116

czujni byli pogranicznicy. Inaczej niż jego naiwny pracodawca, Ciliberti nie miał żadnych złudzeń co do Związku Sowieckiego. Wspomniał, że czuł „ucisk" podczas podróży przez nazistowskie Niemcy i Rosję Sowiecką, a jedyną odmianę stanowił okres spę­dzony w czasie przejezdu przez Polskę54.

Koch proponował, by film zakończył się błyskawicznym przeglądem lat 1937-1941. Przegląd ten zawiera wzmiankę o tym, jak Anglia i Francja zobowiązały się do obrony Polski w 1939 roku; potem niemiecką inwazję na Polskę — bez żad­nego napomknienia o ataku rosyjskim kilkanaście dni później

- a następnie wygodne przemilczenie lat 1939-1941, kłopotli­
wego okresu sojuszu niemiecko-sowieckiego. W ten dość po­
śpieszny sposób dochodzimy do końca roku 1941 i heroicznej
obrony Rosji. Ostatnie słowo należy do Stalina, pobożnie życzą­
cego Rooseveltowi bożej pomocy.

Jesienią 1942 roku scenariusz Kocha był już w zasadzie go­towy. Kilka miesięcy później postanowił on jednak włączyć nowy epizod. Scena ta, mająca miejsce podczas gry w bilard, pojawia się w ostatecznej wersji filmu. Davies — grany przez srogiego Waltera Hustona, poważnego, małomównego i z burzą gęstych włosów, których przysadzisty, gadatliwy i łysy Davies nie miał

- rozmawia z trzema członkami korpusu dyplomatycznego, Fran­
cuzem Robertem Coulondrem, wicehrabią Chilstonem z Wiel­
kiej Brytanii i Wacławem Grzybowskim, ambasadorem Polski,
Grzybowskiego gra John Wengraf, emigrant z Wiednia, zwykle
osadzany w rolach maniakalnych nazistów55. Fakt, że Warner
Brothers obsadziło jako polskiego dyplomatę aktora kojarzo­
nego zwykle z niemieckimi złoczyńcami, wart jest odnotowania.

s Ciliberti wspomniał za to o podejrzanych Rosjanach próbujących dostali się do Polski.

51 Był na przykład fanatycznym gestapowcem w U-BoatPńsoner. Wystąpił w wie­lu podobnych rolach; z zasady obsadzano go jako bardzo złego człowieka, l

Na początku sceny Grzybowski sarkastycznie zauważa, że polska ambasada w Moskwie jest skromna, bo Polacy są „pasier­bami Stalina". Davies, grany przez Hustona jako ostoja uczci­wości, natychmiast robi się podejrzliwy, ale nie rozumie tej aluzji. Instynktownie wyczuwa obłudę chytrego Europejczyka56. Aro­gancki Grzybowski zabiera wtedy Daviesa na stronę i mruczy obles'nie: „Jaka szkoda, że nie został pan wysłany do Warszawy, panie Davies. Życie towarzyskie podobałoby się tam panu dużo bardziej niż tutaj". Uśmiecha się paskudnie i dodaje: „Mamy po­wiedzenie: Rosjanin to zaledwie niedokończony Polak". Kiedy Grzybowski wyraża się krytycznie o sowieckim rządzie, Davies nie dowierza: „Miałem wrażenie, że kraj zdecydowanie popiera obecny rząd!". Grzybowski odpowiada: „Niech pan nie da się zwieść ich propagandzie, panie Davies. Rosjanie są ekspertami w urządzaniu szopek dla zagranicznych dyplomatów". Zdumiony Davies pyta: „Czy ma pan na myśli, że nowy plan pięcioletni nie działa?". Cyniczny Grzybowski wzrusza ramionami J rzuca: „Pięć fat, dziesięć, piętnaście... Zawsze będą tymi samymi Rosjanami — same plany i mało działania". Koch wyjaśnia znaczenie tego dialogu: „Zaskoczony tym wrogim nastawieniem Davies patrzy na pozostałych [Francuza i Brytyjczyka], licząc na wyjaśnienie". Coulondre odpowiada wymijająco, a Chilston sugeruje, że osiągnięć Sowietów nie powinno się umniejszać. Davies, cno­tliwy Amerykanin, jest zdezorientowany i wstrząśnięty: popadł

Pouczające jest porównanie pełnych przechwałek pamiętników Davlesa (albo ich jeszcze mniej imponującej wersji filmowej) z dużo krótszą rela­cją Grzybowskiego, podsumowującą jego pracę na stanowisku ambasadora w Moskwie, Ta druga jest dużo dokładniejsza i bardziej wnikliwa, a przy tym nie ma w niej nawet wzmianki o Davicsie. Grzybowski W., FinalReport, w: Documents on PoŁish-Soviet Relatiom, t. l, s. 71 -91. Podczas gdy ograniczo­ny umysłowo Dayies nie miał pojęcia o kraju, do którego został wysłany, Grzybowski, którego cechował niezwykły intelekt i trzeźwy osąd, był zawo­dowym dyplomatą arystokratycznego pochodzenia, dobrze znającym Rosję, jedną z wad filmu jest krzywdzące przedstawienie Grzybowskiego.

234

235


Wyszukiwarka