Jan Bobrzy艅ski
Sprzeczno艣ci idei demokratycznej [1]
R贸wnouprawnienie obywatelskie, kt贸re znalaz艂o wyraz we wszystkich ustawodastwach
r贸wnocze艣nie ze zniesieniem wszelkich oficjalnych przywilej贸w, przerodzi艂o si臋 z biegiem
czasu i demagogicznej ewolucji idei demokratycznej w doktryn臋 r贸wnouzdolnienia
wszystkich do wszystkich do wszystkiego, a zw艂aszcza do rz膮dzenia pa艅stwem. Pomieszano
zupe艂nie i stopiono w jedno poj臋cie obowi膮zku, uprawnienia i uzdolnienia jednostki. Ma to
by膰 najwi臋ksz膮 zdobycz膮 cywilizacyjn膮 demokratycznego post臋pu, najwa偶niejszym "prawem
nabytym" szerokich mas ludno艣ci, a jest w istocie najwi臋kszym absurdem, kt贸ry najbardziej
przyczynia si臋 do skarykaturowania i bankructwa demokracji. Bo prosta zasada r贸wnej
odpowiedzialno艣ci prawnej obywateli wobec w艂adz i s膮d贸w i r贸wnego stosowania ustaw
wobec wszystkich sfer spo艂ecze艅stwa, jak r贸wnie偶 pewne wsp贸lne obowi膮zki, dotycz膮ce
wszystkich obywateli w zakresie 艣wiadcze艅 materialnych na rzecz pa艅stwa oraz s艂u偶by
wojskowej, nie mog膮 偶adn膮 miar膮 poci膮gn膮膰 za sob膮 konsekwencji r贸wnego uzdolnienia, a
zatem i r贸wnego uprawnienia do sprawowania takich funkcji publicznych, czy nawet
prywatnych, kt贸re wymagaj膮 specjalnych wiadomo艣ci i odpowiedniego do艣wiadczenia. Na
ma艂膮 skal臋 zasada ta jest powszechnie uznawana jako sama przez si臋 zrozumia艂a.
Rzemie艣lnikiem mo偶e by膰 tylko ten, kto si臋 rzemios艂a nauczy. Robotnik
niewykwalifikowany, spe艂niaj膮cy najprostsze roboty na dni贸wki, nie mo偶e sta膰 si臋 od razu
monterem w zak艂adach elektrycznych czy automobilowych. To ka偶dy rozumie i uznaje. Ale,
gdy si臋gn膮膰 nieco wy偶ej, na stanowiska bardziej odpowiedzialne, decyduj膮ce, to ju偶
bezkrytyczna zasada demokratyczna r贸wnouzdolnienia zaczyna wywiera膰 sw贸j wp艂yw, jak to
dzieje wewn臋trzne pa艅stw demokratycznych, a zw艂aszcza wskrzeszonej Polski, na
niezliczonych przyk艂adach wykazuj膮. Najpowa偶niejsze, najbardziej odpowiedzialne
posterunki w administracji pa艅stwowej czy prywatno-gospodarczej, obsadzane bywaj膮 z
regu艂y wed艂ug klucza partyjnego, z ca艂kowitym lekcewa偶eniem fachowo艣ci, uzdolnienia, a
nawet moralno艣ci danych kandydat贸w. Ludzie najprzer贸偶niejszych zawod贸w i
najprzer贸偶niejszej przesz艂o艣ci, niekiedy nawet i z rejestrem karnym, obejmuj膮 stanowiska
kierownik贸w instytucji finansowych, rozwijaj膮c na nich etyk臋 i gospodark臋, kt贸ra w
niema艂ym stopniu powi臋ksza og贸lne kryzysy ekonomiczne w pa艅stwie. Na kieruj膮ce
stanowiska w zak艂adach fabrycznych umieszcza bezkrytyczna taktyka demokratyczna nieraz
ludzi z ca艂kiem innego zawodu, podczas gdy wybitni fachowcy w danym zakresie cierpi膮
bezrobocie. A ju偶 prawdziwe orgie 艣wi臋ci demokracja na polu fachowo艣ci w rz膮dzeniu
pa艅stwem. Mimo, 偶e "zaw贸d" ten bardziej jest skomplikowany i odpowiedzialny od innych, a
wi臋c tym wi臋kszej wymaga fachowo艣ci, uzdolnienia i rutyny - i to tym bardziej, 偶e najszersze
obejmuje horyzonty i najg艂臋bsze swym dzia艂aniem wywiera skutki na 偶ycie publiczne i losy
pa艅stwa - to jednak demokracja kieruje si臋 tutaj jedynie i wy艂膮cznie zasad膮 partyjnej
proletaryzacji kompetencji, bez 偶adnego wzgl臋du na op艂akane skutki tej tej zasady. Nie
bierzmy tu za z艂e 偶adnemu stronnictwu politycznemu, 偶e w miar臋 swych si艂 i wp艂yw贸w stara
si臋 obsadza膰 mandaty poselskie i plac贸wki urz臋dowe lud藕mi swych przekona艅. To
zrozumia艂e. Ale absurdem i zbrodni膮 wobec pa艅stwa jest twierdzenie, 偶e wyznanie polityczne
samo w sobie zast臋puje wszelkie wymagania fachowe i powierzanie los贸w pa艅stwa
bezkrytycznej demagogii i dyletantyzmowi. Szanowany jest i potrzebny spo艂ecze艅stwu ka偶dy
stan i zaw贸d. Ale powierzanie decyzji o losach pa艅stwa, czy danych dzia艂贸w
administracyjnych, prostaczkom w imi臋 li tylko jakiej艣 teoretycznej zasady
r贸wnouprawnienia i r贸wnouzdolnienia, jest niezmiern膮 szkoda i dla pa艅stwa i dla tych偶e
samych prostaczk贸w, wyniesionych do stanowisk i warunk贸w, do kt贸rych pod 偶adnym
wzgl臋dem nie doro艣li. St膮d te偶, nie z czego innego, pochodz膮 przewa偶nie dzisiejsze kryzysy
gospodarcze i ekonomiczne, pod kt贸rymi cierpi膮 wszystkie warstwy w okresie powojennym.
