http://jogin.hopto.org/forum/viewtopic.php?f=66&p=1110
Relikty gwiezdnych wojen
Wiele
wskazuje na to, że tektyty
są fragmentami pojazdów kosmicznych, budowanych przed milionami lat
przez bogów oraz ludzi, którzy wykradli ich tajemnice.
Najstarszym
zabytkiem literatury indyjskiej jest RYGWEDA, tekst, który zachował
się do dzisiaj, a został spisany w przeciągu kilku wieków II
tysiąclecia przed naszą erą. Dzieło to obejmuje 1028 pieśni –
hymnów zawartych w dziesięciu księgach.
Przed
spisaniem starożytnych ksiąg tradycja przekazywała je ustnie.
Działo się tak przez wiele stuleci, a może dłużej, niż nam się
wydaje. Rygweda znana była braminom, a brak jej zapisu tłumaczono
świętością tekstów i potrzebą chronienia ich przed wpadnięciem
w niepowołane ręce.
Zachowało
się kilka spisanych tekstów. Okazują się one ze sobą całkowicie
zgodne co do treści, a jedynie nieco odmienne, jeśli chodzi o
szczegóły fonetyczne (!).
Kolejnymi
po Rygwedzie starożytnymi zbiorami pism i hymnów są Samaweda,
Jadżurweda i Aharweda,
a także dwa starożytne pomini literatury świeckiej MAHABHARATA i
RAMAJANA.
MAHABHARATA
składa się z około 100 000 podwójnych wierszy i uważana jest za
największe dzieło tego typu w literaturze światowej. W jej skład
wchodzi słynna BHAGAWADGITA licząca sobie około 700 wierszy.
Teksty starożytnych Indii dotyczą wszystkich dziedzin życia,
liturgii, Panteonu Bogów, wojen, a także zasad życia.
Starożytne
loty kosmiczne i stacje orbitalne
W
Rygwedzie, Jadżurwedzie, Ramajamie, Wanaparwanii i Sabhapawanii
(części składowej Mahabharaty) zawarte są szczegółowe opisy
lotów kosmicznych i budowy pojazdów wimana (latających wozów).
Zresztą Hindusi budowali swoje świątynie właśnie na ich wzór.
Ze
starożytnych tekstów wiemy również, jak nazywali się najwięksi
budowniczowie niebiańskich pojazdów i miast. I tak Wiśwakarna
(sanskryt: wszechczyńca) – wielki rzemieślnik bogów, był twórcą
rydwanu Puszpaka dla Kubery, tj. największego w Galaktyce ogromnego
miasta kosmicznego o wymiarach 550 km x 800 km. Maja (sanskryt:
budowniczy) – architekt Asurów, konstruował głównie stacje
orbitalne. M.in. dla Judhiszthiry – najstarszego z Padwów zbudował
salę posiedzeń, która została umieszczona w przestrzeni
kosmicznej wraz z załogą liczącą 80 000 robotników. Identyczne
statki kosmiczne – miasta posiadali również Indra, Jama, Warma,
Kubera i Brahma.
Maja
budował nie tylko stacje orbitalne, ale również małe aparaty
latające mieszczące kilkanaście osób na pokładzie i pokonujące
bez lądowania odległość ponad 3000 km z szybkością około 320
km na godzinę.
Lektura
tekstów dotyczących bogów wedyjskich wykazuje, że byli oni
zarówno tworami cielesnymi, jak i duchowymi. Według Mahabharaty
przybyli do naszego Układu Słonecznego wiele tysięcy lat temu i
kierowali naszym rozwojem, jak również przeprowadzili zaplanowane
rozbrojenie. Właśnie dlatego do naszych czasów nie dotrwał żaden
model ówczesnego pojazdu latającego. Poza Indiami takimi maszynami
dysponował np. król Salomon, który. Według najstarszej etiopskiej
legendy KEBRA NAGAST, oddziedziczył po przodkach „pojazd
powietrzny”, którego skwapliwie używał.
Także
w opisach dziejów bogów greckich znajdujemy ślady katastrofy
takiego pojazdu, stanowiącego własność Heliosa – boga Słońca,
a spowodowanej przez jego syna Faetona. Według opisów wznoszone
stacje orbitalne były tak dużych rozmiarów, że musiały być
widoczne z Ziemi, być może gołym okiem. Większość
megalitycznych budowli wzniesionych ok. 5000 lat temu przypomina
schrony przeciwatomowe, które mogły chronić przed atakami z
powietrza.
