Gjaltsab Rinpocze
BIOGRAFIA II KARMAPY
KARMA PAKSZI
Przelozyl: Artur Cieslar
Tytul oryginalu:
BIOGRAPHIE DE KARMAPAKSHI,
Second KARMAPA
enseigne par
Son Eminence Gosrhi Gjaltsab Rinpoche
a Bruxelles, en decembre 1982
Nota Tlumacza
Jakis czas temu otrzymalem od Joasi Lukomskiej-Greli biografie Drugiego Karmapy, Karma Pakszi. Biografii tej w 1982 roku w Brukseli nauczal Jego Eminencja Gosri Gjaltsab Rinpocze.
W niniejszym tlumaczeniu w nazwach, imionach i terminach tybetanskich zastosowalem transkrypcje. Zdaje sobie sprawe, ze wspólczesni tybetolodzy powszechnie odchodza od transkrypcji na rzecz transliteracji, która zapewnia jednolita postac wyrazów tybetanskich. Powszechnie bowiem wiadomo, ze róznice dialektalne w wymowie tego samego wyrazu sa znaczne. Jednak dostepny mi francuski przeklad slów Rinpocze nie zawieral ani transliteracji pojedynczych nazw, czy terminów tybetanskich, ani tez nie podawal wersji tybetanskiej, w zwiazku z czym jedynym slusznym rozwiazaniem bylo w miare wierne odzwierciedlenie wymowy przy pomocy liter jezyka polskiego. Transkrypcji staralem sie dokonac w stolecznym, lhaskim dialekcie Tybetu, w którym zazwyczaj poznaje sie i studiuje jezyk tybetanski.
Z doswiadczenia wiem, jak bardzo inspirujaca potrafi byc biografia mahasiddhy. Mysle, ze taka bedzie równiez i ta, tym bardziej, ze jest to biografia jednego z dzierzawców naszej linii ustnego przekazu, Karma Kagju. Pisze “naszej”, poniewaz tlumaczenie to chcialbym dedykowac wszystkim moim przyjaciolom w Dharmie, którzy praktykuja w tej tradycji lub tez sa jej sympatykami.
Swinoujscie
21 listopad 1989
Tybetanski termin “nam thar” oznacza “calkowite przebudzenie”, bowiem poprzez zapoznawanie sie z biografia Karma Paksziego mozna osiagnac wyzwolenie.
W tej kalpie pojawi sie jeszcze tysiac dwóch Buddów; z tego tysiaca i dwóch Buddów, Siakjamuni jest czwartym, piatym bedzie Budda Maitreja, a szóstym - Budda Senge. W czasie gdy zyl Budda Siakjamuni, manifestowali sie wielcy Bodhisattwowie, jak Czenrezik czy król Indrabodhi. Byli oni emanacjami Karmapy, co oznacza ze jego umysl jest nieoddzielny od umyslu wszystkich Buddów, czyli od Dharmakai, jak równiez od Sambhogakai w formie Buddy Wadzradhary oraz Buddów Pieciu Rodzin.
Posród wszystkich urzeczywistnionych mistrzów /1/ i inkarnowanych lamów, jacy pojawili sie w Tybecie, Karma Pakszi jest szczególnie wazny, gdyz zostal rozpoznany jako pierwsza swiadoma inkarnacja /tulku/ /2/.
Kiedy Karma Pakszi przyszedl na swiat, minelo juz trzynascie lat od odejscia Karmapy Dysum Khjenpy /Znawcy Trzech Czasów/. Rodzina Karma Paksziego pochodzila bezposrednio z linii Tri Tsong Detsena. Jego ojciec nazywal sie Gjalla Tsusa, a matka Sangsa Manki. Karma Pakszi byl najmlodszy z rodzenstwo. Tuz przed poczeciem matka miala pewien sen. Snila, ze w jej sercu rodzilo sie slonce, które swymi promieniami przenikalo caly swiat. Po poczeciu pojawilo sie wiele dobrze wrózacych znaków. Matka czula sie bardzo szczesliwa, z jej brzucha wydobywala sie wibracja szesciosylabowej mantry OM MANI PEME HUNG. Wedlug kalendarza tybetanskiego, Karma Pakszi narodzil sie w Roku Ognistego Tygrysa. Jego ojciec dal mu na imie Ciedzin. Juz w wieku pieciu lat potrafil biegle czytac. Od piatego do dwudziestego roku zycia studiowal i pojal bezposrednie pouczenia Buddów i teksty ulozone przez erudytów /3/. Dzieki treningowi, jaki wyniósl ze swoich poprzednich zywotów, bez trudu pozostawal w glebokiej medytacji. Jego mistrzem byl Pomdrakpa, który przekazal mu wiele nauk. Podczas kiedy pouczal Karma Paksziego, sam mial wiele czystych wizji: widzial na przyklad wszystkich Buddów i Bodhisattwów zgromadzonych przed nim z samym Dysum Khjenpa w srodku tego szlachetnego zgromadzenia. Gdy tylko zaczal go nauczac, zdolnosc Karma Paksziego do przebywania w medytacyjnym wchlonieciu wzrastala. Miewal tez wizje wielu bóstw i jidamów. W wieku jedenastu lat Karma Pakszi zostal nowicjuszem i otrzymal od Pomdrakpy imie Pelczeng Ciekji Lama. Pomdrakpa przekazal mu cale swoje urzeczywistnienie, wszystkie nauki. Jeszcze wiekszy przekaz otrzymal Karma Pakszi w wieku dwudziestu lat od zgromadzenia wielkich mistrzów, podobnych Pomdrakpie. Nastepnie praktykowal szesc jog Naropy, miedzy innymi Tummo. Praktykowal tez Mahamudre. Bedac mistrzem w praktyce tummo wytwarzal cieplo wewnetrzne, które topilo sniegi lezace wysoko w górach. Postepy, jakie czynil Karma Pakszi i jego gorliwosc, niezbedne w linii Kagju uszczesliwialy Pomdrakpa; który przekazal mu wtedy inicjacje i sadhane /4/ obroncy Mahakali. Od tej chwili towarzyszyl mu wszedzie w swoim plaszczu. Karma Pakszi praktykowal tez sadhane Tary, która mógl widywac zawsze wtedy, gdy tylko wyrazal takie zyczenie. Mógl tez widziec bardzo wielu Buddów i bóstwa, a takze Czyste Krainy. Kiedy opowiadal swemu lamie o swoich czystych wizjach, ten wyjasnial mu, ze byly one pierwszymi znakami na drodze do Mahamudry. Gdy praktykowal w odosobnieniu medytacje, w pewnej jaskini nazywanej Kuzangczen, ukazal mu sie tysiacramienny Czenrezik. Z jego ciala promieniowalo w dziesieciu kierunkach swiatlo, a kazdy promien wibrowal dzwiekami szesciosylabowej mantry. Wibracja ta wypelniala cala przestrzen. Czenrezik spojrzal na Karma Paksziego, ten zas zobaczyl jak niezliczone formy Czenrezik emanuja z jego wlasnego ciala, aby potem znów zostac przezen wchloniete. Równiez inne bóstwa manifestowaly sie Karma Paksziemu. Znaczenia licznych tantr, zarówno tych znanych na Ziemi, jak i tych, które mozna poznac w Czystych Krainach, nauczyla go Dordze Phagmo. W ten wlasnie sposób Karma Pakszi posiadl mistrzostwo tysiaca siedmiuset dwudziestu jeden tantr.
Mahakala Bernakcien o twarzy przenikajacej niebo i ziemie obiecal, ze zawsze bedzie mu towarzyszyl i pomagal we wszystkich jego przedsiewzieciach, nie tylko w tym zyciu, ale równiez w przyszlych emanacjach. Karma Pakszi praktykowal tybetanska joge lung /”wiatr”, “powietrze”/. Pozwalala mu ogrzewac pomieszczenia, w których przebywal, powodowala tez topienie lodu. Wskutek sily jego praktyki nawet kamienie roztapialy sie, a ich kolory mieszaly ze soba. Jeszcze dzis mozna zobaczyc te swiete miejsca, gdzie wszystko to naprawde sie wydarzylo. Karma Pakszi znajdowal sie na odosobnieniu we wschodnim Tybecie, w Pumri, blisko siedziby jednego z lokalnych bóstw. Przez nie zostal poproszony o poblogoslawienie góry Czarczok Pumri. Mimo iz proponowano mu, aby budowal klasztory i wykonywal dzialania na rzecz Dharmy, Karma Pakszi przez jedenascie lat oddawal sie medytacji. Praktykowal Mahamudre i gromadzil wiele zaslug. Ciaglym rozwijaniem bodhicitty, jak równiez praktykami czterech /5/ etapów Mahamudry przyciagal do siebie wiele istot. Wtedy tez organizowal wszystko to, co bylo niezbedne dla odosobnienia pieciuset uczniów. Oprócz ludzkich, równiez istoty poza-ludzkie staly sie jego uczniami, jak na przyklad bóstwo, duchy, straznicy, którzy przybywali, aby sluchac jego nauk. Inna forma Mahakali, Legden Nagpo ukazala mu sie i zadeklarowala swoja pomoc w jego przedsiewzieciach. Po raz kolejny ukazal mu sie jedenastoglowy Czenrezik, tak wielki, ze wypelnial cala przestrzen. Dal mu lung /ustny przekaz/ szesciosylabowej mantry i polecil dzialac dla dobra wszystkich istot. Karma Pakszi zas zlozyl ofiary z torm na szczycie góry Czarczok Pomri, natomiast na krysztalowej chmurze ukazal mu sie inny Czenrezik, mieniacy sie czerwienia i zlotem, otoczony dakami i dakiniami. Powiedzial Karma Paksziemu, ze promienie jego wspólczucia docieraja do wszystkich istot i ze równiez on sam musi kontynuowac te aktywnosc z pomoca szesciu sylab. W zwiazku z tym wydarzeniem Karma Pakszi ulozyl komentarz do szesciosylabowej mantry Czenrezik. Oznajmil, ze wszyscy ci, którzy beda czytac tek teksty, nawet jesli nie przebudza w sobie wiary i beda posiadac bledne poglady, ustanowia w skutek tego dobre powiazanie z nim samym, co moze stac sie punktem wyjscia dla przyszlego urzeczywistnienia. Karma Pakszi widzial wiele Czystych Krain. Na wschodzie widzial Czyste Krainy Buddy Medycyny, a na zachodzie Czyste Krainy Buddy Amitabhy. Udal sie do nich, dzieki czemu mógl porozmawiac z Buddami. Ukazal mu sie Czenrezik o tysiacu ramion i tysiacu oczu, a takze Sangla Jeszie /”Sekretna Madrosc”/, inna forma Czenrezik, która wypelniala cala przestrzen swoimi niezliczonymi rekami i oczami. Przez caly czas pojawialy mu sie bóstwa i jidamy. Zobaczyl tez jidama Tamdrina /Hajagriwe/ i Padmasambhawe. Urzeczywistnil, ze manifestacje te w swojej esencji nie sa rózne od niego samego. Dzieki swoim magicznym mocom udal sie do Indii, do wielkich mistrzów, u których studiowal Pisma, a scislej: dyscypline i logike /6/. Rezultatem tych studiów bylo ulozenie “Nieograniczonego Oceanu Logiki”. We wschodnim Tybecie wiele istot utwierdzalo sie coraz bardziej w blednych pogladach, Karma Pakszi zas sprowadzal ich na czysta sciezke Dharmy. Palden Lhamo, obronne, zenskie bóstwo, równiez przybyla do Karmapy wraz ze swa swita. Zostala u niego trzy dni i powiedziala mu, aby udal sie do Tsurphu, gdzie znajdzie przychylne warunki do rozwoju szerokiej aktywnosci dla dobra istot. Karma Pakszi odrzekl jej, ze uda sie tam, lecz najpierw bedzie musial przygotowac sie do drogi. W ten sposób przybyl z Kham do Tsurphu. Wielu ludzi zaswiadczalo, ze przez cala droge do Tybetu Centralnego byl prowadzony przez Mahakale i inne bóstwa. Karma Pakszi przechodzil przez Lhase, gdzie udal sie do glównej swiatyni, aby zobaczyc posag Buddy Siakjamuniego, nazywany Dziolo. Kiedy klanial sie i recytowal modlitwy przed Dziolo, wiele osób ujrzalo swietliste promienie emanujace z posagu i wplywajace do jego ciala. Potem Karma Pakszi zlozyl ofiare z warstwy zlotej farby na twarzy posagu i w tym samym czasie