Shunryu Suzuki Umysł zen, umysł początkującego

UMYSŁ ZEN, UMYSŁ POCZĄTKUJĄCEGO

Shunryu Suzuki


UMYSŁ ZEN – UMYSŁ POCZĄTKUJĄCEGO

PRZEDMOWA

PRZEDMOWA DO WYDANIA POLSKIEGO

PROLOG

UMYSŁ POCZĄTKUJĄCEGO

CZĘŚĆ PIERWSZA – WŁAŚCIWA PRAKTYKA

POSTAWA

ODDYCHANIE

KONTROLA

FALE UMYSLU

CHWASTY UMYSŁU

SZPIK ZEN

ŻADNEGO ROZDWOJENIA

KŁANIANIE SIĘ

NIC SPECJALNEGO

Część Druga – właściwa postawa

DROGA PROSTOLINIJNEGO UMYSLU

POWTARZANIE

ZEN I EKSCYTACJA

WŁAŚCIWY WYSIŁEK

BEZ ŚLADU

BOŻE DAWANIE

BŁĘDY W PRAKTYCE

OGRANICZANIE SWOJEGO DZIAŁANIA

POZNAWAJ SIEBIE

POLEROWANIE DACHÓWKI

STAŁOŚĆ

POROZUMIEWANIE SIĘ

NEGATYWNE I POZYTYWNE

NIRWANA, WODOSPAD

CZĘŚĆ TRZECIA – WŁAŚCIWE ROZUMIENIE

TRADYCYJNY DUCH ZEN

PRZEMIJANIE

JAKOŚĆ ISTNIENIA

NATURALNOŚĆ

PUSTKA

GOTOWOŚĆ, UWAGA

WIARA W NIC

PRZYWIĄZANIE I NIEPRZYWIĄZANIE

SPOKÓJ

DOŚWIADCZENIE, NIE FILOZOFIA

PIERWOTNY BUDDYZM

POZA ŚWIADOMOŚCIĄ

OŚWIECENIE BUDDY

EPILOG

UMYSŁ ZEN



PRZEDMOWA

Dwóch Suzukich. Pół wieku temu, dokonując „przeszczepu", który był porównywany ze względu na swe historyczne znaczenie do łacińskiego przekładu Arystotelesa w trzynastym stuleciu i Platona w piętnastym, Daisetz Suzuki przeniósł zen na Zachód. Pięćdziesiąt lat później, Shunryu Suzuki dokonał czegoś równie ważnego. W niniejszej, jego jedynej książce, rozbrzmiewa właśnie ten kolejny dopełniający ton, jaki powinni usłyszeć Amerykanie zainteresowani zen.

Podczas gdy zen Daisetza Suzukiego był dramatyczny, zen Shunryu Suzukiego jest zwyczajny. Satori było dla Daisetza jakby ogniskową i fascynacja tym niezwykłym stanem w znacznej mierze czyniła jego pisma tak zajmującymi. W książce Shunryu Suzukiego słowo satori i jego bliski odpowiednik, kensio, nie pojawia się w ogóle.

Gdy na cztery miesiące przed jego śmiercią miałem sposobność zapytania go o to, dlaczego satori nie pojawia się w jego książce, żona Suzukiego nachyliła się ku mnie i szepnęła przewrotnie: „To dlatego, że go nie miał". Rosi zamierzył się na nią swoim wachlarzem udając zmieszanie, i z palcem przy wargach zasyczał: „Tss! Nie mów mu!". Kiedy nasz śmiech ustał, powiedział po prostu: „To nie o to chodzi, że satori nie jest ważne, ale nie jest tym, co należy w zen podkreślać".

Rosi Suzuki był z nami w Ameryce tylko przez dwanaście lat - jeden cykl we wschodnio-azjatyckim sposobie liczenia lat tuzinami, ale to wystarczyło. Dzięki pracy tego niskiego, cichego człowieka organizacja zen soto wspaniale rozwinęła się na naszym kontynencie. Jego życie tak doskonale odzwierciedlało drogę soto, że człowiek i Droga stopili się ze sobą. „W jego nieegoistycznej postawie nie było żadnej ekscentryczności, która mogłaby stanowić pożywkę dla kultu. Chociaż »nie wzbudzał żadnych fal« i nie zrobił kariery jako światowa osobistość, odciski jego stóp w niewidzialnym świecie historii prowadzą prosto naprzód". (Z hołdu Mary Farkas w Zen Notes, the First Zen Institute of America, styczeń 1972.). Jego pomnikami są: pierwszy na Zachodzie klasztor Zen Soto - Górski Ośrodek Zen w Tassajara, miejska filia tego klasztoru, Ośrodek Zen w San Francisco, a dla wszystkich ludzi ta książka.

Nie pozostawiając niczego przypadkowi, Shunryu Suzuki przygotował swoich uczniów na najtrudniejszą dla nich chwilę, kiedy jego namacalna obecność zniknie w pustce:

Jeżeli, gdy umieram, w momencie śmierci, jeśli wtedy cierpię, to jest to w porządku, rozumiecie, to jest cierpiący Budda. Nie ma w tym żadnego pomieszania. Być może każdy będzie walczył z powodu agonii fizycznej czy duchowej. Ale to jest w porządku, to żaden problem. Powinniśmy być bardzo wdzięczni za to, że posiadamy ograniczone ciało... takie jak moje czy wasze. Gdybyście mieli nieograniczone życie, byłby to dla was prawdziwy problem".

Po czym zapewnił przekaz. Podczas ceremonii „Górskiego tronu", 21 listopada 1971 r. mianował Richarda Bakera swym następcą dharmy. Jego rak posunął się tak daleko, że mógł iść w uroczystym pochodzie tylko podtrzymywany przez swojego syna. Jednak nawet wówczas ze stalowym hartem woli zen, która ożywiała jego łagodną powierzchowność, z każdym krokiem uderzał o podłogę swym kijem. Baker przyjął szatę poematem:


Ten kawałek kadzidła,

który miałem przez długi, długi czas, ofiarowuję nie-ręką

Mojemu Mistrzowi, mojemu przyjacielowi, Shunryu Daiosio

Suzukiemu, założycielowi tych świątyń.

Nie ma żadnej miary dla tego, co zrobiłeś.


Gdy idę z tobą w łagodnym deszczu Buddy, nasze szaty są przemoczone na wskroś,

lecz na liściach lotosu

nie zostaje ani jedna kropla.

W dwa tygodnie później mistrz już nie żył, a na jego pogrzebie, 4 grudnia, rosi Baker powiedział do tłumu, który zebrał się, aby złożyć hołd zmarłemu:

Nie jest łatwo być nauczycielem czy uczniem, chociaż jest to z pewnością największa radość w tym życiu. Nie jest to łatwa droga przybyć do kraju, w którym nie było buddyzmu i opuścić go, wprowadziwszy wielu uczniów, kapłanów i świeckich wyznawców daleko na tę ścieżkę, oraz zmienić życie tysięcy osób w całym kraju; nie jest to łatwa droga założyć i pielęgnować klasztor, miejską wspólnotę oraz ośrodki praktyki w Kalifornii i wielu innych miejscach w Stanach Zjednoczonych. Ale jemu przychodziło to bez trudu, ponieważ czerpał ze swojej prawdziwej natury, naszej prawdziwej natury. Pozostawił nam tyle, ile tylko człowiek jest w stanie pozostawić, wszystko co istotne, umysł i serce Buddy, praktykę Buddy, naukę i życie Buddy. Jest tutaj, w każdym z nas, jeżeli go chcemy".

Huston Smith

Profesor Filozofii

Massachusetts Institute of Technology.




PRZEDMOWA DO WYDANIA POLSKIEGO

Ta niezwykła książka ukazała się po raz pierwszy w Stanach Zjednoczonych w roku 1970. Do tej pory została przetłumaczona na wiele języków i była wydana w wielu krajach. Dziś, po dwudziestu latach od pierwszego wydania mamy przyjemność zaprezentować ją polskiemu czytelnikowi.

W kilku słowach wstępu chcieliśmy przybliżyć sylwetkę autora i zapoznać Państwa z historią powstania „Umysłu zen, umysłu początkującego".

Shunryu Suzuki był nauczycielem-praktykiem, zajmuje dziś niekwestionowaną pozycję jednego z pierwszych, który ugruntował w Ameryce praktyczny, żywy zen. Jego książka to już klasyka i jedna z najpopularniejszych napisanych na temat buddyzmu poza Azją. Jest prosta, a jednocześnie głęboka. Autor nie prowadzi tu teoretycznego wykładu na temat doktryny buddyjskiej, lecz mówi o istocie buddyzmu podając proste przykłady z codziennego życia. Rosi Suzuki spędził w USA 12 ostatnich lat swego życia. Założył w Kalifornii prężny ośrodek zen. Jego praktyka zainspirowała tysiące ludzi. Po śmierci założyciela ośrodek nadal jest ważnym miejscem buddyjskiej praktyki. Do dziś mieszka tam wdowa po Rosim. Pani Suzuki jest mistrzynią ceremonii herbaty. Jej niezwykła osobowość wpływa na niepowtarzalną atmosferę tego miejsca. W ich małym mieszkanku na terenie ośrodka jest pokój indywidualnych rozmów rosi Suzukiego, gdzie 19 lat po jego śmierci wszystko pozostało na dawnym miejscu. Można mieć wrażenie, że gospodarz. wyszedł stąd zaledwie przed chwilą.

Centrum Zen w San Francisco to w rzeczywistości trzy ośrodki: pierwszy to ośrodek miejski, drugi jest miejscem odosobnień i intensywnej praktyki w górach, a trzeci to podmiejska farma ekologiczna i zarazem miejsce studiów buddyjskich. Wszystkie trzy zainspirowane przez Rosi Suzukiego ośrodki stanowią dziś nieodłączny element kolorytu kulturalnego i życia duchowego Kalifornii.

Godzinę drogi samochodem na północ od San Francisco, na górze Sonorna w roku 1974 założył swój ośrodek zen spadkobierca nauk rosi Suzukiego Jakusho Kwong Rosi. Ten Amerykanin chińskiego pochodzenia jest mistrzem zen, który w ostatnich latach bardzo głęboko związał się z Polską. W roku 1987 na zaproszenie swego przyjaciela, mistrza buddyzmu tradycji koreańskiej Soen Sa Nima odwiedził po raz pierwszy nasz kraj. Wizytą w polskim ośrodku zen prowadzonym przez Soen Sa Nima obaj nauczyciele zakończyli dłuższą podróż do buddyjskich miejsc praktyki w Azji i Europie. W Polsce wzięli także udział w ekumenicznej pielgrzymce odwiedzając między innymi klasztor na Jasnej Górze. Ta wizyta miała głębokie znaczenie zarówno dla rosi Kwonga, jak i dla tych Polaków, którzy mieli okazję spotkać go. Wyrazem tego były wielokrotne prośby o to, aby przyjechał tu znowu i prowadził drogą zen osoby pragnące zostać jego uczniami. W niecały rok później Rosi ponownie odwiedził Polskę, założył grupę pod nazwą Centrum Zen Kannon i przyjeżdża tu co roku, aby przez około miesiąc osobiście prowadzić praktykę swych uczniów.

Polska jest jak dotąd jedynym oprócz amerykańskiego ośrodka Sonorna Mountain Zen Center miejscem, któremu Rosi ku radości polskich uczniów poświęca regularnie tak wiele czasu. Jako spadkobierca rosi Suzukiego rosi Kwong przywiózł do Polski żywą naukę autora tej książki. Kontakt z uczniami rosi Kwonga można nawiązać korespondencyjnie pisząc do ośrodka buddyzmu koreańskiego: Szkoła Zen Kuan Um, 04-962 Warszawa ul. Małowiejska 24 z dopiskiem Kannon.

Ewa Bańcerowska, Mikołaj Markiewicz

Historia powstania książki i kaligrafii (opracowano na podstawie wstępu rosi Bakera zamieszczonego w pierwszym amerykańskim wydaniu książki)

Pomysł książki wyszedł od Marian Derby, bliskiej uczennicy Rosi Suzukiego i organizatorki grupy zen w Los Altos. Marian nagrywała mowy wygłaszane przez Rosiego, gdy raz lub dwa w tygodniu praktykował z nimi. Po pewnym czasie zauważyła, że mowy nabrały ciągłości i będąc tak bardzo potrzebnym zapisem całego przekazu rosi Suzukiego, mogą z powodzeniem odegrać rolę książki.

Inna bliska uczennica Rosiego, Trudy Dixon, zredagowała rękopis, choć redakcje tego rodzaju książki nie jest łatwa. Rosi posługując się określeniami codziennych okoliczności ludzkiego życia, próbuje pokazać całość nauki w stwierdzeniach tak prostych, jak „Napij się herbaty". Redaktor musi zdawać sobie sprawę ze znaczeń kryjących się za takim stwierdzeniem. Tylko znając dobrze Rosiego i pracując z nim kilka lat można było mieć nadzieję, że przy przelewaniu mówionych słów na papier nie zgubi się tła tych słów, a więc osobowości, energii i woli mówiącego. Rosi Suzuki, jako Japończyk mówiący po angielsku, tworzył także swobodny słownik, będący kombinacją japońskiego uczuciowo-przedmiotowego sposobu myślenia i zachodniego myślenia ściśle określonymi wyobrażeniami. Takie połączenie jest zrozumiałe dla słuchaczy, gdyż warstwa filozoficznopoetycka wyrażana jest dodatkowo środkami, których nie da się zapisać na papierze.

Trudy pracowała przez wiele miesięcy, wkrótce po zakończeniu pracy zmarła na raka zostawiając dwoje dzieci i męża, Mike'a. To właśnie Mike jest autorem muchy narysowanej na stronie 63.

W podziękowaniu i hołdzie dla swojego nauczyciela Trudy napisała kilka zdań dotyczących relacji pomiędzy nauczycielem a uczniem:

Rosi jest osobą, która urzeczywistniła tę doskonałą wolność, jaką urzeczywistnić mogą wszystkie istoty. Żyje pełnią całego swojego istnienia. (...) Jego cała istota daje świadectwo temu, co znaczy żyć w rzeczywistości teraźniejszości. Samo wrażenie płynące ze spotkania tak rozwiniętej osobowości, może wystarczyć, by zmienić czyjś sposób życia. Lecz ostatecznie zdumiewa, intryguje i pogłębia rozumienie nie niezwykłość nauczyciela, lecz raczej jego całkowita zwyczajność. Ponieważ jest on tylko sobą, jest lustrem dla swych uczniów. Gdy jesteśmy z nim, czujemy nasze własne siły i słabość bez jakiegokolwiek poczucia pochwały czy krytyki z jego strony. W jego obecności widzimy naszą prawdziwą twarz, a niezwykłość, jaką dostrzegamy, jest tylko naszą własną prawdziwą naturą. Gdy nauczymy się uwalniać naszą własną naturę, granice między mistrzem i uczniem znikają w głębokim przypływie istnienia i radości odsłaniania się umysłu Buddy."


Kaligrafie

Kaligrafię, która znajduje się na okładce, można odczytać po japońsku jako njorai lub w sanskrycie tathagata. Jest to określenie Buddy, oznaczające „tego, który kroczył ścieżką, który powrócił z takości lub jest takością, tego który jest pustką, tego który jest w pełni całkowity". Jest to podstawowa zasada, która sprawia, że pojawienie się Buddy jest możliwe.

To jest umysł zen. Kaligrafię napisał rosi Suzuki używając postrzępionego końca jednego z dużych liści juki, jakie rosną wokół Górskiego Ośrodka Zen i powiedział: „To oznacza, że Tathagata jest ciałem całej ziemi".

Kaligrafię obok strony tytułowej wykonał rosi Suzuki, a czyta się ją siosin czyli „umysł początkującego". Kaligrafia zen to pisanie w najbardziej zwykły sposób, jakby się było początkującym. Nie jest to próba zrobienia czegoś zręcznego czy pięknego, lecz pisanie z pełną uwagą, jakby po raz pierwszy odkrywało się to, co jest pisane. Wówczas cała natura piszącego będzie w tym pisaniu. Oto sposób praktykowania chwila po chwili.


PROLOG


UMYSŁ POCZĄTKUJĄCEGO

W umyśle początkującego jest wiele możliwości, w umyśle eksperta – parę".


Mówi się, że praktykowanie zen jest trudne, lecz powód tych trudności jest często źle rozumiany. Jest ono trudne nie dlatego, że nie jest łatwo siedzieć w postawie ze skrzyżowanymi nogami lub osiągnąć oświecenie. Jest ono trudne, ponieważ niełatwo jest utrzymać umysł i praktykę czystymi w swym fundamentalnym znaczeniu. Szkoła zen, po tym jak została ustanowiona w Chinach, rozwijała się na wiele sposobów. Jednocześnie jednak stawała się coraz bardziej i bardziej nieczysta. Lecz nie mam zamiaru mówić o chińskim zen czy o historii zen. Chodzi mi o to, aby pomagać wam utrzymywać waszą praktykę wolną od tych zanieczyszczeń.

Mamy w Japonii wyrażenie siosin oznaczające „umysł początkującego". Celem praktyki jest to, by zawsze utrzymywać umysł początkującego. Przypuśćmy, że tylko jeden raz śpiewacie sutrę Pradżnia Paramita. Możecie to robić bardzo dobrze. Lecz co się stanie, jeśli zaśpiewacie ją dwa, trzy, cztery lub więcej razy? Z łatwością możecie utracić wasze pierwotne ku niej nastawienie. To samo może się wam przydarzyć w innych praktykach zen. Przez jakiś czas będziecie utrzymywać umysł początkującego. Jeśli jednak kontynuujecie praktykę przez rok, dwa, trzy lub więcej lat, to chociaż może się ona rozwinąć, będziecie narażeni na utratę pierwotnego umysłu, który ma tak wielkie znaczenie.

Dla studiujących zen najważniejszą rzeczą jest nie być rozdwojonym. Nasz „pierwotny umysł" zawiera w sobie wszystko. Sam w sobie jest zawsze bogaty i pełny. Nie powinniście gubić tego samowystarczalnego stanu waszego umysłu. Nie oznacza to umysłu zamkniętego, lecz właśnie umysł pusty i gotowy. Jeżeli wasz umysł jest pusty, to jest on zawsze na wszystko gotowy i na wszystko otwarty. W umyśle początkującego jest wiele możliwości, w umyśle eksperta - parę.

Jeśli dokonujecie zbyt wielu rozróżnień, ograniczacie siebie. Jeśli jesteście zbyt wymagający lub zbyt zachłanni, wasz umysł nie jest bogaty i samowystarczalny. Jeżeli tracimy nasz pierwotny, samowystarczalny umysł, tracimy wszystkie wskazówki. Kiedy wasz umysł pożąda, kiedy tęsknicie za czymś, skończy się na tym, że pogwałcicie swoje własne wskazania: nie kłamać, nie kraść, nie zabijać, nie być niemoralnym i tak dalej. Jeżeli będziesz utrzymywać swój pierwotny umysł, to wskazania będą utrzymywać się same.

W umyśle początkującego nie ma myśli „osiągnąłem coś". Wszystkie egocentryczne myśli ograniczają nasz bezmierny umysł. Jeśli nie ma w nas żadnej myśli o dokonaniu czegoś, żadnej myśli o sobie, jesteśmy wówczas prawdziwie początkującymi. Wówczas możemy naprawdę nauczyć się czegoś. Umysł początkującego jest umysłem współczucia. Gdy nasz umysł jest współczujący to jest nieograniczony. Założyciel naszej szkoły zenji Dogen zawsze podkreślał, jak ważne jest odzyskanie naszego bezgranicznego pierwotnego umysłu. Wówczas jesteśmy zawsze wierni sobie, serdeczni dla wszystkich istot i naprawdę możemy praktykować.

A zatem najtrudniejszą rzeczą jest to, aby zawsze utrzymywać nasz umysł początkującego. Nie ma potrzeby posiadania głębokiego rozumienia zen. Nawet jeśli czytacie dużo literatury zen, musicie czytać każde zdanie ze świeżym umysłem. Nie powinniście mówić „wiem, czym jest zen" lub „osiągnąłem oświecenie". Oto również prawdziwy sekret sztuki: być zawsze początkującym. Bądźcie bardzo, bardzo pod tym względem ostrożni. Jeżeli rozpoczniecie praktykę zazen, zaczniecie doceniać swój umysł początkującego. Oto sekret praktyki zen.


CZĘŚĆ PIERWSZA – WŁAŚCIWA PRAKTYKA

Praktyka zazen jest bezpośrednim wyrazem naszej prawdziwej natury. Ściślej mówiąc, dla istoty ludzkiej nie ma innej praktyki niż ta praktyka, nie ma innej drogi życia niż ta droga życia ".


POSTAWA

Te formy nie są środkami osiągania właściwego stanu umysłu. Przyjęcie takiej postawy samo w sobie jest właściwym stanem umysłu. Nie ma potrzeby osiągania jakiegoś specjalnego stanu umysłu".


Teraz chciałbym coś powiedzieć o pozycji ciała podczas zazen. Kiedy siedzicie w pozycji pełnego lotosu wasza lewa stopa jest na prawym udzie, a prawa na lewym. Kiedy krzyżujemy nogi w ten sposób, to chociaż mamy prawą i lewą nogę, stają się one jednym. Ta postawa wyraża jedność dwoistości. Nie dwie i nie jedna. Oto najważniejsza nauka: nie dwa i nie jedno. Nasze ciało i umysł nie są dwoma ani jednym. Jeżeli myślicie, że wasze ciało i umysł są dwoma - to błąd; jeśli myślicie, że są jednym, to jest to również błąd. Nasze ciało i umysł są zarówno dwoma, jak i jednym. Przeważnie myślimy, że jeżeli coś nie jest jednym, to jest czymś więcej niż jednym; jeżeli coś nie jest pojedyncze, to jest mnogie. Lecz w rzeczywistym doświadczeniu nasze życie jest nie tylko mnogie, lecz również pojedyncze. Każdy z nas jest zarazem zależny i niezależny.

Po iluś tam latach umrzemy. Jeżeli uważamy, że jest to kres naszego życia, to jest to błędne rozumienie. Z drugiej strony, jeśli myślimy, że nie umrzemy, to również jest błąd. Umieramy i nie umieramy. Oto właściwe rozumienie. Niektórzy ludzie mówią, że nasz umysł lub dusza istnieje wiecznie, a umiera tylko nasze fizyczne ciało. Nie jest to dokładnie tak, ponieważ zarówno umysł, jak i ciało mają swój kres. Lecz jednocześnie jest prawdą, że istnieją one wiecznie. Mówimy - „umysł" i „ciało", ale naprawdę są one dwiema stronami jednej monety. Oto właściwe rozumienie. A zatem kiedy przyjmujemy taką postawę, to symbolizuje ona tę prawdę. Kiedy mam lewą stopę po prawej stronie mego ciała, a prawą stopę po lewej stronie mego ciała, to nie wiem która jest którą. Każda z nich może być tak lewą, jak i prawą stroną.

Najważniejszą rzeczą w przyjmowaniu postawy zazen jest utrzymanie prostego kręgosłupa. Wasze uszy i ramiona powinny być w jednej linii.

Rozluźnijcie ramiona i wypchnijcie tył głowy ku sufitowi. Powinniście przyciągnąć podbródek. Kiedy podbródek jest wysunięty to w waszej postawie nie ma siły i prawdopodobnie marzycie. Aby postawa była mocna należy, przeć przeponą w dół w kierunku hara, czyli w kierunku podbrzusza. To pomoże wam w utrzymaniu fizycznej i umysłowej równowagi. Kiedy próbujecie utrzymać tę postawę; możecie na początku mieć trudności z naturalnym oddychaniem, lecz gdy przyzwyczaicie się do tego, będziecie w stanie oddychać naturalnie i głęboko.

Wasze dłonie powinny tworzyć „kosmiczną mudrę". Jeżeli położycie lewą dłoń na prawej ze środkowymi stawami środkowych palców razem i zetkniecie lekko kciuki ze sobą (tak, jakbyście trzymali między nimi kartkę .papieru) wasze dłonie utworzą piękny owal. Powinniście utrzymywać tę uniwersalną mudrę z wielką troską, tak jakbyście w waszej dłoni trzymali coś bardzo cennego. Dłonie Należy trzymać przy ciele, z kciukami mniej więcej na wysokości pępka. Ułóżcie ramiona swobodnie i wygodnie; łokcie nieznacznie oddalone od ciała, jakbyście pod każdym ramieniem trzymali jajko nie rozgniatając go.

Nie powinniście przechylać się na boki, w tył lub w przód. Siedźcie prosto, jakbyście podpierali głową niebo. Jest to nie tylko forma czy sposób oddychania. Jest to główny punkt buddyzmu. Jest to doskonały wyraz waszej Natury Buddy. Jeśli chcecie prawdziwego zrozumienia buddyzmu, powinniście praktykować w ten sposób. Te formy nie są środkami osiągania właściwego stanu umysłu. Przybranie takiej postawy sarno w sobie jest celem naszej praktyki, kiedy przybierane taką postawę, macie właściwy stan umysłu, dlatego też nie ma potrzeby próbować osiągnąć jakiś stan specjalny. Jeżeli próbujecie coś osiągnąć, wasz umysł zaczyna błądzić gdzie indziej. Kiedy nie próbujecie osiągać czegokolwiek, wasze ciało i umysł są właśnie tutaj. Mistrz sen powiedziałby: ;,Zabij Buddę!". Zabijcie Buddę, jeżeli Budda istnieje gdzie indziej. Zabijcie Buddę; ponieważ powinniście odzyskać swoją własną Naturę Buddy.

Robienie czegoś jest wyrażeniem naszej własnej natury. filie istniejemy ze względu na coś innego. Istniejemy przez wzgląd na nas samych. To jest ta zasadnicza nauka wyrażona w formach, których przestrzegamy. Tak jak istnieją reguły siedzenia, istnieją też zasady stania w zendo.

Celem tych reguł nie jest uczynienie każdego z nas takim samym, lecz pozwolenie każdemu na najbardziej swobodne wyrażanie samego siebie. Na przykład każdy z nas ma własny sposób stania, ponieważ stojąca postawa zależy od proporcji ciała. Kiedy stoicie, pięty powinny być oddalone jedna od drugiej na szerokość pięści, duże palce stóp w jednej linii z piersiami. Tak jak w zazen - przyjcie nieco w dół podbrzusza. Również i w tej postawie wasze ręce powinny was wyrażać. Trzymajcie lewą dłoń przy piersi, palcami otaczając kciuk, i połóżcie na niej prawą dłoń. Trzymając kciuk skierowany w dół, a przedramiona równolegle do podłogi, powinniście czuć się tak, jakbyście mieli w uścisku jakiś okrągły filar - wielki, okrągły filar świątyni - wówczas nie molecie garbić się ani przechylać na boki.

Najważniejszą rzeczą jest być panem swojego ciała. Kiedy garbicie się, tracicie siebie. Wasz umysł będzie błądził gdzie indziej; nie będziecie w swoim ciele. Nie tędy droga. Musicie istnieć właśnie tutaj, właśnie teraz! To jest punkt kluczowy. Musicie mieć swoje własne ciało i umysł. Wszystko powinno istnieć we właściwym miejscu, we właściwy sposób. Wówczas nie ma żadnego problemu. Jeżeli mikrofon, którego używam, kiedy mówię, jest gdzie indziej, nie będzie mógł służyć swemu przeznaczeniu. Kiedy w naszym ciele i umyśle panuje ład, wszystko inne będzie we właściwym miejscu, we właściwy sposób.

Lecz zazwyczaj, nie zdając sobie z tego sprawy, próbujemy zmienić coś innego zamiast siebie, próbujemy uporządkować rzeczy na zewnątrz nas. Ale uporządkowanie rzeczy nie jest możliwe, jeśli sami nie jesteśmy uporządkowani. Kiedy robicie coś we właściwy sposób, we właściwym czasie, wszystko inne będzie uporządkowane. Wy jesteście „szefem". Kiedy szef śpi, wszyscy śpią. Kiedy szef działa właściwie, każdy wszystko zrobi właściwie i w odpowiednim czasie. Oto tajemnica buddyzmu.

Tak więc zawsze próbujcie utrzymać właściwą postawę, nie tylko kiedy praktykujecie zazen, lecz we wszystkich swoich działaniach. Przyjmujcie odpowiednią postawę, kiedy prowadzicie samochód i kiedy czytacie. Jeśli czytacie w zgarbionej pozycji, nie jesteście w stanie być długo przytomni. Spróbujcie. Odkryjecie, jak ważną rzeczą jest utrzymywanie właściwej postawy. Oto prawdziwa nauka. Nauka zapisana na papierze nie jest prawdziwą nauką. Zapisana nauka jest rodzajem pożywki dla waszego mózgu. Naturalnie mózg potrzebuje nieco pokarmu, lecz ważniejsze jest być sobą dzięki praktykowaniu właściwej drogi życia.

Oto dlaczego Budda nie mógł zaakceptować religii istniejących za jego czasów. Studiował wiele religii, lecz ich praktyki nie zadowalały go. Nie mógł znaleźć odpowiedzi w ascetyzmie czy w filozofiach. Nie był zainteresowany jakimś metafizycznym bytem, lecz własnym ciałem i umysłem, tutaj i teraz. A kiedy odnalazł siebie, odkrył, że wszystko, co istnieje, ma Naturę Buddy. To było jego oświecenie. Oświecenie nie jest jakimś dobrym samopoczuciem czy jakimś szczególnym stanem umysłu. Stan umysłu, który istnieje gdy siedzimy we właściwej postawie, sam w sobie jest oświeceniem. Jeżeli nie jesteście zadowoleni ze stanu umysłu podczas zazen, oznacza to, że wasz umysł nadal błądzi. Nasze ciało i umysł nie powinny chwiać się czy błądzić. W tej postawie nie ma potrzeby mówić o właściwym stanie umysłu. Wy już go macie. Oto konkluzja buddyzmu.


ODDYCHANIE

To co nazywamy „ja", to tylko wahadłowe drzwi, które poruszają się, kiedy wdychamy i wydychamy".


Kiedy praktykujemy zazen, nasz umysł zawsze idzie w ślad za naszym oddechem. Kiedy wdychamy, powietrze wchodzi w świat wewnętrzny. Kiedy wydychamy, wychodzi na świat zewnętrzny. Świat wewnętrzny jest bez granic i świat zewnętrzny jest również bez granic. Mówimy świat wewnętrzny" lub świat zewnętrzny", lecz właściwie istnieje tylko jeden całkowity świat. W tym nieograniczonym świecie nasze gardło jest jak wahadłowe drzwi. Powietrze wchodzi i wychodzi, podobnie do kogoś przechodzącego przez wahadłowe drzwi. Jeżeli myślisz „ja oddycham", „ja" jest dodatkiem. Nie ma żadnego ciebie, który mógłby powiedzieć „ja". To co nazywamy „ja", to tylko wahadłowe drzwi, które poruszają się kiedy wdychamy i wydychamy. One się tylko poruszają, to wszystko. Kiedy wasz umysł jest wystarczająco czysty i spokojny, by postępować za tym ruchem, nie ma niczego: nie ma żadnego „ja", żadnego świata, żadnego umysłu ani żadnego ciała, tylko wahadłowe drzwi.

A zatem, kiedy praktykujemy zazen, istnieje tylko ruch oddechu, lecz jesteśmy świadomi tego ruchu. Nie powinniście być roztargnieni. Jednakże bycie świadomym tego ruchu nie oznacza bycia świadomym waszego małego „ja", lecz raczej - waszej uniwersalnej natury, czyli Natury Buddy. Ten rodzaj świadomości jest bardzo ważny, ponieważ zazwyczaj jesteśmy tak bardzo jednostronni. Nasze potoczne rozumienie życia jest dualistyczne: ty i ja, to i tamto, dobro i zło. Lecz w gruncie rzeczy te rozróżnienia są świadomością uniwersalnego istnienia. „Ty" oznacza uprzytomnienie sobie wszechświata w formie ciebie, a „ja" oznacza uprzytomnienie sobie go w formie mnie. Ty i ja. To nawet nie powinno być zwane rozumieniem, jest to prawdziwe doświadczenie Tycia poprzez praktykę zen.

A zatem, kiedy praktykujecie zazen, nie ma żadnego pojęcia czasu lub przestrzeni. Możecie powiedzieć „zaczęliśmy siedzieć za kwadrans szósta w tym pokoju". W ten sposób macie jakieś pojęcie czasu (za kwadrans szósta) i jakieś pojęcie przestrzeni (w tym pokoju). Jednakże to, co robicie, jest tylko siedzeniem i uprzytomnianiem sobie uniwersalnej aktywności. To wszystko. W tym momencie drzwi wahadłowe otwierają się w jednym kierunku, a w następnym momencie drzwi wahadłowe otworzą się w kierunku przeciwnym: Chwila za chwilą każdy z nas powtarza tę aktywność. Nie ma w tym żadnego -pojęcia czasu czy przestrzeni. Czas i przestrzeń są jednym. Możecie powiedzieć „muszę coś zrobić tego popołudnia", lecz właściwie nie ma żadnego „tego popołudnia". Robimy rzeczy jedne po drugich. To wszystko. Nie ma żadnego takiego czasu, jak „to popołudnie" czy „pierwsza godzina", czy „druga godzina". O pierwszej godzinie będziecie jedli obiad. Jedzenie obiadu samo w sobie jest pierwszą godziną. Będziecie gdzieś, lecz to miejsce nie może zostać oddzielone od pierwszej godziny. Dla kogoś, kto naprawdę docenia życie, są one tym samym. Lecz kiedy stajemy się znużeni życiem, zdarza się, że powiemy: „Nie powinien przychodzić tutaj. O wiele lepiej byłoby pójść gdzie indziej na obiad. To miejsce nie jest takie dobre". W swoim umyśle tworzysz pojęcie miejsca odrębnego od faktycznego czasu.

Możesz również powiedzieć: „To jest złe, więc nie powinienem tego czynić". Właściwie, kiedy mówisz „nie powinienem tego czynić", to czynisz w tej chwili nieczynienie. A zatem nie ma dla ciebie wyboru. Kiedy oddzielasz pojęcia czasu i przestrzeni, czujesz się tak, jakbyś miał jakiś wybór, ale właściwie musisz robić coś lub musisz robić nierobienie. Nie robić niczego, to robić coś. Dobro i zło są tylko w twoim umyśle. Tak więc nie powinniśmy mówić „to jest dobre" lub „to jest złe". Zamiast mówić „złe", powinieneś powiedzieć „nie robić!". Jeśli myślicie „to jest złe", wywoła to w was pomieszanie. Tak więc w sferze czystej religii nie ma pomieszania czasu i przestrzeni lub dobra i Zła. Jedyne, co powinniśmy, to tylko robić coś, gdy to nadchodzi. Robić coś! Cokolwiek by to było, powinniśmy to robić, nawet jeśli jest to nierobieniem niczego. Powinniśmy żyć w tym momencie. A zatem, kiedy siedzimy, koncentrujemy się na oddechu i stajemy się wahadłowymi drzwiami, i robimy coś, co powinniśmy robić, coś co musimy robić. Oto praktyka zen. W tej praktyce nie ma żadnego pomieszania: Jeśli będziecie żyli w ten sposób, nie będzie w was żadnego pomieszania, cokolwiek by się działo.

