13 listopad 1971
R
o z m ó w c a: Czy możemy prosić, aby pan powiedział, jak
przebiegała pańska realizacja?
M
a h a r a j: Jakoś w moim przypadku było to bardzo proste i łatwe.
Przed śmiercią mój Guru powiedział: "Wierz mi, jesteś
Najwyższą Rzeczywistością. Nie wolno ci wątpić w moje słowa i
nie wierzyć. Mówię ci prawdę i według niej działaj". Tych
słów nigdy nie mogłem zapomnieć i dlatego nastąpiła moja
realizacja.
R:
A faktycznie co pan robił?
M:
Nic specjalnego, żyłem moim życiem. Pracowałem zarobkowo,
troszczyłem się o rodzinę. Ale każdą wolną chwilę spędzałem
na wspominaniu mego Guru i jego słów. Niebawem umarł, a mnie
pozostało tylko to wspomnienie. Ale ono wystarczyło.
R:
Musiała to sprawić łaska i moc pańskiego Guru.
M:
Jego słowa były prawdziwe, więc przyniosły prawdę. Mój Guru
niczego nie robił. Jego słowa działały, gdyż były zgodne z
prawdą. I wszystko przyszło z wnętrza - nie wzywane i nie
oczekiwane.
R:
Czy Guru zapoczątkował proces pańskiej realizacji, nie biorąc w
nim potem udziału?
M:
Może pan to określić jak pan chce. Rzeczy dzieją się tak, jak
się dzieją - któż może powiedzieć dlaczego i po co? Działałem
bez jakichkolwiek zamiarów. Wszystko przychodziło samo przez się:
spokój, samotność, pogrążenie się w sobie.
R:
Nie czynił pan żadnych wysiłków?
M:
Żadnych. Może pan mi wierzyć lub nie - nawet nie pragnąłem
realizacji. Guru powiedział mi tylko, że jestem Najwyższym i potem
umarł. Nie mogłem mu nie wierzyć. Reszta nastąpiła sama.
Zauważyłem wówczas, że się zmieniłem - to wszystko. Naprawdę
byłem zdumiony. Zrodziło się we mnie jednak pragnienie sprawdzenia
jego słów w pełni. Byłem zdecydowany na wszystko, ale nie
wiedziałam jeszcze co robić. Ciągle myślałem o nim i o jego
zapewnieniu, nie wmawiając jednak sobie niczego, a tylko
przypominając sobie co mówił.
R:
Co się wtedy stało? Jak się pan przekonał, że jest Najwyższym?
M:
Nikt nie przyszedł, aby mi to powiedzieć. Ani sam sobie tego nie
wmawiałem. Faktem jest tylko, że na początku, gdy stawiałem
pierwsze kroki, przechodziłem przez dziwne doświadczenia: widywałem
światła, słyszałem głosy, spotykałem bogów i boginie,
rozmawiałem z nimi. Raz zjawił się sam Guru i powiedział: "Ty
jesteś Najwyższą Rzeczywistością". Potem wizji i transów
już nie miałem. Byłem spokojny i naturalny. Zauważyłem, że
coraz mniej wiem i pragnę, aż przyszła chwila, kiedy z najwyższym
zdumieniem stwierdziłem, że naprawdę niczego nie wiem ani nie
pragnę.
R:
Czy rzeczywiście stał się pan wolny od pragnień i wiedzy, czy też
uosabiał pan dżnianiego zgodnie z wyobrażeniem danym panu przez
Guru.
M:
Nie otrzymałem ani nie posiadałem żadnego wyobrażenia. Guru nigdy
mi nie mówił, czego mam się spodziewać.
R:
Różne rzeczy mogą się panu przydarzyć. Czy jest pan już u kresu
swojej wędrówki?
M:
Nigdy nie było żadnej wędrówki. Jestem taki, jaki zawsze byłem.
R:
Czym się okazała ta Najwyższa Rzeczywistość, którą miał pan
osiągnąć?
M:
Pozbyłem się złudzeń - to wszystko. Przywykłem tworzyć świat i
go zaludniać. Teraz już tego nie czynię.