mial wizje Hajagriwy, z którego emanowaly liczne formy Guru Rinpocze. Pomiedzy Lhasa, a Tsurphu, w pewnym miejscu nazywanym Czara, czekalo na niego wielu strazników, takich jak Mahakala, Palden Lhamo, Namre i Damcien, aby eskortowac go az do samego Tsurphu. Tam znajdowal sie zrujnowany maly klasztor, którego odbudowanie bylo pierwszym zadaniem Karma Paksziego. Palden Lhamo opuscila swoja siedzibe - korzen pewnego, szczególnego drzewa - aby pomóc Karma Paksziemu w wypelnieniu tego zadania. Przyrzekla pomagac wszystkim jego uczniom, jak równiez wszystkim uczniom uczniów, którzy kontynuowali jego linie i propagowali nauki tej linii. Na górze Gampo, gdzie niegdys zyl Gampopa, Karma Pakszi mial wizje samego Gampopy, tak wielkiego jak góra. Gampopa przepowiedzial mu, ze jego linia i nauki rozpowszechnia sie na calym swiecie. Zobaczyl tam równiez bramina indyjskiego Sarahe, otoczonego siddhami i spiewajacego piesni Mahamudry. W koncu ukazal mu sie Dzietsyn Milarepa, który zwrócil sie do niego, mówiac: “Karma Pakszi, ty i ja jestesmy w swej esencji nieoddzielni, nasze umysly sa jednakowe”. W Tybecie znajduje sie pewna góra nazywana Tsari /Kailas/. Jest to góra Khorlo Demczoka i tam wlasnie udal sie z pielgrzymka Karma Pakszi. Zobaczyl wiele bóstw, które wraz z Khorlo Demczokiem deklamowaly piesni wadzry. Natomiast pewnego wieczoru, kiedy przebywal w swietej górze, z Indii przybyla dakini i poprosila, aby udal sie z nia w droge do Indii, by tam poprowadzic wielka ceremonie ofiarna. Wyemanowal wtedy z siebie cztery formy, które udaly sie do Indii; aby dolaczyc do zgromadzenia siddhów, którzy dopelniali tej ceremonii. W Tybecie uczniowie znalezli go lezacego tak, jakby mu cos dolegalo. Kiedy przebywal w Tsari, inne poza-ludzkie istoty, jak równiez lokalne bóstwa przyrzekly pomagac mu w jego aktywnosci Dharmy. Pewien naga oznajmil mu : “Zapraszam cie, panie, do tego kraju stepów, który nie nalezy do nikogo, a który potrzebuje nauki Buddy”. A kiedy potem przemierzal rzeke Tsangpo, wiele osób widzialo jak nagowie wychodzili z wody i oddawali mu hold. Karma Pakszi ratowal zycie wielu zwierzetom przeznaczonym na rzez. Zawsze przychodzilo do niego wielu uczniów, a on z tej okazji dawal im jako zadanie sprawowanie opieki nad tymi zwierzetami. W tym samym czasie Karma Pakszi udal sie w kierunku ziem pólnocnych, nazywanych Jurpo Czangtang. Na przeszkodzie stanela mu rzeka. Gdy poprosil jednego z podróznych, aby pozyczyl mu swojej lodzi, ten odmówil. Wówczas wszystkie istoty poza-ludzkie, jakie mu towarzyszyly bóstwa, straznicy, bóstwa lokalne, utworzyly nad rzeka most z teczy, po którym Karma Pakszi i wszyscy, którzy mu towarzyszyli, mogli swobodnie przejsc. W Sangtri, na pólnocy Jurpo Czangtang, ukazala mu sie forma Buddy, emanujaca promieniami slonca. Niezliczone formy Buddów i Bodhisattwów które otaczaly te forme, nauczaly Wielkiego Wozu, Mahajany, a dzwiek tych nauk wypelnial cala przestrzen. Wszystkie te pomyslne znaki daly mu pewnosc, ze nauki linii Kagju rozprzestrzenia sie w przyszlosci na poludnie od tej krainy. Kiedy wracal z Tsurphu, ukazal mu sie Namte Se, galopujacy na smoku, a jego swita kroczyla na niebieskich koniach. Zlozyl poklon Karma Paksziemu i zaprosil go do swego palacu, aby tam nauczal Dharmy. W kilka miesiecy pózniej ksiaze cesarstwa chinskiego, mogol Kompela który slyszal o Karma Pakszi i jeszcze przed spotkaniem go odczuwal dla niego wielkie oddanie, poprosil go o przybycie do Chin. Równiez król nagów Nagdak poprosil go o to, twierdzac, ze byloby to bardzo pozyteczne dla wielu istot. Z drugiej strony inne bóstwa z Tybetu Centralnego nalegaly, aby tam nie wyruszal i pozostal w Tybecie, który bardzo potrzebowal jego dobroczynnej aktywnosci. Karma Pakszi odpowiedzial im, ze nie musza sie niepokoic, bo wkrótce wróci. Poprosil takze, aby podczas jego nieobecnosci zaopiekowaly sie klasztorem oraz pomagaly jego uczniom pozostajacym w Tsurphu. Karma Pakszi wyruszyl do Chin i w Serte spotkal Kompele. Ksiaze przybyl, aby go powitac. Wtedy Karma Pakszi udzielil mu schronienia i slubowan Bodhisattwy. Nastepnie razem udali sie do palacu ksiecia, gdzie Karma Pakszi poprzez zamanifestowanie swych cudownych mocy pozyskal dla Dharmy wiele osób. Nastepnie udal sie do Keczor. Tam, tysiacramienny i tysiacglowy Mandziusri o pomaranczowej barwie przepowiedzial mu, ze jego dwie nastepne inkarnacje beda erudytami nauczajacymi Mahajany na calym swiecie. Ksiaze Kompela poprosil go zdecydowanie, aby pozostal w palacu, lecz Karma Pakszi odmówil. Dzieki swojej transcendentalnej madrosci wiedzial bowiem, ze jego dluzsza obecnosc u boku ksiecia wywolalyby zazdrosc u dworzan, co znowu staloby sie przyczyna powstania miedzy nimi niezgody. Ksiaze byl bardzo zawiedziony. Karma Pakszi udal sie do krainy Miniak, polozonej w Chinach, gdzie wsród róznych bóstw przebywal Namte Se, wyrazajacy zyczenie wybudowania w tym miejscu klasztoru. W krainie Hor Karma Pakszi musial stawic czola rojom nieprzejednanych pszczól, które go zaatakowaly. Przybral zatem gniewna forme i z pomoca mudry przepedzil je. Miejsce to zostalo wiec uswiecone jego madroscia. Dzieki sile jego blogoslawienstwa tubylcom nie pozostalo nic innego, jak równiez przepedzac pszczoly, rzucajac w nie grudkami ziemi. Nastepnie udal sie do Liczu, gdzie byl narazony na dzialanie praktyk czarnej magii wielu heretyków, których jednak ujarzmil swoimi nadprzyrodzonymi mocami. Na prosbe lokalnego bóstwa Namla Karpo i króla krainy Hor, Mindziur Khena, reinkarnacji jednego z uczniów pierwszego Karmapy, Karma Pakszi powrócil ponownie do Hor. Gdy zblizal sie do palacu królewskiego negatywne sily rozpetaly burze i tornada. Przejawil sie zatem jako Hajagriwa i przemienil blyskawice i pioruny w wode, tak aby nikt nie zostal ranny. Pierwszym cudem, jakiego dokonal po przybyciu do palacu, bylo zamanifestowanie sie jako wspanialy, jasniejacy swiatlem Czenrezik. Zrodzilo to u innych wielkie oddanie. Przez wiele dni udzielal inicjacji i nauk wstepnych do Mahamudry. Podczas tych inicjacji wszyscy widzieli wielkiego siddhe Sarahe, wypelniajacego przestrzen Hor w otoczeniu osiemdziesieciu czterech mahasiddhów. Potem Karma Pakszi wyjasnil królowi rdzen praktyki Mahamudry. Król, dzieki zgromadzonej w ten sposób zasludze uzyskal wielkie siddhi. Praktykujac na sciezce Bodhisattwy zlozyl w ofierze swój palac i wszystko, co posiadal. Wówczas przestrzen nieba rozbrzmiala hymnem pochwalnym na czesc króla. Uwolniono równiez wszystkich wiezniów, uchwalono, ze w dniu pelni ksiezyca bedzie sie zachowywac post oraz zabroniono zabijania istot w tym dniu. Inna uchwala zobowiazywala poddanych do respektowania slubowan genjen /7/. Doskonalac sie w praktyce Mahamudry, król stal sie niebawem prawdziwie urzeczywistnionym. Karma Pakszi opowiedzial wtedy królowi o jego poprzednich zywotach. W jednym z nich byl on okrutnym królem, zyjacym na zachodnim kontynencie Palangcze. Zniszczyl tam wszystkie klasztory i pozabijal wszystkich mnichów, zabraniajac jednoczesnie poddanym praktykowania Dharmy. W tym samym czasie Karma Pakszi narodzil sie jako slon tegoz króla. Podczas przechadzki slon zrzucil króla na ziemie i deptal go tak dlugo, dopóki ten nie wyzional ducha. Potem skierowal jego swiadomosc do Czystej Krainy Buddy. W ten sposób król mógl sie pózniej narodzic jako uczen pierwszego Karmapy. Ten sam król, terazniejszy suweren Hor, który dzieki wlasnemu wysilkowi i poprzez sile swego oddania rozwijal urzeczywistnienie, nie potrzebowal juz Karma Pakszi. Wyzwalajaca aktywnosc wzgledem króla zakonczyla sie. Na prosbe Karma Paksziego król kazal zbudowac w Kurum klasztor i stupy. Wyslal tez licznych emisariuszy, którzy posiadali bogactwa, szczególnie swoich ministrów, wszedzie tam, gdzie klasztory wymagaly odrestaurowania. Wsród królów Hor byl jedynym, który swoje dobra przeznaczyl na rzecz Dharmy. Kiedy czlonkowie rodziny królewskiej wydali uczte na jego czesc, negatywne wplywy planety Rahula /8/ zamanifestowaly sie w postaci strasznych form, które przerazily wspólbiesiadników. Z gestych, czarnych chmur spadl grad, którego ziarna przemienialy sie w dziesiec groznych bóstw. Przez sama recytacje sylaby HUNG wzniósl sie porywisty wiatr, który przegnal chmury i bóstwa. W Hor zylo wielu erudytów znajacych sanskryt i logike. Mahakala powiadomil Karma Paksziego, ze rezultaty ewentualnej debaty z nimi bylyby dla niego korzystne. Karma Pakszi posluchal go i wkrótce wszyscy ci uczeni stali sie jego uczniami, co umocnilo jego reputacje. W Hor bylo wielkie miasto o stu tysiacach karczm. Wszystkie napoje alkoholowe, jakie pil Karma Pakszi, zostaly przemienione w nektar. W Indii wielcy jogini potrafia za jednym razem wypic ogromne ilosci alkoholu. Jest to mozliwe, poniewaz urzeczywistnili, ze wszystkie zjawiska sa podobne do snu i posiedli panowanie nad kazdym przejawem zjawisk. Na przyklad w Ladakhu pewien indyjski siddha wypil jednym haustem cale jezioro. Podczas swojego pobytu w Liczu Karma Pakszi zobaczyl Dordze Sempa, którego cialo wypelnialo niebo i ziemie. Kiedy przekraczal granice pomiedzy Miniak i Hor, zobaczyl Budde Nieograniczonego Swiatla, który wypelnial cala przestrzen. W rejonie nazywanym Dzong Kar zobaczyl Budde Amoghasiddhi o ciele tak duzym, iz mogloby wypelnic Czyste Krainy Buddy. W kraju Czakenta ukazal mu sie Budda Ratnasambhawa wraz z bóstwami. Kiedys ukazal mu sie równiez Budda Wajroczana. Byl to znak, ze takze on sam nie róznil sie od Buddów Pieciu Rodzin. Nastepnie król Hor ofiarowal mu tysiac miar srebra, dzieki którym zbudowal trzy tysiace klasztorów. W Lupczen w krainie Hor, kiedy Karma Pakszi udzielal królowi inicjacji, zenskie bóstwo Jum Czenmo, Wielka Matka Transcendentalnej Madrosci ukazala mu sie w