Fachowe bowiem uj臋cie zagadnie艅 politycznych, gospodarczych i spo艂ecznych - bez wzgl臋du
na r贸偶nic臋 przekona艅 - oszcz臋dzi艂o by niejednemu pa艅stwu tych wszystkich wstrz膮s贸w,
kryzys贸w i niedoli, kt贸re usprawiedliwia demokracja r贸偶nymi uczonymi lub pseudo -
uczonymi frazesami o przyczynach 艣wiatowych, a kt贸re jednak w znacznej cz臋艣ci
spowodowane s膮 niedorzeczn膮 ide膮 r贸wnouzdolnienia, nido艂臋偶nym rz膮dem mas i
niefachowo艣ci膮. W tym wzgl臋dzie idea d3emokratyczna okazuje si臋 nawet 艣wiadomie
nieetyczn膮 i niemoraln膮. K艂amie z rozmys艂em. Bo c贸偶 warte s膮 te powszechne uprawnienia
polityczne dla szerokich mas obywatelskich, kt贸rymi chlubi si臋 tak dzisiejsza demokracja
jako najwa偶niejsz膮 zdobycz膮? Realnie a praktycznie bior膮c, nie maj膮 one dla poszczeg贸lnego
obywatela 偶adnej warto艣ci i nie przynosz膮 mu 偶adnego istotnego wp艂ywu na losy pa艅stwa, a
przez to i na swe w艂asne. Obsadzaniem stanowisk urz臋dowych zajmuj膮 si臋 kliki, a
rozdzia艂em mandat贸w poselskich i ustalaniem list wyborczych tak偶e kliki nieliczne. Czy偶
wrzucenie raz na kilka lat do urny wyborczej kartki z jakim艣 numerem oznaczaj膮cym list臋
nieznanych i narzuconych mu indywidu贸w, jest dla obywatela istotnie tak cenn膮 zdobycz膮
post臋pu? Jeste艣my przekonani, 偶e w szczero艣ci ducha odst膮pi艂by to prawo dzisiaj ka偶dy za
weksel dobrze 偶yrowany! Twierdzimy stanowczo, wbrew utartej doktrynie, 偶e og贸艂 obywateli
mo偶e mie膰 daleko wi臋kszy istotny wp艂yw na losy pa艅stwa przy ka偶dym innym sposobie
g艂osowania jak pi臋cioprzymiotnikowe, a zw艂aszcza na listy! Ale spo艂ecze艅stwo da艂o si臋 tak
jako艣 zafascynowa膰 czy zastraszy膰 doktrynami i has艂ami demokracji, 偶e nie tylko
prostaczkowie niepi艣mienni, ale i powszechnie i inteligencja, ba, nieraz nawet ludzie uczeni,
wierz膮 i twierdz膮 w pie艅, 偶e 5-cio, czy 6-cio przymiotnikowe prawo g艂osowania jest
kwintesencj膮 nowoczesnego post臋pu, jest prawem nabytym, nienaruszalnym i
nieodwracalnym bez ci臋偶kich cios贸w dla nowoczesnej cywilizacji. Ale kto por贸wna
matactwa, metody i spos贸b my艣lenia obywateli, wystaj膮cych godzinami w ogonkach dla
wykonania swego "udzia艂u w rz膮dach pa艅stwa", po to chyba tylko, aby by膰 potem coraz
bardziej gn臋bionym materialnie i moralnie przez "swych przedstawicieli" i wy艂onion膮 przez
nich administracj臋 ten zrozumie ca艂y nonsens nowoczesnego demokratycznego ustroju,
niemoralno艣膰 podstawowych zasad i tzw. zdobyczy demokracji oraz ca艂膮 g艂臋bi臋 absurdu i
n臋dzy, w jak膮 ona w swym starczym uwi膮dzie spycha spo艂ecze艅stwo. Sprzeczno艣膰 mi臋dzy
has艂em a praktyk膮 r贸wnouprawnienia w poj臋ciach demokracji przejawia si臋 jeszcze w innym
charakterystycznym, a niezmiernie szkodliwym szczeg贸le: w celowym zwichni臋ciu
r贸wnowagi mi臋dzy zasad膮 r贸wnouprawnienia a obowi膮zku na polu pracy. Wrasta i p臋cznieje
do nies艂ychanych rozmiar贸w - zw艂aszcza w dziesi臋cioleciu - ustawodawstwo, maj膮ce na celu
ochron臋 pracownika. Stwarza mu ono coraz wi臋ksze przywileje w stosunku do pracodawcy,
pozostawiaj膮c mu w istocie ca艂kowit膮 swobod臋 post臋powania, prawie bez 偶adnej
odpowiedzialno艣ci i zobowi膮za艅. Nic a nic za艣 (albo tyle, co nic) nie wspomina nowoczesny
ten ustr贸j o obowi膮zkach pracownik贸w. [...]
