krasiński

Nie-boska komedia

W dramacie wyróżnia się dwie części. Na część pierwszą składają się na życie prywatne głównego bohatera dzieła – hrabiego Henryka, część druga ukazuje natomiast jego działania natury społeczno-historycznej.





Część 1



Hrabia Henryk, mąż i ojciec rodziny zostaje wystawiony na pokusy zwodniczej poezji. Chór Złych Duchów nasyła na niego majaki, przedstawiające zniekształcone, wynaturzone ideały romantyzmu. Są to Dziewica – wyraża ona absolutną siłę miłości, jej wszechogarniający charakter oraz konieczność tworzenia poezji, Sława – demonstrująca romantyczny indywidualizm w swej skrajnej, wypaczonej postaci. Tu bowiem Sława owa oznacza jedynie pogardę wobec innych ludzi, wywyższanie się ponad nich. Kolejne widziadło – Eden, wyobrażać ma karykaturę i negację optymistycznego przekonania o spokoju życia i na łonie natury, również niezależności i wolności.





W dzień ślub Mąż obiecuje Żonie wieczną miłość, jednak już w noc poślubną – kiedy to nawiedza go we śnie Dziewica – zdaje sobie sprawę, że zdradził swój ideał. Od tej chwili następuje stopniowy rozkład małżeństwa – Mąż przestaje rozmawiać z Żoną, nie odpowiada na czułości. Czeka na wezwanie Dziewicy, by pójść za nią.





Trwają przygotowania do chrztu. Gdy małżonkowie dyskutują, pojawia się Dziewica – Mąż bez wahania udaje się na nią. Kiedy Mąż nie pojawia się na chrzcie syna, Żona zapowiada przeznaczenie Orcia. Ma on być również poetą, ale jego los będzie tragiczny. Czeka go przedwczesna śmierć. Tymczasem Mąż zdaje sobie sprawę z tragicznej pomyłki – piękność okazuje się rozkładającym trupem. Głos Anioła Stróża wskazuje Mężowi, na czym powinien skupić swe działania. Przedstawia mu mianowicie jedyną możliwość zbawienia, dla tak wybujałych indywidualistów romantycznych, jakim jest on sam. Ma to być praktykowanie miłości „biednych bliźnich” w duchu ewangelicznej moralności. Jego ambicja i sława nie pozwala mu jednak pójść za tym wezwaniem. Żona, która doznała wskutek odrzucenia pomieszania zmysłów trafia do domu wariatów. Tutaj przedstawia ona wypaczoną wizję świata, w którym Bóg oszalał, a świat pozbawiony jest jakichkolwiek wartości. Przepowiada ona również czekającą jej męża bitwę. Żona umiera.





Część 2



Hrabia Henryk staje na czele walczącej o zachowanie dawnego porządku arystokracji, skupionej w Okopach św. Trójcy. Naprzeciw niej stają zwycięzcy rewolucjoniści i klęska arystokracji jest jedynie kwestią czasu. Przywódcą tłumów jest główny antagonista Henryka –Pankracy, mający u swego boku fanatycznego kapłana – Leonarda. Mąż przedostaje się w przebraniu do obozu przeciwnika i zwiedza go potajemnie. Widzi dziwaczne, bluźniercze obrzędy rewolucjonistów oraz słucha ich manifestacyjnych nawoływań o konieczności zemsty i zadośćuczynienia. Widzi, że przeważają wśród szeregów rewolucjonistów prostacy, osoby zawistne i żądne odwetu za wszelką cenę. Widzi też, że charakterystyczna dla tłumu niechęć wobec religii jest niekiedy skrajnie fanatyczna i pozbawiona rozsądnych argumentów (Żydzi-przechrzci). Dochodzi do konfrontacji bohatera z Pankracym. Owa dyskusja ujawnia spór światopoglądowy dwójki bohaterów. Henryk stwierdza z goryczą, że rewolucja nie przyniosła niczego dobrego. Wyraża przekonanie, że to, co zobaczył, to





wszystkie stare zbrodnie świata, ubrane w szaty świeże.





Rojenia Pankracego, wierzącego ślepo, że powstanie nowy świat, nowa sprawiedliwość i moralność nie znajdują u Henryka zrozumienia. Różnice poglądów głównych bohaterów ujawniają też stopień zaawansowania kryzysowej sytuacji i niemożliwość pokojowego rozwiązania. Bohater powraca do swojego obozu, gdzie zostaje przyjęty z radością i nadzieją.





Dochodzi do faktycznego starcia pomiędzy dwoma obozami. Scharakteryzowane zostają też sylwetki arystokratów. Ludzie skupieni wokół Henryka są słabi, bojaźliwi, źli z samej tylko natury. Henryk dowiaduje się, że jego klęska i niepowodzenie życiowe wynikają z tego, że podporządkował on swoje losy egoistycznym i skrajnie ambicjonalnym pobudkom, zapominając o innych:





nic nie kochał, nic nie czcił prócz siebie.