jasnosci, a jej cialo przenikalo wszystkie sfery. Pewnego dnia król, Karma Pakszi i wszyscy ich uczniowie przemierzali wielka pustynie i cierpieli z powodu pragnienia. Karma Pakszi wezwal wtedy króla nagów Nagdaka, a ten natychmiast utworzyl na niebie potezne chmury, które przemienily sie w deszcz. Niebawem wszyscy mogli ugasic swoje pragnienie. Karma Pakszi udal sie do Cziten w Chinach, gdzie mieszkaly istoty poza-ludzkie. Przybral gniewna forme Mandziusri i w ten sposób ujarzmil wszystkie negatywne sily. Pozwolil, aby w umyslach tych istot narodzila sie bodhicitta i pragnienie przyjecia schronienia w Trzech Klejnotach. Król poprosil go, aby pozwolil mu zyc tak dlugo, jak dlugo on sam bedzie zyl. Karma Pakszi jednak odmówil, gdyz wiedzial, ze z powodu majacych nadejsc zmian, istoty nie skorzystaja z jego fizycznej obecnosci. Natomiast w przestrzeni przed soba zobaczyl galopujacego na lwie Dysum Khjenpe, który powiedzial mu, zeby zakonczyl swój pobyt w Chinach, poniewaz znajdzie tam wiele niekorzystnych zmian dla nauk Buddy. Zapowiedzial wiec królowi swoje odejscie do Tybetu, ten zas chcial mu ofiarowac pieczec królewska i tytuly. Karma Pakszi odrzucil jednak te ofiare wyjasniajac, ze od czasu kiedy zrezygnowal ze swiatowego zycia i zaczal praktykowac na sciezce Bodhisattwy, te atrybuty nie sa mu juz potrzebne. Gest ten jednak bedzie dla króla stanowil okazje do nagromadzenia zaslugi. W drodze powrotnej do Tybetu, w Mintang, polozonym jeszcze w krainie Hor, dwudziestu czterech przywódców tego regionu ofiarowalo mu polac lesna i prosilo, aby sie tam osiedlil. W tym wlasnie momencie ukazal mu sie Budda Siakjamuni, który powiedzial: “Wszystkie zlozone zjawiska sa przemijajace, w Chinach nastapi wielki przewrót, dlatego nie zostawaj tutaj. Wiele istot ludzkich i poza-ludzkich bedzie chcialo ci zaszkodzic, mimo iz to im sie nie uda. Twoja aktywnosc w sluzbie dla Dharmy bedzie sie coraz bardziej umacniac i rozwijac”. Po smierci swego ojca ksiaze Kompela stal sie wladca Chin. Zaatakowal i zwyciezyl króla Hor, podbil równiez kraine Miniak i inne regiony. W ten sposób zapanowal nie tylko w Chinach, ale równiez w Mongolii, skad pochodzil. Nazywano go królem Seczien. Jedna z przyczyn owych ekspansji siega jeszcze swymi korzeniami czasów, gdy Karma Pakszi odrzucil zlozona mu ofiare, chcac zatrzymac go na dluzej w Chinach. Wiadomo, ze zaraz po tym zdarzeniu Karma Pakszi przebywal przez dluzszy czas w krainie Hor. Jego nienawisc miala równiez inna przyczyne. Kiedys, gdy Karma Pakszi udzielal inicjacji tantrycznych królowi Mongolii, ojcu Kompeli, rozkazal, aby wszystkie przeszkadzajace sily opuscily izbe. Nastepnie wyrecytowal sylabe HUNG i moc tej mantry sprawila, ze Kompela wylecial na zewnatrz jak kula armatnia. Gdy Karma Pakszi znajdowal sie juz w drodze powrotnej do Tybetu, wladca zwrócil sie do niego z prosba, aby powrócil do Chin. Karma Pakszi wiedzial doskonale, ze byla to pulapka, a powrót do Chin oznaczal pojmanie go i skazanie na meczarnie. Niemniej jednak zgodzil sie. I rzeczywiscie, kiedy powrócil, skrepowano mu z tylu rece. Jednak w chwili, gdy miano go zabic, katów sparalizowalo, a bron rozleciala sie na kawalki. Kiedy zolnierze doniesli wladcy, ze Karma Pakszi nie jest zwykla istota i nie mozna go tak zwyczajnie zabic, ten, rozzloszczony kazal ich wszystkich przesluchac. Zaraz potem wyslal szesnastu innych zabójców, szczególnie zrecznych i okrutnych, grozac im smiercia, jesliby przypadkiem nie udalo im sie go zgladzic. Oni sami natomiast dobrze wiedzieli, ze nie bedzie mozna tego dokonac zwykla bronia. Próbowali go wiec spalic na stosie z drewna sandalowego. Przez siedem dni podtrzymywali ogien, a mimo to siódmego dnia Karma Pakszi nadal miewal sie dobrze, podobnie jak bóg ognia w swoim lozu. Praktykowal bowiem medytacje na wode i mentalnie substancja jego ciala stala sie woda. Ogien jednak powodowal wrzenie wody do tego stopnia, ze Karma Pakszi tracil juz cierpliwosc i myslal o opuszczeniu tego ciala i udaniu sie do Czystych Krain, aby pózniej odrodzic sie ponownie. Wtedy wlasnie ukazal mu sie jego brat w Dharmie mówiac: “Medytowanie na wode nie jest zbyt dobrym pomyslem, gdyz ogien powoduje jej wrzenie. Najbardziej odpowiednia bedzie medytacja na ogien i bycie samym ogniem, bowiem ogien nic juz nie zrobi ogniowi”. Po pewnym czasie zloczyncy zaniechali palenia go na stosie i postanowili utopic go w rzece, uprzednio obciazajac mu cialo kamieniami. Ryby jednak zatroszczyly sie o niego. Wieksze z nich klanialy sie przed nim i okrazaly go, mniejsze, podtrzymujac go, kierowaly sie do niego z modlitwami. Karma Pakszi udzielal rybom nauk. Potem znów spróbowali trucizny. Kazali mu wypic pelen jej kubek, lecz dzieki swemu opanowaniu medytacji urzeczywistnil jednakowy smak wszystkich elementów. Trucizna zamiast przyniesc mu zgube poprawila mu zdrowie, a jego cialo promieniowalo bardziej niz zwykle. Podobnie jak paw, o którym powiada sie w Tybecie, ze im wiecej spozywa trucizny tym piekniejszy sie staje, jego pióra zas nabieraja blasku. Pomyslano wiec o tym, zeby zrzucic go ze skaly w dól glebokiego wawozu. Nie spadl jednak, lecz szybowal w przestrzeni razem z ptakami które oddawaly mu hold i sluchaly gloszonej przez niego Dharmy. Zolnierze wrócili do króla i oswiadczyli mu: “Ten czlowiek naprawde jest niezwykly, nie ma sposobu, aby go zabic. Co mamy robic?” Król polecil zeslac go na mala chinska wysepke, lezaca na srodku oceanu, gdzie ze wzgledu na goraco nic nie rosnie, a za jedyny napój moze sluzyc jedynie slona woda morska. W ten sposób musialby umrzec. Zawieziono go wiec na wyspe, gdzie pilnowany z dala przez zolnierzy spedzil trzy lata. W celu zlagodzenia klimatu nagowie postarali sie o nieustanne deszcze. Wyspa zazielenila sie, a wiele roslin zaowocowalo. Wtedy tez wielcy straznicy, tacy jak Bernakcien, Palden Lhamo i Damczien rozgniewali sie i spowodowali bardzo ciezkie kleski zywiolowe w Chinach. Huragany zniszczyly miasta i uprawy, a góry drzaly w posadach. Wiele miast strawil ogien. W ciagu tych trzech lat Karma Pakszi udzielal nauk istotom pozaludzkim i zwierzetom, jak równiez rybom i ptakom. Przybywali do niego Buddowie dziesieciu kierunków, by zlozyc mu hold za to, ze tak cierpliwie doswiadczal wielu ciezkich prób. Wyjasnili mu, ze jego blogoslawiona aktywnosc zaowocuje kiedys i narodzi sie z niej wielkie dobrodziejstwo dla wielu istot. Dzialania monarchy byly wynikiem nagromadzonych wczesniej negatywnych wrazen. Jedynie Karma Pakszi mógl wskazac mu wlasciwa sciezke, natomiast Buddowie radowali sie, gdyz wiedzieli, ze król wkrótce zostanie wyzwolony. Król postanowil wyslac na wyspe poslów, którzy spodziewali sie zastac go glodnym lub chorym. Stwierdzili jednak, ze Karma Pakszi czul sie dobrze jak nigdy dotad, a sama wyspa stala sie ziemia obfitosci. W umysle króla pojawilo sie zwatpienie. Karma Pakszi nie byl zapewne zwykla istota, a on sam na pewno nie czyni dobrze. Nie byl jednak do konca przekonany i zanim upewnil sie na dobre, postanowil zamknac na klódke w malej swiatyni niczym w wiezieniu. Zolnierze zaciagneli warte; przybyl tez sam król, aby go pilnowac. Widzial go jak siedzi w postawie medytacyjnej, zobaczyl równiez Wadzrajogini, która przybyla z Indii, przynoszac Karma Paksziemu zywnosc ofiarowana przez króla Bengalu. Dakinie ze swietych miejsc w Indii, z Bodhgaja, itd.…, troszczyly sie o nektar, który zaspokajal jego pragnienie. Król ujrzal ze Karma Pakszi z dnia na dzien coraz bardziej promieniuje. Wielcy straznicy Dharmy, tacy jak Namte Se równiez do niego przybywali, aby dowiedziec sie o jego zdrowie, zlozyc mu hold i ofiary. Ostatecznie król doznal glebokich wyrzutów sumienia, otworzyl zelazna klatke, poklonil sie przed Karmapakszim, blagajac go o wybaczenie wszystkich win, jakie wzgledem niego popelnil. Prosil go aby pozostal w Chinach i stal sie jego Guru, lecz i tym razem Karma Pakszi nie przyjal jego oferty. Wyjasnil królowi, ze jak dotad tworzyl on wylacznie negatywna karme, zas od teraz zaczal gromadzic karme pozytywna - wlasnie to niezmiernie go radowalo. Wyrazil zyczenie, aby jego ufnosc w Trzy Klejnoty wzmacniala sie coraz bardziej, by wzrastaly równiez jego blogoslawione dzialania, aby w ten sposób, praktykujac na sciezce Dharmy uzyskal ostateczny owoc, jakim jest wyzwolenie. Przez caly tydzien cesarz Chin skladal Karma Paksziemu ofiary, poswiecajac na nie zawartosc swego królewskiego skarbca. Potem Karma Paksziemu ukazala sie gigantyczna postac Buddy Siakjamuni który przepowiedzial mu, ze jesli przystapionoby do budowy posagu jego ciala w Tsurphu, pozwoliloby to w przyszlosci na rozprzestrzenienie sie nauk i staloby sie zródlem dobrodziejstw dla wielu istot na ziemi. Obroncy i straznicy Dharmy przysiegli dopomóc mu w zrealizowaniu tej budowy. Zaraz potem Karma Pakszi wyslal swego glównego ucznia Dengoma z konmi objuczonymi zlotem i srebrem oraz z poslaniem do rzezbiarza Paksziego. W poslaniu tym objasnil, ze posag ma byc tak wysoki, aby mozna go bylo zobaczyc z przeleczy Damcziok Sela, polozonej o kilka mil od Tsurphu. W ten sposób móglby go zobaczyc wracajac z Chin. Karma Pakszi przebywal jeszcze jakis czas z cesarzem. Podróz powrotna do Tybetu trwala osiem lat, gdyz stale rozwijal swa aktywnosc w Dharmie, nauczajac i przebywajac na odosobnieniach. Opuszczajac Chiny, doszedl najpierw do Umczikar, gdzie epidemia dziesiatkowala ludzi. Odprawiajac rytualy Sangje Menla zahamowal epidemie i nikt juz z jej powodu nie umieral. Zanim opuscil to miejsce, spluwal do rzek, potoków, kaluz, stawów, jakie tylko napotykal na swojej drodze rzucajac wen male ziarenka podobne do ryzu, tak azeby wody te nabraly wlasciwosci leczniczych. Ludzie, którzy go spotykali coraz bardziej wierzyli