Zachodzi wi臋c pytanie, dlaczego to wszystko si臋 dzieje, do jakiego zmierza c celu?
Odpowied藕 dla obiektywnego obserwatora nietrudna: zahipnotyzowanie szerokich mas
spo艂ecze艅stwa pochlebnym has艂em r贸wnouprawnienia, ba, nawet r贸wnouzdolnienia, z jednej
strony, a skonstruowanie z drugiej strony realizacji tego has艂a w ten spos贸b, aby stworzy膰
tylko pozory r贸wnouprawnienia, lub wywo艂a膰 w spo艂ecze艅stwie ci膮g艂y ferment,
niezadowolenie i deprawacj臋, oddaje si艂膮 rzeczy prawdziw膮 decyzj臋 i w艂adz臋-w istocie
dyktatorsk膮-w r臋ce nielicznych, ale sprytnych jednostek, narzucaj膮cych si臋 bezkrytycznemu
spo艂ecze艅stwu na przewodnik贸w. Czy偶 wi臋c o to walczy艂a idea demokratyczna przez lat sto z
g贸r膮 z dawnym jedynow艂adztwem czy tradycyjn膮 oligarchi膮, czy po to po艣wi臋ca艂a tysi膮ce
ofiar w walkach o wyzwolenie z zacofanego systemu, aby w ko艅cu do niego wr贸ci膰 i to
jeszcze z dodatkiem kultu niekompetencji? Faktem jest, eliminuj膮c wszelk膮 dyskusj臋, 偶e
rz膮dy demokratyczne, im dalej si臋 posuwaj膮 i rozwijaj膮, tym bardziej oddalaj膮 si臋 od zasady
r贸wnouprawnienia obywatela w prawdziwym, uczciwym tego s艂owa znaczeniu, a tym
wi臋kszy wywieraj膮 ucisk, wi臋kszy nawet, ni偶 rz膮dy absolutne. Idea r贸wnouprawnienia
przerasta w potworn膮 karykatur臋, podobnie jak idea wolno艣ci. Przerasta w r臋kach demokracji.
Podziwia膰 tylko mo偶na bierno艣膰 i bezkrytyczno艣膰 dzisiejszej zdemokratyzowanej cywilizacji,
kt贸ra znosi cierpliwie a ulegle por贸wnanie mi臋dzy rosn膮cym uciemi臋偶eniem szerokich sfer
spo艂ecze艅stwa, a korzy艣ciami zdobywanymi na nim przez kliki demokratyczne za pomoc膮
taktyki i pe艂nej sprzeczno艣ci argumentacji! Podniesienie kulturalne, o艣wiatowe i gospodarcze
warstw najszerszych stanowi ulubiony, bojowy temat wszystkich doktryn i stronnictw
demokratycznych od najpierwszych ich zacz膮tk贸w, a wi膮偶e si臋 艣ci艣le z naczelnym ich has艂em
uszcz臋艣liwienia ludzko艣ci. 呕膮da si臋 wi臋c programowo powszechnej, taniej, czy nawet
darmowej szko艂y, organizuje si臋 r贸偶ne spo艂eczne instytucje o艣wiecenia (k贸艂ka o艣wiatowe czy
gospodarcze kluby, zwi膮zki, odczyty, wiece itp.), rzuca si臋 postulaty tanich cen, wysokich
zarobk贸w, podniesienia produkcji i zwalczania bezrobocia. To wszystko oczywi艣cie pozornie
i na papierze, w rzeczywisto艣ci bowiem sprawa wygl膮da bowiem-og贸艂em bior膮c-ca艂kiem
inaczej. Demokracja, egzystuj膮c od pewnego czasu przewa偶nie ju偶 tylko "kultem
niekompetencji" i bezkrytyczno艣ci膮 spo艂ecze艅stwa, nie mo偶e widzie膰 swego interesu w
prawdziwym podniesieniu kulturalnym i gospodarczym obywateli, a zw艂aszcza szerokich
mas. Ze wzrostem bowiem o艣wiaty i kultury rodzi si臋 krytyczniejszy, trze藕wiejszy
艣wiatopogl膮d, a za wzrostem dobrobytu-zadowolenie. Obie te rzeczy-krytycyzm i
zadowolenie-w szerokich masach s膮 oczywi艣cie najniebezpieczniejszym nieprzyjacielem
emocjonalnym doktryn, hase艂 i praktyk demokracji. O艣wieconemu obywatelowi trudniej
zawr贸ci膰 g艂ow臋 demagogicznymi sofizmatami, a syty 偶o艂膮dek nie lubi fatygowa膰 si臋 walk膮
polityczn膮. Dlatego te偶, propaguj膮c has艂a o艣wiaty i dobrobytu, stronnictwa demokratyczne
albo o ich realizacji na serio nie my艣l膮, traktuj膮c j膮 ubocznie, ut aliquid fecisse videatur, albo