Tozan, słynny mistrz zen, powiedział: „Błękitna góra jest ojcem białego obłoku. Biały obłok jest synem błękitnej góry. Jak dzień długi są zależni od siebie, nie będąc od siebie uzależnionymi. Biały obłok jest zawsze białym obłokiem. Błękitna góra jest zawsze błękitną górą". Oto czysta, jasna interpretacja życia. Może być wiele rzeczy takich jak biały obłok i błękitna góra: kobieta i mężczyzna, nauczyciel i uczeń. Zależą oni jeden od drugiego, lecz biały obłok nie powinien być niepokojony przez błękitną górę. Błękitna góra nie powinna być niepokojona przez biały obłok. Są one całkowicie niezależne, a jednak zależne. Oto jak żyjemy i praktykujemy zazen.

Kiedy stajemy się naprawdę sobą, stajemy się tylko wahadłowymi drzwiami i jesteśmy całkowicie niezależni i jednocześnie zależni od wszystkiego. Bez powietrza nie możemy oddychać. Każdy z nas jest pośrodku miliardów światów. Jesteśmy zawsze w środku świata, chwila za chwilą. Tak więc, jesteśmy całkowicie zależni i niezależni. Jeżeli posiadacie tego rodzaju doświadczenie, tego rodzaju życie, macie absolutną niezależność. Nie idziecie niepokojeni przez nic. Zatem kiedy praktykujecie zazen, wasz umysł powinien być skupiony na oddychaniu. Ten rodzaj aktywności jest podstawowym działaniem uniwersalnego istnienia. Bez tego doświadczenia, bez tej praktyki, niemożliwe jest osiągnięcie absolutnej wolności.

KONTROLA

Danie swej owcy czy krowie dużej, przestrzennej łąki jest sposobem kontrolowania jej


Życie w obrębie Natury Buddy oznacza umieranie chwila za chwilą, jako mała istota. Kiedy tracimy równowagę to umieramy, lecz równocześnie rozwijamy się i wzrastamy. Wszystko, co widzimy, zmienia się tracąc swą równowagę. Wszystko wygląda pięknie, a przyczyną tego jest fakt, że nie ma w tym równowagi, a tło jest zawsze w doskonałej harmonii. Oto jak wszystko istnieje w rzeczywistości Natury Buddy, tracąc równowagę na tle doskonałej równowagi. Tak więc, jeśli widzicie rzeczy bez uprzytomnienia sobie tła Natury Buddy, wszystko wydaje się być formą cierpienia. Lecz jeśli rozumiecie tło istnienia, zdajecie sobie sprawę, że cierpienie samo w sobie jest tym, jak żyjemy i jak rozszerzamy twoje życie. Tak więc w zen czasami podkreślamy niezrównoważenie czy nieład życia.

W dzisiejszych czasach tradycyjne malarstwo japońskie stało się całkiem sformalizowane i pozbawione życia. Z tego powodu rozwinęła się sztuka nowoczesna. Dawni malarze praktykowali umieszczanie na papierze kropek w artystycznym nieładzie. Jest to dość trudne. Nawet jeśli próbujesz to robić, zazwyczaj to, co robisz, jest ułożone według jakiegoś porządku. Myślisz, że potrafisz to kontrolować, lecz nie potrafisz; prawie niemożliwe jest ułożenie kropek w nieporządku. To samb dotyczy zajmowania się własnym codziennym życiem. Nawet jeżeli próbujesz w jakiś sposób kontrolować ludzi, jest to niemożliwe. Najlepszych sposobem kontrolowania łudzi jest ośmielić ich, aby psocili. Wówczas będą oni pod kontrolą w jej szerszym znaczeniu. Danie swej owcy czy krowie dużej, przestrzennej łąki jest sposobem kontrolowania jej. To samo z ludźmi: wpierw pozwól im robić, co zechcą i obserwuj ich. Oto najlepszy sposób.

Ignorowanie ich nie jest dobre; to najgorszy sposób. Niewiele lepsze jest kontrolowanie ich. Najlepiej jest ich obserwować, i tylko obserwować bez prób kontrolowania.

Ten sposób jest również skuteczny dla was samych. Jeśli chcecie osiągnąć doskonały spokój w waszym zazen, nie powinniście niepokoić się różnymi wyobrażeniami, które znajdujecie w swoim umyśle. Pozwólcie im przychodzić i odchodzić. Wówczas będą one pod kontrolą. Lecz ten sposób nie jest taki łatwy. Brzmi to prosto, lecz wymaga pewnego specjalnego wysiłku. Jak dokonać tego rodzaju wysiłku - to sekret praktyki. Załóżmy, że siedzisz w jakichś niezwykłych okolicznościach. Jeśli będziesz próbował uspokoić swój umysł, nie będziesz w stanie siedzieć, a jeśli będziesz próbował być spokojny, twój wysiłek nie będzie właściwym wysiłkiem. Jedynym wysiłkiem, który może ci pomóc jest liczenie oddechów lub koncentrowanie się na wdechu i wydechu. Mówimy - koncentracja, lecz koncentrowanie naszego umysłu na czymś nie jest prawdziwym celem zen. Prawdziwym celem jest widzieć rzeczy takimi, jakie one są, obserwować rzeczy takimi, jakie są i pozwolić wszystkiemu przemijać tak, jak przemija. Oznacza to wzięcie wszystkiego pod kontrolę w najszerszym rozumieniu tego słowa. Praktyka zen to otwieranie małego umysłu. Tak więc koncentracja jest tylko środkiem, by pomóc ci urzeczywistnić „wielki umysł" lub umysł, który jest wszystkim. Jeśli chcecie odkryć prawdziwe znaczenie zen w codziennym życiu, musicie zrozumieć znaczenie skupiania umysłu na oddechu i ciele we właściwej postawie w zazen. Powinniście przestrzegać reguł praktyki, a wasze zgłębianie powinno stać się bardziej subtelne i staranne. Tylko w ten sposób możecie doświadczyć żywotnej wolności zen.

Zenji Dogen powiedział: „Czas podąża z teraźniejszości ku przeszłości". Jest to absurd, lecz w naszej praktyce niekiedy jest to prawdą. Czas, zamiast postępować z przeszłości do teraźniejszości, podąża wstecz z teraźniejszości do przeszłości. Yoshitsune był słynnym wojownikiem, który żył w średniowiecznej Japonii. Z powodu sytuacji w kraju został wysłany do północnych prowincji, gdzie go zabito. Zanim wyjechał, pożegnał swoją żonę, która później napisała w poemacie: „Tak jak odwijasz nić ze szpulki, chcę by przeszłość stała się teraźniejszością". Kiedy powiedziała to, uczyniła rzeczywiście czas przeszły teraźniejszością. W jej umyśle przeszłość stała się żywa i była teraźniejszością. Dogen powiedział: „Czas podąża z teraźniejszości ku przeszłości". Dla naszego logicznego umysłu nie brzmi to prawdziwie, lecz dzieje się to w rzeczywistym doświadczeniu czynienia czasu przeszłego teraźniejszym. Tu mamy poezję i tu mamy ludzkie życie.

Kiedy doświadczamy prawdy tego rodzaju, oznacza to, że odnaleźliśmy prawdziwe znaczenie czasu. Czas nieprzerwanie podąża z przeszłości do teraźniejszości i z teraźniejszości do przyszłości. Jest to prawdą, lecz prawdą jest takie, że czas podąża z przyszłości do teraźniejszości i z teraźniejszości do przeszłości. Pewien mistrz zen powiedział: „Pójść jedną milę na wschód, znaczy to samo, co pójść jedną milę na zachód". Oto prawdziwa wolność. Powinniśmy zdobyć ten rodzaj doskonałej wolności.

Jednakże nie sposób odnaleźć doskonałej wolności bez pewnych reguł. Ludzie, szczególnie młodzi ludzie, myślą, że wolność jest tylko robieniem tego, co zechcą, że w zen nie ma potrzeby stosowania żadnych reguł. Lecz dla nas posiadanie pewnych reguł jest absolutnie konieczne. Nie oznacza to, że zawsze podlega się kontroli. Dopóki macie reguły, macie szansę na wolność. Próby osiągania wolności bez zdawania sobie sprawy z reguł nie mają znaczenia. Aby osiągnąć tę doskonałą wolność praktykujemy zazen.

FALE UMYSLU

Ponieważ radujemy się wszelkimi aspektami życia jako przejawami wielkiego umysłu, nie zabiegamy o jakąś nadmierną radość. Dlatego mamy niewzruszony spokój".


Kiedy praktykujecie zazen, nie próbujcie powstrzymać myślenia. Pozwólcie, by zatrzymało się samo. Jeśli coś wkracza do waszego umysłu, pozwólcie temu wejść i pozwólcie temu wyjść, a nie pozostanie długo. Kiedy próbujecie powstrzymać swoje myślenie, oznacza to, że jesteście nim zaniepokojeni. Niech nic was nie niepokoi. Może się wydawać; że coś pojawia się z zewnątrz waszego umysłu, lecz w istocie są to tylko jego fale i jeśli nie będziecie się nimi niepokoić, stopniowo będą się stawały coraz spokojniejsze i spokojniejsze. Po pięciu lub co najwyżej dziesięciu minutach wasz umysł będzie całkowicie pogodny i spokojny. Wówczas oddech stanie się wolny, a puls nieco szybszy.

Zanim odnajdziecie w swej praktyce swój spokojny, pogodny umysł, upłynie wiele czasu. Pojawia się wiele idei, powstaje wiele myśli czy wyobrażeń, lecz są to tylko fale waszego umysłu. Nic nie pojawia się z zewnątrz umysłu. Przeważnie myślimy, że nasz umysł odbiera wrażenia i doświadczenia z zewnątrz, lecz nie jest to prawdziwe rozumienie naszego umysłu. Naprawdę jest tak, że umysł zawiera wszystko; kiedy myślicie, że coś przychodzi z zewnątrz, to oznacza tylko, że coś pojawia się w waszym umyśle. Nic z zewnątrz nie jest w etanie sprawić wam żadnego kłopotu. Wy sami tworzycie fale w waszych umysłach. Jeśli pozostawicie umysł takim jakim jest, stanie się spokojny. Umysł ten zwany jest wielkim umysłem.

Jeśli wasz umysł związany jest z czymś na zewnątrz siebie, to ten umysł jest małym umysłem - ograniczonym umysłem. Jeżeli wasz umysł nie jest związany z niczym innym, wówczas w jego działaniu nie ma dualistycznego rozumienia. Pojmujecie to działanie jedynie jako fale waszego umysłu. Wielki umysł doświadcza wszystkiego w obrębie siebie. Czy rozumiecie różnicę pomiędzy dwoma umysłami: umysłem, który zawiera wszystko, a umysłem, który pozostaje z czymś związany? Właściwie są one tym samym, lecz rozumienie jest różne; również wasza życiowa postawa będzie różna w zależności od tego, które rozumienie przyjmiecie.

Istotą umysłu jest to, że wszystko się w nim zawiera. Doświadczać tego, to mieć uczucie religijne. Mimo, że fale powstają, istota waszego umysłu jest czysta; jest jak czysta woda o niewielu falach. Właściwie woda zawsze ma fale. Fale są praktyką wody. Mówienie o falach w oderwaniu od wody lub o wodzie w oderwaniu od fal, jest ułudą. Woda i fale są jednym. Wielki umysł i mały umysł są jednym. Jeśli w ten sposób rozumiecie swój umysł możecie czuć się bezpieczni. Jedli wasz umysł nie oczekuje niczego z zewnątrz - jest zawsze pełny. Umysł z falami nie jest umysłem zakłóconym, lecz umysłem spotęgowanym. Wszystko, czego doświadczacie - jest wyrazem wielkiego umysłu.

Potęgowanie siebie poprzez różne doświadczenia jest działaniem wielkiego umysłu. W jednym znaczeniu nasze doświadczenia, które pojawiają się jedne po drugich, są zawsze świeże i nowe, lecz w innym są one tylko ciągłym lub powtarzanym przejawianiem się jednego wielkiego umysłu. Na przykład, jeśli jecie coś dobrego na śniadanie, możecie powiedzieć „to jest dobre". Posługujecie się słowem „dobre" jako czymś, czego doświadczyliście kiedyś, dawno temu, może nawet nie pamiętacie kiedy. Wielkim umysłem przyjmujemy każde z naszych doświadczeń, tak jakbyśmy rozpoznawali twarz w zwierciadle jako własną. Nie ma obawy, że utracimy ten umysł. Nie ma skąd przyjść ani dokąd pójść. Nie ma lęku przed śmiercią, nie ma cierpienia z powodu starości czy choroby. Ponieważ radujemy się wszelkimi aspektami życia jako przejawami wielkiego umysłu, nie zabiegamy o żadną nadmierną radość. Tak więc mamy niewzruszony spokój i właśnie z tym niewzruszonym spokojem wielkiego umysłu praktykujemy zazen.


CHWASTY UMYSŁU

Powinniście być wdzięczni za chwasty, które posiadacie w swoim umyśle, ponieważ w końcu wzbogacą one waszą praktykę ".


Gdy wcześnie rano dzwoni budzik i wstajecie, myślę, że nie czujecie się zbyt dobrze. Niełatwo jest przyjść i usiąść; i nawet po przybyciu do zendo i rozpoczęciu zazen musicie zachęcać samych siebie, by siedzieć dobrze. To są fale waszego umysłu. W czystym zazen nie powinno być jakichkolwiek fal. Podczas siedzenia fale będą stawały się coraz mniejsze i mniejsze, a wasz wysiłek zmieni się w pewne subtelne uczucie.

Powiadamy: „wyrywając chwasty dostarczamy roślinie pokarmu". Wyrywamy chwasty i zakopujemy je w pobliżu rośliny dając jej pokarm. Tak więc chociaż macie pewne trudności w praktyce, chociaż jakieś fale pojawiają się podczas siedzenia, fale te pomogą wam. A zatem nie powinniście być niepokojeni przez wasz umysł. Bądźcie raczej wdzięczni za chwasty, ponieważ wzbogacą w końcu one waszą praktykę. Jeżeli nawet w małym stopniu doświadczycie tego, jak chwasty w waszym umyśle zmieniają się w jego pokarm, w waszej praktyce zrobicie godny uwagi postęp. Zobaczycie, jak chwasty zamienią się w pokarm. Naturalnie, nie trudno jest dać jakąś filozoficzną lub psychologiczną interpretację naszej praktyki, lecz to nie wystarczy. Musimy rzeczywiście doświadczyć tego, jak nasze chwasty zmieniają się w pokarm.

Ściślej mówiąc, żaden wysiłek jaki podejmujemy nie jest dobry dla naszej praktyki, ponieważ tworzy fale w naszym umyśle. Jednakże jest rzeczą niemożliwą, aby nasz umysł osiągnął absolutny spokój bez jakiegokolwiek wysiłku. Musimy podjąć pewien wysiłek, lecz robiąc tak musimy zapomnieć o sobie. W tej dziedzinie nie ma subiektywności czy obiektywności. Nasz umysł jest po prostu cichy, nawet bez żadnej świadomości. Każdy wysiłek, każde pojęcie i myśl znikną w tej nieświadomości. Tak więc zachęcanie siebie i wysilanie się aż do chwili, gdy cały wysiłek znika, jest konieczne. Powinniście utrzymywać świadomość oddechu aż do chwili, gdy przestaniecie być go świadomi.

Powinniśmy kontynuować nasz wysiłek wiecznie, lecz nie powinniśmy oczekiwać osiągnięcia jakiegoś poziomu, na którym moglibyśmy o tym wszystkim zapomnieć. Powinniśmy tylko próbować utrzymywać nasz umysł na oddychaniu. Oto nasza właściwa praktyka. W trakcie siedzenia wysiłek ten będzie coraz to bardziej i bardziej czysty. Na początku wysiłek, którego dokonujecie, jest bardzo toporne i nieczysty, lecz dzięki mocy praktyki będzie on stawał się coraz czystszy i czystszy. Kiedy wasz wysiłek stanie się czysty, wasze ciało i umysł również staną się czyste. Oto sposób, w jaki praktykujemy zen. Gdy raz pojmiecie wrodzoną moc oczyszczania siebie i swego otoczenia, będziecie w stanie działać właściwie, będziecie uczyć się od tych, którzy znajdują się wokół was i staniecie się przyjaźni dla innych. Oto wartość praktyki zen. Lecz sposób, w jaki należy praktykować, to tylko skoncentrowanie się na oddechu, z prawidłową postawą i z wielkim, czystym wysiłkiem. Oto jak praktykujemy zen.

SZPIK ZEN

W postawie zazen twój umysł i ciało maja wielką moc akceptowania rzeczy takimi, jakie one są, bez względu na to, czy są przyjemne czy nieprzyjemne ".


W naszych buddyjskich pismach (sutra Samjuktagama, tom 33) jest powiedziane, że istnieją cztery rodzaje koni: doskonałe, dobre, słabe i złe. Najlepszy koń będzie biegał wolno i szybko, w prawo i w lewo, zgodnie z wolą jeźdźca, zanim ujrzy cień bata; drugi z kolei będzie biegał równie dobrze, jak robił to pierwszy, zanim bat dosięgnie jego skóry; trzeci kiedy przy uderzeniu odczuje ból; czwarty pobiegnie dopiero, gdy ból dotrze do szpiku jego kości. Możecie sobie wyobrazić jaką trudnością jest dla czwartego konia nauczyć się biegać!

Kiedy słuchamy tej historii, prawie wszyscy chcemy być najlepszym koniem. Jeżeli nie jest możliwe być najlepszym, chcemy być drugim z kolei; jest to, jak myślę, potoczne rozumienie tej opowieści i rozumienie zen. Być może myślicie, że gdy siedzicie w zazen, to odkryjecie, czy jesteście najlepszym czy najgorszym z koni. Świadczy to jednak o niezrozumieniu zen. Jeśli myślicie, że celem praktyki zen jest wyszkolenie was, byście stali się jednym z najlepszych koni, to będziecie mieli wielki problem. To nie jest właściwe rozumienie. Jeżeli praktykujecie zen we właściwy sposób, to nie ma znaczenia, czy jesteście najlepszym czy najgorszym koniem. Jeśli weźmiecie pod uwagę miłosierdzie Buddy, jak myślicie - co będzie Budda czuł w stosunku do tych czterech koni? Będzie miał więcej współczucia dla najgorszego z nich niż dla najlepszego.

Kiedy jesteście zdecydowani praktykować zazen z wielkim umysłem Buddy, odkryjecie, że najgorszy koń jest najcenniejszy. Właśnie w waszych niedoskonałościach odnajdziecie podstawę dla niezachwianego, poszukującego drogi umysłu. Ci, którzy potrafią utrzymać doskonałą fizyczną postawę, przeważnie potrzebują więcej czasu, by osiągnąć prawdziwą drogę zen, rzeczywiste czucie zen, szpik zen. Lecz ci, którzy napotykają wielkie trudności w praktykowaniu zen, znajdą w nim więcej znaczenia. Tak więc myślę, że czasami najlepszy koń może być najgorszym, a najgorszy - najlepszym.

Jeżeli studiujecie kaligrafię, odkryjecie, że ci, którzy nie są zbyt zdolni, przeważnie stają się najlepszymi kaligrafami. Ci; którzy są bardzo uzdolnieni manualnie, często doszedłszy do pewnego punktu napotykają później wielkie trudności. Jest to prawdziwe zarówno w sztuce, jak i w zen. Jest to prawdziwe i w życiu. A zatem, kiedy mówimy o zen, nie mniemy stwierdzić „on jest dobry" lub „on jest zły" w potocznym znaczeniu tych słów. Postawa przyjmowana w zazen nie jest taka sama dla każdego z nas. Dla niektórych przyjęcie pozycji ze skrzyżowanymi nogami może być rzeczą niemożliwą. Lecz nawet jeśli nie będziecie mogli przyjąć prawidłowej postawy, to gdy obudzicie wasz prawdziwy, poszukujący drogi umysł, możecie praktykować zen w jego prawdziwym znaczeniu. W rzeczy samej ci, którzy napotykają trudności w siedzeniu, łatwiej budzą w sobie prawdziwy, poszukujący drogi umysł niż ci, którzy potrafią siedzieć z łatwością.

Gdy zastanowimy się nad tym, co robimy w naszym codziennym życiu, zawsze jesteśmy sobą zawstydzeni. Jeden z moich uczniów napisał do mnie: „Wysłałeś mi kalendarz i próbuję przestrzegać dobrych sentencji, które są na każdej stronie. Lecz ledwo zaczął się ten rok i już mi się nie udało!". Zenji Dogen powiedział: „Siosiaku dziusiaku". Siaku zazwyczaj oznacza „omyłkę" lub „błąd". „Siosiaku dziusiaku", oznacza „robienie błędu za błędem" lub jedną nieustanną omyłkę. Według Dogena jedna nieustanna omyłka może również być zen. A można powiedzieć, że życie mistrza zen, to tyle a tyle lat siosiaku dziusiaku. Oznacza to właśnie tyle lat wysiłku z umysłem skoncentrowanym tylko na jednej rzeczy.

Mówimy „dobry ojciec nie jest dobrym ojcem". Czy to rozumiecie? Ten kto myśli, że jest dobrym ojcem, nie jest dobrym ojcem; ten kto myśli, że jest dobrym mężem, nie jest dobrym mężem. Ten, kto myśli, że jest jednym z najgorszych mężów, może być dobrym, jeśli będzie zawsze ze szczerym wysiłkiem próbował być dobrym mężem. Jeśli z powodu jakiegoś bólu czy fizycznej trudności nie będziecie mogli siedzieć, pomimo to powinniście siedzieć, używając grubej poduszki lub krzesła. Nawet jeśli jesteście najgorszymi końmi, dotrzecie do szpiku zen.

Przypuśćmy, że twoje dzieci cierpią na nieuleczalną chorobę. Nie wiesz, co robić, nie jesteś w stanie wytrzymać w łóżku. Zazwyczaj najbardziej wygodnym miejscem dla ciebie powinno być ciepłe, wygodne łóżko, lecz teraz z powodu psychicznej męki nie potrafisz odpocząć. Możesz chodzić tam i z powrotem, wychodzić na dwór i wracać do domu, lecz to ci nie pomoże. Najlepszym sposobem uzyskania ulgi w twoim psychicznym cierpieniu jest usiąść w zazen, nawet w tak pomieszanym stanie umysłu i przy złej postawie. Jeśli nie masz żadnego doświadczenia w siedzeniu w tak trudnych sytuacjach, nie jesteś kimś, kto zgłębia zen. Żadne inne działanie nie złagodzi twojego cierpienia. Inne pozycje nie zapewniają takiego spokoju, nie masz więc siły do zaakceptowania swoich trudności. Lecz w postawie zazen, którą osiągnąłeś dzięki długiej, ciężkiej praktyce, twój umysł i ciało mają wielką moc przyjmowania rzeczy takimi, jakie one są, bez względu na to, czy są przyjemne czy nie.

Kiedy czujesz się źle, najlepszą rzeczą dla ciebie jest usiąść. Nie ma innego sposobu zaakceptowania własnego problemu i pracy nad nim. To, czy jesteś najlepszym czy najgorszym koniem, albo to, czy twoja postawa jest dobra czy zła, nie jest istotne. Każdy może praktykować zazen oraz w ten sposób pracować nad swoimi problemami i akceptować je.

Kiedy siedzisz w samym środku swojego problemu, co jest bardziej rzeczywiste dla ciebie: twój problem czy ty sam? Świadomość, że jesteś tutaj właśnie w tym momencie, jest faktem ostatecznym. Ten istotny fakt urzeczywistnicie dzięki praktyce zazen. W ciągu dalszej praktyki, pod wpływem wielu przyjemnych i nieprzyjemnych sytuacji, urzeczywistnicie szpik zen i osiągniecie prawdziwą siłę zen.


ŻADNEGO ROZDWOJENIA

Zatrzymanie swego umysłu nie oznacza zatrzymania działań umysłu Oznacza to, że twój umysł Przenika cale twoje ciało. Całym umysłem kształtujesz mudrę dłońmi".


Mówimy, że praktykując nie powinniśmy oczekiwać jakichkolwiek korzyści, nawet oświecenia. Nie oznacza to jednak po prostu siedzenia bez żadnego celu. Praktyka ta, wolna od pojęć korzyści, opiera się na sutrze Pradżnia Paramita. A jednak, jeśli nie jesteście ostrożni, sutra sama przez się da wam pojęcie korzyści. Głosi ona: „Forma jest pustką, a pustka formą". Jeśli jednak przywiążecie się do tego twierdzenia, to narazicie się na uwikłanie w pojęcie rozdwojenia: tu jesteście wy, forma, a tam jest pustka, którą próbujecie urzeczywistnić poprzez swoją formę. A zatem „forma jest pustką, a pustka jest formą" jest ciągle rozdwojeniem. Na szczęście nasza nauka idzie dalej, mówiąc: „Forma jest formą, a pustka jest pustką". Tu nie ma rozdwojenia.

Jeżeli podczas siedzenia trudno jest wam zatrzymać swój umysł i jeśli ciągle próbujecie to zrobić - jest to etap „forma jest pustką, a pustka jest formą". Lecz praktykując w ten rozdwojony sposób, będziecie w coraz większej jedności ze swym celem. A kiedy wasza praktyka stanie się walna od wysiłku, będziecie w stanie zatrzymać umysł. Oto etap „forma jest formą, a pustka jest pustką".

Zatrzymanie umysłu nie oznacza zatrzymania jego aktywności. Oznacza to, że wasz umysł przenika całe wasze ciało. Wasz umysł postępuje za waszym oddechem. Całym umysłem kształtujecie rnudrę dłońmi. Całym umysłem siedzicie z bolącymi nogami, nie pozwalając, by was niepokoiły. Oto siedzenie bez jakiegokolwiek pojęcia korzyści. ~Na początku czujecie pewne ograniczenie przez postawę, lecz jeśli nie jesteście niepokojeni przez to ograniczenie, odnaleźliście znaczenie „pustka jest pustką, a forma jest formą". A zatem odnalezienie swojej własnej drogi przy pewnym ograniczeniu - oto nasza praktyka.

Praktyka nie oznacza, że wszystko, co robicie, nawet położenie się, jest zazen. Wasze ograniczenia nie ograniczają was - oto co rozumiemy przez praktykę. Gdy mówisz: „Cokolwiek robię, jest Naturą Buddy, tak więc wszystko jedno, co robię, i nie ma żadnej potrzeby praktykowania zazen", to jest już dualistyczne rozumienie naszego codziennego życia. Jeśli to naprawdę wszystko jedno, wówczas nie potrzebujecie nawet o tym mówić. Tak długo, jak przejmujecie się tym, co robicie, rozdwojenie istnieje. Jeśli nie przejmujecie się tym, co robicie, nie będziecie tak mówić. Kiedy siedzicie, będziecie siedzieli. Kiedy jecie, będziecie jedli. To wszystko. Jeśli mówicie „to wszystko jedno", oznacza to, że szukacie pewnego usprawiedliwienia, by zrobić coś na swój własny sposób, swym małym umysłem.

Oznacza to, że jesteście przywiązani do pewnej szczególnej rzeczy lub sposobu. To nie jest to, o co nam chodzi, kiedy mówimy „wystarczy po prostu siedzieć" lub „cokolwiek robisz, jest zazen". Oczywiście, że cokolwiek robimy jest zazen, lecz jeśli tak jest, to nie ma potrzeby tego mówić.

Kiedy siedzicie, powinniście po prostu siedzieć, nie będąc niepokojeni przez bolące nogi czy senność. Oto zazen. Lecz na początku bardzo trudno jest przyjmować rzeczy takimi, jakie są. Będziecie zaniepokojeni uczuciami pojawiającymi się podczas praktyki. Jeśli potraficie zrobić wszystko, czy będzie to dobre czy złe, bez zakłócenia czy niepokoju wywołanego uczuciami, będzie to rzeczywiście rozumienie: „forma jest formą, a pustka jest pustką".

Kiedy cierpisz na chorobę taką jak rak i zdajesz sobie sprawę, że nie będziesz żyć dłużej niż dwa lub trzy lata, wówczas szukając czegoś, na czym mógłbyś polegać, być może rozpoczniesz praktykę. Ktoś może polegać na mocy Boga. Ktoś inny może rozpocząć praktykę zazen. Praktyka tej osoby będzie skoncentrowana na uzyskaniu pustki umysłu. Oznacza to, że ta osoba próbuje stać się wolną od cierpienia rozdwojenia. Oto praktyka „forma jest pustką, a pustka jest formą". Ponieważ pustka jest prawdą, osoba ta pragnie konkretnego urzeczywistnienia pustki w swym życiu. Jeśli praktykuje ona w ten sposób, wierząc i dokonując wysiłku, to oczywiście pomoże to jej, lecz nie jest to praktyka doskonała.

Wiedząc, że wasze życie jest krótkie, radowanie się nim dzień po dniu, chwila za chwilą, staje się życiem „forma jest formą, a pustka jest pustką". Gdy przyjdzie Budda, przywitacie go; gdy przyjdzie diabeł, przywitacie go. Słynny chiński mistrz zen Ummon powiedział: „Budda o słonecznym obliczu i Budda o księżycowym obliczu". Gdy był chory, ktoś zapytał go: „Jak się czujesz?". A on na to: „Budda o słonecznym obliczu i Budda o księżycowym obliczu". Oto życie „forma jest formą, a pustka jest pustką". Nie ma żadnego problemu. Jeden rok życia jest dobry. Sto lat życia jest dobre. Jeśli będziecie kontynuować naszą praktykę, osiągniecie ten etap.

Na początku będziecie mieli różne problemy i trzeba będzie pewnego wysiłku, by kontynuować praktykę. Dla początkującego praktyka bez wysiłku nie jest prawdziwą praktyką. Od początkującego praktyka wymaga wielkiego wysiłku. Szczególnie dla ludzi młodych jest rzeczą konieczną bardzo mocno starać się coś osiągnąć. Musicie wyciągać ręce i nogi tak daleko, jak się da. Forma jest formą. Musicie być wierni swojej własnej drodze, aż w końcu osiągniecie punkt, w którym zobaczycie, że konieczne jest, byście całkowicie zapomnieli o sobie. Zanim osiągniecie ten punkt, myśl, że cokolwiek robicie, jest zen, lub że to wszystko jedno, czy praktykujecie czy też nie, jest zupełnym nieporozumieniem. Lecz jeśli uczynicie największy wysiłek, by jedynie kontynuować praktykę całym swym ciałem i umysłem bez pojęcia korzyści, wówczas cokolwiek będziecie robić, będzie prawdziwą praktyką. Samo kontynuowanie powinno być waszym celem. Kiedy coś robicie, waszym celem powinno być tylko robienie tego. Forma jest formą i wy jesteście sobą i prawdziwa pustka urzeczywistnia się w waszej praktyce.


KŁANIANIE SIĘ

Kłanianie się jest bardzo poważną praktyką. Powinniście być przygotowani do kłaniania się, nawet w swojej ostatniej chwili. Mimo że wyzbycie się egocentrycznych pragnień jest niemożliwe, musimy to zrobić. Nasza prawdziwa natura żąda tego od nas".


Po zazen wykonujemy dziewięć pełnych pokłonów (dotykając czołem do podłogi). Poprzez kłanianie się porzucamy siebie. Porzucić siebie oznacza porzucić dualistyczne myśli. Nie ma więc różnicy pomiędzy praktyką zazen a kłanianiem się. Zazwyczaj kłanianie się oznacza oddawanie szacunku czemuś, co jest bardziej godne szacunku niż my sami. Ale kłaniając się Buddzie, nie powinniście mieć żadnego wyobrażenia Buddy po prostu stajecie się jednym z Buddą, już jesteście Buddą. Kiedy stajecie się jednym z Buddą, jednym ze wszystkim, co istnieje, odkrywacie prawdziwe znaczenie istnienia. Kiedy zapominacie o wszystkich swoich dualistycznych wyobrażeniach, wszystko staje się waszym nauczycielem i wszystko może być przedmiotem czci.

Kiedy wszystko istnieje w obrębie waszego wielkiego umysłu, odpadają od was wszystkie dualistyczne powiązania. Nie istnieje różnica pomiędzy niebem a ziemią, mężczyzną a kobietą, nauczycielem a uczniem. Czasami mężczyzna kłania się kobiecie, czasami kobieta kłania się mężczyźnie. Czasami uczeń kłania się mistrzowi, czasami mistrz kłania się uczniowi. Mistrz, który nie potrafi pokłonić się przed swoim uczniem, nie potrafi pokłonić się przed Buddą. Czasami mistrz i uczeń razem kłaniają się Buddzie. Czasami kłaniamy się kotom i psom.

W naszym wielkim umyśle wszystko ma taką samą wartość. Wszystko jest Buddą. Dostrzegacie coś czy słyszycie dźwięk, i oto macie wszystko takim, jakie jest. W swej praktyce powinniście przyjmować wszystko takim, jakie jest, oddając każdej rzeczy taki sam szacunek, jaki oddaje się Buddzie. Oto jest stan Buddy. Wówczas Budda kłania się przed Buddą, a wy kłaniacie się sobie. Oto prawdziwy pokłon.

Jeśli nie będziecie mieli w swojej praktyce tego mocnego przekonania, co do wielkiego umysłu, wasz pokłon będzie dualistyczny. Kiedy po prostu jesteście sobą, kłaniacie się sobie w prawdziwym tego słowa znaczeniu i jesteście zjednoczeni ze wszystkim. Tylko wówczas, kiedy jesteście sobą, możecie kłaniać się wszystkiemu w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Kłanianie się jest bardzo poważną praktyką. Powinniście być przygotowani do kłaniania się nawet w swojej ostatniej chwili; kiedy nie jesteście w stanie zrobić nic oprócz pokłonu, wtedy powinniście to robić. Ten rodzaj przekonania jest konieczny. Kłaniajcie się w tym duchu, a wszystkie wskazania, wszystkie nauki będą wasze i wszystko będzie istniało w obrębie waszego wielkiego umysłu.

Sen-no-Rikju, twórca japońskiej ceremonii herbaty, popełnił hara-kiri (rytualne samobójstwo poprzez rozcięcie brzucha) w 1591 r. na rozkaz swojego pana, Hidejosiego. Tuż przed odebraniem sobie życia powiedział: „Kiedy mam ten miecz, nie ma żadnego Buddy i żadnych patriarchów". Miał na myśli to, że kiedy mamy miecz wielkiego umysłu, nie ma rozdwojonego świata. Jedyną rzeczą, jaka istnieje, jest ten duch. Ten rodzaj niewzruszonego ducha był zawsze obecny w ceremonii herbaty Rikju. Nigdy nie robił on niczego w dualistyczny sposób; był gotów umrzeć w każdej chwili. Z ceremonii na ceremonię umierał i odradzał się. Oto duch ceremonii herbaty. Oto sposób, w jaki się kłaniamy.

