdy dzŚeń nastał; przybyli starsi miasta dobrowol-

ni‰ poddającjŠ i mówiąc tym, co spierali się co do tego

faktn : "Pożwólcie - panowie, pozwólcie, bo chcemy

widzieć jako rządćów i panów tych, co tak dzielnie

waIczą przeciw Turkom". Ale Baldwin znakomity

dó;vótlća namyślał się i naradża# śię z Tankredem

mó#viąc : = "Wejdźmy r#zem i z#upmy to miasto ;

ten, ćo wigcej zdobyć potraf, będzie miał i więcej,

a co #weźmi‚, bgdzie jego". Na to dzielny Tankred

odrz‚kł : -- "Daleko ode mnie takie sprawy. ja

nie chcg łupić chrześcijań. Mieszkańcy tego miasta

mnie się poddali i mnie chcą mieć swym panem".

I w końću dzielny Tankred nie chciał walczyć

dłużej razem z hrabią Baldwinem, dowodzącym

silńą armią#. Ghcąc nie chcąc opuścił miasto

i cofnął się dzielnie ze swym wojskiem zostawiając



' Wedhig współczesnych źródeł Baldwin miał pięciusct hon-

nych i dwa tysiące pieszych, Tankred - stu konnych i dwustu

piesżych żotnierzy.




Marsz #w poprzek ATxatolii 49
















































4. Kościót św. Anny w Jerozolimie, XII w.


dwa świetne miasta Adang i Manustrę i wiele

zamków s.

I1. Ty#-nczasem całe wojsko oraz Rajmund,

hrabia z krainy św. Idziego, książg Gotfryd i wielu

, innych wkroczyli do Armenii, łaknąc i pożądając

krwi Turków:

#V końcu przybyli do grodu tak mocnego, że

nic nie mogli mu zrobić. Był tam pewien mąż

imieniem Symeon, urodzony w tymże kraju i żąda-

jący, by owa ziemia była mu nadana, aby bronić

jej przed Turkami. Dali ma wigc owe dobra i za-

mieszkał tam ze swymi rodakami.

My zasig opuściliśmy owe okolice i szczęśliwie

doszliśmy aż do Gezarei e w Kapadocji.11%yszedłszy

z Kapadocji przybyliśmy do miasta świgtego i bo=

gatego, które na krótko przed nami oblegali Turcy

przez trzy tygodnie, ale nie zdobyli go. Gdy przy-

szliśmy, oddało sig w nasze rgce z wielką radością.

Pewi#=n rycerz imieniem Piotr z Alplo zażądał,

aby bronić miasta w imig Boże i w imig Świgtego

Grobu, rycerzy i cesarza. Zgodzono sig z nim z całą

łaskawością. Nastgpnej nocy dowiedział sig Bomund,

że Turcy, którzy oblegali owo miasto, stale nas

wyprzedzają w marszu. A chociaż ruszył ze swymi

rycerzarni, by ich pobić, nigdzie nie mógł napotkać

przeciwników.




s Były to miasta leżące w najbardziej urodzajnej części Gylicji.

. ' Gezarea, obecnie Kayser, położone na wyżynie w środhowej

Anatolii.

lo pozostawał na służbie Alehsego II Kommena.




4 - pzieje pierwszej krucjaty




50 DZIEJE -PIERWSZEJ KRUCJATY - IV


DoszIiśmy w końcu clo miasta nazywającego

sig Kokson 11, gdzie zna#dowała się obfitość wszelkich

zapasów niezbędnych dla nas. Ghrześeijanie, mie-

szkańcy tego miasta poddali się nam natychmiast,

a my przebywaliśmy tam przez trzy dni w dosko-

nalyeh warunkach, aż nasi całkowicie wrócili do

sił. Rajmund z hrabstwa świętego Idziego słysząc,

że Turcy; którzy strzegli Antioch, ustąpili stamtąd;

po naradzie ze swymi dowódcami, postanow'ił wysłać

oddział rycerzy, aby# miasto zręcznie zajęli. 1\#ybrał

w tym celu wicehrabiego Piotra z Kastelionu,

1Vilhelma z Monte Pislerio, Piotra z Roasy, Raj-

munrla z Puli oraz pięciuset konnych rycerzy.

Przybyli oni do doliny opodal Antioch koło grodu

Publikanów i tam dowiedzieli się, że Turcy zaj-

mują miasto i przygotowują się do jego obrony

z całą siłą. Piotr z Roasy oddzielił się wtedy od

innych i najbliższej nocy poszedł pod Antiochię 1=,

wszedł w dolinę Rugiil3 a spotkawszy Turków

i Saracenów, walezył z nimi a zabiw'szy ich znaczną

liczbę, cofnął się szybko. Armeńczyey, mieszkańcy

tego kraju wńdząc, że Rajmund zwyciężył w dzielnym

boju pogan, poddali się; on zaś zajął miasto Rusę

i kilka zamków.



11 gliżej nieznana miejscowość wśród gór Taurusu.

1' Antiochia, obecnie Latahija, blisho granicy Syr z Tureją,

byta w starożytności kwitnącą stolicą Syrii. Miasto liczyło do pigciu-

set tysigey mieszhańców. Z Antiochii pochodził św. Jan Ghryzostom.

Muzułmanie zdobyli Antiochig w r. 635, powtórnie w r. 1268.

Miasto było parohrotnie zniszezone trzęsieniami ziemi.

" Równina na wsehód od Antioch w pobliżu miasta Aleppo.


Przejśeże przez góry ƒo Maraszu 51



Nfy zaś, którzy zostaliśmy w Koksonie, wy-

szliśmy stamtąd i doszliśmy do jakichś gór tak wy-

sokich i stromych, że żaden z naszych ścieżką

prowadzącą po zboczu nie śmiał wyprzedzić po-

przednika. Konie spadały w przepaście, a obju-

czone zwżerzęta spychały się wzajemnie. Żołnierze

żews##d patrzyli na to z rozpaczą załamując ręce

z żału i bólu i pytafi się, co będzie z nimi i z ich

bronią. Sprzedaw'ali swe tareze i pancerze i hełmy

z przyłbicami za jedyne trzy lub cztery denary,

czy za byle co. Który zaś sprzedać nie mógł, rzucał

owe zbroje i szedł dalej.

Zszedłszy z tych przeklętyeh gór, doszliśmy

do miasta zwanego Maraszem'!. Mieszkańcy wy-

szli ůna spotkanie nas weseli i znosili dla nas obfi-

tość żywności. Otrzymaliśmy zapasów do zbytku

czekając na przybycie pana Bomunda. Potem nasi

rycerze doszli do doliny, gdzie leży królewskie miasto

Antiochia, całej Syr stolica, jaką Pan nasz, Jezus

Ghrystus, nadał świętem- Piotrowi, ksżęciu apo-

stołów, aby nawrócił miasto na świętą wiarę. Niechże

żyje i króluje w imię Boga Ojca w jedności z Duchem

Świętym na wieki wieków. Amen.



" Marasz (obeenie w płd. Tureji) został zajgty 13 październiha.


















Pocz#tek oblę#enża .








0P01t#IEŚC PIĄTA OD POGZĄTKU

OBLĘ#ENIA ANTIOGHII 1\#' DNIU 2fl


PAŹDZIERNIKA DO MIESIĄGA GRUDNIA

1097 ROKU




12. Początek obłężenia - Niedostateh w obozie hrzyżowców.

13. Wyprawa po żywnośE.



12. Gdy tylko zbliżyliśmy sig do mostu Faryj-

skiego 1, nasi gońcy, którzy wyprzedzali nas zaw#ze,

napotkali niezliczoną ilość Turków, idących na

pomoc Antiochii. Uderzyliśmy na nich z pełnym

sercem i duchem i zwycigżyliśmy Turków: Prze-

rażeni barbarzyńcy ratowali sig ucieczką, a wielu

z nich zginęło w walce. Nasi zaś dzigki łasce Boskiej

zdobyli nmóstwo łupów, koni, wielbłądów, mułów,

osłów, objuczonych zbożem i winem.

Wreszcie doszli nasi do rzeki i rozłożyli swój

obóz ria brzegu. Niezwłocznie przemyślny Bo-

mund wraz z czterema tysiącami rycerzy podszedł

pod bramę miasta, by tam czu#vać, aby nikt ta-

jemnie nie wszedł i nie wyszedł stamtąd w ciągu

nocy. Z nastaniem dnia podszedł do samej Antio-

ch w południe czwartei niedzieli, tj. 12 dnia



1 Most ten prowadził przez Oront drogą w stronę Aleppo.


prz‚d początkiem listopada, i w ten sposób obe-

szliśmy doskonale troje.bram miasta. Z czwartej

strony nie było miejsca, by prowadzić oblężenie;

tam oddzielała nas wysoka góra; nie dopuszezająca

przejścia 2. Tak zasię bali sig nasi wrogowie Turcy,

jacy zamknięci przebywali w mieście, że żaden

z nich nie śmiał przez piętnƒście dni zaczepżć ko-

goś z naszych.

Orniianie i Syryjezycy3, jacy byli w mieście,

uciekli stamtąd i przeby#vali wraz z nami, ale żony

ich zostały w domu. Giągle dopytywali sig naszych

o przebie5 spraw, a wiadomości od nas donosili

z...mkniętym w mieście. W'skutek tego Turcy byli

powiadomieni, co u nas sig działo i ż wolna zaczęli

wychodzić z miasta i trapić naszyćh krzyżoweów.

A -działo się nie tylko z jednej strony miasta, lecz

wszędzie, i od strony gór, i od strony morza, gdzie

tylko nasi znajdowali się.

Niedaleko leżał gród Haregu#, gdzie zamknęły

sięů liczne i bardzo mocne siły tureckie stale naszyeh

ludziů niepokojące. Gdy o tym dewiedziała sig

n...sza starszyzna, bQlejąc nad tym wysłali znaczny




e. Mury opasujące Antiochig rozszerzone i wzmocnione były

przez Justyniana w r. 540. Od południa objęły zbocża góry Śil-

pius.

##Antiochia była głównie zami‚szkała przez Syryjezyhów

wysoce cywilizowanych, o tradycjach przynależności do imperium

rzymskiego. Na krótko przed wyprawą krzyżową Armeńezyk Filaret

Brahamios utworzył z miasta hsięstwo, rychło podbite przez Turków

(1084).

' Aregh lub Hareg znajdował się o dziesięć kilometrów od

Antiochii.




54 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - V


oddział rycerzy, aby rozpoznali miejsce, gdzie

przebywali Turcy. Dowiedziawszy się miejsca ich

sehronienia, nasi rycerze szukając ieh sta#li się

z nimi. Potem cofali się stopniowo aż do miejsca,

gdzie wiedzieli, że znajdujc się Bomund ze swym

wojskiem. Dwóch z nich zginęło w owej potyczce.

Na wiadomość o tym Bomund ruszył wraz ze swymi

niczym potężny atleta Ghrystusowy, a barbarzyńcy

uderzyli na nich, tym bardziej że naszych było

niewielu. #Vtedy rozpoczęła się bitwa. #\'ielu z wro-

gów zgingło, a inni zostali pochwyceni i zapro-

wadzeni przed bramę miasta, gdzie ich ścięto,

aby oblężonych porazić tym większym bólem.

Niektórzy Turcy znowu wyszli z miasta wypra-

wiając się p#zez jedną z bram i strzelając do naszych

z łuków tak, że ich strzały padały na obóz pana

Bomunda. Pewna kobieta została zabita strzałą

z łuku.

Zebrali się nasi wo#owie na naradę i posta-

nowili: "Zajmujemy zbrojne stanowisko na szczy-

cie góry 1\'Iaregardu, aby być bezpieczni i ab#śmy

mogli opierać sig skutecznie napadom Turków".

Zbudowali zatem warownię i uzbroili ją i wszyscy

nasi dowódcy kolejno jej pilnowali.

13. Niemniej przed Bożym Narodzeniem zboża

i w ogóle żywności brakło. 1\Tie mogliśmy o#uszczać

obozu, a w posiadłościach chrześcijan nie można

było już niczego znaleźć do jedzenia. A nikt ni#

śmiał zapuszezać się na ziemię Saracenów 5, c#ůyba




i Ziemią Saracenów nazywa autor terytorium na pohidnie

od Antioehii zamieszkałe przez ludność muzuhnańską.


Wyprawa po żywność 55



tylko duże oddziały. 1~# końcu nasi wodzowie zwo-

łali naradę i postanowili, co dalej czynić z tak

licznymi tłumami wojska i pielgrzymów: jedna

czgść tak szybko jak tylko możliwe niech uda się

i gromadzi zapasy i strzeże ich dla wojska, druga zaś

część niech zostanie w obozie i pilnuje go. Następnie

Bomund oświadezył: "Gzcigodni panowie i ryce-

rze, jeżeli zgodzicie się i to wyda się wam słusznym,

to ja ruszę z hrabią Flandr".

I tak po uroczystym święceniu Bożego 1\Taro-

dzenia, czyli w poniedziałek najbliższy, wyszli

w więcej niż dwadzieścia tysięcy koni i pieszych g,

wkraczając w krainy Saracenów. Tam zebrani

byli liczni Turcy, Arabowie, Saraceni z Jerozoiimy,

Damaszku, Aleppo i z innych okolic, którzy przy-

byli na odsieez Antiochii. Gdy dowiedzieli sig,

że armia chrześcijan wkroczyła na ich ziemie,

postanowili podjąć walkę z tym chrześcijańskim

wojskiem; świtem ustawili się naprzeciw naszych

tworząc dwa oddziały: jeden na wprost, drugi

z tyłu chcąc zewsząd nas otoczyć. Jednak wiel-

tnożny hrabia Flandrii zbrojny swą wiarą i znakiem

krzyża, jaki zawsze ufnie nosił, uderzył w nich

równocześnie z Bomundem. Za jednym atakiem

nasi pokonali wrogów, którzy natychmiast zawró-

cili rzucając się do ucieczki i zostawiając wielu

zabitych. Nasi chwytali ich konie i inne łupy.

Gi, co zdołali ujść śmierci, uciekali dalej i nieprzy-



i W całej armii oblężniczej nie było wi‡aj jah sicdemset

honi, co podają innc źródła współezesne. Piechota wraz z pielgrzy-

mami liczyła ohoło pi‡tnastu tysi‡cy ludzi.




56 DZIEJE PIERWSZEJ KRUGJATY - V


tomnż wpadali na drogę zguby. My zaś wracaliśmy

radośnie i chwaliliśmy i wielbiliśmy Boga jedynego

w Trójcy Św., który żyje i króluje na wżeki wieków.

Amen.


flPOWIEŚG SZÓSTA O OBLĘŻENIU

ANTIOGHII OD GRUDNIA 1097 ROKU DO

LUTEGO I098 ROKU





14. Atahi i wypady Turhów - Dalsze wyprawy po żywność-

Handel i spehulaeje. 15. Ucieczha Wilhelma Giesli i Piotra Eremity


-Pochwycenie zbiegów i sąd. 16. Odjazd Tetygusa. 17.

Odsiecz Turhów dla Antioch = Rady Bomunda - Atah cho=

rążego Roberta - Klęsha nieprzyjaciela.



14. Turcy, wrogowie Boga i śwżgtego chrze-

ścijaństwa, którzy stanowilż załogę Antżochii, do-

#iedziawszy sżę, ż‚ # Bomuzid i hrabia Flandr

# nie# bżorą udziału w oblężeniu miasta, dókonali

; wypƒdu. Rozpoczęli śmiałą# walkę z naszymi woj-

# skami, tam gdzie pierścień oblegających był naj-

## słabszy. ZNidżąć, że najdzielniejsi rycerze są daleko,

pevifnej środy uderzyli chcąc nas zniszczyć. _

Gi obrzydli barbarzyńcy napadli nas w nocy,

rzucając się na nas #<#'ałtownie i zabijająć wielu

; z naszy‚h rycerzy i pieszych. W tym tragżcżnym

# starćiu biskup stracił swego chorążego, który trzymał

jego chorągŚe#v i dowodził jej oddział‚m. I gdyby

, nże było między nami a nimi rzekż, wdarliby się

do naszego obozu głębiej ż zadalżby jeszcze większą

klęskę naszym wojskom.




5g DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - VI Ucieczka Wilhelma Cieśti i Piotra Erem.ity 59



Rozważny Bomund wracał z zżem Saracenów

wraz z wojskiem, by zjawić się pod wzgórzem obo-

zowym Tankreda. Był zajęty zwożeniem wartośeio-

wych zapasów, bo już eała kraina dalsza wokół

obozu Tankreda była spustoszona. Niektóre zapasy

udało się znaleźć, innych brakło, a wtedy Bomund

napomniał swych ludzi mówiąc: "O mężowie

nieszczęśni i biedni. Najgorsi z chrześcijan. Gzemuż

tak szybko chceeie wracać. Gzekajcie, czekajcie,

nim się wszyscy razem połączymy, a nie uchodźcie

niczym owce bez pasterza. Jeżeli bowiem wrogowie

nasi spotkają was błąkających się, wybiją was,

gdyż dzień i noc czuwają, by zwyciężyć was bez

wodza, podzielonych lub pojedynczych, i czyhają,

by zapędzić was w niewolę". I gdy skończył swe

przemó#ienie, wrócił do swego obozowiska wraz

z błiskimi sobie, również nic obciążonymi zdobyczą.

Armeńczycy i Syryjczycy widząc, że nasi

wracają z pustymi rękami zgodzili się, by przejść

przez gół-y na drugą stronę i tam zręcznie poszukać

i zakupić żywność i zapasy zboża, które by przywieźłi

do obozu, gdzie wielki głód panował. Jeden ła-

dunek osła liczyli na osiem czerwonych dukatów,

co równało się stu dwudziestu groszom w denarach.

I wtedy to.zmarło wielu z naszych, nie mających

środków, by tak drogo żywność kupować.

15. Tymczasem 1\'iłhelm Gieśla i Piotr Pu-

stelnikl z powodu klęski i nieszczęść potajemnie

uszli. Tankred ścigał ich i ujął i zawrócił zawsty-

dzonych. Zaprzysięgli mu, że z powrotem wrócą

1 Protr Eremita lub Pustelnilc, zapcwnc zakonnih, odgrywał

w tym czasie już rolę drugor#‡dną w wyprawic.


do obozu i że przeproszą wodzów. Przez całą noc

Wiłhelm przebywał w namiocie Bomunda rzucając

się dziko. Nazajutrz w południe stawił się zaczer-

wieniony przed Bomunda, który rzekł do niego:

Nieszczęsny ! 1\,stydzie całego plemienia Franków !

"

Zbrodniarzu Galii! 1\Tajwstrętniejszy na ziemi. Gze-

mużeś tak haniebnie uciekał? Może umyśliłeś zdra-

dzić naszyeh rycerzy i wojsko Ghrystusowe, jak to

uczyniłeś już raz w Hiszpanii?" V\'ilhelm zaś milczał

i żadne słowo nie padło z jego ust. Ludzie z plemienia

&ankońskiego wiernic zgromadzili się przy panu

Bomundzie, aby nie doznał więcej przykrości.

A zatem ów ze spokojną twarzą odpowiedział:

"To z miłości dla was, Panie, przyrzekam i całym

sercem i myśłą zaprzysięgam, że nigdy nie opuszczę

drogi do,jerozolimy czy za dobrych, czy za złych

losów, a Tankred ani sam, ani przez innych nie

będzie mógł mi nic nakazać". Słysząc te słowa

zgodzili się na to i Bomund puścił go. Wkrótce

jednak Gieśła, wysoce zawstydzony, uciekł po kry-

jomu #.