wprost nawet hamuj膮 jej rozw贸j w szerszych masach. [...] Utrzymuj膮 si臋 koniec ko艅cem tylko
n臋dz膮 i naiwno艣ci膮 t艂umu, kt贸remu narzucaj膮 wiar臋, 偶e bol膮czk膮 jego materialnym i
spo艂ecznym kiedy艣 zaradz膮, gdy tymczasem 偶ywotny ich interes jest wprost przeciwny. Bo
demokrat膮 - w dzisiejszym, hipertoficznym tego s艂owa znaczeniu - mo偶e by膰 tylko cz艂owiek,
kt贸remu co艣 niedomaga. Cz艂owiek zadowolony staje mimo woli na indywidualistycznej,
obiektywistycznej, nawet konserwatywnej platformie my艣lenia, cho膰by by艂 najwi臋kszym
zwolennikiem post臋pu, altruizmu i filantropii [...]. Bo czy偶 mo偶liwym jest post臋p w
jakiejkolwiek dziedzinie 偶ycia pa艅stwowego, spo艂ecznego, gospodarczego, a nawet
prywatnego, gdy wszelkie drogi post臋pu zamkn臋艂y si臋 i skostnia艂y pod wp艂ywem
przestarza艂ych, nie偶ywotnych ju偶, a bezmy艣lnie upartych kanon贸w idei demokratycznej?
Post臋p wymaga przede wszystkim odpowiedniej swobody my艣li, obiektywizmu poj臋膰 i
elastyczno艣ci w dostosowywaniu si臋 do wymaga艅 realnego 偶ycia. Gdzie za艣 wszystkie te
warunki s膮 z g贸ry sparali偶owane ciasnym, doktrynerskim szablonem, i gdzie nadto dzia艂a
wyra藕nie z艂a wola zahamowania rzeczywistego cywilizacyjnego podniesienia spo艂ecze艅stwa
dla tym 艂atwiejszego utrzymania nad nim supremacji i wyzyskania jego n臋dzy i
niezadowolenia dla egoistycznych cel贸w pewnych klik i stronnictw, tam oczywi艣cie nie mo偶e
by膰 mowy o realnym post臋pie. [...]
Czas zaiste zedrze膰 zas艂on臋 tego mira偶u, kt贸remu wszyscy podlegamy mniej lub wi臋cej,
jakoby idea demokratyczna by艂a obecnie synonimem post臋pu. Tak nie jest! Demokracja w
dzisiejszych czasach powszechnego "o艣wiecenia", r贸wnouprawnienia i wy艂aniaj膮cej si臋
konieczno艣ci bardziej obiektywnego, realnego 艣wiatopogl膮du i bardziej realnej pracy, nie
tylko jest ju偶 protagonist膮 post臋pu, ale mniej lub wi臋cej skrajnym jego zaprzeczeniem. Dla
przed艂u偶enia swej egzystencji i autorytetu, kt贸re w obecnych warunkach nie maj膮 ju偶 偶adnej
racji bytu, podtrzymuje sztucznie, a gdzie trzeba, to i gwa艂tem, swe stare poj臋cia, programy i
taktyk臋, kt贸re straci艂y ju偶 wszelk膮 aktualno艣膰 i wszelk膮 zdolno艣膰 tw贸rcz膮 po prostu w braku
obiektu dzia艂ania i przeciwnika, jakim by艂y resztki starego ustroju. W braku tego w艂a艣nie
realnego przeciwnika, stwarza sobie demokracja sztucznie nieprzyjaci贸艂 z po艣r贸d wszelkich
nowoczesnych idei i wysi艂k贸w, zmierzaj膮cych obiektywnie do pchni臋cia naprz贸d cywilizacji i
ludzko艣ci, mianuj膮c wszystko, co si臋 jej poj臋ciom sprzeciwia, a co mo偶e wyda膰 efekt
prawdziwie tw贸rczy, realny "wrogiem ludu i post臋pu". Dlatego tak偶e wysila si臋 na
utrzymanie bez 偶adnych zmian i reform r贸偶nych najoczywi艣ciej niekorzystnych ustaw i
urz膮dze艅, cz臋stokro膰 niedorzecznych, kt贸re uj臋艂a szczytnym mianem "praw nabytych ludu". I
z tych praw, nabytych zwykle w lekkomy艣lnym, bezkrytycznym rozp臋dzie. w karko艂omnych
licytacjach wyborczych, nie chce i nie mo偶e demokracja ruszy膰 naprz贸d ani krokiem, mimo,
偶e rzeczywisto艣膰 wykazuje, i偶 mn贸stwo z tych w艂a艣nie "zdobyczy post臋pu" przynosi jawn膮 i
stwierdzon膮 szkod臋 偶ywotnym interesom pa艅stwa i spo艂ecze艅stwa i zarazem stanowi
najdokuczliwsz膮 tam臋 dla cywilizacyjnego i gospodarczego rozwoju. [...]