Mój nauczyciel miał na czole stwardnienie od robienia pokłonów. Wiedział, że jest upartym, zawziętym facetem, robił je więc, robił i robił. Powodem, dla którego robił pokłony, było to, że wewnątrz siebie zawsze słyszał karcący głos swojego mistrza. Wstąpił do zakonu soto kiedy miał trzydzieści lat, bardzo późno jak na japońskiego kapłana. Kiedy jesteśmy młodzi, jesteśmy mniej zatwardziali i łatwiej jest nam wyzbyć się naszego samolubstwa. Tak więc mistrz zawsze odzywał się do mojego nauczyciela: „Ty, coś tak późno dołączył" i łajał go za tak późne wstąpienie. Tak naprawdę, mistrz kochał go za jego uparty charakter. Kiedy mój mistrz miał siedemdziesiąt lat, powiedział: „Kiedy byłem młody, byłem jak tygrys, a teraz jestem jak kot!". Był bardzo zadowolony z tego, że jest jak kot.

Robienie pokłonów pomaga zniszczyć nasze egocentryczne wyobrażenia. To nie jest takie łatwe. Trudno jest pozbyć się tych wyobrażeń, dlatego robienie pokłonów jest bardzo cenną praktyką. Nie chodzi o rezultat; tym co jest cenne jest wysiłek ulepszania siebie. Nie ma końca tej praktyki.

Każdy pokłon wyraża jedno z czterech buddyjskich ślubowań. Te ślubowania brzmią: „Chociaż żyjące istoty są niezliczone, ślubujemy je uratować. Chociaż nasze złe pożądania są nieskończone, ślubujemy się ich pozbyć. Chociaż nauka jest nieograniczona, ślubujemy poznać ją w całości. Chociaż buddyzm jest nie do osiągnięcia, ślubujemy go osiągnąć". Jak możemy go osiągnąć, jeżeli. jest nieosiągalny? Ale powinniśmy! To jest buddyzm.

Myślenie: „Ponieważ jest to możliwe, zrobimy to", to nie jest buddyzm. Mimo że jest to niemożliwe, musimy to uczynić, ponieważ żąda tego od nas nasza prawdziwa natura. Lecz w rzeczywistości nie o to chodzi, czy jest to możliwe czy nie. Jeśli naszym najgłębszym pragnieniem jest uwolnić się od egocentrycznych myśli, musimy to robić. Kiedy czynimy ten wysiłek, zaspokajane jest nasze najgłębsze pragnienie i tam jest Nirwana. Zanim zdecydujecie się to robić, macie trudności, ale kiedy raz zaczniecie to robić, nie macie żadnych. Wasz wysiłek zaspokaja wasze najgłębsze pragnienie. Nie ma innej drogi do osiągnięcia spokoju. Spokój umysłu nie oznacza, że powinniście powstrzymać swą działalność. Prawdziwy spokój powinno się znajdować w samym działaniu. Mówimy: Łatwo jest mieć spokój w niedziałaniu, trudno jest mieć spokój w działaniu, ale spokój w działaniu jest prawdziwym spokojem".

Gdy już praktykowaliście przez jakiś czas, zdajecie sobie sprawę, że zrobienie szybkiego, niezwykłego postępu nie jest możliwe. Chociaż próbujecie bardzo mocno, postęp dokonuje sig zawsze krok po kroku. Nie jest to jak wyjście na ulewę, podczas której wiecie, kiedy stajecie się mokrzy. We mgle nie wiecie, że stajecie się mokrzy, lecz w miarę jak idziecie dalej, stopniowo mokniecie. Jeśli wasz umysł ma jakieś wyobrażenie postępu, możecie powiedzieć: „Och, to tempo jest okropne!". Ale w rzeczywistości tak nie jest. Kiedy zmokniecie we mgle, bardzo trudno jest się wysuszyć. Nie ma więc potrzeby martwić się o postęp. Jest to podobne do uczenia się obcego języka; nie możecie tego zrobić za jednym zamachem, ale opanujecie go poprzez ustawiczne powtarzanie. Oto sposób praktyki soto. Możemy powiedzieć że uczynimy postęp po trochu, albo że nawet nie spodziewamy się postępu. Wystarczy po prostu być szczerym i czynić nasz pełny wysiłek w każdej chwili. Nie ma żadnej Nirwany poza naszą praktyką.


NIC SPECJALNEGO

Jeżeli będziesz kontynuować tę prostą praktykę każdego dnia, uzyskasz cudowna moc. Zanim ją osiągniesz - wydaje się czymś niezwykłym, kiedy ją zdobywasz - staje się czymś zwyczajnym."


Nie mam ochoty mówić po zazen. Czuję, że praktyka zazen wystarcza. Ale jeśli muszę coś powiedzieć, myślę, że chciałbym mówić o tym, jak cudownie jest praktykować zazen. Naszym celem jest po prostu nieustanne utrzymywanie tej praktyki. Ta praktyka rozpoczęła się od czasu bez początku i będzie kontynuowana w nieskończoną przyszłość. Ściśle mówiąc, nie ma dla ludzkiej istoty innej praktyki niż właśnie ta. Nie ma innej drogi niż ta droga życia. Praktyka zen jest bezpośrednim wyrazem naszej prawdziwej natury.

Oczywiście, cokolwiek robimy jest wyrazem naszej prawdziwej natury, ale bez praktyki trudno jest to sobie uświadomić. Naszą ludzką naturą i naturą każdego istnienia jest bycie aktywnym. Tak długo jak jesteśmy żywi, zawsze coś robimy. Ale dopóki myślisz „ja robię to", „muszę to robić" albo „ja muszę osiągnąć coś wyjątkowego", nie robisz właściwie nic. Kiedy się poddasz, kiedy przestaniesz chcieć czegokolwiek, kiedy już nie próbujesz zrobić niczego specjalnego, wówczas robisz coś. Kiec!; w tym, co robisz, nie ma pojęcia korzyści, wówczas robisz coś. W zazen to, co sig robi, nie jest robione w jakimś celu. Możesz czuć się tak, jak gdybyś robił coś specjalnego, lecz w rzeczywistości jest to tylko wyraz twojej prawdziwej natury; jest to działanie, które zaspokaja twoje najgłębsze pragnienie. Ale tak długo, jak będziesz uważał, że praktykujesz zazen ze względu na coś, nie będzie to prawdziwa praktyka.

Jeżeli będziesz kontynuować tę prostą praktykę każdego dnia, uzyskasz cudowną moc. Zanim ją osiągniesz, wydaje się czymś niezwykłym, ale kiedy ją zdobywasz, nie jest to nic specjalnego. To jesteś po prostu ty sam, nic szczególnego. Jak mówi chiński poemat: „Poszedłem. i wróciłem. Nic specjalnego. Rodzan słynie ze swych gór okrytych mgłą; Sekko ze swej wody". Ludzie myślą, że ujrzenie słynnego pasma gór okrytych mgłami, i wody, o której mówi się, że pokrywa całą ziemię, musi być cudowną rzeczą. Ale jeśli się tam udasz, zobaczysz po prostu wodę i góry. Nic specjalnego.

Jest pewnego rodzaju tajemnicą, że ludziom, którzy nie mieli doświadczenia oświecenia, wydaje się ono czymś cudownym. Ale jeśli je osiągają, jest niczym. A jednak nie jest niczym. Czy rozumiesz? Dla matki posiadanie dzieci nie jest niczym szczególnym. To jest zazen. A więc jeśli kontynuujesz praktykę, wciąż i wciąż, osiągniesz coś - nic specjalnego, lecz pomimo to coś. Możesz powiedzieć: „uniwersalna natura", czy „Natura Buddy" czy „oświecenie". Możesz to nazwać wieloma imionami, ale dla osoby, która to posiada, jest to niczym i jest to czymś.

Kiedy wyrażamy naszą prawdziwą naturę, jesteśmy istotami ludzkimi. Jeżeli tego nie robimy, nie wiemy czym jesteśmy. Nie jesteśmy zwierzęciem, ponieważ chodzimy na dwóch nogach. Jesteśmy czymś różnym od zwierzęcia, ale czym jesteśmy? Możemy być upiorem; nie wiemy, jak siebie nazwać. Takie stworzenie w rzeczywistości nie istnieje. Jest złudzeniem. Nie jesteśmy już ludzką istotą, ale przecież istniejemy. Kiedy zen nie jest zen, nic nie istnieje. Moja mowa intelektualnie nie ma sensu, ale jeśli doświadczycie prawdziwej praktyki, zrozumiecie, o co mi chodzi. Jeśli coś istnieje, to ma swoją własną prawdziwą naturę, swoją Naturę Buddy. W sutrze Parinirwana Budda mówi: „Wszystko ma Naturę Buddy", lecz Dogen odczytuje to w następujący sposób: „Wszystko jest Naturą Buddy". Jest to różnica. Jeśli powiesz „wszystko ma Naturę Buddy", to oznacza, że Natura Buddy jest w każdym istnieniu, a więc Natura Buddy i każde istnienie są czymś różnym od siebie. Ale gdy mówisz: „wszystko jest Naturą Buddy", oznacza to, że wszystko jest Naturą Buddy. Kiedy nie ma Natury Buddy, nie ma w ogóle niczego. Coś poza Naturą Buddy jest po prostu złudzeniem. Może istnieć w waszym umyśle, ale w rzeczywistości taka rzecz nie istnieje.

A więc być ludzką istotą to być Buddą. Natura Buddy jest po prostu inną nazwą ludzkiej natury, naszej prawdziwej ludzkiej natury. Tak więc, chociaż niczego nie robisz, w rzeczywistości robisz coś. Wyrażasz siebie. Wyrażasz swoją prawdziwą naturę. Twoje oczy będą wyrażały, twój głos będzie wyrażał, twoje zachowanie będzie wyrażało. Najważniejszą rzeczą jest wyrazić swoją prawdziwą naturę w najprostszy, najbardziej stosowny sposób i docenić ją w najmniejszym istnieniu.

Kiedy kontynuujesz tę praktykę, tydzień po tygodniu, rok po roku, twoje doświadczenie będzie się stawało coraz głębsze i obejmie wszystko, co robisz w swoim codziennym życiu. Najważniejszą rzeczą jest zapomnieć o wszystkich pojęciach korzyści, o wszystkich dualistycznych wyobrażeniach. Innymi słowy, po prostu praktykuj zazen w określonej postawie. Nie myśl o niczym. Po prostu pozostawaj na swojej poduszce nie spodziewając się niczego. Z czasem odzyskasz swoją prawdziwą naturę. To znaczy, twoja własna prawdziwa natura odzyskuje samą siebie.


CZĘŚĆ DRUGA – WŁAŚCIWA POSTAWA

DROGA PROSTOLINIJNEGO UMYSLU

Nawet gdyby słońce miało wzejść na zachodzie, bodhisattwa ma tylko jedna drogę ".


Celem mojego wykładu nie jest danie wam jakiegoś intelektualnego rozumienia, ale po prostu wyrażenie mojego uznania dla naszej praktyki zen. Móc siedzieć z wami w zazen to bardzo niezwykłe. Oczywiście, wszystko co robimy jest niezwykłe, ponieważ samo nasze życie jest niezwykłe. Budda powiedział: „Docenianie swego ludzkiego życia jest rzeczą tak rzadką jak ziemia na paznokciu". Jak wiecie, ziemia rzadko przykleja się do paznokcia. Nasze ludzkie życie jest rzadkie i cudowne; kiedy siedzę, chcę już tak pozostać na zawsze, ale zachęcam się do praktykowania czegoś innego, na przykład do śpiewania sutry lub do robienia pokłonów. A kiedy robię pokłony, myślę: „To jest cudowne". Lecz muszę znowu zmienić swoją praktykę, aby śpiewać sutrę. Tak więc, celem mojej mowy jest wyrażenie uznania, to wszystko. Naszą drogą nie jest siedzieć, żeby coś osiągnąć, lecz by wyrazić naszą prawdziwą naturę. Oto nasza praktyka.

Dla wyrażenie siebie, swojej prawdziwej natury, powinien istnieć jakiś naturalny i stosowany sposób wyrazu. Nawet kołysanie się w prawo i lewo, kiedy siadacie czy powstajecie z zazen, jest wyrazem was. Nie jest to przygotowanie do praktyki czy odprężenie po praktyce, jest to część praktyki. Nie powinniśmy więc robić tego tak, jakbyśmy przygotowywali się do czegoś jeszcze. Tak powinno być w waszym codziennym życiu. Według Dogena, gotowanie czy przyrządzanie jakiegoś pożywienia nie jest przygotowywaniem: jest praktyką. Gotowanie nie jest tylko przygotowywaniem pożywienia dla kogoś czy dla siebie - jest wyrażaniem twojej szczerości. A więc, kiedy gotujesz, powinieneś wyrażać siebie w swoim działaniu w kuchni. Powinieneś mieć na to wiele czasu, powinieneś pracować nad tym, nie mając niczego w swoim umyśle i nie spodziewając się niczego. Powinieneś po prostu gotować! To również jest wyrazem naszej szczerości, częścią naszej praktyki. Konieczne jest siedzieć w ten sposób w zazen, ale siedzenie nie jest naszą jedyną drogą. Cokolwiek robicie, powinno to być wyrazem głębokiej aktywności. Powinniście doceniać to, co robicie. Nie ma przygotowywania się do czegoś innego.

Droga bodhisattwy zwana jest „drogą jedności umysłu" lub „torem kolejowym, długim na tysiące mil". Tor kolejowy jest zawsze taki sam. Gdyby miał stać się szerszy czy węższy, byłoby to katastrofalne. Dokądkolwiek zmierzacie, tor kolejowy jest zawsze taki sam. To jest droga bodhisattwy. A więc nawet gdyby słońce miało wzejść na zachodzie, bodhisattwa ma tylko jedną drogę. Jego drogą, w każdej chwili, jest wyrażanie swojej natury i swojej szczerości.

Mówimy o torze kolejowym, ale w rzeczywistości czegoś takiego nie ma. Szczerość sama jest torem kolejowym. Widoki, które postrzegamy z pociągu, będą się zmieniały, lecz zawsze zdążamy tym samym torem. I nie ma żadnego początku czy końca tego toru. Jest to tor bez początku i bez końca. Nie ma ani punktu rozpoczęcia, ani celu, niczego do osiągnięcia. Samo podążanie torem jest po prostu naszą drogą. Oto natura naszej praktyki zen.

Lecz kiedy zaczniecie się interesować torem kolejowym, pojawia się niebezpieczeństwo. Nie powinniście dostrzegać toru kolejowego. Jeśli będziecie patrzyli na tor, zakręci wam się w głowie. Po prostu doceniajcie widoki, jakie widzicie z pociągu. To jest nasza droga. Pasażerowie nie muszą interesować się torem. Ktoś się nim zajmie; Budda się nim zajmie. Ale czasami próbujemy objaśnić tor kolejowy, ponieważ stajemy się ciekawi, gdy coś jest zawsze takie samo. Dziwimy się: „Jak to jest możliwe, aby bodhisattwa był zawsze taki sam? Co jest jego tajemnicą?". Lecz nie ma żadnej tajemnicy. Każdy ma taką samą mutrę jak tor kolejowy.

Było dwóch dobrych przyjaciół, Ciokei i Hofuku. Rozmawiali o drodze bodhisattwy i Ciokei powiedział:„Nawet gdyby arahat (oświecony) miał mieć złe pragnienia, to Tathagata (Budda) nie ma dwóch rodzajów słów. Mówię, że Tathagata wypowiada słowa, ale nie są to słowa dualistyczne". Hofuku powiedział: „Chociaż tak mówisz, twój komentarz nie jest doskonały". Coikei zapytał: „Jak ty rozumiesz słowa Tathagaty?".


Hofuku powiedział: „Dosyć mówiliśmy, napijmy się więc herbaty!". Hofuku nie dał swojemu przyjacielowi odpowiedzi, ponieważ nie jest możliwe danie słownej interpretacji naszej drogi. Mimo to, jako część swojej praktyki, ci dwaj przyjaciele dyskutowali o drodze bodhisattwy, mimo że nie spodziewali się znaleźć nowej interpretacji. Tak więc Hofuku odpowiedział: „Nasza dyskusja jest skończona. Napijmy się herbaty!".

To bardzo dobra odpowiedź, nieprawdaż? Tak samo jest z moją mową - kiedy skończy się moja mowa, skończy się wasze słuchanie. Nie ma potrzeby zapamiętywania tego, co mówię, nie ma potrzeby rozumienia tego, co mówię. Wyrozumiecie, macie pełne rozumienie wewnątrz siebie. Nie ma żadnego problemu.


POWTARZANIE

Jeśli utracicie decha powtarzania, wasza praktyka stanie się bardzo trudna ".


Indyjska myśl i praktyka, z którymi zetknął się Budda, były oparte na koncepcji istot ludzkich jako kombinacji elementów duchowych i fizycznych. Hindusi myśleli, że fizyczna strona człowieka więzi stronę duchową, tak więc ich religijna praktyka była nakierowana na uczynienie elementu fizycznego słabszym w celu uwolnienia i wzmocnienia ducha. Dlatego praktyka, z którą Budda zetknął się w Indiach, kładła nacisk na ascetyzm. Ale kiedy Budda praktykował ascezę, stwierdził, że nie ma granicy w usiłowaniu fizycznego oczyszczenia się i że czyni to praktykę religijną bardzo idealistyczną. Ten rodzaj wojny z ciałem może się zakończyć tylko wtedy, gdy umrzemy. Ale według myśli indyjskiej, powrócimy w następnym życiu i jeszcze kolejnym życiu, aby powtarzać tę walkę wciąż na nowo, nie osiągając nigdy doskonałego oświecenia. Ale jeśli nawet myślicie, że możecie swoją fizyczną siłę dostatecznie osłabić, aby wyzwolić moc duchową, będzie to zdawało egzamin tak długo, jak długo będziecie kontynuowali swoją ascetyczną praktykę. Gdy wrócicie do codziennego życia, będziecie musieli wzmocnić ciało, ale potem trzeba będzie osłabić je ponownie, żeby odzyskać duchową moc. A następnie będziecie musieli powtarzać ten proces wciąż i wciąż na nowo. Być może jest to zbyt wielkie uproszczenie praktyki indyjskiej, z którą zetknął się Budda, i możemy się z tego śmiać, lecz naprawdę niektórzy ludzie kontynuują tę praktykę po dzień dzisiejszy. Czasem ta idea ascetyzmu tkwi głęboko w ich umysłach, choć nie zdają sobie z tego sprawy. Jednak praktykowanie w ten sposób nie przyniesie żadnego postępu.

Droga Buddy była zupełnie inna. Początkowo studiował indyjską praktykę swojego czasu i kraju praktykując ascetyzm. Lecz nie interesowały go elementy składające się na ludzkie istoty ani metafizyczne teorie istnienia. Bardziej zajmowało go to, w jaki sposób on sam istnieje w danym momencie, o to mu chodziło. Chleb robi się z mąki. To, w jaki sposób mąka staje się chlebem, kiedy zostaje włożona do pieca, było dla Buddy rzeczą najważniejszą. Jego głównym zainteresowaniem było to, w jaki sposób stajemy się oświeconymi. Osoba oświecona jest jakąś doskonałą, pożądaną postacią, dla siebie i innych. Budda chciał odkryć, w jaki sposób ludzkie istoty rozwijają ten idealny charakter w jaki sposób różni mędrcy w przeszłości stawali się mędrcami. Żeby odkryć, w jaki sposób ciasto staje się chlebem, robił je wciąż i wciąż na nowo, aż odniósł pełne powodzenie. To była jego praktyka.

Ale gotowanie tej samej rzeczy wciąż i wciąż każdego dnia może nie być dla nas bardzo zajmujące. Możecie powiedzieć, że jest to raczej nudne. Jeśli utracicie ducha powtarzania, stanie się to bardzo trudne, ale nie będzie to trudne, jeśli będziecie pełni siły i witalności. W każdym razie nie możemy trwać nieruchomo, musimy coś robić. A więc, cokolwiek robicie, powinniście być bardzo spostrzegawczy, uważni i czujni. Naszą drogą jest włożenie ciasta do pieca i uważne obserwowanie go. Kiedy raz poznacie, jak ciasto staje się chlebem, zrozumiecie oświecenie. A więc naszą główną troską jest to, w jaki sposób fizyczne ciało staje się mędrcem. Nie interesuje nas tak bardzo, czym jest mąka lub czym jest ciasto albo czym jest mędrzec. Mędrzec jest mędrcem. Metafizyczne interpretacje ludzkiej natury nie są istotne.

Tak więc rodzaj praktyki, na który kładziemy nacisk, nie może być zbyt idealistyczny. Jeśli artysta stanie się zbyt idealistyczny, popełni samobójstwo, ponieważ będzie istniała wielka przepaść pomiędzy jego ideałem a jego rzeczywistymi możliwościami. Ponieważ nie będzie miał

dostatecznie długiego mostu, aby móc przejść przez tę przepaść, zacznie rozpaczać. Taka jest właśnie zwykle droga duchowa. Ale nasza droga duchowa nie jest tak idealistyczna. W pewnym sensie powinniśmy być idealistami, powinniśmy przynajmniej być zainteresowani w robieniu chleba, który dobrze wygląda i smakuje! Właściwą praktyką jest powtarzanie wciąż i wciąż od nowa, dopóki nie odkryjecie, jak stać się chlebem. W naszej drodze nie ma żadnej tajemnicy. Naszą drogą jest po prostu praktykowanie zazen i wkładanie siebie do pieca.


ZEN I EKSCYTACJA

Zen nie jest rodzajem ekscytacji, lecz koncentrowaniem się na naszym zwykłym, codziennym życia".


Mój mistrz zmarł, kiedy miałem trzydzieści jeden lat. Chociaż chciałem poświęcić się jedynie praktyce zen w klasztorze Eiheidzi, musiałem przejąć obowiązki mojego mistrza w jego świątyni. Byłem bardzo zajęty, a będąc tak młodym, miałem wiele trudności. Te trudności dały mi pewne doświadczenie, ale nie znaczyło to nic w porównaniu z prawdziwą, spokojną, pogodną drogą życia.

Utrzymywanie stałej drogi jest dla nas rzeczą konieczną. Zen nie jest rodzajem ekscytacji, lecz koncentrowaniem się na naszym zwykłym, codziennym życiu. Jeśli jesteście zbyt zajęci i zbyt podnieceni, wasz umysł staje się wzburzony i szorstki. To nie jest dobre. Próbujcie, jeśli to jest możliwe, być zawsze spokojni i radośni i powstrzymywać się od podniecenia. Zazwyczaj stajemy się coraz bardziej zajęci, dzień po dniu, rok po roku, szczególnie w naszym nowoczesnym świecie. Jeśli po długim czasie odwiedzamy stare, znajome miejsca, jesteśmy zadziwieni zmianami. Nic na to nie można poradzić. Lecz jeśli zainteresuje nas jakaś ekscytacja albo własna przemiana, zaplączemy się całkowicie w pełne krzątaniny życie i będziemy zgubieni. Jeśli jednak wasz umysł jest spokojny i stały, molecie trzymać się z dala od hałaśliwego świata, nawet jeśli jesteście w jego środku. Pośród hałasu i zmian wasz umysł będzie spokojny i zrównoważony.


Zen nie jest czymś, czym należy się ekscytować. Niektórzy ludzie zaczynają praktykować zen po prostu z ciekawości i stają się tylko jeszcze bardziej zajęci. Jeśli twoja praktyka czyni cię gorszym, to jest to absurdalne. Myślę, że jeśli zaczniecie od ćwiczenia zazen raz na tydzień, to będziecie dostatecznie zajęci. Nie bądźcie zbytnio zainteresowani zen. Kiedy młodzi ludzie zaczynają się ekscytować zen, często porzucają naukę i idą na jakąś górę czy do lasu, żeby tam siedzieć. Ten rodzaj zainteresowania nie jest prawdziwym zainteresowaniem.

Po prostu kontynuujcie swoją spokojną, zwykłą praktykę, a wasz charakter zbuduje się. Jeśli wasz umysł jest stale zajęty, nie będzie czasu na budowanie i nie osiągniecie powodzenia, szczególnie jeśli będziecie nad tym zbyt ciężko pracować. Budowanie charakteru podobne jest do robienia chleba - musicie mieszać ciasto po troszeczku, krok po kroku, i potrzebna jest umiarkowana temperatura. Znacie siebie całkiem dobrze i wiecie, jakiej potrzebujecie temperatury. Wiecie dokładnie, czego wam potrzeba. Lecz jeśli staniecie się zbyt podekscytowani, zapomnicie jaka temperatura jest dla was dobra i utracicie swoją drogę. To jest bardzo niebezpieczne.

To samo powiedział Budda o dobrym poganiaczu wołu. Poganiacz wie, jak wielki ładunek może unieść wół i nie pozwala, aby został on przeciążony. Znacie swoją drogę i stan swojego umysłu. Nie nieście zbyt wiele! Budda powiedział również, ie budowanie osobowości podobne jest do budowania tamy. Powinniście być bardzo ostrożni przy robieniu grobli. Jeśli spróbujecie zrobić to od razu, woda przezeń przecieknie. Sypcie groblę troskliwie, a otrzymacie w końcu piękną tamę dla zbiornika wody.

Nasz pozbawiony ekscytacji sposób praktyki może robić bardzo ujemne wrażenie. Lecz to tylko pozory. Jest to mądra i skuteczna droga pracowania nad sobą. Tyle, że bardzo prosta. Wiem, że tę kwestię jest ludziom bardzo trudno zrozumieć, szczególnie ludziom młodym. Z drugiej strony, mole się wydawać, że mówię o osiąganiu stopniowym. Również i tak nie jest. W istocie jest to droga natychmiastowa, bowiem kiedy wasza praktyka jest spokojna i zwyczajna, codzienne życie samo w sobie jest oświeceniem.


WŁAŚCIWY WYSIŁEK

Jeśli wasza praktyka jest dobra, możecie poczuć się z niej dumni. To, co robicie, jest dobre, ale do tego dodane jest coś jeszcze. Dodatkiem jest duma. Właściwy wysiłek to pozbywanie się dodatków".


Najważniejszą rzeczą w naszej praktyce jest dokonywanie właściwego, czyli doskonałego wysiłku. Konieczny jest właściwy wysiłek skierowany we właściwą stronę. Jeśli wasz wysiłek zwrócony jest w złym kierunku, szczególnie kiedy nie jesteście tego świadomi, jest to wysiłek daremny. W naszej praktyce wysiłek powinien być skierowany od osiągania do nieosiągania.

Zazwyczaj, kiedy coś czynicie, chcecie coś osiągnąć, przywiązujecie się do jakiegoś celu. Od osiągania do nieosiągania oznacza bycie wolnym od niepotrzebnych i złych rezultatów wysiłku. Jeśli robicie coś w duchu nieosiągania, jest w tym dobra jakość. Tak więc wystarczy czynić coś bez żadnego szczególnego wysiłku. Kiedy robicie jakiś specjalny wysiłek, aby coś osiągnąć, jakąś nadmierną jakość, wplątuje się w to dodatkowy element. Powinniście się pozbywać niepotrzebnych rzeczy. Jeśli wasza praktyka będzie dobra, staniecie się z niej dumni nie będąc tego świadomymi. Ta duma jest dodatkiem. To, co robicie, jest dobre, ale do tego dodane jest jeszcze coś. Powinniście się więc pozbyć tego czegoś, co jest dodatkowe. Ta sprawa jest bardzo, bardzo ważna, ale zazwyczaj nie jesteśmy dostatecznie wrażliwi, żeby to sobie uprzytomnić i idziemy w złym kierunku.

Ponieważ wszyscy robimy tak samo, popełniamy ten sam błąd, nie zdajemy sobie z tego sprawy. Tak więc nie uświadamiając sobie tego, popełniamy wiele błędów. I stwarzamy problemy w relacjach między ludźmi. Ten rodzaj złego wysiłku zwany jest „mieć obsesję dharmy" lub „mieć obsesję praktyki". Jesteście zaplątani w jakieś wyobrażenia dotyczące praktyki czy osiągnięcia i nie możecie się z tego wydostać. Kiedy jesteście zaplątani w jakieś dualistyczne wyobrażenie, oznacza to, że wasza praktyka nie jest czysta. Poprzez czystość nie rozumiemy polerowania czegoś, aby jakąś nieczystą rzecz uczynić czystą. Poprzez czystość rozumiemy po prostu rzeczy takimi, jakie one są. Kiedy coś jest dodane, jest to nieczyste. Kiedy coś staje się dualistyczne, nie jest to czyste. Jeśli myślicie, że otrzymacie coś z praktykowania zazen, to już zaplątani jesteście w nieczystą praktykę. Słusznym jest powiedzieć, że istnieje praktyka i istnieje oświecenie, ale nie powinniście dać się usidlić takim stwierdzeniom. Nie powinniście być przez nie kalani. Kiedy praktykujecie zazen, po prostu praktykujecie zazen. Jeśli oświecenie przychodzi, to po prostu przychodzi. Nie powinniście się przywiązywać do osiągania. Prawdziwa jakość zazen istnieje zawsze, nawet jeśli nie jesteście tego świadomi; zapomnijcie więc to wszystko, o czym sądzicie, że osiągnęliście dzięki zazen. Po prostu róbcie swoje. Jakość zazen wyrazi się sama i wówczas będziecie Ją „mieli".

Ludzie zapytują, co oznacza praktykowanie zazen bez żadnego pojęcia korzyści, jaki wysiłek konieczny jest dla tego rodzaju praktyki. Odpowiedź brzmi: wysiłek uwolnienia się od czegoś dodatkowego w naszej praktyce. Jeśli pojawia się jakieś dodatkowe pojęcie, powinniście próbować je powstrzymać, powinniście trwać w czystej praktyce, na to nakierowany jest nasz wysiłek.

Mówimy: „Usłyszeć dźwięk jednej klaszczącej dłoni". Zazwyczaj dźwięk klaskania czyniony jest dwiema dłońmi i myślimy, że klaskanie jedną dłonią nie wywołuje w ogóle żadnego dźwięku. Ale w rzeczywistości dłoń jest dźwiękiem. Nawet jeśli tego nie słyszycie, dźwięk istnieje. Jeśli klaśniecie dwiema dłońmi, możecie usłyszeć dźwięk. Ale gdyby dźwięk nie istniał już przed waszym klaśnięciem, nie moglibyście wywołać dźwięku. Zanim go wywołacie, dźwięk istnieje. Ponieważ dźwięk istnieje, możecie go wywołać i możecie go usłyszeć. Dźwięk jest wszędzie. Jeśli go tylko praktykujecie, dźwięk istnieje. Nie próbujcie go usłyszeć. Jeśli go nie słyszycie, dźwięk jest wszędzie. Ponieważ próbujecie go usłyszeć - dźwięk czasami jest, a czasami go nie ma. Czy rozumiecie? Nawet jeśli nic nie robicie, zawsze macie jakość zazen. Lecz gdy jej szukacie, próbujecie ją zobaczyć, nie macie tej jakości.

Żyjesz w tym świecie jako jedna istota, ale zanim przybierzesz formę istoty ludzkiej, już tam jesteś, zawsze tam. Jesteśmy zawsze tutaj. Czy rozumiesz? Myślisz, że zanim się urodziłeś, nie było cię tutaj. Ale jak mógłbyś się pojawić na tym świecie, kiedy ciebie nie ma? Możesz pojawić sig na świecie, ponieważ już tam jesteś. Również coś, co nie istnieje, nie może zniknąć. Coś może zniknąć, ponieważ istnieje. Możesz myśleć, że kiedy umierasz, to znikasz, przestajesz istnieć. ' Ale nawet jeśli znikasz, coś co istnieje, nie może przestać istnieć. To jest magia. My sami nie możemy rzucić na ten świat żadnych czarów. Świat jest swoją własną magią. Jeśli na coś patrzymy, może to zniknąć z naszego widoku, ale jeśli nie próbujemy tego zobaczyć, wówczas to coś nie może zniknąć. Coś może zniknąć, ponieważ to obserwujecie, ale jeśli nikt nie obserwuje - jak jest możliwe, aby coś zniknęło? Jeśli ktoś cię pilnuje, możesz przed nim uciec, ale jeśli nikt cię nie pilnuje, nie możesz uciec od siebie.

Nie próbujcie więc ujrzeć czegoś szczególnego, nie próbujcie osiągnąć niczego specjalnego. Już wszystko macie w swojej własnej czystej jakości. Jeśli rozumiecie ten ostateczny fakt, to nie ma lęku. Może oczywiście istnieć jakaś trudność, ale nie ma żadnego lęku. Jeśli ludzie doświadczają trudności nie uświadamiając ich sobie - jest to prawdziwa trudność. Mogą się wydawać bardzo pewni siebie, mogą myśleć, że robią wielki wysiłek we właściwym kierunku, ale nie wiedzą, że to, co robią, wynika z lęku. Dla nich coś może zniknąć. Ale jeśli nasz wysiłek skierowany jest we właściwą stronę, wówczas nie ma leku przed utraceniem czegokolwiek. Nawet jeśli wysiłek skierowany jest w złym kierunku, to jeśli jesteście tego świadomi, nie popełnicie błędu. Nie ma nic do stracenia. Jest to tylko stała, czysta jakość właściwej praktyki.


BEZ ŚLADU

Kiedy coś robicie powinniście się spalić całkowicie, nie pozostawiając po sobie śladów, tak jak dobre ognisko".


Kiedy praktykujemy zazen, nasz umysł jest spokojny i prosty. Ale zazwyczaj nasz umysł jest bardzo zajęty i skomplikowany i trudno nam jest skoncentrować się na tym, co robimy. Jest tak, ponieważ myślimy, zanim działamy, i to myślenie pozostawia pewien ślad. Z góry powzięte wyobrażenia rzucają cień na nasze działanie. Myślenie nie tylko pozostawia ślad czy cień, ale dostarcza nam również wiele pojęć o innych naszych działaniach i sprawach. Te ślady i pojęcia czynią nasze umysły bardzo skomplikowanymi. biedy czynimy coś z całkiem prostym, czystym umysłem, nie mamy żadnych pojęć czy cieni i nasze działanie jest mocne i. bezpośrednie. Ale kiedy robimy coś ze skomplikowanym umysłem, w związku z innymi sprawami; ludźmi czy też społeczeństwem, nasze działanie staje się bardzo złożone.

Większość ludzi podczas wykonywania jednej czynności ma w głowie dwie lub trzy myśli. Istnieje powiedzenie: „Złapać dwie sroki za ogon". To jest to, co ladzie zazwyczaj próbują robić. Ponieważ chcą złapać zbyt wiele ptaków, trudno jest im skoncentrować się na jednym działaniu i mogą w rezultacie nie złapać w ogóle żadnego ptaka! Ten rodzaj myślenia zawsze pozostawia swój ślad na ich działaniu. Ten cień właściwie nie jest samym myśleniem. Oczywiście często trzeba obmyśleć czy przygotować coś zanim przystąpimy do działania. Lecz właściwe myślenie nie pozostawia żadnego śladu. Myślenie, które pozostawia ślady, wynika z waszego względnego, pomieszanego umysłu. Względny umysł jest umysłem, który stawia siebie w związku z innymi rzeczami, w ten sposób ograniczając się. Jest to ten mały umysł, który tworzy pojęcie korzyści i pozostawia po sobie ślady:

Jeśli pozostawicie na swoim działaniu ślad swego myślenia, będziecie przywiązani da tego śladu. Na przykład możecie powiedzieć: „Oto co zrobiłem!". Ale w-rzeczywistości tak nie jest. Przypominając sobie coś, możecie powiedzieć: „Zrobiłem taką i taką rzecz w pewien sposób", ale w rzeczywistości to nie jest nigdy dokładnie to, co się wydarzyło. Kiedy w ten sposób myślicie; ograniczacie rzeczywiste doświadczenie tego, co zrobiliście. A więc jeśli przywiązujecie się do wyobrażenia o tym, co zrobiliście, wikłacie się w samolubne myślenie.