w jego moc. Wyrazem ich glebokiej wrazliwosci byl fakt, ze oddawali mu wlasne dobra. W Sinkumka poza-ludzkie sily wrogie Dharmie próbowaly przerazic go, przybierajac grozne formy. Wywolaly burze o niezwyklej sile i tornada tak potezne, ze porywaly nawet wielkie skaly. Silne wiatry przestraszyly konie, tak ze jezdzcy obawiali sie zrzucenia na ziemie. Karma Pakszi jako Hajagriwa o dziewieciu glowach i dziesieciu ramionach szeroki jak przestrzen nieba, podeptal wszystkie te negatywne sily. Imie “Tamdrin” /skr. Hayagriva/ oznacza “Bóstwo o konskiej glowie”; jego przerazajace rzenie wpedzilo w nieswiadomosc sily poza-ludzkie. Kiedy istoty te odzyskaly swiadomosc, ze zlozonymi rekami blagaly go o laske i przyrzekaly pomagac w gloszeniu Dharmy. W odpowiedzi, trzymajacy je pod naga Karma Pakszi zwolnil uscisk i udzielil im slubowan schronienia. Nauczal je równiez bodhicitty, czyniac z nich obronców Dharmy. Karma Pakszi pozostal przez dluzszy czas na granicy Chin i Tybetu. Tam tez gromadzili sie ludzie przybywajacy z Hor, Miniak, Jugur, czy tez z samych Chin. W Jugur wiele klasztorów bylo zrujnowanych, ale nie bylo mowy o ich odrestaurowaniu ze wzgledu na brak pieniedzy. Wówczas Karma Pakszi przeznaczyl na odbudowe bogactwa i ofiary, jakie przywiózl z Chin. Pomagal takze mnichom, chorym, cierpiacym glód i chlód. Na wschodniej granicy Tybetu, pomiedzy Chinami, a Kham znajdowala sie blogoslawiona przez Budde Siakjamuniego góra noszaca nazwe Kampo Nenang. Byla ona rezydencja bóstwa Karpo Dordze Paltsek, znanego z tego, ze otrzymalo ono nauki od pieciu Buddów: Korladzi, Suma, Sertu, Siakjamuniego i piatego, który nie zostal rozpoznany jako historyczny Budda. Rytual tego bóstwa jest codziennie odprawiany w Swiatyni Obronców w Rumtek. Karma Pakszi udal sie do Kampo Nenang, gdzie nauczal Dharmy. Khenpo Dordze Paltsek polecil mu wybudowanie posagu Maitrei. W tym wlasnie miejscu znajdowal sie klasztor Karma Gen, w którym Karma Pakszi kazal zbudowac trzy wielkie posagi Buddy przeszlosci Dipankary, Buddy terazniejszosci Siakjamuniego i Buddy przyszlosci Maitrei. W chwili gdy budowa tych trzech posagów zostala zakonczona, uczen, którego Karma Pakszi wyslal do Chin z wyjasnieniami dotyczacymi budowy wielkiego posagu Buddy Siakjamuniego, ukonczyl praca nad swiatynia. Z kolei rzezbiarz Pakszi ukonczyl odlew posagu Siakjamuniego. Wtedy Karma Pakszi powrócil do Tsurphu. Na drodze znalazl zloty dach, skradziony pewnemu klasztorowi przez jakiegos króla, który porzucil go, scigany przez obronców zlupionego klasztoru. Dzieki swej duchowej mocy Karma Pakszi, który nie obawial sie obronców klasztoru, zrobil uzytek z tego dachu i wyslal go droga powietrzna do Tsurphu. Dach ten mial tam przykryc swiatynie zbudowana przez jego ucznia. Osiagnawszy przelecz Damcziok Sela, przywódcy róznych regionów przybywali na spotkanie z nim, niosac zgodnie z tybetanskim obyczajem kataki i herbate. Karma Pakszi przekazal im nauki i odprawil ceremonie Czarnej Korony. Przypomnial tez wtedy jej historie. W Tybecie nie bylo wtedy równie Wielkiego Urzeczywistnionego, który podobnie jak on czynilby bez przerwy tak wielkie cuda. Wtedy wlasnie stal sie znany jako Wielki Siddha Karma Pakszi. Karma Pakszi opowiadal, ze przypomina sobie swoje poprzednie inkarnacje, kiedy to byl zwykla istota, nie znajacy prawdy, nie majacy swiadomosci, jakie sa naprawde rzeczy, bedac zniewolony przez niewiedze, calkowicie poddany egoistycznemu pozadaniu, które powodowalo negatywne dzialania i gromadzenie negatywnej karmy. W zwiazku z tym musial wiele razy doswiadczac bolesnych stanów egzystencji, takich jak piekla. Przypominal sobie jednak równiez i stany egzystencji doswiadczane w zwiazku z nagromadzeniem pozytywnej karmy swiatowej, jak i szczescie, którego zaznal bedac bogiem lub pólbogiem. Przypominal sobie cierpienia wedrówki, pelnej narodzin i smierci, obumieranie girland kwiatów, kiedy warunkujaca te egzystencje zasluga wyczerpywala sie. Pamietal wiec kazde zycie, ale nie widzial potrzeby, dla której nalezaloby o tym opowiadac. Nie przyczyniloby sie to ani do powiekszenia zaslugi, ani do rozwijania cnoty. Przypominal sobie, ze w swoich poprzednich zywotach pobieral nauki u mistrzów uczacych blednych systemów, sprzecznych swiatopogladów, praktykujacych bledne medytacje, których rezultatem byla utrata energii. Praktykowal nauki bazujace na wchlonieciu medytacyjnym i doswiadczal w ten sposób stanu bogów foremnych i bezforemnych. Podczas wielu zywotów podazal sciezka Srawaków i nastepnie osiagnal stan Arhata, w którym pozostal 10 000 kalp. W koncu wkroczyl na sciezke Bodhisattwy i rozwijal motywacje, która pragnie, aby wszystkie istoty zostaly uwolnione od cierpienia. Nastepnie narodzil sie w lezacej na wschodzie Czystej Krainie Bendurja Szing, w Ziemi Lapis Lazuli jako mnich porzadkowy i w ten sposób pracowal dla dobra wszystkich istot. Potem, z ta sama motywacja narodzil sie na subkontynencie Arita, w poblizu Palangcze. W tym samym czasie Dzie Gampopa odrodzil sie jako wielki jogin Suratasri. Od niego wlasnie otrzymal wiele nauk, a w szczególnosci nauki na temat praktyki bodhicitty i slubowan Bodhisattwy. Praktykujac sciezke Bodhisattwy przypominal sobie, ze musi pomagac wielu istotom. W Suratati, pomiedzy Indiami, a kraina Orgien narodzil sie jako syn kowala. Nie podazajac za naukami zadnego mistrza potrafil w spontaniczny sposób urzeczywistnic medytacje Wadzrajany i w ten sposób pomagac licznym istotom. Powtórnie narodzil sie na kontynencie Palancze. Zyl tam wtedy mnich Gelong Dharma Atika, jedna z poprzednich inkarnacji wielkiego jogina Tilopy, od którego otrzymal wiele nauk, pozwalajacych mu pracowac dla dobra wszystkich istot. Tak jak w Chinach, tak i w Palancze zyl okrutny król imieniem Damasila, który byl bardzo wrogo nastawiony do Dharmy. Zabijal wielu mnichów, burzyl swiatynie i wyrzadzal wiele zla licznym istotom. Aby ujarzmic tego króla Karma Pakszi narodzil sie jako jego ulubiony slon i podczas jednej z wojennych wypraw zrzucil go na ziemie i podeptal. To byla ostatnia “negatywna inkarnacja” tego króla, który dzieki blogoslawienstwu Karma Paksziego narodzil sie jako uczen pierwszego Karmapy, aby potem odrodzic sie jako suweren Hor. We wschodnich Indiach Karma Pakszi narodzil sie jako król Kalingi, Dale Namnen. Dakpo Rinpocze, czyli Gampopa byl wtedy wielkim mistrzem o imieniu Sangje Jeszie, a guru tego mistrza byl jogin Awadhuti, jedna z poprzednich inkarnacji Milarepy. W kraju tym wznosila sie wielka stupa. Pewnego dnia okrazal ja król, kiedy pochodzacy z nieba glos oswiadczyl, ze przez samo okrazanie stupy nie otrzyma on wielu siddhi /wielkich mocy/. Lepiej byloby, zeby powrócil do siebie i rozszerzyl swoja aktywnosc. Po powrocie do królestwa wzniósl liczne swiatynie i stupy, nakazal budowac posagi, zalozyl sanghe uznawana przez wszystkie klasztory i praktykowal szczodrosc. Potem powrócil do tej samej stupy i kiedy ja okrazal, otrzymal siddhi. Dwa psy, które towarzyszyly mu w okrazaniu stupy otrzymaly takze wielkie moce na miare ich poziomu i modlily sie o odrodzenie w Czystej Krainie Orgien jako dwie dakinie. Wielu sposród tych, którzy otaczali króla i mieli z nim stycznosc, modlilo sie o to, by narodzic sie w Tybecie jako uczniowie pierwszego Karmapy. W Lunapo, na wschodnim kontynencie zyl król o imieniu Gjalla Zangpo. Karma Pakszi myslal najpierw o narodzeniu sie jako syn tego króla, lecz w razie jego smierci musialby sie stac jego sukcesorem i w wyniku rzadzenia nagromadzic wiele negatywnej karmy. Modlil sie wiec o to, aby odrodzic sie jako jego córka. W tym czasie Gampopa byl mnichem o imieniu Dharma Siddhi. Ksiezniczka przyjela u tego mnicha slubowania Bodhisattwy i otrzymala imie Siekje Cziangcziub. Zostawszy uczennica Dharma Siddhi uczynila wiele ofiar, praktykowala szczodrosc, skierowala ku Dharmie umysly swych rodziców. W ten sposób wszystkie prawa tego kraju pozostawaly w harmonii z Dharma. Karma Pakszi opowiadal, ze ci wszyscy, którzy pomagali ksiezniczce, odrodzili sie jako uczniowie pierwszego i drugiego Karmapy, a wiec Karma Paksziego. Potem narodzil sie w zachodnich Indiach, w krainie Orgien, jako uczen Tilopy. Byl znany pod imieniem Siladendi i wiódl zycie na medytacji i udzielaniu nauk dzikim zwierzetom. Wszystkie te zwierzeta otrzymaly siddhi na miare swego poziomu, aby potem odrodzic sie jako uczniowie Karmapy i przystapic do realizacji Mahamudry. Nastepnie, w zachodnich Indiach, w miescie Kartika, Pradzniasila narodzil sie jako syn
Dharmasiddhi i Mahapradzni. W tym czasie Gampopa narodzil sie jako wielki lama
Szilekosza. Zyl wówczas równiez wielki erudyta, znajacy wszystkie systemy filozoficzne i
krytykujacy system buddyjski. Ów erudyta po rozmowie z Szilekosza stwierdzil, ze zostal
przezen pokonany. Sam zostal uczniem Szilekoszy i rozwinal w sobie ufnosc dla Dharmy. Byl
znany pod imieniem Dharmaragaszi. Dzieki swoim tajemnym mocom Pradzniasila nawrócil
na buddyzm wszystkich mieszkanców tego kraju. W Te, polozonym na zachód od Tybetu,
Karma Pakszi narodzil sie jako bhikszu /gelong/ Lodro Szisza i pracowal dla dobra wielu istot.
Ten mnich po swojej smierci narodzil sie w jednym ze swiatów wschodniego kontynentu. Na
tej szlachetnej ziemi Czenrezik czynil istotom dobro i przykazal mnichowi pracowac dla
wszystkich istot na ziemi Dzambudwipa i przez wiele inkarnacji nauczac ich Dharmy. Potem,
w jednym ze swiatów na wschodzie Karma Pakszi wstapil w cialo króla, którego swiadomosc
nie udala sie jeszcze do Czystej Krainy. Na wewnetrznym i tajemnym poziomie byl siddha, a
na zewnatrz jawil sie jako wielki król. W ten sposób król powiadomil lud o nowych prawach,
pozostajacych w zgodzie z Dharma i wprowadzil wiele istot na sciezke wyzwolenia.