Opanowuje narastający wśród szeregów arystokratów bunt, formułując listę zarzutów pod ich adresem – wiele z nich powtarza za Pankracym. Towarzyszący ojcu Orcio głosi upadek świata i jego ideałów. Podczas szturmu na twierdzę ginie on trafiony kulą. Sam Henryk zrozpaczony i wobec nieuchronnej i bliskiej klęski rzuca się w przepaść. Jego ostatnie słowa brzmią





Poezjo, bądź mi przeklęta,





wskazuje tu on zatem na przyczyny swojego upadku. Rewolucjoniści triumfują i odbywa się sąd nad pokonanymi – większość z nich zostaje wymordowanych. Pankracy ma świadomość tego, że zwycięstwo okupione zostało zniszczeniami i dekonstrukcją istniejącego porządku. Ma nadzieję, że uda się jednak odkupić swe winy przez tworzenie świata „nowej szczęśliwości”. Ogarniają go wątpliwości na temat sensu rewolucji. Przedstawia mu się wizja Chrystusa – mściciela, pod wrażeniem której umiera. Jego ostatni słowa są znaczące – brzmią one





Galilaee, vicisti! (Galilejczyku, zwyciężyłeś!)







Bezwzględny przeciwnik jakiejkolwiek religii ujawnia tu bowiem postawę pewną niepewności i niemożności odnalezienia trwałych podstaw swej egzystencji. Wie też, że jest to kara za występowanie przeciw ustalonemu ręką Boga porządkowi świata. Ostatecznie klęskę ponosi więc również Pankracy. Zdaje sobie on sprawę, że budowanie czegoś, wcześniej niszcząc istniejący porządek, jest niewłaściwym rozwiązaniem. Rozumie też, że czas odkupienia win, na który liczył, nie nadejdzie.

























































IRYDION streszczenie


Dedykacja: „Poświęcone Marii na pamiątkę dni jedynych i zbiegłych”

Motto: „tak glos znajomych wróci do niej po latach wielu.” Dante


Wstęp: Poeta tłumaczy skąd ta opowieść. Chce ją wykrzesać z ostatnich dni konającego Rzymu. „tam nowy świt na wschodzie, ale mnie już nic do tego”…

Tamten świat chociaż potężny znikł już bezpowrotnie. Ale nie był to wcale, miły, wesoły i przyjemny świat: „Motłoch i cezar – oto jest Rzym cały!” Krasiński chce się wczuć w klimat tamtego Korczu… multicultural pot taki, nieprzyjemny i w ogóle.


Krasiński kogoś szuka, zemsty syna, ale nie ma go… nie ma między gladiatorami, wśród cesarzy zamordowanych go nie ma i nie ma między chrześcijany. Szuka go wśród martwej przeszłości Rzymu. Tylko, ze syn zemsty jest półcieniem we współczesnym Krasińskiemu Rzymie… szlaja się i ogląda: „zawieszony leży między snem a śmiercią – między ostatnią myślą, którą pomyślał przed wiekami, a tą, która niedługo w nim się obudzi, miedzy potępieniem życia całego a potępieniem wieczności. Nim powstaniesz, opowiem twe dzieje.”


Skąd się wziął Irydion: ojciec Amfiloch Hermes, był grekiem bardzo oddanym Rzymowi i bardzo Rzymu nienawidzącym. Podczas jednej ze swoich wypraw na północ córka Sygurda, kapłanka Odyna się w nim zabujała i była jego… on ją zabrał mówiąc że Roma jest niedobra i w ogóle i Odyna nie lubi bo jest zła.


Żył sobie Hermes szczęśliwie z Grymhildą ale ta w końcu się zabiła (Amfiloch miał ją tylko w dzierżawę od boga) mieli dwoje cudnych bobasków Irydiona i Elsynoe. I na tym koniec historii rodowej.


Amfiloch na łożu śmierci nakazuje Irydionowi zrobić wszystko by doprowadzić Rzym do upadku, jeśli będzie trzeba poświecić siebie i siostrę. Za opiekuna przydziela mu Masynissę, który miał przygotować młodego Greka do wielkiego zadania.


CZĘŚĆ PIERWSZA


Irydion, którego osobowość najkrócej określić można jak man of his mission oczekuje na przybycie ludzi cesarza Heliogabala. Mają oni zabrać jego siostrę, aby władca mógł pojąć ja za żonę. Plan jest taki, zeby Elsynoe jako… kobieta, była utrapieniem dal cezara. Nie dała mu spać, wywoływała w nim jakieś wątpliwości, ubezwłasnowolniła go na tyle, by dał się przekonać, ze jest mu niezbędny Irydion. W ten sposób Irydion miał się dostać w otoczenie Heliogabala.