Takie były biedy i nędze, jakie Bóg s#uścił

na nas za nasze grzechy. W całym obozie nie można

się było bowiem doliczyć ani tysiąca konnych,

którzy by mieli konie w dobrym stanie.


16. Wtedy wrogi nam Tetyguss dowiedziawszy

się, że wojsko Turków idzie ku nam, przerażony


' Był to jcden z niewiclu wypadków zdrady wśród hrzyżowców.

Wilhclm Gieśla udał si‡ na wschbd do wojsh muzutmańshich emira

Korbagi.

' Tetygus (Tatikios) był reprczentantem bizantyńshiego ce-

#arza Alelcsego I.




EO D#IEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - VI Odśiecz Tu.rfcóu# dla Antżochii # 61



i sądząe, że wszyscy zginiemy lub w-padniemy

w ręce wroga, fałszując wiadomośei oświadezył:

"Panowie i zacni mężowie, oto w jakie trudności

popadliśmy. Nie widzimy możności, by pomóc.

Pozwólcie mi zatem wrócić do mej ojezyzny Ru-

men4 i nie wątpcie, że zarządzg, aby przybyły

tutaj przez morze liczne okręty ładowane zbożem,

w#nem, owsem, mięsem, mąką, serem i wszel=

kimi zapasami, jakie są nam konieczne. Poślę

wam także konie na handel; a zapasy drogami

pod rządem cesarza na pewno tu przybgdą. To

wszystko wam solennie przysięgam. Także moich

domowników i namiot mój zostawiam w obozie;

#dzie - wierzcie mi - powrócę jak najśpieszniej".

Tak zakońezył swą mowę i ten nasz wróg oddalił

się z obozu, zostawiając wszystko, co było jego

własnością. A.była niestety bieda, bo Turcy na-

cierali na nas zewsżąd, i #to tak, że nikt nie śmiał

wyjść za namioty obozowe. Oni nas gngbili z jednej

strony; a z drugiej głód nam doskwierał i jakiej-

kolwiek pomocy brakło. Najbiedniejsi i najsłabsi

uciekali nƒ Gypr; do Rumen i w góry. Do morza

jednak Igkaliśmy się iść, bojąc się okrutnych Tur-

ków. I : tak ů żadna droga nie stƒła przed nami otw#o-

rem.

17. Pan Bomund widząc, że niezliczone za-

st‡py tureckie zbliżają się ku nam, spotkał sig z in-

nymi dowódcami i po prostu im ośwżadezył:-

"Pano#ůvie i #y, zaeni rycerze, co zamyślacie ucżynić?

Nie jesteśmy na tyle liczni, abyśmy mogli walezyć

# Ńazwę Rumenii autor rozciągał błędnie na cƒłe państwo

bizantyńshie (ob. str. 22).


na dwie strony. Gzy wiecie jednak, co nalrży zrobić?

Podzielmy sżę na dwie czgści; niech piesi pilnnją

namiotów w nbozie i ci dostatecznie wstrzymają

na;>ady oblężonych. Rycerze zaś niech ruszą z nami

naprzeciw niep#zyjaciołom, tuż obok nas w grodzie

Haregu i obok mostu faryjskiego".

Gdy nadszedł wieczór, mądx`y Bomund w'yszedł

z obozu wraz z konnymi i noc spędził między-

jeziorem a rzeką. O świcie wysłał gońców, aby

rozpoznali liczbę tureckich oddziałów i zobaczyli,

jakie Są i co robią. Poszli zatem i zaczęli się zrgeznie

do'w>iadywać, gdzie są tureckie zastępy. Zobaczyli

niezliczonych Turków, którzy nadchodzili w dwóch

oddziałach od strony rzeki. Nagle odwaga opuściła

wywiadowców i w rezultacie uciekli wrzeszeząc:

"Nadehodzą ! Nadchodzą ! Gotujcie się wszyscy, bo

już są blisko!" A pan Bomund wołał do wszystkich:

"Przywódcy i dzielni żołnierze, gotujcie sig do zwyci#-

skiej bitw#r". Odkrzykiwali mu taxnci: "Tyś jest

mądry i bystry, tyś wielki i świetny, silny i zwycigski,

ty w'odzem na wojnie i znawcą walki, czyńjalc chcesz,

i wszystko, co uważasz za dobre dla nas ż dla ciebie,

niechże b‡dzie jak rozkażesz".

Zatem Bomund zarządził, aby k#żdy z przy-

wódców rozstawił w porządku sw'e szyki. Zrobiono

tak i powstało sześć oddziałów. Pięć z nich złąezyło

sig, aby atakować wroga. Bomund z wolna przy-

blżżał się z oddziałem pod swoim dowództw=em.

Nasi z zapałeni uderzyli na wro#a, jeden oddział

po drugim atakował, okrzyki bojowe szły aż w nie#o,

w#zyscy walezyli z wiarą, a deszez strzał przecinał

powietrze.




62 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - VI



Potem przybyła największa ich potęga, jaka

na ty#ach stała w gotowości, i nasi zostali zaata-

kowani z taką siłą, że mało co a zaczęliby się eofać.

Gdy to spostrzegł dzielny Bomund, jęknął i za-

wołał ehorążego swej drużyny, czyli Roberta syna

Gerarda, i rozkazał: "Ruszaj tak szybko, jak tylko

możesż, jako dzielny mąż: Bądź odważny z myślą

o sprawie Bożej i Świętego Grobu i pamiętaj, że

ta wojna toczy się nie o ziemskie sprawy, lecz ducho-

we. Bądź zatem najsilniejszym wojownikiem Ghry-

stusa ! Idź w pokoju ! Pan będzie wszędzie z. tobą !"

A opatrzony zewsząd znakiem krzyża-ja'k lew,

co cierpiał głód przez trzy czy cztery dni wychodzi

rozwścieczony ze swego sehronu. i czując krew

zwierzęcą, rzuca się w środek trzody rozpędzając

ueżekające owee - tak on wpadł w środek Turków. ů


I tak gwałtownie się rozpędził, że szarfy jego cho-

rągwi niczym płomienie unosiły się nad ich #ło-

wami.

A inne zastępy widząc, że sztandar Bomunda

tak zaszezytnie unosi się przed innymi, wstrzymały

natychmiast swój odwrót; i wtedy uderzyli nasi

na Turków wszyscy razem. Turcy zdumieni uciekali

aż do mostu na drodze przez Far. Gdy Turcy nagle

znaleźli się w swym obozie, zabrali stamtąd wszystko

co tylko mogli, złupili całą swą warownię a podło-

żywszy ogień uciekli. Armeńczyey zaś i Syryjezycy,

widząc żc Turcy przegrali bitwę, wyszli ze swych

wiosek i czynili zasadzki na uciekających, zabijając

wielu i biorąc w niewolę.

A zatem z woli Bożej w owym dniu pokonani

zostali nasi wrogowie. My zaopatrzyliśmy się w konie


Klęska nśeprz#jaeƒela



i w wiełe koniecznych zapaśów. Sto g#ów zabitych

zaniesiono przed bramę miasta, gdzie pos#owie,

wysłani do naszych wodzów przez emira Babilonu,

mieszkali w namiotach. Gi zaś z naszych, którzy

zostali w obozie, cały dzień walezyli z załogą Antio-

ch nƒ przedpolu trzech bram miasta.

Bitwę stocżono we środę przed poezątkiem

postu, piątego dniaů idów lutowych, za opieką

Pana naszego Jezusa Ghrystusa, który żyje i króluje

wraz z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym na wieki

wieków: Amen.




0P011#IEŚG SIóDMA O OBLĘŻEl VIU

Al VTIOGHII OD 9 LUTEGO DO 8 MARGA

1098 ROKU





I8. Rada wojenna - Wyprawa do portu św. Szymonn -:Wy-

cieczha Turhów - Ich hlgsha - Budowa warowni.



18. Dzigki Bogu powrócili nasi w triun#fie

i w radości, zaznanych tego dnia. #1'skutek bitwy

nieprzyjaciel okazał sig całkowicie pokonany i ucie-

kał. Jedni uciekali do Korosanu, inni udawali się

do krainy Saracenów. Przywódcy nasi, widząc,

jak oblężona w Antioch załoga napada na naszych

(dzień i noc szukając z jakiej strony mogliby nam

zaszkodzić), zszedłszy sig razem, uchwalili: "Po-

nieważ tracir#y naszych ludzi, zbudujmy warowny

gród w 1\#Iahomarii położonej u bram miasta tam,

gdzie jest jezioro i tam będziemy mogli powstrzy-

my#vać naszych wrogów".

t#'szyscy zgodzili się, uważając projekt z,a dobry

do wykonania. Hrabia z kraju św. Idziego oświad-

czył pierwszy: "Dajcie mi pomoc dla zbudowania

warowni, a ja będę jej strzegł". Bomund odpowie-

dział: "Jeżeli t##o chcecie, podobnie jak inni udam

się z wami do portu św. Szymona, aby tam w'ynająć

ludzi zdolnych v#ykonać budowę. Inni, którzy


5. Nawa główna kościota św. Anny,w Jerozolimie




Turkó'u> 65


sig obwarują dla obrony".










































6. Grobowiec Bomunda w Tarencie


ů##mund udali się do portu św.

ů którzy zebrani byliśmy w je-

ęliśmy budować warownig,

przygotowywali się do wypadu

stając przed nami. Rzucili

do ucieczki naszych i zabi-

#emu naszemu żalowi.

##ridząc, że nasi wodzowie są nie-

c #przedniego dnia wyjechali

otowali si‡ i wyszli, aby uderzyć

#h # portu. Widząc przybywającego

nda na czele oddziałów zaczęli

cywać i krzyczeć wielkim głosem,

,#, nucając dzidy i strzały, raniąc

ćząZ. Atakowali naszych z taką

6c ci zaczgli uciekać na najwyższe

tyll<o droga była wolna. Kto mógł

nagłą ucieczkę, uszedł żywy, kto

zaniedbał, znalazł śmierć. Tego

::#iercią zginęło więcej niż tysżąc

# i, jak wierzymy, wzigci są do nieba,

y m‡czeństwa otrzymali. Ze swej

áic poszedł tą drogą, jako że była

ełe szybko z niewielkim oddziałem

# do nas, którzy byliśmy wszyscy ra-

sczią naszych, po wezwaniu imienia

Świętego, z całą ufnością wspól-



w pobliżu hlasztoru tego świgtcgo, leży

&#a dwa hilometry od Antioch.


Ir# truclaty




66 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - VII



nie poszliśmy do bitwy, ożywieni jednym sercem

i duchem. Wrogowie nasi i Boga stangli zdumieni

i zaskoczeni. Wszak przypuszczali, że nas zwyciężą

i zabiją, jak to uczynili z drużyną Rajmunda od

św. Idziego, ale B6g wszechmogąey nie zezwolił

na to. Rycerze prawdziwego Boga, zbrojni znakiem

krzyża, uderzyli w nich z całą mocą i gwałtownie

zaatakowali. Turcy zaś ueiekli nagle wprost przez

most do bramy miejskiej. Gi, co nie potrafili ujść

przez most wskutek tłoku ludzi i koni, zginęli

śmiercią wieczną w imię śzatana i jego piekielnych

aniołów.

My zaś po zwycięstwie rzucaliśmy ich i topili

w rzec‚. Fale wód nagle zaczerwieniły. się krrwią

Turków, a jeżeli któryś z nich usiłował czepić

się filarów mostu lub płynąć ku brzegowi, by ujść,

był zranżony przez naszych, którzy pilnowali brzegu

rzeki. Głosy i jęki naszych i wrogów unosiły się

aż do nieba. Deszcz oszczepów i strzał zaciemnił

niebo i jasność dnia. Kobiety chrześcijańskie wy-

glądały przez blanki murów, patrząc na klęskę

zadaną Turkom, i po kryjomu klaskały w ręce.

Oddziały armeńskie i syryjskie z rozkazu tureckich

dowódców czy też z własnej woli strzelały do nas

z łuków. Dwunastu emirów tureckich zabitych

w bitwie straciło swe dusze i żywoty, zarówno jak

i inni świetni i najwybitniejsi ich wojownicy, uwa-

żani za najlepszych obrońców miasta. Ich liczba

wynosiła tysiąc i pięćset. Inni pozostali żywi, ale nie

śmieli więcej wznosić okrzyków czy to za dnia,

czy w nocy, jak mieli w zwyczaju. Dopiero noc

rozdzieliła ićh i nas. To była noc, która wstrzymała


Klęska Turkó#w


obie strony od walki na oszczepy, n#ecze czy strzały:

Nasi nieprzyjacżele pokonani zostali mgstwem na-

szych w imię Boga i Grobu Świętego i wskutek

tego zwycięstwa nie mieli już wigcej śmiałości

ani w swych okrzykach, ani w swym działaniu.

A my tego dnia wzmocniliśmy się bardzo w zapa-

sach koniecznych, zwłaszcza pod względem koni.

Następnego dnia rano i w południe inni Turcy

wyszli z miasta, zbierając cżała poległych, jakie

mogli znaleźć na brzegu rzeki, i następnie grzebali

je na wzgórzu Mahumaryjskim, które jest za

mostem przed bramą miasta. Razem z ciałami

grzebali i rzeczy osobiste, jak płaszcze, bizanty

. i dukaty, łuki, strzały i inne przedmioty tu trudne

do wyliczenia. Nasi zaś wiedząc, w jaki sposób

Turcy grzebią swych zmarłych, przygotowali się

i #piesznie przystąpili do diabelskiej czynności

rozkopywania grobów. Wyrzucili owe trupy z gro-

bowców, spychając je do jednego rowu, a odrąbane

głowy przynieśli do obozu, aby można było je

policzyć. y1'yjątek uczynili dla czterech koni emira

Babilonu #, które odesłali do jego obozu nad morzem.

Widząc to wszystko Turcy byli wielce zasmuceni

i w najcięższej żałobie. Giągle lamentowali, płacząc

i jęcząc.

Trzeciego dnia zeszliśmy się wszyscy, z dużym

weselem, by wznieść ową warownię z kamieni,

jakie zebraliśmy u grobów tureckieh. Skończywszy

budować warownię; zaczęliśmy zewsząd zamykać



' Wódz Egiptu z rodu Fatimidów w Kairze był nazywany

emirem Babiłonu. Był niechętny Turhom, htórzy zajęłi Syrię.


b#




6g DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - VII


dostgp do naszych nieprzyjaciół, których pycha

została teraz sprowadzona do nicości. Go do nas,

gdziekolwiek chcieliśmy, tam szliśmy z całym bez-

pieczeństwem, czy to do portu morskiego, czy w góry,

chwaląc i dziękując Bogu jedynemu, któremu niech

będzie chwała na wieki wieków. Amen.


OPOWIEŚG ÓSNIA O ZDOBYGIU

ANTIOGHII W DNIAGH OD 8 MARGA DO

3 GZERWGA 1098 ROKU




I9. Tanhred obsadza warownię na wschodzie - Otacza całe miasto.

20. Tajne układy Bomunda z Pirrusem - Obietnica hsiążąt wobec

Bomunda - Zdrada Pirrusa - Wejście na mury miasta - Zdo-

bycie Antiochii = Rzeź.


: ů 19. Wszystkie przejścia z Antiochii były już

zamknięte dla Turków i odcigte, z wyjątkiem

, tej strony, gdzie płynęła rzeka i gdzie stała nasza

warownia i klasztor. Była ta forteca przez nas

uczyniona tak obronną, że nikt z nieprzyjaciół

nie mógł wyjść przez bramg miastal. 1'Vtedy zwo-

łaliśmy radę, na której uchwalono jednomyślnie:

Wybieramy jednego spośród nas, który energicLnie

bgdzie rządził warownią, a wrogom naszym nie

pozwoli wyj ść ani na równinę, ani w góry i w ogóle

nie dopuści do wejścia czy wyjścia z miasta. Tankred

pierwszy zgłosił się przed innymi mówiąc: "Jeżeli

bym wiedział, jakie będą na to przeznaczone pie-

#i# niądze, obejmg warownig sam z mymi ludźmi



' Warowni‡ czy raczcj umocniony fort wzniesiono naprzeciw

t1 toru św. Jerzego na lewym brzegu Orontu, na zboczu. Nazy-

wano je ?oncfcdi montnna wzgórzem Tankreda.




')0 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - VIII


oraz będg pilnować drogi, na której nasi wrogowie

zwykli nas często napadać, co bezwzglgdnie poskro-

mię". Obiecano mu wypłacić czterysta talarów

srebrem.

Tankred niezwłocznie udał się tam ze swymi

dzielnymi rycerzami i z piechurami i odciął wszel-

kie drogi Turkom, i to tak dobrze, że żaden z nich

nie śmiał uchylić bram miasta, ani by iść po paszg,

ani po drzewo, ani po inne zapasy. Pozostał Tan-

kred w warowni ze swą drużyną i rozpoczął śmiało

zacieśniać oblężenie Antiochii.

Tego samego dnia przyszło wielu Armeńezyków

i Syryjczyków, którzy bezpiecznie przebyli góry

przynosząc żywność dla Turków, by zaopatrzyć

miasto. Tankred wyszedł im naprzeciw i zabrał

im wszystko, co nieśli, to jest żywność, zboże, wino,

paszę, oliwg i wiele innych zapasów. I tak Tankred

okazywał swą potęgę dokonując niezwykłych czy-

nów. Zanim Antiochia została zdobyta, zamknął

i odciął Turkom wszystkie drogi.

Niepodobna mi opowiedzieć wszystkiego, co

uczyniliśmy, zanim miasto zostało zdobyte. Nikt

z tych, który przebywa2 w tej krainie, czy jest

to duchowny, czy świecki nie może opowżedzieć

jak się mają rzeczy. Zatem ja nieco z tych spraw

opowiem.

20. Był pewien emir narodowości tureckiej imie-

niem Pirrus 3 zH'iązany wielką przyjaźnią z Bomun-

dem. Z1'ymieniał z nim Bomund ezęsto wiadomości,



e Zarówno to stwierdzenie, jak i poprzednie zdanie wskazują,

że Anonim pisał swą opowieść w czasie trwania wyprawy.

g Firuz wedhig źródeł arabshich. Trudnił sig wyrobem zbroi.


Tajne układy Bamunda z Pżrrusem ů #



na co ów z całą przyjaźnią odpowiadał. Obiecał

nawrć#cenie się na chrześcijaństwo, a Bomund

pozwalał mu spodziewać się bogactwa wraz z wielu

zaszezytami. Zgadzał się Pirrus na te obietnice

i związki mówiąc: "Pilnuję trzech wież i te ehętnie

obiecuję oddać; kiedy będzie chciał, otrzyma je" 4.

Był więc Bomund pewny, że wejdzie do ntiasta

i przyszedłszy na zebranie starszyzny pogodny

# # i wesół, powiedział wpółżartobliwie : "Mężowie

i znakomici rycerze, widzicie, wjakich trudnościach

#wszyscy się znajdujemy, wielcy i mali i nie bardzo

wiemy, jak polepszyć nasze położenie. Jeżeli zatem

#yda sig wam to dobre i mądre, wybierzcie jednego

z nas jako dowódcę, a jeżeli jakimś podstępem czy

innym przemysłem zdobędzie on miasto; dzięki

#bie samemu czy dzięki innym, jednom#ślnie

zostanie mu miasto przekazane". Ale tamci zaczęli

sig opierać i sprzeciwiać tr#ówiąc: - "Nikomu

nie przekaże się miasta, lecz wszyscy będą mieli

d4ń równe prawa; dzieląc trud ten sam, winniśmy

mieć te same prawa". Bomund na te słowa uśmie-

chnął się z lekka i wycofał sig natychmiast 5.