R:
Gdzie więc pan żyje?
M:
W próżni, poza bytem i niebytem. I poza świadomością. Ta próżnia
jest jednocześnie pełnią. Niech pan się nade mną nie lituje.
Mogę powtórzyć słowa pewnego człowieka: "Spełniłem moje
zadanie i nic nie pozostało do zrobienia".
R:
Swoją realizację wiąże pan z pewną datą. Czy to znaczy, że
właśnie wtedy coś się panu przydarzyło? Co to było?
M:
Umysł, przestał tworzyć wyobrażenia. Nieprzerwane do tej pory
poszukiwania zakończyły się. Niczego już nie chciałem i nie
oczekiwałem. Niczego nie uważałem za swoje. Nie było żadnego
"ja" i żadnych dążeń. Nawet samo "jestem"
zniknęło. Zauważyłem ponadto, że wszystkie przekonania, do
których przywykłem, zatraciły się. Poprzednio byłem pewny wielu
rzeczy, a teraz wręcz przeciwnie. Ale czułem, że nie straciłem
niczego z powodu mej niewiedzy, ponieważ cała moja wiedza była
fałszywa. Mój brak wiedzy sam w sobie był wiedzą, że cała
wiedza jest ignorancją, że stwierdzenia "nie wiem niczego"
jest jedynym prawdziwym stwierdzeniem, na jakie umysł może się
zdobyć.
Weźmy
na przykład wyobrażenie, że się pan urodzi. Może pan sądzić,
że jest prawdziwe. Ale nie jest. Nigdy pan się nie urodził i nigdy
nie umrze. To wyobrażenie urodziło się i umrze ale nie pan. Przez
utożsamienie się z nim stał się pan śmiertelny. Zupełnie jak w
kinie wszystko jest światłem, tak i świadomość stanowi ten
wielki świat. Proszę przyjrzeć się mu bliżej, a zobaczy pan, że
wszystkie nazwy i formy są tylko przejściowymi falami na oceanie
świadomości i że tylko o świadomości można mówić, że j e s t
, a nie o jej przejawach.
W
bezmiarze świadomości pojawia się światło, mały punkcik
poruszający się szybko i kreślący jakieś kształty, myśli i
uczucia, koncepcje i idee, zupełnie jak pióro piszące na papierze.
Atramentem, którego ślady pozostają, jest pamięć. Pan jest tym
małym punkcikiem; dzięki jego ruchowi świat jest ciągle
odtwarzany. Niech pan zatrzyma ten ruch, a świat przestanie istnieć.
Niech pan spojrzy w siebie, a zobaczy pan, że świetlny punkcik jest
odbiciem bezmiaru światłości. Znajduje się ona w pańskim ciele
jako poczucie "jestem". Jest tylko światło, wszystko inne
to pozór.
R:
Czy zna pan to światło? Czy pan je widział?
M:
Dla umysłu jest ono ciemnością. Można je poznać tylko przez jego
odbicie. Wszystko spostrzegane jest w świetle dziennym, z wyjątkiem
dziennego światła.
R:
Czy mam przez to rozumieć, że nasze umysły są podobne?
M:
Jak to być może? Ma pan swój prywatny umysł, nasycony
wspomnieniami, trzymający się pragnień i obaw. Ja nie mam własnego
umysłu - to, co ja potrzebuję wiedzieć, wszechświat przede mną
stawia. Zjadam postawione przede mną pożywienie.
R:
Czy wie pan wszystko, co chce pan wiedzieć?
M:
Niczego nie chcę. Gdy zachodzi potrzeba, abym coś wiedział, to się
dowiaduję.
R:
Czy ta wiedza przychodzi do pana z wnętrza czy z zewnątrz?
M:
Jest inaczej. Moje wnętrze znajduje się na zewnątrz, a zewnętrzne
- wewnątrz. Mogę od pana w danej chwili czegoś się dowiedzieć,
ale nie znaczy to, że jest pan poza mną.
R:
Czym jest turija,
czwarty stan, o którym tyle słyszymy?