Elsynoe wcale nie jest jeszcze gotowa by dla zbawienia narodów poświecić swoją cześć. Gdy i Irydion zaczyna się wahać wchodzi Masynissa i w te słowa się odzywa: „Kto się waha, ten urodził się do słów nie do czynów”. Ludzie cezara (Eustychaian) zabierają ją.


Irydion miął taki zwyczaj (jak ojciec zresztą, ze był dobry dla swoich niewolników. Kupował ich, a potem uwalniał i tym właśnie pozyskiwał dla siebie armię. Oddaje setkę swoich gladiatorów Elsynoe jako eskortę (jeszcze dwustu i byłoby trzystu)

Aleksy brat przyrodni Heliogabala miał zakusy do władzy i chciał obalić cesarza. Próbował nawiązać kontakty z chrześcijanami. Masynissa ponagla Irydiona, aby pozyskał ich wcześniej. Irydion przyjmie wiarę chrześcijańską, aby werbować chrześcijan.


*przepraszam, zę moje streszczenie będzie niedokładne, ale tutaj jest masa szczegółów, które dają cały smaczek i klimat temu utworowi ale dla akcji nie są aż tak istotne. A do tego, każdy mówi o czymś ładnym/ważnym. Zarysowuję więc akcję dosyć szkicowo.


Aleksander (przyrodni cesarza) , Ulpianus (konsul) i Mammae (matka Aleksandra) planują przejąć władzę. Gra będzie toczyć się o chrześcijan, niewolników i tłum Rzymu… może jeszcze o pretorów. Trzeba wyczuć jaki jest Irydion bo wszyscy odnoszą wrażenie, ze e będzie to ważna figura w dalszej grze. Aleksander mówi, że szanuje Greka, ma też ciągotki do jego siostry.

Pretorzy chcą wyrwać chwast, jakim jest Irydion.


Irydion spotyka się z cesarzem. Ten Am lekką załamkę, coś o samobójstwie mówi, ale Irydion wspiera go, mówi, ze nie można, że może lepiej olać ten Rzym, rozwalić go w pierony zamiast niego wybudować inny, nowy lepszy na ziemi Syryjskiej. Bo Irydionowi o wiele bardziej opłaca się mieć do manipulowania słabego cesarza niż silnego Aleksandra.


Gladiator przychodzi zabić Irydiona, ale zamiast tego oddaje mu się w służbę. Jest to Scypion, potomek tego Scypiona. Opowiada o upadku wielkich rodów rzymskich.


Podczas rozmowy z Masynissą poruszone jest kilka ciekawych kwestii o walce, królestwie niebieskim i nieprzemijającej mądrości Masynissy a także uczuciu jakie żywić zaczyna Irydion do Kornelii, laseczki, która uczy go chrześcijaństwa. Masynissa stara się tłumić w Irydionie uczucia. Udaje mu się, przy czym Irydion siada i robi małą odkrywkę swojej osobowości:


IRYDION zrzucając chlamydę Idź — ty mi ciężysz — (rzuca pierścień) precz — ty mnie palisz — chciałbym włosy zmieść ze skroni — one mną nie są — one dolegają mi. — Gdzie ja? — Irydionie, pokaż mi się! Męczarnio, co żyjesz w głębi łona tego, wynijdź — kto ty jesteś, niech ujrzę, raz niech się dowiem! (zdejmuje sztylet znad tarczy) Powiedz mii, ogniku nocny, modra klingo, czy ty zdołasz wyssać mnie z piersi moich? — ale słyszysz? — na zawsze! — Nie — nie, tyś także złudzeniem! — Katon gdzieś się obudził i tam już inny Cezar stał nad nim, trząsając mieczem i kajdany! (rzuca sztylet i depce) Kłamco, coś zwiódł tyle dusz cierpiących marną obietnicą nicości, ja urągam się tobie — ja, czy tu, czy tam, niewolnik! — ja nie spocznę nigdzie — leż w kurzawie, żmijo fałszu! (obciera czoło) Nieznośnie temu, który zaginąć nie zdoła — który kona wiecznie, a nie skona nigdy! (stąpa po sali) Jaka pustynia milczenia i spoczynku! — Jeden ją zalegam nieuśpioną myślą — noc mi wieniec z gorączek i trosków na czole złożyła. — Dzięki wam za taką purpurę, bogi piekielne! (staje przy posągu) Ojcze! kiedy spojrzę na rysy twoje, zda mi się, że słyszę obietnicę świętą. — Nieszczęśliwa Hellado! ty mnie przyciśniesz do łona — tryumfator pędzi — u kół rydwanu jego skrępowane Rzymiany — ich czoła pękają za osi gorejących obrotem! Ha! nie dbam o męki nieskończone, byleby dzień ten, jeden dzień taki czoło mi w laury okwiecił! (klęka) Ale czyż i ją mam zgładzić, ją także? Ojcze, daruj jej — ona nie cierpi jak my wszyscy, bo ma swoją wiarę i przyszłość nieskończoną. — Dumnych mordować, nędznych tysiące zepchnąć do Erebu — skazaną dobić — ach! to w losach moich wyrytym było — ale szczęśliwą znieważyć, ale ufającą oderwać od nadziei, ale promienną zniszczyć! (porywa się) Syn Amfilocha gnany jędzami jak niegdyś Orestes, (lampą bierze) Idźmy zasnąć — błogosławieństwo Larów nad tym domem spoczywa. To miasto, to ojczyzna — błogo w nim i lubo — gwiazda pomyślności, znać, świeciła nad kolebką naszą! Wychodzi.