Ministrowie mysleli, ze król nagle sie odmienil, ale nie podejrzewali, ze inna istota mogla
zamieszkac w jego ciele. Na malym kontynencie Ratnapolis, w poblizu poludniowego
kontynentu lezalo miasto Radzaphala. Karma Pakszi narodzil sie tam jako syn Dharmagupty i
Sumati i otrzymal imie Suaketi. Niezrównany Dakpo, wielki Gampopa narodzil sie jako wielki
mistrz Srigupta. Supaketi otrzymal od Srigupty pelen przekaz nauk oraz imie Ratnasila.
Srigupta przekazal mu nauki o sadhanie Dordze Sempa i o Tarze. Dzieki praktyce
medytacyjnej Tary otrzymal siddhi dlugiego zycia, przezywajac 164 lata. Wielu uczniów
Ratnasili odradzalo sie nastepnie jako praktykujacy w szkole Kagju. Kiedy Budda Siakjamuni
byl jeszcze fizycznie obecny posród istot, Karma Pakszi narodzil sie jako król, który oddal
Buddzie wszystko to, co posiadal, cale swoje królestwo. Zlozyl tez mnisie slubowania. Dzieki
temu zgromadzil bardzo wielka zasluge, co w przyszlych zywotach owocowalo posiadaniem
wszystkich rzeczy materialnych, jakie sa niezbedne do praktykowania Dharmy. Karmapa
otrzymywal i zawsze bedzie otrzymywal to, co jest mu niezbedne dla utrzymywania Dharmy.
Na poziomie materialnym nigdy nie mial problemów, ani w Chinach, ani w Indii, czy w
Tybecie. Za zycia wielkiego erudyty Nagardzuny, Karma Pakszi narodzil sie jako gelong Lodre
Jenten. Praktykowal medytacje Czenrezik, dopóki jej nie urzeczywistnil i dzieki wielkim siddhi,
jakie wyniósl z tej praktyki, mial zdolnosc wprowadzania na sciezke Dharmy wszystkich
otaczajacych go istot. Czynil to, recytujac szesciosylabowa mantre. Potem odrodzil sie w
pólnocnym królestwie jako syn króla Jakszów. Ksiaze ten otrzymal nauki Wadzrajany
bezposrednio od Wadzrapani i dzieki praktykowaniu tych nauk mógl doprowadzic wielu
Jakszów do stanu Dordze Czang. Potem urodzil sie w Sri Lance, gdzie nosil imie Wadzrasri.
Byl bratankiem króla. Jest powiedziane, ze ukazal mu sie Budda Dordze Sempa, aby
bezposrednio nauczac go Wadzrajany. Dzieki swojej praktyce Wadzrasri mógl wprowadzic
na sciezke wiele istot, które zamieszkiwaly Sri Lanke. Po przybyciu do Damcziok Sela,
Karma Pakszi nie zobaczyl szczytu posagu Buddy, którego zbudowanie polecil Paksziemu.
Moze budowa nie zostala jeszcze ukonczona? Kontynuujac droge Karma Pakszi przekroczyl
dwie przelecze: Namla i Tinla. Ale i stamtad nie mógl dojrzec szczytu posagu.
Niezadowolony pomyslal, ze nie zostal on nawet zaczety. Po dotarciu do Tsurphu skarcil
ludzi, ze nie zbudowali swiatyni i poteznego posagu, które polecil wykonac. Wyslany do
Tsurphu uczen napomnial rzezbiarza Paksziego. Ten prosil o wybaczenie, mówiac te oto
slowa: "Jestes, panie, wielkim joginem, mahasiddha, lecz my, zwykle istoty, nie moglismy
zrobic tego, co nam poleciles, poniewaz miejsce, panie, które wybrales na posag i swiatynie,
jest zbyt male". Wtedy Karma Pakszi zapytal rzezbiarza, czy nie byloby mozliwe zbudowanie
jeszcze wyzszego i wiekszego posagu. "To niemozliwe", odrzekl Pakszi. Zasugerowal jednak
wyrzezbienie posagów Pieciu Rodzin Buddów, a z resztek materialu zrobienie duzego
posagu Buddy. Ta mysl spodobala sie Karma Paksziemu, który dodal, ze z powodu uslyszanej
wymówki nie musza sie zniechecac, ani rozczarowywac. Polecajac im zbudowanie tak
wielkiego posagu, aby mozna go bylo zobaczyc az z Damcziok Sela wiedzial jednoczesnie, ze
jest to niemozliwe. Zrobil to w tym celu, aby nie powiekszali swej dumy. Gdyby mogli zrobic
to, co im polecil, nagromadzona przez nich zasluga bylaby - jako skazona duma - nieczysta.
Z pozostalego materialu mozna bylo wyrzezbic duzo wielkich posagów Maitrei, Czenrezik i
Pieciu Dhjani Buddów. Nastepnie zajeto sie wypelnianiem posagów relikwiami. Do glowy
wielkiego posagu Buddy wlozono jedna miarke tybetanska /okolo 1 kg/ relikwii Buddy
Siakjamuni. Relikwie te sa w rzeczywistosci bialymi, bardzo swiecacymi perelkami,
tworzacymi sie spontanicznie po smierci ciala i kosci wielkich lamów. Na poziomie serca
posagu ulozono serce, jezyk i oczy wielkiego i swietego Gampopy. Do posagu wlozono takze
zeby Arhata Nima Kumpa, jednego z regentów Dharmy Buddy. W godzine smierci Budda
mianowal swoim regentem Kasjape. Po nim regentem zostal Ananda, a nastepnie Nima
Kumpa. Do posagu wlozono równiez miseczke i palke mnicha Sariputry oraz 150 tomów
Kandziuru, spisanych zlotymi i srebrnymi literami na ciemnoniebieskim papierze. Na
poziomie gardla posagu ulozono biala muszle, uzywana przez boskiego króla Gesara z Ling,
która mozna bylo wszedzie uslyszec. Do korpusu wlozono lwie skóry, pochodzace od Pala
Sangje, jednego ze szczególnie odwaznych asystentów Gesara z Ling, który w walce wrecz
zabil lwa. Skóra ta symbolizuje cztery rodzaje nieobecnosci leku, a wiec nauke Buddy, która
jest wolna od tego pomieszania. Nastepnie do kazdego z palców i kciuków posagu wlozono
150 tomów Kandziuru. W ten sposób posag zostal calkowicie wypelniony. Artysta byl jednak
bardzo zmartwiony, poniewaz posag przechylal sie nieco w lewa strone. Bylo to
spowodowane pomylka w proporcjach przy wykonywaniu tulowia. "Nie niepokój sie -
powiedzial Karma Pakszi - Jestem joginem, który w doskonaly sposób wlada energiami.
Trzeba bedzie zlikwidowac te wade". Usiadl na wprost posagu w pozycji lotosu, nieco
pochylony w lewo, tak jak posag. Medytujac na Lung, bardzo powoli prostowal sie,
przechylajac cialo w prawo, a posag podazal za nim z wielkim loskotem prostowanego
metalu. Kiedy posag osiagnal pionowa postawe, artysta zaczal krzyczec: "Zatrzymaj, panie,
zatrzymaj !". Po czym Karma Pakszi wstal i smial sie zadowolony i dumny. Powoli zblizala sie
ceremonia poswiecenia Rab-neh, dokonywana po to, by posag mógl pozostac nietkniety
przez kalpy. Karma Pakszi pragnal zaprosic na te ceremonie Budde Maitreje z jego Raju
Tuszita. Poprosil wiec ludzi z Tsurphu o wybudowanie wielkiego kamiennego tronu. Nad nim
zawieszono wielki baldachim, a wokól rozwieszono choragwie z jedwabiu i brokatu. Obok
tronu stal sam Karma Pakszi i trzymajac kadzidlo, czekal na przyjscie Buddy Maitrei. Wielu
ludzi, zwlaszcza ci, którzy byli karmicznie czysci, widzialo Budde Maitreje siedzacego na
tronie. Byl tak potezny jak dolina Uri, lezaca na prawo od klasztoru w Tsurphu. Niektórzy
widzieli tylko jego szaty opadajace na tron. Jeszcze inni widzieli samego Karma Paksziego
siedzacego na tronie, wielkiego jak posag, otoczonego niezliczonymi, malymi formami niego
samego. To byla czysta wizja tych, którzy byli juz oczyszczeni. Zwykli ludzie widzieli
natomiast trzech Karma Pakszi, z których pierwszy prowadzil ceremonie poswiecenia, drugi
czynil ofiary przed posagiem, a trzeci udzielal nauk wielkiemu tlumowi, zgromadzonemu
dosyc daleko od Tsurphu. Cala doline wypelnial slodki zapach kadzidel, a boskie istoty
powodowaly deszcze kwiatów, padajace przez caly miesiac. Posag otrzymal imie
Szlachetnego i Wielkiego Bóstwa Ozdabiajacego Dzambuling. W tej samej swiatyni stala
równiez stupa zawierajaca serce, jezyk i oczy Dysum Khjenpy, pierwszego Karmapy. W swojej
biografii Karma Pakszi ujawnil, ze to Szlachetne i Wielkie Bóstwo Ozdoba Dzambuling bylo
zbudowane w niezwykly sposób, wymykajacy sie zwyklemu rozumowaniu, ze posag ten byl
blogoslawiony przez wszystkich Buddów i Bodhisattwów wszystkich kierunków i ze zostal
wzniesiony z pomoca strazników i dakin. Wskutek negatywnego wplywu lokalnych bogów
swiatowych, które byly wrogo nastawione do Dharmy i zazdrosne o to wielkie dzielo, w
Tybecie wybuchaly epidemie, a pomiedzy ludzmi szerzyla sie niezgoda. Karma Pakszi
medytowal na forme Hajagriwy i przemienil sie w gniewne bóstwo. Wchlonal wszystkie
negatywne energie, uspokajajac wszystko, przemienil zle duchy, szkodliwych bogów i
wprowadzil ich na sciezke Dharmy. Po medytacji, podczas której wizualizowal przed soba
oraz jako samego siebie Hajagriwe, Karma Pakszi wchlonal wizualizacje Hajagriwy i dwóch
bóstw, które mu towarzyszyly w grocie znajdujacej sie za klasztorem w Tsurphu. To wlasnie
dlatego jeszcze dzisiaj mozna zobaczyc w tej grocie Rang Dziung spontaniczna manifestacje
Hajagriwy i bóstw, a nawet plomienie otaczajace Hajagriwe. Karma Pakszi, pozostajac przez
caly czas w medytacyjnym wchlonieciu przypominal wadzre. Blogoslawil cala przyrode wokól
Tsurphu, ziemie, wode i skaly. Oswiadczyl, ze wszystkie istoty ludzkie i zwierzeta, jakie
znajdowaly sie w Tsurphu, lub pily wode plynaca przez Tsurphu, osiagnal dzieki temu
Oswiecenie i beda chronione przed nizszymi narodzinami. Nawet ci, którzy popelnili bardzo
negatywne czyny ujrza, ze sila ich negatywnej karmy zmniejszy sie, a karmiczne rezultaty
tych czynów wyczerpia sie w wyzszych swiatach, w inkarnacjach ludzkich lub boskich, a nie
w pieklach. Karma Pakszi tlumaczyl równiez, ze nawet ci, którzy nie odwiedzili Tsurphu, ale
cieszyli sie z budowy stup i posagów, znajda sie na sciezce do wyzwolenia. Radosc oczysci
ich negatywna karme, tak ze w przyszlych zywotach beda przez caly czas uczniami Buddy.
