o Holocauście pośrednio, ale w znacznym stopniu zaszkodziło sprawie polskiej w Stanach Zjednoczonych. Zagładę Żydów europejskich, jedną z największych tragedii historii najnowszej, branża filmowa w zasadzie zignorowała. Wynikało to z ogromnej presji administracji Roosevelta, zwłaszcza OWI, by nie podkreślać kwestii antysemityzmu przy omawianiu wojny. Co więcej, dla większości Żydów hollywoodzkich była to trudna kwestia, woleli bowiem nie robić niczego, co mogłoby stworzyć wrażenie, że w wojnie chodzi o ochronę Żydów. Joseph I. Breen z biura Kodeksu Produkcyjnego przypomniał wytwórniom, że antysemityzm jest w Stanach Zjednoczonych popularny, dając tym samym do zrozumienia, że nie należy w filmach kłaść nacisku na wątki żydowskie. Jak pokazał Amony Polonsky, sondaże w latach 1938-1940 wielokrotnie ujawniły, że „60% [Amerykanów] (...) uważało, że Żydzi mają niepożądane cechy charakteru". W rzeczy samej, „w 1938 ok. 20% chciało «wy-rzucić Żydów ze Stanów Zjednoczonych*. W 1939 roku 31,9% sądziło, że Żydzi mają nadmierne wpływy w świecie biznesu i że «coś powinno się z tym zrobić»; 10,1% uważało, że Żydzi powinni być deportowani. W latach 1940-1941 17-20% populacji widziało w Żydach zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych. (...) 12-15% było gotowych wesprzeć powszechną kampanię antysemicką. (...) Podczas wojny poziom antysemityzmu w Ameryce wzrósł jeszcze bardziej". Złożony w Kongresie w l 938 roku projekt ustawy o przyjęciu żydowskich uchodźców okazał się bardzo niepopularny i został odrzucony. W 1946 roku tylko 5% Amerykanów popierało wpuszczanie do kraju ocalonych z Holocaustu; zdecydowana większość chciała jeśli nie przerwania, to przynajmniej ograniczenia żydowskiej imigracji do Stanów Zjednoczonych. Go więcej, Hollywood stanowiło ulubiony cel ataków amerykańskich antysemitów, potępiających wpływy Żydów w kraju.
358
Fakty te wyjaśniają trwogę Harry'ego Cobna i Samuela Bischoffa z Columbii w związku z None Shall Escape, stanowiącym w zasadzie zapowiedź filmów o Holocauście, ukazującym zagładę w skali mikro26. Przy przedstawianiu podczas wojny Polski nie dało się uniknąć wspominania o systematycznym wyniszczeniu jej ludności żydowskiej. Nawet tych parę filmów o Polsce, jakie Hollywood nakręciło, zawiera tylko wyciszone odniesienia do Holocaustu. Cierpienie Greenberga w To Be or Not to Be w symboliczny sposób przypomina o niedoli Żydów; przerażająca scena z uwięzionymi warszawskimi Żydami w nieistotnym pod innymi względami Once upon a Honeymoon przywołuje pierwsze stadia poprzedzającej eksterminację segregacji Żydów. Omawianie Polski oznaczało omawianie Holocaustu. Społeczność żydowska Hollywood to rozumiała, podobnie jak administracja Roose-velta. Sonda wśród szefów wytwórni w 1943 roku wykazała, że nie chcieli oni kręcić filmów poświęconych cierpieniu Żydów. Oznaczałoby to „robienie szumu" i groziło, że społeczeństwo zacznie postrzegać toczący się konflikt jako „żydowską wojnę".
Ignorowanie bądź umniejszanie roli Polski było zatem wspólnym celem kilku nakładających się grup interesu. Należące do administracji Roosevelta OWI nie chciało wzmianek o Polsce, ponieważ prowadziło to do kwestii zachowania Związku Sowieckiego podczas wojny i jego ekspansjonistycznej polityki zagranicznej, co czyniło poparcie Waszyngtonu dla Sowietów kłopotliwym zagadnieniem. Lewica od czasu Ribbentrop-Mołotow w 1939 roku uważała, że o Polsce najlepiej zapomnieć. Dla wielu hollywoodzkich Żydów film o Polsce w sposób nieunikniony implikowałby jakąś dyskusję o niemieckim antysemityzmie; byli oni pod poważną presją, by takowej uniknąć.
Marsha Hunt, jedna z gwiazd filmu, wspomina, że „czulą się nieswojo, pokazując antysemityzm
”