CZY CZEKA NAS TOTALNA INWIGILACJA?
Inteligentny system będzie śledził każdy twój ruch, gest, każde słowo, wpis na internetowym forum. Zdobyte informacje szybko z sobą zestawi i porówna. Jakiekolwiek zachowanie odbiegające od normy zostanie zarejestrowane i przeanalizowane, a służby porządkowe odpowiednio zareagują. Już za dwa lata tak może wyglądać nasza rzeczywistość. Bo takie właśnie możliwości daje INDECT - unijny projekt za 15 mln euro, koordynowany przez krakowską Akademię Górniczo-Hutniczą.
A będzie na przykład tak: "Czerwony guzik na pulpicie zaczyna migotać i wyć jak oszalały. Porządkowy, który siedział wyciągnięty w fotelu, z przymkniętymi powiekami i rękami założonymi za głowę, teraz zrywa się na równe nogi. Monitor główny pokazuje mężczyznę w ciemnym prochowcu. Przybliża obraz. Twarz nie zdradza niczego szczególnego. Jest blada, z lekkim zarostem i zapadniętymi oczami.
Porządkowy szybko przegląda bazy danych. To 40-letni Alfred Bąk, ojciec trojga dzieci, maszynista, który kilka miesięcy temu stracił pracę. - Obiekt wchodzi do banku z zamiarem popełnienia przestępstwa - melduje porządkowy. - Może mieć przy sobie broń. Wyślijcie na miejsce wojsko. Zamykam wszystkie bramy.
Niedoszły przestępca nie ma najmniejszych szans. Nawet gdyby udało mu się wydostać z budynku, przepadnie. Komputery zdążyły namierzyć odbicie jego fal mózgowych, świadczące o niecnych zamiarach. Od tego momentu każdy jego ruch śledzą kamery rozmieszczone w całym mieście.
Porządkowy z powrotem rozsiada się w fotelu. Musi jeszcze sporządzić raport dla Miejskiej Agencji Prewencji. Kraków, ul. Starowiślna, godz. 14.52, 18 marca 2015 roku… - zaczyna".
Inteligentne mikroprocesory mają zostać zamontowane w istniejących kamerach monitoringu miejskiego i budynkach użyteczności publicznej. System potrafi rozpoznawać m.in. ludzkie twarze i tablice rejestracyjne samochodów. Naukowcy pracują nad prototypami urządzeń do śledzenia obiektów ruchomych. - Każde użycie narzędzia będzie rejestrowane - zapewnia dr Mikołaj Leszczuk. - Każda próba nadużyć zostanie wykryta. Można powiedzieć, że produkujemy noże. Jeśli zostaną użyte do przestępstwa, odcisną się na nich dane osoby, która tego dokonała.
Na podstawie zaprogramowanych wcześniej kryteriów, system będzie rozpoznawał sytuacje uznane za niebezpieczne. Automatycznie więc zareaguje, kiedy ktoś wyjmie nóż, pistolet czy kij bejsbolowy. Alarm włączy się, gdy człowiek zacznie nagle biec, przewróci się lub znajdzie się w zagrożonym miejscu. Czujność wzbudzi pakunek pozostawiony bez opieki. Mikrofony będą czułe na podniesiony ton, krzyk, dźwięk tłuczonego szkła, wystrzał, na słowa: ratunku, pomocy. Specjalne oprogramowanie ma monitorować, jakie treści pojawiają się w internecie. Po numerze IP znajdzie komputer, z którego wyszły kryminalne treści, zdjęcia.
O tym, jakie zachowania uznać za niebezpieczne, anormalne, zdecyduje użytkownik systemu - policja. Takie szerokie możliwości budzą obawy. - Może kiedyś decydenci stwierdzą, że społeczeństwa nie stać np. na ludzi otyłych, palaczy, schizofreników - zauważa Katarzyna Szymielewicz, szefowa fundacji Panoptykon. - To będą polityczne decyzje. Mając wiedzę o człowieku, można na niego wpływać.
Pracujący nad projektem naukowcy zapewniają jednak, że ma on służyć wyłącznie poprawie bezpieczeństwa. Że to jedynie udoskonalenie monitoringu, który i tak już istnieje. - Po kilku godzinach siedzenia przed monitorami, człowiek jest zmęczony, może coś ważnego przeoczyć - podkreśla prof. Andrzej Dziech. - Nagranie z monitoringu można odtworzyć, ale przestępstwo już zostało dokonane, morderstwo się odbyło. Dzięki programowi będzie mu można zapobiec.
Przeciwnicy ostrzegają, że właśnie spełnia się Orwellowska wizja świata. Że INDECT to próba stworzenia żandarma Europy, wprowadzenia totalnej inwigilacji. - Tworzymy narzędzie, a nie towarzyszy temu żadna publiczna debata - zauważa Szymielewicz. - Niezależnie od tego, czy ktoś jest przestępcą czy nie, będzie profilowany. Nie chodzi o to, że obraz pojawia się na monitorze, ale o stworzenie wrażenia, że każdy nasz ruch jest lub może być obserwowany, a zatem musimy się kontrolować - podkreśla.
- Jesteśmy naukowcami, tworzymy program - odpowiada prof. Dziech. - To jak zostanie wykorzystany, zależy od użytkownika. System będzie się pewnie rozwijał, ale będą też coraz lepsze zabezpieczenia danych osobowych. To tak jak z samochodami. Są coraz szybsze, ale pojawiły się poduszki powietrzne, ABS. Ludzie chcą bezpieczeństwa, ale i prywatności
Katarzyna Janiszewska, "Gazeta Krakowska"