CZĘŚĆ DRUGA dzieje się w katakumbach


Wiktor, biskup Rzymu błogosławi Aleksandrowi, by ten sprawiedliwym władcą był.

Irydion na chrzcie otrzymał imię Hieronim. Próbuje namówić Wiktora, by potencjał, jakim dysponują chrześcijanie zwrócić przeciw Rzymowi. Wiktor: „jak ty nic nie rozumiesz i nic nie rozumiesz. Za dużo się filmów naoglądałeś.” Konfrontacja wieczności z teraźniejszością. Zemsty z przebaczeniem. Przychodzi orszak pogrzebowy z nim Wiktor się zmywa.


Kornelia, zakochana w Irydionie, martwi się o niego, bo ten w oczach nie ma łagodności a hardość i siłę przerażającą. Taką siłę, ze Az jest w stanie bogiem dla nie j się stać, powtórnie przyszłym Zbawicielem… zresztą, w celach propagandowych sam coś takiego sugeruje.


Kornelia zaczyna na duchy cierpieć, ale nie potrafi wyznać przed Wiktorem dlaczego. Boi się tego, co ma nadejść. Irydion chce ja ocalić, każe jej uciekać. A ona nie, kocham cię, nie zostawię, bo jestem fajną chrześcijanką poza tym cię kocham. On jej jeszcze próbuje wyperswadować, potem ona mdleje, a jak się budzi to już jest odmieniona.. krzyczy tylko do broni do broni i wybiega – oszalało dziewczę. A może lepiej powiedzieć, zę została przez Irydiona opętana. Ten wykorzystuje ja jako narzędzie propagandowe.


Symaon z Koryntu, też Grek, prawa ręka Irydiona wśród chrześcijan, chce zbrojnie poszerzyć władzę Chrystusa. No i bierność jaką reprezentuje Wiktor go irytuje (śpi głęboko w Nim dusza, twarz wyschła mu od cnoty).


Kolejna scena to znów konflikt między chęcią do czynu (nie znoszeniem w pokorze krzywdy) a postawą spokojnego przyjmowania swojego losu. Dwie racje reprezentowane przez chór młodych i chór starców. Do nich zwracają się w agitatorskiej mowie Irydion I Symeon. Jakby na potwierdzenie słów mówiących, wpada Kornelia i krzyczy: „Do broni!” Wszyscy młodzi są na Hurra, wszyscy starzy na buu. Irydion każe im przyjść do siebie i tam chętni dostaną bron. Ziemia drży. Odzywają się chóry piekielne, Masynissa powstrzymuje je. Kiedyś sobie poharcujecie ale dziś dalej iść wam nie wolno. Tutaj ROZMOWA Masynissy z chórem, w której swój program polityczny ujawnia starzec… to Se zbudujemy imperium obłudy. Tych skłócimy, tamtych, tu namieszamy i tam. A chór na to : I zginą! Wiarę, nadzieję i Miłość przeciw Wierze, Nadziei i Miłości wykorzystać trzeba… na koniec chór coś jakby Ale Satan krzyczy, Masynissa też na to… niech Będzie


CZĘŚĆ TRZECIA


Irydion jako osoba, która dysponuje już dużą władzą idzie do obozu Aleksandra i pyta, czy któryś z jego świty nie zechciałby się wpisać na listę proskrypcyjną. Z Aleksandrem rozmawiają, w stylu mniej więcej jesteś godny przyjaciela, niestety zginiesz, nie mój drogi, tyo ty zginiesz, choć przyznam, ze to samo myślę o tobie, jeszcze jedna sprawa Irydionie, o co chodzi, twoja siostra wpadła mi w oko, czy mógłbym ją sobie, ależ nie mój drogi Olku, ona też zginie, a zresztą, jeśli ty zginiesz to i tak jej nie będziesz mógł… szkoda, tak szkoda. Cześć.


