- definiowanych jako filmy dotyczące przede wszystkim jednostek wojskowych - można przyjąć, że powstało ich 200. Hollywood pokazało może z dziesięciu Polaków w amerykańskim mundurze, a zatem nie ma żadnych podstaw często powtarzany pogląd, że w filmach z okresu wojny Polak pojawia się w każdej jednostce.
Mamy też fenomen niejasnej obecności Polaków, o czym wspominaliśmy już przy Boleslavskim z Destroyer, który jest Polakiem, ale wydaje się nie być tego świadomym. Lista przykładów tej niejasnej obecności jest dość długa. W mało znanej, niskobudżetowcj i niezbyt długiej (tylko nieco ponad 60 minut) produkcji Columbii z 1942 roku Submarine Raider mamy amerykańskiego marynarza nazwiskiem Pułaski. Towarzyszą mu marynarze o niewątpliwie żydowskim (Levy) i irlandzkim (Shannon) nazwisku. Pułaski był jedną z pierwszych ról Forresta Tuckera, którego kariera trwała długo, ale niczym się nie wyróżniała41.
Nieco większa była rola Francisa X. Matowskiego, granego przez Barry'ego Nelsona w Bataan studia MGM z roku 1943, filmie o niezwykłej pod względem etnicznym obsadzie: Irlandczyk George Murphy grał anglosaskiego protestanta nazwiskiem Bentley; bardzo niesemicki irlandzki aktor charakterystyczny 'Ihomas Mitchell wcielił się w żydowskiego żołnierza zwanego Fe-ingold; Matowskiego zaś grał Skandynaw Nelson42. Postać Nelsona jest dość pozytywna, choć ginie na początku filmu. To kompetentny żołnierz, blisko zaprzyjaźniony z czarnym kolegą, co w Hollywood świadczy niechybnie o szczególnych względach.
Tucker, co ciekawe, najwyraźniej zaraz po wojnie znów zagrał Polaka w produkcji Warner Brothers z 1946 roku Never Say Goodbye, nieco lepszej, niż wskazywałaby jej nikła popularność. Tucker zagrał głupawego, ale .sympatycznego kaprala piechoty morskiej Fenwicka Lonkow.sk i ego. Nazwisko takie niewątpliwie miało czynić go śmiesznym.
OWI, jak można się spodziewać, było zadowolone z wieloetnicznego aspektu filmu, zwłaszcza z pojawienia się czarnego żołnierza. Nic miało znaczenia; że wszystkie te grupy etniczne to symbole pozbawione treści.
Niestety, dowody polskości Matowskiego są dość wątłe. Mówi on, że na imię ma Francis Xavier, co świadczy, że jest rzymskim katolikiem; to już więcej informacji o możliwej polskiej narodowości niż zwykle. Wiadomo też, że jest z Pitts-burgha, co sugeruje niskie, proletariackie pochodzenie, jakiego można spodziewać się po wschodnich Europejczykach. Scenarzysta uznał za stosowne uzupełnienie stereotypu narodowościowego poprzez dodanie do tych poszlak niezwykłych zwyczajów kulinarnych. Matowski delektuje się więc ulubionym, posiłkiem jego rodziny, „zupą fasolową z octem". Wzmianka o niej napawa jego kolegów zrozumiałym obrzydzeniem. Matowski niedługo potem zostaje zastrzelony przez japońskiego snajpera, najprawdopodobniej jednak nie stanowi to aktu kulinarnej zemsty
Jeszcze bardziej marginalny, wręcz niemal niezauważalny ślad polskiej obecności można znaleźć w krótkim filmie RKO z 1943 roku Gangwayfor Tomorrow. Jego akcja dzieje się w amerykańskiej fabryce amunicji. Jest to historia pięciu robotników, którzy opowiadają o swoim przeszłym życiu, kończąc na entuzjastycznej determinacji, by przysłużyć się produkcji wojennej. Film kończy się paroksyzmem wylewnego patriotyzmu i opiewaniem jedności pośród różnorodności etnicznej i społecznej. Żaden z pięciu głównych bohaterów nie jest Polakiem, choć jeden jest byłym „bojownikiem francuskiego podziemia", co ponownie podkreśla hollywoodzki kult francuskiego ruchu oporu. W fabryce są też czescy i rosyjscy robotnicy, no i oczywiście mnóstwo Irlandczyków43. Jest też ktoś określony w napisach jako „polski robotnik" (gra go Ludwig Donath, emigrant z Austrii). Ma być może więcej szczęścia niż Sam Kowalski
43 Wśród ról pierwszoplanowych mamy Dunkama, Nolana i dwóch Burke'ów.
314
315