155

- definiowanych jako filmy dotyczące przede wszystkim jednostek wojskowych - można przyjąć, że powstało ich 200. Hollywood pokazało może z dziesięciu Polaków w amerykańskim mundurze, a zatem nie ma żadnych podstaw często powtarzany pogląd, że w filmach z okresu wojny Polak pojawia się w każdej jednostce.

Mamy też fenomen niejasnej obecności Polaków, o czym wspominaliśmy już przy Boleslavskim z Destroyer, który jest Polakiem, ale wydaje się nie być tego świadomym. Lista przy­kładów tej niejasnej obecności jest dość długa. W mało znanej, niskobudżetowcj i niezbyt długiej (tylko nieco ponad 60 minut) produkcji Columbii z 1942 roku Submarine Raider mamy amery­kańskiego marynarza nazwiskiem Pułaski. Towarzyszą mu mary­narze o niewątpliwie żydowskim (Levy) i irlandzkim (Shannon) nazwisku. Pułaski był jedną z pierwszych ról Forresta Tuckera, którego kariera trwała długo, ale niczym się nie wyróżniała41.

Nieco większa była rola Francisa X. Matowskiego, granego przez Barry'ego Nelsona w Bataan studia MGM z roku 1943, filmie o niezwykłej pod względem etnicznym obsadzie: Irland­czyk George Murphy grał anglosaskiego protestanta nazwiskiem Bentley; bardzo niesemicki irlandzki aktor charakterystyczny 'Ihomas Mitchell wcielił się w żydowskiego żołnierza zwanego Fe-ingold; Matowskiego zaś grał Skandynaw Nelson42. Postać Nel­sona jest dość pozytywna, choć ginie na początku filmu. To kom­petentny żołnierz, blisko zaprzyjaźniony z czarnym kolegą, co w Hollywood świadczy niechybnie o szczególnych względach.

Tucker, co ciekawe, najwyraźniej zaraz po wojnie znów zagrał Polaka w produkcji Warner Brothers z 1946 roku Never Say Goodbye, nieco lep­szej, niż wskazywałaby jej nikła popularność. Tucker zagrał głupawego, ale .sympatycznego kaprala piechoty morskiej Fenwicka Lonkow.sk i ego. Na­zwisko takie niewątpliwie miało czynić go śmiesznym.

OWI, jak można się spodziewać, było zadowolone z wieloetnicznego aspektu filmu, zwłaszcza z pojawienia się czarnego żołnierza. Nic miało znaczenia; że wszystkie te grupy etniczne to symbole pozbawione treści.

Niestety, dowody polskości Matowskiego są dość wątłe. Mówi on, że na imię ma Francis Xavier, co świadczy, że jest rzymskim katolikiem; to już więcej informacji o możliwej pol­skiej narodowości niż zwykle. Wiadomo też, że jest z Pitts-burgha, co sugeruje niskie, proletariackie pochodzenie, jakiego można spodziewać się po wschodnich Europejczykach. Scena­rzysta uznał za stosowne uzupełnienie stereotypu narodowościo­wego poprzez dodanie do tych poszlak niezwykłych zwyczajów kulinarnych. Matowski delektuje się więc ulubionym, posiłkiem jego rodziny, „zupą fasolową z octem". Wzmianka o niej na­pawa jego kolegów zrozumiałym obrzydzeniem. Matowski nie­długo potem zostaje zastrzelony przez japońskiego snajpera, naj­prawdopodobniej jednak nie stanowi to aktu kulinarnej zemsty

Jeszcze bardziej marginalny, wręcz niemal niezauważalny ślad polskiej obecności można znaleźć w krótkim filmie RKO z 1943 roku Gangwayfor Tomorrow. Jego akcja dzieje się w ame­rykańskiej fabryce amunicji. Jest to historia pięciu robotników, którzy opowiadają o swoim przeszłym życiu, kończąc na entu­zjastycznej determinacji, by przysłużyć się produkcji wojennej. Film kończy się paroksyzmem wylewnego patriotyzmu i opie­waniem jedności pośród różnorodności etnicznej i społecznej. Żaden z pięciu głównych bohaterów nie jest Polakiem, choć jeden jest byłym „bojownikiem francuskiego podziemia", co ponownie podkreśla hollywoodzki kult francuskiego ruchu oporu. W fabryce są też czescy i rosyjscy robotnicy, no i oczy­wiście mnóstwo Irlandczyków43. Jest też ktoś określony w na­pisach jako „polski robotnik" (gra go Ludwig Donath, emi­grant z Austrii). Ma być może więcej szczęścia niż Sam Kowalski

43 Wśród ról pierwszoplanowych mamy Dunkama, Nolana i dwóch Burke'ów.

314

315


Wyszukiwarka