W
roku 1973 w Indiach została wydana książka dotycząca zagadki
lotów kosmicznych w starożytnych Indiach. Podstawę jej stanowił
rękopis zatytułowany Vaimanika sastra, liczący sobie ponad 350
lat, a odnaleziony w 1918 r, w bibliotece Barada Royal Sanskrit w
Majsur w Indiach.
Pierwszą
informację o odkryciu przekazano mediom w roku 1952. Tekst ten,
składający się z 6000 ręcznie pisanych linijek, opowiada o
prehistorycznym lotnictwie. Dwadzieścia jeden lat później ukazał
się angielski przekład Vymaanika Shaastra of Science of
Aeronautics.
Autorem
książki był profesor G. R. Josyer i jego współpracownicy, a
zawarty w niej tekst opisuje aparaty latające typu: wimana,
rukma, sumdra i szokuna.
Tytuły
poszczególnych rozdziałów brzmią intrygująco: korytarze
powietrzne, elementy maszyny, skafandry, punkt topnienia, lustra,
moc, maszyny, różne typy samolotów. Jest tam mowa m.in. o lustrach
dalekiego zasięgu, zbierających energię czy też potęgujących
przerażenie. Tekst podaje jak zbudować takie lustra, wylicza 633
złe wpływy dla aparatu latającego, a także radzi jak im zapobiec.
Opisuje również soczewki typu laserowego o nazwie rowdri-darpana,
które zmieniają wszystko, na co się je skieruje.
Do
najważniejszych z tego punktu widzenia wersetów należałoby
zaliczyć wyjaśnienia budowy wimana, do czego należy użyć 27
różnych rodzajów szkła, przy czym w tekście podano, z czego
zbudować ściany, podłogę i piętra. Ów tekst wylicza również
28 rodzajów włókien do sporządzenia kombinezonu pilota oraz 25
rodzajów połączeń do przetworzenia energii słonecznej w
użyteczną siłę.
Do
budowy niewielkich obiektów latających używano szkła według
następującego opisu: 12 oczyszczonych składników należy
wymieszać w proporcji 5:3:5:1:10:10:11:8:7:2:20:6. Umieścić je w
piecu do przetapiania mającym kształt lotosu i ogrzewanym węglem
drzewnym. Należy go rozgrzewać do temperatury 323 stopni (…).
Efektem będzie szitaranjikaadarsa czyli szkło zawierające w sobie
chłód.
Owo
szkło, podobnie jak tektyty, nie zawierało wody, czyli było
chłodne – suche, a jednocześnie mogło przebywać długi czas w
otwartej przestrzeni kosmicznej, gdzie panuje temperatura bliska
absolutnemu zeru. Aż dziw bierze, że poważne laboratoria chemiczne
nie rozpoczęły jak dotąd, badań nad tym tekstem, będącym m.in.
dowodem na poparcie hipotezy sztucznego pochodzenia tektytów.
Powrót
Ezechiela i Henocha
W
Biblii, w Księgach Proroków, prorok Ezechiel opisuje łącznie
cztery spotkania z tajemniczą maszyną latającą.
Jego informacje są tak dokładne, że można wyliczyć lata, w
których one nastąpiły: pierwsze w 593, potem dwukrotnie w 592 oraz
ostatnie w 572 roku p.n.e. Spotkania z maszyną latającą zrobiły
na nim wielkie wrażenie.
Przypatrzyłem
się istotom żyjącym, a oto przy każdej z tych czterech istot
żyjących znajdowało się na ziemi jedno koło. Wygląd tych kół
( i ich wykonanie) odznaczały się połyskiem tarsziszu, a wszystkie
cztery miały ten sam wygląd i wydawało się, jakby były wykonane
tak, że jedno koło było drugim. Mogły chodzić w czterech
kierunkach; gdy zaś szły, nie odwracały się idąc. Obręcz ich
była ogromna; przypatrywałem się im i oto obręcz u tych
wszystkich czterech była pełna oczu wokoło. A gdy te istoty żyjące
się posuwały, także koła posuwały się razem z nimi, gdy zaś
istoty podnosiły się z ziemi, podnosiły się również koła.
