10.
6 stycznia
Pojęcie uspołecznienia.
Uspołecznienie jest jednym z ważniejszych pojęć pedagogicznych. Pojęcie uspołecznienia jest różnie rozumiane.
Pierwsze podejście widzi w uspołecznieniu pewną konieczność procesu historycznego i jest wartościowane dodatnio. Skorelowane jest z pojęciem wolności. Jest to tradycja heglowska.
Drugie podejście punktem centralnym czyni to, co jest stałe w kondycji ludzkiej. I pokazuje, co się zmieniło. Jest reprezentowane przez myśl Hannah Arendt. Oba podejścia wychodzą z rozumienia starożytnej polis.
Hegel przedstawił dzieje powszechne jako »postęp w uświadomieniu sobie wolności! Człowiek jest istotą duchową. O ile substancją materii jest ciężar, o tyle istotą ducha jest wolność. To oznacza, że człowiek jest wolny. Ale nie znaczy, że ludzie zawsze wiedzieli, że duch, czyli człowiek jest wolny. Ta świadomość narastała stopniowo. I dlatego Hegel powiada, że dzieje powszechne są uświadomieniem sobie tego, że człowiek jest wolny, czyli że duch zdobywa wiedzę o sobie samym, o tym, że jest wolny. Na tym polega jego samowiedza. Ale ta samowiedza kształtuje się w procesie historycznym. Zmiany w tej samowiedzy ducha przejawiają się w konkretnej rzeczywistości: organizacji społecznej, itd. Hegel uważa, że ludy wschodu nie wiedzą, że duch (człowiek) jest wolny. Ponieważ tego nie wiedzą, nie są woni. Wiedzą tylko to, że jeden człowiek jest wolny. Dlatego nad nimi panuje. To jest wschodni despota. Ale czy rzeczywiście jest to wolność? Hegel pisze, że taka wolność jednego człowieka jest samowolą. Jego działania są samowolne. A więc taka jednostka jest tylko despotą, a nie wolnym człowiekiem.
Ta świadomość wolności pojawiła się dopiero u Greków, dlatego Hegel mówi, że byli oni wolni. Ale Grecy jak i Rzymianie wiedzieli, że tylko część ich jest wolna. Dopiero ludy germańskie przez chrześcijaństwo osiągnęły świadomość, że wszyscy są wolni, że człowiek jest wolny jako człowiek i jego istotą jest wolność ducha.
Ten zarys historiozofii Hegla, (bo jest to filozofia historii) łączy się u niego z tym, co dziś nazywamy filozofią społeczną. Hegel pokazuje, na czym polegało uspołecznienie w starożytnej Grecji, a potem na czym w społeczeństwie nowoczesnym. Są to 2 różne formy uspołecznienia.
Powiada się często, że w Grecji panował ustrój demokratyczny. Arendt nie zgadza się na tą nazwę, ponieważ twierdzi, że jest myląca. Lepszym określeniem dla Aten jest pojęcie wspólnoty. Grecka polis Ateny była wspólnotą ludzi wolnych i równych. Sfera prywatna była oddzielona od sfery publicznej. Była sferą gospodarstwa domowego - oikos. Składało się z pana domu, żony, dzieci i niewolników. Pan domu nie był wolny, bo jego życie zależało od niewolników. W obszarze publicznym był wolny i równy innym, bo obszar ten składał się z samych panów. Ta wolność od trosk materialnych pozwalała Grekom zajmować się sprawami publicznymi. Dopiero w obszarze publicznym Grek mógł przejawić swoją indywidualność, bo mógł wnieść coś własnego do tej troski o dobro publiczne. W sferze publicznej wszystko, co Greka interesowało to państwo-miasto.
Równość i wolność przejawiały się w tym, że, jak pisze Hegel, każdy miał prawo do słuchania i wygłaszania mów o rządzeniu w państwie, uczestnictwa w naradach. Relacje między obywatelami polis miały charakter bezpośredni. Stąd ogromna waga żywego słowa. Żywe słowo było niezwykle istotne. Bo żywe słowo ma większą moc perswazyjną niż słowo pisane.
Hegel ponadto podkreśla ogromną powagę Greków w sprawach publicznych. Podkreśla też dążenie Greków do nadania swemu życiu charakteru duchowego. Grecy działali tak jak myśleli i odwrotnie. Tu nie było tego rozziewu między tym, co się myśli, a tym, co się robi. To była bardzo ważna jedność.