Aby wi臋c m贸c wej艣膰 w og贸le na jak膮kolwiek produktywn膮 drog臋 poprawy stosunk贸w
gospodarczych, czy spo艂ecznych, czy kulturalnych, na jak膮kolwiek drog臋 skutecznej
inicjatywy post臋powej, nale偶y przede wszystkim roznieci膰 u艣wiadomienie we wszystkich
sferach spo艂ecze艅stwa, 偶e przestarza艂e kanony demokratyczne s膮 dzisiaj najgorszym
szkopu艂em pochodu naprz贸d i rozwi膮zania nagromadzonych trudno艣ci, 偶e do skutecznego
podj臋cia dzie艂a naprawy, nie w jakim艣 partyjnym, ale w rzetelnym tego wyrazu znaczeniu,
niezb臋dnym jest uprzednie ustalenie pewnych poj臋膰 obiektywnych, racjonalnych, zgodnych z
realizmem nowoczesnych warunk贸w i naturalnymi prawami rewolucji, przy zdecydowanym
odrzuceniu na bok ca艂ego skostnia艂ego demokratycznego balastu, kt贸ry ju偶 tylko hamowa膰 i
burzy膰, ale nic u偶ytecznego tworzy膰 nie mo偶e. Demokracja chlubi si臋 dalej podniesieniem
poj臋膰 moralno艣ci, etyki i sprawiedliwo艣ci, s艂owem umoralnienia zar贸wno ustawodawstwa, jak
i szerokich mas spo艂ecze艅stwa. Wskazuje na r贸偶nych dawnych krzywd i przes膮d贸w, a
wprowadzenie na ich miejsce 艣wiat艂a i wykszta艂cenie w spo艂ecze艅stwie najszlachetniejszych
pierwiastk贸w. Bez niej-powiada- nie by艂oby ani g艂臋bszych uczu膰 patriotycznych,
wynikaj膮cych z mi艂o艣ci kraju rodzinnego, nie za艣 z przywi膮zania czy 艣lepego pos艂usze艅stwa
wzgl臋dem monarchy, nie by艂oby ca艂ego tego duchowego i filozoficznego rozwoju, na kt贸rym
opar艂a si臋 etyka i cywilizacja nowszych czas贸w; bez niej panowa艂aby w dalszym ci膮gu
ciemnota, scholastyczna rutyna, krzywda spo艂eczna i poni偶enie cz艂owiecze艅stwa. Ot贸偶 to
ostatnie jest w pierwszym rz臋dzie nieprawda. Nie zaprzeczaj膮c znacznych pocz膮tkowych
zas艂ug idei demokratycznej i na tym polu, musimy jednak znowu stanowczo stwierdzi膰, 偶e
rozw贸j moralny ludzko艣ci post臋powa艂by - jak wszelki inny - tak偶e i bez ingerencji zasad
demokratycznych. Wszak偶e ca艂a historia, zw艂aszcza 艣redniowieczna i nowo偶ytna (ta ostatnia
nawet w widocznie przy艣pieszonym tempie), przedstawia jeden wielki, stopniowy poch贸d do
艣wiat艂a, kt贸ry przyczynia si臋 r贸wnie偶 i do moralnego uszlachetnienia poj臋膰. Historia obfituje
te偶 w liczne a wybitne przyk艂ady, 偶e post臋p w tym kierunku tworzy艂a nieraz praca szeregu
wybitnych jednostek lub organizacji w r贸偶nych pa艅stwach, kt贸re z ideologi膮 i spraw膮
demokracji nic a nic nie mia艂y wsp贸lnego. Dlatego te偶, jak i we wszystkim innym, nale偶y
udzia艂 pocz膮tkowej idei demokratycznej w budowie nowoczesnej wy偶szej cywilizacji do
w艂a艣ciwych ograniczy膰 rozmiar贸w. Natomiast szkody, jakie idea demokratyczna z biegiem
czasu na tym w艂a艣nie polu-umoralnienia spo艂ecze艅stwa-wyrz膮dza膰 zacz臋艂a - s膮 olbrzymie.