Dokądkolwiek poruszał je duch, tam szły także koła; równocześnie
podnosiły się z nimi, ponieważ duch życia znajdował się w
kołach. Nad głowami tych istot żyjących było coś jakby
sklepienie niebieskie, jakby kryształ lśniący, rozpostarty ponad
ich głowami, ku górze. Pod sklepieniem skrzydła ich były
wzniesione, jedno obok drugiego; każde miało ich po dwa, którymi
pokrywały swoje tułowie. Gdy szły, słyszałem poszum ich skrzydeł
jak szum wielu wód, jak głos Wszechmogącego, odgłos ogłuszający
jak zgiełk obozu żołnierskiego; natomiast gdy stały, skrzydła
miały opuszczone. Ponad sklepieniem, które było nad ich głowami,
było coś, co miało wygląd szafiru, a miało kształt tronu, a na
nim jakby zarys postaci człowieka. Następnie widziałem coś jakby
połysk stopu złota ze srebrem (który wyglądał jak ogień wokół
niego). Ku górze od tego, co wyglądało jak biodra, i w dół od
tego, co wyglądało jak biodra, widziałem coś, co wyglądało jak
ogień, a wokół niego promieniował blask. Jak pojawienie się
tęczy na obłokach w dzień deszczowy, tak przedstawiał się blask
dookoła. Taki był widok tego, co było podobne do chwały Pańskiej.
Oglądałem ją. Następnie upadłem na twarz i usłyszałem głos
Mówiącego.
I
dalej:
Następnie
patrzyłem, a oto nad sklepieniem rozpościerającym się nad głowami
cherubów było coś jakby szafir, a z wyglądu było podobne do
tronu. Potem On rzekł tak do owego męża, odzianego w lnianą
szatę: „Wejdź pomiędzy koła pod cherubami, a napełniwszy swe
dłonie ognistym węglem z miejsca między cherubami, rozrzuć go po
mieście!” I wszedł tam na moich oczach. A cheruby stały po
prawej stronie świątyni, gdy ów mąż tam wchodził, obłok zaś
napełnił dziedziniec wewnętrzny. Następnie chwała Pańska
podniosła się znad cheruba do progu świątyni, świątynia zaś
napełniła się obłokiem, a dziedziniec był pełen blasku chwały
Pańskiej. Rozległ się szum skrzydeł cherubów aż na dziedzińcu
zewnętrznym, podobny do głosu Boga Wszechmogącego, gdy przemawia.
A gdy owemu mężowi, odzianemu w lnianą szatę, dał taki rozkaz:
„Weź ognia spomiędzy kół, spomiędzy cherubów!”, on tam
poszedł i stanął obok koła. Wówczas jeden z cherubów wyciągnął
rękę w kierunku ognia znajdującego się pomiędzy cherubami, a
wziąwszy go, położył na dłonie człowieka, ubranego w lnianą
szatę. Ten wziął go i wyszedł. Pod skrzydłami zaś cherubów
pojawiło się coś na kształt ręki ludzkiej. I patrzyłem, a oto
przy boku cherubów znajdowały się cztery koła: po jednym kole
obok każdego cheruba, a koła te z wyglądu miały połysk jakby
tarsziszu. Wyglądały zaś tak, jakby każde z czterech miało ten
sam kształt, jakby jedno koło znajdowało się w drugim. A gdy się
posuwały, posuwały się w czterech swoich kierunkach; nie odwracały
się, gdy się posuwały, ale posuwały się w tym kierunku, dokąd
prowadziła je głowa, posuwały się za nią i nie odwracały się,
gdy się posuwały. Ich całe ciało – plecy, ręce, skrzydła i
koła u wszystkich czterech – były wypełnione dokoła oczami.
Słyszałem, że kołom została nadana nazwa galgal. Każda istota
miała po cztery oblicza: pierwsze było obliczem wołu, drugie
obliczem człowieka, trzecie obliczem lwa, a czwarte obliczem orła.
A cheruby się podniosły; była to ta sama istota, którą widziałem
nad rzeką Kebar. Gdy cheruby chodziły, poruszały się także przy
ich boku koła, a gdy cheruby podnosiły swe skrzydła, aby się
unieść z ziemi, koła nie odrywały się od ich boku. A gdy cheruby
się zatrzymywały, także one się zatrzymywały, a gdy podnosiły,
to podnosiły się także i one z nimi, ponieważ był w nich duch
istoty żywej.