Istotną sprawą było dobro całości, a w związku z tym i prawo. Było pojmowalne jako obowiązujące bezpośrednio, tzn. pojmowali je tak, jakby to była konieczność przyrodnicza. Opierało się na zwyczajach i obyczajach. Opierało się na przyzwyczajeniu, które polegało na tym, że chce się tego, co słuszne i czyni się to, co słuszne. Nakaz prawa ma charakter bezpośredni, tzn. słuszność prawa nie jest niczym zapośredniczona. To znaczy, że słuszność prawa nie jest zapośredniczona takim pierwiastkiem rozumowym jednostki. To nie jest tak, że Grek zastanawiał się, czy to prawo jest słuszne, stwierdzał, że jest i je dopiero aprobował. To byłoby wówczas zapośredniczenie przez racjonalność jednostki. Prawo obowiązywało bezpośrednio, było respektowane, dlatego że istniało; a skoro istniało to znaczy, że było słuszne. A więc słuszność nie jest zapośredniczona tą subiektywną refleksją. Nie ma tu uznania tego prawa w sposób świadomy za słuszne.
Zatem Hegel mówi, że nie ma tu przepaści między tym co subiektywne a obiektywne. Wszystko to razem nazywa etycznością bezpośrednią.
A więc uspołecznienie polegało tutaj na tym, że wszystkimi kierował ten sam cel, mianowicie: dobro całości. W działaniu na rzecz wspólnego dobra jednostki mogły się rozwijać. Tak było w Atenach za czasów jej świetności (Perykles).
Podobnie było w Sparcie, o tyle, że też życie było poświęcone całości miasta-państwa, ale kosztem swobodny i aktywności jednostki. Jednostki tam były całkowicie podporządkowane państwu, a wolność była na drugim miejscu. Co więcej obowiązywała tam bezduszna równość, która wyrażała się we wspólnych posiłkach. Był u nich obowiązek wspólnego jedzenia, za które trzeba było płacić. Jeśli nie płacił, nie wolno było mu w tym uczestniczyć.
Hegel nazywa tę etyczność grecką (chodzi o Ateny) piękną etycznością, dlatego, że była etycznością bezpośrednią, ale zarazem etycznością ograniczoną. Hegel powiada, że tej etyczności brak świadomości tego, że to, co ma być dla mnie prawem i etycznością winno znaleźć potwierdzenie we mnie. Tu jest dopiero to zapośredniczenie; jeżeli coś ma być dla mnie prawem, to musi znaleźć we mnie uznanie. A więc w tej etyczności bezpośredniej brak jest tego świadomego uznania istniejących obyczajów, prawd, uznania ich za dobre, słuszne, prawdziwe.
Taka refleksja pojawiła się w Grecji, gdy odkryto świat wewnętrzny. Ale odkrycie owego świata okazało się jednocześnie czynnikiem rozkładu tej etyczności bezpośredniej.
Odkrycie świata wewnętrznego wiązało się z myślą, refleksją na temat tego, co istnieje. Zaczęto badać ustroje, prawa. Początek temu dali sofiści. Nie traktowali oni myśli poważnie. Grali myślą, wychodząc z założenia, że wszystko da się udowodnić. Tak też uczyli (przygotowywali młodzież do działalności publicznej w państwie). Uważali, że ich zadaniem jest uczenie obrony każdego sądu (sąd był nieważny, przekonanie też; ważne jest, by dobrać takie argumenty, żeby można przekonać innych).
Propagonos powiadał: „człowiek jest miarą wszechrzeczy". Hegel uważał, że to stwierdzenie można rozumieć dwojako. Człowiek może tu być rozumiany, jako istota duchowa w swojej głębi i prawdziwości, czyli jako coś ogólnego albo w swoich dowolnych upodobaniach i partykularnych interesach. Sofiści głównie operowali tym drugim pojęciem człowieka. Czyli mieli na myśli tylko człowieka subiektywnego. Zatem kryterium tego, co słuszne, według nich, stało się jednostkowe upodobanie. Zatem ostateczną i rozstrzygającą racją jest tu korzyść jednostki.
Ten zwrot ku światu wewnętrznemu przyniósł pojawienie się moralności. Hegel odróżnia pojęcie etyczności od pojęcia moralności. Owa moralność pojawiła się za sprawą Sokratesa. Hegel uważa, że Sokrates nie tyle był nauczycielem moralności, ile wynalazcą moralności.