W ten sposób zapala plomien Oswiecenia. Cóz zatem mówic o pozytywnej karmie
nagromadzonej przez tych, którzy przybywali do Tsurphu i skladali tam ofiary! Po ceremonii
poswiecenia Karma Pakszi polozyl swoje dordze na glowach strazników Palden Lhamo i
Gynpo Damczien, azeby chronili posag od zniszczenia. Smiejac sie przepowiedzial, ze w
przyszlosci ludzie mówiacy róznymi jezykami, slyszac o Tsurphu i posagu zloza rece,
wypelnieni szacunkiem. Swa radosc i satysfakcje Karma Pakszi wyrazil w ten sposób: "Teraz
wypelnila sie moja aktywnosc dla dobra wszystkich istot, tak licznych jak pylki kurzu i
ziarenka piasku". Przyrzekl równiez, ze odtad bedzie sie odradzal póty, póki samsara nie
opustoszeje zupelnie. Karma Pakszi widzac, ze Gjalla Gjamtso wypelnil cala przestrzen wokól
Bumthang, kazal zbudowac swiatynie z posagiem Wielkiego Wspólczujacego w formie Gjalla
Gjamtso. Wprowadzil równiez praktyke Gjalla Gjamtso oraz recytacje jego
dziesieciosylabowej mantry. Przygotowal grunt dla tych, którzy chcieli praktykowac na
odosobnieniu dla calej sanghi Tsurphu, jak i dla innych. W ten sposób wielu mnichów nie
musialo sie troszczyc o niezbedne na takim odosobnieniu rzeczy materialne. Karma Pakszi
zapewnil, ze Czenrezik i wszystkie istoty sa na ostatecznym poziomie tym samym. Jedyna
róznica pomiedzy nimi polega na tym, ze jedne sa pomieszane, a inne nie. Powiedzial
równiez, ze we wszystkich poprzednich zywotach wlasnie Czenrezik byl jego jidamem. Liczba
klasztorów odbudowanych przez Karma Paksziego dzieki bogactwom otrzymanym z Chin, jak
i tych, które zostaly zbudowane w Tybecie, Chinach, Hor, Miniak, Jugur, itd., przekraczala
osiem tysiecy. Karma Pakszi powiedzial takze, ze wyzwoleni beda nie tylko ci, którzy
ustanawiali z nim pozytywne zwiazki w Dharmie, ufajac mu, studiujac teksty, budujac
klasztory, umacniajac wspólnoty sanghi, ale równiez i ci, którzy mieli don negatywne
nastawienie, posiadajac zle intencje, holubiac negatywne mysli i uwazajac, ze jest on zly.
Karma Pakszi zyl 74 lata, a mial 70 w chwili, kiedy to zdarzenie mialo miejsce. Poniewaz za
swego zycia osiagnal realizacje Transcendentalnej Madrosci wszystkich Buddów Trzech
Czasów, ukladane przez niego teksty przypominaja Sutry, bezposrednie nauki Buddy, jego
umysl bowiem nie byl rózny od umyslu Buddów. Karma Pakszi oznajmil, ze za wyjatkiem
Buddy nikt nie jest w stanie opowiedziec o swoim zyciu takim, jakie ono bylo. Pewnego razu
zyl sobie wielki lama Sakjapa Drogen Sogjal Tharpa, pierwszy Sakja Tridzin, który królowal w
Tybecie. Mial on 43 lata, zas Karma Pakszi 72. Lama ten slyszal wiele o Karmapakszim i
bardzo pragnal sie z nim spotkac. Przybyl zatem do Tsurphu. Poklonil sie przed
Karmapakszim, który z kolei odwzajemnil mu poklon. Drogen Sogjal Tharpa rozwijal coraz
wiecej oddania dla Karma Paksziego i poprosil go o nauki na temat Mahajany. Karma Pakszi
zaspiewal piesn o ostatecznej naturze umyslu, po czym lama powrócil do swego palacu.
Pewnego dnia Karma Paksziemu ukazal sie Khorlo Demczog, tak wielki, ze wypelnial
wszystkie swiaty, zarówno Czyste Pola Buddów, jak i nieczyste pola zwyklych istot. Jidam
powiedzial mu, zeby zaczal nauczac Tantr Sekretnej Mantry tych uczniów, którzy beda zdolni
pojac te nauki poniewaz przyniosa im pozytek, plynacy ze zrealizowania przez niego tych
nauk na poziomie ostatecznym. Karma Pakszi ujrzal takze Dordze Czang i wszystkich
siddhów linii Kagju, którzy szeptali mu slowo "Mahamudra". Wtedy zreszta nie mial juz zbyt
wiele czasu, by udac sie w podróz. Od tego momentu jego aktywnosc musiala malec.
Karma Pakszi zakonczyl swoje podróze i pozostal w Tsurphu. Nauczal wielu ludzi, stosownie
do ich zdolnosci. Jednych nauczal etyki mnisiej, innych etyki Bodhisattwów. Wprowadzil
kompletne studia Trzech Praktyk /najwyzszej etyki, najwyzszej medytacji i najwyzszej
madrosci/ oraz praktyke ciaglych odosobnien. Pewnego dnia Karma Pakszi ujrzal Dordze
Czang w otoczeniu wszystkich jidamów, z cial których emanowalo niebianskie swiatlo.
Powiedziano mu wtedy, ze w jego linii pojawiac sie bedzie ciagla sukcesja
urzeczywistnionych istot. Nieco pózniej Karma Pakszi obaczyl we snie jogina w bialej szacie,
pijacego z czaszki nektar. Myslal, ze jest to Indrabodhi, ale jogin powiedzial mu, ze jest
Saraha i zaintonowal piesn:
"Ode mnie pochodza wszyscy siddhowie.
Równiez i w przyszlosci wszyscy jogini
Beda pochodzic ode mnie".
Saraha wylal reszte nektaru w przestrzen, tak ze kazda rozprysnieta jego kropla stala sie
joginem. Karmapakszi, który równiez trzymal w swoich rekach kapale, recytujac pewne
sanskryckie dzwieki, rozlal swój nektar tak, ze kazda wylana w przestrzen kropla zamieniala
sie w daków i dakinie. To byl sen, lecz Karmapakszi nie obudzil sie i nadal tworzyl emanacje
w calej otaczajacej go przestrzeni. Karmapakszi mial tez inny sen, w którym ukazal mu sie
Pan "Dzie" Gampopa, wypelniajacy cala przestrzen. Gampopa wskazal palcem dziesiec
kierunków i trzy czasy. Karmapakszi ujrzal równiez wiele klasztorów. Budzac sie zrozumial,
ze Gampopa chcial mu przez to powiedziec, iz siedziby jego tradycji Kagyu rozprzestrzenily
sie w dziesieciu kierunkach. Istnial niegdys klasztor o nazwie Teczie, wzniesiony przez
Dysum Kienpe, który zniszczyli wrogowie Dharmy. Przed soba Karmapakszi ujrzal straznika
Bernagczien, a jego konie swoimi cielskami wypelnialy cala przestrzen. Zasugerowal mu
odbudowanie tego klasztoru. Mahakala natomiast odpowiedzial mu te wlasnie piesnia
"Nauki Buddów
Beda sie rozwijac
I rozpowszechniac..."
Prorokowal, ze w jego linii Dharmy zostanie zalozonych wiele klasztorów. Mahakala przyrzekl
mu pomagac w jego dzialaniach, a takze troszczyc sie o podpory Ciala, Mowy i Umyslu
Buddy, jakimi sa: wielki posag w Tsurphu, czy klasztory zalozone przez Karmapaksziego.
Przyrzekl mu równiez, ze bedzie nieodlacznym obronca wszelkich jego dzialan. Powiedzial,
ze nie bedzie sie przejawial wylacznie jako Karmapa, lecz ze bedzie mial jeszcze wiele
innych dobrowolnych inkarnacji, nie uwarunkowanych przez wiatr karmy. Obiecal mu
pomagac w odradzaniu sie w trzech sferach /pragnienia, foremnej i bezforemnej/ dla dobra
istot. Zapewnil go równiez, ze jego pomoc nie ograniczy sie do tego jednego zycia, ale ze
bedzie mu towarzyszyc we wszystkich przyszlych emanacjach. Z kolei, we wszystkich swoich
piesniach Karmapakszi wyrazal chec przejscia w stan Nirwany. Robil to stopniowo, tak aby
nie niepokoic swych uczniów. Pewien jogin, Drubcien Urgienpa, jeden z dzierzawców linii
Kagyu przebywal w Tybecie Centralnym, gdzie nauczal i udzielal inicjacji. Region ten
nawiedzila tak wielka susza, ze nie wyroslo nawet najmniejsze zdzblo trawy. Urgienpa
sprowadzil deszcz i rosliny zaczely na nowo rosnac. Pewnego dnia, przemierzajac droge w
kierunku Simala, Urgienpa zapragnal nagle spotkac wielkiego siddhe Karmapaksziego. Razem
z mnichami udal sie do Tsurphu. Dzieki swym nadzwyczajnym mocom Karmapakszi
dowiedzial sie, ze do Tsurphu przybedzie wielki jogin Urgienpa. Kazal wiec wszystkim
mieszkancom wstac wczesniej niz zwykle. W zimowej porze, w zwiazku z duza iloscia sniegu
ludzie nie mieli zwyczaju wczesnego wstawania, a przeciez wtedy, wyjatkowo, musieli godnie
podjac slynnego jogina, zreszta na prosbe samego Karmapakszi. Sam Urgienpa dzieki swojej
transcendentalnej swiadomosci równiez dowiedzial sie o tym, ze jego wizyta juz teraz
absorbuje mieszkanców Tsurphu. Dal znak swoim uczniom, aby nieco zwolnili tempo
marszruty. Jednego dnia zatrzymal sie tylko po to, aby w Tsurphu miano czas na ukonczenie
przygotowan. Przybywszy do Urigan, lezacym w poblizu Tsurphu, Urgienpa, chcac poznac
nadprzyrodzone moce Karmapaksziego udal sie do niego noca. Karmapakszi oczywiscie
wiedzial o tym i trzymal swoich ludzi w pogotowiu, z goraca herbata, aby ugoscic Urgienpe o
trzeciej nad ranem. Miejscem ich spotkania byl tron przygotowany na zejscie Maitreji, nad
którym wznosil sie duzy namiot. Juz wczesniej Urgienpa mial wrazenie, ze jego
transcendentalna swiadomosc jest taka sama jak Karmapaksziego. Gdy weszli pod namiot
Karmapakszi stwierdzil, ze chetnie pokazalby mu na powitanie kilka cudów. Na samym
poczatku Karmapakszi dzieki praktyce medytacji Lung uniósl sie w powietrze wraz ze
wszystkimi uczniami Urgienpy, a potem opuscil ich na ziemie jak male pileczki. Jednak
Urgienpa, którego nazywano "kedziuk" /"uczony i urzeczywistniony"/ wciaz jeszcze mial w
sobie odrobine dumy. Wtedy Karmapakszi poprosil go, aby zaspiewal piesn wadzry, która
Urgienpa spiewal w grocie Assura, w Nepalu. W ten sposób definitywnie polozyl kres dumie
Urgienpy, który dobrze wiedzial, ze jesli Karmapakszi slyszal w ogóle te piesn, to tylko dzieki
swej transcendentalnej swiadomosci, bowiem wtedy nikogo oprócz niego samego nie bylo w
grocie, wiec nikt nie mógl go o tym powiadomic. Zwrócil sie równiez do Urgienpy mówiac, ze
wiedzial, iz ten chcial sie udac do Simili, lecz moca swojej Bodhiczitty zawrócil go z drogi i
przywiódl tutaj. Oswiadczyl, ze bezzwlocznie udzieli mu inicjacji Gjalla Gjamtso. Biorac w
dlon wielki pólmisek, wypelnil go jeczmieniem, polozyl na glowie Urgienpy, a podczas inicjacji
mieszal zawartosc pekiem rózg. Urgienpa pozostal jeszcze z Karmapakszim przez trzy dni,
podczas których otrzymal oden wiele nauk, inicjacji i pouczen. Urgienpa zostanie zreszta
dzierzawca linii Drukpa Kagyu. Poprosil równiez Karmapaksziego o to, by mógl jeszcze dlugo
pracowac na tej ziemi dla dobra istot. W odpowiedzi Karmapakszi powiedzial, ze w
niedalekiej przyszlosci przybedzie z zachodu lama, który bedzie nosil Czarna Korone.
Karmapakszi zlozyl Urgienpie w ofierze wiele bogactw, powierzyl mu swoje teksty, jak
równiez Czarna Korone.
*Jak Karmapa przekazal C.K.
jezeli niebylo jeszcze
fizycznego duplikatu?*
Nadszedl moment w którym znalazl sobie ucznia. Wtedy wlasnie nalezalo mu powierzyc te
przedmioty. Polecil mu równiez, aby udal sie do poludniowego Tybetu, by tam przekazywac
nauki Dharmy wielu istotom. Tam bowiem mieli sie wkrótce spotkac. Urgienpa uwazal za
swojego rdzennego Lame Gjalla Ge Tsampe, lecz po spotkaniu Karmapaksziego ustanowil z
nim tak silny zwiazek duchowy, ze zaczal go uwazac za równego swemu rdzennemu
lamie. Kiedy Urgienpa opuscil Tsurphu, chcac udac sie do swego klasztoru, Karmapakszi
powiedzial mu, ze wyslal juz ludzi do Kanczumo, aby przygotowali sie na jego powrót.