Często myślimy, że to, co zrobiliśmy, jest: dobre, ale w rzeczywistości może tak nie być. Kiedy się starzejemy, gęsto jesteśmy bardzo dumni z tego, co zrobiliśmy. Kiedy inni słuchają., jak ktoś z dumą opowiada o tym, czego dokonał, czują się dziwnie, ponieważ wiedzą, że jego wspomnienie jest jednostronne. Wiedzą, że to, co im powiedział, nie jest dokładnie tym, co uczynił. Co więcej, jeśli będzie dumny z tego co zrobił, ta duma stworzy mu pewien problem. Jeśli będzie powtarzał w ten sposób swoje wspomnienia, jego osobowość będzie coraz bardziej wypaczona, aż etanie się nieznośnym uparciuchem. Jest to przykład pozostawiania śladu swojego myślenia. Nie powinniśmy zapominać o tym, co zrobiliśmy, ale powinno to być wolne od dodatkowego śladu. Pozostawić ślad to nie to samo, co pamiętać o czymś. Musimy pamiętać o tym, co zrobiliśmy, lecz nie powinniśmy w jakiś specjalny sposób przywiązywać się do tego. To, co nazywamy „przywiązaniem", to są po prostu ślady naszej myśli i działania.

Aby nie pozostawić żadnych śladów, kiedy coś robicie, powinniście robić to całym waszym ciałem i umysłem, powinniście być skoncentrowani na tym, co robicie. Powinniście robić to do końca, tak jak spala się dobre ognisko. Nie ,powinniście być dymiącym ogniem. Powinniście spalać się całkowicie. Jeśli nie będziecie się spalali całkowicie, na tym, co zrobicie, zostanie wasz ślad. Coś w was pozośtaf~ie, coś co nie jest całkowicie spalone. Działanie zen jest działaniem, które spala się całkowicie, nie pozostawiając niczego prócz popiołów. To jest cel naszej praktyki. To jest to, co miał na myśli Dogen, kiedy powiedział: „Popioły nie stają się na powrót drewnem na opał". Popiół jest popiołem. Popiół powinien być w całości popiołem. Drewno na opał powinno być drewnem na opał. Kiedy tak działamy, jedno działanie obejmuje wszystko.

Tak więc nasza praktyka nie jest sprawą jednej lub dwóch godzin, jednego dnia czy jednego roku. Jeśli praktykujecie zazen całym swoim ciałem i umysłem, choćby przez chwilę, to jest to zazen. A więc chwila po chwili powinniście poświęcać się swojej praktyce: Gdy coś zrobiliście, nie powinno w was nic pozostać. Ale to nie oznacza, żeby całkiem o tym zapomnieć. Jeśli to rozumiecie, zniknie całe dualistyczne myślenie i wszystkie problemy życia.

Kiedy praktykujecie, jednoczycie się z zen. Nie ma was i nie ma zazen. Kiedy się kłaniacie, nie ma Buddy i nie ma was. Jest jedno całkowite kłanianie się, to wszystko. To jest nirwana. Kiedy Budda przekazywał naszą praktykę Mahakaśjapie, po prostu z uśmiechem uniósł kwiat. Tylko Mahakaśjapa zrozumiał, o co chodziło, nikt inny tego nie pojął. Nie wiemy, czy jest to zdarzenie historyczne czy też nie, ale coś to oznacza. Jest to zobrazowanie naszej tradycyjnej drogi. Działanie, które obejmuje wszystko, jest prawdziwym działaniem, a tajemnica tego działania przekazywana jest od Buddy do nas. To jest praktyka zen, a nie jakaś nauka nauczana przez Buddę czy jakieś zasady życia ustanowione przez niego. Nauka czy zasady powinny być zmieniane stosownie do miejsca lub stosownie do ludzi, którzy ich przestrzegają, lecz sekret tej praktyki nie może być zmieniony. Jest on zawsze prawdziwy.

Tak więc, nie ma dla nas żadnej innej drogi życia na tym świecie. Myślę, że jest to całkowicie prawdziwe, łatwe do przyjęcia; łatwe do zrozumienia i łatwe do praktykowania. Jeśli porównacie sposób życia oparty na tej praktyce z tym, co dzieje się na świecie czy w społeczeństwie, odkryjecie, jak cenna jest prawda, którą pozostawił nam Budda. Jest ona całkiem prosta i jej praktyka jest całkiem prosta. Ale chociaż tak jest, nie powinniśmy jej lekceważyć, jej wielka wartość musi zostać odkryta. Zazwyczaj kiedy coś jest proste, mówimy: „Och, wiem o tym! To całkiem proste. Wszyscy o tym wiedzą". Lecz jeśli nie odkryjemy wartości tego czegoś, będzie to pozbawione znaczenia. Jest to równoznaczne z niewiedzą. Im bardziej będziecie rozumieli kulturę, tym lepiej zrozumiecie, jak prawdziwa i niezbędna jest ta nauka. Zamiast tylko krytykować swoją kulturę, powinniście poświęcić ciało i umysł tej prostej drodze. Wówczas społeczeństwo i kultura wyrosną z was. Krytycyzm może być usprawiedliwiony w przypadku ludzi; którzy są przywiązani do swojej kultury. Ich krytyczna postawa oznacza, że powracają do prostej prawdy pozostawionej przez Buddę. Ale nasze podejście oznacza bycie skoncentrowanym na prostej, podstawowej praktyce i na prostym podstawowym rozumieniu życia. W naszym działaniu nie powinno być żadnych śladów. Nie powinniśmy się przywiązywać do żadnych wyszukanych wyobrażeń ani do pięknych rzeczy. Nie powinniśmy szukać czegoś dobrego. Prawda jest zawsze blisko, w zasięgu ręki.


BOŻE DAWANIE

Dawanie jest nieprzywiązywaniem się, to znaczy samo nieprzywiązywanie się do czegokolwiek jest dawaniem".


Każde istnienie w naturze, każde istnienie w ludzkim świecie, każde dzieło tworzone przez nas w dziedzinie kultury jest czymś, co mówiąc względnie, zostało dane lub jest nam dawane. Ale, ponieważ wszystko jest pierwotnie jednym, w rzeczywistości wszystko wydajemy z siebie. Chwila po chwili tworzymy coś i jest to radość naszego życia. Lecz to „ja", które tworzy i zawsze coś daje, nie jest „małym ja", jest to „wielkie ja". Nawet jeśli nie zdajecie sobie sprawy z jedności tego „wielkiego `` ja" ze wszystkim, w momencie kiedy coś dajecie, czujecie się dobrze, ponieważ wówczas czujecie się jednym z tym, co dajecie. To dlatego właśnie czujemy się lepiej dając niż biorąc.

Jest taki zwrot: Dana pradżnia paramita. Dana oznacza „dawać", pradżnia jest „mądrością", a paramita oznacza „przebycie" lub „osiągnięcie przeciwległego brzegu". Można patrzeć na nasze życie jak na przeprawę przez rzekę. Celem wysiłku naszego życia jest osiągnięcie przeciwległego brzegu, nirwany. Pradżnia paramita, prawdziwa mądrość życia, polega na tym, że z każdym krokiem drogi przeciwległy brzeg jest rzeczywiście osiągany. Osiąganie przeciwległego brzegu z każdym krokiem przeprawy jest drogą prawdziwego życia. Dana pradżnia paramita jest pierwszą z sześciu dróg prawdziwego życia. Drugą jest siła pradżnia paramita, czyli buddyjskie wskazania. Następnymi są: ksianti pradinia paramita, czyli wytrwałość; wirja pradżnia paramita, czyli gorliwość i stały wysiłek; dhjana pradżnia paramita, czyli praktyka zen; i pradżnia paramita, czyli mądrość. W rzeczywistości tych sześć pradżnia paramita jest jedną, ale ponieważ możemy obserwować życie,z różnych stron, mamy sześć.

Zenji Dogen powiedział: „Dawanie jest nieprzywiązywaniem się". Oznacza to, że samo nieprzywiązywanie się do czegokolwiek jest dawaniem. Nie chodzi o to, co jest dawane. Danie grosza czy listka jest dana pradżnia paramitą; danie jednej linijki czy nawet jednego słowa nauki jest dana pradżnia paramitą. Jeśli dawane są w duchu nieprzywiązywania, ofiara materialna i ofiarowane nauki mają taką samą wartość. We właściwym duchu, wszystko co robimy, wszystko co tworzymy jest dana pradżnia paramitą. Tak więc Dogen powiedział: „Stworzyć coś, uczestniczyć w ludzkim działaniu, jest również dana pradżnia paramitą. Dostarczyć ludziom prom czy zrobić dla ludzi most, jest dana pradżnia paramitą." Właściwie danie jednej linijki nauki może być zrobieniem dla kogoś promu!

Według chrześcijaństwa, każde istnienie w naturze jest czymś co zostało stworzone dla nas lub zostało nam dane przez Boga. Jest to doskonałe pojęcie dawania. Ale jedli myślicie, że Bóg stworzył człowieka i że wy jesteście w jakiś sposób odrębni od Boga, możecie pomyśleć, że macie zdolność stwarzania czegoś odrębnego, czegoś, co nie zostało przez Niego dane. Na przykład, budujemy samoloty i autostrady. A kiedy powtarzamy: „ja tworzę, ja tworzę, ja tworzę", wkrótce zapominamy, kto rzeczywiście jest tym „ja", który tworzy różne rzeczy, wkrótce zapominamy o Bogu. To jest niebezpieczeństwo ludzkiej kultury. W rzeczywistości tworzenie z „wielkim ja" jest dawaniem; nie możemy tworzyć i posiadać dla siebie tego, co tworzymy, skoro wszystko zostało stworzone przez Boga. Nie wolno o tym zapominać. Ponieważ jednak zapominamy o tym, kto tworzy i o przyczynie tworzenia, przywiązujemy się do materialnej czy wymiennej wartości. W porównaniu z absolutną wartością czegoś jako kreacji Boga te wartości nie mają żadnego znaczenia. Nawet jeśli jakaś rzecz nie ma materialnej czy względnej wartości dla żadnego „małego ja", ma ona sama w sobie wartość absolutną. Nie być przywiązanym do czegoś, to zdawać sobie sprawę z absolutnej wartości tego. Wszystko, co robicie, powinno być oparte na takiej świadomości, a nie na materialnych czy egocentrycznych pojęciach wartości. Wówczas, cokolwiek czynicie, jest prawdziwym dawaniem, jest dana pradżnia paramitą.

Kiedy siedzimy w postawie ze skrzyżowanymi nogami, podejmujemy podstawowe działanie tworzenia. Wydaje się, że są trzy rodzaje tworzenia. Pierwszym jest bycie świadomym siebie po tym, jak zakończymy zazen. Kiedy siedzimy, jesteśmy niczym, nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego, czym jesteśmy; po prostu siedzimy. Lecz kiedy wstajemy - jesteśmy! Oto pierwszy krok w tworzeniu. Kiedy jesteście, jest i wszystko inne; wszystko powstaje za jednym zamachem. Kiedy wyłaniamy się z niczego, kiedy wszystko wyłania się z niczego, widzimy wszystko jako świeżą, nową kreację Boga. Oto nieprzywiązanie. Drugi rodzaj tworzenia ma miejsce kiedy działacie, wytwarzacie czy przygotowujecie coś, na przykład pożywienie czy herbatę. Trzeci rodzaj tworzenia jest tworzeniem czegoś wewnątrz siebie, czegoś takiego jak wykształcenie, kultura, sztuka czy jakiś system dla naszego społeczeństwa. Tak więc są trzy rodzaje tworzenia. Ale jeśli zapominacie o pierwszym, najważniejszym, pozostałe dwa będą jak dzieci, które utraciły rodziców; ich tworzenie nie będzie miało żadnego znaczenia.

Zazwyczaj wszyscy zapominają o zazen. Wszyscy zapominają o Bogu. Pracują bardzo ciężko nad drugim i trzecim rodzajem tworzenia, lecz Bóg nie wspomaga tego działania. Jak może pomagać, skoro nie wie kim jest? To dlatego mamy tak wiele problemów na tym świecie. Kiedy zapominamy o podstawowym źródle naszego tworzenia, jesteśmy jak dzieci, które nie wiedzą, co robić, gdy stracą swoich rodziców.

Jeśli rozumiecie dana pradżnia paramita, zrozumiecie, jak to się dzieje, że stwarzamy sobie tak wiele problemów. Oczywiście, żyć to tworzyć problemy. Gdybyśmy nie pojawili się na tym świecie, nasi rodzice nie mieliby z nami kłopotów! Przez samo pojawienie się stwarzamy im kłopoty. To naturalne. Wszystko stwarza jakieś problemy. Ale zazwyczaj ludzie myślą, że kiedy umrą, to wszystko się skończy, problemy znikną. Lecz wasza śmierć również może stworzyć problemy! Nasze problemy powinny zostać rozwiązane lub powinny rozwiać się w tym życiu. Ale jeśli jesteśmy świadomi, że to, co robimy czy tworzymy, jest w rzeczywistości darem „wielkiego ja", wówczas nie będziemy do tego przywiązani i nie będziemy stwarzali problemów sobie i innym.

Powinniśmy również dzień po dniu zapominać o tym, co zrobiliśmy; to jest prawdziwym nieprzywiązywaniem się. I powinniśmy zrobić coś nowego. Żeby zrobić coś nowego musimy oczywiście znać naszą przyszłość i to jest naturalne. Ale nie powinniśmy się czepiać tego, co już zrobiliśmy, powinniśmy tylko brać to pod uwagę. I musimy mieć jakieś wyobrażenie tego, co powinniśmy zrobić w przyszłości. Ale przyszłość jest przyszłością, przeszłość jest przeszłością, teraz powinniśmy pracować nad czymś nowym. Oto nasza postawa i sposób, w jaki powinniśmy żyć na tym świecie. To jest „dana pradżnia paramita", dawanie czegoś lub tworzenie czegoś dla nas samych. Tak więc czynienie czegoś od początku do końca jest podejmowaniem naszego prawdziwego działania tworzenia. Oto dlaczego siedzimy. Jeśli nie zapomnicie o tym, wszystko będzie się pięknie toczyło dalej. Ale gdy raz o tym zapomnimy, świat pogrąży się w zamęcie.


BŁĘDY W PRAKTYCE

To wówczas, gdy wasza praktyka jest zachłanna, stajecie się nią zniechęceni.Powinniście więc być wdzięczni, że macie znak lub sygnał ostrzegawczy dla ukazania wam słabego punktu waszej praktyki"


Istnieje kilka marnych sposobów praktyki, o których powinniście wiedzieć. Zazwyczaj kiedy praktykujecie zazen, stajecie się bardzo idealistyczni i wyznaczacie ideał czy cel, który staracie się osiągnąć i spełnić. Lecz, jak często mówiłem, jest to absurd. Kiedy jesteście idealistyczni, macie w sobie jakieś pojęcie korzyści, ale gdy osiągniecie swój ideał czy cel, wasze pojęcie zysku stworzy następny ideał. Dopóki wasza praktyka będzie oparta na pojęciu zysku i będziecie praktykować zazen w sposób idealistyczny, dopóty nie nadejdzie czas, w którym osiągniecie swój ideał. Co więcej, zaprzepaścicie to, co najlepsze w waszej praktycy. Ponieważ to, co chcecie osiągnąć, będzie zawsze znajdować się przed wami, będziecie zawsze poświęcali siebie teraz dla jakiegoś ideału w przyszłości. W rezultacie nie uzyskacie niczego. To jest absurdalne i z pewnością nie jest to odpowiednia praktyka. Ale jeszcze gorsze od postawy idealistycznej jest praktykowanie zazen we współzawodnictwie z kimś innym. To marny, nędzny rodzaj praktyki.

Nasza droga soto kładzie nacisk na sikan tadza, czyli na „samo siedzenie". Właściwie nie mamy szczególnej nazwy dla naszej praktyki; kiedy praktykujemy zazen, to po prostu praktykujemy, i czy znajdujemy w naszej praktyce radość czy też nie, po prostu to robimy. Nawet gdy jesteśmy senni i zmęczeni praktykowaniem zazen, powtarzaniem tej samej rzeczy dzień po dniu, nawet wówczas kontynuujemy naszą praktykę. Bez względu na to, czy ktoś nas zachęca czy też nie po prostu to robimy.

Nawet kiedy praktykujecie zazen sami, bez nauczyciela, to myślę, że znajdziecie jakiś sposób, by stwierdzić, czy wasza praktyka jest odpowiednia czy też nie. Kiedy jesteście zmęczeni siedzeniem lub gdy czujecie wstręt do swojej praktyki, powinniście to rozpoznać jako sygnał ostrzegawczy. Stajecie się zniechęceni praktyką wówczas, gdy jest ona idealistyczna. Macie w swojej praktyce `jakieś pojęcie korzyści i nie jest ona dostatecznie czysta. To wówczas, gdy praktyka jest zachłanna, stajecie się nią zniechęceni. Powinniście być wdzięczni, że otrzymujecie znak czy sygnał ostrzegawczy, który ukazuje wam wasz słaby punkt. Zapominając wtedy całkowicie o omyłce i odnawiając swoją drogę, możecie na nowo podjąć pierwotną praktykę. To jest bardzo ważny punkt.

Tak długo jak kontynuujecie praktykę, jesteście dość bezpieczni, ale ponieważ kontynuowanie jest rzeczą bardzo trudną, musicie znaleźć jakiś sposób zachęcania siebie. Ponieważ trudno jest zachęcać siebie, nie wikłając się w jakiś marny rodzaj praktyki - samotne kontynuowanie czystej praktyki może być bardzo trudne. Po to mamy nauczyciela. Razem z nauczycielem będziecie poprawiać swoją praktykę. Z pewnością nieraz będzie wam z nim bardzo ciężko, ale nawet jeśli tak będzie, to zawsze będziecie mogli uniknąć błędów.

Większości buddyjskich kapłanów zen było ciężko ze swoimi mistrzami. Kiedy mówię o tych trudnościach, możecie pomyśleć, że bez tego rodzaju trudów nie sposób praktykować zazen. Ale to nieprawda. Czy macie w swojej praktyce trudności czy też nie, dopóki ją kontynuujecie, jest to czysta praktyka w jej prawdziwym znaczeniu. Nawet kiedy nie jesteście jej świadomi, ona jest. Tak więc zenji Dogen powiedział: .,Nie myślcie, że koniecznie będziecie świadomi swojego własnego oświecenia". Czy jesteście tego świadomi czy też nie, prawdziwe oświecenie jest w waszej praktyce.

Inną pomyłką będzie praktykowanie dla radości, jaką w tym znajdujecie. W istocie, kiedy wasza praktyka uwikłana jest w odczucie radości, również nie jest z nią bardzo dobrze. Nie jest to oczywiście marna praktyka, ale w porównaniu z prawdziwą nie jest za dobra. W buddyzmie hinajany praktyka klasyfikowana jest na cztery sposoby. Najlepszym sposobem jest po prostu robić ją, nie znajdując w niej żadnej radości, nawet radości duchowej. W ten sposób praktykujemy zapominając o odczuciach fizycznych i umysłowych, zapominając zupełnie o sobie. To jest czwarty etap, najwyższy. Następnym, niższym, jest znajdowanie w swojej praktyce fizycznej radości. Na tym etapie znajdujecie w praktyce pewną przyjemność i będziecie praktykowali ze względu na tę przyjemność. Na drugim etapie znajdujecie radość zarówno fizyczną, jak i umysłową lub dobre samopoczucie. Te dwa środkowe etapy, są stopniami, na których praktykujecie zazen, ze względu na dobre samopoczucie. Pierwszy etap mamy wówczas, gdy w waszej praktyce nie ma myślenia ani ciekawości. Te cztery etapy odnoszą się również do praktyki mahajany, a najwyższym jest po prostu praktykowanie.

Jeśli natrafiacie w praktyce na jakąś trudność, to jest to ostrzeżenie, że macie błędne wyobrażenie, musicie więc być ostrożni. Lecz nie porzucajcie praktyki, kontynuujcie ją świadomi własnej słabości. Tu nie ma żadnego wyobrażenia korzyści. Tu nie ma żadnego stałego wyobrażenia osiągnięcia. Nie mówcie „to jest oświecenie" lub „to nie jest właściwa praktyka". Nawet w błędnej praktyce, kiedy to sobie uświadamiacie i kontynuujecie ją, jest właściwa praktyka. Nasza praktyka nie może być doskonała, ale powinniśmy ją kontynuować, nie zniechęcając się tym. To jest tajemnica praktyki.

A jeśli chcecie znaleźć jakąś zachętę w swoim zniechęceniu, zmęczenie praktyką jest samo w sobie zachętą. Zachęcacie siebie samych, gdy macie jej dosyć. Kiedy nie chcecie tego robić, jest to sygnał 'ostrzegawczy. Podobne jest to do bólu zęba, kiedy zęby nie są zdrowe. Kiedy czujecie ból zęba, idziecie do dentysty. Taka jest nasza droga.

Przyczyną konfliktu jest jakieś ustalone czy też jednostronne wyobrażenie. Kiedy każdy pozna wartość czystej praktyki, ubędzie z naszego świata wiele konfliktów. To jest tajemnica praktyki i drogi zenji Dogena. Dogen powtarza to w swojej książce Siobogendzo („Skarbiec prawdziwej dharmy").

Jeśli zrozumiecie, że przyczyną konfliktu jest jakieś ustalone czy też jednostronne wyobrażenie, możecie odkryć znaczenie w różnych praktykach, nie dając im się usidlić. Jeśli sobie tego nie uprzytomnicie, zostaniecie z łatwością usidleni przez jakiś szczególny sposób i powiecie: „Oto oświecenie! Oto doskonała praktyka. Oto nasza droga. Reszta dróg nie jest doskonała. To jest najlepsza droga". To wielki błąd. W prawdziwej praktyce nie ma żadnej szczególnej drogi. Powinniście znaleźć swoją własną drogę i powinniście wiedzieć, jaki rodzaj praktyki wykonujecie w danym momencie. Znając zarówno dobre, jak i złe strony jakiejś szczególnej praktyki, możecie bezpiecznie praktykować tę szczególną drogę. Ale jeśli wasza postawa będzie jednostronna, zignorujecie złą stronę praktyki i będziecie kładli nacisk tylko na jej dobrą stronę. W końcu odkryjecie najgorszą stronę tej praktyki, staniecie się zniechęceni, kiedy będzie zbyt późno. To głupie. Powinniśmy być wdzięczni za to, że starożytni nauczyciele wskazywali na ten błąd.


OGRANICZANIE SWOJEGO DZIAŁANIA

Zazwyczaj, kiedy ktoś wierzy w jakąś szczególną religię, jego postawa odwodzi go coraz bardziej od niego samego. W naszej drodze kierujemy się zawsze ku sobie ".


W naszej praktyce nie mamy żadnego szczególnego celu czy zamiaru, ani też żadnego szczególnego przedmiotu czci. W tym względzie nasza praktyka, jest nieco różna od zwykłych praktyk religijnych. Dziosiu, wielki chiński mistrz zen, powiedział: „Gliniany Budda nie przejdzie przez wodę, Budda z brązu nie przejdzie przez piec, Budda z drewna nie przejdzie przez ogień". Bez względu na rodzaj praktyki, jeśli jest ona skierowana w stronę jakiegoś szczególnego przedmiotu, takiego jak gliniany, brązowy czy drewniany Budda, nie zawsze będzie ona skuteczna. A więc dopóki macie w swojej praktyce jakiś szczególny cel, ta praktyka nie pomoże wam całkowicie. Może pomagać dopóty, dopóki jesteście nakierowani na wybrany cel, ale kiedy podejmiecie codzienne życie, przestanie być pomocna.

Możecie pomyśleć, że jeśli w waszej praktyce nie będzie żadnego celu czy zamiaru, nie będziecie wiedzieli, co robić. Ale droga istnieje. Drogą praktyki bez żadnego celu jest ograniczanie swojej aktywności, czyli bycie skoncentrowanym na tym, co robicie w tej chwili. Zamiast myśleć o konkretnym przedmiocie, powinniście ograniczać swoje działanie. Kiedy wasz umysł błądzi gdzie indziej, nie macie szansy na wyrażanie siebie. Lecz jeśli ograniczycie swoje działanie do tego, co jesteście w stanie uczynić właśnie teraz, w tym momencie, wówczas możecie w pełni wyrazić swoją prawdziwą naturę, która jest uniwersalną Naturą Buddy. To jest nasza droga.

Kiedy praktykujemy zazen, ograniczamy nasze działanie do najmniejszego zakresu. Po prostu przez utrzymywanie właściwej postawy i bycie skoncentrowanym na siedzeniu wyrażamy uniwersalną naturę. Wówczas stajemy się Buddą i wyrażamy Naturę Buddy. Ta więc, zamiast czcić jakiś przedmiot, koncentrujemy się na swoim działaniu w każdej chwili. Kiedy się kłaniacie, powinniście się tylko kłaniać, kiedy siedzicie, powinniście tylko siedzieć, kiedy jecie, powinniście tylko jeść. Jeśli tak robicie, jest w tym uniwersalna natura. Po japońsku nazywamy to icigjo-samurai, czyli „samadhi jednego czynu". Samurai (czyli samadhi) znaczy „koncentracja". Icigjo to „jedna praktyka".

Myślę, że niektórzy z praktykujących tutaj zazen, mogą wyznawać jakąś inną religię, ale to nic nie szkodzi. Nasza praktyka nie ma nic wspólnego z jakimś szczególnym religijnym wyznaniem. Wy z kolei nie potrzebujecie wahać się, czy należy praktykować naszą drogę, ponieważ nie ma ona nic wspólnego z chrześcijaństwem, sintoizmem czy hinduizmem. Nasza praktyka jest dla każdego. Zazwyczaj kiedy ktoś wyznaje jakąś szczególną religię, jego postawa odwodzi go coraz bardziej od niego samego. Ale nasza droga nie jest taka. W naszej drodze kierujemy się zawsze ku sobie, a nie od siebie. Nie ma więc żadnej potrzeby, by martwić się różnicą pomiędzy buddyzmem a religią, którą być może wyznajecie.

Stwierdzenie Dziosiu na temat różnych Buddów odnosi się do tych, którzy zwracają swoją praktykę w kierunku jakiegoś szczególnego Buddy. Jeden rodzaj Buddy nie będzie mógł w pełni służyć waszemu celowi. Kiedyś będziecie musieli go odrzucić albo przynajmniej zignorować. Ale jeśli rozumiecie tajemnicę naszej praktyki, gdziekolwiek pójdziecie, zawsze wy będziecie „szefem". Bez względu na to, jaka jest sytuacja, nie możecie zlekceważyć Buddy, ponieważ wy sami jesteście Buddą. Tylko ten Budda w pełni wam pomoże.


POZNAWAJ SIEBIE

Nie chodzi o głębokie uczucie wobec buddyzmu, robimy po prostu to, co powinniśmy robić, tak jak jedzenie kolacji i kładzenie się do lóżka. To jest buddyzm".


Celem studiowania buddyzmu nie jest poznanie buddyzmu, ale poznanie siebie. Jest rzeczą niemożliwą poznać siebie bez pomocy jakichś nauk. Jeśli chcecie wiedzieć, czym jest woda, potrzebujecie nauki, a naukowiec potrzebuje laboratorium. W laboratorium są różne sposoby studiowania tego, czym jest woda. Dzięki temu możliwe jest zarówno poznanie, z jakich elementów składa się woda, jakie przybiera formy, jak i poznanie jej natury. Ale nie da się w ten sposób poznać wody samej w sobie. Podobnie jest z nami. Potrzebujemy jakiejś nauki, ale przez samo studiowanie nauk nie można dowiedzieć się, czym jest „ja" w nas. Dzięki naukom możemy rozumieć naszą ludzką naturę. Ale nauki nie są nami, są tylko jakimś wyjaśnieniem nas. A więc, jeśli jesteście przywiązani do nauk czy nauczyciela, jest to wielki błąd. W chwili, gdy spotkacie nauczyciela, powinniście go opuścić i powinniście stać się niezależni. Potrzebujecie nauczyciela po to, abyście mogli stać się niezależni. Jeśli nie będziecie do niego przywiązani, nauczyciel pokaże wam drogę do was samych. Macie nauczyciela dla siebie, a nie dla nauczyciela.

Rinzai, dawny chiński mistrz zen, mówił o czterech sposobach nauczania. Czasami mówił o samym uczniu, czasami mówił o samej nauce, czasami dawał interpretację ucznia lub nauki i wreszcie - czasami nie dawał swoim uczniom w ogóle żadnych pouczeń. Wiedział, że uczeń jest uczniem, nawet jeśli nie otrzymał żadnego pouczenia. Ściśle mówiąc, nie ma potrzeby uczenia ucznia, ponieważ uczeń sam jest Buddą, chociażby nie był tego świadomy. A nawet jeśli jest świadom swojej prawdziwej natury, jeśli jest przywiązany do tej świadomości, to już jest to złe. Kiedy nie jest tego świadom, ma wszystko, ale kiedy staje się świadomy, myśli, że to, czego jest świadom, jest nim samym - a to jest wielki błąd. Kiedy niczego nie słyszycie od swojego nauczyciela, lecz po prostu siedzicie, jest to zwane nauczaniem bez nauczania. Czasami jednak to nie wystarcza, słuchamy więc wykładów i prowadzimy rozmowy. Jednakże powinniście pamiętać, że celem praktyki w konkretnym miejscu jest poznawanie siebie. Poznajemy siebie, aby być niezależnymi. Podobnie jak naukowcy, musimy mieć pewne środki, za pomocą których możemy studiować. Potrzebujemy nauczyciela, ponieważ jest rzeczą niemożliwą, abyśmy samodzielnie poznawali siebie samych. Ale nie powinniście popełniać omyłki. Nie powinniście brać za siebie samych tego, czego nauczyliście się od nauczyciela. Studia, jakie prowadzicie ze swoim nauczycielem, są częścią waszego codziennego życia, częścią waszego bezustannego działania. W tym znaczeniu nie ma żadnej różnicy pomiędzy praktyką a działaniem, jakie podejmujecie w codziennym życiu. A więc znaleźć znaczenie swego życia w zendo to znaleźć znaczenie swojego codziennego działania. Aby zdawać sobie sprawę ze znaczenia swojego życia - praktykujecie zazen.

Kiedy byłem w Japonii w klasztorze Eiheidźi, każdy robił po prostu to, co powinien robić. To wszystko. To tak jak ze wstawaniem rano: musimy wstawać. W klasztorze Eiheidźi, kiedy mieliśmy siadać, siadaliśmy, kiedy mieliśmy kłaniać się Buddzie, kłanialiśmy się Buddzie. To wszystko. A kiedy praktykowaliśmy, nie odczuwaliśmy nic specjalnego. Nie czuliśmy nawet, ze prowadzimy życie klasztorne. Dla nas życie klasztorne było zwykłym życiem, a ludzie przychodzący z miasta byli niezwykłymi ludźmi. Kiedy widzieliśmy ich, czuliśmy: „Oho, przyszli jacyś niezwykli ludzie!".

Lecz kiedy opuściłem już Eiheidźi i nie było mnie tam przez pewien czas - mój powrót był inny. Słyszałem różne odgłosy praktyki - dzwony i mnichów śpiewających sutrę - i ogarnęło mnie głębokie wzruszenie. Łzy popłynęły mi z oczu, nosa i ust! To ludzie z zewnątrz klasztoru są tymi, którzy odczuwają jego atmosferę. Ci którzy praktykują, właściwie nie czują-nic. Myślę, że ta prawda odnosi się do wszystkiego. Kiedy w wietrzny dzień słyszymy dźwięki wydawane przez sosny, może-po prostu wiatr wieje, a sosna tylko stoi na wietrze. To wszystko. Wiatr i sosna. Ale ludzie, którzy słuchają wiatru szumiącego w koronie drzewa napiszą poemat albo będą odczuwali coś niezwykłego. Myślę, że tak jest ze wszystkim.

A więc żywienie jakiegoś uczucia wobec buddyzmu nie jest główną sprawą. Nieistotne jest, czy to uczucie jest dobre czy złe. Jakiekolwiek by było - nie przeszkadza nam. Buddyzm nie jest dobry ani zły. Robimy to, co powinniśmy robić. To jest buddyzm. Potrzebna jest oczywiście pewna zachęta, ale zachęta jest tylko zachętą, nie jest ona prawdziwym celem praktyki. Jest to tylko lekarstwo. Kiedy stajemy się zniechęceni, chcemy jakiegoś lekarstwa. Kiedy mamy dobry nastrój, lekarstwo nie jest nam potrzebne. Nie powinniśmy mylić lekarstwa z pożywieniem. Lekarstwo jest czasami konieczne, ale nie powinno stać się naszym pokarmem.

Tak więc nie dawanie uczniom żadnych interpretacji ich samych ani niezachęcanie ich było najdoskonalszym z czterech sposobów praktyki mistrza Rinzai. Jeśli wyobrażamy sobie siebie jako ciało to nauka może być naszą odzieżą. Czasami mówimy o naszej odzieży, czasami mówimy o naszym ciele. Lecz ani ciało, ani odzież nie są w rzeczywistości nami samymi. My sami jesteśmy wielkim działaniem. Wyrażamy po prostu najmniejszą cząstkę wielkiego działania, to wszystko. A więc mówienie o sobie jest całkiem w porządku, ale właściwie nie ma żadnej potrzeby, aby to robić. Zanim otworzymy usta, już wyrażamy wielkie istnienie, łącznie z sobą. A więc celem mówienia o nas samych jest poprawianie opatrznego rozumienia, jakie mamy, kiedy jesteśmy przywiązani do jakiejś czasowej formy czy barwy wielkiego działania. Mówienie o tym, czym jest nasze ciało i czym jest nasze działanie jest rzeczą konieczną, abyśmy nie pomylili się co do nich. A więc mówienie o nas samych jest w rzeczywistości zapominaniem o nas samych.

Zenji Dogen powiedział: „Poznawanie buddyzmu jest poznawaniem ' siebie. Poznawanie siebie jest zapominaniem o sobie". Kiedy stajemy się przywiązani do jakiegoś chwilowego wyrazu swojej prawdziwej natury, konieczne jest mówienie o buddyzmie, bo inaczej pomyślicie, że chwilowy jej wyraz jest samą naturą. Ale ten jej chwilowy wyraz nie jest nią. A mimo to jednocześnie jest nią! Przez chwilę jest nią, jest nią przez najmniejszą cząstkę czasu. Ale nie jest tak na zawsze: już w następnej chwili tak nie jest i dlatego tak nie jest. A więc, żeby sobie to uprzytomnić, rzeczą konieczną jest studiowanie buddyzmu. Ale celem zgłębiania buddyzmu jest poznawanie samych siebie i zapominanie o samych sobie. Kiedy zapominamy o sobie, jesteśmy w istocie prawdziwym działaniem wielkiego istnienia, czyli samej rzeczywistości. Kiedy to zrozumiemy nie ma już żadnego problemu na tym świecie i możemy cieszyć się naszym życiem, nie odczuwając żadnych trudności. Uprzytomnienie sobie tego jest celem naszej praktyki.


