Upadek rządu PO, szybkie wybory parlamentarne

Duda: Upadek rządu PO, szybkie wybory parlamentarne - optymalny scenariusz "S" Wtorek, 11 września 2012

Kontrwywiad

"Chciałem współpracy, ale ten rząd pokazuje, że dialog ma gdzieś, że nasze miejsce jest na ulicy. Przyjmujemy to wyzwanie. Będziemy walczyć o to, żeby Tusk i PO stracili władzę. Nie mamy innego wyjścia, musimy wyjść na ulicę" - mówi przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda, gość Kontrwywiadu RMF FM. "Rząd nie chce usiąść i z nami rozmawiać. Trzeba zrobić coś, żeby tego premiera już nie było"- dodaje. Kto po Tusku? "Nie kibicujemy ani PO, ani partii Palikota, ani SLD" - komentuje.

Konrad Piasecki: Idzie pan na wojnę z rządem Tuska i to wojnę na śmierć i życie?

Piotr Duda: Absolutnie nie. Przede wszystkim chcemy rozmawiać. Jak państwo wiecie, ten rok był dla nas bardzo trudny. Pokazaliśmy, że chcemy wykorzystywać instrumenty demokracji polskiej - przypomnę tutaj zbieranie podpisów pod referendum i wiele innych działań dotyczących spraw pracowniczych. Niestety, polski rząd pokazuje nam, że nie liczy się ze związkami zawodowymi, że dialog ma gdzieś, że nasze miejsce jest na ulicy, więc my to wyzwanie przyjmujemy.

Podejmujecie rękawicę rzuconą przez rząd?

Zdecydowanie tak. Jeżeli nie ma partnera po drugiej stronie, to trzeba szukać innych rozwiązań i my ich po prostu szukamy. Jeżeli rząd myślał, że my będziemy siedzieć w miejscu i będziemy myśleć o tym, w jaki sposób starać się inaczej zmusić rząd do rozmów, no to tutaj rząd ma racje i pan premier Tusk powinien o tym wiedzieć, że "Solidarność" nie odpuści. Będziemy walczyć, aby ustawa 67 została wyrzucona do kosza, czekamy, co z naszymi ustawami śmieciowymi o agencjach pracy tymczasowej i oczywiście czekamy, co trybunał zrobi ze skargą, którą złożyliśmy w sprawie ustawy 67.

Ale dziś pan i "Solidarność" zrobicie wszystko, żeby Tusk stracił fotel premiera, a Platforma władzę?

Panie redaktorze, widać, że nie mamy innego wyjścia. Skoro pokazaliśmy dobrą wolę tak, jak przed chwileczką przypominałem - od samego początku chciałem współpracy z rządem. Ja wolę rozmawiać, trzaskać drzwiami, wracać, prowadzić dialog. Nikt w związku zawodowym "Solidarność" nie szuka rozwiązań na ulicy, ale jeżeli nie mamy innego wyjścia. Tak jak w innych państwach - Grecja, Portugalia, Hiszpania - nie mamy innego wyjścia i musimy podejmować takie działania.

Panie przewodniczący, ale czy to jest tak, że dzisiaj scenariusz "Solidarności" to jest szybki upadek rządu i wybory parlamentarne?

Skoro rząd nie chce rozmawiać, to dla nas ten scenariusz jest jak najbardziej optymalny. Skoro ta władza nie chce siąść i rozmawiać ze stroną społeczną, tak się to dzieje w innych państwach Unii Europejskiej, bo przecież jesteśmy w Unii Europejskiej, to trzeba szukać innego partnera do rozmów.

I komu ta władza miałaby przypaść? Prawu i Sprawiedliwości?

Panie redaktorze, trudno powiedzieć. O tym powinni zdecydować wyborcy.

Ale komu pan kibicuje, panie przewodniczący?

No wie pan, na pewno nie kibicuję Platformie Obywatelskiej, Ruchowi Palikota ani SLD.

Czyli Prawo i Sprawiedliwość albo Solidarna Polska?

