Kiedy tanieje elektronika

Cena każdej, elektronicznej nowości zawiera w sobie "podatek od lansu" - kupując zaraz po premierze (urządzenia, technologii) na pewno zapłacimy więcej. To banał. Są jednak jeszcze inne, mniej znane zasady, które rządzą zmianami cen gadżetów.

Zobacz powiekszenie

Fot. STEVE MARCUS REUTERS

Telewizory w technologii OLED

Zobacz powiekszenie

fot. HP

Laptop HP 6720S

Zobacz powiekszenie

fot. Panasonic

Aparat PANASONIC FZ50

więcej zdjęć

ZOBACZ TAKŻE


* Elektronika tańsza w sieci nawet o 20 proc. (21-05-08, 10:08)

* Komputery hybrydowe: elektronika i mikrobiologia (04-12-07, 16:16)

* Żegnaj elektroniko, witaj spintroniko (01-10-07, 14:56)

* Przyjrzą się cłom na elektronikę (16-09-08, 07:59)

* Elektronika bardzo droga, ale zacznie tanieć (23-07-08, 21:42)


Tak samo, jak ubrania, elektronika użytkowa podlega cyklowi. A w zasadzie kilku cyklom. Sezonowe wyprzedaże, chociaż na pewno nie tak spektakularne jak w przypadku odzieży, mają miejsce i tutaj. Nikt jednak specjalnie ich nie reklamuje. Chyba jeszcze nie przywykliśmy do myśli, że telewizor może tak po prostu stanieć, bo skończył się jego "sezon". Ciągle mamy przekonanie o jakiejś wewnętrznej, "prawdziwej" wartości sprzętu elektronicznego - a producenci bardzo chętnie pielęgnują tę wiarę. Tymczasem, ceny elektroniki w dużym stopniu zależą od kaprysów rynku. Czyli po prostu, od popytu i wyznaczanej przez możliwości technologiczne podaży. Fabryki produkujące nowe gadżety potrzebują zwykle trochę czasu, by uzyskać planowaną wydajność - stąd m.in. wysokie ceny urządzeń w pierwszym okresie ich życia.


Mikołaj ma problem


Zasada jest prosta - kupować gdy inni nie kupują. Wtedy, kiedy popyt jest najmniejszy i ceny są najniższe. Proste, prawda? A może jednak nie do końca? Czasami po prostu musimy kupić jakiś nowy gadżet. Jeśli nie dla siebie, to chociaż na prezent gwiazdkowy. Przecież wszyscy je kupują. A okolice świąt Bożego Narodzenia to zdecydowanie najgorszy możliwy okres na kupowanie elektroniki. Przykłady? Proszę bardzo. W połowie grudnia zeszłego roku laptop HP 6720s kosztował ok. 1800zł. W styczniu można było go dostać już za 100 - 150zł mniej. Na początku lutego staniał o kolejne 150zł. W sumie - 300zł w dwa miesiące. Nokia 5200 była w lutym o 100zł tańsza niż w grudniu. O podobną kwotę spadła cena cyfrówki Fuji S8000fd. To akurat niewiele, biorąc pod uwagę cenę aparatu wynoszącą ok. 1000zł (po obniżkach).


Cyfrówka na wakacje? Kiepski pomysł...


Rynek sprzętu fotograficznego rządzi się jednak trochę innymi prawami. Tutaj gorącym okresem nie jest gwiazdka (albo przynajmniej nie aż gorącym tak, jak w przypadku pozostałej elektroniki), ale raczej początek wakacji. Nawet na tanich pstrykaczach można zaoszczędzić sporo czekając do sierpnia. Sony DSC-W120 pod koniec czerwca kosztowało ok. 600zł. Gdy tylko zaczęły się wakacje, jego cena nieco spadła (o kilkadziesiąt złotych), jednak prawdziwe tąpnięcie nastąpiło dopiero pod koniec okresu urlopowego - dzisiaj aparat bez problemu można kupić za 500zł. Podobnie wygląda historia droższego modelu W170. Tutaj jednak spadek był większy - z prawie 900zł w czerwcu do niecałych 750zł pod koniec sierpnia. Te same prawidłowości widać u konkurencji firmy Sony. O 150zł staniał Panasonic FZ50, a o nieco mniej niż 100zł - Canon SX 100 IS. Jeszcze więcej, bo 200 - 300zł zaoszczędzili cierpliwi fani niedrogich modeli lustrzanek, w rodzaju Canona 450D.


Z rokiem szkolnym zaczynają się podwyżki


W USA "drogim" miesiącem jest też wrzesień, a dokładniej czas od końca sierpnia do początku października - czyli okres powrotów do szkoły. Wtedy to rośnie popyt na laptopy oraz różne, drobne gadżety (np. odtwarzacze MP3). A wraz z popytem ceny. Na szczęście, w Polsce nie da się zaobserwować żadnych, szokujących podwyżek związanych z początkiem nowego roku szkolnego lub akademickiego. Nie znaczy to jednak, że nic nie drożeje. W przypadku komputerów przenośnych, ceny pozostają bez zmian lub rosną o kilkadziesiąt, najwyżej 100 złotych (co w skali całego zakupu nie jest specjalnie odczuwalne). Laptopy potrafią lekko zdrożeć już w okolicach 20 sierpnia, więc połowa miesiąca to ostatni dzwonek dla naprawdę oszczędnych.


Telewizor kup po olimpiadzie


Cykl roczny to nie wszystko. Czasami, ceny zmieniają się wtedy, kiedy - teoretycznie - nie powinny. Teoretycznie. Kalendarz to nie jedyne narzędzie pomocne w przewidywaniu zmian rynkowych. Przydaje się też przynajmniej jako-takie zorientowanie w tym co jest właśnie "na topie". I to nie koniecznie topie technologicznym. Da się, na przykład, zaobserwować związek pomiędzy dużymi, głośnymi imprezami sportowymi, a rosnącymi i spadającymi cenami telewizorów. Ci, których sport kompletnie nie rusza, powinni spokojnie przeczekać wszelkie mistrzostwa i olimpiady. A odbiornik kupić wtedy, gdy medale zostaną rozdane i ostatni piłkarz zejdzie już z murawy. Jeśli kupiłeś telewizor przed samymi igrzyskami w Pekinie, możesz pluć sobie w brodę. Od początku sierpnia do początku września, 40-calowy odbiornik LCD FullHD Samsunga staniał o ponad 300zł. 32-calowy Panasonic HD Ready nie kosztuje już 1700, tylko 1500zł. O ponad 100zł zjechała w dół cena 32-calowego Sharpa FullHD, a porównywalny model Sony jest dziś o 150zł tańszy niż miesiąc temu. Im droższe urządzenie, tym większe spadki cen, ale nawet w przypadku popularnych, 32-calowych modeli oszczędność jest zauważalna.


Wyszukiwarka