POLEROWANIE DACHÓWKI

Kiedy stajesz się sobą, zen staje się zen. Kiedy jesteś sobą, widzisz rzeczy takimi, jakie one są, i stajesz się jednym ze swoim otoczeniem ".


Opowieści zen, czyli koany - są bardzo trudne do zrozumienia, dopóki nie uprzytomnicie sobie, co robicie chwila po chwili. Ale jeśli dokładnie wiecie, co robicie w każdej chwili, koany nie będą wam się wydawały takie trudne. Istnieje bardzo wiele koanów. Często mówiłem wam o żabie i za każdym razem wszyscy się śmieją. Ale żaba jest bardzo interesująca. Jak sami wiecie, ona również siedzi, tak jak i my. Jednak nie myśli o tym, że robi coś szczególnego. Kiedy idziecie do zendo i siadacie, możecie myśleć, że robicie jakąś szczególną rzecz. Podczas gdy twój mąż czy żona śpi, ty praktykujesz zazen! Ty robisz jakąś specjalną rzecz, a twój małżonek się leni! To może być twoje rozumienie zazen. Lecz spójrzcie na żabę. Żaba również siedzi, tak jak my. Ale nie ma żadnego pojęcia zazen. Obserwujcie ją. Jeśli coś ją podrażni, żaba się krzywi. Jeśli pojawi się coś do zjedzenia, złapie to i zje i będzie jadła siedząc. To w rzeczywistości jest nasze zazen - nic specjalnego.

Oto żabi koan dla was. Baso był słynnym mistrzem zen zwanym Mistrzem Koniem. Był uczniem Nangaku, jednego z uczniów szóstego patriarchy. Pewnego dnia, będąc u Nangaku, Baso siedział praktykując zazen. Był człowiekiem o silnej budowie fizycznej, kiedy mówił, język sięgał mu nosa, miał donośny głos i jego zazen musiało być bardzo dobre. Nangaku zobaczył go siedzącego jak wielka góra lub jak żaba. Nangaku zapytał: „Co robisz?". Baso odpowiedział: „Praktykuję zazen". „Dlaczego praktykujesz zazen?". „Chcę osiągnąć oświecenie, chcę być Buddą" - powiedział uczeń. Czy wiecie, co zrobił nauczyciel? Podniósł dachówkę i zaczął ją polerować. W Japonii, po wyjęciu dachówki z pieca poleruje się ją, żeby była ładnie wykończona. A więc Nangaku podniósł dachówkę i zaczął ją polerować. Baso, jego uczeń zapytał: „Co robisz?". Nangaku powiedział: „Chcę przerobić tę dachówkę na klejnot". „Jak jest możliwe zrobienie klejnotu z dachówki?" - zapytał Baso. „Jak możliwe jest stanie się Buddą poprzez praktykowanie zazen?" - odpowiedział Nangaku. „Czy chcesz osiągnąć stan Buddy? Nie istnieje stan Buddy poza twoim zwykłym umysłem. Kiedy wóz nie chce jechać, uderzasz batem wóz czy konia?" - zapytał mistrz.

Nangaku chodziło o to, że cokolwiek robicie, jest to zazen. Prawdziwe zazen jest poza leżeniem w łóżku czy siedzeniem w zendo. Jeśli twój mąż czy żona leży w łóżku, jest to zazen. Jeśli myślisz „~a siedzę tutaj, a mój współmałżonek jest w łóżku", wtedy, chociaż siedzisz tutaj w pozycji ze skrzyżowanymi nogami, nie jest to prawdziwe zazen. Powinniście być zawsze jak żaba. To jest prawdziwe zazen.

Zenji Dogen skomentował ten koan. Powiedział: „Kiedy Mistrz-Koń staje się Mistrzem-Koniem, zen staje się zen". Kiedy Baso staje się Baso, jego zazen staje się prawdziwym zazen, a zen staje się zen. Czym jest prawdziwe zazen? Tym, że stajesz się sobą! Kiedy jesteś sobą, wówczas, bez względu na to, co robisz, jest to zazen. Nawet leżąc w łóżku możesz przez większość czasu nie być sobą. Chociaż siedzisz w zendo, ciekaw jestem, czy jesteś sobą w prawdziwym znaczeniu?

Oto inny słynny koan. Zuikan był mistrzem zen, który zwykł zawsze zwracać się do siebie. „Zuikan?" - wołał. A następnie odpowiadał: „Jestem!". „Zuikan?". „Jestem". Oczywiście mieszkał zupełnie sam w swoim małym zendo i oczywiście wiedział, kim jest, ale czasami gubił siebie. A kiedy siebie gubił, zwracał się do siebie: „Zuikan?". „Jestem!".

Jeśli jesteśmy tacy jak żaba, jesteśmy zawsze sobą. Ale nawet żaba czasami gubi się i robi kwaśną minę. A jeśli coś się pojawi, złapie to i zje. Myślę więc, że żaba zawsze zwraca się do siebie. Myślę, że powinniśmy również to robić. Nawet w zazen będziecie się gubić. Kiedy stajecie się senni lub kiedy wasz umysł zaczyna wędrować, gubicie się. Gdy zaczynają was boleć nogi - „Dlaczego mnie tak bolą nogi?" - gubicie się. Ponieważ gubicie się, wasz problem będzie dla was problemem. Jeśli się nie gubicie, wówczas nawet gdybyście mieli trudności, w rzeczywistości żadne problemy nie istnieją. Siedzicie w samym środku problemu; kiedy jesteście częścią problemu lub kiedy problem jest częścią was, nie ma problemu, ponieważ wy sami jesteście problemem. Problemem jesteś ty sam. Kiedy tak jest, nie ma żadnego problemu.

Jeśli wasze życie jest zawsze częścią waszego otoczenia - innymi słowy, kiedy zostajecie przywołani do siebie w tej właśnie chwili - wówczas nie ma żadnego problemu. Kiedy zaczynacie błądzić w jakimś złudzeniu, które jest czymś odrębnym od was, wówczas to, co was otacza, nie jest już rzeczywiste i wasz umysł nie jest już rzeczywisty. Jeśli wy sami ulegacie złudzeniu, wówczas wasze otoczenie jest również mętnym, mglistym złudzeniem. Gdy już tkwisz w ułudzie, to nie ma ona kresu. Uwikłacie się w złudne pojęcia, jedno po drugim. Większość ludzi żyje w ułudzie, wikłają się w swój problem, próbują go rozwiązać. Ale żyć, znaczy właśnie żyć w problemach. A rozwiązać problem, to być jego częścią, być z nim jednym.

Co więc uderzycie - wóz czy konia? Co uderzycie - siebie czy swoje problemy? Jeśli zaczniecie zapytywać, co powinniście uderzyć, oznacza to, że już zaczęliście błądzić, lecz kiedy rzeczywiście uderzycie konia, wóz pojedzie. Tak naprawdę nie ma różnicy między wozem a koniem. Kiedy jesteście sobą, nie ma problemu, co należy uderzyć - wóz czy konia. Kiedy jesteście sobą, zazen staje się prawdziwym zazen. A więc kiedy będziecie praktykowali zazen, wasze problemy będą praktykowały zazen i również wszystko inne będzie praktykowało zazen. Choćby nawet twój współmałżonek leżał w łóżku, on czy ona również praktykuje zazen, kiedy ty praktykujesz! Lecz kiedy nie praktykujesz prawdziwego zazen, wówczas jest twój współmałżonek i jesteś ty, każde zupełnie inne, całkiem oddzielone od drugiego. A więc, kiedy ty prawdziwie praktykujesz, wówczas wszystko inne w tym samym czasie praktykuje naszą drogę.

Oto dlaczego powinniśmy zawsze zwracać się do siebie, badając siebie, tak jak lekarz, który sam siebie ostukuje. To jest bardzo ważne. Ten rodzaj praktyki powinien być kontynuowany nieprzerwanie, chwila po chwili. Mówimy: „Kiedy jest noc, nadchodzi świt". Oznacza to, że nie ma luki pomiędzy świtem a nocą. Zanim skończy się lato, przychodzi jesień. W ten sposób powinniśmy rozumieć nasze życie. Powinniśmy praktykować z tym rozumieniem i w ten sposób rozwiązywać nasze problemy. Tak więc po prostu pracować nad problemem, całkowicie się na nim skupiając - to wystarcza. Powinniście po prostu polerować dachówkę, na tym polega nasza praktyka. Celem praktyki nie jest zrobienie z dachówki klejnotu. Po prostu kontynuowanie siedzenia - to jest praktyka w jej prawdziwym znaczeniu. Nie jest to kwestia tego, czy osiągnięcie Stanu Euddy jest czy nie jest możliwe, czy zrobienie z dachówki klejnotu jest czy nie jest możliwe. Najważniejszą rzeczą jest po prostu praca i życie na tym świecie z takim zrozumieniem. To jest nasza praktyka. To jest prawdziwe zazen. Mówimy więc: „Kiedy jesz, jedz!". Powinniście jeść to, co jest do zjedzenia. Czasami nie jecie. Albo nawet jecie, ale wasz umysł jest gdzie indziej. Nie czujecie smaku tego, co macie w ustach. Dopóki potraficie jeść jedząc, wszystko jest w porządku. Nie przejmujcie się niczym. Oznacza to, że jesteście sobą.

Kiedy jesteście sobą, widzicie rzeczy takimi jakie one są i stajecie się jednym ze swoim otoczeniem. To jest wasza prawdziwa jaźń. Wówczas macie prawdziwą praktykę, macie praktykę żaby. Jest ona dobrym przykładem naszej praktyki - kiedy żaba staje się żabą, zen staje się zen. Kiedy rozumiecie żabę na wskroś, osiągacie oświecenie: jesteście Buddą. I jesteście również dobrzy dla innych: męża, żony, syna czy córki. To jest zazen!


STAŁOŚĆ

Ludzie znający stan pustki będą zawsze zdolni do rozwiązania swoich problemów przez stałość.

.

Naszym dzisiejszym przesłaniem jest: „Pielęgnujcie swojego ducha". Oznacza to, aby nie poszukiwać czegoś poza sobą. Jest to bardzo ważna sprawa i jedyna droga praktykowania zen. Oczywiście studiowanie pism czy śpiewanie sutry albo siedzenie są zen; każda z tych czynności powinna być zen. Lecz jeśli wasz wysiłek czy praktyka nie ma właściwego ukierunkowania, w ogóle się nie uda. Nie tylko, że się nie uda, ale także może zepsuć waszą czystą naturę. Im więcej będziecie wówczas wiedzieli o zen, tym bardziej staniecie się zepsuci. Wasz umysł będzie wypełniony śmieciami, wasz umysł nie będzie czysty.

Zbieranie wiadomości z różnych źródeł w nadziei powiększenia tym sposobem naszej wiedzy to dla nas rzecz całkiem zwyczajna. W rzeczywistości postępując tak, skończymy na tym, że nie będziemy w ogóle nic wiedzieć. Nasze rozumienie buddyzmu nie powinno być po prostu gromadzeniem wiadomości w celu uzyskania wiedzy. Zamiast gromadzić wiedzę, powinniście oczyszczać swój umysł. Jeśli wasz umysł jest czysty, prawdziwa wiedza jest już wasza. Kiedy słuchacie nauki z czystym i jasnym umysłem, możecie przyjąć ją tak, jakbyście słuchali czegoś, co już wiecie. Jest to zwane pustką lub powszechną jaźnią albo poznaniem wszystkiego. Kiedy znacie wszystko, jesteście jak ciemne niebo. Czasami przez ciemne niebo przejdzie błyskawica. Kiedy zniknie, zapominacie o niej i nie pozostaje nic poza ciemnym niebem. Niebo nigdy nie jest zaskoczone nagłym piorunem. A kiedy błyskawica rozbłyśnie, można ujrzeć cudowny widok. Kiedy mamy pustkę, jesteśmy zawsze przygotowani na zobaczenie błysku.

Rodzan w Chinach słynie z mglistego krajobrazu. Nie byłem jeszcze w Chinach, lecz myślę, że góry muszą być tam piękne. To zachwycające - widzieć jak nadciągają chmury czy mgła i płyną wśród gór. Chociaż to cudowne, chiński poemat mówi: „Rodzan słynie z mglistych, deszczowych dni, a wielka rzeka Sekko z przypływów i odpływów. To wszystko". To wszystko, ale jest to wspaniałe. Oto jak doceniamy rzeczy.

Powinniście więc tak przyjmować wiedzę, jakbyście słyszeli coś, co już wiecie. Ale nie oznacza to przyjmowania różnych wiadomości tylko jako echa swoich własnych opinii. Oznacza to, że nie powinniście być zaskoczeni niczym, co widzicie lub słyszycie. Jeśli przyjmujecie rzeczy zaledwie jako echo was samych, nie widzicie ich naprawdę, nie przyjmujecie ich w pełni takimi, jakie są: Więc kiedy mówimy: „Rodzan słynie z mglistych, deszczowych dni", nie oznacza to doceniania tego widoku poprzez przypominanie sobie jakiegoś krajobrazu, który widzieliśmy przedtem: „Nie jest to takie niezwykłe. Widziałem już coś takiego". Albo: „Namalowałem znacznie piękniejsze obrazy! Rodzan to nic takiego!". Nie taka jest nasza droga. Jeśli jesteście gotowi zaakceptować rzeczy takimi, jakie one są, przyjmiecie je jak starych przyjaciół, nawet jeśli będzie towarzyszyło temu nowe odczucie.

I nie powinniśmy ciułać wiedzy - powinniśmy być wolni od naszej wiedzy. Jeśli zbierasz fragmenty wiedzy, może to być bardzo dobre jako kolekcja, ale to nie jest nasza droga. Nie powinniśmy starać się zadziwiać ludzi naszymi cudownymi skarbami. Nie powinniśmy być zainteresowani czymś niezwykłym. Jeśli chcecie coś docenić w pełni, powinniście zapomnieć o sobie. Powinniście przyjąć to jak rozbłyśnięcie błyskawicy na całkowicie ciemnym niebie.

Czasami myślimy, że zrozumienie czegoś nieznanego jest dla nas rzeczą niemożliwą, ale w rzeczywistości nie ma nic, co byłoby nam nieznane. Niektórzy ludzie mogą mówić: „Zrozumienie buddyzmu jest rzeczą prawie niemożliwą, ponieważ nasza tradycja kulturowa jest tak odmienna. Jakże możemy zrozumieć myśl Wschodu?". Oczywiście nie można oddzielić buddyzmu od jego kulturowej tradycji, to prawda. Ale jeśli japoński buddysta przybywa do Stanów Zjednoczonych, przestaje być Japończykiem. Żyję w waszej tradycji kulturowej. Jem prawie to samo co wy i porozumiewam się z wami w waszym języku. Chociaż wy nie rozumiecie mnie w pełni, ja chcę was zrozumieć. I mogę zrozumieć was lepiej niż ktokolwiek, kto mówi i rozumie po angielsku. Tak jest naprawdę. Nawet gdybym w ogóle nie rozumiał po angielsku, myślę, że potrafiłbym porozumieć się z ludźmi. Zawsze istnieje możliwość zrozumienia, póki istniejemy w całkowitej ciemności nieba, póki żyjemy w pustce:

Mówiłem zawsze, że musicie być bardzo cierpliwi, jeśli chcecie zrozumieć buddyzm, ale szukałem lepszego słowa niż cierpliwość. Zazwyczaj spotykanym tłumaczeniem japońskiego słowa nin jest „cierpliwość", ale być może lepszym słowem jest „stałość". Do cierpliwości musicie się zmuszać, ale w stałości nie ma żadnego specjalnego wysiłku - jest tylko niezmienna zdolność przyjmowania rzeczy takimi, jakie one są. Dla ludzi, którym obce jest pojęcie pustki, ta zdolność może wyglądać na cierpliwość, ale w rzeczywistości cierpliwość może być nieakceptowaniem. Ludzie znający, choćby tylko intuicyjnie, stan pustki, zawsze mają otwartą możliwość przyjmowania rzeczy takimi, jakie one są. Potrafią docenić wszystko. We wszystkim, co robią, chociaż byłoby to bardzo trudne, zawsze będą w stanie rozwiązać swoje problemy poprzez stałość.

Nin jest sposobem, w jaki pielęgnujemy własnego ducha. Nin jest naszą drogą ciągłej praktyki. Powinniśmy zawsze żyć w ciemnym, pustym niebie. Niebo jest zawsze niebem. Nawet gdy nadchodzą obłoki i pioruny, niebo zostaje nie poruszone. Nawet gdy przychodzi błyskawica oświecenia, nasza praktyka zupełnie o tym nie pamięta. I wtedy jest gotowa do kolejnego oświecenia. Konieczne jest doświadczanie oświecenia raz po raz, jeśli to możliwe - chwila po chwili. To właśnie nazywa się „oświeceniem, zanim je osiągniecie, i po tym, jak je osiągnęliście".


POROZUMIEWANIE SIĘ

Najważniejszą rzeczą jest, abyście wyrażali siebie takimi, jacy jesteście, bez jakiegokolwiek zamierzonego, wymyślnego nastawienia".


Porozumiewanie się jest bardzo ważne w praktyce zen. Ponieważ nie potrafię mówić bardzo dobrze waszym językiem, zawsze szukam sposobu porozumiewania się z wami. Myślę, że ten rodzaj wysiłku przyniesie w efekcie coś bardzo dobrego. Mówimy, że jeśli nie rozumiesz słów swojego mistrza to nie jesteś jego uczniem. Rozumieć słowa swojego mistrza lub język mistrza to rozumieć samego mistrza. A kiedy go rozumiecie, odkrywacie, że jego język nie jest po prostu zwykłym językiem, ale językiem w szerszym znaczeniu. Poprzez język mistrza rozumiecie więcej niż to, co jego słowa właściwie mówią.

Kiedy coś mówimy, zawsze wplątany jest w to nasz subiektywny zamiar czy sytuacja. Nie ma doskonałego słowa, pewne zniekształcenie jest zawsze obecne w każdym stwierdzeniu. Ale pomimo to poprzez wypowiedź naszego mistrza musimy zrozumieć obiektywny fakt sam w sobie - fakt ostateczny. Poprzez ostateczny fakt nie rozumiemy czegoś wiecznego lub stałego, rozumiemy przez to rzeczy takimi jakie są w każdej chwili. Możecie nazwać to „bytem" lub „rzeczywistością".

Zrozumienie rzeczywistości jako bezpośredniego doświadczenia jest powodem, dla którego praktykujemy zazen i powodem, dla którego studiujemy buddyzm. Poprzez studiowanie buddyzmu zrozumiecie swoją ludzką naturę, swoją intelektualną zdolność i prawdę obecną w waszym ludzkim działaniu. I kiedy szukacie zrozumienia rzeczywistości, możecie wziąć pod rozwagę tę swoją naturę. Ale jedynie poprzez rzeczywistą praktykę zen możecie doświadczyć rzeczywistości bezpośrednio i zrozumieć róine stwierdzenia nauczyciela czy Buddy w ich prawdziwym znaczeniu. Właściwie mówienie o rzeczywistości nie jest możliwe. Pomimo to, jeśli studiujesz zen, musisz ją bezpośrednio zrozumieć poprzez słowa twojego mistrza.

Bezpośrednia wypowiedź mistrza może być wyrażona nie tylko słowami, jego zachowanie jest również sposobem wyrażania. W zen podkreślamy sposób bycia czy też zachowania. Przez zachowanie nie rozumiemy jakiegoś szczególnego sposobu, w jaki powinniśmy się zachowywać, lecz raczej naturalne wyrażanie siebie. Podkreślamy bezpośredniość: Powinniście być wierni swoim uczuciom i umysłowi, wyrażając się bez jakichkolwiek zahamowań. Ułatwia to słuchaczowi rozumienie.

Kiedy kogoś słuchacie, powinniście porzucić wszelkie z góry powzięte wyobrażenia i subiektywne opinie; powinniście po prostu go słuchać, obserwować, jaka jest jego droga. Kładziemy bardzo niewielki nacisk na to, co właściwe lub błędne, dobre czy złe. Po prostu widzimy o co mu chodzi i akceptujemy to. Oto w jaki sposób porozumiewamy się ze sobą. Zazwyczaj kiedy słuchacie jakiejś wypowiedzi, słyszycie ją tak, jak gdyby była ona echem was samych. Właściwie słuchacie swojej własnej opinii. Jeśli to się zgadza z waszą opinią, możecie ją przyjąć, lecz jeśli się nie zgadza, to odrzucacie ją lub też możecie jej nawet nie usłyszeć. Oto jedno z niebezpieczeństw, gdy się kogoś słucha. Inne niebezpieczeństwo to dać się usidlić wypowiedzi. Jeśli nie rozumiecie prawdziwego sensu wypowiedzi swojego nauczyciela, łatwo wpadniecie w pułapkę spowodowaną waszym subiektywnym rozumieniem lub szczególnym sposobem wyrażania tej wypowiedzi. Weźmiecie to, co mówi mistrz, jedynie za stwierdzenie, bez zrozumienia ducha poza słowami. Takie niebezpieczeństwo zawsze istnieje.

Trudno o dobre porozumienie pomiędzy rodzicami a dziećmi, ponieważ rodzice zawsze mają jakieś intencje. Ich intencje są prawie zawsze dobre, ale sposób w jaki mówią czy sposób w jaki wyrażają siebie, często nie jest swobodny, lecz zbyt jednostronny i nierealistyczny. Każdy z was ma własny sposób wyrażania siebie i trudno jest zmieniać go stosownie do okoliczności. Jeśli rodzice zdobędą się na wyrażanie siebie na różne sposoby, stosownie do sytuacji, wychowanie ich dzieci nie będzie zagrożone. Jest to jednak trudne. Nawet mistrz zen ma swój własny styl. Kiedy zenji Nisiary ganił swoich uczniów, zawsze mówił: „Wynoś się!" Jeden z jego uczniów wziął to dosłownie i opuścił świątynię! Lecz mistrz nie miał zamiaru wyrzucać ucznia. Był to po prostu jego sposób wyrażania siebie. Zamiast mówić: „Bądź uważny!", mówił: „Wynoś się!". Jeśli wasi rodzice mają podobne obyczaje, łatwo będzie źle ich zrozumieć. To niebezpieczeństwo jest zawsze obecne w waszym codziennym życiu. Zatem czy jesteś słuchaczem, czy uczniem, musisz oczyścić swój umysł z podobnych zniekształceń. Umysł, który jest pełen z góry powziętych idei, subiektywnych zamiarów czy nawyków, nie jest otwarty na rzeczy takie jakie są. Dlatego właśnie praktykujemy zazen, aby oczyścić umysł z tego, co jest związane z czymś innym.

Jest bardzo trudno być naturalnym w stosunku do siebie, a równie trudno jest stosować się w odpowiedni sposób do tego, co mówią czy robią inni. Jeśli celowo próbujemy przystosować się w jakiś sposób - nie możemy być naturalni. Jeśli będziecie próbowali nastawić się w pewien sposób, zgubicie się. A więc swobodne wyrażanie siebie, bez nastawiania się w jakiś określony, wynikający z upodobań sposób to najważniejsze dla uszczęśliwienia siebie i innych. Osiągniecie ten rodzaj zdolności poprzez praktykowanie zazen. Zen nie jest jakąś wydumaną, szczególną sztuką życia. Naszą nauką jest po prostu żyć, zawsze w rzeczywistości, w jej najdokładniejszym rozumieniu. Dokonywanie wysiłku, chwila po chwili - oto nasza droga. Mówiąc ściśle, jedyną rzeczą, jaką rzeczywiście możemy studiować w naszym życiu, jest to, nad czym pracujemy w danym momencie. Nie możemy nawet studiować słów Buddy. Studiować słowa Buddy w ich ścisłym sensie, oznacza studiować je poprzez działanie, które staje przed wami chwila po chwili. Powinniśmy więc być skoncentrowani całym naszym umysłem i ciałem na tym, co robimy, i powinniśmy być wierni sobie samym, obiektywnie i subiektywnie, wierni szczególnie naszym uczuciom. Nawet kiedy nie czujecie się zbyt dobrze, lepiej wyrazić to, jak się czujecie, bez jakiegoś szczególnego przywiązania czy zamiaru. Możesz więc powiedzieć: „Och, przepraszam, nie czuję się dobrze". To wystarczy. Nie powinieneś mówić: „To twoja wina!". To za dużo. Możesz powiedzieć: „Och, przepraszam, tak, jestem zły na ciebie": Nie ma potrzeby mówić, że nie jesteś zły, kiedy jesteś zły. Powinieneś po prostu powiedzieć: „Jestem zły". To wystarcza.

Prawdziwe porozumiewanie się zależy od tego, czy jesteśmy w stosunku do siebie całkowicie szczerzy. Mistrzowie zen są bardzo wprost. Jeśli nie rozumiesz rzeczywistości bezpośrednio poprzez słowa swojego mistrza, mistrz może cię uderzyć swoim kijem. „Co to jeśt?`!" - może zapytać. Nasza droga jest bardzo bezpośrednia. Ale, jak wiecie, nie jest to właściwie zen. Nie jest to nasza tradycyjna drogay ale kiedy chcemy ją wyrazić, czasami łatwiej jest nam wyrazić ją w ten sposób. Lecz najlepszą drogą porozumiewania się może być po prostu siedzenie bez .mówienia czegokolwiek. Wówczas będziecie mieli pełne znaczenie zen. Jeśli będę cię walił swoim kijem, aż się zatracę lub aż ty umrzesz, to jeszcze nie wystarczy. Najlepszą drogą jest po prostu siedzieć.



NEGATYWNE I POZYTYWNE

Wielki umysł jest czymś, co da się wyrazić, a nie czymś, co można pojąć. Wielki umysł jest czymś, co dosiadacie, a nie czymś, czego się szuka".


Im lepiej rozumiecie nasze myślenie, tym trudniej jest wam o nim mówić. Celem mojej mowy jest dać wam pewne pojęcie o naszej drodze, ale w rzeczywistości nie jest to coś, o czym się mówi, ale coś, co się praktykuje. Najlepszą drogą jest po prostu praktykować, nie mówiąc nic. Kiedy mówimy o naszej drodze, łatwo pojawia się nieporozumienie, ponieważ prawdziwa droga ma zawsze przynajmniej dwie strony, negatywną i pozytywną. Kiedy mówimy o stronie negatywnej - brakuje strony pozytywnej, a kiedy mówimy o stronie pozytywnej - brakuje negatywnej. Nie możemy jednocześnie mówić w sposób pozytywny i negatywny. Nie wiemy więc, co powiedzieć. Mówienie o buddyzmie jest rzeczą prawie niemożliwą. A więc najlepszą drogą jest nie mówić nic, po prostu praktykować. Drogą może być pokazanie palca, narysowanie koła lub po prostu pokłon.

Jeśli zrozumiemy ten punkt, zrozumiemy, jak mówić o buddyzmie, i osiągniemy doskonałe porozumienie. Mówienie o czymś będzie jedną z naszych praktyk, a słuchanie również będzie praktyką. Kiedy praktykujemy zazen, to po prostu praktykujemy zazen, bez żadnego pojęcia korzyści. Kiedy mówimy o czymś, to po prostu mówimy o tym, mówimy o pozytywnej czy negatywnej stronie, nie próbując wyrazić jakiegoś intelektualnego, jednostronnego pojęcia, i słuchamy, nie próbując wymyślać jakiegoś intelektualnego rozumienia, nie próbując zrozumieć li tylko z jednej strony. Oto w jaki sposób mówimy o naszej nauce i jak słuchamy mów.

Droga suto ma zawsze podwójne znaczenie, pozytywne i negatywne. I nasza droga jest zarówno hinajanistyczna, jak i mahajanistyczna. Zawsze mówię, że nasza praktyka jest bardzo hinajanistyczna. Mamy w istocie praktykę hinajany z duchem mahajany - sztywną formalną praktykę z nieformalnym umysłem. Chociaż nasza praktyka wygląda na bardzo formalną, nasze umysły nie są formalne. Chociaż praktykujemy zazen każdego ranka w ten sam sposób, nie ma powodu do nazywańia tego formalną praktyką. To twoje rozróżnianie tworzy formalność i nieformalność. W obrębie samej praktyki nie ma żadnej formalności czy nieformalności. Jeśli macie umysł mahajany, wówczas to, co ludzie nazywają formalnym, może być nieformalnym. Mówimy więc, że przestrzeganie zasad na sposób hinajany jest pogwałceniem ich na sposób mahajany. Jeśli przestrzegacie naszych zasad jedynie w sposób formalny, tracicie ducha mahajany. Dopóki tego nie zrozumiecie, zawsze macie problem, czy powinniście przestrzegać naszej drogi dosłownie czy też nie powinniście się przejmować naszymi formami; lecz jeśli rozumiecie naszą drogę całkowicie, nie ma takiego problemu, ponieważ wszystko, co robicie, jest praktyką. Dopóki macie umysł mahajany, nie ma praktyki mahajany czy hinajany. Nawet kiedy wydaje się, że gwałcicie wskazania, w rzeczywistości przestrzegacie ich w prawdziwym znaczeniu. Istotą sprawy jest to, czy macie wielki czy mały umysł. Krótko mówiąc, kiedy robicie wszystko nie myśląc, czy jest to dobre czy złe, i kiedy robicie coś całym waszym umysłem i ciałem, wówczas jest to nasza droga.

Zenji Dogen powiedział: „Kiedy mówisz coś do kogoś, może on tego nie przyjąć, ale nie próbuj nakłaniać go, żeby zrozumiał to intelektualnie. Nie spieraj się z nim, po postu przysłuchuj się jego zastrzeżeniom tak długo, aż on sam znajdzie w nich coś błędnego". Jest to bardzo interesujące. Nie próbuj wmuszać komuś swoich wyobrażeń, lecz raczej zastanawiaj się nad nimi wraz z nim. Jeśli czujesz, że wygrałeś dyskusję, jest to również zła postawa. Nie próbujcie zwyciężać w sporach, po prostu przysłuchujcie się im. Równie błędne jest zachowywanie się tak, jakbyście przegrali. Zazwyczaj, kiedy coś mówimy, jesteśmy skłonni przekonywać innych do naszej nauki lub narzucać własne wyobrażenia. Dla uczniów zen w mówieniu czy słuchaniu nie kryje się żaden specjalny cel. Czasami słuchamy, czasami mówimy, to wszystko. Podobne jest to do pozdrowienia: „Dzień dobry!". Poprzez ten rodzaj porozumiewania się możemy rozwijać naszą drogę.

Milczenie może być bardzo dobre, ale nie ma powodu, dla którego mielibyśmy zawsze milczeć. Cokolwiek robicie, włączając w to nawet niedziałanie, jest to naszą praktyką. Jest to wyraz wielkiego umysłu. A więc wielki umysł jest czymś do wyrażania, a nie czymś do pojęcia. Wielki umysł jest czymś, co macie, a nie czymś, czego należy szukać. Wielki umysł jest czymś, o czym można mówić, wyrażać przez działanie, albo też czymś, czym się radujemy. Jeśli robimy tak, zgodnie z naszym sposobem przestrzegania wskazań, to nie ma drogi hinajany ani mahajany. To tylko dlatego, że chcecie coś uzyskać poprzez sztywną formalną praktykę, staje się to dla was problemem. Ale jeśli doceniamy każdy problem, jako przejaw wielkiego umysłu, przestaje on być problemem. Czasami naszym problemem jest to, że wielki umysł jest bardzo skomplikowany, czasami wielki umysł jest zbyt prosty, żeby go pojąć. To również jest wielki umysł. Ale ponieważ próbujecie pojąć, co to jest, ponieważ chcecie uprościć skomplikowany wielki umysł, staje się to dla was problemem. A więc to, czy macie w swoim życiu problem czy też nie, zależy od waszej własnej postawy, waszego własnego rozumienia. Ponieważ prawda ma podwójną czy też paradoksalną naturę, nie powinno być problemu rozumienia, jeśli macie wielki umysł mahajany. Ten rodzaj umysłu uzyskacie dzięki prawdziwemu zazen.


NIRWANA, WODOSPAD

Nasze życie i śmierć są tym samym. Gdy to sobie uprzytomnimy, zniknie lęk Przed śmiercią i wszelkie trudności w naszym życiu".


Jeśli pojedziecie do Japonii i odwiedzicie klasztor Eiheidźi, tuż przed wejściem zobaczycie mostek zwany Hansiakp-kjo, co oznacza „Most Połowy Czerpaka". Kiedykolwiek zenji Dogen czerpał wodę z rzeki, nabierał jedynie połowę pojemności czerpaka, zwracając resztę ponownie do rzeki, nie marnując nic. To dlatego nazywamy ten most Hansiaku-kjo, „Mostem Połowy Czerpaka". W klasztorze Eiheidźi, kiedy myjemy twarz, napełniamy miednicę tylko do siedemdziesięciu procent jej pojemności. A kiedy się umyjemy, wylewamy wodę raczej w kierunku naszego ciała niż od niego. To wyraża szacunek dla wody. Ten rodzaj praktyki nie jest oparty na jakimś pojęciu oszczędności. Może być trudne do zrozumienia, dlaczego Dogen zwracał do rzeki połowę zaczerpniętej wody. Ten rodzaj praktyki przekracza nasze myślenie. Kiedy odczuwamy piękno rzeki, kiedy jesteśmy zjednoczeni z wodą, intuicyjnie postępujemy na sposób Dogena. Czynienie tak jest naszą prawdziwą naturą. Ale jeśli wasza prawdziwa natura zasłonięta jest pojęciami o ekonomice czy wydajności, sposób Dogena wydaje się nie mieć sensu.

Byłem w Parku Narodowym Yosemite, gdzie widziałem ogromne wodospady. Najwyższy z nich ma 1340 stóp wysokości (408 metrów) i woda spada z niego jak kurtyna zrzucona z wierzchołka góry. Nie wydaje się spadać szybko, jak można by się spodziewać, odległość sprawia, że wygląda, jakby spadała bardzo powoli. I woda nie spada jako jeden strumień, lecz jest podzielona na wiele malutkich strumyczków. Z daleka przypomina kurtynę. Myślę, że spadanie z wierzchołka tak wysokiej góry musi być bardzo trudnym doświadczeniem dla każdej kropli wody. Potrzeba czasu, wiecie, długiego czasu, aby woda w końcu dotarła do podstawy wodospadu. I wydaje mi się, że można do tego przyrównać nasze ludzkie życie. W naszym życiu spotykamy wiele trudnych doświadczeń. Ale jednocześnie, pomyślałem, woda pierwotnie nie była rozdzielona, lecz była jedną całą rzeką. Tylko wtedy, gdy jest rozdzielona, ma jakąś trudność w spadaniu. Jest tak, jakby woda była pozbawiona jakiegokolwiek uczucia, kiedy jest jedną rzeką. Tylko wtedy, gdy jest rozdzielona na wiele małych kropel, może zacząć mieć czy wyrażać jakieś uczucia. Kiedy widzimy rzekę, nie czujemy żyjącej aktywności wody, ale kiedy nabieramy nieco wody czerpakiem odczuwamy tę wodę i czujemy również wartość osoby używającej wody. Odczuwając w ten sposób siebie i wodę, nie możemy używać jej jedynie w sposób materialny. Jest to żywa istota.