Trzeba przede wszystkim zwr贸ci膰 uwag臋 na fakt najog贸lniejszy, dominuj膮cy nad wszelkimi
poszczeg贸lnymi rezultatami dzia艂ania doktryn demokratycznych, 偶e doktryny te, burz膮c jedne
autorytety, nie chcia艂y i z natury rzeczy nawet nie mog艂y tworzy膰 czy uznawa膰 na serio
innych. Idea demokratyczna, d膮偶膮c do "wyzwolenia" rozumu z wszelkich p臋t贸w (czemu w
nast臋pstwie skrajnie si臋 sprzeniewierzy艂a), obawia si臋 przede wszystkim wszelkiego
autorytetu nadprzyrodzonego - obawia si臋 go instynktownie, 偶ywio艂owo, jako mocy od niej
niezale偶nej, mog膮cej wydrze膰 jej w艂adz臋 dusz. To te偶 od samego pocz膮tku, jeszcze przed
pierwszym politycznym swym wyst膮pieniem, wypowiedzia艂a demokracja walk臋 wszelkiemu
autorytetowi nadprzyrodzonemu, zast臋puj膮c go etyk膮, materialistycznie poj臋ta, zale偶n膮 w
gruncie rzeczy od "woli ludu". Nar贸d i pa艅stwo uczyni艂a najwy偶szym str贸偶em i regulatorem
norm moralnych, a w 偶yciu indywidualnym zast膮pi艂a wszelkie wy偶sze pierwiastki
swobodnym uznaniem rozumu. Otworzy艂a w ten spos贸b najszersze pole ateizmowi, kt贸ry z
ksi膮g filozoficznych, nielicznym gronom uczonych zwolennik贸w dost臋pnych, zaszczepi艂 si臋
jak zaraza w najszerszych, bezkrytycznych sferach spo艂ecze艅stwa. Niech nam nie m贸wi膮 o
pewnych od艂amach demokracji, propaguj膮cych uczucia religijne, ba, b臋d膮cych nawet
specjalnym ich szermierzem! To nieprawda, to tylko pozory, w kt贸re przebieraj膮 si臋 niekt贸re
stronnictwa demokratyczne, zale偶ne od koniunktur politycznych, celem pozyskania
zwolennik贸w, czy cho膰by nawet tylko chwilowych g艂os贸w wyborczych. Dzieje bowiem
wszystkich stronnictw demokratycznych, bez 偶adnego wyj膮tku, wykazuj膮 niezbicie zupe艂ne w
gruncie rzczy podporz膮dkowanie hase艂 religijnych i moralnych potrzebom chwilowej taktyki.
O jakiej艣 szerszej propagandzie religijnej i moralnej wymagaj膮cej w pierwszym rz臋dzie
po艣wi臋ce艅 chwilowych sukces贸w politycznych na rzecz czysto艣ci przekona艅 moralnych i
programu, nie ma tam i nie by艂o nigdy mowy. Wiemy doskonale, 偶e r贸偶ne od艂amy demokracji
w ci膮gu swych perypetii dziejowych przybieraj膮 i zarzucaj膮 na przemiany autorytet religii, a
praktyk膮 swego post臋powania daj膮 z regu艂y najgorszy przyk艂ad, mog膮cy tylko deprawowa膰
szersze masy, a nawet najbardziej wykszta艂cone sfery. Nikt nie zaprzeczy, 偶e dzisiejsza
polityka, z ca艂y swym trzosem pi臋knie brzmi膮cych hase艂, psuje dobre obyczaje i wypacza
najzdrowsze poj臋cia, a politykowanie, w dzisiejszym tego s艂owa znaczeniu, jest niczym
innym, jak tylko dobijaniem si臋 o w艂adz臋 za wszelk膮 cen臋 i jako takie niepodzielnym
wynalazkiem demokracji. W tym za艣 systemie i d膮偶eniu wszelkie wi臋zy wy偶szego autorytetu
i nakazu s膮 dla idei demokratycznej oczywi艣cie w najwy偶szym stopniu niewygodne i st膮d te偶
idea wyda艂a przede wszystkim walk臋 Bogu, co nie przeszkadza jej wojowa膰 r贸偶nymi
zasadami religijnymi czy moralnymi tam, gdzie to pewne dora藕nie przynie艣膰 mo偶e korzy艣ci.
