157

Przywódcą tej zacnej trójki jest Steve Maschik, zapewne co naj­mniej Słowianin, jeśli nie Polak, grany przez Warda Bonda. Nie ma mowy o narodowości Maschika, a jego nazwisko wymawiane jest na kilka różnych sposobów. Maschik rozmawia ze swoimi koleżkami o zajęciu się Niemcami w Milwaukee i śpiewa pio­senkę o Halsted Street, co wskazuje, że pochodzą z Chicago47. Tych parę poszlak to wszystko, co film mówi o narodowości głównego bohatera. Może i dobrze; niewykluczone, że to naj­gorszy film nakręcony w okresie drugiej wojny światowej. Nie-kompetentnic wyreżyserowany przez Nicka Grinde'a, z bardzo kiepskim scenariuszem Sama Neumana i Karla Browna, poka­zuje, dlaczego Bond nigdy nie został gwiazdą. Z niezrozumia­łych przyczyn OWI film się raczej podobał, choć przyznało, że jest niedbale zrobiony. Czy Maschik miał być Polakiem? Trudno powiedzieć, a OWI nie zastanawiało się nad lym.

We współpracy z armią Warner Brothers przygotowało krótki, paradokumentalny film wychwalający jakość amerykań­skich czołgów, pod stosownym tytułem The Tanks Arę Corning („Nadjeżdżają czołgi"). Jego głównym bohaterem jest żołnierz nazwiskiem Malowski - być może miał to być Masłowski. Rolę dostał Ceorge Tobias, Weinberg z Air Force. Wielki, niezdarny Tobias był, tak jak Jack Oakie, często osadzany w rolach postaci sympatycznych, ale tępych48.

Nawet ta garstka Polaków, o jakiej tu mowa, ma prawie zawsze zniekształcone bądź niewłaściwe dla ich narodowości imiona



47 Ulica Halsted, całkiem długa, nie była jednak w latach trzydziestych koja­rzona 7, Polakami w Chicago. Na południu przechodziła skrajem polskiej dzielnicy, ale raczej jej nie przecinała. Bardziej kojarzyłaby się z irlandzką dzielnicą Bddgeport. Na północy przechodziła na wschód od okolic za­mieszkanych przez Polonię, bliżej dawnego osiedla niemieckiego.

48 Imiona różnych postaci Tohiasa wskazują, za kogo uważało go Warner Brothers: Ług, Gabby, Blimp, Pinky, Sioppy Joe, Rosie, Sług McNutt i Panhandle. Zawsze był nieco śmieszny.

i nazwiska, jak Katja z Edge ofDarkness i Ivan z Wake Jsland. Na­leży do nich Genya Smetana z inteligentnej i prawie zupełnie za­pomnianej komedii Hi Diddle Diddle. Madame Smetana to wa­gnerowski sopran. Jej narodowości nigdy nie podano, ale grająca ją aktorka mówi z wyraźnym polskim akcentem. Na początku filmu sprzecza się po polsku, w ojczystym języku PoliNegri, która wróciła z emerytury, by zagrać tę niewielką rolę. Możliwe, że to jedyny polskojęzyczny fragment w powstałym podczas wojny amerykańskim filmie. Do tego jej polskich inwektyw słucha inny Polak, Marek Windheim, występujący jako jej akompaniator. Może to być też jedyny film tej epoki z udziałem dwojga Po­laków. Ich narodowość nie zostaje jednak określona; postać Win-dheima jest bezimienna, a nazwisko Smetana jest czeskie.

Czy Mama Lugovska, Kozzarowski, Granowski, Sinkewicz, Grybinski i Pianatowski mieli być Polakami? Pilmy, w których się pojawiają, nie dają odpowiedzi na to pytanie. Ale uznając ich za Polaków, dochodzimy do liczby około dwudziestu pol­skich postaci w hollywoodzkim przedstawieniu ludności Ame­ryki z okresu wojny. Być może nie są konkretnie Polakami, ale po prostu jakimiś Słowianami, „Hunyakami", by posłużyć się terminologią Warner Brothers. Jeśli policzymy jako Polaków tylko tych bohaterów, którzy zostali tak wprost określeni albo dla których istnieje chociaż jakaś wzmianka o narodowości, liczba Polaków w hollywoodzkich filmach spadnie do bardzo małej garstki. Reszta to po prostu egzotyczni „cudzoziemcy".

Najlepszym przykładem jest ckliwy, sentymentalny film z 1944 roku, słusznie zatytułowany Ań American Romance, uka­zujący drogę domniemanego Europejczyka ze Wschodu Stefana Dangosa (Brian Donlevy) do bogactwa i pozycji49. W filmie roi

49 Bosley Crowther opisał film — kosztowną klapę kasową - jako „banalny i nudny (...) jeden wielki frazes".

318

319


Wyszukiwarka