Sokrates twierdził, że człowiek powinien sam w sobie znaleźć i rozpoznać to, co jest słuszne. Ale zarazem to, co jest słuszne, dobre jest ze swej istoty ogólne. Człowiek moralny u Sokratesa to ten, który ma świadomość swych uczynków, a nie tylko ten, kto chce i czyni słusznie. A zatem podstawą postępowania człowieka jest rozum i przekonanie. Więc już nie obyczaj, ale podmiot staje się czynnikiem decydującym. Sokrates został skazany na śmierć, ponieważ był wrogiem Ateńczyków. A więc został skazany na śmierć sprawiedliwie. Zarazem tragizm tej postaci polega na tym, że to, co mówił już zapuściło korzenie w samych Ateńczykach. Skoro tak, to albo powinni być skazani razem z nim albo Sokrates powinien być uniewinniony. Później Ateńczycy potępili oskarżycieli Sokratesa.
To odkrycie świata wewnętrznego - owego rozumu i przekonania - doprowadziło do odwrotu od życia państwowego. Ateńczycy zaczęli się wycofywać z życia publicznego. Zaczęli żyć w świecie idealnym; zaczęli pytać o dobro samo w sobie, o sprawiedliwość samą w sobie. Pojawił się rozdźwięk pomiędzy myślą a życiem rzeczywistym (wcześniej była jedność). Waga myśli była coraz bardziej podkreślana.
Platon wyrzucił ze swojego państwa Homera i Hezjoda, więc poetów, twórców greckich wyobrażeń religijnych, dlatego, że uważał, że o tym, co ma być przedmiotem czci ma decydować rozum, a nie obyczaj przekazywany przez poetów. Ogólnie zaczyna panować lekkomyślność, niefrasobliwość w sprawach publicznych. W Sparcie też nastąpił rozkład, tyle że tam była już niemoralność bez osłonek.
A więc to rozbicie etyczności bezpośredniej nastąpiło przez zwrot ku subiektywności jednostki, ku własnej podmiotowej refleksji, ku światu wewnętrznemu. To według Hegla rozbiło etyczność i to było źródło rozkładu. Ale zarazem było to też źródło postępu w dziejach uświadomienia sobie wolności, dlatego że nastąpiło odkrycie racjonalności. To odkrycie rozumu umożliwiło przejście do etyczności zapośredniczonej właściwej społeczeństwu nowoczesnemu. Można powiedzieć, że były tu dwie strony: ta negatywna i ta pozytywna.
Pojęciowe ujęcie społeczeństwa nowoczesnego dał Hegel w „zasadach filozofii prawa".
Z uświadomieniem sobie wolności następuje przyrost ilościowy. Bo im więcej ludzi sobie to uświadamia, to coraz więcej ludzi jest wolnych. W tym sensie można powiedzieć, że w społeczeństwie nowoczesnym następuje uniwersalizacja wolności. Ale też wolność różnicuje się obejmując 3 obszary: obszar moralny, prawny i ekonomiczny.
Obszar ekonomiczny. Wcześniej był przymus pracy oparty na bezpośredniej przemocy. W miejsce bezpośredniej przemocy nastaje dobrowolna umowa. Podstawą tej dobrowolnej umowy jest osobista wolność stron zawierających umowę. Praca służy zaspokojeniu indywidualnych interesów i potrzeb. Zaspokojenie potrzeb odbywa się za pośrednictwem potrzeb i interesów innych jednostek. To zapośredniczenie wyraża się w tym, że działalność ekonomiczna podlega prawu podaży i popytu. Ludzie produkują rzeczy na sprzedaż i dopiero po pozbyciu się ich mogą zaspokoić swoje potrzeby. Więc nie wprost, ale rynek jest tym, co zapośrednicza. Rynek tworzy sieć wzajemnych zależności.
Tu jest już inaczej niż w greckich polis. Bo skoro mówimy o podaży i popycie to mówimy o sferze publicznej. I tu inaczej niż w greckiej polis sfera publiczna wkracza do sfery prywatnej.
Wolność wobec prawa oznacza równość wszystkich wobec prawa. Prawo ma chronić interes każdego z nas. Postępowanie sądowe ma być jawne. Ale i ten wymiar wolności jest zapośredniczony wolnością prawu wszystkich pozostałych jednostek. Moc prawa nie polega na tym, że ono istnieje, ale na tym, że jest uznane w drodze intersubiektywnego porozumienia, co do jego słuszności. Czyli, że jest to pewien przyjęty za słuszne reguły gry. Wszyscy podlegający prawu uznają je za system reguł słusznych. Czyli można powiedzieć, że prawo, mimo że dotyczy wolności każdej jednostki, to zarazem jest zakorzenione w sferze publicznej. Tak więc w tym sensie ta sfera publiczna oddziałuje na sferę prywatną. To porozumienie, co do prawa jest osiągane przez stosowanie pewnych demokratycznych procedur, ale one obowiązują wszystkich.