Cezar coś majaczy… smuci go, ze Aleksander nie dał się wygnać. Irydion wymusza od Cezara przyznania sobie władzy pretorskiej. Poza tym prosi jeszcze o pierścień cesarski, w którym „geniusze państwa są zamknięte”, dostaje dzięki wstawiennictwu Elsynoe i Eustychiana (byłego prefekta pretorów). Elsynoe też buja się w Aleksandrze. Irydion karci ja, żeby pierdół nie opowiadała. Żegnają się, a Elsynoe (jak matka) gotowa już do samobójstwa.


zaczyna się walka… Masynissa wydaje dyspozycje niewolnikom i barbarzyńcą gotowym do walki później wraca Scypio i mówi o zwycięstwie w pałacu. Irydion daje dalsze dyspozycje. Rozmowa z Masynissą o tym czy może się nie powiedzie. Irydion przyznaje, zę cała nadzieja jego na zwycięstwo w chrześcijanach…

gdy masynissa zostaje sam, wygłasza apostrofę pochwalną dla Rzymu:


O miasto serdeczne moje, błogosławię tobie! O Roma, w cieniu tych ramion bądź spokojnej myśli! — Zbawiona jesteś dla podłości twojej! Zbawiona jesteś dla okrucieństwa twego! Żyj i uciskaj, by ciało zepsuło się w mękach, a duch zwątpił o Bogu!


Zaczyna się starcie między Symeonem a Wiktorem. Potem dołącza się Irydion. Wszystko w trakcie Egzorcyzmów odprawianych na Kornelii. Ta ostatnia umiera jak Małgorzata w Fauście – nawrócona. umiera ze słowami na ustach: „czuję woń rosy i kwiatów” nim umrze toczy się swoista walka o jej dusze – czy ta należy do Irydiona, czy do Boga.


Wiktor wyklina Irydiona ze wspólnoty. Irydion rzuca krzyż (krzyż się rozpryskuje na schodach) i wybiega kilki barbarzyńców begonie za nim „przyrzekliśmy, Jezus niech nas sądzi potem”… zaczynają się klęski – umiera Warren – jeden z dowódców Irydion


CZĘŚĆ CZWARTA


Do Irydiona przychodzi posłaniec (Ulpianus) Aleksandra z zapytaniem czy ten nie zechciałby się wpisać na listę proskrypcyjną. Irydion grzecznie podziękował. Elsinowe już nie żyła, Masynissa gdzieś znikł. Irydion opowiada posłowi jak to wszystko wraz ze swoja siostrą poświęcił dla jednego celu – walki z Romą. Ulpianus: gupi don Kichot jesteś i tyle Ci powiem. Z motyką na słońce się porywać i nawet numeru telefonu do Gruchały nie masz, a Rzym próbować zniszczyć będziesz? Gupek i gupek do kwadratu.

A na to Irydion, aby zademonstrować swoją siłę oddaje pierścień cesarski w ofierze posągowi swojego ojca (to jedna z wielu miażdżących scen w tym dramacie)


Umierają ostatni dowódcy Irydiona, Masynissa znów gawędzi sobie z chórem, jakiż to dobry im piknik tej nocy się udał. Jeden z dowódców zdradza Irydiona więdz Grek go zabija…


Już się wszystko kończy, wszyscy giną, Aleksander już prawie ma Irydiona, Masynissa wynosi go na wzgórze ponad Rzymem.


I tam świartnie sobie rozprawiają. Irydion jeszcze raz potwierdza, ze poświęcił życie by niszczyć Rzym z miłości do Hellady. Potem pyta masynissę, czy (skoro jest tak cwany) może mu powiedzieć czy Chrystus jest Panem świata. Masynissa na to: Indeed. Jest jak tylko wróg nieśmiertelny nieśmiertelnemu wrogowi poświadczyć może. Masynissa chce przekonac Irydiona, zę to Chrystus utrzymał Rzym przy życiu…cos jak kuszenie Jezusa. Potem obiecuje mu pokazać upadły Rzym… oczywiście w zamian za to potrzebuje podpisać niewielki papierek. Umowa o dzieło czy jakoś tak… Irydion zgadza się. Podpisuje krwią cyrografik. Do czasu, gdy przyjdzie mu oglądac upadek Rzymu, Grek spać będzie…


DOKOŃCZENIE


I oto właśnie pojawia się ów Grek, zemsty syn w czasach Krasińskiego, wędruje prowadzony przez Masynissę po ruinach dawnego, martwego już śwata… cieszy się jest mu tak, że hu-hu. Szatran wreszcie mówi… dobra, nacieszyłeś się, idziemy do piekła… mają już iść, ale tutaj przylatuje anioł i mówi: nie ma bata, on z toba nigdzie nie pójdzie… co z tego, ze jest wyklętym chrześcijaninem… chrzest przyjął, więc trochę pod naszą jurysdykcją siedzi… a my mówimy on był klawy koleś, potrafił się poświęcić dla sprawy Grecję kochał (co z tego, ze nienawidził Rzymu) a więc mój drogi Masynisso, możesz ugryźć się w ogon i pospiewać międzynarodówkę. A my lecimy do nieba… cześć. I polecieli.