Wielkim joginem byl takze Tempa Czepel, który ucieszal umysly, a ponadto byl swieckim
specjalista od praktyki Czie. Karmapakszi ofiarowal mu zywnosc i ubrania, powiadamiajac
go, ze przyjdzie do niego w odwiedziny. Kiedy Tempa Czie rozpowiadal o tym wokolo,
wszyscy sobie z niego kpili, mówiac: jak mozna byc gospodarzem, jesli nie posiada sie
domu! Uczniowie Karmapaksziego widzieli pewne znaki, zarówno na jawie, jak i we snie,
swiadczace o tym, ze ich mistrz nie bedzie dlugo zyl. Udali sie wiec do niego, proszac, aby
pozostal jeszcze z nimi. Nieco pózniej, wracajac do swego pokoju, Karmapakszi potknal sie o
szaty, upadl i skaleczyl sie. Rana zabliznila sie szybko dzieki medytacji Lung. Powiedzial
równiez: "Jam jest Rangdziun Dordze /bylo to jego prawdziwe imie, a Karmapakszi stanowilo
tytul nadany przez chinskiego wladce/ i nikt nie moze wiedziec, kiedy umre". Potem oznajmil
swoim uczniom, ze jesli zycza sobie zyskac bieglosc w naukach, to jest juz najwyzszy czas,
aby polozyli kres wszystkim swoim watpliwosciom. Powiedzial im takze, ze udzieli im
komentarzy dotyczacych owoców praktyki. Ujrzal takze samego Dzietsyna Milarepe, w
trakcie picia amrity z kapali, który powiedzial, ze jego linia Dharmy bedzie kontynuowana.
Trzeciego miesiaca Roku Barana z nieba spadl deszcz kwiatów. Uczniowie spytali go, czy
jest to dobry, czy zly omen. Karmapakszi odpowiedzial im, ze znak ten pojawia sie zawsze
wtedy, gdy wielki Bodhisattwa rodzi sie na tym swiecie lub opuszcza go.
Gdy nadszedl stosowny moment, oznajmil swoim uczniom, ze zamierza wejsc w Nirwane.
Uczniowie zaczeli zadawac pytania, aby rozwiac wszelkie watpliwosci dotyczace
urzeczywistnienia i typów swiadomosci. Zrealizowal wszystko to, co przepowiedzial pierwszy
Karmapa. Odrestaurowal wszystkie klasztory, jakie wzniósl Dysum Kienpa, jak równiez
zbudowal nowe. Oznajmil, ze tak jak slonce zachodzi po to, by nazajutrz znów pojawic sie na
wschodzie, tak samo on odejdzie, aby pojawic sie jak ptak przylatujacy gdzies z nieba.
Karmapakszi poprosil swego ucznia Gnen Rinpocze, aby az do jego powrotu czuwal nad
Tsurphu. Trzeciego dnia dziewiatego miesiaca Roku Wodnego Barana powiedzial swym
uczniom, aby nie dotykali jego ciala przez siedem kolejnych dni. Nastepnie usiadl w pozycji
kwiatu lotosu i odszedl w Dharmakaje. Podczas tych siedmiu dni uczniowie odprawiali
ceremonie ofiarne. Najbardziej urzeczywistnieni widzieli jak odchodzil w kierunku Tuszity i
Delaczien, natomiast zwykli ludzie podczas tego tygodnia widzieli olbrzymia tecze i kolorowe
chmury. Siódmego dnia miala miejsce ceremonia kremacji. Cialo spalilo sie i powstalo wiele
relikwii, ale serce pozostalo nienaruszone przez ogien. W tym czasie Urgienpa zgodnie z
poleceniem Karmapaksziego udal sie do Czambokan. W chwili gdy dokonywano kremacji
ujrzal Karmapaksziego, który w Czarnej Koronie galopowal na wielkim koniu, pedzac we
wschodnim kierunku. W chwile pózniej znikl. We snie ronil lzy i prosil go, by nie odchodzil
teraz do Czystych Krain Buddów, lecz zeby pozostal jeszcze na ziemi i pomagal istotom.
Karmapakszi odpowiedzial mu jednak, ze nadszedl czas jego odejscia i ze niebawem powróci.
* * *
Teraz zacznie sie tekst bardo Karmapaksziego, zanim odrodzi sie on jako trzeci Karmapa,
Rangdziung Dordze.
Gdy tylko opuscil swa cielesna powloke, udal sie do Tuszita. W tym czasie wyslal równiez
wiele swoich emanacji do Czystych Krain Buddów. W Tuszita pozostal przez osiem dni,
otoczony bogami, którzy skladali mu ofiary. A gdy spojrzal na ziemie, zobaczyl swoich
uczniów wielce strapionych. Wyrazil wtedy zyczenie, by raz jeszcze mógl powrócic do swego
ciala. Chcial im powiedziec kilka slów, jednak cialo zostalo juz spalone. Wtedy zdecydowal
sie na praktyke Trong Dziuk /"wejscie w inne cialo"/. Zauwazyl lezacego na skale trupa
dwunastoletniego dziecka, którego smierc oplakiwala rodzina. Wszedl w jego cialo i w chwile
pózniej rozejrzal sie wokolo. Ojciec, który byl juz starszym czlowiekiem, nie uwazal tego
zmartwychwstania za pomyslne i dlatego przeklul oczy dziecka igla. Bedac niewidomym,
trudno by mu bylo pracowac dla dobra istot. Karmapakszi opóscil wiec to cialo. Odszedl
nastepnie do Dharmadhatu. Dwadziescia piec dakin poklonilo mu sie i prosilo: "Panie
wspólczucia i milosci, zamanifestuj sie, prosimy i podtrzymuj choragiew nauk Buddy". Mimo
ponawianych prósb dakin Karmapakszi nie odpowiedzial. W koncu wylonil sie ze sfery
Dharmadhatu i przybierajac nie cielesna forme, lecz cialo madrosci, powiedzial im, ze na
razie nie znalazl rodziców obdarzonych cennym ludzkim cialem, które nie byloby skalane
negatywnymi dzialaniami. Powiedzial im równiez, ze brakuje sprzyjajacych warunków dla
rozwoju czystej nauki Buddy, ze istoty sa opanowane przez zlosc, przywiazanie i zazdrosc, a
takze, ze jego wspólczucie i milosc do istot ludzkich sa tak wielkie jak milosc matki do
jedynego dziecka, co znaczylo, ze przybedzie powtórnie pózniej, w czasach Buddy Maitreji,
poniewaz teraz bylo bardzo niewiele istot, które mialyby z nim odpowiednio silny zwiazek.
Dakinie blagaly Karmapaksziego mówiac, ze przybywaja ze swiata ludzi. To byly dakinie -
strazniczki miejsc. "Jesli nie powrócisz, panie, Bodhiczitta, która rozwinales, praktykujac na
sciezce Bodhisattwy, nie bedzie juz miala sensu". Kolejno przedstawialo mu sie dwadziescia
piec dakin. Cztery inne dakinie pojawily sie, blagajac go, aby przybral fizyczne cialo dla
dobra istot. Mówily mu: "Jakiez Wspólczucie! Jesli my, zwykle istoty, na mysl o tym , jak
cierpi sie w szesciu sferach, nie mozemy powstrzymac sie od lez, to jak ty, wielki Bodhisattwa
mozesz to zniesc? Wlasnie dlatego prosimy cie, abys powrócil do swiata istot"". Mimo
wszystko Karmapakszi powiedzial im, zeby wrócily do siebie i troszczyly sie o swoje Czyste
Krainy, gdyz na razie pouczanie istot bylo niemozliwe. Wówczas miejscowe istoty, bogowie i
nagowie, kolejno blagali go, padali mu do nóg i klaniali sie. Nagowie powiedzieli mu: "O
synu, emanacjo Zwyciezców, posluchaj: istoty królestwa bogów odczuwaja ból z powodu
smierci i wedrówki, asurowie cierpia z powodu walk i zazdrosci, istoty ludzkie boleja z
powodu smierci, zwierzeta cierpia z powodu niewiedzy i niemoznosci mówienia, glodne
duchy znosza meki glodu i pragnienia, zas mieszkancy piekiel cierpia zimno i goraco. Kiedy
sie o tym pomysli, oczy napelniaja sie lzami. Te cierpienia sa nie do zniesienia. Dlatego tez
jestesmy calkiem zdesperowani i blagamy cie, panie, jesli ty nie zamanifestujesz swego
wspólczucia, to któz bedzie matka dla istot?" I wszyscy rzucili mu sie do nóg. Karmapakszi
odpowiedzial im, ze istnieje wiele Czystych Krain Buddy, jak na przyklad Delaczien i ze
szczególnie na ziemi jest wielu mistrzów duchowych i praktykujacych Dharme Buddy, którzy
sa jak rodzice dla istot szesciu swiatów. Poza tym, sa tam równiez oni, Straznicy
Czystych Krain i innych szczególnych miejsc. Karmapakszi ponownie wszedl w samadhi i raz
jeszcze dwadziescia piec dakin pojawilo sie, by go blagac: "Chociaz sa na ziemi mistrzowie
duchowi i liczni praktykujacy, nie maja oni twego wspólczucia i nikt poza Karmapa nie potrafi
tak doskonale rozpowszechniac czystej Nauki". Karmapakszi odpowiedzial im, ze nie widzi
zadnej osoby, która odpowiadalaby mu jako przyszly rodzic, tak aby powtórnie narodzic sie
nie dostrzega tez zadnego mistrza duchowego, d którego móglby dolaczyc. Istoty byly
dotkniete piecioma rodzajami splamien, a nieczysta macica stanowilaby przeszkode dla jego
transcendentalnej swiadomosci, chyba ze dakinie znajda odpowiednich rodziców i
wlasciwego mistrza duchowego, a takze pomoga mu w otrzymaniu mocy pomagania istotom.
Wtedy dakinie wezwaly Khorlo Demczoga, który inicjowal Karmapaksziego, ten zas
zdecydowal sie emanowac w swiat. Ich prosba zostala wysluchana, dakinie byly bardzo
szczesliwe, zaczely tanczyc, bawi sie i rzucac deszcze kwiatów. Spiewajac powiadomily
Karmapaksziego, ze na ziemi istnieje miejsce sprzyjajace jego narodzinom, wyjawily imiona
rodziców i region, którym okazal sie byc Maniul Kontang, gdzie urodzil sie Milarepa. Tam
wlasnie oczekiwal go Urgienpa. Dakinie utworzyly droge ze swietlistej teczy i zaprowadzily
Karmapaksziego na ziemie, do krysztalowego palacu, który w rzeczywistosci byl matczyna
macica. Gdy tylko wszedl do niej, dakinie opuscily go i zaczely sie trudnosci zwiazane z
przebywaniem w macicy. Czasami Karmapakszi czul, jakby byl niesiony przez fale rzeki,
innym razem odczuwal, ze przygniata go góra, albo ze jest trawiony przez ogien. Takich
cierpien doswiadczaja istoty w tej wlasnie sytuacji. Jemu jednak ukazywaly sie one jako
iluzja, gdyz nie opuszczal stanu samadhi. Karmapakszi przemienil lono matki w boski palac i
cialo Czenrezi. W ten sposób mógl nauczac wiele istot. Od chwili poczecia matka czula sie
bardzo szczesliwa, tak fizycznie jak i duchowo. Pewnego dnia udala sie do Temrinamkor w
Te, aby tam spedzic jeden dzien u swojej ciotki. Wlasnie tam narodzil sie Karmapa ósmego
nie pierwszego miesiaca Roku Drewnianej Malpy, na dachu domu w chwili gdy wschodzil
ksiezyc. Nie pozwolil, aby matka cierpiala. Jak tylko urodzil sie, usiadl w lotosie i wskazujac
palcem na ksiezyc powiedzial: "To wlasnie ksiezyc ósmego dnia wznosi sie na wschodzie".