Użyty
w opisie termin tarszisz oznacza chryzolit. Tak właśnie nazwano
wełtawity – czeskie tektyty – chryzolity z Tyna nad Wełtawą.
Przypadek to czy też jeszcze jedno potwierdzenie teorii o sztucznym
pochodzeniu tektytów?
A
oto najbardziej interesujący tekst opisujący statek kosmiczny ze
szkła (tektyty?). Pochodzi on z Księgi Henocha (14,8nn; 71,
IInn):
I
miałem następujące widzenie: Oto zaprosiły mnie w widzeniu
chmury, i mgła uniosła mnie w górę, bieg gwiazd i błyskawice
podnosiły i popychały mnie, i wichry dały mi skrzydła w widzeniu
i unosiły mnie w górę. Zaniosły mnie do nieba. Wstąpiłem, aż
zbliżyłem się do muru, który zbudowany był z kryształów i
otoczony językami płomieni; i zaczął napawać mnie lękiem.
Wstąpiłem w języki płomieni i zbliżyłem się do wielkiego domu,
zbudowanego z kryształu. Ściany owego domu były takie same jak
wyłożona kryształem podłoga, a jego podstawą był kryształ.
Jego powała była jako drogi gwiazd i błyskawic, pośród nich
ogniste cheruby (…). I był inny dom, większy od poprzedniego;
wszystkie jego drzwi stały przede mną otworem, i zbudowany był z
języków płomieni. Odznaczał się on pod każdym względem
wspaniałością, przepychem i wielkością, tak, że nie potrafię
opisać wam jego wspaniałości i wielkości. (…) dostrzegłem
wysoki tron. A wyglądał jak obręcz; wokół niego było coś
podobnego do świecącego słońca i co miało wygląd cherubów (…).
Siedział na nim wielki dostojnik; jego szata błyszczała bardziej
niźli słońce i była bielsza niźli sam śnieg. (…) I padłem na
twarz, całe moje ciało topiło się, a moje oblicze zmieniło (…).
Podszedł do mnie, wypowiedział słowa pozdrowienia i rzekł: „Tyś
jest syn człowieczy, który narodził się dla
sprawiedliwości”.
Zadziwiający
jest fakt, że Henoch wśród Żydów jest królem pośród ludzi. W
starożytnym Egipcie był on budowniczym Wielkiej Piramidy, a wśród
narodów znano go pod czterema różnymi imionami: Saurid, Hermes,
Idris, Henoch.
A
oto fragment księgi Chitat:
Pierwszy
Hermes, którego zwano Trzykroć Wielkim w jego właściwościach
jako proroka, króla i mędrca (on jest tym, którego Hebrajczycy zwą
Henochem, synem Jareda, syna Mahalalela, syna Kenana, syna Enosza,
syna Seta, syna Adama – niech mu Allach błogosławi – to jest
Idrysem) wyczytał w gwiazdach, że przyjdzie potop. Wtedy kazał
zbudować piramidy i pomieścić w nich skarby, uczone pisma i
wszystko, czym się martwił, że przepaść i zginąć może, aby
było chronione i zachowane.
Biblia
w Księdze Rodzaju pisze o Henochu: Gdy (…) miał sześćdziesiąt
pięć lat, urodził mu się syn Metuszelach. Henoch po urodzeniu się
Metuszelacha żył w przyjaźni z Bogiem trzysta lat i miał synów i
córki. Ogólna
liczba lat życia Henocha: trzysta sześćdziesiąt pięć, żył
więc Henoch w przyjaźni z Bogiem, a następnie znikł, bo zabrał
go Bóg.
Nic
dodać, nic ująć – po
prostu odleciał!