Koniec



























We wstępie do „Przedświtu” poeta snuje analogie między ostatnimi latami istnienia cesarstwa rzymskiego współczesnej Europy z jej rewolucją europejska i wojnami napoleońskimi. Rozbrat religii i filozofii, zwątpienie i ruina świata poprzedziły ongiś przyjście Chrystusa na ziemię, obecnie nadeszła pora ponownego objawienia i urzeczywistnienia jego nauki już nie tylko w jednostkach, ale w stosunkach między narodami i państwami. Apostołem ideałów Chrystusowych w sferze polityki ma być Polska, ponieważ przez jej rozbiory idea Chrystusowa została brutalnie pogwałcona. Poeta wspomina o zupełnym obaleniu zasad politeizmu w filozofii, epikureizm, stoicyzm, platonizm minął, wszystkie wiary polityczne spełzły na niczym, ani Mariusz ani Sylla nie zdołali urzeczywistnić swoich myśli. Wspomina Brutusa obłąkanego zwodniczymi marzeniami, co doprowadziło go do zabójstwa ojca. O Juliuszu Cezarze mówi, iż był człowiekiem, który nauczył ziemię jedności i wspólności. Na pozór skaleczył Rzym wojnami, jednak wszystko mimo woli połączył, zatrze różnice między plemionami. Żydzi będą myśleć o nim, iż jest Mesjaszem, Ziemia przez chwilę pomyśli, że jest Bogiem. Na polu historycznego czynu jest aniołem.

Kilka lat później po ziemi tej zaczęli stąpać Piotr, Paweł, Jan głosząc przyjście Mesjasza. Prześladowani byli przez następców wielkiego Juliusza.

Po upływie dwóch tysięcy lat „ dni Cezara przelały się w dni Napoleona” Jednak nim rozwinie się jego prawda „świat musi się wyczerpać, musi się zaprzeczyć, jak zaprzeczał się starożytny”. „Od Grakków świat pogański nie spoczął, aż usłyszał obietnicę Chrystusa- od Lutra nowożytny nie ma pokoju- cywilną ogromną wojną i myśli, i miecza rozłamuje się coraz bardziej- i on też nie spocznie, aż dojdzie nie już do usłyszenia, ale do zrozumienia i do pełnienia obietnicy Chrystusa.” Na świecie panuje anarchia ( religia, filozofia).

Krasiński porusza temat śmierci „By nie umrzeć na to Bogiem trzeba być- człowiekiem na to, by umierać.” Pociesza jednak, że dzień zgonu poprzedza godzinę przebudzenia.

Kolejnym poruszanym problemem jest cywilizacja „cywilizacja jest to jedność interesów ziemskich, czekająca na zjawienie się Słowa Bożego.” Napoleon przyrównany jest do drugiego w Historii anioła, co usuwa zawady z drogi Pańskiej. To on obudził narody z uśpienia.

Chrystus objawił ludziom ideę ludzkości. Przed Nim prawdziwych narodów, oprócz hebrajskiego nie było: bo nie znano celu, do którego dążą narody. Obiecał, że na świecie będzie jedna owczarnia i jeden pasterz. On przykazał powtarzać nam co dzień „Przyjdź królestwo Twoje”.

Świat pojął, iż Historią rządzi mądrość Boża i z jej celem jest ludzkość. Państwa są tworami ludzkimi, jedynie narodowości są kreacji Bożej. Wszystkie państwa są rozćwiartowaniem jednej lub kilku narodowości. Polska jako narodowość pogwałcona musi najjaśniej zabłysnąć. . Trzeba śmierci Polski, by słowo Syna Bożego rozeszło się po świecie. Przez Polskę i w Polsce rozpocząć się może nowy okres w dziejach świata.


Przedświt” pisany jest wierszem dość zróżnicowanym ( poza wstępem pisanym proząJ) od ośmiozgłoskowca, raz po raz przerywanego siedmiozłoskwcem z rymami męskimi, do jedenastozgłoskowca .


Poeta przyrównuje się do Dantego, który przeszedł piekło za życia. Wygnany z własnej ziemi z dala musiał patrzeć na Polskę zakutą w kajdany. Pokładał ufność w Bogu, iż pomoże wiernemu ludowi, ześle mściwe Anioły. Lecz mijały lata a sytuacja nie zmieniała się, upadła jego wiara „wyrasta napis <Tu nie ma nadziei>”. Lecz wybawiła go jego Beatrycze. Jest piękna niczym Anioł, przywróciła mu szczęście. Zaczyna więc swą pieśń jej imieniem, choć oni skonają, pieśń pozostanie, by niczym anioł strzec ich śpiących w grobie. Będą żyć w ludzkiej pamięci, oboje czyści, świetlani i święci.