St膮d r贸wnie偶 organizacje, zwalczaj膮ce zaciekle poj臋cie wy偶szego autorytetu, wyros艂y par
excellence na gruncie idei demokratycznej, poczynaj膮c od starej masonerii i nieco m艂odszego
od niej socjalizmu, a ko艅cz膮c na najm艂odszym z nich, a najbardziej doktrynerskim i
brutalnym bolszewizmie. Spr贸bujmy doda膰 do wszystkich tych doktryn i organizacji
pierwiastek wy偶szego autorytetu, a zmieni si臋 od razu integralnie ca艂y ich charakter
demagogiczny, zmieni膮 si臋 w naturalnej konsekwencji niemal wszystkie tezy ich programu
tak, 偶e przestan膮 one by膰 tym, czym s膮 w istocie. Jedna jedyna taka pr贸ba wyka偶e jaskrawo,
偶e ca艂a szeroka skala ideologii demokratycznej, od umiarkowanej do najjaskrawszej, opiera
si臋 w najg艂臋bszych swych podstawach na wyeliminowaniu wy偶szego autorytetu i zast膮pieniu
go mniej wi臋cej dowolnym kodeksem moralnym, na wskro艣 utylitarystycznym.
Oficjalnie zast膮piono wy偶szy autorytet - nie tylko boski, ale nawet ten, kt贸ry wyp艂ywa z
obiektywnie uj臋tych praw spo艂ecznych - emocjonalnym autorytetem "woli ludu", to jest
przede wszystkim najciemniejszym, cywilizacyjnie najbardziej zacofanych warstw
spo艂ecze艅stwa. Jest to oczywi艣cie fikcja, bo wspomnieli艣my ju偶 o tym, i wiadomo
powszechnie, jak ta "wola ludu" ujawnia膰 si臋 mo偶e w praktyce. Poza wyj膮tkowymi,
chwilowymi porywami szlachetniejszymi, wywo艂anymi jakim艣 entuzjazmem lub sztuczn膮
propagand膮, wyst臋puje ona na jaw, je艣li ju偶 nie wprost destruktywnie i rabunkowo, to co
najwi臋cej w grubo materialistycznych, najcz臋艣ciej bezkrytycznych 偶膮daniach. O jakiej艣
tw贸rczej logice tych 偶膮da艅 ze strony mas niewykszta艂conych lub na wp贸艂 wykszta艂conych, nie
si臋gaj膮cych konstruktywna wyobra藕ni膮 poza dora藕ne wype艂nienie 偶o艂膮dka lub kieszeni,
mowy by膰 oczywi艣cie nie mo偶e. A na 偶onglowaniu tymi w艂a艣nie najprymitywniejszymi
apetytami i na dra偶nieniu po艣ledniejszych, zwierz臋cych instynkt贸w og贸艂u, opar艂a demokracja
ca艂y sw贸j gmach moralno艣ci, etyki i taktyki. Nie masz tu naturalnie miejsca na pierwiastki
prawdziwie wy偶sze, kt贸rych podstaw膮 jest zaparcie si臋 i wstrzemi臋藕liwo艣膰. [...] A przecie偶
prawdziwa, bezkompromisowa moralno艣膰 opiera膰 si臋 musi na jakim艣 wy偶szym, duchowym
autorytecie, kt贸ry kre艣li swe nakazy ponad chwilowe czy partykularne kaprysy i cele
poszczeg贸lnych jednostek, a nawet ca艂ego spo艂ecze艅stwa i nak艂ada pewne wi臋zy na
wybuja艂o艣ci i zwierz臋ce apetyty ludzkiej natury. Tak poj臋tego autorytetu demokracja nie
uznaje, jak w og贸le uzna膰 nie chce 偶adnych wy偶szych norm ponad sob膮 i dlatego skutki jej
dzia艂ania musz膮 by膰 na d艂u偶sz膮 met臋 moralnie destruktywne, mimo wszelkich jej wznios艂ych
hase艂 czy nawet dobrych chwilowych zamiar贸w. To samo mniej wi臋cej dotyczy has艂a
usuni臋cia bezprawia starodawnego ustroju, a zaprowadzenia "prawdziwej" praworz膮dno艣ci w
ustroju pa艅stwowym i 偶yciu publicznym w og贸le. Mi臋dzy dyktatorskim bezprawiem a
demagogiczn膮 anarchi膮 le偶y istotnie 贸w z艂oty 艣rodek praworz膮dno艣ci o艣wieconej, kt贸r膮
dobrowolnie jednak wyznawa膰 i poddawa膰 si臋 jej mo偶e tylko wykszta艂cona, zr贸wnowa偶ona
jednostka, ale kt贸rej bez odpowiedniej dozy autorytetu niepodobna utrzyma膰 w masach. Ot贸偶
idea demokratyczna, stawiaj膮c --w skrajnym przeciwie艅stwie do dawnego autokratycznego
re偶imu - zasad臋 suwerenno艣ci woli ludu, co w praktyce wyj艣膰 musi na panowanie i