1b#krótce potem otrzymaliśmy wiadomoś‚i o armii

naszych nieprzyjaciół złożonej z Turków, Pauli-

cjanów, Azymitów s i wielu innych ludów. 1\Tatych-



# Jedna z wież, htórej bronił Pirrus, posiadała zalcratowane ohno

i tędy prowadził on rozmowy z Bomundem.

6 Gały ten ustęp jest interesujący, gdyż pohazuje, w jalci sposób

feudalni dowódcy hrucjaty dzielili między siebie panowanie nad

z#obytymi miastami i hrajami.

# Azymitami nazywano sehty chrześcijańshie na Wsehodzie,

używająco do homun chleba wypiclcanego na wodzie, podobnego




'j2 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - VIII


miast zebrali się nasi wodzowie na wspólną

radg uchwalając co następuje: "Jeżeli Bomi

potrafi zdobyć miasto czy to własnymi siłami;

dzięki innym, damy mu je w darze, pod warur#

że kiedy cesarz przyjdzie nam z pomocą i dotrz#

obietnicy, jak to obiecał i zaprzysiągł, my m#

poddamy jego prawu, nawet w wypadku j#

Bomund miałby je w swoim władaniu".

Zaraz też Bomund zaczął łagodnie nastƒ;

na swego przyjaciela Pirrusa, codziennie znoi

się z nim i obieeując mu najlepsze i najwi#

korzyści w tych słowach: "Oto nadszedł czas i

ściwy i możemy wykonać to, co obaj uznali3

za słuszne, jeśli mój przyjaciel Pirrus udziela

pomocy".

Ten zadowolony obiecał, że zawiadomi

należy działać. Najbliższej nocy wysłał do Bot#

da syna jako zakładnika i aby zapewnić go;

przekaże mu bezpiecznie wejście do miasta. P

słał mu list: "aby rano wszyscy Frankowie zr

się, jak gdyby wybrali się na wyprawę w kraj #

cenów, aby go zniszczyć. Po wykonaniu u #

wyprawy niech szybko wrócą przez wzgórze z j

wej strony. Ja zaś obserwując wojsko z u#

będę ich oczekiwał ż wpuszezę ich do wież, jal

władam i których strzegę" '.



do opłathó#v. Kościół ortodohsyjny nie uznawał Azymitów

p‡dzał ich do hrajów muzułmańshich. Tu autor ma zapevr

mysli Ormian znad Morza Czarnego.

' Wieże strzeżone przez Pirrusa znajdowały się na

stronie miasta. Za swą zdradg i przyjgcie chrżeścija##


Zdra#á Firrusa #.3



przywołał do siebie swego

go Niekoronowanym i polecił

ijwi‡cej woj#ka Franków z tym,

#izszyć do krainy Saracenów:

Bomund natomiast swoje za-

iu Gotfrydowi, hrabiemu Flan-

nu z kr...ju św. Idziego i bisku-

mówiąc: "Jeżeli łaska Boska

hylna, tej nocy zdobgdziemy


dzono w ten sposób: rycerze

' g, piesi góry i całą noc maszerowali

#tu, a potem zbliżyli się do wżeżyc,

czuwali całą noc. Y1'tedy Bomund

ivydał wszystkim rozkaz: "Uderzcie

# #rbwnym szeregiem i po drabinach

Antiochii, którą zdobędziemy,

podobać Bogu". Podeszli wtedy

wione i silnie oparte o mury mia-

iesżęciu naszych ludzi w'y-szło

###oi‡dzy wieże, jakich Pirrus strzegł.

weszło, Pirrus zaczął się bać, w stra-

E #i nie wpadli w ręce Turków. ##1'ołał :

#ehomen", czyli "Mało mamy Fran-

#eż jest dzielny Bomund?" "Gdzie

#ony?!". W tym samym czasie pewien

#óóard zszedł i biegnąc prosto do Bo-

'ńał: "Co tu robisz, mężu szanowny?

p#'zybył? Oto zajęliśmy już trzy wieże !"



i brał udział przy zdobyciu Jerozolimy




7# DZIEJE PIERWSZEJ KRUGJATY - tTIlI


Poruszony tymi słowami, Bomund prżyłączył się

do innych i wszyscy podeszli pod drabinę. ů


Na ten widok ci, którzy byli na wieżach, za-

czgli krzyczeć radośnie : "Bóg tak #chce !" 1\1y także

zaezęliśmy tak wołać. I oto zacz‡ło się wspaniałe

wchodzenie. 1\'stępowano i szybko zajmowana i in-

ne wieże. Zabijali wszystkich, których napotkali

i brat Pirrusa również zginął. Potem. drabżna,

przez którą weszli, załamała się, co wywolało

między nami wielki niepokój i żal. A podczas

gdy drabina pękła po naszej lewej stronie, brama

była zamknięta nie wiadomo przez kogo. Tymczasem

było ciemno, ale szukając i dobijając się znaleźliśmy

wyjście i wszyscy, pobiegnąwszy do niej; wyła-

maliśmy bramg i zaczęliśmy wehodzić przez nią.

1Vtedy nieopisany zgiełk rozszedł się po całym

mieście. Bomund nie stracił czasu i zarządził, aby

sławną naszą chorągiew wystawiono wysoko na-

przeci#v zamku. VVszysey rozbiegli się po mieście.

Ze świtem ci, którzy jesacze przebywali w swych

namiotach, usłyszeli hałas nieprawdopodobny roz-

legający się w mieście. Gdy wyszli pośpiesznie

i zobaczyli chorągiew Bomunda wystawioną na

szczycie murów, porwani nagłym zapałem wpadli

do miasta poprzez bramy zabijając Turków i Sa-

racenów, jakich napotykali, z wyjątkiem tych,

którzy zdołali zbiec do górnego zamku. Inni Turcy

uszli przez bramy szukając ocalenia w ucieczce.

Kasjan zaś, ich pan e, rzucił się także do ucieczki


Zdobycie Antiochżż 75


razem z wielu innymi towarzyszami, a uciekając

dotarł do okolic zajętych przez Tankreda opodal

miasta. Ale konie jego były zmęczone i upadły

- przy pewnej zagrodzie, a oni schronili się do domu.

Zostalx jednak rozpoznani przez mieszkańców, Sy-

ryjczyków i Armeńezyków, którzy zabili Kasjana

i odcięli jego głowę i zanieśli przed Bomunda,

aby otrzymać za to nagrodę. ,Jego pas i miecz

#vycenili na sześćdziesiąt bizantów.

Te wszystkie wypadki zdarzyły się w piątek,

3 czerwca, na trzy dni przed drugim tygodniem

czerwca. Place miasta były zapełnione trupami

tgk, ż# nikt nie mógł tam przebywać z powodu

fetoru. Nikt nie mógł iść przez ulice miasta inaczej

jak prżekraczając trupy.
























' Kasjan (jagi Sian) był emirem Antiochii i tśiem Rudwana,

hsięcia w poblisl<im Aleppo.




Korbaga rozpoczyna oblężen.ie Antżochiż #')







0P0#1,IEŚG DZIEWIQTA O OBL#ŻENIU

ANTIOGHII PRZEZ TURKbW OD 5 DO

28 GZERWGA 1098 ROKU





21. Korbaga na czele wojsh z Persji rozpoczyna oblężenie Antioch.

- Jego listy o wojshu chrześcijan. 22. Rady mathi Korbagi-

Jego pycha. 23. Atah na Antiochię - Ucieczha niektórych

hrzyżowców. 24. Wizja pewnego hsigdza - Narady hrzyżowców.

25. Wizja pielgrzyma Piotra - $więta włócznia. 26. Bomund

podpala Antiochig - Głód. 27. Ucieczha Stefana z Karnotu-

Jego tehórzliwe opowiadanie - Rozpacz Gwidona. 28. Zna-

lezienie świgtej włóczni - Ulcłady z Korbagą - Miecz i włócznia-

Gigżhie polożenie luzyżowców. 29. Szyk wojsh - Bitwa - Atak

i zwycigstwo - Zdobycie obozu Korbagi - Poselstwo do cesarza.



21. Korbaga 1 wódz oddziałów perskich, prze-

bywających wtedy w Korosanie, otrzymał od Ka-

sjana emira Antiochii liczne wezwania, aby przy-

był mu z pomocą w dogodnym czasie, gdyż silne

wojska Franków zagroziły mu poważnie, oblegając

Antiochię. Kasjan donosił, że jeżeli Korbaga przyj-

dzie mu z pomocą, przekaże mu miasto Antiochię

lub eo najmniej złoży mu bogatą daninę. Otrzy-



1 Korbaga lub poprawniej Kurbaram był emirem M ulu.

Był zależny od Turhów Seldżuchich, htórych państwo za pano-

wania sułtana Barkarioha (1092-1104) obejmowało tahie PersjQ.


n#awszy od kalifa, który jest jakby ich papieżem,

pozwolenie na zabijanie chrześcijan, Korbaga ru-

szył natychmiast w długą drogę aż do samej Antio-

ch.

Emir Jerozolimy przyłączył sig do niego z po-

mocą ze swoim wojskiem. Król Damaszku również

ze swymi oddziałami. I tak Korbaga zgromadził

ogromne zastępy niewiernych, to jest Turków,

Arabów, Saracenów, Publikanów, Azymitów, Kur-

dów, Persów, Angulanów oraz wielu innych nie-

zliczonych plemion. Samych Angulanów było trzy-

sta tysięcy, nie bojących się ani włóczni, ani strzał,

ani innych broni, gdyż oni i ich konie były cał-

Icowicie okryte żelazem, a oni sami nie chcieli

używać żadnej innej broni jak tylko mieczy.

Wszyscy przybyli, by oblegać Antiochię i zni-

szczyć wojsko Franków. Gdy tylko zbliżyli się do

miasta, spotkał ich Sensadul syn Kasjana emira

Antiochii. Podbiegł do Korbagi i płacząc rzekł:

"Niezwyciężony Księciu! Błagam Gię, przyjdź mi

z pomocą, #dyż Frankowie zewsząd oblegali zamek

antiocheński, a zająwszy miasto trzymają je w swej

mocy i zamyślƒją wyrzucić nas z Rumenii, z Syrii,

a nawet z Korosanu. Osżągnęli to czego pragną,

gdyż zabili mego ojca. Teraz niczego innego nie

chcą, jak tylko wygnać mnie i mój naród".

Korbaga odpowiedział mu na to: "Jeżeli tak,

, to z całego serca i wiernie dopomogg ci w nżebez-

pieczeństwże. Antiochię odbiorę osobiście. Zoba-

czysz, jakże oddam ci usługi, a mżasta strzec będą

moi ludzie": Sensadul odrzekł : - "Jeżeli możesz

zabić wszystkich Franków ż mnie przekazać ich




78 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - IX


głowy, oddam miasto pod twoją pieczg, złożg

ci hołd i bgdę strzegł tej twierdzy w twoim imżeniu".

Na to Korbaga : - "Nie - rzekł - nie o to idzie,

ale żebyś twierdzg oddał w moje rgce". Ghcąc

nie chcąc Sensadul obiecał mu przekazać twierdzg.

Trzeciego dnia po zajgciu miasta, podeszły

do murów ich przednie straże, a wojska ich rozłożyły

się obozem koło mostu Faryjskiego. Zaatakowały tam

i zdobyły jedną z wież, zabżjając wszystkich obroń-

ców. Nikt nie wyszedł żywy, z wyjątkiem dowódcy

wieży, którego później po wielkiej bitwie znaleźliśmy

skutego kajdanami. Nastgpnego dnia wojsko pogƒn

zbliżyło sig do miasta i rozłożyło obozem migdzy

dwiema rzekami i tam pozostało przez dwa dni.

Potem, wziąwszy warownig, Korbaga zawezwał

pewnego emira spośród swych ludzi, którego uwa-

żał za sobie poddanego, łagodnego i pokojowego

człowieka i powiedział mu: "Życzę sobie; abyś

w moim imieniu objął warownię, bo znƒm twoją

wierność od wielu lat, i zobowżązujg cig, abyś

strzegł tego miejsca z największą bacznością".

Emir odpowiedział mu: "Nie odstąpig od tego

rozkazu, chyba że Frankowie zwyciężą ciebie

w bitwie ńa śmierć i życie i wtedy dopiero gotów

bgdg ustąpić warowni". Korbaga rzekł mu: "Znam

zbyt dobrze twoją szlachetność i roztropność, by

nie zgodzić sig na wszystko, co zarządzisz".

Korbaga wrócił do swego wojska, a Turcy

kpiąc sobie z Franków położyli przed nim lichy

miecz pokryty rdzą, szpetny łuk i włócznig bez-

użyteczną i te odesłali ubogim wojskom pielgrzy-

mim: "Oto broń, jaką Frankowie myślą nas zwy-

L%st# Korbagż o 'wojsku chrześcfjan 79


cigżyć"e. Korbaga śmiejąc się przy wszystkich

stwierdzżł: "Takie to uzbrojenie, świetne i błyszczą-

ce, niosą ze sobą chrześcijanie na nas w Azji. Przy

jego pomocy spodziewają, się wygnać nas z ziem

Korosanu daleko za rzekg Amazonek s, jak wygnali

naszych rodaków z Rumen ż Antżochii miasta

królewskiego, szlaehetnej stolicy całej Syrii".

Natychmiast sprowadził pisarza i nakazał mu:

"Napisz szybko szereg listów, aby nlogły być czy-

tane w całym Korosanie, a mianowżcie do naszego

apostolskiego kalifa i do poddanego nam króla,

dzielnego żołnierza, i do wszystkich znakomitych

rycerzy Korosanu, pozdrawiając ich i oddając im

cześć. Niechże im sig wiedzie, niech bawią sig

i cieszą razem, niech posilą swe żołądki, niech

rjądzą i zawiadomią mieszkańców wszystkich krain,




# Opiaany cpizod jcit dla nas szczególnie interesujący ze wzglgdu

na podobicńntwo z dwoma micczami posłanymi Jagiclle przed

twą grunwaldzhą przcz wielticgo mistrza Krzyżahów. Byl to

dawny zwyczaj ryeershi, jak widzimy z niniejszej wzmianhi, zna-

ny rbwnież nƒ Wschodzie. Broń zaczepna, a zwłaszcza miecze

przeciwnihowi, oznaczały wyzwanie go na osobisty bój.

W zapoxnnianych dziś Ro#zn#nch,jana Lindenblatta, średniowieczne-

go hintory#a, znajdujemy pod rohiem 1410 opis thunaczący cel

pos#ia mieczy Jagielle: "Zatcm marszałeh wysłał przez dwóch

heroldbw dwa gole miecze, aby hról nie hrył sig w lcsie, ale żeby

wyat#pił naprcód do boju". Długosz w opisie bitwy grunwaldzhiej

tari #ens wysłania dwóch mieczy, z htórych - dodajmy nawiasem

- jcden tzw. honccrz, dochował się szcz‡śfiwie w Muzeum

l:zartoryshich w Krahowie (hopie mieczy grunwaldzhich przecbo-

wiije I#fuzeum Uniw. Jag. na pamiąthę osoby hróla Jagiełły).

' Rzch‡ Iris wpadającą do Morza Gzarnego nazywano nek#

Amaaoneh i uwatano, żc tam istnieje ich państwo.





g# DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - IX


by radowali się i zbytkowali mając synów chcących

walczyć przeciw chrześcijanorn. 1\Tiechże chgtnie

posłużą się jedną z tych trzech broni, jakie posła-

liśmy Frankom, i niech zdobędą tg broń na wojsku

frankońskim,jakie oni przynieśli, by nas pokonać.

Wszyscy winni Wiedzieć, że trzymam Franków

zamkniętych w Antioch, ale sam zamek tamże

podlega mojej władzy, a oni siedzą tylko na dole

w mieście. Mam zatem ich wszystkich w mym ręku

i oni albo zostaną zabici, albo popadną w niewolg

Korosanu ci właśnie, co zamierzali nas wygnać

swą bronią ze wszystkich naszych siedzib, ,jak

wygnali współbraci naszych z Rumen lub ze

Syr. Przysięgam wam na Mahometa i na wszy-

stkich bogów, że nie pokażę się wam, dopóki nie

odzyskam zbrojną ręką królewshiej stolicy Antio-

ch, całej Syr i Rumen aż do Apul, na chwałę

naszym bogom, na chwałę waszą i wszystkich,

co są z pokolenia Turków". I tu zakończył swą

mowę.

22. Matka zaś tegoż Korbagi', która przebywała

w Aleppo, przybyła do niego i eała we łzach po-

wiedziała: - "Synu, czy to prawda ezego się do-

wiedziałam?" - "Gzego?" - zapytał. "Dowiedzia-

łam sig, że chcesz stoczyć bitwg z wojskami Franków".

Odpowiedział jej : "Tak jest istotnie". - "Zakli-



' Gały rozdział 22 jest wtr#tem pótniejszym, jak śrmadczą

cytaty z Bibl i z Ewangelii, o celach wyraźnie propagandowych

wojującego chrześcijaństwa. Jest inną sprawą, że ilustrujc on sto-

sunhowo cz‡sty na Wschodzie wypadeh, iż wbdz turecki p#hodził

z mieszancgo małźeństwa chrześcijańsho-muzuhnańshiego.


#x





















7. Korona z Essen, ok. 980. Najstarsza korona z motywem lil.




Rady #atki Korbagi ů gl


nam cię, synu, na wszystkich bogów i na twój

p#zyrodzony rozsądek, nie podejmuj bitwy z Fran-

kami, gdyż dotąd jesteś rycerzem niezwyciężonym

i nikt nie widział ciel>ie uciekający-m przed zwy-

cięzcą. Twoi żołnierze są sławni, a wszyscy rycerze

drżą słysząc twe imię. h#Iy dobrze wiemy, syllu

mój, że jesteś dzielny, potężny i zaprawny w bo-

jach, żaden naród chrześcijański czy pogański

nie może swej potęgi wysunąć przed twoją, bo

na sam dźwięk twego imienia wrogowie rzucają

si# do ucieczki, niczym owce przed wściekłością

lwa. Dlatego, mój synu drogi, błagam cię, abyś

wysłuchał mej rady i abyś nigdy nawet w duchu nie

pielęgnował myśli podjęcia wojny z chrześcijanami".

# Wtedy Korbaga wysłuchawszy matezynej mowy

odezwał się : - "Góż, matko, doradzasz mi? Sądzę,

że masz gorączkę lub pozbawiona jesteś zdrowych

zmysłów? Mam bowiem ze sobą wielu wodzów,

ja#ićh nie mają chrześcijanie ani tak św.ietnyeh,

an# nawet mniej znakomitych".