Wspomnienie Włoch, Alp przykrytych śniegiem, jezior, winnic oplecionych bluszczem i różami. Wspomnienie kobiety z harfą J sceneria: łódź, noc, księżyc, kobieta cała srebrna. Zachwyt nad światem wywołany sam na sam z panią nadobną Jw łódce. „Daj mi teraz marzyć, daj.”

Wezwanie do Anioła ( czyli tej nadobnej kobiety); by byli dumni, gdyż ich serca są wolne od zwątpienia. Mają wspólne marzenia, czują Boga. Są dziećmi zabitej matki ( Polski zapewne), nigdy nie widzieli jej świetności. Ufają iż wyproszą u Boga łaskę. Poeta wzywa swą siostrę ( Anioła) do wspólnej modlitwy, pełnej pokory. Harfa wygrywa pieśń, lecz brak w niej jednego imienia: Polski. Namowa aby wymówiła je, być może Duch Boży wysłucha i znów „do pieśni świata włoży”. Poeta przypomina, że ich prawem jest zmartwychwstanie. Podczas tych słów mężczyzny kobieta uklękła wzdychając. „Módl się siostro, módl westchnieniem”

Umarli pośród świata przyjęli karę. Jednak nadzieja mieszka w sercach, ogień wciąż jest słyszalny w głębi serc. Naród choć rozdarty na ćwierci spajać będzie w jedną miłość Ludy. „Wam śmiertelnym się zachciało nieśmiertelnych zabić życie”. „Wiecznotrwały ten na ziemi, kto swą śmiercią życie pleni! Lecz kto życiem swym- śmierć daje, ten, gdy skona- już nie wstaje!” Apostrofa do niskich, ciemnych, okrutnych, nikczemnych, katów, do kładących żar na rany, ziemia struta jest ich jadem. „Nie znam na was hańby słowa”. Poeta chciałby postawić im nagrobek „Zwierzęta”. Wezwanie do siostry, by nie płakała, by poszła za nim. Nim minie noc obwieści jej cud najwyższy.

Podmiot darzy ojczyznę wieczną miłością, rodowy anioł każe mu pamiętać o zmarłych dawno żywych twarzach. Gdzie ni spojrzeć zaspy, śniegi, lody, szrony-groby. Na cmentarzach słychać jęki, głucho dzwonią pałasze, ojcowie w trumnach wspominają mękę Polski. Jednak nic co znikło nie umiera. „Przeszłość wraca w jawie kraju” Otwierają się groby: powstają dawni królowie, rycerze, hetmani. Znać w nich wiarę i nadzieję. Podmiot widział ich i szlochał, pytał o zgon Polski. Podmiot, który urodził się po jej zgonie. Wypomina im, że roztrwonili kraj, tak, ze potomkom nic nie pozostało. „Lewom spytał...z wszystkich piersi wypadł jęk”. Mary otaczają zewsząd podmiot, czuje ich oddechy, słyszy śmiech pogardy. Podmiot pyta ich o świętą prawdę „Niech się Polska wasza dowie, że jej Duchy wasze bronią.” Wtedy Hetman, najsmutniejszy ze wszystkich powiedział: wyrosłem z tego, co mnie boli, przeszedł lądy i przepłynął morza. Już za jego dni było źle. Wzywa podmiot, by nie szukał w ojcach winy. Zmarli czekają w żałobie w grobach. „Gdyby niegdyś ojce twoi weszli byli do podwoi tego gmachu, który stoi. Bylibyście dziś jak oni. Kramem tylko nie narodem.” Wzywa podmiot, by wraz z narodem szli ku Królestwu Bożemu. Milknie mowa Hetmana, wraca do swego grobu.

Coraz ciszej, coraz smutniej na jeziorze. „Siostro, co się dzieje? Ktoś tam z cicha-płacze, wzdycha” „Wielki Boże! Czy być może duchy ojców tu ściągnąłem!” „Do strun siostro. Graj im jeszcze nie zginęła” „Pieśń rodzinna tu powinna przyprowadzić ich z oddali” „Widzisz, widzisz usłyszeli. Z skał spływają już do brzegu” „Idą- idą przez te fale Chrystusowym do nas chodem!” „Wkoło herby- tarcze- znaki- I tłum szabel- i szyszaki” „Twarz -czy widzisz ?- Anielicy! Witaj, witaj!- to Królowa”. „Nie graj więcej! Już ich tchnęło światło Boże i gdzieś spieszą, przebóstwieni- rozzłoceni” Wezwanie do Królowej: „Pani! Ty zstępujesz do otchłani po raz drugi zdeptać węża. I ty powiesz szatanowi, że Lud polski Twój- zwycięża” „A ci zbrojni, polscy męże w pierś mu wetknął miecz ze stali, podeptają w imię Boga”. „Wiem już teraz, o ojcowie gdzie z Królową tak spieszycie- przemijacie. Na tę ziemie powrócicie.” Wstaje dzień, mary znikają, poszły w światło i uniknęły. Noc minęła, lecz pozostała wiara w piersiach. Podmiot jest szczęśliwy, chciałby objąć szczyty Alp, wszystko jego, wszystko piękne, wszędzie cuda, dziwy. „Polska moja- Polska będzie” „I powietrzu powiem: Panie dzięki Tobie- bom szczęśliwy!”