Zanim się urodziliśmy, nie mieliśmy żadnych uczuć, byliśmy zjednoczeni z wszechświatem. Jest to zwane „nic prócz umysłu", „esencją umysłu" albo „wielkim umysłem". Kiedy poprzez narodziny oddzielamy się od tej jedności, tak jak woda spadająca z wodospadu rozdzielona jest przez wiatr i skały, wówczas pojawia się uczucie. Macie trudności, ponieważ macie uczucia. Przywiązujecie się do własnego uczucia, nie wiedząc jak ono powstaje. Kiedy nie uświadamiacie sobie, że jesteście zjednoczeni z rzeką czy wszechświatem, odczuwacie strach. Woda, czy podzielona na krople, czy też nie, pozostaje wodą. Nasze życie i śmierć są tym samym. Gdy to sobie uprzytomnimy, zniknie lęk przed śmiercią i wszelkie trudności w naszym życiu.

Kiedy woda powraca do swojej pierwotnej jedności z rzeką, nie żywi dłużej do niej żadnego indywidualnego uczucia, odzyskuje własną naturę i znajduje spokój. Jak bardzo zadowolona musi być woda, gdy powraca do pierwotnej rzeki! Jeśli tak jest, jakie będziemy mieli uczucie, kiedy umrzemy! Myślę, że jesteśmy tacy jak woda w czerpaku. Znajdziemy wówczas spokój, doskonały spokój. Teraz może się to nam wydawać zbyt doskonałe, ponieważ tak bardzo jesteśmy przywiązani do naszego własnego uczucia, do naszego indywidualnego istnienia. Jeśli o nas chodzi, na razie żywimy pewien strach przed śmiercią, ale z chwilą, gdy odzyskamy naszą pierwotną, prawdziwą naturę, pojawi się nirwana. To dlatego mówimy: „Osiągnąć nirwanę to odejść". „Odejście" nie jest zbyt fortunnym wyrażeniem. Bye może „przejść dalej", „iść dalej" lub „dołączyć" byłoby lepszym. Czy spróbujecie znaleźć jakieś lepsze określenie dla śmierci? Kiedy je znajdziecie, będziecie mieli całkowicie nową interpretację waszego życia. Podobne to będzie do mojego doświadczenia, kiedy zobaczyłem wodę w wielkim wodospadzie. Wyobraźcie sobie! 1340 stóp wysokości.

Mówimy: „Wszystko wyłania się z pustki”. Jedna cała rzeka lub jeden cały umysł jest pustką. Kiedy osiągamy to zrozumienie, znajdujemy prawdziwe znaczenie naszego życia. Kiedy osiągamy to zrozumienie, możemy pojąć piękno ludzkiego życia. Dopóki tego nie urzeczywistnimy, wszystko co widzimy jest tylko ułudą. Czasami przeceniamy piękno, czasami nie doceniamy lub ignorujemy je, ponieważ nasz umysł nie jest w zgodzie z rzeczywistością.

Bardzo łatwo mówić o tym w ten sposób, ale rzeczywiście to odczuć nie jest tak łatwo. 3ednakże poprzez swoją praktykę zazen możecie rozwijać w sobie to uczucie. Kiedy potraficie siedzieć całym ciałem i umysłem, z jednością swojego umysłu i ciała pod kontrolą uniwersalnego umysłu, możeci-e z łatwością osiągnąć ten rodzaj właściwego rozumienia. Wasze codzienne życie odnowi się bez przywiązywania do starej, błędnej interpretacji życia. Kiedy urzeczywistniacie ten fakt, odkryjecie jak bezsensowna była wasza dawna interpretacja i jak wiele podejmowaliście bezużytacznych wysiłków. Odnajdziecie prawdziwe znaczenie życia i nawet jeśli napotkacie trudności, spadając wprost z wierzchołka wodospadu do podstawy góry, będziecie cieszyć się swoim życiem.


CZĘŚĆ TRZECIA – WŁAŚCIWE ROZUMIENIE

Nasze rozumienie buddyzmu nie jest tylko rozumieniem intelektualnym. Prawdziwym rozumieniem jest sama praktyka".


TRADYCYJNY DUCH ZEN

Jeżeli starasz się osiągnąć oświecenie, stwarzasz karmę i ona tobą kieruje, i marnujesz czas na czarnej Poduszce ".


Najważniejsze w naszej praktyce to postawa fizyczna i sposób oddychania. Mniej interesuje nas głębokie rozumienie buddyzmu. Jako filozofia, buddyzm jest bardzo głębokim rozległym i spójnym systemem myśli, ale zen nie jest zainteresowany filozoficznym rozumieniem. Kładziemy nacisk na praktykę. Powinniśmy rozumieć, dlaczego nasza fizyczna postawa i oddech są tak ważne. Zamiast głębokiego zrozumienia potrzebna nam jest mocna ufność w naszą naukę, która głosi, że pierwotnie mamy naturę Buddy. Nasza praktyka oparta jest na tej wierze.

Zanim Bodhidharma udał się do Chin, prawie wszystkie dobrze znane pojęcia zen były już w użyciu. Istniał na przykład termin „nagłe oświecenie". „Nagłe oświecenie" nie jest odpowiednim przekładem, ale posłużę się roboczo tym wyrażeniem. Oświecenie przychodzi znienacka. To jest prawdziwe oświecenie. Przed Bodhidharmą ludzie myśleli, że po długim przygotowaniu przyjdzie nagłe oświecenie. W tym rozumieniu praktyka zen była rodzajem treningu zmierzającego do osiągnięcia oświecenie. Wielu ludzi praktykuje obecnie zazen z tą myślą. Ale to nie jest tradycyjne rozumienie zen. Rozumienie przekazywane od Buddy do naszych czasów jest takie, że kiedy rozpoczynacie zazen, oświecenie już jest, bez żadnego przygotowania. Czy praktykujecie zazen czy też nie, macie naturę Buddy. Ponieważ ją macie, w waszej praktyce jest oświecenie. Tym, na co kładziemy nacisk, nie jest osiągany etap, ale mocna ufność jaką pokładamy w naszej pierwotnej naturze i w szczerości naszej praktyki. Powinniśmy praktykować zen z taką szczerością jak Budda. Jeśli pierwotnie mamy naturę Buddy, powodem, dla którego praktykujemy zazen, jest to, że musimy zachowywać się jak Budda. Przekazywać naszą drogę, to przekazywać naszego ducha aż od Buddy. Musimy więc naszego ducha, naszą fizyczną postawę i naszą działalność zharmonizować z tradycyjną drogą. Możecie oczywiście osiągnąć jakiś szczególny etap, ale duch waszej praktyki nie powinien opierać się na jakimkolwiek egoistycznym pojęciu.

Zgodnie z tradycyjnym buddyjskim rozumieniem, nasza ludzka natura jest pozbawiona ego. Gdy nie mamy żadnego wyobrażenia o ego, widzimy życie jak Budda. Nasze egoistyczne myśli są ułudą przesłaniającą naszą Naturę Buddy. Zawsze tworzymy te myśli i podążamy za nimi i w powtarzaniu tego procesu raz za razem, nasze życie staje się całkowicie wypełnione egocentrycznymi wyobrażeniami. Nazywa się to życiem karmicznym, czyli karmą. Buddyjskie życie nie powinno być życiem karmicznym. Celem naszej praktyki jest odcięcie karmicznego niespokojnego umysłu. Jeżeli starasz się osiągnąć oświecenie; należy to do karmy, wtedy tworzysz karmę i karma tobą kieruje, i marnujesz czas na czarnej poduszce. Według rozumienia Bodhidharmy, praktyka oparta na jakimkolwiek pojęciu korzyści jest po prostu powtarzaniem karmy. Zapominając o tym, wielu późniejszych mistrzów zen podkreślało jakiś etap, który należało osiągnąć przez praktykę.

Ważniejsza niż jakikolwiek osiągnięty etap jest wasza szczerość, wasz właściwy wysiłek. Właściwy wysiłek musi być oparty na prawdziwym rozumieniu naszej tradycyjnej praktyki. Kiedy to zrozumiecie, zrozumiecie również, jak ważne jest utrzymywanie właściwej postawy. Dopóki tego nie rozumiecie, postawa i sposób oddychania są po prostu środkami do osiągnięcia oświecenia. Jeśli takie macie podejście, znacznie lepiej byłoby wziąć jakieś narkotyki zamiast siedzieć w postawie ze skrzyżowanymi nogami! Jeśli nasza praktyka jest tylko środkiem do osiągnięcia oświecenia, nie ma żadnego sposobu osiągnięcia go. Tracimy znaczenie drogi prowadzącej do celu. Lecz kiedy mocno wierzymy w naszą drogę, już osiągnęliśmy oświecenie. Kiedy wierzysz w swoją drogę, oświecenie już jest. Ale kiedy nie potrafisz uwierzyć w znaczenie praktyki, którą czynisz w tym momencie, nic nie możesz zrobić. Tylko błądzisz wokół celu swoim małpim umysłem. Bez przerwy szukasz czegoś, nie wiedząc, co robisz. Jeśli chcesz coś zobaczyć, powinieneś otworzyć oczy. Jeśli niezrozumiały jest dla ciebie zen Bodhidharmy, to znaczy, że patrzysz z zamkniętymi oczami. Nie lekceważmy idei osiągania oświecenia, ale najważniejsza jest obecna chwila, a nie jakiś dzień w przyszłości. Musimy czynić wysiłek w tym momencie. To jest najważniejszą rzeczą w naszej praktyce.

Przed Bodhidharmą rezultatem studiowania nauki Buddy była głęboka i wzniosła filozofia buddyzmu i ludzie próbowali osiągać jej wysokie ideały. To błąd. Bodhidharma odkrył, że błędem było tworzenie jakiejś wzniosłej czy głębokiej idei, a potem próbowanie osiągnięcia jej poprzez praktykę zazen. Jeśli nasze zazen jest takie, to nie różni się niczym od naszej zwykłej działalności czyli małpiego rozumu. Wygląda jak bardzo dobra, bardzo wzniosła i święta działalność, ale właściwie nie ma różnicy pomiędzy nią a naszym małpim rozumem. To jest właśnie to, co podkreślał Bodhidharma.

Zanim Budda osiągnął oświecenie, podejmował dla nas wszelkie możliwe wysiłki i w końcu osiągnął dokładne rozumienie różnych dróg. Możecie myśleć, że Budda osiągnął jakiś etap, na którym był wolny od życia karmicznego, ale tak nie jest. Budda wiele mówił o swoich doświadczeniach, kiedy już osiągnął oświecenie. Nie był wcale inny niż my. Kiedy jego kraj był w stanie wojny z potężnym sąsiadem, opowiedział swoim uczniom o swojej własnej karmie i o tym, jak cierpiał, kiedy zobaczył, ie jego kraj ma być podbity przez sąsiedniego króla. Gdyby osiągnął oświecenie, w którym nie byłoby karmy, nie miałby powodu, żeby tak cierpieć. Jednakże Budda nawet po osiągnięciu oświecenia kontynuował ten sam wysiłek, który my podejmujemy. Ale jego widzenie życia nie było chwiejne. Jego widzenie życia było zrównoważone i obserwował życie każdego, włącznie ze swoim własnym. Obserwował siebie i obserwował innych tymi samymi oczami, którymi obserwował kamienie czy rośliny, czy cokolwiek innego. Miał bardzo naukowe rozumienie. Taka była jego droga życia po osiągnięciu oświecenia.

Kiedy mamy tradycyjnego ducha podążania za prawdą tak, jak ona się przejawia, i praktykujemy naszą drogę bez jakiejkolwiek egoistycznej myśli, wówczas osiągamy oświecenie w jego prawdziwym znaczeniu. A kiedy to rozumiemy, w każdym momencie będziemy podejmowali największy wysiłek. To jest prawdziwe rozumienie buddyzmu. Tak więc nasze rozumienie buddyzmu nie jest po prostu rozumieniem intelektualnym. Nasze rozumienie jest jednocześnie swoim własnym wyrazem, jest samą praktyką. Nie przez czytanie czy kontemplowanie filozofii, ale tylko poprzez praktykę, rzeczywistą praktykę, możemy zrozumieć, czym jest buddyzm. Powinniśmy praktykować zazen stale, z mocną ufnością w naszą prawdziwą naturę, przerywając łańcuch działalności karmicznej i znajdując swoje miejsce w świecie rzeczywistej praktyki.


PRZEMIJANIE

Powinniśmy znaleźć istnienie doskonale poprzez istnienie niedoskonale".


Podstawową nauką buddyzmu jest nauka o przemijaniu lub przemianie. To, że wszystko się zmienia, jest podstawową prawdą każdego istnienia. Nikt nie może zaprzeczyć tej prawdzie, a cała nauka buddyzmu jest w niej zawarta. Jest to nauka dla wszystkich. Gdziekolwiek idziemy, ta nauka jest prawdziwa. Jest ona rozumiana również jako nauka o bezjaźniowości. Ponieważ każde istnienie bezustannie się zmienia, nie istnieje więc żadna trwała jaźń. W istocie własna natura każdego istnienia bezustannie się zmienia, nie istnieje żadna trwała jaźń. W istocie własna natura każdego istnienia nie jest niczym innym jak samą przemianą, własną naturą całego istnienia. Nie ma żadnej specjalnej, oddzielnej, własnej natury dla każdego istnienia. Jest to również nazywane nauką o nirwanie. Kiedy uświadomimy sobie wieczną prawdę, że „wszystko się zmienia" i odnajdziemy w niej spokój, znajdziemy się w nirwanie.

Nie możemy znaleźć doskonałej harmonii bez przyjęcia faktu, że wszystko się zmienia. Ale na nieszczęście, chociaż jest to prawda, trudno nam ją przyjąć. Ponieważ nie potrafimy przyjąć prawdy o zmienności, cierpimy. Tak więc przyczyną cierpienia jest nasze nieakceptowanie tej prawdy. Nauka o przyczynie cierpienia i nauka o zmienności wszystkiego są więc dwiema stronami jednej monety. Ale subiektywnie przyczyną naszego cierpienia jest przemijalność. Obiektywnie - ta nauka jest po prostu podstawową prawdą, że wszystko się zmienia. Mistrz Dogen powiedział: „Nauka, która nie brzmi tak, jakby coś wymuszała na tobie, nie jest prawdziwą nauką". Sama nauka jest prawdziwa i sama w sobie nie zmusza nas do niczego, ale z powodu naszej ludzkiej skłonności przyjmujemy naukę tak, jakby nas do czegoś zmuszała. Ale bez względu na to, czy jest nam z tym dobrze czy źle, ta prawda istnieje. Jeśli nic nie istnieje, to prawda nie istnieje. Buddyzm istnieje dzięki każdemu poszczególnemu istnieniu.

Powinniśmy znaleźć istnienie doskonałe poprzez istnienie niedoskonałe. Powinniśmy znaleźć doskonałość w niedoskonałości. Dla nas całkowita doskonałość nie różni się od niedoskonałości. To, co wieczne, istnieje dzięki istnieniu tego, co nie jest wieczne. W buddyzmie spodziewanie się czegoś spoza tego świata jest poglądem heretyckim. Nie szukamy niczego prócz nas samych. Powinniśmy znaleźć prawdę w tym świecie, poprzez nasze trudności, poprzez nasze cierpienie. Oto podstawowa nauka buddyzmu. Przyjemność nie różni się od przykrości. Dobro nie różni się od zła. Zło jest-dobrem, dobro jest złem. To są dwie strony jednej monety. Tak więc oświecenie powinno być zawarte w praktyce. Oto właściwe rozumienie praktyki i właściwe rozumienie naszego życia. Tak więc znalezienie przyjemności w cierpieniu jest jedyną drogą do zaakceptowania prawdy o przemijaniu. Bez uświadomienia sobie, jak zaakceptować tę prawdę, nie potrafimy żyć na tym świecie. Jeśli nawet będziecie próbowali od niej uciec, wasz wysiłek będzie daremny. Jeśli myślicie, że jest jakiś inny sposób przyjęcia wiecznej prawdy, że wszystko się zmienia, to jest to wasze złudzenie. Oto podstawowa nauka o tym, jak żyć w tym świecie. Musicie się z nią pogodzić, bez względu na emocje,, jakie w was budzi. Musicie uczynić ten rodzaj wysiłku.

Tak więc musimy kontynuować ten wysiłek dopóki nie staniemy się dostatecznie silni, aby przyjmować trudności jako przyjemność. Właściwie, jeśli staniecie się dostatecznie uczciwi lub dostatecznie prostolinijni, nie będzie trudno przyjąć tę prawdę. Możecie trochę zmienić wasz sposób myślenia. To jest trudne, ale ta trudność nie będzie zawsze taka sama. Czasem będzie wielka, a czasem nie taka wielka. Jeżeli cierpicie, znajdziecie nieco przyjemności w nauce, że wszystko się zmienia. Kiedy macie kłopot, przyjęcie tej nauki jest całkiem łatwe. Dlaczego więc nie przyjąć jej w innych sytuacjach? To jest to samo. Czasami możesz śmiać się z siebie, gdy odkrywasz, jaki jesteś samolubny. Ale bez względu na to, co sądzicie o tej nauce, powinniście zmienić swój sposób myślenia i przyjąć prawdę o przemijaniu.


JAKOŚĆ ISTNIENIA

Jeśli skupisz z ufnością swój umysł na czynności, cokolwiek byś nobil, sama ta czynność będzie jakością stanu twojego umysłu. Kiedy jesteś skoncentrowany na jakości swojego istnienia; jesteś gotowy do działania".


Celem zazen jest osiągnięcie wolności istnienia, tak ciała jak i umysłu. Według zenji Dogena każde istnienie jest rozbłyskiem w bezmiernym świecie zjawisk. Każde istnienie jest innym wyrazem jakości samego bytu. Często wczesnym rankiem widzę mrowie gwiazd. Gwiazdy nie są niczym innym jak światłem, które przybyło z wielką prędkością wiele mil od ciał niebieskich. Ale dla mnie gwiazdy nie są pędzącymi istotami, lecz raczej istotami cichymi, stałymi i spokojnymi. Mówimy: „W spokoju powinna być aktywność, w aktywności powinien być spokój". Właściwie są tym samym, powiedzieć „spokój" czy powiedzieć „działanie” to po prostu wyrazić dwie różne interpretacje jednej rzeczy. W naszym działaniu jest harmonia, a tam gdzie jest harmonia, jest spokój. Ta harmonia jest jakością istnienia. Ale jakość istnienia nie jest również niczym innym jak jego błyskawicznym działaniem.

Kiedy siedzimy, czujemy się bardzo spokojni i pogodni, ale w istocie nie wiemy, jakie działanie ma miejsce wewnątrz naszego istnienia. Mamy całkowitą harmonię ciała i dlatego czujemy w nim spokój. Ta jakość znajduje się tam, nawet jeśli jej nie czujemy. Nie trzeba więc się niepokoić o spokój czy działanie, bezruch czy ruch. Kiedy jesteście skoncentrowani na jakości swojego istnienia, jesteście gotowi do działania. Ruch nie jest niczym innym jak jakością naszego istnienia. Kiedy ćwiczymy zazen, jakość naszego spokojnego, równego, pogodnego siedzenia, jest jakością bezmiernego działania samego istnienia.

Stwierdzenie: „Wszystko jest po prostu rozbłyskiem w bezmiernym świecie zjawisk", oznacza wolność naszego działania i naszego istnienia. Jeżeli siedzisz we właściwy sposób, z właściwym rozumieniem, osiągasz wolność swojego istnienia, mimo, że jesteś tylko chwilowym istnieniem. W tej chwili to przemijające istnienie nie zmienia się, nie porusza się i jest zawsze niezależne od innych istnień. W następnej chwili pojawia się inne istnienie; możemy się przemienić w coś innego. Ściśle mówiąc, nie ma żadnego związku między mną wczoraj a mną w tej chwili - absolutnie żadnego związku. Zenji Dogen powiedział kiedyś: „Węgiel drzewny nie staje się popiołem". Popioły są popiołami, a nie należą do węgla drzewnego. Mają swoją własną przeszłość i przyszłość. Są niezależnym istnieniem, ponieważ są rozbłyskiem w bezmiernym świecie zjawisk. A węgiel drzewny i rozpalony do czerwoności ogień są całkowicie innymi istnieniami. Czarny węgiel jest również rozbłyskiem w bezmiernym świecie zjawisk. Tam, gdzie jest czarny węgiel, nie ma rozpalonego do czerwoności węgla drzewnego. A więc czarny węgiel drzewny jest niezależny od buzującego ogniem węgla drzewnego. Popioły są niezależne od drewna opałowego, każde istnienie jest niezależne.

Dzisiaj siedzę w Los Altos. Jutro rano będę w San Francisco. Nie ma związku pomiędzy „ja" w Los Altos i „ja" w San Francisco. Są to różne istoty. Oto wolność istnienia. I nie ma żadnej jakości łączącej mnie i was. Kiedy mówię „wy", nie ma żadnego „ja", kiedy mówię „ja", nie ma żadnego „wy". Wy jesteście niezależni i ja jestem niezależny. Każdy istnieje w innej chwili. Ale to nie znaczy, że jesteśmy całkowicie odmiennymi istotami. W rzeczywistości jesteśmy jedną i tą samą istotą. Jesteśmy tym samym, a jednak różnimy się. Jest to paradoksalne, ale w rzeczywistości tak jest. Ponieważ jesteśmy istotami niezależnymi, każdy z nas jest pełnym rozbłyskiem w bezmiernym świecie zjawisk. Kiedy siedzę, nie ma żadnej innej osoby, ale nie znaczy to, że was ignoruję. Jestem całkowicie jednym z każdym istnieniem w świecie zjawisk. A więc kiedy siedzę, wy siedzicie; wszystko siedzi ze mną. To jest nasze zazen. Kiedy wy siedzicie, wszystko siedzi z wami. I wszystko składa się na jakość waszego istnienia. Jestem częścią ciebie. Zawieram się w jakości twojego istnienia. Tak więc w tej praktyce mamy absolutne wyzwolenie od czegokolwiek innego. Jeśli zrozumiecie ten sekret, nie będzie różnicy pomiędzy praktyką zen a waszym codziennym życiem. Molecie tłumaczyć sobie wszystko, jak wam się podoba.

Wspaniały obraz jest rezultatem czucia jakie masz w palcach. Jeśli odczuwasz gęstość tuszu na pędzelku, obraz już jest zanim zaczniesz malować. Kiedy zanurzasz pędzelek w tuszu, znasz już rezultat swojego rysowania, w przeciwnym razie nie byłbyś w stanie malować. A więc, zanim coś zrobisz, „istota" już jest, rezultat już jest. Chociaż wygląda na to, że siedzisz spokojnie, twoje przeszłe i obecne działanie zawiera się w tym i jest tam już również rezultat twojego siedzenia. Wcale nie odpoczywasz. Całe działanie zawarte jest w tobie. To jest twoja istota. Tak więc wszystkie rezultaty twojej praktyki zawarte są w twoim siedzeniu. To jest nasza praktyka, nasze zazen.

Zenji Dogen zainteresował się buddyzmem będąc chłopcem. Kiedyś ujrzał dym z laseczki kadzidła, palącej się obok ciała jego zmarłej matki i odczuł ulotność naszego życia. To odczucie rosło w nim i ostatecznie zaowocowało oświeceniem i rozwojem jego głębokiej filozofii. Kiedy ujrzał dym z laseczki kadzidła i odczuł ulotność życia, poczuł się bardzo samotny. Ale to uczucie samotności stawało się coraz silniejsze i rozkwitło oświeceniem, kiedy miał dwadzieścia osiem lat. A w chwili oświecenia wykrzyknął: „Nie ma ciała i nie ma umysłu!". Kiedy powiedział: „nie ma ciała i nie ma umysłu", całe jego istnienie stało się w tamtej chwili rozbłyskiem w bezmiernym świecie zjawisk, rozbłyskiem, który zawierał wszystko, który pokrywał wszystko i który miał w sobie olbrzymią jakość. Zawarty był w nim cały świat zjawisk, absolutne, niezależne istnienie. To było jego oświecenie. Zaczynając od samotnego odczucia ulotności życia, osiągnął potężne doświadczenie jakości swojego istnienia. Powiedział: „Porzuciłem umysł i ciało". Ponieważ myślisz, że masz ciało i umysł, odczuwasz samotność, ale kiedy sobie uprzytomnisz, że wszystko jest po prostu rozbłyskiem w bezmiernym wszechświecie, staniesz się bardzo silny, a twoje istnienie stanie się bardzo znaczące. Takie było oświecenie Dogena i taka jest nasza praktyka.


NATURALNOŚĆ

Każdy wydania się z nicości, chwila za chwilą. To prawdziwa radość życia".


Istnieje duże nieporozumienie co do pojęcia naturalności. Większość przychodzących do nas ludzi wierzy w jakąś wolność czy naturalność, ale ich rozumienie jest tym, co nazywamy dzinen ken gedo, czyli naturalnością heretycką. Dzinen ken gedo oznacza, że nie ma potrzeby przestrzegania form, to po prostu rodzaj „polityki luzu" czy niedbałości. Oto co jest naturalnością dla większości ludzi. Ale nie jest to naturalność, o jaką nam chodzi. Jest to raczej trudne do wyjaśnienia, ale naturalność, pak myślę, jest pewnym poczuciem niezależności od wszystkiego lub działaniem, które jest oparte na nicości. Coś, co wynika z nicości, jest naturalnością, tak jak ziarno czy roślina wychodząca z ziemi. Ziarno nie ma żadnego wyobrażenia, że jest jakąś szczególną rośliną, ale posiada swój własny kształt i jest w doskonałej harmonii z ziemią, ze swoim otoczeniem. Kiedy rośnie, w miarę upływu czasu wyraża swoją naturę. Nic nie istnieje bez formy i koloru. Każda rzecz, cokolwiek by to było, ma jakąś formę i kolor. Ta forma i kolor są w doskonałej harmonii z innymi istotami. I nie ma żadnego kłopotu. Oto co rozumiemy przez naturalność.

Roślinie czy kamieniowi bycie naturalnym nie sprawia kłopotu. Ale my mamy pewien kłopot, w rzeczy samej wielki kłopot. Bycie naturalnym jest czymś, nad czym musimy pracować. Kiedy to, co robisz, wypływa po prostu z nicości, doznajesz całkowicie nowego uczucia. Kiedy na przykład jesteś głodny, zjedzenie czegoś jest rzeczą naturalną. Czujesz się naturalnie. Ale kiedy spodziewasz się zbyt wiele, to zjedzenie jednego kawałka nie jest naturalne. Nie masz żadnego nowego odczucia. Nie potrafisz tego docenić.

Prawdziwą praktyką zazen jest siedzieć tak, jakby się piło wodę, kiedy jest się spragnionym. Oto naturalność. Zdrzemnąć się, gdy jest się bardzo śpiącym, jest całkowicie naturalną rzeczą. Ale zdrzemnąć się po prostu dlatego, że jesteś leniwy, tak jakby zdrzemnięcie się było ludzkim przywilejem, nie jest naturalnością. Myślisz: „Wszyscy moi przyjaciele drzemią, dlaczego nie mógłbym i ja? Kiedy inni nie pracują, dlaczego ja miałbym pracować tak ciężko? Kiedy oni mają wiele pieniędzy, dlaczego ja nie miałbym ich mieć!". To nie jest naturalność. Twój umysł jest uwikłany w inne myśli, cudze myśli. Nie jesteś niezależny, nie jesteś sobą i nie jesteś naturalny. Choćbyś nawet siedział w pozycji ze skrzyżowanym nogami, jeżeli twoje zazen nie jest naturalne, nie jest to prawdziwa praktyka. Nie potrzebujesz się zmuszać do picia wody, kiedy jesteś spragniony. Cieszysz się, pijąc ją. Jeśli w zazen znajdujesz prawdziwą radość, jest to prawdziwe zazen. Ale nawet gdybyś musiał zmuszać się do praktykowania zazen, to jeżeli wyczuwasz w swojej praktyce coś dobrego, jest to zazen. Właściwie nie jest to sprawa wymuszania bądź niewymuszania czegoś na sobie. Jeżeli nawet masz jakieś trudności, ale chcesz je mieć, to jest to naturalność.

Ta naturalność jest bardzo trudna do wyjaśnienia. Ale jeśli potraficie po prostu siedzieć i doświadczać nicości w waszej praktyce, nie trzeba nic tłumaczyć. Wszystko co robicie jest naturalne, jeżeli wynika z nicości, i jest to prawdziwe działanie. Znajdujecie w tym prawdziwą radość praktyki, prawdziwą radość życia. Każdy wyłania się z nicości, chwila po chwili. Chwila po chwili doznajemy prawdziwej radości życia. Mówimy więc sin ku mjo u, „z prawdziwej pustki wyłania się cudowna istota". Sin oznacza „prawdziwy"; ku jest „pustką"; mio jest „cudownym"; u jest „istnieniem": z prawdziwej pustki - cudowna istota.

Bez nicości nie ma naturalności, nie ma prawdziwego istnienia. Prawdziwe istnienie wyłania się z nicości, chwila po chwili. Nicość jest zawsze i wszystko się w niej pojawia. Ale zazwyczaj, zapominając całkiem o nicości, zachowujesz się, jakbyś coś posiadał. To, co robisz, jest oparte na jakimś pojęciu posiadania lub na jakimś konkretnym wyobrażeniu i to nie jest naturalne. Na przykład, kiedy słuchasz wykładu, nie powinieneś mieć żadnego wyobrażenia siebie. Nie powinieneś mieć własnych myśli, kiedy słuchasz kogoś. Zapomnij o tym, co masz w swoim umyśle, i po prostu słuchaj tego, kto mówi. Nie mieć nic w umyśle, to jest naturalność. Wtedy zrozumiesz to, o czym się mówi. Lecz jeśli masz jakąś myśl do porównania z tym, co się mówi, nie usłyszysz wszystkiego, twoje rozumienie będzie jednostronne: to nie jest naturalność. Kiedy coś robisz, powinieneś być w to całkowicie zaangażowany. Powinieneś się całkowicie temu poświęcić. Wtedy nie posiadasz niczego. A więc, jeśli w twoim działaniu nie ma prawdziwej pustki, nie jest ono naturalne.

Większość ludzi upiera się przy jakiejś idei. Ostatnio młodsze pokolenie mówi o miłości. Miłość! Miłość! Miłość! Ich umysły są pełne miłości! A kiedy studiują zen, jeżeli to, co mówię, nie zgadza się z ich pojęciem miłości, nie przyjmą tego. Są bardzo uparci. Nie macie pojęcia, jak bardzo. Nie wszyscy oczywiście, ale niektórzy mają bardzo, bardzo sztywne podejście. To wcale nie jest naturalność. Chociaż mówią o miłości i wolności lub naturalności, nie rozumieją tych rzeczy. I dlatego nie mogą zrozumieć, czym jest zen. Jeśli chcecie studiować zen, powinniście zapomnieć o wszystkich waszych uprzednich myślach i po prostu praktykować zazen, zobaczyć jakie doświadczenie przyniesie wam praktyka. Oto naturalność.

Ta postawa jest konieczna we wszystkim co robicie. Czasami mówimy: nju nan sin, „miękki lub giętki umysł". Nju oznacza „miękkie odczucie"; nan jest „czymś, co nie jest twarde"; sin jest „umysłem". Nju nan sin oznacza spokojny, naturalny umysł. Kiedy macie ten umysł, macie radość życia. Kiedy go tracicie, tracicie wszystko. Nie macie nic. Choć myślicie, że coś macie, nie macie nic. Ale kiedy wszystko to, co robicie, wyłania się z nicości, wówczas macie wszystko. Czy rozumiecie? To jest to, co nazywamy naturalnością.


PUSTKA

Kiedy studiujecie buddyzm, Powinniście zrobić generalne porządki w waszym umyśle ".


Jeżeli chcecie zrozumieć buddyzm, konieczną rzeczą jest porzucić wszystkie z góry powzięte wyobrażenia. Na początek musicie porzucić pojęcie substancjonalności lub istnienia. Zwykły pogląd na życie jest mocno zakorzeniony w pojęciu istnienia. Dla większości ludzi wszystko istnieje; myślą, że to co widzą i słyszą, istnieje. Oczywiście ptak, którego widzimy i słyszymy, istnieje. Istnieje, ale to, co ja przez to rozumiem, może nie być dokładnie tym, co rozumiecie wy. Buddyjskie rozumienie życia zawiera w sobie istnienie, jak i nieistnienie. Ptak jednocześnie istnieje i nie istnieje. Mówimy, że pogląd na życie oparty wyłącznie na samym istnieniu jest heretycki. Jeśli bierzecie rzeczy zbyt poważnie, tak jakby istniały substancjonalnie czy stale, jesteście heretykami. Być może większość ludzi jest heretykami.

Mówimy, że prawdziwe istnienie wyłania się z pustki i ponownie do pustki powraca. To, co wyłania się z pustki, jest prawdziwym istnieniem. Musimy przejść przez bramę pustki. To pojęcie istnienia jest bardzo trudne do wyjaśnienia. W obecnych czasach wielu ludzi zaczęło odczuwać, przynajmniej intelektualnie, pustkę nowoczesnego świata cny wewnętrzną sprzeczność swojej kultury. Na przykład Japończycy w przeszłości mieli mocną ufność w stałe istnienie swojej kultury i tradycyjnej drogi życia, ale odkąd przegrali wojnę, stali się bardziej sceptyczni. Niektórzy ludzie sądzą, że taka sceptyczna postawa jest okropna, ale w rzeczywistości jest ona lepsza niż dawna postawa.

Dopóki mamy jakieś określone wyobrażenia o czymś lub jakąś nadzieję na przyszłość, nie potrafimy naprawdę poważnie traktować tej chwili, która trwa właśnie teraz. Możecie powiedzieć: „Mogę to zrobić jutro albo w następnym roku". Wierząc, że coś co istnieje dzisiaj, będzie istniało jutro. Dopóki podążasz określoną drogą, jeżeli nawet nie za bardzo się starasz, to spodziewasz się, że pojawi się coś obiecującego. Lecz nie ma żadnej określonej drogi, która istniałaby stale. Nie ma żadnej przygotowanej dla nas drogi. Musimy znajdować naszą własną drogę chwila po chwili. Jakieś pojęcie doskonałości czy jakaś doskonała, wyznaczona przez kogoś ornego droga nie jest prawdziwą drogą dla nas.

Każdy z nas musi iść swoją prawdziwą drogą, a kiedy będzie to robił, ta droga będzie wyrażała drogę uniwersalną. To jest tajemnica. Kiedy zrozumiecie na wskroś jedną rzecz, zrozumiecie wszystko. Kiedy będziecie próbowali zrozumieć wszystko, nie zrozumiecie nic. Najlepszą drogą jest zrozumieć siebie, wtedy zrozumiecie wszystko. A więc kiedy będziecie próbowali uparcie iść własną drogą, pomożecie innym i będziecie wspomagani przez innych. Dopóki nie będziecie iść własną drogą, nie potraficie pomóc nikomu i nikt nie zdoła pomóc wam. Żeby być niezależnym w tym prawdziwym sensie, musimy zapomnieć o wszystkim, co mamy w naszym umyśle i chwila po chwili odkrywać coś całkiem nowego i innego. Oto jak żyjemy na tym świecie.