"Najdroższy synu = odrzekła matka - chrze-

ścijanie niezdolni #ą walczyć z tobą, wiem, że

nie potrafią rozpocząć z nami bit##y, ale ich Bóg

walczy za nich co dzień, a w nocy broni ich i otacza

opieką i czuwa nad nimi, niczym pasterz nad trzo-

dą; nie pozwala, aby przez żaden lud byli skrzy-

wdzeni lub niepokojeni. A tych z kolei, co temu

sig sprzeciwiają, ów Bóg karze, jak to ustami pro-

roka Dawida powiedział: <<Roz#rosz narody, które wo-

#en chcą>> # oraz << INj#lej gnier# twój na #ogany, . klórz.y



6 Psalm 67, 31.

8. Miecz damasceński z X w. Monachium, Muzeum Narodowe # 6 - Dzieje pierwszej krucjaty




g2 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - IX Pyeha Korbasż g3


cię nie znają i na królesiwa, które żmżenia twego-ůnie


wz#ywały>> 6. Takich zasię, którzy gotowi są zacząć

wojnę, ich Bóg wszechmogący i potężny razem

ze wszystkizni swymi świętymi, jako wrogów, zwy-

cięża. Gzemuż nie miałby uderzyć tym bardziej

w was, w swych nieprzyjaciół, którzy gotujecie

si‡, aby przeciwstawić mu sig z całą siłą? To #,-iedz;

najdroższy, całą prawdę, że owi chrześcijanie,

synowie Ghrystusa, nazywani są przez usta pro-

roków <<s.ynamż obietnice; w nasieniu #oc#)#tanż>> #, a wc-

dle apostołów są dziedzicami Ghrystusowymis,

którym Ghrystus dając dziedzictwo obiecane rzekł

przez proroków: <<Od wschodZ< słorica aż do mor#a

zachodniego będą granice wasze ż nżkt nże stanie ńrzecżw#o

wam>i e. Któż może słowom tym zaprzeczyć czy się

przeciwstawić? Na pewno, jeśli rozpoczniesz wojnę

przeciwko chrześcijanom, doznasz największej klg-

ski i#-#ziesławy; stracisz wielu z tych dzielnych ry-

cerzy,# oddasz bogate łupy i będziesz uciekał wśród

strachu. Nie unirzesz w tej bitwie, lecz w ciągu

tego roku'o, gdyż ów Bóg nie sądzi natyehmiast

tych; którzy go obrazili, ani w chwili, gdy oni tego

chcą, ale wtedy; kiedy on chce, rzuca na nich wyrok

wielkiej zemsty. I dlatego boję się, aby ciebie nie

ukarał -surowo. Nie umrzesz jednak, ale zaprawdę

strac‹sz to, co teraz posiadasz".




# Psalm 78, 6.

' Rzym. IX, 8; Gal.


e RŹYIY1. VIII, Ii.

# Deuter. XI, 24/25.

1" W rzeczywistości Korbaga zmarł w trzy lata później.


Korbaga, poruszony do głgbi w swych uczu-

ciach, wysłuchał głosu matki, a potem rzekł: "#\iaj-

droższa matko, błagam cig, któż opowiedział ci

to ws#ystko o rodzie chrześcijańskim, że Bóg kocha

ich aż tak bardzo i że dał im taką potggg orƒz

że chrześeijanie zwyciężą nas pod murami Antio-

ch, ztlobędą nasze skarby dzięki swemu zwy-

cięstwu, a ja że umrę w ciągu roku rychłą śmiercią?"

Ze smutkiem odpowiedziała mu matka : - "Synu

mój drogi, oto już więcej jak sto lat temu odkryto

w na-szej ksigdze i w pismach pogan ll, że ród chrze-

ścijaxiski nas zaatakuje, że nas pokona i że pa-

nować bgdzie nad poganami i że naród nasz będzie

mu całkowicie poddany, nie wiem jednakże, czy

to teraz czy później nastąpi. Ja sama pogrążona

w smutku podążam za tobą od Aleppo, pięknego

miasta, o którym dzigki obliczeniom i obserwacjom

wyczytałam w gwżazdach i pytƒłam planet oraz

dwunastu znaków i ich nieskońezonych wyroków

niebies.kxeh. ##szędzie wyczytałam, że chrześci-

janie nas zwycigżą eałkowicie i drżę o ciebie za-

smtlcona, że stracę cię na zawsze".

Odpowiedziałjej horbaga# "Najukochańsza ma-

tko, gowiedz mi wszystko to, co sercu mojemu

zda się niewiarygodne". Ona rzekła mu: "Gzynię

to najehętniej, skoro mówig ci rzeczy, jakie są



11 Jest to aluzja do licznych przepowiedni czy wróżb krążących

na Wschodzie, a przypisywanych prorohom i sybillom, cesarzom

i #więtym, które od VII w. w fornve spisanej przez Metodego z Patary

przedostały się na Zachód. Literatura ta znalazła później sw.e od-

bicie w ihonografii.




8#. DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - IX


przed tobą zakryte". Na co on rzekł z kolei:-

"Anż Bomund, ani Tankred nie są bogami Franków

i nie są zdolni uwolnić się od wrogich dla nich kło-

potów, skóro potrzebują najeden tylko posiłek dwa

tysiące krów i cztery tysiąceświń".

Matka na to : - "Synu mój, Bomund i Tan-

kred są śmiertelni jak wszyscy, ale ich Bóg ceni

ich wyżej od innych i obdarzył ich zaletami za

innych. Bóg jest wszechmogący, gdyż uczynił nie-

bo i ziemię, i morza, i wszystko co istnieje 1##. Sto-

lica jego znajduje się w niebie na wieczność, a po-

tęga jego jest wszędzie do stwierdzenża". Syn od-

powiedział : - "jeżeli tak jest, tym bardziej x-e

przestanę z nimi walczyć".

Matka słysząc, że nie chce w żaden sposób

usłuchać jej rad, wróciła pełna smutku do Aleppo,

wioząc ze sobą wszystkie dobra, jakie zabrać mogła.

23. Trzeciego dnials Korbaga żbrojno ze zna-

cznym pocztem Turków zbliżył się do miasta od

strony, gdzie znajdował sig zamek. Przygotowa-

liśmy się z nżmi do bitwy sądząc, że będziemy

zdolni oprzeć się im. Ale taka była siła ich ataku,

że nie mogliśmy go wytrzymać i napierani co-

fnęliśmy się do miasta, którego brama była tak

otwarta i ciasno uchylona, że zginęło wielu zdu-

szonych przez innych.

Tymczasem drudzy walczyli poza miastem,

inni wewnątrz, przez całe dnie aż do wieczora

piątego tygodnia. Między nimi był Z'Vilhelm z Gran-



#' Exod. 20, 11.

1# Dnia 8 czawca 1098.


Ucżeczka nżektórych krzyżo2t#cóu# 8



: demenili, jego brat Alberyk, Gwido Truzelczyk

i Lambert zwany Ubogimlg; ci wszyscy, zdjęci

: strachem z powodu walki ciągnącej się do wieczora,

potajemnie uciekli przez mur i pieszo dotarli do

_ brzegu morza, nigdzie nie zostawiając po sobie

śladu. Uciekło z nimi także wżelu mnie nie znanych.

Gdy wsiedli na okręty, jakie znajdowały się w Porcie

ů $więtego Szymona, powiedzielż żeglarzom: "Go

# tu jeszcze robicie, nieszczęśni? Wszyscy nasi zginęli,

# my ledwo uszliśmy z życiem, gdyż armia turecka

zewsząd oblegała nas w mieście".

Na te słowa lęk przejął wszystkich i strachem

objęci biegli do okrętów puszczając się na morze.

Potem przyszli Turcy zabijając wszystkich napo-

# t#anych, łupiąc okręty leżące w koryeie rzeki

i podkładając pod nie ogień.

My zaś, którzy zostaliśmy w mieście, nie mogąc

dłużej wytrzymać ich atakówzzamku, zbudowa-

liśmy mur między nami a nimi i tego muru strze-

x głiśmy w dzień i w nocy. I byliśmy w takiej opresji,

# #że jedliśmy konie i muły.

24. Pewnego dnia, kiedy nasza starszyzna ze-

brała się przed zamkiem pełna smutku i troski,

zjawił się pewien ksiądz przed nimi mówiąc:

- "Panowie, jeżeli się na to zgadzacie, posłuchajcie

_ co zobaczyłem w widzeniu: Oto gdy w nocy za-

snąłem w kościele 1\Tajświętszej Panny, Matki na-

szego Pana, Jezusa Ghrystusa, pojawił się Zbawi-

ciel świata wraz ze swą rodzicielką i św. Piotrem

śsięciein apostołów, a stanąwszy przede mną rzekł:



'# Byli to feudalni panowie z Francji.




g6 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - IX


Gzy poznajesz mnie? - Na co odpowiedziałem

mu : Nie. - A ów pokazał mi krzyż widoczny

nad głową jego. 1 znowu spytał mnie: A teraz

poznajesz mnie? - Odrzekłem : Nie poznałbym, Pa-

nie, gdyby nie ten krzyż nad głową twoją, podobny

do krzyża naszego Zbawiciela. -- A wtedy rzekł :

Jam jest. - Naiychmiast padłem do jego stóp,

błagając kornie, by ocalił nas przed grożącą klęską.

Odpowiedział Pan: -VVspomagałem was i wspo-

mogg. Dałem wam posiąść gród Nicei i prowadziłem

was aż dotąd i współczułem waszym trudom; jakich

doznaliście oblegając Antiochię. Dzięki mej życzliwej

pomocy, zajęliście miasto zdrowi i cali,wolni od owych

grzesznych n#łości ze złymi kobietami chrześcijaziski-

m‹ i pogańskimi, o czym radosna wieść dotarła aż do

niebios. - Wtedy Matka Boża i Świgty Piotr upadli

mu do nóg prosząc i błagając go, by dopomógł

swemu ludowi w niebezpieczeństwie 15, a św. Piotr

rzekł : - Panie, przez zbyt długi czas ród pogański

panuje w moim domulg, wyrządzając mu liczne

i niewątpliwe szkody. A teraz, Panie, wrogowie

są wypędzeni stamtąd, a anioły cżeszą się w nie-

biosach. - Pan rzekł do mnie : - Idź i powiedz




1s ## opisana tu wizja jest ścislc związana z ihonografią

bizanxyńslcą owego czasu, htbrej zrcsztą nie znamy dobrce z powodu

#hód, jakic wcześniejszym mozaihom i obrazom wyrządzifi ihono-

klaści. Po6taE św. Piotra, ja#o oranta wstawiającego się u Ghrystusa

razem z Matlcą #Yą, rychło zastąpiła w sztuce bizantyńshiej

figury.

'i Katcdr‡ św. Piotra w Antioch muzułmanie zamienifi

na meczet.


Wiz;a pewnepo księdza . g#



memu ludowi, że jeżeli zwróeą sig ku mnie, to

i ja zwrócg się ku nim i w ciągu pięciu dni nadeślę

im wielką pomoc. Niechże codzżennie wyśpiewują

pieśń: Congregatż sunt żnin:żci nostrż, czyli Zebrani

#ą nieprzyjaciele nasi.

. - "A jeżeli; Gzcigodni Panowie, nie wierzycie,

że to co mówię jest prawdą, pozwólcie mi wyjść na

wieżg, by rzucić się stamtąd w dół; Jeżeli wyjdg

cało, zaufajcie, że jest prawdą co mówig, jeżeli

doznam szkód na ciele, utnijcie mi głowę i rzućcie

mnie w ogień".

1Ytedy biskup podeński nakazł przynieść ewan-

g‚lig i krzyż, aby ów zaprzysiągł prawdę całego

zdarz‚nia. Tej godziny także zebrała się cała star-

szyzna naszych i powzięła uchwałg, by przysiąc na

Sakrament Najświętszy, że nikt z nich, dopóki

b‡dzie żyw, nie ucieknie, by ocaIić siebie i życie.

Mówią, że pierwszy zaprzysiągł Bomund, potem

hrabia z państwa św. Idziego i Robert z Norman-

d oraz książę Got&yd i hrabia Flandrii. Tankred

zasię przysiągł wraz z czterdziestu rycerzami, jakich

prowadził ze sobą, że nie tylko nie oddali sig z pola

tej bitwy, ale także nie oddali się w ezasie marszu

do jerozolimy. A słysząc tg świętą przysiggg całe

wojsko chrześcijańskie złożyło ją także.

25. Był wśród naszego wojska pewien pielgrzym

imieniem Piotr, któremu przed zdobyciem przez

nas miasta ukazał się Andrzej mówiąc : - "Go

czynisz, dzielny mgżu?" Na co ów spytał : - "Kim

jesteś?" Temu zaś odpowiedział apostoł : - "Je-

atem agostołem Andrzejem. #%icdz, mój synu, że

kiedy od wejścia do miasta wstąpisz w progi ko-




8g DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - IX


ścioła św. Piotra, znajdziesz tam włócznig zbawi-

ciela naszego Jezusa Ghrystusa, którą gdy wisiał

na krzyżu rozpięty, został zraniony". I powiedzia-

wszy te słowa apostoł znikł.

Tenże mąż Piotr, bojąc sig objawxć życzenie

apostoła, nie chciał mówić o tym naszym pielgrzy-

mom. Myślał, że doznał tylko jakiejś wżzji i powie-

dział do św. Andrzeja: - "Panie, któż by mi uwie-

rzył?" Wtedy wziął go za rękę św. Andrzej i prze-

nżósł go aż na miejsce, gdzie włócznia była w ziemi

ukryta. A potem, w chwili, gdy byliśmy w położeniu

wyżej opisanym, przybył z powrotem św. Andrzej

mówiąc: - "Dlaczego nie wyjąłeś z ukrycia mej

włóczni; jak to ci zaleciłem? 1\riedz, że ktokolwiek

włócznig tg będzie niósł w bitwie, nigdy nie zostanie

zwyciężony" 1'.

Wtedy natychmiast Piotr objawił widzenie ago-

stoła naszym mężom. Lud jednak nie w#erzył

i odrzucił jego widzenie mówiąc : - "Jak możemy

uwierzyć w twe słowa?" Wszyscy byli w rozpaczy

i oczekiwali śmierci nieodpartej. Wystąpił zatem

przed nimi zaprzysięgając, że wszystko co mówił jest

najprawdziwsze tak,jak mu to dwukrotnie św. Andrzej

powiedział ukazując się w widzeniu : - "Wstań,



" W sharbcu cesarshim w Wiedniu znajduje sig włócznia,

do htórej odnosi się podobna legenda, związana również z osobą

św. Maurycego. Przechowywana w sharbcu hatedry w Krahowie

włócznia św. Maurycego również ma być tą, htórą przebito boh

Ghryntusa. Poehodzi z rohu 1000 co najmniej, a była ofiarowana

Bolesławowi Ghrobremu przez Ottona III. Jest to hopia włóczni

wiedeńshiej. Dodajmy, że włócznia była ważnym atrybutem. J‚j

podanie oznaczało przehazanie władzy.


Wżz#a pielgrzyma Pżotra 89


idź i powiedz ludowi bożemu, aby się nie obawiał,

lecz całym sercem ufnże wierzył w jedynego, pra-

Wdziwego Boga, a będzie zwycigski i w ciągu pięciu

dni Pan ześle mu znak, który napełni go radością

tak, że jak jeden mąż ruszą do boju. Jeśli będą

chcieli walczyć, wszyscy ich wrogowże zostaną

pokonani i nikt już wigcej przeciw nim nie powsta-

nie".

Słysząc, że wrogowie ich zostaną pokonanż,

wszyscy odżyli i pocieszali sig wzajemnie mówiąc :-

"Zbudźcie się i bądźcie zaw'sze dzielni i prawi,

gdyż Bbg przyjdzie nam z pomocą i będzie oparciem

dla swego ludu, który teraz widzi, że pozostaje

w nieszczęściu".

26. Turcy zasię, ci którzy znajdowali się na

górze w zamku, zewsząd byli blisko nas i pewnego

dnia porwali trzech naszych żołnierzy z baszty,

jaha stała naprzeciw owego zamku. Poganie uczynili

bowiem wycieczkę i natarli na naszych tak gwał-

townie, żeů nasi nie byli w stanie wytrzymać ich

uderzenia. Dwóch żołnierzy uszło z baszty rannych,

a trzeci bronżł sig Turkom dzielnie i strącił tego

dnia już dwóch ze szczytu muru, po złamaniu

dwóch włóczni. Gdy trzy włócznie tego dnia złamał

w śwym rgku, trzeci wróg zginął. Ów rycerz na-

zywał się Hugo Gwałtowny, z oddziału Gotfryda

z Góry Skabijskiej.

Gzcigodny pan Bomund widząc, że byłoby

dla niego niemożliwe znaleźć ludzi chcących doby-

wać zamku, gdyż ci, którzy w mieście przebywali

w domach tchórzyli, a inni byli głodni, inni wreszcie

bali sig Turków, wpadł w wielką złość i rozkazał




#O DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - IX



podpalić miasto w dzielnicy, gdzie stał pałac Kasja-

ua. Na ten widok ci, którzy byli w mieście, opuścili

swe domy i posiadłości chroniąc sig jedni na górg

kolo zamku, inni aż do bramy hrabiego z państwa

św. Idziego, inni zaś pod bramę ksigcia Gotfryda,

słowem, każdy gdzie było mu najbliżej. W tym

mómencie powstała wielka burza z wichrem tak,

że nikt nie mógł sig utrzyniać na nogach. Mądry

pan Bomund zmartwił się wielce, obawiając się

o kościół św. Piotra i o kościół Panny Marii i inne

świątynie. Huragan trwał od trzeciej godziny aż

dó północy i dwa tysiące domów i kośćiołów

zgorzało. Dopiero o północy ustała gwałtowność

pożaru.

Tymczasem Turcy, zamknięci w twierdzy żnaj-

dującej się wewnątrz miasta, walczyli z nami

w dzień i w nocy, oddzieleni od nas jedynie na dłu-

gość naszej broni. Nasi widząc, że już nie wytrzymają

dłużej cierpień, aby nie móc jeść nawet chleba,

jeśli go ktoś miał, ani nawet pić wody, ustawili

mur z kamieni ż wapna między nimi a sobą i usta-

wili fort z machinamż dla bezpieczeństwa. Albo-

wiem czgść Turków pozostała w zamku, by walczyć,

a innych oddział obozował w dolżnie koło zamku.

Gdy nadeszła noc, ogień pojawił się na niebie,

nadciągający z zachodu i zbliżając sig spadł na

wojska tureckie, czemu dzżwili się i nasi, i Turkowie.

Nad ranem przerażeni Turcy i zdjęci strachem

przed ogniem uciekli wszyscy aż pod bramy pana

Bomunda i tam sig zakwaterowali. Gzęść zaś,

która była w zamku, nadal biła sig z nami w dzień

i w noc, raniąc lub zabijając naszych. Pozostali


Bo#m,und podpala Antżochżę 91


Turcy oblegali miasto zewsząd i to tak, że nikt

z naszych nie mógł wyjść lub dostać się do miasta,

chyba potajemnie ż w nocy. Byliśmy wigc oblężeni

i zwalczani przez wrogów, których ilość była nie-

zliczona.

Tak więc poganie, nieprzyjaciele Boga, trzymali

nas zamkniętych w Antioch chcąc, by wielu umarło

z głodu, bo mały kawałek chleba kosztował bi-

zanta, nie mówiąc już o winie. Sprzedawano i je-

dzono mięso końskie i ośle. Kura kosztowała pię-

tnaście denarów, jajo dwa; orzech kokosowy je-

dnego. Wszystko było wyjątkowo drogie. Ludzie

cierpieli taki głód, że gotowali liście fig, winorośli

i wszystkich drzew. Inni gotowali skórę koni, wiel-

błądów, osłów, wołów czy krów i jedli.

Te i inne przykrości i biedy wszelkiego rodzaju,

htórych niepodobna nazwać, cierpieliśmy w imię

Ghrystusa, aby uwolnić drogę do Świętego Grobu.

I to były nieszczęśeia, głody i strachy, jakich doz-

nawaliśmy przez dwadzieścia i sześć dni.

27. Niegodny hrabia karnoteński, którego wszy-

scy wybrali, aby był naszym wodzem, dowiedzia-

wszy się, że Antiochia padła, udał cigżko chorego

i schronił się do innej twierdzy zwanej Aleksandret-

ta ls

# niy co dzień czekaliśmy, że przyjdzie nam

z pomoeą, zamknigtym w mieście, wyglądającym

zbawczego ratunku. Ale on, dowiedziawszy si‡,

że wojska tureckie otoczyły nas ż oblegają, pota-



i" Miasto nad morzcm w odległości sześćdziesięciu hilometrów

od Antiochii.