Przemowa do kobiety, by pamiętała to, co widzieli. „Czy pamiętasz?- my widzieli- Gdzie?- ja nie wiem, nie powtórzę- ni na dole, ani w górze, ni na wodach, ani w chmurze- lecz w bezdennej gdzieś topieli.” „Oto nagle- tam- ujrzeli, jak się Polska jednym widmem zmartwychwstałym z dni przeszłości wychylała.” „Nieśmiertelna- nieskończona! Nad jej czołem z krwi korona. Na zerwanych jej kajdanach miecz u piersi zawieszony! Na tym mieczu trzy korony po trzech dawnych świata panach.” „I ta ręka krwią znaczona w Chrystusowy znak boleści I ta ręka ściska miecz olbrzymi- a z tej ręki na pamiątkę wiecznej męki krew w Wieczności jeszcze tryska!” „Zewsząd wstają Boże mary tego świata, który będzie! W ich spojrzeniach- cisza złota na ich ustach- hymn radosny” „Widzę...rwą ze skroni życia kwiaty pod Jej stopy- na Jej szaty; każda róża nagle w iskrę się przemieni. Spadająca kwiatów burza w jedną zorzę się rozbłyśnie.” „ Wszystkie Duchy-Ludy pochyliły przed nią czoła.” „I słyszałem głos: Jak im Syna niegdyś dałem Tak im, Polsko, daję ciebie. Bądź więc prawdą, jak On wszędzie; Ja cię córką moją robię. W dniu zwycięstwa imię twoje: Ludzkość cała! Ziemia tobie powierzona.” Podmiot ujrzał Archanioła w bieli i purpurze. Duchy wzięły się pod ramiona i wzbiły się do nieba. Podmiot ujrzał wszechświat cały. „Jam się modlił Bogu tyle o tę jedną- jedną chwilę: i ujrzałem...” „Siostro moja! My w tej chwili naszą wieczność już przeżyli!”

Wezwanie do niewiasty „Zrzuć więc smutek. Ufaj w czucie wieszcze- już nam błysnął świt zwycięski!” „W tę ojczyzną nieśmiertelną przyjdzie nowych ludzi plemię. By pogodzić świata dzieje.” Duch stworzy nową ziemię, na której nie będzie zbrodniarzy. „I świat nowy ten radośnie w polskim kraju- wszędzie jasno- sprawiedliwie!” Podmiot zrozumiał przeszłość, czyśćca męki, krzywdy, peta. „Duch twój nigdy już nie skona Polsko moja przemieniona! Inni pomrą bez nadziei lecz ty stoisz na wyżynie!” „Ty nie jesteś mi już krajem, miejscem, domem, obyczajem, państwem skonem- albo zjawem. Ale Wiarą- ale Prawem! Ten już odtąd Bogu kłamie, kto cię zdradzi- kto cię złamie; bo myśl Boga w twoim łonie.” Modlitwa do Boga „ darmo nasze wrogi bluźniły żeś bez serca. I mówiły, żeś morderca”. Podziękowanie za stuletnie katusze. „My jak prochy, my jak pyły i wywiałeś nas z mogiły.” Wszystkie sprzeczne siły złączyły się w jeden nastrój. Ziemia śpiewa szczęśliwą pieśń. Silny nie uciska już słabszych, wszystko słucha świętej woli. „Jedna w Bogu pieśń.!”

Tak wśród przedświtów lepszego poranka marzył wygnaniec- marzyła wygnanka! Co czuli w sercu- rzucili w te słowa; lecz słowa tylko- to marna połowa.” „Myśl tylko weszła- nie człowiek- do Nieba!” „Cokolwiek będzie- cokolwiek się stanie, I tu jest nasze ze Słowem rozstanie! Niech nucą jeszcze dzieciątka niewinne- harfy już nigdy, nigdy nie nastroję! Drogi przed nami otwarte są inne: Zgińcie, me pieśni- wstańcie, czyny moje!” „lecz ty piękności, którą ukochałem czuwaj nade mną- i zostań przy mnie, aż zginę, aż skonam- w poświęcenia hymnie!”








Wyszukiwarka