Mówimy więc, że prawdziwe rozumienie wyłania się z pustki. Kiedy studiujecie buddyzm, powinniście zrobić generalne porządki w waszym umyśle. Musicie wynieść wszystko z pokoju i dokładnie go sprzątnąć. Jeżeli to konieczne, możecie znowu wszystko wnieść z powrotem. Możecie chcieć mieć wiele rzeczy, a więc jedna po drugiej możecie je wnosić z powrotem. Ale jeśli nie są niezbędne, nie ma potrzeby ich trzymać.

Widzimy lecącego ptaka. Czasami widzimy jego ślad. W rzeczywistości nie możemy spostrzec śladu lecącego ptaka, ale czasami czujemy, jakbyśmy mogli. To też jest dobrze. Jeżeli to konieczne, powinniście wnieść z powrotem rzeczy, które wynieśliście ze swojego pokoju. Ale zanim ustawicie coś w swoim pokoju, musicie koniecznie coś wynieść. Jeżeli tego nie zrobicie, wasz pokój będzie zatłoczony starymi, bezużytecznymi rupieciami.

Mówimy: „Krok po kroku zatrzymuję dźwięk szemrzącego strumienia". Kiedy pójdziecie wzdłuż strumienia, usłyszycie szmer płynącej wody. Dźwięk jest ciągły, ale musicie umieć go zatrzymać, jeżeli chcecie go zatrzymać. To jest wolność, to jest wyrzeczenie. Rozmaite myśli będą się pojawiać w waszym umyśle, jedna po drugiej, ale jeśli chcecie zatrzymać myślenie, jesteście w stanie to uczynić. A więc kiedy będziecie umieli zatrzymać dźwięk szemrzącego strumienia, docenicie ducha swojej pracy. Ale dopóki trzymacie się jakiegoś sztywnego pojęcia lub jesteście skrępowani przez jakiś nawykowy sposób postępowania, nie możecie docenić rzeczy w ich prawdziwym znaczeniu.

Jeżeli szukacie wolności, nie zdołacie jej znaleźć. Absolutna wolność sama w sobie jest niezbędna zanim będziecie mogli ją zdobyć. To jest nasza praktyka. Nasza droga nie polega na podążaniu zawsze w jednym kierunku. Czasami idziemy na wschód, czasami idziemy na zachód. Iść jedną milę na zachód, oznacza cofnąć się jedną milę na wschód.. Zazwyczaj, jeśli idziecie jedną milę na wschód, stanowi to przeciwieństwo pójścia jednej mili na zachód. Lecz jeśli można pójść jedną milę na wschód, oznacza to, że możliwe jest pójście jedną milę na zachód. To jest wolność. Bez tej wolności nie możecie być skoncentrowani na tym, co robicie. Możecie myśleć, że jesteście na czymś skoncentrowani, ale zanim uzyskacie tę wolność, będziecie niepewni w tym, co robicie. Ponieważ jesteście ograniczeni jakimś pojęciem zdążania na wschód czy na zachód, wasze działanie tkwi w dychotomii czy dualizmie. Dopóki jesteście skrępowani przez dualizm, nie możecie osiągnąć absolutnej wolności i nie możecie się skoncentrować.

Koncentracja to nie usilne dążenie do ujrzenia czegoś. Jeśli podczas zazen będziecie próbowali patrzeć w jedno miejsce, to po pięciu minutach zmęczycie się. To nie jest koncentracja. Koncentracja oznacza wolność. Tak więc nie powinniście być na niczym skupieni. Powinniście być skoncentrowani na niczym. W praktyce zazen mówimy, że umysł powinien być skoncentrowany na oddychaniu, ale sposobem utrzymywania umysłu na oddychaniu jest zapomnieć osobie i po prostu siedzieć i czuć swój oddech. Jeżeli jesteście skoncentrowani na oddychaniu, zapominacie o sobie, a jeżeli zapominacie o sobie, będziecie skupieni na waszym oddechu. Nie wiem, co jest pierwsze. Tak więc w rzeczywistości nie ma potrzeby zbyt mocno skoncentrować się na swoim oddechu. Róbcie po prostu tyle, ile jesteście w stanie zrobić. Jeśli będziecie kontynuowali tę praktykę, w końcu doświadczycie prawdziwego istnienia, które wyłania się z pustki.


GOTOWOŚĆ, UWAGA


Mądrość jest gotowością umysłu ".


W sutrze Pradżnia Paramita najważniejszą sprawą jest oczywiście pojęcie pustki. Zanim zrozumiemy pojęcie pustki, wszystko wydaje się istnieć substancjonalnie. Ale kiedy sobie uświadomimy pustkę rzeczy, wszystko staje się rzeczywiste - nie substancjonalne. Kiedy uświadomimy sobie, że wszystko, co widzimy, jest częścią pustki, możemy już nie mieć przywiązania do żadnego istnienia. Uświadamiamy sobie, że wszystko jest po prostu tymczasową formą i kolorem. W ten sposób uprzytomnimy sobie prawdziwe znaczenie każdego tymczasowego Listnienia. Kiedy po raz pierwszy słyszymy, że wszystko jest tymczasowym istnieniem, większość z nas jest rozczarowana, ale to rozczarowanie pochodzi z błędnego poglądu na temat człowieka i natury. Jesteśmy rozczarowani, odkrywając, że wszystko ma tylko tymczasowe istnienie, ponieważ nasz sposób dostrzegania rzeczy jest głęboko zakorzeniony w naszych egocentrycznych myślach. Ale kiedy rzeczywiście uprzytomnimy sobie tę prawdę, nie będziemy cierpieli.

Sutra Pradżnia Paramita głosi: „Bodhisattwa Awalokiteśwara dostrzega, że wszystko jest pustką i tym samym porzuca wszelkie cierpienie". To nie po uświadomieniu sobie tej prawdy przezwyciężył cierpienie - świadomość tego faktu jest sama w sobie uwolnieniem od cierpienia. A więc uprzytomnienie sobie prawdy jest już wybawieniem. Mówimy: „uświadomić sobie", ale świadomość prawdy jest dostępna w każdej chwili. To nie po praktykowaniu zazen uświadamiamy sobie prawdę, ta świadomość istnieje nawet zanim zaczynasz praktykować zazen. To nie po zrozumieniu prawdy osiągamy oświecenie. Mieć świadomość prawdy to żyć - to istnieć tutaj i teraz. A więc nie jest to sprawa zrozumienia czy praktyki. Jest to fakt ostateczny. W tej sutrze Budda odwołuje się do faktu ostatecznego, wobec którego stoimy zawsze, w każdej chwili. Ta sprawa jest bardzo ważna. To jest zazen Bodhidharmy. Zanim przystąpimy do zazen oświecenie już istnieje. Ale zazwyczaj praktykę zazen i oświecenie rozumiemy jako dwie różne rzeczy; oto jest praktyka, jak para okularów, a kiedy posłużymy się tą praktyką, tak jak wkładamy okulary, widzimy oświecenie. To jest złe rozumienie. Okulary same w sobie są oświeceniem i nałożenie ich jest również oświeceniem. A więc cokolwiek robicie, a nawet gdy nie robicie nic, oświecenie jest zawsze obecne. Tak rozumie oświecenie Bodhidharma.

Nie jesteś w stanie praktykować prawdziwego zazen przez to, że to ty praktykujesz, tylko jeżeli nie-ty praktykujesz, jest oświecenie i jest prawdziwa praktyka. Kiedy ty to robisz, stwarzasz jakieś konkretne wyobrażenie „ciebie" lub „siebie", stwarzasz jakieś szczególne pojęcie praktyki, czyli zazen. Tutaj jesteś ty, po prawej stronie, a tutaj jest zazen, po lewej. Tak więc zazen i ty stajecie się dwoma różnymi rzeczami. Jeżeli zazen jest połączeniem praktyki i was, jest to zazen żaby. Dla żaby pozycja siedząca jest zazen. Kiedy żaba skacze, to nie jest to zazen. Ten rodzaj nieporozumienia zniknie, jeżeli naprawdę zrozumiesz, że pustka oznacza, iż wszystko jest zawsze tutaj. Całe istnienie nie jest sumą wszystkiego. Jest rzeczą niemożliwą podzielenie całego istnienia na części. Jest ono zawsze tutaj i zawsze w działaniu. To jest oświecenie. Tak więc właściwie nie ma żadnej szczególnej praktyki. Sutra głosi: „Nie ma oczu, uszu, nosa, języka, ciała ani umysłu...". Ten „nie-umysł" jest umysłem zen, który zawiera wszystko.

Ważną rzeczą w naszym rozumieniu jest mieć spokojny, nieskrępowany sposób postrzegania. Musimy myśleć i postrzegać bez stagnacji. Powinniśmy bez trudu przyjmować rzeczy takimi, jakie są. Nasz umysł powinien być dostatecznie miękki i otwarty, aby rozumieć rzeczy takimi, jakie są. Kiedy nasze myślenie jest miękkie, zwane jest ono myśleniem niewzruszonym. Ten rodzaj myślenia jest zawsze zrównoważony. Nazywamy je uwagą. Myślenie, które jest podzielone na wiele sposobów, nie jest prawdziwym myśleniem. W naszym myśleniu powinna być obecna koncentracja. To jest uwaga. Bez względu na to, czy kierujecie swe myślenie ku jakiemuś obiektowi czy też nie, wasz umysł powinien być zrównoważony, a nie podzielony. To jest zazen.

Nie jest rzeczą konieczną myśleć w szczególny sposób. Wasze myślenie nie powinno być jednostronne. Po prostu myślimy całym naszym umysłem i widzimy rzeczy takimi, jakie są, bez żadnego wysiłku. Po prostu widzieć i być gotowym, widzieć wszystko całym naszym umysłem, oto praktyka zazen. Jeśli jesteśmy przygotowani do myślenia, nie ma potrzeby wysilać się, aby myśleć. To jest uwaga. Uwaga jest równocześnie mądrością. Przez mądrość nie rozumiemy jakiejś szczególnej udolności czy filozofii. Mądrość jest gotowością umysłu. Mądrość może więc być różnymi filozofiami i naukami, i różnymi rodzajami badań i studiów. Lecz nie powinniśmy przywiązywać się do jakiejś szczególnej mądrości, takiej jak ta, której nauczał Budda. Mądrość nie jest czymś do nauczenia się. Mądrość jest czymś co wyniknie z twojej uwagi. Najważniejsza jest więc gotowość do obserwowania i gotowość do myślenia. To właśnie nazywany pustką umysłu. Pustka to nic innego jak praktyka zazen.


WIARA W NIC

Na co dzień nasze myślenie jest w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach egocentryczne. Dlaczego cierpię? Dlaczego mam kłopoty?".


Odkryłem, że jest rzeczą konieczną, absolutnie konieczną, wierzyć w nic. To znaczy, musimy wierzyć w coś, co nie ma ani formy, ani koloru, coś co istnieje, nim pojawią się wszystkie formy i kolory. To jest bardzo ważna sprawa. Bez względu na to, w jakiego boga czy doktrynę wierzycie, jeżeli przywiążecie się do tego, wasza wiara będzie oparta mniej lub bardziej na egocentrycznych wyobrażeniach. Walczycie o doskonałą wiarę, aby się uratować. Ale osiągnięcie takiej doskonałej wiary wymaga czasu. Uwikłacie się w idealistyczną praktykę. W stałej pogoni za urzeczywistnieniem ideału nie będziecie mieli czasu na spokój. Lecz jeśli jesteście stale przygotowani na przyjmowanie wszystkiego co widzimy, jako czegoś co wyłania się z niczego, wiedząc, że istnieje jakiś powód, dla którego zjawiskowe istnienie pojawia się w takiej a nie innej formie i kolorze, wówczas osiągniecie doskonały spokój.

Kiedy boli cię głowa, jest jakiś powód, dla którego boli cię głowa. Jeżeli wiesz, dlaczego boli cię głowa, będziesz czuł się lepiej. Ale jeżeli nie wiesz, dlaczego, możesz powiedzieć: „Och, strasznie mnie boli głowa. Może jest to wynik mojej złej praktyki. Gdyby moja medytacja lub praktyka zen była lepsza, nie miałbym takiego kłopotu!". Jeśli będziesz rozumiał okoliczności w ten sposób, nie będziesz miał doskonałej wiary w siebie ani w swoją praktykę, dopóki nie dojdziesz do perfekcji. Będziesz tak zajęty próbowaniem, że obawiam się, iż nie będziesz miał czasu na osiągnięcie doskonałej praktyki, a więc być może będziesz bez końca cierpieć na ból głowy. To jest raczej głupi rodzaj praktyki. Ten rodzaj praktyki nic nie da. Ale jeśli wierzysz w coś, co istnieje przed twoim bólem głowy, i jeśli znasz powód, dla którego boli cię głowa, wówczas w naturalny sposób poczujesz się lepiej. Znoszenie bólu głowy będzie całkiem w porządku, ponieważ jesteś dostatecznie zdrowy, aby go znosić. Jeśli boli cię żołądek, to znaczy, że twój żołądek jest dostatecznie zdrowy, aby cierpieć ból. Ale kiedy twój żołądek przyzwyczai się do swojego marnego stanu, przestaniesz odczuwać ból. To okropne! Umrzesz z powodu choroby żołądka. Przestaniesz żyć z powodu kłopotów żołądkowych.

Tak więc wiara w nic jest dla każdego niezbędna. Ale nie mam na myśli próżni. Coś jest, ale to coś jest zawsze gotowe do przyjęcia jakieś szczególnej formy i kieruje się w swoim działaniu pewnymi regułami, teorią czy prawdą. Jest to zwane naturą Buddy lub samym Buddą. Kiedy to istnienie jest uosobione, nazywamy je Buddą; kiedy rozumiemy je jako ostateczną prawdę, nazywamy je Dharmą; a kiedy przyjmujemy prawdę i działamy jako część Buddy czy zgodnie z teorią, nazywamy siebie Sanghą. Lecz chociaż istnieją trzy formy Buddy, jest to jedno istnienie, które nie ma kształtu ani barwy i jest zawsze gotowe na przyjęcie kształtu i barwy. Nie jest to tylko teoria. Nie jest to tylko nauka buddyzmu. Jest to absolutnie niezbędne rozumienie naszego życia. Bez tego rozumienia religia nam nie pomoże. Będziemy skrępowani przez religię i będzie ona tylko przysparzała nam kłopotów. Jeśli staniecie się ofiarami buddyzmu, może ja będę bardzo zadowolony, ale wy nie będziecie szczęśliwi. A więc rozumienie tego jest bardzo, bardzo ważne.

W czasie praktykowania zazen możecie usłyszeć, jak krople deszczu kapią z dachu w ciemności. Później, między wielkimi drzewami będzie płynąć cudowna mgła, a jeszcze później, kiedy ludzie zaczną pracę, ujrzą piękne góry. Ale niektórzy ludzie będą się irytować, gdy usłyszą deszcz, leżąc rankiem w swoich łóżkach, ponieważ nie wiedzą, że ujrzą później, jak piękne słońce wznosi się na wschodzie. Jeżeli koncentrujemy umysł na sobie, będziemy mieli takie właśnie zmartwienia. Ale jeśli przyjmiemy siebie jako ucieleśnienie prawdy czy natury Buddy, nie będziemy mieli żadnych zmartwień. Będziemy myśleli: „Teraz pada, ale nie wiemy, co zdarzy się w następnej chwili. Zanim wyjdziemy, pogoda może stać się piękna lub burzliwa. Ponieważ tego nie wiemy, doceńmy teraz dźwięk deszczu". Ten rodzaj postawy jest właściwą postawą. Jeśli rozumiecie siebie jako czasowe wcielenie prawdy, nie będziecie mieli w ogóle żadnych trudności. Docenicie swoje otoczenie i docenicie siebie jako cudowną część wielkiego działania Buddy, nawet wśród trudności. Oto nasza droga życia.

Posługując się buddyjską terminologią, powinniśmy rozpocząć od oświecenia i zmierzać do praktyki, a następnie do myślenia. Zazwyczaj myślenie jest egocentryczne. W codziennym życiu nasze myślenie jest w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach egocentryczne: „Dlaczego cierpię? Dlaczego mam kłopoty?" Ten rodzaj myślenia stanowi dziewięćdziesiąt dziewięć procent naszego myślenia. Na przykład kiedy zaczynamy studiować lub czytać trudną sutrę, bardzo szybko ogrania nas senność czy ospałość. Natomiast jesteśmy zawsze obudzeni i bardzo zainteresowani naszym egocentrycznym myśleniem! Ale jeśli najpierw jest oświecenie, przed myśleniem, przed praktyką, wasze myślenie i wasza praktyka nie będą egocentryczne. Poprzez oświecenie rozumiem wiarę w nic, wiarę w coś, co nie ma żadnego kształtu, żadnej barwy, a co gotowe jest przybrać kształt i barwę. To oświecenie jest niezmienną prawdą. Na tej właśnie pierwotnej prawdzie powinno być oparte nasze działanie, nasze myślenie i nasza praktyka.


PRZYWIĄZANIE I NIEPRZYWIĄZANIE

To, że jesteśmy przywiązani do jakiegoś piękna, jest również działaniem Buddy".


Zenji Dogen powiedział: „Chociaż jest północ, jest świt, chociaż świt nadchodzi, noc trwa". Ten rodzaj stwierdzenia przenosi rozumienie przekazywane od Buddy do patriarchów i od patriarchów do Dogena, i do nas. Dzień i noc nie różnią się od siebie. To samo zwane jest raz nocą, a raz dniem. Są one jednym.

Praktyka zazen i codzienna działalność są jednym. Zazen zwiemy codziennym życiem, a codzienne życie zwiemy zazen. Ale zazwyczaj myślimy: „Teraz zazen się skończyło i zabieramy się do naszej codziennej działalności". A to nie jest właściwe rozumienie. Są one tym samym. Nie mamy dokąd uciec. A więc w działaniu powinien być spokój, a w spokoju powinno być działanie. Spokój i działanie nie różnią się od siebie.

Każde istnienie jest uzależnione od czegoś innego. Ściśle mówiąc, nie ma żadnych oddzielnych indywidualnych istnień. Istnieje po prostu wiele nazw dla jednego istnienia. Czasami ludzie kładą nacisk na jedność, ale to nie jest nasze rozumienie. Żadnego aspektu nie podkreślamy w sposób szczególny, nawet jedności. Jedność jest cenna, ale różnorodność również jest cudowna. Ignorując różnorodność ludzie podkreślają jedno absolutne istnienie, ale jest to tylko rozumienie jednostronne. W tym rozumieniu istnieje luka pomiędzy różnorodnością a jednością. Lecz jedność i różnorodność są tą samą rzeczą, a więc jedność powinna być doceniona w każdym istnieniu. To dlatego kładziemy nacisk raczej na codzienne życie niż na jakiś szczególny stan umysłu: Powinniśmy znajdować rzeczywistość w każdej chwili i w każdym zjawisku. To jest bardzo ważna sprawa.

Zenji Dogen powiedział: „Chociaż wszystko ma Naturę Buddy, kochamy kwiaty, a nie dbamy o chwasty". Taka jest ludzka natura. Ale to, że jesteśmy przywiązani do jakiegoś piękna, jest samo w sobie działaniem Buddy. To, że nie dbamy o chwasty, również jest aktywnością Buddy. Powinniśmy o tym wiedzieć. Jeżeli o tym wiecie, przywiązanie do czegoś nie jest błędem. Jeżeli jest to przywiązanie Buddy, to jest to nieprzywiązanie. A więc w miłości powinna być nienawiść, czyli nieprzywiązywanie się. A w nienawiści powinna być miłość, czyli akceptacja. Miłość i nienawiść są jedną rzeczą. Nie powinniśmy przywiązywać się tylko do miłości. Powinniśmy akceptować nienawiść. Powinniśmy akceptować chwasty, bez względu na to, co do nich czujemy. Jeżeli o nie nie dbasz, nie kochaj ich, jeżeli je kochasz, to kochaj je.

Zazwyczaj krytykujecie siebie za to, że jesteście niesprawiedliwi dla waszego otoczenia, krytykujecie swoją nietolerancyjną postawę. Lecz istnieje bardzo subtelna różnica pomiędzy zwykłą drogą akceptowania, a naszą drogą akceptowania rzeczy, chociaż mogą się one wydawać dokładnie takie same. Uczono nas, że nie ma luki pomiędzy nocą i dniem, żadnej luki pomiędzy tobą i mną. To oznacza jedność. Ale my nie podkreślamy nawet jedności. Jeśli to jest jedność, to nie ma żadnej potrzeby, by ją podkreślać.

Dogen powiedział: „Nauczyć się czegoś, to znaczy poznać siebie. Studiować buddyzm to studiować siebie". Nauczyć się czegoś, nie oznacza zyskania czegoś, czego się wcześniej nie wiedziało. Zanim się czegoś dowiesz, już to wiesz. Nie ma żadnej luki pomiędzy „ja" zanim coś poznasz, a „ja" po poznaniu tego, żadnego rozdziału pomiędzy ludźmi głupimi i mądrymi. Głupia osoba jest mądrą osobą, mądra osoba jest głupia. Ale zazwyczaj myślimy: „On jest głupi, a ja jestem mądry" lub: „Byłem głupi, ale teraz jestem mądry". W jaki sposób możemy być mądrzy, jeśli jesteśmy głupi. Lecz w rozumieniu przekazywanym nam od Buddy nie ma żadnej różnicy pomiędzy człowiekiem głupim i mądrym. Tak jest. Ale jeśli to powiem, ludzie mogą pomyśleć, że podkreślam jedność. Tak nie jest. Nie podkreślamy niczego. Jedyne, co chcemy zrobić, to poznać rzeczy takimi, jakie są. Jeżeli poznamy rzeczy takimi, jakie są, nie da się nic wyróżnić, nie sposób cokolwiek uchwycić i nie ma niczego do uchwycenia. Nie możemy podkreślić żadnego aspektu. Pomimo to, jak powiedział Dogen: „Kwiat więdnie, mimo że go kochamy, a chwast rośnie, mimo że go nie kochamy". Nawet jeśli tak jest, jest to nasze życie.

Nasze życie powinno być rozumiane w ten sposób. Wówczas nie ma żadnego problemu. Ponieważ podkreślamy jakiś szczególny aspekt, mamy zawsze kłopoty. Powinniśmy przyjmować rzeczy po prostu takimi, jakie są. Oto jak wszystko rozumiemy i jak żyjemy na tym świecie. Ten rodzaj doświadczenia jest czymś poza naszym myśleniem. W świecie myśli istnieje różnica pomiędzy jednością a różnorodnością, ale w samym doświadczaniu różnorodność i jedność są tym samym. Ponieważ tworzycie jakieś pojęcie jedności i różnorodności, pojęcie to usidla was. I musicie kontynuować nie mające końca myślenie, chociaż w istocie nie ma żadnej potrzeby, aby myśleć.

Mamy wiele emocjonalnych problemów, ale te problemy nie są problemami rzeczywistymi, są czymś stworzonym, są problemami wyróżnionymi przez nasze egocentryczne myśli czy poglądy. Problemy istnieją, ponieważ coś wyróżniamy. Ale właściwie jest rzeczą niemożliwą wskazać na coś szczególnego. Szczęście jest smutkiem, smutek jest szczęściem. Szczęście jest w trudnościach, trudności są w szczęściu. Chociaż nasze sposoby odczuwania są różne, tak naprawdę nie są one różne, w swej istocie są tym samym. To jest prawdziwe rozumienie przekazywane od Buddy do nas.


SPOKÓJ

Dla studiujących zen chwast jest skarbem".


Poemat zen mówi: „Kiedy wiatr ustanie, widzę jak opada kwiat. Dzięki .śpiewowi ptaka odkrywam spokój góry". Dopóki w świecie spokoju coś się nie wydarzy nie, odczuwamy spokoju, odnajdujemy spokój dopiero wtedy, gdy coś się wydarzy. Jest takie japońskie powiedzenie: „Dla księżyca jest obłok. Dla kwiatu - wiatr". Kiedy widzimy część księżyca przesłoniętego przez obłok, drzewo czy chwast, spostrzegamy jaki jest on okrągły. Lecz kiedy widzimy jasny księżyc, gdy nic go nie przesłania, nie spostrzegamy tej okrągłości w ten sam sposób jak wtedy, gdy widzimy go poprzez coś innego.

Kiedy praktykujesz zazen, jesteś wewnątrz całkowitego spokoju twego umysłu, nie odczuwasz nic. Po prostu siedzisz. Ale spokój twego siedzenia doda ci odwagi w twoim codziennym życiu. Tak więc odkryjesz wartość zen raczej w swoim codziennym życiu niż wtedy, gdy siedzisz. Ale to nie znacz;, że powinieneś zaniedbywać zazen. Jeśli nawet siedząc nic nie czujesz, to bez doświadczenia zazen nie jesteś w stanie nic znaleźć. W codziennym życiu znajdujesz tylko chwasty, drzewa lub chmury, nie widzisz księżyca. Dlatego właśnie stale na coś się uskarżasz. Ale dla studiujących zen chwast, który dla większości ludzi jest bezwartościowy, jest skarbem. Przy tej postawie, cokolwiek robisz, życie staje się sztuką.

Kiedy praktykujesz zazen nie powinieneś próbować osiągnąć czegokolwiek. Powinieneś po prostu siedzieć z całkowicie spokojnym umysłem i nie powinieneś polegać na niczym Po prostu utrzymuj swoje ciało wyprostowane, nie opierając się na czymś czy o coś. Utrzymywać swoje ciało wyprostowane oznacza nie polegać na czymkolwiek. W ten sposób, fizycznie i umysłowo, osiągasz całkowity spokój. Lecz próbować polegać na czymś czy próbować zrobić coś podczas zazen to spokój dualistyczny, niecałkowity.

W naszym codziennym życiu zazwyczaj próbujemy coś zrobić, zmienić jakąś rzecz w coś innego lub coś osiągnąć. Właśnie to próbowanie jest już samo w sobie wyrazem naszej prawdziwej natury. Sam wysiłek jest pełen znaczenia. Powinniśmy znaleźć znaczenie naszego wysiłku, zanim coś osiągniemy. Dlatego Dogen powiedział: „Powinniśmy osiągnąć oświecenie, zanim osiągniemy oświecenie". To nie po osiągnięciu oświecenia znajdujemy jego prawdziwe znaczenie. Próba zrobienia czegoś jest sama w sobie oświeceniem. Kiedy dotyka nas nieszczęście lub grozi niebezpieczeństwo - mamy w tym oświecenie. Gdy ulegamy skalaniu, powinniśmy mieć w tym spokój. Zazwyczaj trudno jest nam żyć w przemijalności życia, ale to jedynie w przemijalności życia możemy znaleźć radość życia wiecznego.

Przez kontynuowanie praktyki z tym rodzajem rozumienia możecie się doskonalić. Lecz jeśli próbujecie coś osiągnąć bez tego rozumienia, nie jesteście w stanie nad tym właściwie pracować. Gubicie się w walce o cel, nie osiągacie niczego. Będziecie po prostu dalej cierpieli w swoich trudnościach. Ale przy właściwym rozumieniu możecie zrobić pewien postęp. Cokolwiek wówczas zrobicie, chociaż nawet niedoskonale, oparte to będzie na waszej wrodzonej naturze i stopniowo, po trochu, coś zostanie osiągnięte.

Co jest ważniejsze, osiągnąć oświecenie, czy osiągnąć oświecenie, zanim osiągniecie oświecenie; zarobić milion dolarów, czy cieszyć się życiem w swoim wysiłku, stopniowo, nawet gdyby zarobienie tego miliona było rzeczą niemożliwą? Odnieść sukces, czy znaleźć jakieś znaczenie w swoim dążeniu do sukcesu? Jeśli nie znacie odpowiedzi, nie będziecie nawet w stanie praktykować zazen. Jeśli znacie odpowiedź - odkryjecie prawdziwy skarb życia.


DOŚWIADCZENIE, NIE FILOZOFIA

Jest coś bluźnierczego w mówieniu o tym, jak doskonały jest buddyzm jako filozofia czy nauka, kiedy się nie wie, czym on właściwie jest".


Chociaż w tym kraju wielu ludzi interesuje się buddyzmem, tylko niewielu z nich jest zainteresowanych jego czystą formą. Większość jest zainteresowana studiowaniem nauki czy filozofii buddyzmu. Porównując buddyzm z innymi religiami, doceniają jak dalece jest on intelektualnie satysfakcjonujący. A przecież nie chodzi o to, czy buddyzm jest filozoficznie głęboki, dobry czy doskonały. Naszym celem jest utrzymywanie praktyki w jej czystej formie. Czuję czasami, że jest coś bluźnierczego w mówieniu o tym, jak doskonały jest buddyzm jako filozofia czy nauka, kiedy nie wie się, czym on właściwie jest.

Dla buddyzmu - i dla nas - najważniejszą rzeczą jest praktykowanie zazen z grupą, ponieważ ta praktyka jest pierwotną drogą życia. Nie znając pochodzenia rzeczy, nie potrafimy docenić rezultatu wysiłku naszego życia. Nasz wysiłek musi mieć jakieś znaczenie. Znaleźć znaczenie wysiłku to znaleźć pierwotne źródło wysiłku. Nie powinniśmy martwić się o rezultat wysiłku dopóki nie poznamy jego źródła. Jeśli źródło nie jest jasne i czyste, nasz wysiłek nie będzie czysty, a jego rezultat n;.~ nie zadowoli. Kiedy odzyskamy naszą pierwotną naturę i stanie się ona podstawą naszego nieustannego wysiłku - docenimy rezultat tego wysiłku chwila po chwili, dzień po dniu, rok po roku. Oto sposób w jaki powinniśmy doceniać nasze życie. Ci, którzy są przywiązani tylko do rezultatu swojego wysiłku, nie będą mieli żadnej szansy na docenienie go, ponieważ rezultat nigdy nie nadejdzie. Ale jeśli wysiłek wyłania się w każdej chwili na nowo ze swojego czystego źródła, wszystko, co robicie, będzie dobre i będziecie zadowoleni ze wszystkiego, co robicie.

Praktyka zen jest praktyką, w której odzyskujemy naszą czystą drogę życia, poza jakimkolwiek pojęciem korzyści, poza sławą i zyskiem. Nie ma żadnej potrzeby intelektualizowania na temat tego, czym jest nasza czysta, pierwotna natura, ponieważ jest ona poza naszym intelektualnym rozumieniem. I nie ma potrzeby uznawania jej, ponieważ jest poza naszym uznaniem. A więc po prostu siedzieć, bez żadnego pojęcia korzyści i z najczystszą intencją, pozostawać tak spokojnym, jak nasza pierwotna natura - oto nasza praktyka.

W zendo nie ma nic wymyślnego. Po prostu przychodzimy i siedzimy. Porozmawiamy i idziemy do domu i podejmujemy naszą codzienną działalność jako dalszy ciąg czystej praktyki, radując się prawdziwą drogą życia. Jednakże jest to bardzo niecodzienne. Gdziekolwiek pójdę, ludzie pytają mnie: „Czym jest buddyzm?", z notesami gotowymi do zapisania mojej odpowiedzi. Możecie sobie wyobrazić, jak się czuję! Przecież my tutaj po prostu praktykujemy zazen. To jest wszystko, co robimy, i jesteśmy szczęśliwi dzięki tej praktyce. Nie mamy żadnej potrzeby, żeby intelektualnie wiedzieć, czym jest zen. Praktykujemy zazen. A więc nie ma potrzeby, żeby intelektualnie wiedzieć, czym jest zen. Jest to, jak myślę, bardzo niezwykłe dla amerykańskiego społeczeństwa.

W Ameryce jest wiele wzorów życia i wiele religii, i mówienie o różnicach pomiędzy różnymi religiami i porównywanie jednej z drugą może wydawać się całkiem naturalne. Ale my nie mamy żadnej potrzeby porównywania buddyzmu z chrześcijaństwem. Buddyzm jest buddyzmem i buddyzm jest naszą praktyką. Nie wiemy nawet, co robimy, kiedy po prostu praktykujemy z czystym umysłem. Nie mniemy więc porównywać naszej drogi do jakiejś innej religii. Niektórzy ludzie mogą mówić, że buddyzm zen nie jest religią. Być może tak jest, albo być może buddyzm zen jest religią przed religią. Może więc nie jest religią w potocznym znaczeniu. Ale jest to cudowne i chociaż intelektualnie nie badamy, czym to jest, chociaż nie mamy żadnej katedry czy wymyślnych ozdób, możliwe jest docenienie naszej pierwotnej natury. I myślę, że jest to bardzo niecodzienne.

PIERWOTNY BUDDYZM

Właściwie wcale nie jesteśmy szkołą soto. Jesteśmy po prostu buddystami. Nie jesteśmy nawet buddystami zen. Jeśli to rozumiemy, jesteśmy naprawdę buddystami".


Chodzenie, stanie, siedzenie i leżenie to według buddyzmu cztery rodzaje działania lub sposoby zachowania. Zazen nie jest jednym z czterech sposobów zachowania i według zenji Dogena szkoła soto nie jest jedną z wielu szkół buddyzmu. Chińska szkoła soto może być jedną z wielu szkół buddyzmu, ale według Dogena, jego droga nie była jedną z wielu szkół. Jeśli tak jest, możecie zapytać, dlaczego kładziemy taki nacisk na postawę siedzącą lub na to, by mieć nauczyciela. Powodem jest fakt, że zazen nie jest tylko jednym z czterech sposobów zachowywania się. Zazen jest praktyką, która zawiera niezliczone aktywności. Zazen rozpoczęło się jeszcze przed Buddą i będzie trwać zawsze. Tak więc ta siedząca pozycja nie może być porównywana z pozostałymi czterema działaniami.

Zazwyczaj ludzie kładą nacisk na jakąś szczególną postawę lub jakieś szczególne rozumienie buddyzmu i myślą: „To jest buddyzm!". Ale nie możemy porównywać naszej drogi z praktykami w ich potocznym rozumieniu. Nasza nauka nie może być porównywana z innymi naukami buddyzmu. Dlatego właśnie powinniśmy mieć nauczyciela, który nie przywiązuje się do żadnego szczególnego rozumienia buddyzmu. Pierwotna nauka Buddy zawiera wszystkie różniące się od siebie szkoły. Ponieważ jesteśmy buddystami, nasz zgodny z tradycją wysiłek powinien być taki, jak wysiłek Buddy: nie powinniśmy przywiązywać się do żadnej szczególnej szkoły czy doktryny. Ale zazwyczaj, jeśli mamy nauczyciela i jeśli jesteśmy dumni z naszego własnego rozumienia, tracimy pierwotną cechę nauki Buddy, która zawiera wszystkie różniące się od siebie nauki.