92 DZIEJE PIERWSZEJ KRUGJATY - IX



jemnie wyszedł na górę w pobliżu Antiochiżl9

a zobaczywszy ilość namżotów, porwany gwałto-

wnym strachem, cofnął sig i uciekł szybko wraz ze

swym wojskiem. Powróciwszy do swej twierdzy, o-

puścił ją i ruszył szybko do tyłu.

Gdy przybył przed cesarza obecnego w Filo-

menii2o, zażądał specjalnej, tajnej audiencji. "Do-

wiedz się, panie - oświadczył - że Antiochia jest

wzięta, ale cytadela jest jeszeze w naszych rękach.

Wszyscy nasi znaleźli się w ciężkim położeniu i za=

pewne wszyscy zabici będą przez Turków. Wracaj

zatem tak szybkojak tylko możesz, aby Giebie nie

dopadli i wojska, jakie ze sobą prowadzisz".

YVówezas przerażony cesarz kazał sekretnie spro-

wadzić Gwidona2l brata Bomunda i innych ryce-

rzy : - "Panowie - powiedział - co uczynimy? Oto

wszyscy nasi zostali po oblgżeniu pokonani i za=

pewne o tej godzinie zginęli z rąk Turków

lub są wzięci w niewolę, jak to opowiada ów

nieszezęsny hrabia; co uszedł z pola walki. Jeżeli

chcecie, walezmy zaciekle w odwrocie, aby rie

zginąć jak to oni gwałtowną śmiercią".

##'Vtedy Gwidon, rycerz najszlachetniejszy, sły-

sząc te kłamstwa zaczął płakać wraz z innymi.

Wydając głośne jgki wszyscy wołali: - "##ielki

Boże w Trójcy Św. ,Jedvny, jak niogłeś pozwolić,



1# Szezyt Dżebel Ahmar o wysohości 1600 m n. p. m., htóry

od póhiocy panuje nad równiną Antiochii.

eo Filomenia albo Philomelium (obecnie Ahszebar), miasto

w środhowej Anatol.

zr Gwido był synem Roberta Giśharda i przyrodnim bratem

Bomunda.


Rozpacz Gw#dona 93



że tak obróciły się te sprawy. Gzemuś dopuścił,

że lud idący za Tobą wpadł w ręce nieprzyjaciół

i że tenże lud tak szybko opuściłeś, gdy szedł uwol-

nić drogę do Twego świętego Grobu? Jeżeli wieści,

jakie usłyszeliśmy od tych nieszezgsnych, są pra-

wdziwe, my i wszyscy inni chrześcijanie opuścimy

Gię i nigdy nie wspomnimy Giebie i żaden z nas

niech nie będzie śzniał wspomnieć Twego imienia".

Mowa ta wydała się całemu wojsku gorzka

tak dalece, że nikt spomiędzy nich, ani żaden

biskup, ani ksiądz, ani nawet świecki człowiek nie

śmiał wymówić przez wiele dni in-ƒenia Ghrystusa.

I nikt nie potrafił uspokoić Gwidona, załamu-

jącego ręce i wołającego: "Biada mi, panie mój

Bomundzie, zaszezyeie i ozdobo świata, którego

wszędzie bano się i kochano. Biada mnie, nie-

szezęsnemu! Oto w bólu moim pogrążony nie za-

służyłem nawet, by żobaczyć twe czcigodne zwło-

#i, co moixn jest najgorętszym pragnieniem. Któż

sprawi, że będg miał sposobność umrzeć dla cie-

bie, najdroższy przyjacielu i panie? Dlaczego, gdy

z łona matki przyszedłem na świat, nie zostałem

natychmiast uśmiercony? Gzemu dożyłem tego # roz-

paczliwego dnia? Czemu nie utonąłem w morżu?

Gzemuż nie spadłem z konia na złamanie karku?

O, czemu z tobą nie otrzymałem szezgśliwego

męczeństwa, zamiast dow'iedzieć się o tw'ej chwa-

łebnej śmierci".

I gdy wszyscy przybiegli do niego, aby go po-

cieszać, aby dał już spokój tej rozpaczy, powń‚dział

zwracając sig do nich: - "Gzy przypadkiem wie-

rzycie temu posiwiałemu a lekkomyślnemu dowódcy?




9# DZIEJE PIERWSZEJ KRiTCJATY - IX


#nadezienże ś#wżęlej #włáezni 95



l Vie słyszałem od rycerzy kiedykolwiek, aby on

dokonał czynów rycerskich, a za to jest pozba-

wiony szlachetności i jest nieszezgsny i cokolwiek

złego donosi, wiedzcie, ż‚ jest fałszywe"=2. ů


Tymczasem cesarz wydał do swych ludzi na-

stgpująće rozkazy: - "Idźcie i przeprowadźeie wszy-

stkieh ludzi z tych ziem do Bułgarii 2s i spustoszcie

i znisżezcie wszystkie miejsca tak, aby Turcy, gdy

przybgdą, nie mogli niczego znaleźć". Chcąc nie

chcąc zmuszeni byli zawrócić, cierpiąc straszliwie

i bl‹scy śmierci. Z\%ielu pielgrzymów zmarło. 1\Tie

mogąc szybko podążać za wojskiem, zostawali

w tyle i umierali po drodze. Wszyscy inni powrócili

do # Konstantynopola.

28. My zasig słysząc głos pielgrzyma#, któ-

ry nam przynióśł objawienie Ghrystusowe słowami

apostoła, udaliśmy sig śpiesznie do wskazane-

go kościoła św. Piotra: Trzynastu ludzi szukało

od rana do wieczora, aż znaleźli ową włócznig,

jak to było wskazane. #Tzięto ją z wielką radością

i szacunkiem i ogromne wesele objglo całe miasto.


n Oba rozdziały 26 i 27 opisujące najci‡fszy I<ryzys w czasie

wyprawy oraz wah,ania się A1 o I, czy iść na odsiecz Antiochii,

nasuwają mys1, ie zostały dopisane, zapewne w czasie, gdy Bomund

po rohu 1103 prowadził długotrwały spór z eesarzem Alehsym.

#% Państwo bułgars#ie w X i XI w. Icżało na pohidnic od Du-

naju, sięgając aż do Adriatyhu. Twierdzrnie autora w tym miejscu,

że eesarz Alehsy obawiat się z Bułgar najazdu Turhów pozbawionc

jest uzasadnienia i polega na jahiejś pomyłce geograficznej powstałej

przy kopiowaniu pierwotnego ręhopisu.

'# W tym miejscu widać nawiązanie do zahońezenia przer-

wanego opowiadania o poszutiwaniu włóczni, uhrytej w hatedrze

z chwiłą zajęcia miasta przez Turhów.


W_ tym czasie odbyliśmy także naradg woje#ną.

Nasi wodzowie postanowili posłać wyslannika.do

Turków, tych wrogów Ghrystuśa, aby przez tłu-

macza zapytał ich: "Dlaczego w swej pysze weszli w zie-

mię chrześcijan i dlaczego tu rozbili s#e obozy i czemu

zabijają i mordują slugż Ghrystusa?" Skońezywszy

naradę wybrali pewnych ludzi, a mianowicie Piotra

Pustelnika i Herlina, polecając im co nastgpuje:-

"Idźeie do bezbożnych wojsk tureckich i mądrze

wyłóżcie im to wszystko, pytając czemu bezezelnie

i pełni pychy weszli w ziemie chrześcijańskie, na-

leżące do nas".

Po. tych słowach posłowie udali sig do rady

niewiernych i przekazali swe poselstwo Korbadze

i, innym mówiąc : - "Wielce zdziwieni są nasi

wodzowie i przywódcy, że tak bezezelnie i pelni

pychy wtargngliście w te ziemie, należące do chrze-

ścijan. f\Zyślimy i wierzymy, że być może przyszli-

śćie tu chcąc przyjąć. chrześcijaństwo, a może dla-

tego tu.przychodzicie, by chrześcijan na wszelkie

sposoby prześl...dować. Wszyscy nasi przełożeni

nawołują was, byście ustąpili czym prędzej z ziemi

Boga i chrześcijan, którą św. Piotr kiedyś nawrócił

na wiarg Ghrystusową dzięki swej wymowie. Nasi

wodzowie pozwalają wam wyprowadzić wszystko,

co jest wasze, a wigc konie, muły, osły, wielbłądy,

owce i woły i cały wasz dostatek, gdziekolwiek

chcecie ten dobytek przeprowadzić".

Wtedy Korbaga, wódz wojska sułtana Persji,

i inni zarozumiali odpowiedzieli taką dumną

mową: - "Nie uznajemy ani nie chcemy waszega

Boga, ani waszego chrześcijaństwa i was razem




96 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - IX



z nim całkowicie odrzucamy. Przybyliśmy tu,

gdyż jesteśmy wielce zaniepokojeni, że wodzowie

i przywódcy wasi nazywają swoją ziemię, którą

myśnay zdobyli na obcych narodƒch. Gzy chcecie

znać naszą odpowiedź? Powróćcie czym prgdzej

i powiedzcie waszym przywódcom, że jeżeli chcą

zostać Turkami i wyrzec się Boga, jakiego czezą

na klęczkach, i jeżeli porzucicie wasze prawa,

nadamy wam te ziemie ż więcej jeszeze miast i zam-

ków tak, że nikt z #vas nie będzie chodził piechotą,

ale wszyscy będą rycerzami tak jak my nimi jeste-

śmy. Bgdziemy was mieli w wielkiej przyjaźni.

Jeżeli nie, wszyscy skazani będą na śmierć ƒlbo

wzięci zostaną w wieczną niewolg i w kajdanach

zabrani do Korosanu i bgdą na zawsze naszymi

nie#olnikami, podobnże jak ich dzieci".

Zat#m nasi posłowie szybko powrócilŚ i po-

wtórzyłi w'szystko, co im powi‚dzieli ci okrutnicy.

Mórwią, że Herlin znający oba języki był tł-maczem

Piotra Pustelnika. Tymezasem wojskƒ nasze, drę-

czone z dwóch stron, nie wiedżiały, co czynić:

z j‚dnej strony dokuczał im straszny głód, z drugiej

napawał ich strach przed Turkami.

29. 1#l#reszcie po trzech dniach, wypełnionych

nabożeństwami i procesjami z jednego kościoła

do drugiego, #szysey -czynili ze swych grzechów

spowiedź i rozgrzeszeni nabożnie przyjęli ciało

i kr2w Ghrystusową rozdając jałmużny i słuchając

mszy święty-ch.

Potem ustawiono sżeść oddziałów wewnątrz

miasta: Na czele pierwszego, który ruszył najpierw,

stanął H-go Z#\#ielki razem z Francuzami x hrabią




9. Włócznia św. Maurycego w skarbcu katedry krakowskiej. Kopia wtóczni

z Wiednia ze skarbca cesarzy niemieckich ofiarowana Bolestawowi Ghrobremu


1




10. Szhatułha saraceńska z XI w. przywieziona jaho relihwiarz z Ziemi Świętej.

Wyrób pershi z XII w. Krahów, sharbiec hatedry


Szyk wojsk


Flandriż. Na czele drugiego oddziału książg Gotfryd

ze swoim wojskiem. Trzeci oddział prowadził Ro-

bert 1\Tormandzki wraz ze swymi ludźmi, czwartym

dowodził biskup podeński niosąc ze sobą świgtą

włócznig Zbawiciela. 1\'iódł swoich ludzi i wojsko

hrabiego Rajmunda od św. Idżiego, który pozostał

w górze miasta, by strzec Turków w zamku, tak

, aby nie moglż wyjść. Z#' piątym oddziale dowódcą

nad s##'ymi ludźnii był Tankred, syn markiza.

W szóstym nad swoim wojskiem był dowódcą

mądry Bomund.

Biskupi nasi i kapłani, diakoni i zakonnicy,

ubrani w świgte szaty towarzyszyli nam z krzyżami

modląc sig i błagając Pana, aby nas ocalił i pilnował

i we wszystkich niebezpieczeństwach strzegł. Inni

ludzie stangli na murach nad bramą z świgtymi

krzyżami w rgku, żegnając nas i błogosławiąc.

A zatem tak podzżeleni i znakiem krzyża chronieni,

# wyszliśmy przez bramg Machumarską.

Gdy= Korbaga zobaczył szyki tak pigknie ufor-

mowane, idące jeden po drugim, rzekł: "Dajcie

im ##ůjść tak, abyśmy ich lepiej mogli pokonać

naszą potggą". Kiedy jednak byli już poza miastem

i gdy Korbaga zobaczył niezliczone szeregi Franków,

zląkł sig niemało. 1Vyprawił ##-igc swojego emira,

który doglądał zazwyczaj wszystkiego, aby, gdy

zobaczy ogień zapalony na czele wojsk chrze-

ścijańskich, nakazał odwrót, gdyż w takim razie

Turcy przegrają bitwg.

Odtąd Korbaga zaczął cofać się z wolna ku

wzgórzom, a nasi nastgpowali na nich. Nastgpnie

Turcy podzielili sig. Jedna czgść udała sig ku morzu,


7 - Dzieje pierwszej hrucjaty




1




9g DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - IX


druga zaś pozostala na zajętych pozycjach, chcąc

w ten sposób zamknąć naszych wokół. #,idząc

to nasi uczynili podobnie. Utworzono siódmy od-

dział z wojsk ksigcia Gotfryda i hrabiego 1\Tormand

i oddano go pod dowództwo Rajmunda. 1##ysłano

ieh na spotkanie Turków, nadciągającyeh od strony

morza. Turcy rozpoczgli z nimi walkę i zabili

wielu naszych strzałami z łuków. 1\rtedy inne

oddziały tureckie przeszły za rzekg, aż do wzgórz

na długość dwóch mil.

Te oddziały zaczęły następować z obu stron

i otaczać naszych, ranić ich włóczniami i strzałami.

Z gór sehodziły także niezliczone oddziały na bia-

łych koniach z białymi znakami: 1Vżdząc te zastę-

py nasi nie wiedzieli ani co to znaczy, ani kim są

owi żołnierze, a nawet sądzili, że jest to pomoc

Ghrystusowa, której wodzamż są święci Jerzy,

Merkury i Dymitr. Tym słowom można dać wiarg,

gdyż wielu z naszych to widziało.

Z koleż ci Turcy, którzy stali nad morzem wi-

dząc, żc nie mogą dłużej utrzymać sig, podło-

żyli ogień pod krzaki, aby spostrzegli to ci, co zo-

stali w obozie i cofnęli się. Oni rozpoznawszy znak

porwali wszyStkie swoje cenne rzeczy i cofnęli

się. Nasi zaś waleząc krok po kroku w kierunku

głównej armii dotarli do ich obozu. Książę Got-

fryd, hrabia Flandrii, a także Hugo Z'Vielki ścigali

ich konno wzdłuż rzeki do miejsca, gdzie znaj-

dowały sig ich główne siły. Wtedy zbrojni znakiem

krzyża zgodnie natarli na nich. Go widząc inne

oddziały uderzyły w nich; Turcy i Persowie podnie-

śli krzyk, my zaś wzywając Boga żywego i praw-


Zdobycże obozu Korbagi



dziwego ruszyliśmy w imię Jezusa GhryStusa i Gro-

bu ŚWiętego, rozpoczynając walkę i dzięki BoSkiej

pon-#ocy zwycigżyliśmy.

Turcy prawdziwie przerażeni zaczęli uciekać,

a naSi ich ścigali, aż do ich obozu. Tymezasem rycerze

Ghrystusowi woleli ich ścigać niż zdobywać łupy.

Ścigali ich aż do mostu Faryjskiego, a potem pod

warownię Tankreda. Nieprzyjaciel porzucił swe

namioty, złoto i srebra i wiele ozdób, owce i woły,

konie i muły, żywność ż wino, mąkę i inne rzeczy

tak bardzo naszym potrzebne. Armeńezycy i Sy-

ryjezycy mieszkający w owych stronach, dowie-

dziawszy się, że pokonaliśmy Turków, przybiegli

ku wzgórzom, aby im zamknąć drogę, i zabili

wielu z tyeh, których dopadli.

My zaś wracaliśmy do miasta z wżelką rado#cią

chwaląc i błogosławiąc Boga, który dał zwycięstwo

swojemu ludowi. Tymezasem emir, który był do-

wódcą w zamku w Antiochii, widząc Korbagę

i wszystkich innych uciekających z pola walki

przed Frankami nie lada zląkł się i natychmiast

zażądał znaków frankońskich 25. Hrabia z krainy

św. Idziego, który stał przed zamkiem, nakazał

mu wydać te chorągwie. Ten przyjąłje i natychmiast

wystawił je na wieżach. Tymezas‚m Longobar-

dowie tam stojący mówili: "Te chorągwie nie

należą do Bomunda". Pytał zatem ów: - "Gzyjeż

s one Odpowiedzieli mu : - "#ależą do hrabie o

od św. Idziego". Zbliżył się zatem i biorąc chorągiew



s Ustawienie chorągwi z herbami wodza oznaczało poddanie

si‡, zapewniające bezpieczeństwo.




100 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - IX


podał ją hrabiemu. Z1' tym momencie nadszedł

zacny mąż Bomund i dał mu również swą chorą-

giew. Ten przyjął ją z wielką radością zawierając

pakt z panem Bomundem, że poganie, którzy chcą

przyjąć chrześcijaństwo, pozostali z nim, a tym

co chcą odejść cało i zdrowo, niech na to pozwoli

bez żadnych trudności. Bomund zgodził się na

wszystkie propozycje dowódcy zamku i następnie

osadził tam własną załogę. W kilka dni później

dowódca ów razem z tymi, którzy chcieli użnać

Ghrystusa, został ochrzczony. Tych zaś, którzy

woleli pozostać wierni swej wierze, nakazał pan

Bomund odprowadzić do ziem saraceńskich.

Bitwa owa została stoczona czwartego dnia

w ostatnim tygodniu czerwca, w wigilię św. Piotra

i Pawła apostołów, za panowania Pana Naszego

Jezusa Ghrystusa, któremu niech będzie cześć

i chwała na wiekż wieków. Amen.


OPOWIEŚG DZIESIĄTA OD ZDOBYGIA

ANTIOGHII DO ZWYGIĘST#VA

POD ASKALONEM




30. Narada wodzów - Rozpoczęcie marszu na Jerozolimę-

Wyprawƒ Rajmunda Pileta - Zgon podeńshiego bishupa. 31.

Wyprawa Rajmunda od św. Idziego do Albary - Kłótnia wodzów.

92. Dodany później opis Antioch. 33. Oblężenie Marry-

Zdobywanie murów. 34. Spór Bomunda z hrabią Rajmundem-

Marsz na Jerozolimg - Zajgcie grodu Saracenów - Zdobycie

Tortozy. 35. Oblężenie Archas. 36. Paht z monarchą Trypo-

#>#u - Przejście przez Palestyng. 37. Przybycie pod Jerozolimę

- Oblgżenie. 38. Budowa machin oblgżniczych - Zdobycie-

Rzeź nieprzyjaciół. 39. Rada i wybór Gotfryda hrólem - Bitwa

p# Ashalonem - Powrót hrzyżowców do jerozolimy.

30. Gdy wszyscy nasi wrogowie zostali zwy-

ciężeni - i gdy złożyliśmy dzięki Bogu w Trójcy

Świętej Jedynemu - tamci zaczęli uciekać ze-

wsząd. Jedni wpółżywż, inni ranami okryci znajdo-

wali śmierć po dolinach, w lasach, na polach i na

drogach. Natomiast lud Ghrystusowy i zvvycięski,

czyli owi pielgrzymi, powrócił do miasta radosny

i triumfujący pokonawszy wrogów.