Panie redaktorze, będziemy wspierać działania partii, które mają w swoim programie bardzo ważne sprawy pracownicze i widzą także, że związki zawodowe są bardzo ważnym partnerem w negocjacjach w bardzo ważnych sprawach dotyczących pracowników w Polsce.

Pod koniec września demonstracja "Obudź się, Polsko". "Solidarność" razem z PiS-em na ulicach i wtedy mamy poznać nazwisko kandydata na premiera Prawa i Sprawiedliwości. To jest kandydat, pod którym wy się też podpisujecie?

Panie redaktorze, to co się dzieje wokół tego premiera, że tak powiem wirtualnego, to jest tylko nakręcanie się przez dziennikarzy i polityków. Społeczeństwa to, ja rozmawiam z ludźmi, kompletnie nie interesuje.

Ale wy jesteście wpisani w ten scenariusz, który, jak pan mówi, kompletnie nie interesuje ludzi.

Nie mam nadziei, ale jestem przekonany, że w tym dniu, 29. to jest dzień tych ludzi, którzy tam przyjadą. Średnio ludzi interesuje, kto będzie premierem. Trzeba odwrócić kolejność. Najpierw trzeba przygotować rozwiązania problemów, później trzeba zrobić coś, aby faktycznie tego rządu obecnego nie było, a później się zastanawiać nad nazwiskiem premiera. To jest dzień tych ludzi. Oni przyjeżdżają wykrzyczeć co ich boli, a nie dzień, w którym znowu mają zaistnieć tylko i wyłącznie politycy.

Czyli co, tego dnia nie będzie nazwiska premiera? Pan zrobi wszystko, żeby PiS go nie ogłaszał?

Mam nadzieję, że to co wczoraj mówił pan przewodniczący Błaszczak, słowo zostanie dotrzymane i to będzie dzień tych ludzi, dzień o to, aby na multipleks wróciła telewizja Trwam i te problemy, które mamy: "67", umowy śmieciowe, aby w tym dniu były najważniejsze, a nie jakiś wirtualny premier.

A nasi słuchacze, na przykład pan Władysław, już pytają dlaczego Duda zabiega o serce tylko jednej partii, a Solidarność staje się przybudówką Prawa i Sprawiedliwości.

Panie redaktorze, nikt nas nie wsadził na tego konia, nie będę udowadniał, że nie jestem wielbłądem. Nasze działania, które robiliśmy przez cały rok pokazują, że jesteśmy niezależni i samorządni. My robimy swoje, psy szczekają, karawana jedzie dalej. Mogą nawet mówić, że jesteśmy przybudówką Al-Kaidy. My wiemy, co mamy robić jako związek zawodowy Solidarność. Normalny, przeciętny Polak, który widzi, obserwuje scenę polityczną i to co robi związek zawodowy Solidarność to wie, że jesteśmy niezależni od jakiejkolwiek partii politycznej.

I pan dzisiaj wie i deklaruje, że 29. września na tej demonstracji wspólnej Solidarności i PiS-u nie będzie ogłaszania żadnego kandydata na premiera?

Wie pan, nie mogę tego potwierdzić i powiedzieć, że nie będzie, ale wszystko zrobię, żeby ten dzień był dla tych ludzi, którzy tam przyjadą, a nie dla polityków.

Mówi pan: związki w Polsce są grzeczne, czas to zmienić. Po jakie jeszcze środki niegrzeczne związki mogą sięgnąć w walce z rządem?

Wie pan, te działania będzie podejmowała Komisja Krajowa Solidarności. Państwo widzicie, przekazujecie w wiadomościach, co dzieje się w Grecji, w Hiszpanii, w Portugalii, strajki związkowców w Lufthansie, tak że to są problemy, które nie tylko są w Polsce, tak że niekiedy tutaj są zdziwieni komentatorzy lub niektórzy politycy, że co to w Polsce związki zawodowe wyrabiają. Naprawdę jesteśmy grzeczni i czas zmienić taktykę.