M:
Być świetlnym punktem rysującym świat - to jest właśnie turija.
Być samym światłem, to jest turijatita.
Ale jaki pożytek z nazw, jeśli rzeczywistość jest tak blisko?
R:
Czy w pańskim stanie jest jakiś postęp? Gdy porówna pan siebie z
dnia wczorajszego ze sobą dzisiejszym, czy znajduje pan jakieś
zmiany świadczące o postępie? Czy pańska wizja rzeczywistości
rozszerza się i pogłębia?
M:
Rzeczywistość jest nieporuszona, choć znajduje się w ciągłym
ruchu. Jak potężna rzeka, która płynie, ale jest tu nadal.
Łożysko rzeki i brzegi nie płyną, ale tylko jej wody. Podobnie
guna sattwa,
kosmiczna harmonia, zmaga się po drodze z tamasem
i radżasem,
siłami ciemności i rozpaczy. W sattwie
jest ciągła przemiana i postęp, w radżasie
- zmienność i regres, zaś tamas to chaos. Wszystkie te trzy guny
odwiecznie walczą ze sobą; co do tego faktu nie może być różnicy
zdań.
R:
Czy ja muszę zawsze być otępiany przez tamas i doprowadzany do
rozpaczy przez radżas? Gdzie jest sattwa?
M:
Sattwa to promieniowanie pańskiej prawdziwej natury. Ją i jej
liczne światy może pan zawsze znaleźć poza umysłem. Ale jeśli
pociąga pana ten świat, musi pan pogodzić się z trzema gunami
materii, energii i życia, które w istocie są jednością, a jawią
się jako różne. Mieszają się one i płyną w świadomości. W
czasie i przestrzeni istnieje wieczne falowanie: narodziny i śmierć,
śmierć i narodziny, postęp i cofanie się, znowu postęp i cofanie
się - pozornie bez początku i końca, a w rzeczywistości jest to
bezczasowa i niezmienna, bezcielesna i bezumysłowa wszechświadomość
- szczęście.
R:
Rozumiem, że według pana wszystko jest stanem świadomości, świat
jest pełen przedmiotów: ziarnko piasku to przedmiot i planeta to
przedmiot. Jak się one mają do świadomości?
M:
Materia zaczyna się tam, gdzie nie dociera świadomość. Rzecz jest
formą bytu, której nie zrozumieliśmy. Wydaje się nam, iż rzecz
się nie zmienia, jest zawsze taka sama, że pojawia się jako twór
samodzielny, jako coś obcego i odmiennego. Oczywiście rzeczy
znajdują się też w świadomości /czit/,
ale wydają się być poza nią z powodu swej pozornej niezmienności.
Podstawą rzeczy jest pamięć. Bez niej nie można by ich było
rozpoznawać. Tworzenie - refleksja - odrzucenie /Brahman - Wisznu -
Siwa/ to odwieczny proces, który rządzi wszystkimi rzeczami.
R:
Jak można mu się wymknąć?
M:
Nic innego nie robię w tej chwili, jak tylko pokazuję sposób
wymknięcia się. Proszę zrozumieć, że jedno składa się z
trzech, że pan jest tą jednią i że ma pan być wolny.
R:
Co dzieje się więc z moją świadomością?
M:
Po okresie tworzenia przychodzi etap badania i refleksji, a w końcu
faza odejścia i zapomnienia. Świadomość pozostaje ale niewidoczna
i spokojna.
R:
Czy poczucie tożsamości pozostaje?
M:
Poczucie tożsamości jest nieodłączne od rzeczywistości i nigdy
nie zanika. Ale tożsamość nie łączy się ani z przemijającą
osobowością /wjakti/,
ani z indywidualnością /wjakta/
obciążoną karmą. Gdy człowiek odrzuca jako fałszywe
utożsamianie się z czymkolwiek, pozostaje wtedy czysta świadomość,
poczucie wszechbytu.
Świadomość
jest czysta na początku i czysta na końcu. Kiedy indziej może być
skażona przez imaginację, która zalega u samych korzeni
stworzenia. Po wszystkie czasy świadomość pozostaje taka sama i
poznanie jej - czystej czy zaciemnionej - jest urzeczywistnieniem i
wiecznym pokojem.