Podobnie i nasi wodzowże, a mianowicie hrabia

Rajmund od św. Idziego, Bomund hrabia Nor-

mandii, pan Robert oraz hrabia Flandrii oraz

wszyscy inni wysłali hrabiego Hugona, zwanego




102 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - X


do cesarza w Konstantynopolu, aby

11'ielkim,

odebrał Antiochię i przystąpił do wykonania umów,

jakie go obowiązywały. Ten pojechał, ale nie wrócił 1.

Po tych wypadkach nasza starszyzna po nara-

dzie wydała zalecenia, jak należy prowadzić piel-

grzymów i rządzić nimi, aby lud ten osiągnął

cel swej wędrówki do Grobu Świętego, ponosząc

wiele niebezpieczeństw. Zalecono, by nie zapu-

szczać się w kraj pogan, bo ten w porze letniej

jest suchy i pozbawiony wody. Zatem postano-

wiono czekać do listopada. Starsi rozjechali się

i każdy udał się do krainy pod jego władzą, ażeby

tam oczekiwać na czas wymarszu2. 1t#'odzowie

ogłosili także w eałym mieście, że ci co znajdują

się w potrzebie i brak im złotych lub srebrnych

pieniędzy, mogą -jeżeli tego zapragną - prze-

nieść się do nżch i że będą przyjgci z radością.


Był tam pewien rycerz z wojsk hrabiego od

św. Idziego, który utrzymywał wielu ludzi, rycerzy

i pieszych. Wyszedł z wojskiem, jakie zebrał, i od-

ważnie wkroczył w kraj Saracenów. Po zajęciu

dwóch miast doszedł do grodu zwanego Telamanią.

Mieszkańcy' tego grodu, którzy byli Syryjczykami,


1 Gały ten ustęp odnosi się do bezprawia, jahie popełnił Bomund,

chcąc utworzyć z Antiochii hsigstwo, nad htórym zapanował udziel-

nie. Bomund popełnił też szereg gwałtów, obsadzająe swoimi żoł-

nierzami górny zameh w mieścic. Wysłanie posła do cesarza Aleksego

było manewrem dowództwa krucjaty, zwróconym przeciw Bomun-

dowi. Autor przemileza to wszystho, co świadczy, że należat do ludzi

blisho z Bomundem związanych.

e Bomund powrócił do Rumen w środkowej Azji Mniejszej,

a Gotfryd do Edessy, gdzie jego brat Baldwin panował jaho hsiążę.


Wypra#u;a Rajm.unda Pńleta : 103


natychmiast i dobrowolnie poddali mu się. Tam

siedzieli owi żołnierze Rajmunda około ośmiu

dni, aż gdy przybyli do niego wysłannicy donosząc,

że: "w pobliżu nas znajduje sig zamek Saraeenów

pełny ich wojsk". Do tego zamku naty'chmiast

udali się żołnierze Ghrystusowi ż pielgrzymi, oto-

czyli go zew'sząd z pomocą Ghrystusa.1#'zięli w nie-

wolg wszystkich osiedleńców tamtejszych, a tych,

którzy nie chcieli pr-Lyjąć wiary Ghrystusowej,

zabijali, którzy zaś godzili się być chrześcijanami,

zachowali przy życiu.

Dokonawszy tego, nasi Frankowie radując się

powrócili do pierwszego zamku. Przebywali tam

trzy dni i udali się do 1\#Iarry3, leżącej niedaleko.

By#a tam zebrana wielka ilość Turków i Saracenów,

przybyłych z Aleppo i z innych miast i grodów

okolieznych. Barbarzyńcy wyszli, by walezyć, a nasi

podjęli walkg i zmusili ich do ucieczki. l Vieprzy-

6

jaciele powrócili jednak i przez caly dzień atakow'ali

bezustannie naszych. Aż do wieczora trwały te

najazdy. Upał był niezmierny. 1\Tasi nie mogli

już więcej znieść takiego pragnienia. Ponieważ

nże mogli znaleźć żadnej wody, chcieli wrócić

bezpiecznie do grodu. Ale jakby za karę Syryj-

czyey i ngdzni ludzie zaczęli im przeszkadzać

w odwrocie. Gdy zaś Turcy spostrzegli ich odwrót,

rozpoczęli natychmiast napadać na nich, a zwy-

cięstwo dodało śmiałości mężom nieprzyjacielskim,

gdy'ż wielu z naszych oddało duszg Bogu, z niiłości


' Marra (Marat en Numan), miejscowość na drodze między

##ach#ą a Aleppo.




104 DZIEJE PIERWSZEJ KRUGJATY - X


dla którego znaleźli się tutaj. Ta klęska spadła

na nich piątego dnia miesżąca lipca. Natomiast

Frankowie, którzy pozostali, powrócili do swych

zamków, a z nimi Rajmund Pilet ze swymi ludźmi

osiadł tam na wiele dni.

Inni zaś, którzy przebywali w Antiochiż, cieszyli

#ię i radowali wielec, podczas gdy przy##'ódca

ich i pasterz biskup podeński zaehorował cigżko

z woli Bożej i za tą śamą wolą odszedł z tego padołu,

by spocząć w pokoju i zasnął w Panu w dniu na-

zywanym św. Piotra w Okowach. VVielka też po-

wstała żałoba i smutek, i ból ogromny w całej

armii Ghrystusowej, bo był on wspomożycielem

ubogich a doradcą bogatych. Osobiście wyświęcał

duchownych, wygłaszał kazania, a w mo#vach,

jakie miewał do rycerstwa, glosił: "\ikt z was

nie może być zbav:#iony, jeżeli nie wspomoże bie-

dnych, bez nieh nie możecie zyskać zbawienia,

a bez waszej pomoey oni żyć nie mogą. 'Trzeba,

aby oni codziennymi modlitwami zwracali się do

Boga za wasze grzechy i czgste jego obrazy. Napo-

minam was zatem, abyście dla miłości Boga ko-

chali ubogich i wspomagali ich tak, jak tylko mo-

żecie".

31. 1V niedługi czas później wyjechał czci-

godny Rajmund hrabia krainy św. Idziego. Ruszył

w ziemie Saracenów i przybył pod miasto zwane

Albara 4. Zaatakował je swym wojskiem i następnie

zdobył zabijając wszystkich Saracenów i Sara-



# Albara (E1 bara) na wschód od Orontu. o dwa dni drogi

od Antiochii.


Kłótnia 'wodzó'w 105



cenki dorosłych i małych, jakich tam naszedł.

Następnie, gdy tam już utwierdził swe panowanie,

zwołał w żmię wiary Ghrystusowej naradę mężów

najm#drzejszych, aby wybrali wśród wielkiej na-

bożności biskupa, który by ich do wiary Ghrystusa

i do Jego czci nabożnie przywoływał i z domu

diabelskiego uczynił świątynig żywego Boga i pra-

wdziwego, jak również kaplicę na cześć św'iętych.

Zaraz też wybrali męża mądrego i czcigodnego

i zaprowadzili go do Antiochii dla dopełnienia świę-

ceń. Tak też sig stało. Inni zasię, jacy w Antio-

chii pozostali, przebywali tam chgtnie i z radością.

Kiedy nadszedł ustalony termin, to jest świgto

Wszystkich ŚH#ętych, nasi przywódey zebrali sig

w Antioch, aby zastanowić się, jak pokonać dro-

gę do Swiętego Grobu. Mówili : - "Gdy zbliża

sig czas, by ruszyć, żadna pora nie wydaje się le-

psza niż ta, aby rozpocząć marsz".

Bomund równocześnie szukał co dzień, jak

przekonać zgromadzenie, że wszyscy seniorzy kie-

dyś postanoH#li oddać mu we władanie miasto.

Ale hrabia od św'. Idziego nie chciał za#,'arcia

żadnej umowy, ponieważ bał się narazić cesarzotůvi.


1\%ielka ilość zgromadzonych obradowała w ko-

ściele św. Piotra, aby spra#viedliwie działać. Bo-

mund przedstawił swą umowę i pokazał swe wie-

rzytelności 6. Równocześnie hrabia od św. Idziego

przedstawił warunki, jakie za radą Bomunda ustnie

wyłożył cesarzowi. Biskupi i książę GotFryd

z Flandrii oraz hrabia 1\Tormandii i inni seniorowie


6 Byty to wydathi, jahio poniósł chcąc opanować Antiochię.




106 DZIEJE PIERWSZEJ KRUGJATY - X



oddzżelili sig od zebrania i zajęli miejsce tam, gdzie

prżechowywany jest tron św. Piotra, aby tam roz-

sądzić sprawę między obu stronami. 1\astępnie

obawiając się, by pochód do Świętego Grobu

nie został zakłócony, wahali sig otwarcie swą dc-

cyzjg powiedzieć. W' końcu hrabia z kraju św.

Idziego oświadezył : - "Zanim ruszymy drogą do

Świętego Grobu, jeżeli Bomund chce z nami iść,

niech uczyni podobnie jak książę Gotfryd i hrabia

Flandrii oraz Robert Norinandzki i inni panowie,

którzy zgodzili się, i ja, który zaświadczam uczciw#e

mą wierność dla cesarza".

Bomund całkowicie pogodził sig z tym i obaj

przyrzekli na ręce biskupów, że w żaden sposób

w czasie drogi do Świgtego Grobu nie będą pro-

wadzić sporów. Równocześnie hrabia od św. Idzie-

go naradził się ze swoimi co do obsadzenia pałacu

emira Kasjana i w#eży u wstępu na most do portu

św. Szymona oraz obsadził ludźmi i załogę tę

zaopatrzy'ł w ży#vność tak, by długo mogli trwać.

32. lVliasto Antiochia E wielce jest piękne i świe-

tne, gdyż objęte murami żnajdują się tam cztery

wzgórza rozległe i wyniosłe. Na najwyżej poło-

żonym stoi zamek mocno zbudowany, podziwu

godny' i potężny. 1\Tiżej rozciąga się miasto dostojne

i przyjemne, ozdobione gmachami, bo i wiele

kościołów tu zbudowano, służących trzystu czter-

dziestu klasztorom. Patriarcha posiada władzę nad

stu pięćdziesigcioma biskupami.



g Gały rozdział 32 jest dodany później, zapewne w XII w.


Dodany później opis Antiochi‚ 107


Miasto zamknigte #est dwoma rzędami murów.

Mur pierwszy jest wysoki, zadziwiająco szeroki

i zbudowany z wielkich ciosów kamienia. 1\'y'rasta

z niego czterysta pigćdziesiąt wież, a widok całego

miasta jest bardzo wdzięczny. Na #r'sehodzie do-

tykają go cztery wysokie góry; na zachodzie, pod

murami miasta płynie rzeka nazywana Farfarem.

Miasto posiadło stołeczne znaezenie nadane mu

przez siedemdziesięciu pigciu królów, z któryeh

pierwszy był król Antioch, i od niego pochodzi

nazwa Antżochii. To miasto Frankowie oblegali

przez osiem miesięcy i jeden dzień, potem z koleż

było oblężone w ciągu trzech tygodni przez Tur-

ków i żnnych pogan, których liczba była tak

wielka, że nigdy nie widziano zbiorowiska tylu

ludzi ani chrześcijan, ani pogan. Tymczasem z Boską

poxnocą i Świgtego Grobu zostali oni zwyciężeni

# przez chrześcijan, a my odpoczywalżśmy przez pięć


miesięcy i osiem dni w radości i weselu.

# 33: Postanowiwszy to co wyżej, w miesiącu


listopadzie Rajmund hrabia z kraju św. Idziego

opuścił Antiochig razem ze s#vym wojskiem i stam-

tąd przeszedł do miasta nazywanego Rugią 7 i do

# drugiego nazywanego Albarą s. Na cztery dni przed


końeem listopada doszedł do mżasta Marry, gdzie

zgromadziło się mnóstwo Turków, Saracenów i Ara-

bów i innych pogan, a on zaatakował ich zaraz

nazajutrz. Z#1ikrótce potem Bomund ze swoimi od-

' Warowny gród (Riha) na południe od Antioch.

e Miejscowość zajęta uprzednio przez Tanhreda (ob. wyżej

przyp. 4).




108 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - X


działami połaczył się z wojslsiem rhrześcżjańskich

hral5iów, co stało sżę w niedzielę. Zaraz następnego

dnia zaatakowali miasto, i to z taką gwałtownością

i siłą, że drabżny przystawiano wprost do murów,

ałe siły pogan były tak wżell#ie, że tego dnia nie mogli

żeh ani pokona‚, ani osłabić.

1!'odzowie w#dząc, że nie zdołają nic zrobić

i że na darmo wysilają sżę, poleeili Rajmundowi

hrabi od śvr. Idziego wznieść wieżę drewnianą,

sżlną i wysoką. Ta struktura została zbudowana

i ustawiona na czterech kołaeh. Na najwyższym

piętrze znalazło się wielu rycerzy oraz Edward

Odważny, który głośno zaczął grzmieć w trąbę.

1\Tiżej ustawieni byli rycerze zbrojni i ci pehnęli

wieżę, aż pod mury obok jednej z baszt. 1l#idząc

to poganie natychmiast przysposobili machinę wy-

rzucającą duże kamienie na ową ruchomą wieżę

i to tak skutecznie, że prawie wszyscy nasi rycerze

zostali zabici. Rzucali także na wieżę ognie greckie 9

z myślą, że ją podpalą i zniszczą. Alc Bóg wszech-

mogący nie chciał, aby wieża spłonęła, gdyż prze-

wyższała ona mury miasta.

1\Tasi rycerze, jacy znajdowali się na najwyższym

pi‡trze, a międźy nimi Wilhelm z Góry Pisleryj-

skicj i wielu innych rzucali olbrzymie kamienie

na obrońców murów. Trafiali tak w tareze tych

co stali na murach, że nieprzyjaciele razem z tar-

cz # mi padali w tył do miasta, ranni śmiertelnie.

#\'alka trwała. Inni przytwierdzali do swych włó-



' Ognie grechie pozostawały długo tajemniczą bronią arm

bizantyńshiej. Polegaly na użyciu ropy naftowej i smoły.


Zdob#u#ańże n'turóu# Marry 109



czni wstęgi z herbami i za pomocą włóczni ż bosaków

próbowali ściągać nieprzyjaciół z murów ku sobie.

# # I tak walezono do wieczora.

Z tyłu wieży oblężniczej ustawił sig kler, odzia-

ny w święte szaty, modląc się i błagając Boga, aby

obronił swój lud i wywyższył chrześcijaństwo,

a poniżył pogaństwo. Po drugiej stronie n...sze

wojska dzień w dzień walezyły z nieprzyjaciółmi,

przystawiając do murów drabiny, ale te łamały

się wskutek ilości wspinających się. Tymczasem

opór pogan był tak silny, że nasi nie mogli uczynić

postępu.1Vtedy Gulfery z Daturu pierwszy z drabiny

dostał się na mury. Znowu jednak zlamała się dra-

bina wskutek natłoku wspinających się. Gulfery

dostał się jednak na mury z kilku innymi towarzy-

szami, następnż zaś przystawili szybko do murów

inną drabinę i po niej wyszło wielu rycerzy i pieszych,

obsadzając mur. Ale Saraceni tak gwałtownie

w nich uderzyli i z taką siłą i na murze, i na ziemi

na dole, że wielu z naszych, zdjętych strachem

zeskakiwało z murów z powrotem.

Podczas kżedy dzielni żołnierze pozostając na

murach wstrzymywali ataki, ci co byli na wieży

obłężniczej podkopywali mur miasta. Saraceni wi-

dząc, że zwalą mur, pod wpływem strachu cofnęli

się i uciekli w głąb miasta.

Działo się to w sobotę, w godzinę wieczorną

przed zachodem słońca, jedenastego grudnia.

Tymczasem Bomund przez tłumacza oświad-

czył starszyźnie Saracenów, aby oni z kobietami

i dziećmi i swym dobytkiem zgromadzili się w sali

koło bramy, za co obiecał zachnwać ich przy życiu.


5







# 1




1 lO DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - X



I tak nasi dostali sig do miasta, a co który na-

szedł z dóbr w dornach i w oficynach, to zabrał

na własność. Gdy nastał dzień, gdziekolwiek zna-

leźli wroga, mężezyzng czy kobietę, mordowali

ich. 1\Tie było zaułka w mieście, gdzie nie leżałby

trup saraceński, i z trudnośeią szło sig ulicami

miasta tak, by nie napotkać zwłok. Następnie

Bomund wszystkim, którym kazał się zgromadzić

w wielkiej hali, odebrał rzeczy, jakie posiadali,

złoto, srebro i ozdoby, jednych zaś zabił, innych

odesłał do Antiochii, by ich sprzedać w niewolę.

Frankowie przebywali w tym mieście przez

jeden mżesiąc i cztery dni. W tym czasie zmarł

11'ilhelm biskup Oran. Wielu było spośród na-

szych, którzy nie znajdowali tego, czego potrzebo-

wali i to zarówno z powodu długiego pobytu,

jak i z powodu trudności wyżywienia, bo poza

miastem niczego nie można było dostać. Roz-

pruwano ciała zmarłych, bo w ich żołądkach

znajdowano ukryte bizanty. Inni wycinali z nich

mięgo w kawałkach i gotowali je, aby jeść la.

34. Bomund nie mógł jednak u hrabiego od

św. Idziego uzyskać tego, o co zabiegał, i zagnie-

wany powrócił do Antiochii. 1Vtedy bezzwłocznie

hrabia Rajmund wysłał posłów do Antiochii do

księcia Gotfryda, do hrabiego Flandrii, do Roberta

z Normand, aby przyszli do Rugii na naradę.

Przybyli zatem wszyscy przywódcy i zebrali sżg

na naradę, aby rozpatrzyć, jak mogą skutecznie

zdobyć drogę do Świętego Grobu, dla którego

lo Fahty ludożerstwa znajdują potwierdzenie w szeregu źródeł

współezesnych.


:ůSpór Bomunda z hrabż4 Rajmundenn, 111


to celu wyruszyli i doszli aż dotąd. Nie zdoła#

pogodzżć Bomunda z Rajmundem, tak aby hrabia

Rajmund oddał tamtemu Antiochię. Hrabia Raj-

mund zaś nie zgadzał się z powodu przysięgi wier~

nośei złożonej cesarzowi. W końcu hrabiowie wraz

z ksigciem i razem z Bomundem powrócili do An-

txochii, a hrabia Rajmund wrócżł do Marry, gdzie

znajdowali się pielgrzymi. Nakazał swym rycerzom

obsadzić zamek i halę nad bramą miejskiego mostu.

Rajmund widząc, że nikt z przywódców nie chce

z jego powodu ruszyć w drogę do Swigtego Grobu,

wyszedł z Marry sam i boso i dnia trzynastego

przybył do Kafartyll, gdzie mieszkał przez trzy

dni. Tu przybył hrabia Normandii i przyłączył

się do hrabiego Rajmunda. Król Gezareil2 #ysłał

szybko posłów do Marry i Kafarty oświadczając,

że pragnie żyć w pokoju i że życzliwością będzie

obdarzał chrześcijańskich pielgrzymów i zaufaniem#

Go dotyczy jego królestwa, pielgrzynii nie doznają

krzywdy i chgtnie będzie dostarezać obroku dla

koni i żywności dla ludzi.

Wyszli zatem nasi i rozłożyli się obozem koło

Gezarei nad rzeką Farfarem. Król Gezarei; widząc

obóz Franków tak blisko miasta, pożalował w duchu

swej decyzji i nakazał, żeby nie sprzedawano im

żywności ani, aby nikt nie wehodził w obręb murów

miasta.


Weześnie następnego dnia posłał do nich dwóch

Turków, widocznie swych wysłanników, aby po~



u Miejscowoś‚ o hill<a kilometrów od Marry.

u Gezarea, czyli Szaizar nad Orontem.