Bardzo
ciekawa jest wypowiedź Sai-Baby podczas szkoły letniej Ooty
potwierdzająca to, o czym mówią starożytne teksty. A oto dosłowne
tłumaczenie jego słów: Zadajemy sobie pytanie, czy ląd, który
dziś nazywamy Lanką, jest tym samym, który istniał w treta judze,
w epoce króla Ramy i był rządzony przez Rawannę? Nie, tak nie
jest. W tamtych czasach Lanka znajdowała się setki mil od
południowego przylądka Indii – na równiku. Z upływem czasu, w
okresie przejścia z treta jugi, ta szczególna wyspa przesunęła
się z równika o setki mil w kierunku północy. Oglądając dziś
tę wyspę, którą nazywaliśmy Lanką, stwierdzamy, że przesunęła
się na północ od równika. Jednak w historii Grecji zapisano, że
zatonęła ona całkowicie podczas oceanicznej katastrofy nazywanej
Atlantis. Grecy nie byli zwykłymi ludźmi. Byli bardzo zaawansowani
w nauce i posiadali głęboką wiedzę wielu dziedzinach. Opisali
fakt, że Lanka pogrążyła się w wodach oceanu i przesunęła się.
W
tamtych czasach ludzie ci podróżowali na Księżyc i
opracowali kilka typów powietrznego transportu. Opanowali technikę
latania. Mamy tu zatem do czynienia z kolejnym potwierdzeniem, że w
starożytności istniały cywilizacje o wysokim stopniu
rozwoju.
Zdumiewające
opisy pojazdów w odkrytych niedawno przekazach
Kiedy
po raz pierwszy ogłosiłem teorię na temat pochodzenia tektytów i
ich związku z pojazdami kosmicznymi budowanymi z krzemu i szkła,
nie wiedziałem o Vymaanika Shastra z XI wieku autorstwa Maharszi
Bharawadża, który zebrał zapisy traktujące o lataniu bogów i
ludzi. Pierwszy raz o tej książce przeczytałem w jednej z prac
Ericha von Danikena i zamówiłem ją w Indiach. Ukazała się ona
jesienią 1973 r. i została wydana przez zespół pod kierunkiem
dyrektora Academy of Sanskrit Research w Majsurze, prof. Dr G. R.
Josyera. (…)
Książka
ta wywiera ogromne wrażenie. Okazuje
się, że w XI wieku Maharszi Bharawadża zebrał imponującą ilość
informacji na temat lotów kosmicznych w starożytnych Indiach.
Opisał nawet trzy odległe światy, skąd bogowie przybywali i dokąd
odlatywali. Podał też nazwy tych planet: Mahaloka, Brahmaloka i
Swetadwipa.
Swoje informacje czerpał z bardzo starych źródeł.
Po
raz pierwszy rękopis Vymaanika Shastra opublikował już w 1943 r.
Royal Sanskrit Library w Mysore. Bibliotece Mysore zostały
przekazane paczki rękopisów związanych sznurkiem, wydobyte z
piwnic rozsypujących się i zdewastowanych przez ząb czasu świątyń.
Wśród nich była właśnie opisana sygnalizowana praca. Jej
poszczególne rozdziały, których jest dziesięć, poruszają
nieprawdopodobne zagadnienia, takie jak: trening pilotów, drogi czy
też korytarze powietrzne, części samolotów, ubiory pilotów i
pasażerów, przygotowanie jedzenia do długotrwałych lotów, wyrób
specjalnych metali i szkła do produkcji pojazdów kosmicznych itp.
Nadto opisano problemy techniczne produkcji luster oraz konstrukcji
napędów. W pracy wymienione są cztery zasadnicze rodzaje pojazdów:
Shakuna Vimana, Sundra Vimana, Rukma Vimana i Tripura Vimana przy
czym mają one jeszcze 113 najróżniejszych podtypów. W pismach
zawarto 32 wskazówki dotyczące wznoszenia się w powietrze, w tym
rozmaite sekrety lotów jak latanie wężykiem i zygzakiem czy też
skakanie. Opisano również jak zapobiec atakom nieprzyjaciela, jak
stać się niewidzialnym, czy też jak podsłuchiwać rozmowy
nieprzyjacielskich statków kosmicznych. Mówi
się tam m.in. o 5 atmosferycznych regionach, gdzie znajduje się 519
800 powietrznych dróg transferowych dla pojazdów vimana do siedmiu
światów znanych jako Bhooloka, Bhyrarkoka, Surarloka, Maholoka,
Jamoloka, Tapoloka i Satyaloka. Czyżby były to drogi pomiędzy
przenikającymi się wszechświatami, a może ich skróty? Zwracają
również uwagę opisy wielu elementów. Wynika z nich np., że
lustro kumulujące energię składa się z pięciu części rtęci,
sześciu części miki, ośmiu części starych pereł, dziesięciu
części soli granitowej i ośmiu części soli…
Lustro
zbierające energię miało za zadanie absorbowanie i neutralizowanie
jej. Była to energia wiatru, promieni słonecznych i ognia, a każdą
z tych energii charakteryzują 122 diabelskie efekty działające na
pilota samolotu. Temu przeciwdziałało skonstruowane w odpowiednich
proporcjach i wytopione w odpowiedniej temperaturze lustro.