Czas zmienić taktykę i po co sięgnąć teraz? Gdy czytam pańskie wywiady to mam wrażenie, że pan chce sięgnąć po rewolucję.

Nie rewolucja, panie redaktorze. Mamy prawo do tego, mamy ustawę o związkach zawodowych i chcemy protestować. My i tak mamy mało oręża z jednego powodów, że w Polsce związki zawodowe, zgodnie z ustawą o związkach zawodowych, nie mogą sięgnąć po najgroźniejszą broń, czyli strajk przeciwko polskiemu rządowi. My możemy tylko zastrajkować przeciwko pracodawcom, a inni związkowcy - Hiszpanie, Niemcy, Francuzi, mają tą możliwość. Dlatego będziemy na forum międzynarodowym domagać się także, aby wpisać, skoro się globalizujemy, żebyśmy tak samo mieli prawo do strajku ponadnarodowego, ale także strajku przeciwko polskiemu rządowi. Tego będziemy się także domagać.

Pan mówi "nie rewolucja", a ja czytam pańskich kolegów, którzy o wojsku i policji mówią, że są po naszej stronie i czytam też pana, który mówi "Bogaci sądzą, że nikt ich nie znajdzie za ich murami, którymi się otoczyli". To są hasła rewolucyjne.

Panie redaktorze, to nie ma jedno z drugim nic wspólnego, że przewodniczącym NSZZ policjantów też jest Duda, także absolutnie nie. Tu nie chodzi o rewolucję, tylko normalne działania, które związek zawodowy będzie podejmować. A że rząd pokazał nam nasze miejsce na ulicy, to my tą pałeczkę, tak jak pan przed chwilą mówił, przyjmujemy.

Po spotkaniu z Romneyem powie pan, że Wałęsa zdradził ideały Solidarności?

Podtrzymuje to. Zresztą otrzymałem pismo od związkowców amerykańskich, którzy dziękowali. Nie zdradzę tutaj tajemnicy, ale także napisali do prezydenta Wałęsy, że po prostu zawiedli się na nim. Ale jest jeszcze związek "Solidarność" z przewodniczącym na czele, który broni pracowników. A niestety pan prezydent Wałęsa też napisał list do związkowców amerykańskich. Na końcu streścił to w taki sposób: "Zadają się w Polsce ze związkowcami, którzy chcą wymazać go z historii". Ja nie mam zamiaru wymazać prezydenta Wałęsy z historii. On ma swoje miejsce w historii, ale powinien pamiętać, że był pierwszym przewodniczącym i nagrodę Nobla otrzymał za to, że krzewił wolność związków zawodowych w Polsce i w Europie. I to jest najważniejsze w tym wszystkim.

Zdjął pan portret Wałęsy ze ściany, czy nie?

Absolutnie nie. Wisi pierwszy przewodniczący Wałęsa, drugi - Marian Krzaklewski, przewodniczący Janusz Śniadek. Oni mają miejsce w historii naszego związku.

***


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
wyklad 3, Wybory parlamentarne:
wyklad 3, Wybory parlamentarne:
Wybory parlamentarne w Finlandii 07
wybory parlamentarne
Wybory parlamentarne we Włoszech w 1996 roku
Upadek rządu Jana Olszewskiego 1992 rozdz 11
WYBORY PARLAMENTARNE I PREZYDENCKIE
Wybory parlamentarne we Włoszech w 2001 roku
Wybory parlamentarne w Szwecji w 2010 roku
Wybory parlamentarne w Szwecji 2006
Wybory parlamentarne w Estonii 2007
Wybory parlamentarne na Islandii 2007
Wybory parlamentarne na Islandii w 2009 roku
Polski system polityczny, PARLAMENTARNE, Wybory z 4 czerwca 1989 I tura
dodatki, szybkie zapamietywanie, Często zastanawiamy się jak to zrobić, aby po wyjściu z wykładu, le
rola parlamentu narodowego po przystąpieniu do Unii Europejskiej