gospodark臋 czynnik贸w najnieudolniejszych czyli ochlokracj臋, kt贸rej skutki odczuli艣my tak
dobitnie w dawnej szlacheckiej i w dzisiejszej ludowej Polsce, przekre艣li艂a z g贸ry mo偶liwo艣膰
zbudowania praworz膮du w rzetelnym tego s艂owa znaczeniu. Praworz膮dno艣ci膮 nazywa
przecie偶 u nas ka偶da partia demokratyczna tylko to, dobre czy z艂e, co jej w艂a艣nie w danym
momencie jest na r臋k臋. Wszystko za艣, co jest jej chwilowo przeciwnym lub niedogodnym, a
zw艂aszcza to wszystko, co zmniejsza chwilowo jej wp艂yw i w艂adz臋 na spo艂ecze艅stwo lub
utrudnia korzystny rezultat wybor贸w, jest w jej oczach nie tylko bezprawiem, ale nawet
zbrodni膮 i zdrad膮 wobec pa艅stwa. I pod tym wzgl臋dem, pomijaj膮c rosyjskie stosunki,
demokracja polska przeholowa艂a z pewno艣ci膮 najbardziej ze wszystkich demokracji na
艣wiecie. Wsz臋dzie bowiem gdzie indziej walki partyjne uznaj膮 mniej lub wi臋cej jak膮艣 og贸lnopa艅stwow膮
racj臋 stanu, kt贸rej si臋 ostatecznie, w艣r贸d pozor贸w licytacji podporz膮dkuj膮. W
Polsce natomiast panuj膮 pod tym wzgl臋dem najjaskrawsze, rzec mo偶na "maksymalistyczne"
poj臋cia. Ta sama rzecz traktowana bywa przez jednych za zas艂ug臋, przez innych za zdrad臋
wobec kraju, zale偶nie tylko od tego, od kogo wysz艂a inicjatywa. Demokracja nasza pojmuje
praworz膮dno艣膰 tak, jak j膮 realizuje np. gawied藕 uliczna, utrudniaj膮ca policji uj臋cie
rzezimieszka przez jaki艣 wrodzony instynkt dokuczenia w艂adzy. Sympatyzuje si臋 ze
z艂odziejem jako przedstawicielem "swobody" przeciwko "uciskowi" w艂adzy i porz膮dku.
Oburza si臋 tylko ten, komu z艂odziej bezpo艣rednio zaszkodzi. To samo zjawisko i t臋 sam膮
mentalno艣膰 obserwowa膰 mo偶emy na wielkiej arenie polityki demokratycznej, gdzie ka偶dy
wybraniec narodu uwa偶a sobie za najwa偶niejszy obowi膮zek i punkt honoru zwalcza膰 i
poni偶a膰 ka偶d膮 w艂adz臋, kt贸ra odwa偶y si臋 wyst膮pi膰 gdziekolwiek w pa艅stwie celem st艂umienia
buntu lub ukr贸cenia swawoli. Zwyczajowo u艣wi臋conym nast臋pstwem najbardziej
karygodnych wybryk贸w rozwydrzonego posp贸lstwa jest w pa艅stwie demokratycznym
interpelacja poselska przedstawiaj膮ca bezkrytycznie (lub wprost ze z艂膮 wol膮) dany wypadek w
postaci jakoby oburzaj膮cego gwa艂tu, pope艂nionego na niewinnych i spokojnych obywatelach
przez 艣redniowiecznych lancknecht贸w! Tego rodzaju pojmowanie praworz膮du, autorytetu
pa艅stwa i praw obywatelskich, wyra偶a si臋 w konsekwencji w ca艂ym ustroju politycznym i
gospodarczym, fabrykowanym z bezwzgl臋dn膮 jednostronno艣ci膮 przez 6-cio
przymiotnikowych przedstawicieli rzekomej woli ludu. Rezultatem musi by膰 absurd
ustrojowy i stopniowy upadek si艂 pa艅stwowo-tw贸rczych w danym spo艂ecze艅stwie, wreszcie
zupe艂na anarchia, cho膰by nawet nie przebrana w rewolucyjne formy, ale w ka偶dym razie
wywo艂uj膮ca co najmniej korupcj臋, rozszala艂膮 demagogi臋, zast贸j tw贸rczy na wszystkich polach
i n臋dz臋. Pa艅stwo wchodzi w impas, z kt贸rego idea demokratyczna wyratowa膰 go ju偶 nie
mo偶e. Rzuca si臋 jeszcze ta idea w bezsilnych drganiach, buntuj膮c wszystkich przeciw
wszystkim i powi臋kszaj膮c chaos coraz naiwniejszymi konceptami, a偶 wreszcie kapitulowa膰
musi sromotnie przed swym skrajnym przeciwie艅stwem - dyktatur膮, kt贸ra obejmuje rz膮dy w
takiej czy innej formie.
Tekst zawarty tak偶e w tomie Podstawy wiedzy o pa艅stwie (pod redakcj膮 Arkadego
Rzegockiego, Krak贸w 2000). Wyboru prac polskich my艣licieli politycznych na potrzeby tej
ksi膮偶ki dokona艂 Bogdan Szlachta.
[1] Warszawa 1929, s. 30-35 i 50-57.