Ciotka stwierdzila, ze jest to bardzo niepomyslny znak i zaproponowala matce, aby z nim
skonczyla. Rodzice odmówili jednak: "To nasze dziecko. Od chwili poczecia pojawialy sie
pomyslne znaki. Nie mozemy go zabic, ale mozemy go wychowywac w innym miejscu, gdzie
nikt go nie zobaczy". Odeszli stamtad, a Karmapa niczego juz nie mówil i zyl jak calkiem
zwyczajne niemowle. Urgienpa, który przebywal w Nioczalalung, zobaczyl przed soba
Karmapaksziego, promieniujacego jak slonce. Znak ten pozwolil mu zrozumiec, ze Karmapa
powrócil na ziemie. Zachowal to jednak dla siebie, z nikim nie dzielac sie swym odczuciem.
Karmapakszi byl bardzo ladnym dzieckiem, co zawdzieczal dlugotrwalej praktyce cierpliwosci
na sciezce Bodhisattwów. Wszyscy ci, którzy zobaczyli to dziecko byli wypelnieni radoscia i
szczesciem, gdyz rozwinelo ono do perfekcji milosc i wspólczucie. Przez pierwsze trzy lata byl
zwyklym dzieckiem, które bawilo sie wespól z innymi dziecmi. Kiedy skonczyl trzy lata, zalazl
kawalek czarnego materialu, przyniósl go rodzicom, a nastepnie wyjasnil im, jak go
wymierzyc i przyciac, by zrobic z niego Czarna Korone. Z Czarna Korona na glowie siadal na
tronie zrobionym ze stosu kamieni, a nastepnie przywolywal do siebie inne dzieci, dajac im
nauki i udzielajac inicjacji. Na poczatku powiedzial im: "Wszystkie zjawiska, jakie pojawiaja
sie, przypominaja magiczna iluzje; jestem swiadomy tego, ze mimo iz pojawiaja sie one jako
realne, w rzeczywistosci sa pozbawione realnosci. Szkoda, ze wy, dzieci, nie uswiadamiacie
sobie tego". Kiedy jego matka pogubila kataki i zmartwila sie tym, Karmapa rzekl do niej:
"Nie przejmuj sie, w Tsurphu mam ich pelne skrzynki. Bede ci mógl ich dac tyle, ile tylko
zechcesz". Pewnego razu ojciec zabral go z soba na przechadzke w góry. Kiedy przechodzili
obok sporego stada baranów, w ojcu, który nie byl czlowiekiem bogatym, pojawilo sie wielkie
pragnienie i westchnal: "Ach, gdybym mógl miec je wszystkie, byloby to wspaniale!"
Karmapa, który wiedzial o pragnieniu ojca, powiedzial mu wtedy: "Nie martw sie, w kraju
Kham sa stada koni duzo wieksze od tych stad baranów, podaruje ci je". Bardzo zaskoczony
ojciec spytal go: "Kim jestes? Powiedz mi". Dziecko odpowiedzialo: "Jestem Karmapakszim,
przybylem do ciebie, abys mógl byc dla mnie gospodarzem". Ojciec byl bowiem tym joginem
praktykujacym Czie, którego Karmapakszi powiadomil o swojej wizycie. Przypominajac sobie
te slowa, zaprowadzil dziecko do domu, posadzil je na tronie i poklonil sie przed nim. Innym
razem ojciec zapragnal czegos szczególnego do jedzenia. Karmapakszi wskazal mu dom, w
którym znajdowalo sie to, czego sobie zyczyl. I faktycznie, gdy tylko wszedl do wskazanego
przez Karmape domu, otrzymal upragniona potrawe. Pewnego dnia, kiedy popil sobie czangu
i byl juz kompletnie pijany, powiedzial z duma wszystkim sasiadom, ze w jego domu urodzil
sie Karmapakszi. Wiadomosc ta rozszerzyla sie po calej okolicy. To wlasnie lamie Ser
Khempie dziecko opowiedzialo o tym, co wydarzylo mu sie w stanie bardo. W wieku pieciu
lat Karmapakszi powiedzial swoim rodzicom, ze chcialby dolaczyc do Urgienpy. Ten z kolei
zobaczyl Karmape we snie i chcac sie o niego zatroszczyc powiedzial mu, aby do niego
przyszedl. Urgienpa wstal o swicie i kazal swoim ludziom posprzatac, albowiem wiedzial, ze
przybedzie do niego Karmapa. Rodzice wyslali przedtem lame Mofu Knetena, aby powiadomil
go, ze maja syna, który jest Karmapa i pragnie sie z nim zobaczyc. W odpowiedzi Urgienpa
wyslal wszystkich swoich uczniów na spotkanie z Karmapa, a jeszcze wczesniej kazal dla
niego wzniesc tron wyzszy od swojego. Zeby upewnic sie, czy dziecko to rzeczywiscie jest
Karmapa /moglo ono bowiem byc dzielem mar/ usiadl na tronie, aby praktykowac medytacje
Wadzrapani i zamanifestowal sie w tej postaci. Gdyby dziecko bylo dzielem demonów,
przeraziloby sie na jego widok. Karmapa wszedl bez wahania, polozyl reke na glowie
Urgienpy jako Wadzrapani, aby go poblogoslawic, a nastepnie spokojnie usiadl na tronie.
Urgienpa zrobil jeszcze inny test i zapytal go: "Kim jestes?" Wznoszac reke do nieba dziecko
odpowiedzialo: "Jestem znany w swiecie pod imieniem Karmapy". Aby go jeszcze bardziej
wypróbowac, Urgienpa odrzekl: "Jesli jestes Karmapa, powiedz mi, gdzie wówczas
spotkalismy sie i o czym rozmawialismy". - O mnichu z Late, czyz nie przypominasz sobie,
jak wiele razy rozmawialismy o wschodnich i zachodnich Indiach, jak opisywales mi
Bodhgaja i jak czesto rozmawialismy na temat Dharmy?" - Jakie zatem przedmioty dales mi,
panie, gdy przyszedlem do Tsurphu
- Zwróc mi teraz Czarna Korone, która ci powierzylem, jak równiez moje teksty. Urgienpa
zwrócil Karmapie Czarna Korone, która powinna byc za duza jak na dziecko, jakim byl wtedy
Karmapa, mimo to pasowala doskonale. Schodzac z tronu Karmapa poklonil sie przed
Urgienpa, mówiac: -Niegdys bylem, panie, twoim guru, teraz ty badz moim nauczycielem.
Prawie przekonany Urgienpa wzial duzy tekst Kalaczakry i powiedzial: - Poniewaz mój guru
mógl czytac i rozumiec ten tekst, ty takze, panie, musisz umiec to robic. - Po raz pierwszy
dziecko trzymalo w rekach ksiazke, nigdy bowiem nie uczylo sie czytac. Niektóre strony
potrafilo czytac biegle, na innych rozpoznawalo tylko pewne litery i sylaby. Tak wlasnie
Karmapa przeczytal pierwszy rozdzial. Urgienpa wybuchnal serdecznym smiechem i klaskal
w rece, mówiac: - Doprawdy nigdy jeszcze nie widzialem kogos, kto czytalby tekst w podobny
sposób. Urgienpa byl joginem, potrzebowal wiec wielu dowodów, aby miec calkowita pewnosc.
Wezwal rodziców i zapytal, kiedy urodzil sie ich syn. - Ósmego dnia pierwszego miesiaca
Roku Drewnianej Malpy - odrzekli. Urgienpa zwrócil sie do dziecka: - Mój guru Karmapakszi
zszedl z tego swiata trzeciego dnia dziewiatego miesiaca Roku Barana. Pomiedzy tym dniem,
a dniem twoich narodzin uplynelo zaledwie piec miesiecy. Nie mozesz byc moim guru, gdyz
trzeba dziewieciu miesiecy, aby móc powtórnie sie narodzic. Rangdziung Dordze
odpowiedzial: - Wszedlem do macicy w chwili, gdy dziecko mialo juz cztery miesiace. A czy
nie przypominasz sobie, panie, jak powiedzialem ci, ze wyslalem juz grupe lamów, azeby
przyjeli mnie? Urgienpa spytal go, czy nie przypomina sobie jeszcze czegos ze swojego
poprzedniego zywota. Karmapakszi opowiedzial mu epizod o dziecku z przebitymi oczami,
gdy chcial wrócic w pewnej chwili na ziemie, aby pocieszyc swoich uczniów przepelnionych
zalem. Urgienpa wyslal ludzi, aby sprawdzili wiarygodnosc tych faktów. Kiedy wrócili,
powiadomili go, ze istotnie wszystko to mialo miejsce, dokladnie tak jak powiedzialo to
dziecko. Urgienpa byl wreszcie pewien, ze dziecko jest Karmapa i zwrócil sie do niego z
pochwala: - Jedyne istoty zrodzone w tym swiecie z lona kobiety, a jednak nie splamione
przezen to Budda i ty, panie, mój guru. Zastanawial sie, jakie imie dac temu dziecku.
Przypomnial sobie, ze jego prawdziwe imie brzmi Rangdziung Dordze, dal wiec trzeciemu
Karmapie to wlasnie imie. Urgienpa ofiarowal mu szaty Dharmy, udzielil slubowan Upasake i
intronizowal go. W tym samym czasie udzielil mu inicjacji Hewadzry i Czakrasamwary. Kiedy
natomiast skonczyl siedem lat, od lamy Kunden Sierab otrzymal slubowania mnisie.
Gnerepie, uczniowi, któremu Karmapakszi powierzyl Tsurphu, ukazal sie Czenrezi i
powiedzial: -Jedna z moich emanacji pojawila sie na zachodzie;, nalezaloby ja zaprosic do
Tsurphu. W kilka lat pózniej Karmapa ponownie znalazl sie w Tsurphu.
Notatki Tlumacza Belgijskiego
/1/ Urzeczywistnieni mistrzowie /tyb: drub.thob/ /skr. siddha/ - termin okreslajacy
oswieconych mistrzów sciezki tantrycznej: urzeczywistnionych na poziomie ostatecznym, jak
równiez manifestujacych to urzeczywistnienie w wymiarze wzglednym, zjawiskowym.
Tradycyjnie mówi sie o 84 mahasiddhah /"Wielkich Urzeczywistnionych"/, takich jak Tilopa,
Naropa, Maitripa, itd....
/2/ Tulku /tyb./ /skr. Nirmanakaja/ - Cialo Emanacji, fizyczny aspekt urzeczywistnienia
Buddów, przejawiajacy sie w postaci ciala dostepnego percepcji zwyklych istot. W Mahajanie
jest nim Siakjamuni, natomiast w Wadzrajanie kazdy zjawiskowy aspekt emanacji uwaza sie
za ekspresje ciala Lamy. Scislej, tulku oznacza urzeczywistniona istote, która manifestuje sie
w postaci ludzkiej przez wiele kolejnych inkarnacji.
/3/ Ka i Cze - Kanon i komentarze. Oryginalne slowa Buddy Siakjamuniego oraz komentarze
wyjasniajace, ulozone przez urzeczywistnionych mistrzów. Ich zbiory tworza Kandzur i
Tandzur.
/4/ Sadhana /skr./ /tyb: drub.thab/ - doslownie sa to srodki urzeczywistnienia; najczesciej
chodzi jednak o tekst praktyki i sama praktyke jakiegos bóstwa tantrycznego.
/5/ Cztery punkty Mahamudry, czyli cztery poziomy realizacji sukcesywnie osiagane przez
medytujacego: 1. jednoupunktowienie /tse.czig/ 2. wolnosc od projekcji /tre.drel/ 3. jeden
smak /ro.czig/ 4. poza medytacja /gom.me/ Na ten temat zobacz ksiazke IX Karmapy
"Mahamudra, która eliminuje ciemnosci niewiedzy"
/6/ Dyscyplina /skr. vinaya; tyb: dul.wa/; Logika /tyb: tse.ma/ - dwie podstawowe nauki,
wspólne wszystkim sciezkom buddyjskim. Dyscyplina traktuje o etyce i slubowaniach
swieckich i zakonnych. Logika wyraza rózne sposoby sukcesywnego zblizania sie do
rzeczywistosci.
/7/ Slubowania genjen - baza wszelkich regul: sa one przestrzegane przez swieckich i
mnichów. Cztery zobowiazania to: nie odbierac zycia, nie zabierac tego, co nie bylo dane,
nie wprowadzac nikogo w blad i powstrzymywac sie od niewlasciwego zachowania
seksualnego.
/8/ Rahula - uwazana za planete, ucielesnia wszelkie negatywne wplywy, powodujace
kataklizmy, epidemie, zacmienia slonca i ksiezyca, itd.