Vimana
poruszały się za pomocą siedmiu różnych rodzajów energii, przy
czym wymieniono dużą liczbę podrodzajów tej energii. Części
tych pojazdów budowano między innymi ze 103 rodzajów kryształów
należących do 12 klas podzielonych na 32 grupy. Cały czas w
starożytnych pismach podkreślano, że do produkcji potrzebne jest
również cold-proof Glass, dosłownie: szkło zimnej próby. Warto
wspomnieć w tym miejscu o opublikowanej w 1971 r. przez E. Dislicha
z Moguncji w Niemczech pracy dotyczącej otrzymywania szkła z
roztworu o stosunkowo niskiej temperaturze. Chodzi o metodę, w
której dochodzenie do stanu szklistego nie zawsze musi odbywać się
na drodze topnienie-chłodzenie. Swą publikacją Dislich przypomniał
opisany już w XIX w. proces chemiczny, zaliczany do metody zol-żel.
Ujmując całą rzecz w skrócie, polega ona na utworzeniu związku
alkoholanu i stopniowej hydrolizie. Reakcje przebiegają w zależności
i w stosunku wody do alkoholu, temperatury – rozpuszczalnika oraz
kolejności dodawania składników i przechodzenia etapami od zolu
poprzez mokry żel, suchy żel (ksero żel lub aerożel) do szkła.
Mokry żel suszy się w powietrzu albo w autoklawie pod ciśnieniem i
w temperaturze ok. 300 stopni.
Metoda
ta pozwala osiągnąć szkło wysokiej jakości. Jej wadą jest
trudność otrzymywania dużych kawałków szkła. Dlatego służy
jedynie do nakładania warstw dobrej jakości np. na szybie w celu
odbijania promieniowania podczerwonego. Używana jest przy wznoszeniu
oszklonych gmachów biurowych.
Natomiast
w starożytności warstwy być może nakładano w celu ochrony przed
promieniowaniem kosmicznym.
Wspomniałem
o tej metodzie po to, by zasygnalizować, iż współcześnie
poszukujemy różnych metod produkcji szkła. A przecież można by
spróbować tych, które zostały opisane w starożytnych księgach.
Vymaanika -Shastra wymienia moim zdaniem, ogromną liczbę danych
technicznych, szczególnie cennych z punktu widzenia producentów
samolotów i pojazdów kosmicznych, całej sfery metalurgii oraz
wielu innych ważnych dziedzin przemysłu. Pewna ilość dziwolągów
słownych w języku sanskryckim nie posiada odpowiedników w innych
językach, lecz może kiedyś zostaną odczytane. Według tego
rękopisu już w pierwszej epoce – Krita Yudze (a więc 4 mln lat
temu) istniały pojazdy kosmiczne poruszające się z ogromnymi
szybkościami. Ciekawym opisem okazuje się technika zamontowania i
sposób działania kolektorów energii słonecznej, do czego
potrzebnych było osiem rur skonstruowanych z określonego gatunku
szkła i pochłaniających energię słoneczną. (…)
Warto
wreszcie odnotować, że do budowy współczesnych rakiet i samolotów
używa się wielu materiałów z włókien szklanych typu kevlar,
których lekkość powoduje zwiększenie zwrotności, a co za tym
idzie, sprawności bojowej tych obiektów.
Ze
swej strony wierzę głęboko, iż tektyty nie są niczym innym, jak
częściami i odłamkami pojazdów kosmicznych budowanych przed
milionami lat przez bogów i ludzi, którzy wykradli ich
tajemnice.
Andrzej
Kotowiecki
„Nieznany
Świat”, nr 12/2004
Posty: 209
Dołączenie: 10 Sty 2008,