R:
Czy poczucie "jestem" jest rzeczywiste czy nierealne?
M:
I tak, i nie. Nierealne jest wtedy, gdy mówimy "jestem tym,
jestem tamtym". Jest realne, gdy stwierdzamy: "nie jestem
tym ani tamtym". Poznający zjawia się i znika wraz z
poznawanym, jest więc przemijający. Ale ten, kto wie, że nie wie,
kto jest wolny od wspominania i przewidywania, przekracza czas.
R:
Czy "jestem" jako takie, to świadek czy coś innego?
M:
Jedno bez drugiego nie może istnieć. A jednak nie są one tym
samym. Podobne to jest do kwiatu i jego barwy. Bez kwiatu nie ma
barwy, bez barwy kwiat jest niewidoczny. Poza tym jest światło,
które w kontakcie z kwiatem stwarza barwę. Proszę zrozumieć, że
tylko czyste światło jest pana prawdziwą naturą, zaś oba
pozostałe czynniki, postrzegający i postrzegane, pojawiają się i
znikają jednocześnie. Oto co czyni je możliwymi, a jednak ani
jeden, ani drugi nie jest pana realnym bytem, to znaczy nie jest pan
"tym" ani "tamtym", lecz po prostu czystą
świadomością bytu i niebytu.
Gdy
wszechświadomość zwraca się ku sobie samej, odczuwa się brak
jakiejkolwiek wiedzy. Gdy zwrócona jest na zewnątrz, poznawane
zaczyna istnieć. Powiedzenie "znam siebie" stanowi
sprzeczność, ponieważ to, co jest "znane", nie może być
"mną".
R:
Jeżeli Jaźń pozostaje zawsze nieznana, cóż więc się realizuje
w samorealizacji?
M:
Zrozumienie, że "znane" nie może być ani "mną",
ani "moje", jest już wyzwoleniem. Wolność od
utożsamiania się ze zbiorem wspomnień i nawyków, stan cudownej
nieskończoności bytu, jego niespożyta zdolność twórcza, zupełna
transcendentność i absolutna nieustraszoność, wypływają z
głębokiego i niewyczerpanego źródła. Wiedzieć. że źródło
jest źródłem a pozór jest pozorem, i że samemu jest się tym
źródłem, to właśnie samorealizacja.
R:
Po której stronie znajduje się świadek? Czy jest on realny, czy
nierealny?
M:
Nie można powiedzieć "jestem świadkiem". Samo
stwierdzenie "jestem" to zawsze świadectwo. Stan nie
lgnącej do niczego Wszechświadomości jest "umysłem-zwierciadłem"
czyli świadomością świadka. Powstaje ona wraz ze swym przedmiotem
i dlatego wcale nie jest realna. Jakikolwiek jest przedmiot,
pozostaje ona ta sama i w tym sensie jest realna. Udziela się po obu
stronach, realnej i nierealnej, a zatem jest mostem pomiędzy obiema.
R:
Jeśli wszystko dzieje się w związku z "jestem", jeśli
"jestem" to poznawane, poznający i sama wiedza, to jaka
jest rola świadka? Czemu on służy?
M:
Nie ma on żadnej roli i niczemu nie służy.
R:
To po co o nim mówimy?
M:
Ponieważ on jest. Most służy tylko jednemu celowi: aby po nim
przechodzić. Nie buduje pan przecież domów na moście. "Jestem"
patrzy na rzeczy, a świadek patrzy poprzez nie. Widzi je takimi,
jakimi one są - nierealnymi i przemijającymi, "Nie ja" i
"nie moje" to stwierdzenie należące do świadka.
R:
Czy istnieje przejawione /saguna/,
które reprezentuje nieprzejawione /nirguna/?
M:
Nieprzejawione nie jest reprezentowane. Nic przejawionego nie może
reprezentować nieprzejawionego.
R:
To dlaczego pan o nim mówi?
M:
Bo ono jest moją ojczyzną.