Ponieważ Budda jest założycielem tej nauki, ludzie niezobowiązująco nazwali jego naukę „buddyzmem", ale w rzeczywistości buddyzm nie jest jakąś nauką. Buddyzm jest po prostu Prawdą, która zawiera w sobie rozmaite prawdy. Praktyka zazen jest praktyką, która obejmuje rozmaite działania życia. Tak więc nie kładziemy nacisku wyłącznie na postawę siedzącą. Tak jak się siedzi, tak się działa. Uczymy się, jak działać poprzez siedzenie i to jest dla nas najbardziej zasadnicza działalność. Dlatego właśnie praktykujemy zazen w ten sposób. Mimo, że praktykujemy zazen, nie powinniśmy siebie nazywać szkołą zen. Po prostu praktykujemy zazen, biorąc przykład z Buddy - oto dlaczego praktykujemy. Budda uczył nas jak działać poprzez praktykę - oto dlaczego siedzimy.

Robić coś, żyć w każdej chwili, oznacza być chwilowym działaniem Buddy. Siedzieć w ten sposób to być samym Buddą, być takim jak historyczny Budda. To samo odnosi się do wszystkiego, co robimy. Wszystko jest działaniem Buddy. A więc cokolwiek robicie, a nawet jeśli powstrzymujecie się od zrobienia czegoś, jest w tym Budda. Ponieważ ludzie nie mają takiego rozumienia Buddy, myślą, że to co robią, jest rzeczą najważniejszą, nie wiedząc, kim jest ten, który to właśnie robi. Ludzie myślą, że robią różne rzeczy, ale w rzeczywistości wszystko robi Budda. Każdy z nas ma swoje własne imię, ale te imiona są wieloma imionami jednego Buddy. Każdy z nas dokonuje wielu działań, ale wszystkie te działania są działaniami Buddy. Nie wiedząc o tym, ludzie podkreślają jakąś działalność. Kiedy kładą nacisk na zazen, nie jest to prawdziwe zazen. Wygląda, jakby siedzieli w ten sam sposób jak Budda, lecz ich rozumienie praktyki jest odmienne od naszego. Rozumieją tę siedzącą postawę po prostu jako jedną z czterech podstawowych postaw człowieka i myślą: „Teraz przybieram tę postawę". Ale zazen jest wszystkimi postawami i każda postawa jest postawą Buddy. To rozumienie jest właściwym rozumieniem postawy zazen. Jeśli praktykujecie w ten sposób, to jest to buddyzm. To jest bardzo, bardzo ważna sprawa.

Tak więc Dogen nie nazywał siebie nauczycielem soto czy uczniem soto. Powiedział: „Inni ludzie mogą nas nazywać szkołą soto, ale dla nas nie ma powodu, żeby nazywać siebie soto. Nie powinniście nawet używać nazwy soto". Żadna szkoła nie powinna uważać siebie za odrębną szkołę. Powinna być tylko jedną z tymczasowych form buddyzmu. Ale dopóki różne szkoły nie przyjmą tego rozumienia, dopóki kontynuują nazywanie siebie swoimi szczególnymi nazwami, musimy przyjąć tymczasową nazwę soto. Chcę jednak, aby ta sprawa stała się jasna. Właściwie wcale nie jesteśmy szkołą soto. Jesteśmy po prostu buddystami. Nie jesteśmy nawet buddystami zen; jesteśmy po prostu buddystami. Jeśli to zrozumiemy jesteśmy naprawdę buddystami.

Nauka Buddy jest wszędzie. Dzisiaj pada deszcz. Jest to nauka Buddy. Ludzie myślą, że ich własna droga lub ich własne religijne rozumienie jest drogą Buddy, nie wiedząc, czego słuchają, co robią czy gdzie się znajdują. Religia nie jest żadną szczególną nauką. Religia jest wszędzie. W ten sposób musimy rozumieć naszą naukę. Powinniśmy całkiem zapomnieć o jakiejś szczególnej nauce, nie powinniśmy pytać, która jest dobra czy zła. Nie powinno być żadnej szczególnej nauki. Nauka jest w każdej chwili, w każdym istnieniu. Oto prawdziwa nauka.


POZA ŚWIADOMOŚCIĄ

Urzeczywistnienie czystego umysłu w ułudzie - oto praktyka. Jeśli będziecie próbowali usunąć ułudę, będzie ona jedynie trwała bardziej uporczywie. Powiedzcie po prostu: Och, to po prostu ułuda' i nie przejmujcie się nią."


Powinniśmy ustanowić naszą praktykę tam, gdzie nie ma żadnej praktyki czy oświecenia. Dopóki praktykujemy zazen w obszarze, gdzie jest praktyka i oświecenie, nie ma żadnej szansy na wypracowanie sobie doskonałego spokoju. Innymi słowy, musimy mocno wierzyć w naszą prawdziwą naturę. Nasza prawdziwa natura jest poza naszym świadomym doświadczeniem. Jedynie w naszym świadomym doświadczaniu znajdujemy praktykę i oświecenie lub dobro i zło. Ale bez względu na to, czy mamy doświadczenie naszej prawdziwej natury czy też nie, to co istnieje poza świadomością, istnieje rzeczywiście, i tam właśnie musimy ustanowić podstawę naszej praktyki.

Nawet utrzymywanie dobrych rzeczy w naszym umyśle nie jest takie dobre. Budda mówił czasami: „Powinniście być tacy. Nie powinniście być tacy". Lecz utrzymywanie w swym umyśle tego, co on powiedział, nie jest wcale takie dobre. Jest to dla was pewien rodzaj brzemienia i właściwie możecie nie czuć się z tym dobrze. Właściwie może nawet lepiej jest mieć odrobinę złej woli niż jakieś wyobrażenia o tym, co jest dobre lub co powinniście robić. Czasem bardzo dobrze jest mieć jakieś psotne myśli w głowie. Tak jest naprawdę. Właściwie nie chodzi o dobro i zło. Istotą rzeczy jest to, czy stajesz się spokojny czy też nie i czy trzymasz się tego czy też nie.

Kiedy masz coś w świadomości, nie jesteś doskonale opanowany. Najlepszą drogą do doskonałego opanowania jest zapomnieć o wszystkim. Wówczas twój umysł jest spokojny i jest dostatecznie szeroki i czysty, aby mógł bez żadnegó wysiłku widzieć i odczuwać rzeczy takimi, jakie są. Najlepszą drogą do znalezienia doskonałego spokoju jest nie utrzymywać żadnego wyobrażenia o rzeczach, bez względu na to, jakie by one nie były - całkiem o nich zapomnieć nie pozostawiając żadnego śladu czy cienia myśli. Ale jeśli będziesz usiłował zatrzymać swój umysł lub wykroczyć poza swe świadome działanie, będzie to dla ciebie tylko jeszcze jednym ciężarem. „Muszę w mojej praktyce zatrzymać umysł, ale nie potrafię tego zrobić. Moja praktyka nie jest dobra". Takie myślenie jest również błędną drogą praktykowania. Nie próbuj powstrzymywać swojego umysłu, lecz pozostaw wszystko takim, jakie ono jest. Wówczas sprawy nie będą tak długo pozostawały w twym umyśle. Będą przychodzić i odchodzić. W końcu będziecie mogli utrzymać czysty, pusty umysł względnie długo.

A więc posiadanie mocnej wiary w pierwotną pustkę umysłu jest najważniejszą rzeczą w praktyce. Czasami w świętych pismach buddyjskich posługujemy się rozległymi porównaniami, żeby opisać pusty umysł. Czasami posługujemy się astronomicznie wielką liczbą, tak wielką, że jest ona poza policzalnością. Oznacza to porzucenie rachowania. Jeśli jest to tak wielkie, że nie możecie tego policzyć, wówczas tracicie zainteresowanie i poddajecie się. Taki rodzaj opisu może również wzbudzić zainteresowanie liczbą niemożliwą do policzenia, która pomoże wam w powstrzymaniu myśli małego umysłu.

Lecz właśnie wtedy, gdy siedzicie w zazen, będziecie mieli najczystsze, autentyczne doświadczenie stanu pustego umysłu. W rzeczywistości pustka umysłu nie jest nawet stanem umysłu, lecz pierwotną istotą umysłu, której doświadczali Budda i szósty patriarcha. „Istota umysłu", „pierwotny umysł", „pierwotna twarz", „natura Buddy", „pustka" -wszystkie te słowa oznaczają absolutny spokój umysłu.

Wiecie jak odpoczywać fizycznie, ale nie wiecie jak odpoczywać umysłowo. Mimo, że leżycie w waszym łóżku, wasz umysł wciąż jest zajęty; jeśli śpicie, wasz umysł jest zajęty snami. Wasz umysł zawsze znajduje się w stanie intensywnego działania. To nie jest zbyt dobre. Powinniśmy wiedzieć, jak porzucić myślący, niespokojny umysł. Żeby wyjść poza zdolność myślenia, konieczną rzeczą jest posiadanie mocnej wiary w pustkę umysłu. Wierząc mocno w doskonały spokój umysłu, powinniśmy odzyskać czysty, pierwotny stan.

Zenji Dogen powiedział: „Powinniście ustanowić praktykę w ułudzie". Nawet gdy myślicie, że jesteście w stanie ułudy, czysty umysł znajduje się tam. Urzeczywistnianie czystego umysłu w ułudzie jest praktyką.

Jeśli w waszej praktyce macie czysty, podstawowy umysł, ułuda zniknie. Nie może pozostać, kiedy powiecie: „To jest ułuda!". Będzie bardzo zawstydzona. Ucieknie. Powinniście więc osadzić praktykę w ułudzie. Mieć złudzenia jest praktyką. To jest osiąganie oświecenia zanim je urzeczywistnicie. Chociaż go sobie nawet nie uprzytamniacie, macie je. Tak więć, kiedy mówicie: „To jest ułuda", to jest to w istocie właśnie oświecenie. Jeśli będziecie próbowali odsunąć ułudę, będzie ona jedynie stawiała jeszcze większy opór, a wasz umysł stanie się coraz bardziej zajęty próbami poradzenia sobie z nią. To nie jest dobre. Po prostu powiedzcie: „Och, to jest tylko ułuda" i nie przejmujcie się nią. Kiedy dostrzegasz ułudę, masz swój prawdziwy umysł, swój spokojny, pogodny umysł. Kiedy zaczniesz się z nią zmagać, zostaniesz w nią uwikłany.

A więc bez względu na to, czy osiągacie oświecenie czy też nie, wystarczy po prostu siedzieć w zazen. Kiedy staracie się osiągnąć oświecenie, wówczas w waszym umyśle dźwigacie wielki ciężar. Wasz umysł nie będzie dostatecznie czysty, żeby widzieć rzeczy takimi, jakie są. Jeśli naprawdę będziecie widzieli rzeczy takimi, jakie są, wówczas ujrzycie rzeczy takimi, jakie być powinny. Z jednej strony powinniśmy osiągnąć oświecenie - tak to powinno być. Jednak z drugiej strony, tak długo, jak mamy ciało fizyczne, faktycznie trudno jest nam osiągnąć oświecenie postrzegać wszystko takie, jakie jest w tej właśnie chwili. Ale jeśli zaczniemy siedzieć, ujawnią się obie strony naszej natury i ujrzymy rzeczy zarówno takimi, jakie są, i takimi, jakie powinny być. Ponieważ nie jesteśmy dobrzy w tej chwili, chcemy być lepsi, ale kiedy osiągamy umysł transcendentny, przekraczamy rozróżnianie tego, czym rzeczy są a czym powinny być. W pustce naszego pierwotnego umysłu są one jednym i tam znajdujemy doskonały spokój.

Zazwyczaj religia rozwija się w świecie świadomości, dążąc do doskonalenie swojej organizacji, budując piękne budynki, tworząc muzykę, rozwijając filozofię i tak dalej. Są to działania religijne w świecie świadomości. Ale buddyzm kładzie nacisk na świat nieświadomości. Najlepszą drogą rozwijania buddyzmu jest siedzieć w zazen - po .prostu siedzieć, z mocną wiarą w naszą prawdziwą naturę. Ta droga jest znacznie lepsza niż czytanie książek czy studiowanie filozofii buddyzmu. Oczywiście studiowanie filozofii jest potrzebne - wzmocni to nasze przeświadczenie. Filozofia buddyjska jest tak uniwersalna i logiczna, że nie jest to filozofia buddyzmu, ale samego życia. Celem nauki buddyzmu jest wskazanie na samo życie istniejące poza świadomością w naszym czystym, pierwotnym umyśle. Wszystkie praktyki buddyzmu zostały rozwinięte w celu zabezpieczenia tej prawdziwej nauki, a nie dla propagowania buddyzmu w jakiś cudowny, mistyczny sposób. Tak więc, kiedy mówimy o religii, powinno się to odbywać w sposób najbardziej powszedni i uniwersalny. Nie powinniśmy propagować naszej drogi za pomocą cudownej filozoficznej myśli. Pod pewnymi względami buddyzm skłania do polemik, jest nieco kontrowersyjny, bowiem buddyści muszą chronić swoją drogę przed mistycznymi czy magicznymi interpretacjami religii. Ale filozoficzne dyskusje nie będą najlepszą drogą do zrozumienia buddyzmu. Jeśli chcesz być szczerym buddystą, najlepszą drogą jest siedzieć. Mamy wielkie szczęście, że dane nam jest miejsce, gdzie możemy siedzieć w ten sposób. Chcę abyście mieli mocną, szeroką i niewzruszoną wiarę w wasze zazen, które jest po prostu siedzeniem. Po prostu siedzieć, to wystarczy.


OŚWIECENIE BUDDY

Jeśli popadacie w dumę z powodu swych osiągnięć lub zniechęcacie się z powodu swojego idealistycznego wysiłku, praktyka uwięzi was za grubym murem ".


Bardzo się cieszę, że jestem tu w dniu, w którym Budda osiągnął oświecenie pod drzewem Bo. Kiedy osiągnął on oświecenie pod drzewem Bo, powiedział: „To cudowne widzieć naturę Buddy we wszystkim i w każdym istnieniu". Miał na myśli to, że kiedy praktykujemy zazen, posiadamy Naturę Buddy i każdy z nas sam jest Buddą. Poprzez praktykę Budda nie rozumiał tylko siedzenia pod drzewem czy siedzenia ze skrzyżowanymi nogami. To prawda, że ta postawa jest dla nas podstawową czy pierwotną drogą, lecz w rzeczywistości miał on na myśli to, że góry, drzewa, płynąca woda, kwiaty i rośliny - wszystko takie jakie jest - jest sposobem istnienia Buddy. Oznacza to, że wszystko podejmuje aktywność Buddy, każda rzecz na swój własny sposób.


Ale sposób, w jaki każda rzecz istnieje, nie może być zrozumiany przez tę rzecz w obrębie jej świadomości. To, co widzimy lub słyszymy, jest tylko częścią lub ograniczonym wyobrażeniem tego, czym naprawdę jesteśmy. Lecz kiedy naprawdę jesteśmy - każdy po prostu na swój własny; sposób - wyrażamy samego Buddę. Innymi słowy, kiedy praktykujemy coś takiego jak zazen, wówczas istnieje droga Buddy czy Natura Buddy. Kiedy pytamy, czym jest Natura Buddy, ona znika, ale kiedy tylko praktykujemy zazen, rozumiemy ją w pełni. Jedyną drogą do zrozumienia Natury Buddy jest po prostu praktykować zazen, po prostu być, tak jak my jesteśmy. A więc tym, co Budda rozumiał poprzez naturę Buddy, było istnienie, tak jak on istniał poza światem świadomości.

Natura Buddy jest naszą pierwotną naturą. Mamy ją, zanim zaczniemy praktykować zazen i zanim uznamy ją kategoriami świadomości. Tak więc w tym znaczeniu wszystko co robimy jest działaniem Buddy. Gdy chcesz to zrozumieć, nie możesz tego zrozumieć. Kiedy rezygnujesz ze zrozumienia tego, prawdziwe zrozumienie zawsze istnieje. Zazwyczaj po zazen wygłaszam mowę, ale powodem; dla którego ludzie przychodzą, nie jest tylko chęć wysłuchania mojej mowy, lecz praktykowanie zazen. Nie powinniśmy o tym nigdy zapominać. Mówię, aby zachęcić was do praktykowania zazen na sposób Buddy. Mówimy więc, że chociaż masz naturę Buddy, to jeśli jesteś pod wpływem wyobrażenia o praktykowaniu bądź niepraktykowaniu zazen albo jeśli nie potrafisz przyznać, że jesteś Buddą, wówczas nie rozumiesz natury Buddy ani zazen. Ale kiedy będziecie praktykowali zazen w taki sposób, jak czynił to Budda, zrozumiecie, czym jest nasza droga. Nie mówimy zbyt wiele, lecz kontaktujemy się ze sobą poprzez działanie, z określonym zamiarem i bez zamiaru. Powinniśmy być zawsze dostatecznie czujni, aby porozumiewać się za pomocą słów lub bez nich. Jeśli ten aspekt zostanie zagubiony, utracimy najważniejszy aspekt buddyzmu.

Dokądkolwiek idziesz, nie powinieneś tracić tej drogi życia. To się nazywa „być Buddą" lub „być szefem". Dokądkolwiek idziesz, powinieneś być panem swojego otoczenia. Oznacza to, że nie powinieneś gubić -swojej drogi. Tak więc jest to zwane Buddą, ponieważ jeśli zawsze istniejesz w ten sam sposób, jesteś samym Buddą. Nie starając się być Buddą, jesteś Buddą. Oto jak osiągamy oświecenie. Osiągać oświecenie, to być zawsze z Buddą. Poprzez powtarzanie tej samej rzeczy raz po raz, zdobędziemy ten rodzaj rozumienia. Ale jeśli tracicie z oczu tę kwestię i popadacie w dumę z powodu swych osiągnięć lub zniechęcacie się z powodu swojego idealistycznego wysiłku, praktyka uwięzi was za grubym murem. Nie powinniśmy więzić się za murem, który sami zbudowaliśmy. Tak więc, kiedy przychodzi czas zazen, po prostu wstać, iść, siedzieć ze swoim nauczycielem, mówić do niego i słuchać go, a potem znowu pójść do domu - wszystkie te czynności są naszą praktyką. W ten sposób, bez żadnej myśli o osiągnięciach, zawsze jesteście Buddą. Oto prawdziwa praktyka zazen. Wówczas możecie zrozumieć prawdziwe znaczenie pierwszego stwierdzenia Buddy: „Dostrzegać Naturę Buddy w różnych istotach i w każdym z nas".


EPILOG

UMYSŁ ZEN

Zanim deszcz przestanie padać, możemy słyszeć ptaka. Nawet pod głębokim śniegiem widzimy przebiśniegi i świeżą zieleń."


Tutaj, w Ameryce, nie możemy określać buddystów zen w taki sam sposób jak w Japonii. Amerykańscy uczniowie nie są kapłanami, a jednak nie są też całkowicie świeckimi ludźmi. Rozumiem to w następujący sposób: to, że nie jesteście kapłanami, jest prostą sprawą, ale to, że nie jesteście całkowicie świeckimi ludźmi jest trudniejsze. Myślę, że jesteście ludźmi wyjątkowymi i potrzebujecie jakiejś specjalnej praktyki, która nie jest dokładnie praktyką kapłana i nie jest dokładnie praktyką człowieka świeckiego. Odkrywacie teraz stosowną dla was drogę życia. Myślę, że jest nią nasza społeczność zen, nasza grupa.

Lecz musimy również wiedzieć, czym jest nasza niepodzielna pierwotna droga i czym jest praktyka Dogena. Zenji Dogen powiedział, że jedni osiągną oświecenie, a inni nie. To jest sprawa, którą się bardzo interesuję. Chociaż wszyscy mamy taką samą zasadniczą praktykę, którą wykonujemy w ten sam sposób, jedni osiągną oświecenie, a inni nie. Oznacza to, że nawet jeśli nie mamy żadnego doświadczenia oświecenia, to jeśli siedzimy we właściwy sposób z właściwą postawą i rozumieniem praktyki, wówczas jest to zen. Najważniejsze jest praktykować poważnie, należy również rozumieć i ufać wielkiemu umysłowi.

Mówimy „wielki umysł" lub „mały umysł" czy „umysł Buddy" lub „umysł zen" i te słowa, jak wiecie, coś oznaczają, ale coś, czego nie możemy i nie powinniśmy próbować zrozumieć w kategoriach doświadczenia. Mówimy o doświadczeniu oświecenia, ale nie jest to jakieś doświadczenie, które by podlegało kategoriom dobra i zła, czasu czy przestrzeni, przeszłości czy przyszłości. Jest to doświadczenie czy świadomość przekraczająca te rozróżnienia i odczucia. Nie powinniśmy więc pytać: „Czym jest doświadczenie oświecenia?". Tego rodzaju pytanie oznacza, że nie wiecie, czym jest doświadczenie zen. O oświecenie nie można pytać we dług zwykłego sposobu myślenia. Kiedy nie wikłacie się w takie myślenie, macie szansę, aby zrozumieć, czym jest doświadczenie zen.

Wielki umysł, w którym musimy pokładać ufność, nie jest czymś, czego możecie doświadczyć w sposób obiektywny. Jest to coś, co zawsze masz, co zawsze jest z tobą; nie możesz zobaczyć swoich oczu, a twoje oczy nie mogą zobaczyć siebie. Oczy widzą jedynie rzeczy na zewnątrz - rzeczy obiektywne. Jeśli myślisz o sobie, twoje „ja" nie jest już wtedy twoim prawdziwym „ja". Nie możecie dokonywać projekcji siebie jako jakiejś rzeczy obiektywnej, by móc się nad nią zastanawiać. Umysł, który jest zawsze po twojej stronie, nie jest tylko twoim umysłem, jest to umysł uniwersalny, zawsze ten sam, nie różniący się od umysłu kogoś innego. Jest to umysł zen. Jest to wielki, wielki umysł. Ten umysł jest wszystkim, co widzicie. Wasz prawdziwy umysł jest zawsze w tym, co widzicie. Chociaż nie znacie swojego własnego umysłu, on jest - właśnie w tej chwili, gdy coś widzicie, wtedy tam jest. To bardzo interesujące. Wasz umysł jest zawsze jednym z tym, co obserwujecie. Widzicie więc, że ten umysł jest jednocześnie wszystkim.

Prawdziwy umysł jest umysłem obserwującym. Nie możecie powiedzieć: „To jest moja jaźń, mój mały umysł czy mój ograniczony umysł, a to jest wielki umysł". To jest ograniczanie siebie, ograniczanie prawdziwego umysłu, obiektywizowanie umysłu. Bodhidharma powiedział: Żeby ujrzeć rybę, musisz obserwować wodę". W rzeczywistości, kiedy widzicie wodę, widzicie prawdziwą rybę. Zanim zobaczycie naturę Buddy, obserwujecie swój umysł. Kiedy widzicie wodę - to jest prawdziwa natura. Prawdziwa natura jest patrzeniem na wodę. Kiedy mówicie: „Moje zazen jest nędzne", macie tu prawdziwą naturę, ale głupota nie pozwala wam jej dostrzec. Celowo ją ignorujecie. „Ja", przy pomocy którego obserwujecie swój umysł, czuje się ogromnie ważne. Ale to „ja" nie jest wielkim „ja", jest to „ja" bezustannie aktywne, które zawsze pływa, zawsze leci na skrzydłach przez bezmiar powietrza. Poprzez skrzydła rozumiem myśl i działanie. Bezmierne niebo jest domem, moim domem. Nie ma tam ptaka ani powietrza. Kiedy ryba pływa, woda i ryba są rybą. Nie ma nic oprócz ryby. Czy rozumiecie? Nie możecie znaleźć Natury Buddy poprzez wiwisekcję. Rzeczywistość nie może być uchwycona przez myślący czy odczuwający umysł. Prawdziwą naturą jest obserwowanie własnego oddychania, własnej postawy, chwila po chwili. Poza tym nie ma żadnego sekretu.

My buddyści nie mamy koncepcji, że istnieje tylko materia lub tylko umysł, lub tylko twory umysłu, albo że umysł jest cechą istnienia. Zawsze mówimy o tym, że umysł i ciało, umysł i materia są jednym. Lecz jeżeli słuchacie nieuważnie, brzmi to jakbyśmy mówili o jakimś atrybucie istnienia lub o czymś „materialnym" czy „duchowym". To mogłaby być jakaś wersja rozumienia tego. Ale w rzeczywistości wskazujemy na umysł, który jest zawsze po tej stronie, który jest prawdziwym umysłem. Doświadczeniem oświecenia jest ujawnić, zrozumieć, urzeczywistnić ten umysł, który jest zawsze z nami i którego nie możemy ujrzeć. Czy rozumiecie? Jeśli będziecie próbowali osiągnąć oświecenie tak, jakbyście widzieli na niebie jasną gwiazdę, będzie to piękne i możecie pomyśleć: „Ach, to jest oświecenie", lecz to nie jest oświecenie. Takie rozumie jest dosłownie herezją. Nawet jeśli o tym nie wiecie, przy takim rozumieniu utrzymujesz, że istnieje tylko materia. Wiele waszych doświadczeń oświecenia jest tego rodzaju - jakaś materia jedynie, jakiś przedmiot waszego umysłu - tak jakbyście znaleźli tę jasną gwiazdę dzięki dobrej praktyce. To jest pojęcie jaźni i przedmiotu. To nie jest droga do szukania oświecenia.

Szkoła zen oparta jest na naszej prawdziwej naturze, na naszym prawdziwym umyśle, który jest wyrażony i urzeczywistniony w praktyce. Zen nie polega na jakiejś szczególnej nauce ani nie zastępuje praktyki nauką. Praktykujemy zazen, żeby wyrazić naszą prawdziwą naturę, a nie żeby osiągnąć oświecenie. Buddyzm Bodhidharmy to bycie praktyką, bycie oświeceniem. Z początku może to być rodzaj wiary, ale później jest to coś, co studiujący odczuwa albo już ma. Wykonywana praktyka i reguły formalne nie są tak łatwe do zrozumienia, być może szczególnie dla Amerykanów. Macie wyobrażenie o wolności, które koncentruje się na wolności fizycznej, na wolności działania. To wyobrażenie powoduje umysłowe cierpienie i utratę wolności. Myślicie, że chcecie ograniczyć swoje myślenie. Sądzicie, że część waszego myślenia jest niepotrzebna, bolesna czy usidlająca, ale nie uważacie, że chcecie ograniczyć swoją działalność. Z tego właśnie powodu Hjakudzio ustanowił w Chinach zasady i sposób życia zen. Był on zainteresowany wyrażaniem i przekazywaniem wolności prawdziwego umysłu. Umysł zen przekazywany jest w naszej drodze życia zen, opartej na zasadach Hjakudzia.

Myślę, że w naturalny sposób potrzebujemy jakiejś drogi życia jako grupa i jako studiujący zen w Ameryce; i tak, jak Hjakudzio ustanowił w Chinach drogę życia klasztornego, my musimy ustanowić amerykańską drogę życia zen. Nie mówię tego żartem, jestem bardzo poważny. Ale nie chcę być zbyt poważny. Jeśli staniemy się nazbyt poważni, utracimy naszą drogę. Jeśli będziemy się bawili, utracimy naszą drogę. Po trochu, z cierpliwością i wytrwałością, musimy znaleźć drogę dla siebie, odkryć jak żyć ze sobą samym i z innymi. W ten sposób odkryjemy nasze wskazania etyczne. Dowiemy się, co robimy, jeśli będziemy mocno praktykowali, skoncentrujemy się na zazen i zorganizujemy nasze życie tak, abyśmy mogli dobrze siedzieć. Ale musimy być ostrożni co do drogi i zasad, które ustanawiacie; jeżeli będą zbyt surowe, nie podołacie im, jeśli będą zbyt luźne, zasady nie zdadzą egzaminu. Nasza droga powinna być dostatecznie surowa, aby mieć autorytet; autorytet, któremu każdy powinien być posłuszny. Zasady powinny być możliwe do przestrzegania. W taki sposób zbudowana została tradycja zen, ustanawiana stopniowo, tworzona przez nas w naszej praktyce. Nie możemy niczego wymuszać. Lecz kiedy zasady zostały raz ustanowione, powinniśmy im się całkowicie podporządkować, dopóki nie zostaną zmienione. Nie jest to sprawa dobra czy zła, dogodności czy niedogodności. Po prostu robicie to bez kwestionowania. W ten sposób wasz umysł jest wolny. Ważną rzeczą jest, by przestrzegać tych reguł bez rozróżniania. W ten sposób będziecie znali czysty umysł zen. Mieć własną drogę życia oznacza zachęcać ludzi do tego, aby szli bardziej duchową i odpowiednią dla nich drogą życia jako istoty ludzkie. I myślę, że pewnego dnia będziecie mieli w Ameryce swoją własną praktykę.

Praktyka jest jedyną drogą studiowania czystego umysłu. Nasza najgłębsza natura potrzebuje pewnego środka, pewnego sposobu wyrażania i urzeczywistniania siebie. Odpowiadamy na tę najgłębszą potrzebę poprzez nasze reguły, a kolejni patriarchowie pokazują nam swój prawdziwy umysł. W ten sposób będziemy mieli dokładne, głębokie zrozumienie praktyki. Musimy mieć więcej doświadczenia praktyki. Musimy mieć jednak jakieś doświadczenia oświecenia. Musicie ufać wielkiemu umysłowi, który jest zawsze z wami. Powinniście mieć zdolności doceniania rzeczy jako wyrazu wielkiego umysłu. To jest więcej niż wiara. To jest ostateczna prawda, której nie sposób odrzucić. Bez względu na to, czy jest to łatwe czy trudne do praktykowania, czy łatwe czy trudne do rozumienia - wszystko, co możesz zrobić, to praktykować to. Nie o to chodzi, czy jest się kapłanem czy osobą świecką. Istotą rzeczy jest odkryć siebie jako kogoś, kto coś robi - odzyskać swoje rzeczywiste istnienie poprzez praktykę, odzyskać tego „ciebie", który jest zawsze ze wszystkim, z Buddą, który jest w pełni przez wszystko podtrzymywany. Właśnie teraz! Możecie powiedzieć, że to jest niemożliwe. Ale to jest możliwe! Możecie to zrobić nawet w jednej chwili. Jest to możliwe w tym momencie. To jest ta chwila! To, że możecie to zrobić w tej chwili oznacza, że możecie to zrobić zawsze. A więc jeśli macie tę ufność, to to jest wasze doświadczenie oświecenia. Jeśli masz tę mocną wiarę w wielki umysł, jesteś już buddystą w prawdziwym tego słowa znaczeniu, nawet jeśli nie osiągnąłeś oświecenia.

To dlatego zenji Dogen powiedział: „Nie spodziewajcie się, że wszyscy, którzy praktykują zazen, osiągną oświecenie co do tego umysłu, który zawsze mamy". Miał on na myśli to, że jeśli myślicie, że wielki umysł jest gdzieś na zewnątrz was, na zewnątrz waszej praktyki, popełniacie błąd. Wielki umysł jest zawsze z nami. To dlatego powtarzam wciąż to samo, kiedy wydaje mi się, że nie rozumiecie. Zen nie jest jedynie dla człowieka, który potrafi skrzyiować nogi lub który ma wielkie duchowe zdolności. Każdy ma naturę Buddy. Każdy z nas musi znaleźć jakąś drogę, żeby urzeczywistnić prawdziwą naturę. Celem praktyki jest mieć bezpośrednie doświadczenie natury Buddy, którą każdy ma. Cokolwiek robisz, powinno to być bezpośrednim doświadczeniem natury Buddy. Natura Buddy oznacza bycie świadomym natury Buddy. Twój wysiłek powinien rozciągnąć się na uratowanie wszystkich odczuwających istot. Jeśli moje słowa nie wystarczą, to cię uderzę! Wówczas zrozumiesz, o co mi chodzi. A jeśli nie zrozumiesz mnie teraz, zrozumiesz pewnego dnia.

Pewnego dnia ktoś zrozumie. Będę czekał na tę wyspę, która - jak mi mówiono - posuwa się powoli wzdłuż wybrzeża od Los Angeles do Seattle.

Czuję, że Amerykanie, szczególnie młodzi Amerykanie, mają wielką możliwość odkrycia prawdziwej drogi życia dla ludzkich istot. Jesteście dostatecznie wolni od materialnych rzeczy i rozpoczynacie praktykę zen z bardzo czystym umysłem, z umysłem początkującego. Potraficie zrozumieć naukę Buddy dokładnie tak, jak on ją rozumiał. Ale nie powinniście przywiązywać się do Ameryki czy do buddyzmu, czy nawet do naszej praktyki. Musimy mieć umysł początkującego, wolny od posiadania czegokolwiek, umysł, który wie, że wszystko znajduje się w płynącej przemianie. Wszystko istnieje jedynie chwilowo w swoim obecnym kształcie i barwie. Jedna rzecz przepływa w drugą i nie może zostać uchwycona. Zanim deszcz przestanie padać - słyszymy ptaka. Nawet pod głębokim śniegiem widzimy przebiśniegi i świeżą zieleń. Na wschodzie widziałem już rabarbar. Wiosną w Japonii jemy ogórki.



Shunryu Suzuki (1905-1971 był duchowym następcą XIII-wiecznego mistrza zen, założyciela szkoły soto, Dogena. Jego nauczycielem był jeden z czołowych nauczycieli zen soto Gyokujun So-on-Daiosio, który był nota bene uczniem ojca Shunryu Suzukiego - również mistrza zen. Shunryu Suzuki został uznany za mistrza zen, gdy miał około trzydziestu lat. W Japonii był odpowiedzialny za kilka świątyń i klasztor. Podczas II wojny był liderem grupy pacyfistycznej.

Mając 53 lata przybył do Ameryki, jako szanowany mistrz zen, planując tylko krótką wizytę. Jednakże jakość „umysłu początkującego" i poważne podejście Amerykanów zainteresowanych zen sprawiły, że w końcu stał się stałym rezydentem w Stanach i zamieszkał w San Francisco. Dzięki ludziom, którzy pragnęli siedzieć w medytacji razem z nim, powstał ośrodek zen. Najpierw był to tylko ośrodek w San Francisco, potem stworzono jeszcze dwa inne miejsca praktyki-ośrodek odosobnień w górach, zarazem pierwszy klasztor treningu zen poza Azją oraz farmę nad oceanem. Shunryu Suzuki był bez wątpienia jednym z najwybitniejszych nauczycieli zen swej epoki. Zmarł w ośrodku w grudniu 71, w rok po pierwszym ukazaniu się tej książki w Ameryce.

1958 - Shunryu Suzuki przybywa z Japonii do USA i prowadzi kilka grup praktykujących zen w rejonie San Francisco.

1970 - „ Umysł zen, umysł początkującego" ukazuje się po raz pierwszy w Stanach.

1971 - Rosi Suzuki umiera w założonym przez siebie ośrodku.

1974 - jeden ze spadkobierców nauki Shunryu Suzukiego Jakusho Kwong Rosi zakłada Sonorna Mountain Zen Center kontynuując praktykę w tradycji soto w USA.

1987 - Jakusho Kwong Rosi przyjeżdża po raz pierwszy do Polski.

1989 - w efekcie kolejnych wizyt powstaje w Polsce Centrum Zen Kannon, formalna grupa praktykujących zen soto pod duchową opieką Jakusho Kwong Rosiego.


Wyszukiwarka