112 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY # X



kazali pielgrzymom bród na rzece i przeprowa-

dzili ich tam, gdzie mogli znaleźć łup. Przebyli

zatem równinę, nad którą panował zamek, i tu

zabrali więcej niż pigć tysięcy sztuk zwierząt oraz

zboża i innych dóbr, co pozwoliło odżywić całe

wojsko chrześcijańskie. Załoga owego zamku pod-

dała się hrabiemu i ofiarowała mu konia i czyste

złoto, a potem zaprzysięgła na swoje prawa, że nie

uczyni żadnej krzywdy pielgrzymom.

Przebywalismy tam pięć dni. Ruszyliśmy stamtąd

radośnie, aby stanąć obozem pod pewnym arabskim

grodem, którego kasztelan wyszedł naprzeciw i za-

warł układ z naszym hrabią.

Po wyjściu stamtąd przybyliśmy do pewnego

miasta bardzo pięknego i zaopatrzonego we wszy-

stkie dobra, położonego w dolinie. Nazywało się

ono Kefalial3. Gdy jego mieszkańcy dowiedzieli

się, że Frankowie nadciągają, opuścili miasto i ogrody

warzywne i domy pełne żywnoścż, a sarni uciekli.

W trzy dni później opuściliśmy to miasto i prze-

szedłszy wysokie #óry zeszliśmy na równinę Semu 14,

gdzie znaleźliśmy dość zapasów. 1\Tasz pobyt tu

trwał dni piętnaście.

Przed nami znalazł się gród, w którym zgro-

madziła się wielka ilość pogan. Zaatakowali nasi

ten zamek i bylibyśmy go zdobyli, gdyby Saraceni

nie byli wypuścili przez bramę olbrzymiego stada

bydła. Nasi zawrócili wobec tego do swego obozu


1' Kefalia, czyli Raphania na drodze do Trypolisu.

14 Dolina, a raczej równina Semu, nosi obecnie nazwę EI

Bukeia.








11. Powrót krzyżowca. Rzeźba z XII w.. Paryi, Muzeum Gluny




ZaTęcƒe produ Saracenó'w 113

obładowani zapasamż. Następnie rano rozwznęli

i swe sztanda ż roz oczęli oblegać gród, aby

im rozbić swe#namio P.Ale całe plemię pogań-

L)

skie uciekło zostawiając gród pusty. Gdy nasi

. r żywno

- ### tam weszli, znaleźli pełno ści, wina, mąki,

'# oli i to,co było konieczne.

#,,

# # " ## # Tam najpobożniej obchodziliśmy święto Oczy-

) # '#;'#Ź#, , szczenia Matki Boskiej i tam przybyli posłowie

,.

' `~ # ' : z miasta Kameli 15. Albowiem tamtejszy król wy-

.-

, ' -s;r słał do hrabiego konie oraz złoto i za#varł z nim

-:i traktat stwierdzając,że w żaden sposób nie obrazi

eścijan będz

,.

chrz , ale ich ie szanował i popierał.

_ Tymczasem król Trypolisu zawiadomił hra-

#r!r; bie o ab z nim zawarł pakt przyjaźni,jeżeli

g, Y

mu to od owiada.Posłał mu dziesięć koni,cztery

,/.f muły i złoto.Ale hrabia w żaden sposób nie chciał

# z nim zawierać pokoju,jeżeli z-e przyjmi

e chrze-

ścijaństwa.

Po opuszczeniutej pięknej równiny przyby-

#ů#.#t,, .#; liśmy do twierdz zwane Arch w niedziałek

w ołowie lute o i tu rozbiliśmy namioty. Było

tu wielu an.W odziwu godny sposób Qbwa-

#g P

rowali oni ów gród i tam bronili się dzielnie.Gzter-

#i/# ' nastu z naszych rycerzy udało się naprze

ciw do

miasta T olisu leż ce o rzed nami.Tych

czter-

rYP

# ę

nastu przy.prowadziło ze sob około szesćdziesi ciu

_#,~i~ki Turków i innych,którzy wiedli przed sobą 1

udzi

1 # ;t : rr###

r #

oraz zwierzęta domowe w liczbie więcej niż pięćset

#.#r 5

# L# r'

lb S#rożytna Emcs.ca blisho Trypolisu u stóp gór Libanu.

#~ t ,#>

rN li Archa b ła fortecą broniącą dostępu do ‚mira #ryp##uů


5#4

rlr#.

_ _ 8- ázieje pierwszej krucjaty

#:l:

#;?## #t

li.Zdobycie twierdzy w XI w.Według rekonstruhcji Violet le Duca,XIX w.




114 DZIEJE PIERWSZEJ KRUEJATY - X



sztuk: ' Nasi, zbrojni znakiem krzyża, zaatakowali

tamtyeh, zabili z nich śześciu i zdobyli sześ‚ koni.

Z wojsk hrabiego Rajmunda ruszył naprzód

Rajm-xid Piletus oraz Rajmund wicehrabia Turenii.

Przybywszy do Tortozy 1', bronionej przez znaezne

siły pogan, zaatakowali miasto. Gdy zapadł wieezór,

wrócili na miejsce, gdzie rozlożyli swój obóz i tam

zapalili nieżliczoną ilość ognisk, jak gdyby 'całe

wielkie wojsko tam się znajdowało. Poganie zdjęci

straehem potajemnie uciekli w nocy, zostawiając

rniasto pełne wszelkich zapasów, które prócz tego

byloů 2#akomityrn port‚mů. Kiedy rano nƒsi podeszli

pod miasto; ƒby je zdobyć, znaleźli je puste. Zajgli

je i prż‚bywali w nim aż do chwili oblęże#ia

Arehy. Niedaleko było inne miasto zwane 1\#iara-

klej#l#: Rządzący tam emir zawarł z naszymi

p...kt r 'wpuścił nas do miasta razem z nasżymi

znakami.

35# Książę Gotfr'yd i Bomund hrabia Flandrii

przybylt aż do miƒsta zwanego Lichią 18. Bomund

odłączył sig od nich ż wrócił do Antiochii. .

Tamci zaś szli dalej i. rozpoczgli obl#żenie

miasta zwƒnego Gabalą #o. Tymczasem hrabia Raj-

mund z krainy św. Idziego dowiedziawszy sig; że

znƒczzie śiły pogƒn ruszyły ku nƒm, by stoczyć

z narizi bitwę, bezzwłocznie odbył naradę naka-

zując' przy#ódcom, którzy oblegali Gabalę, aby



l# Tortoza (Antarad), port na póhioc od Trypolisu.

i"'#M...r"lcia, miejscowość nadmorsha nƒ północ od Tortozy.

i' #Lićhiƒ (Laodiejg; obecnie Latahieh).

m Gabala (obecnie Dżibel), mały port opodal Tortozy.


Oblężenże Areh...s 115


#u pfzyszli z pomoc#. Gi, dowżedziawszy się o tym,#

# #łożyli.si# z emirem i zawarli z nim pokój, a otrzy-

#awsży konie i złoto odstąpili ód miasta, by nam

#' #ójść z pómocą. Ale wspomniƒni poganie nie roz-

poczęli z nami walki. Przywódcy zaś, rozłożywszy

aię obozem w dole rżekż, zaczęli oblegać ów gród.

Whrótce potem nasi ruszyli przeciw Trypo-

#wiů.i # spotkali pod miastem Turków; Arabów

i Saracenów. Uderzyły na nieh nasze wojska żmu=

szająć #ćlo ucieczki wielu najprzedniejszych obywa-

teli miasta. A takie było zabójstwo niewiernych

i #taki był upływ ich krwi, że nawet wody płynące

do miastƒ, by zasilać tam zbiorriżltż, poczerwieniały,

co zwiększyło ból i żal mieszkańców. Zarazem

wżbudziło taki strach, ż‚ nikt z: nż‚h nie śmiał

. wy#ść: poza bramę miasta.

Irxnego zaś dnia nasi ruszyli konno ku tamtejszym

błomam i spotkali tam woły, owce i Qsły ż w ogóle

całe :t#'zody zwżerząt. .Samych wielbłądów nali-

czono# około trzech tysigcy. Oblegaliśmy wspo-

mniany gród przez trzy miesiące bez jednego

dnia :#. tam świgtowaliśmy Wielkanoc Pańską przed

idaz#i #wietniow;#xni: Nasze okręty zawinęły w po-

bliżu do pewnego portu, shąd przez ezas oblężeniƒ

przywo#iły nam wżele żywności jak zboże, wino;

migso, s‚ry, jarzyny, oliwę, zaopatxując nas w ciąg#

wypra#y: Przy tym oblężeniu szczęśliwie dostąpiło

męczeństwa wielu z naszych, między innymi Andrzej

z Rybomontu, Wilhelm Pikardyjczyk i wielu mnie

nieznanych.

Tymezasem z Trypolisu.wysyłano często po-

słów do naszych# wodzów, celem shłonienia ich,




114 DZIEJE PIERWSZEJ KRUEJATY - X



sztuk: ' Nasi:, zbrojni zn...kiem krzyża, zaatakowali

tamtyeh, zabilż z nich śześciu i zdobyli sześć koni.

Zůwojsk hrabiego Rajmunda ruszył naprzód

Rajm-rid Piletus oraz Rajmund wicehrabia Turenii.

Przybywsży do Tortozy 1', bronionej przez zna#zne

siły pogan, zaatakowali miasto. Gdy zapadł wieezór,

wrócili na miejsce, gdzie rozłożylż swój obóz i tam

zapalilż niezliczoną ilość ognisk, jak gdyby 'całe

wielkie wojsko tam sig znajdowało. Poganie zdjgci

strachem potajemnie uciekli w nocy, zostai-viając

rniasto pełne wszelkich zapasów, które prócz t‚go

by#o# z#aknmitym portemů. Kiedy rano nasi podeszli

pod miaista; ƒby je zdobyć, znaleźli je puste.# Zajgli

je i pri‚bywali w nim aż do -chwili oblgże#n‹a

Archy. Niedaleko było inne miasto zwane 1\#Iara-

klejąls. Rządzący tam emif zawarł z naszymi

pƒkt r =wpuścił nas do miasta razem z nasżymi

znakami.

35: Książg Gotfr#yd i Bomund hrabia Flandrii

przybyłt aż do miƒsta zwanego Lichiąl#. Bomund

odłączył sig od nich i wrócił do Antiochii.

Tamci zaś szli dalej i. rozpoczgli oblężenie

miasta zwƒnego Gabalą #o. Tymczasem hrabia Raj-

mund z krainy św. Idziego dowiedziawszy sig; że

żnƒczńe śiły pogan ruszyly ku Mam, by stoczyć

z nami bitwg, bezzwłocznie odbył naradg naka-

zując' p:rzywódcom, którzy oblegali Gabalg, aby



" Tortoza (Antarad), port na północ od Trypolisu.

'"'M...r"#a, miqscowoś‚ nadmors#a na pótnoc od Tortozy.

Irćbiƒ (I.aodićja; 'obecnie I.atai-eh).

m Gabala (ob#cnie áiibcl), mały port opodal Tortozy.


Oblężenie Arch...s # 115


#zu przyszli z pomocą. Gi, dowiedziawszy sżę o tym,#

ułożyli,się z emirem i zawarli z nim pokój, a otrzy-

nnawsży konie i złoto odstąpilż od miasta, by nam

# pójść z pomocą. Ale wspomni...ni poganie nie roz-

poczęli- z namż walki. Przywódcy zaś, rozłożywszy

sig obozem w dole rżeki, zaczgli oblegać ów gród.

Wkrótce potem nasi ruszylż przeciw Trypo-

lisowi- ż 'spotkali pod miastem Turków; Arabów

i Saracenów. Uderzyły na ńich nasze wojska żmu=

szająć#ćlo ucżeczki wielu najprzedniejszych obywa=

teli miasta. A takie było zabójstwo niewiernych

i #taki był upływ ich krwi, że nawet wody płynące

do miastƒ, by zasilać tam zbiorn‹ki, poczer#ieniały,

co #wigkszyło ból i żal mżeszkańców. Zarazem

wżb#dziło taki strach, ż‚ nikt z nich nie #mia#

. wy#ść= poza bramg miasta.

Irxnego zaś dnxa nasi ruszyli konno ku tamtejszym

błoriiam i spotkali tam woły, owce i Qsły i w ogóle

całe : t#zody zwierząt. . Samych wielbłądów nali-ů


czono# około trzech tysigcy. Oblegalżśmy wspo-

mniany gród przez trzy miesiące bez jednego

dnia i. tam świgtowaliśmy 1\%ielkanoc Pańską przed

idarni #wietniowymi: Nasze okręty zawingły w po-

bliżu do#pewnego portu, skąd przez czas oblgżenia

# pr2ywo#iły nam wiele żywności jak zboże, wino;

mięso, s‚ry, jarzyny, oliwę, zaopatrując nas w ciągu

wypra#wy. Przy tym oblężeniu szczgśliwie dostąpiło

mgczeństwa wielu z naszych, mżgdzy innymi Andrz‚j

# z Rybomontu, Wżlh_ elm Pikardyjczyk i wielu mnie

ńieznarlych.

Tymczasem z Trypolisu wysyłano czgsto po-

słbw do naszych wodzów, celem skłonienia ich,




116 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - X Przejście przez Palest#n.ę 117

by odstąpili i weszli z miastem w układy.Słysząc 1 d#a Wniebowstąpienia Pańskiego,przeszliśmy

to nasi,a mianowicie książęta Gotfryd i Rajmund, # g'órę drogą bardzo trudną. Obawialismy się, że

hrabia z kraju św.Idziego oraz Robert Normandczyk, natrafimy tam na zasadzkę nieprzyjaciół,ale dzięki

a także hrabia Flandrii spotkali się,a widząc świeże łasce Bożej żaden z nich nie śmiał sig zbliżyć do

owoce w połowie marca, a w połowie kwietnża nas. Nasze oddziały konne poprzedzały pochód

nowe zboże,stwierdzili,że należy przystąpić zaraz # otwierając drogę. Następnie osiągnęliśmy morskie

po zbiorach do marszu na Jerozolimę.

= miasto Bejrut,a stąd doszlismy do miasta Sagitty,

36.Opuściliśmy zatem ów gród i doszliśmy potem do jeszcze innego zwanego Surem26. Od

do Trypolisu w piątek dnia trzynastego maja Suru szliśmy do miasta Akry, z Akry zaś przy-

i tam przebywaliśmy przez trzy dni.Król Trypo-

szliśmy do zamku Kajfasa,a potem obozowaliśmy

lisu zawarł układ z naszymi przywódcami i uwolnił koło Gezareż,gdzie świętowaliśmy Wielkanoc trze-

natychmiast więcej niż trzystu pielgrzymów wziętych ciego dnia przed końcem maja.

tam w niewolę.Dał im piętnaście tysięcy bizantów

Następnie doszliśmy do miasta Ramoli 2",które

i piętnaście koni wielkiej ceny. Dał nam także Saracenowie opuścili z obawy przed Frankami.

dostateczną ilość paszy dla koni i osłów i wiele Niedaleko tego miasta znajdował się czcigodny

innych zapasów,co wzbogaciło całe naSze Wojsko kościół,w którym przechowywano najdroższe zwło-

Ghzystusowe.Stanęła między nim a naszymi wo- # # św.Jerzego,bo tu w imię Ghrystusa dostąpił

dzami umowa,że jeżeli potrafimy zwyciężyć w woj- szczęśliwie męczeństwa od pogan.Nasi przywódcy

nie,jaką gotuje przeciw nam emir Babilonu,i jeżeli zwołali naradę i wybrali biskupa,który by strzegł

zajmiemy Jerozolimę,on przyjmie chrześcijaństwo ## i rządzżł tym kościołem.Złożono biskupowi dzie-

i zatrzyma swe ziemie.

sięcinę wzbogaconą złotem i srebrem,wraz z końmi

Opuściliśmy miasto w maju w dzżeń ponie- I i innymi zwierzętami, aby mógł tu żyć nabożnie

działkowy i szliśmy całą noc drogą prostą,ale tru- i dostatnio on oraz ci,co z nim będą przebywać.

dną.# Doszliśmy do zamku zwanego BetheIon #1, Przyjął to wszystko z wdzięcznością.

a następnie do miasta Zebare# położonego nad 37.My zaś pogodnie i radośnie doszliśmy do

morzem; tu doszliśmy wielce spragnieni do rzeki miasta Jerozolimy,we środę na osiem dni przed

nazywanej Braym 2#.Następnie w ciągu całej nocy połową czerwca i rozpoczęliśmy w podziwu godny

sposób oblężenie tego miasta.Robert Normandzki

'# Bethelon (obecnie Batroun), micjscowość o dwadzieścia # g' Sagitta (obecnic Saida).

pięć hilometrów od Trypolisu. gb Sur (w starożytności Tyr).

" Zebel (obecnie Ilżebail). #" Ramola (obecnie Ramleh) hoło nadmorshiej Jaffy blisho

z# Rzeha Braym (w starożytności Adonie). # jerozolimy.




118 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - X


zajął pozycję na północy, opodal kościoła pierw-

szego męczennika Św. Stefana, gdzie świętego

ukamienowano prześladując Ghrystusa. Koło niego

stanął Robert hrabia Flandrii. Na zachodzie roz-

poczgli oblgżenie książę Gotfryd i książg Tankred.

Hrabia z krainy św. Idziego stanął na południu

na górze Syjon koło kościoła Matki Boskiej, tam

gdzie Pan nasz wieczerzał wraz z uczniami.

Trzeciego dnia Rajmund Piletus i Rajmund

z Taurynii i wielu innych żądni walki, odłączywszy

sig od głównych wojsk, starli się z dwustu Arabami

i rycerze chrześcijańscy zwyciężyli owych nie-

wiernych, zabijając z nich wielu i zdobywając

trzydzieści koni.

W poniedziałek zaatakowaliśmy gwałtownie mia-

sto i to z taką siłą, że gdyby tylko drabiny były

gotowe, miasto wpadłoby w nasze ręce. Tymczasem

zniszczyliśmy niższy mur, a do muru głównego

przystawiliśmy wieżę oblężniczą. Nasi rycerze wy-

szli na nią, natychmiast rozpoczynając walkę na

włócznie i miecze z Saracenami i obrońcami miasta.

Wielu z naszych legło, ale wigcej z ich strony.

Podczas tego oblężenia nie mogliśmy znaleźć

chleba aż przez całych dziesięć dni, dopóki nie

przybył do nas posłaniec od naszych okrgtbw2'.

Byliśmy także trapieni silnym pragnieniem i byliśmy

zmuszeni poić konie i zwierzęta juczne w odległości

o sześć mil. Albowiem źródło Siloji, leżące u stóp

góry Syjonu, zaopatrywało nas, ale woda była

nam drogo sprzedawana.



'# Była to flota gcnueńalca, lctóra przybyła do portu Jaffy.


Oblężenże JŠrozolimy 119


Gdy przybył posłaniec od naszych okrętów,

nasi wodzowie zwołali naradę i postanowili wysłać

wojsko, aby strzegło ludzi i okręty w porcie Jaffy.

Zaraz rano oddział złożony ze stu rycerzy z wojsk

w Ra#munda, hrabiego od św. Idziego, Rajmunda

Pileta i Aszarda z Momelonu oraz Wilhelma z Sa-

branu ruszył żwawo do portu. Później trzydziestu

naszych rycerzy oddzieliło się od innych i napotkało

siedmiuset Arabów, Turków, Saracenów z wojsk

emira. Rycerze Ghrystusowi zaatakowali ich z całą

odwagą, ale taka była wyższość ich sił nad naszymi,

że zabity został Aszard z Momelonu i szereg biednych

piechurów.

i Kiedy nasi byli całkiem otoczeni i uważani

za zabitych,przybył inny wysłaniec do Rajmunda

# Pileta i powiedział: "Skąd wziąłeś sig tutaj ze

mi?

