11 maja 1970 r.
Rozmówca: Wydaje mi się, że jeśli chodzi o mój organizm i o warunki mego bytu, to wszystko jest w porządku. Nie zależą one ode mnie i nie wymagają ulepszania. W złym stanie jest natomiast moje ciało wewnętrzne", które można nazwać umysłem, świadomością, antahkarana lub jakkolwiek inaczej.
Maharaj: Co pan znajduje złego w swym umyśle?
R: Jest niespokojny, żądny przyjemności, a boi się rzeczy nieprzyjemnych.
M: Cóż jest złego w tym, że szuka on przyjemności, a unika rzeczy przykrych? Rzeka życia płynie pomiędzy brzegami cierpienia i przyjemności. Problem powstaje dopiero wtedy, gdy umysł nie chce płynąć wraz z życiem i grzęźnie w nadbrzeżach. Przez płynięcie wraz z życiem rozumiem akceptację - to, co nadchodzi, niech przyjdzie, to, co przemija, niech minie. Nie należy poddawać się pożądaniu ani bojaźni, lecz przyglądać się bacznie wszystkiemu, co się dzieje. Nie jest pan tym, co się zdarza, lecz panu wszystko się zdarza. Ostatecznie nie jest pan nawet obserwatorem. Jest pan najwyższą możliwością, której manifestacją i wyrazem jest wszechobejmująca świadomość.
R: Pomiędzy ciałem i jaźnią zalega chmura myśli i uczuć, która nie służy ani ciału, ani jaźni. Myśli te i uczucia są marnego gatunku - po prostu kurz umysłowy, który zaślepia i dławi. Niemniej jednak one są - ciemne i niszczące.
M: Z pewnością wspomnienie czegoś nie może zastąpić samego wydarzenia. To samo dotyczy antycypacji. Wydarzenie bieżące ma w sobie coś wyjątkowego, jedynego, czego nie mają wydarzenia dawniejsze ani przyszłe. Jest ono żywe, rzeczywiste, mamy je przed sobą jak gdyby oświetlone. To, co się w danej chwili dzieje, zawiera piętno realności", którego pozbawione są wydarzenia przeszłe oraz przyszłe.
R: Co nadaje aktualnemu zjawisku owo piętno realności"?
M: Nie ma niczego szczególnego w aktualnym zjawisku, aby podkreślać jego odmienność w stosunku do wydarzeń przeszłych oraz przyszłych. Przez chwilę wydarzenie przeszłe było bieżące, zaś przyszłe takie będzie. Co czyni wydarzenie bieżące tak odmiennym? Oczywiście moja obecność. Ja jestem rzeczywisty, bo jestem zawsze teraz, w teraźniejszości, i to, co mnie teraz spotyka, uczestniczy w mojej rzeczywistości. Przeszłość istnieje w pamięci, przyszłość - w wyobraźni. Nie ma niczego w samym wydarzeniu bieżącym, co by przydało mu realność. Jakieś proste, okresowe zjawisko, jak bicie zegara. Chociaż wiemy, że kolejne jego uderzenia są identyczne, bieżące odbieramy jako całkowicie odmienne niż przeszłe, zapamiętane lub przyszłe, spodziewane. To, co zdarza się w chwili obecnej, zdarza się w związku ze mną, bo ja jestem zawsze obecny. To ja aktualnemu wydarzeniu użyczam mojej własnej realności.
R: Obcujemy jednak z rzeczami zapamiętanymi tak, jak gdyby one były realne.
M: Zajmujemy się wspomnieniami tylko wtedy, gdy przechodzą one w teraźniejszość. Rzeczy zapomniane nie liczą się aż do ich przypomnienia, co stanowi przesunięcie ich do teraźniejszości.
R: Widzę z tego, że w teraźniejszości istnieje jakiś nieznany czynnik, który temu, co minęło, nadaje chwilowo cechy realności.
M: Nie jest to czynnik nieznany", ponieważ widzi go pan w ciągłym działaniu. Czy zmienił się on od czasu, gdy się pan urodził? Rzeczy i myśli ciągle ulegały zmianom. Nigdy natomiast nie zmieniło się poczucie, że to, co jest teraz, jest realne nawet we śnie.
R: W głębokim śnie nie doświadcza się bieżącej rzeczywistości.
M: Pustka głębokiego snu spowodowana jest wyłącznie brakiem określonych wspomnień. Ale ogólna pamięć dobrego samopoczucia pozostaje. Jest różnica pomiędzy powiedzeniem spałem głęboko", a byłem nieobecny". We śnie ciało działa poniżej progu mózgowej świadomości.
R: Powróćmy do zagadnienia, od którego zaczęliśmy rozmowę: pomiędzy źródłem życia a jego wyrazem, jakim jest ciało, znajduje się umysł z jego nieustannie zmieniającymi się stanami. Strumień psychicznych stanów jest nieskończony, bezsensowny i bolesny. Cierpienie to czynnik stały. To, co nazywamy przyjemnością, jest tylko przerwą, interwałem pomiędzy dwoma przykrymi stanami. Pożądanie i strach to wątek i osnowa życia, a prowadzą one do cierpienia. Stawiam pytanie: czy może istnieć szczęśliwy umysł?
M: Pożądanie jest wspomnieniem przyjemności, zaś lęk -wspomnieniem cierpienia. Oba stany powodują niepokój umysłu. Jakże więc może on być szczęśliwy?
R: To prawda, ale tylko wtedy, gdy pragniemy przyjemności lub spodziewamy się cierpienia. Istnieją jednak chwile nieoczekiwanej i nieprzewidywanej radości. Radości czystej, nieskażonej pożądaniem. Nieszukanej, niezasłużonej, danej przez Boga.
M: A jednak radość jest radością tylko w stosunku do istniejącego na dalszym planie cierpienia.
R: Czy cierpienie jest zjawiskiem kosmicznym, czy wyłącznie zrodzonym w umyśle?
M: Wszechświat jest dziełem skończonym, a gdzie istnieje pełnia, gdzie już niczego nie brakuje - cóż może spowodować cierpienie?
R: Wszechświat może być dziełem doskonałym w całości, ale niedoskonałym w szczegółach.
M: Cząstka całości oceniana w związku z całością jest także doskonała. Tylko rozpatrywana w izolacji wykazuje braki i staje się siedliskiem cierpienia. Co powoduje takie oderwanie?
R: Oczywiście - ograniczenia umysłu. Będąc częścią, umysł nie może pojąć całości.
M: Tak jest. W samej naturze umysłu leży różnicowanie i przeciwstawianie. Czy może istnieć jakiś inny umysł, który jednoczy i harmonizuje, który widzi całość w części i część jako w pełni należącą do całości?
R: Gdzie szukać takiego drugiego umysłu?
M: Trzeba wyjść poza umysł ograniczający, dzielący i przeciwstawiający. Położyć kres umysłowemu procesowi, jakim go znamy. Gdy jedno się skończy, narodzi się drugie.
R: Czy nie istniałby wtedy problem radości i smutku?
M: Nie w tej postaci, w jakiej go znamy, jako zjawisko upragnione lub odrzucone. Pozostanie już tylko miłość szukająca swego wyrazu i napotykająca przeszkody. Integralny umysł, to miłość w działaniu, walcząca z okolicznościami, początkowo zawiedziona, a w końcu zwycięska.
R: Czy miłość jest pomostem między duchem i ciałem?
M: A cóż innego? Umysł stwarza przepaść, a serce umożliwia jej przekroczenie.