# swymi żołnierza Gzy nie widzisz, że nasi są

otoczeni wojskami arabskimi, tureckimi i sara-

# ceńskimi. Być może o tej godzinie nie wszyscy

f #asi są już zabici.Dopomóż im,dopomóż".Słysząc

to nasi natychmiast przybiegli do tamtych walcząc.

# Widząc rycerzy chrześcijańskich poganie podzie-

lili się na dwa szyki.Nasi zaś w imig Ghrystusa

# uderzyli w tych niewiernych z takim zapałem,

że każdy z rycerzy obalił swego przeciwnika. Gi

zaś widząc, że nie dorównają męstwu Franków,

; zdjgci strachem ruszyli do tyłu.Nasi ścigali ich

i około cztereeh mil, zabijając wielu, chwytając

tylko jednego w niewolę, aby z niego wydobyć

wiadomości.Zdobyli także sto trzy konie.

# Podczas tego oblężenia cierpieliśmy tak dalece

z pragnżenia,że w worach szytych ze shór bydlgcych




120 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - X


dowoziliśmy wodę z odległości sześcżu mil. Woda

w ten sposób dowożona była nieświeża i podobnie

chleb codziennie mieliśmy zepsuty ż zły. Saraceni

potajemnże zatruwali nam studnie i źródła. Zabi-

jali i rozbijalż wszystko, co było po drodze, a bydło

ukrywali w jaskiniach czy grotach.

38. Wtedy nasi wodzowie postanowili znaleźć

sposób, aby można zdobyć mżasto i uczcić święty

grób naszego Zbawiciela. Zlecili wykonać z drzewa

dwie wieże oblężnicze oraz inne machiny. Książę

Gotfryd wystawił wieżg uzbrojoną w machiny

i podobnie uczynił hrabia Rajmund, a obaj spro-

wadzili w tym celu drzewo z daleka2s. Saraceni

widząc, że nasi budują owe machiny, silnie uforty-

fikowali miasto i nocami wzmocnili baszty.

Nasi przywódcy widząc z kolei, w którym miejscu

mury miasta były najsłabsze, przewieźli tam pewnej

nocy w sobotę machinę i wieżę oblężniczą z drzewa,

ustawiając je po wschodniej stronie. Największą

wieżg zbudowali, urządzili i wyposażyli w ciągu

trzech pierwszych dnż tygodnia. Natomiast hrabia

z krainy św. Idziego naprawżł swoją machinę usta-

wioną od południowej strony. A ciągle cier-

pieliśmy z powodu pragnienia, bo nikt nie mógł,

nawet za denara, otrzymać takiej ilości wody,

by się napić do syta.


We środę i w czwartek w nocy 2# atakowaliśmy

gwałtownie miasto ze wszystkich stron. A wtedy



'# Owe machiny i wieże oblężnicze były późnicj w#obrażone

na witrażach, htóre w opactwie St. Deńis dał wyhonać opat Sugcr.

s' 13 i 14 lipca 1099 r.


Budol#a n2achin obtężnżczych 121


biahupi i kapłani wygłaszając kazania i przemowy

wezwali wszystkich, aby nabożnie obejść Jerozolimę

w procesji połączonej z modlitwami, jałmużną

, i postem.

yV piątek,wczesnym rankiem,uderzylżśmy ze-

# wsząd na miasto, ale niczego nże osiągnęliśmy.

Byliśmy i zdumieni, i zalęknieni Wielce, kiedy

nadeszła godzina, o której Pan Nasz Jezus Ghrystus

postanowił dla nas wycierpieć mękę, a rycerze

nasi na wieży oblgżniczej walczyli z męstwem,

a między nimż książg Gotfryd i hrabia Eustachy

jego brat. W tym to momencie jeden z naszych

rycerzy imieniem Litold wdarł się na mur miasta.

; Z chwilą,gdy się tam ukazał,obrońcy pierzchli

i # z murów,a nasi ścżgali ich przez miasto zabijając

i raniąc aż do świątyni Salomona 3o,gdzie nastąpiła

! taka rzeź, że nasi stopami brodzili w ich krwi.

# Ze swej strony hrabia Rajmund, stojący na

południu miasta, doprowadził swe wojsko i swą

' drewnianą wieżg oblężniczą aż pod sam mur.

Ale między wieżą a murem znajdowała się fosa.

Wtedy ogłoszono, że ktokolwiek przyniesie tam

trzy kamienie,otrzyma jednego denara.Dla wy-

f pełnienia fosy potrzeba było trzech dni i trzech nocy.

W końcu,gdy fosa była pełna,przystawiono ru-

chomą wieżę do muru,na którym dzielnie walczyli

obrońcy, rzueając ogień i kamienie. Tymczasem

hrabia słysząc, że Frankowie weszli do miasta,



'e Tj. do meczetu Omara zbudowanego w mi‚jsce świątyni.

Wokół hopuły meczetu biegł taras, na htóry schroniła się część

muzuhnanów.




122 DZIEJE PIERWSZEJ KRUGJATY - X


oświadczył owym l-dziom : - "Gzego sig bronicie?

Gzy nie widzicie, że Frankowie są już w mieście".

Emir broniący wieży Dawida poddał sig hra-

biemu i otworzył bramg, przy której pielgrzymi

wedle zwyczaju składali opłatg. Gdy tylko nasi

weszli do miasta, pielgrzymi ścigali i mordowali

Saracenów, aż do świątyni Salomona, gdzie przez

cały dzień trwała ze strony naszych najkrwawsza

walka, aż cała świątynia spłyngła krwią. Wreszcie,

zmógłszy pogan, pojgli nasi w niewolg wielką

liczbg mgżczyzn i kobiet, bądź ich zabijając, bądź

darowując im życie jak kto chciał. W świątyni

Salomona zgromadziło sig wielu pogan obu płci,

którym Tankred i Gaston z Bertu podali chorągiew

ze swymi znakami. Krzyżowcy przebiegali także

całe miasto w poszukiwaniu złota i srebra, koni

i mułów i domów wypełnionych wszelkim boga-

ctwem.

Potem radośni i płacząc ze szczgścia poszli

nasi, by uczcić grób Zbawiciela i spełnić swe śluby

i modlitwy. Nastgpnego ranka wyszli nasi na dach

świątyni, zaatakowali Saracenów, mężczyzn i ko-

biety, zabijając ich mieczami. Niektórzy z pogan

rzucali sig w dół z dachu świątyni. Go widząc

Tankred był niemało zbrzydzony.

39. Na wspólnej naradzie nasi postanowili, że

każdy z nich złoży jałmużng wraz z modlitwą,

aby Bóg wskazał tego, którego pragnie, by rządził

i ludźmi, i miastem. Dla wielkiego zaduchu naka-

zano także, by wyrzucono na zewnątrz wszystkie

zwłoki Saracenów, bo całe miasto było ich pełne.

Żywi Saraceni wynosili zmarłych przez bramy


Wybór Gotfryda króle#r, 123


i układali z nich stosy, tak wysokie jak domy. Nikt

nigdy nie słyszał o czymś podobnym ani nie widział

zwłok pogańskich, układanych w stosy, i tylko

g#gu ich liczba była wiadoma. Hrabia Rajmund

wysłał tymczasem emira i jego towarzyszy aż do

Žskalonu, gdzie przybyli cali i zdrowi.

ů Ósmego dniƒ po zdobyciu miasta wybrano

ksigcia Gotfryda władcą miasta, aby zwalczał

pogań i bronił chrześcijan3l. Podobnie w dniu

św. Piotra w Okowach wybrano patriarchą bardzo

mądrego i czcigodnego mgża Arnulfa. I tak J‚ro-

zolima została zdobyta w imię Boże przez chrze-

ścijan dnia pigtnastego lipca w piątek.

Równocześnie przybył wysłaniec z miasta Nea-

polu 3# do Tankreda i hrabiego Eustachego, ażeby

przygotowali sig i udali celem zajęcia owego miƒsta.

Ruszyli prowadząc ze sobą liczne wojsko konnych

i piesżych: Gdy przybyli pod miasto, miesżkańcy

, poddali sig im natychmiast.

Nastgpnie książg Gotfryd zawiadomił ich, aby

szybko udali sig do miasta Askalonu #, by wstrzymać

atƒk przygotowany przez emira Babilonu #. Z'V po-

śpiechu przeszli góry, szukając Saracenów do walki,

i przybyli wreszcie do Gezarei. Potem brzegiem

morza szli aż do miasta Ramoli, gdzie napotkali



gl Był to w3tęp do obwołania Gotfryda de Bouillon hrólem

Jerozolimy, a hapelana Arnulfa patriarchą miasta.

a9 1\liasto Sichem w starożytności, później zwane Flavia Nea-

polis.

'g Ashalon lub Shalonia, miejscowość w Palestynie, zajgta

przez Saracenów.

'# AI Adfal, emir #alifa Egiptu, zwany emirem Babilonu.




124 DZIEJE PIERWSZEJ KRUCJATY - X



wielu Arabów tworzących przednią straż. Tych

nasi ścigając wzięli wielu w niewolę, a oni opo-

wiedzieli wszystkie nowiny wojenne, gdzie są

i ilu ich, gotujących się do walki z chrześcijanami.

Dowiedziawszy się tego, Tankred natyehmiast wy-

słał posłańca do Jerozolimy, do ksigcia Gotfryda

i do patriarchy i do wszystkich książąt donosząc:

"t-'Viedzcie, że gotuje się przeciw nam bitwa pod

Askalonem; spieszcie zatem ze wszystkimi siłami,

jakie tylko macie".

Książę wydał rozkaz, aby zwołać wszystkich

ludzi i aby przygotowani ruszyli przeciw naszym

nieprz#jaciołom. Sam zaś z patriarchą i Robertem

hrabią Flƒndrii wyszedł z miasta we środę. Razem

z nimi ruszyło wojsko i biskup z Marturany.

Natomiast hrabia krainy św. Idziego oraz Ro-

bert z Normand orzekli, że nie wyjdą, dopóki

nie będą przekonani o bitwie. l# Takazali jednak

swym rycerzom, aby czym prędzej wrócili, wy-

wiedziawszy się, czy bitwa będzie stoczona naprawdę

i sami byli gotowi wyruszyć. Owi poszli i stwierdzili

pochód wojsk nieprzyjaciela i donieśli to, co wi-

dzieli na własne oczy. Natychmiast książę wysłał

biskupa Marturany do Jerozolimy, aby wojsko,

jakie tam było, przygotowało się i przybyło na pole

bitwy.

We środę wodzowie ruszyli w kierunku nieprzy-

jaciela. Biskup Marturany zawrócił, by zawiado-

mić o wszystkim patriarchę i księcia. Tymczasem

Saraceni wyszli mu naprzeciw, pojmali go i upro-

wadzili. Z1-Y Jerozolimie pozostał tylko Piotr Pustelnik

zarządzając, by zarówno Grecy, jak i Łacinnicy,


B‚twa pod Askalonem 125



jak i kler urządzili nabożną procesję i zanieśli

modły i złożyli jałmużnę, aby Bóg dał zwycięstwo

swemu ludowi. Duchowni i księża ubrani w święte

szaty prowadzili procesję i śpżewali msze i modli-

twy błagalne.

Tymczasem patriarcha i biskupi oraz przywód-

cy zebrali się koło rzeki płynącej z tej strony Aska-

lonu. T- zabrali wiele zwżerząt, wołów, wielbłą-

dów, owiec i wszelkiej trzody. Gdy Arabowie

nadjechali w liczbie około trzystu, nasi wystąpili

grzeciw nim i złapali dwóch z nich, resztę prze-

pędzając aż do ich szeregów. Z nadejściem wie-

czoru patriarcha obwołał w całym wojsku, że

jutro od samego rana wszyscy muszą być przygo-

towani do bitwy, grożąc ekskomuniką każdemu,

który by szukał łupów, zanim się skończy bitwa,

co przyjęte zostało z radością, gdyż wszyscy rozu-

mieli, co jest im przeznaczone od Pana.

O świcie wyszli na piękną równinę niedaleko

brzegu morza i tam rozwinęli szyki. Książę dowo-

dził swym oddzialem, hrabia Normandii swoim,

hrabia z krainy św. Idzi‚go swoim, hrabiowie

Eustachy, Tankred i Gaston swoimi. Rozkazali

także, aby wszyscy piesi oraz łucznicy poprzedzali

konnych i, gdy tak wszystko zostało zarządzone,

rQzpoczęli walczyć w imię Pana l Vaszego Jezusa

Chrystusa.

Na lewym skrzydle stanął książę Gotfryd ze

swym wojskiem, hrabia od św. Idziego uderzył

konno wzdłuż morza po prawej stronie. Hrabia

Normand i hrabia Flandrii oraz Tankred i wszyscy

inni ruszyli konno w środek. Wtedy także nasi




126 DZIEJE F#ERW'SZEJ KRUEJ#TY - X


zaczęli stopniowo iść naprzód. Poganie że swej

strony czekali gotowi do boju. Każdy z nich, mial

z tyłu zawieszoną butlę, aby pić z niej, gdy będzie

nas ścigał, do czego jednak nie dosżło #zięki łasce

Bożej.

Tyznczasem hrabia Normandii, zobaczywszy emi-

ra mającego godło w kształcie złotej kuli zatknigte

na końcu lancy srebrem obżtej, gwałtownie uderzył

na dzierżącego znak i ranił go śmiertelnże. ůNa


drugim skrzydle hrabia Flandrii nie mniej silnie

w nich uderzyl. Ze swej strony wykonał atak w śro-

dek. ieh obozu, co widząc. poganie natych#niast

rzucili si‡ do #cieczki: Ich: #czlia była niezmierzona,

a ilość żeh znana była tyl#o jednemu Bogu. Ogromna

to była zaistŠ bitwa,#l#cz pomoc Boska dopo#agała

nam : :tak # d#lece, tak potgż#ie, że $zybko zw #cię-

żyliśmy, .

Stali nieprzyjaciele. #ga #jůacyś ślepi i ogłupi#i,

a ůpatrząc na żołnierzy Ghryst-so#vych otwartymi

oczami nżc riie widzielż i przeciw chrześcijanQm

nie śmieli podnieść ręki, bo wola ##osha ůich obez=


władniła. Inni, równxeż strachem. kierowani, wy-

łazili na drzewa, gdzie sądzili, że ů sig ukryją, ale

nasi trafiająců ich z łuków i mieczami, i lancami

dobijali ich na ziemż. , Niektórzy padali na ziemig

nie śůmiąc podniefć #g przeciw narn, a nasi #abijali

ich, jak zabija sig zwierzęta w rzeźni. Hxabia orl

św. :Idziego nad morzem zabił niezmierzon#-ich

liczbę. Tam też wielu- nieprzyjaciól rzucało się

do morza, a inni uciekali, gdzie sig dało.

Emir przybywszy przed.miasto Askalon bolejąc

i ůpłacząc wołał : - "O duchu niebieski. Kto kiedy-


.ů Po#rót krzyżo#có'w doůJ#rozoli#n:y. ů



holwiek ů widział i słyszał coś podobnego ! Taka

potęga, takie mgstwo, wojsko takie, któxe nigdy

przez żaden naród nie było zwycżężone, dało sig

, pobić przez podłe plemię chrześcijańskie! Jakiż to

smutek ż ból ! Go mogę więcej rzec? ! Zwycigżony

jestem przez lud żebraczy,. nędzny i najuboższy,

który nic nie ma, tylko sakwy i wory. To oni ści-

gają naród egipski, który ich wspierał jałmużną,

gdy żebrząc szli przez nasz# ojczyznę. Tu przy-

wiodłem na bój dwakroć sto tysięcy wojska i widzg

ich, gdy puścili wodze koniom w ucieczce do Ba-

: bilonu i nie mających odwagi; by zwrócić się przeciw

tym szeregom frankońshim. Przysięgam na Maho-

meta i na potggę wszystkich bogów, że nigdy więcej

nie zwrócę się przeciw rycerzom, aby nie być po-

bitym przez obce siły. Wiodłem ze sobą wszel-

kiego rodzaju broń i machiny, by ich oblegać

w Jerozolimie, a oto oni uderzyli we mnie wyprze-

dzając mnie o dwa dni. Góż mogę, nieszczęsny,

rzec więcej? Już zawsze bez czci będę żyć w ziem#

babilońskiej".

Nasi zaś podnieśli jego obalony znak, a posiadł

go hrabia Normandii za dwadzieścia srebrnych

talarów i ofiarował go patriarsze ku czci Boga

i Świętego Grobu. Ktoś inny zaś kupił miecz emira

za siedemdziesiąt bizantów.

I tak ci z-eprzyjaciele pokonani zostali dzięke

łasce Bożej. Najróżniejsze okręty z ziem pogańskich

znajdowały się w pobliżu. Ich żeglarze widząc,

że emir uciekł wraz z wojskiem, podnieśli czym

prędzej żagle i wypłynęli na pełne morze.

Nasi zdobyli obóz nżeprzyjaciela i znaleźli:




128 áZIEJE PIERIWS#EJ KRUG.TATY - X


niezlżczone łupy ze złota i srebra i wiele bogactw,

zwierzęta i broń wszelkiego rodzaju. Zabrali to,

co chcieli, a resztę spalili.

Powróciwszy zaś do Jerozolimy, przynieśli ze

sobą wszystkie te cenne skarby. Owa bitwa zo-

stała stoczona w wigilię idów sierpniowych z łaski

Pana Naszego,Jezusa Ghrystusa, któremu cześć

i sława niech bgdzie teraz i na wieki wieków. A z całej

duszy dodajmy : Amen !



Koniec





#,Ż#a

`t.




a Slc##e e

#eh s



## 1 a~


SPIS TREŚGI





5

W##P .


p#gRWB7 A OD POCZĄTKÓW WY PRAwY


##Y, CZYI.I OD KOŃCA ROKU 1#5 DO LUTEGO 1#97 ROKU I9



a navGa on srrwv NAn w##M DO ZDOBYCIA NICEI,


# # j8 L#)#g# DO Z9 CZERWCA 1#97 ROKU

31


IA O MARSZU KRZyŻOWCÓW PRZEZ AZJ# MNIEI#

!Z!# W CZERWcU I W LIPCu IQ97 ROKU


OPOW#ŚÓ CZWARTA O MaRszu xRzvżowców NA ANTIOCHI# OD

LIPCA DO 2# PAŹDZIERMKA 1#97 ROKU . . . . 45

pOW#E PIZTA OD POCZĄTKU OBL#ŻENIA AN#OCHII W DHIU

2# PAŹDZIERNIKA no MIESL#CA GRUDNIA 1#97 ROKU . . .

p()WZEŚĆ SZÓSTA O OBLĘŻENIU ANTIOCHII OD GRUDNIA 1#

ROKU DO LITfLGO ID9ó ROKU . . . 57

OPOWIEŚĆ SIÓDMA O OBL#ŻENIU ANTIOCHá OD 9 LUTEGO DO 8

MARCA 1#98 ROKU. . . 64

OPOWIEŚĆ ÓSMA O ZDOBYCIU ANTIOCIIII W DNIACH OD ó MARCA

DO 3 CZERWCA l#9ó ROKU . . .



OPOWIEŚĆ DZH:WIĄTA O OBL#ŻENIU AN#OCIIII PRZEZ TURKóW

OD 5 DO 2ó CZERWCA 1#98 ROKU .

OPO\NIEŚĆ DZIESIl#TA OD ZDOBYCIA ANTIOCHH DO ZWYCI#STWA

POD ASKALONEM . . . . . . . IOI




Wyszukiwarka