O czasach, kiedy wolność była tęsknotą, a nie dogmatem
Czy wielka literatura może być inspiracją do refleksji o charakterze ideowym lub egzystencjalnym? Mario Vargas Llosa, sam będący autorem genialnych powieści politycznych, uważa, że owszem. Wielka literatura może na przykład stać się pretekstem do medytacji nad ludzką wolnością i jej ograniczeniami. "Don Kichot z Manczy" to w interpretacji Llosy powieść o tęsknocie jednostki za wolnością. Jej autor, Miguel de Cervantes, jest w kwestii wolności osobą bardzo kompetentną - wiele lat swego życia spędził w arabskich i hiszpańskich więzieniach. Llosa uważa Cervantesa za prekursora europejskich liberałów. Wypada dodać, że był on liberałem w czasach inkwizycji i wojen religijnych. Kiedy wolność była dopiero tęsknotą, a nie stała się jeszcze dogmatem.
Don Kichot z Manczy" jest nie tylko powieścią fantastyczną, ale i opowieścią o wolności. Warto zastanowić się chwilę nad znaną wypowiedzią Don Kichota skierowaną do Sancho Pansy: "Wolność, Sancho, jest najcenniejszym darem użyczonym ludziom przez niebo; nie mogą się z nią równać skarby, jakie ziemia zamyka ani jakie morze kryje; dla wolności, jak dla czci, można i należy narażać życie; przeciwnie zaś niewola jest największym złem, jakie może spotkać człowieka". Za tą wypowiedzią i za fikcyjnym bohaterem, który jest jej autorem, kryje się sam Miguel de Cervantes. Pisarz świadomie napisał te słowa. Pięć lat niewoli arabskiej w Algierze i trzykrotny pobyt w więzieniach hiszpańskich za długi i nadużycia w czasie, kiedy w Andaluzji pełnił funkcję poborcy dla Armady, z pewnością wykształciły w Cervantesie pragnienie wolności. Własne doświadczenia uwiarygodniają i wzmacniają ową wypowiedź, nadając szczególnego zabarwienia historii przemyślnego szlachcica z Manczy. Jaką koncepcję wolności wyznaje Don Kichot? Tę samą, którą - począwszy od XVIII wieku - będą głosili tak zwani liberałowie: że wolność to niezawisłość jednostki, prawo do stanowienia o swoim życiu zgodnie z własną wolą i postanowieniami, bez ulegania presji ani wypełniania wstępnych warunków. Innymi słowy - jest tym, co kilka wieków później Isaiah Berlin zdefiniował jako "wolność negatywną", czyli wolność myślenia, wyrażania poglądów i działania, bez zewnętrznego nacisku. Sednem takiej idei wolności jest głęboki brak zaufania do władzy i obawa przed nadużyciem, jakie może popełnić.
Pamiętajmy, że Don Kichot chwali wolność tuż po opuszczeniu posiadłości anonimowych książąt, gdzie nie szczędził mu wygód i honorów sam książę zamku, który uosabiał władzę. Jednak pośród "obfitości i pieczołowitości", z jakimi Kichot i Sancho byli goszczeni, przemyślny szlachcic dostrzegł więzy zagrażające jego wolności i dlatego "nie rozkoszował się przecie tak swobodnie, jakby to wszystko jego było". Stwierdzenie takie zakłada, że podstawą wolności jest własność prywatna i że człowiek może się prawdziwie cieszyć wówczas, kiedy nie czuje się ograniczany w inicjatywach, myśleniu ani działaniu. "Obowiązki wdzięczności za doznane dobrodziejstwa są więzami, które nie pozwalają swobodnie radować się wolnej duszy. Szczęśliwy, komu niebo użyczy kawałka chleba, za który nikomu innemu oprócz Boga dziękować nie jest obowiązany". Trudno o klarowniejsze stwierdzenie. Wolność dotyczy jednostki i wymaga zapezpieczenia minimalnego poziomu życia. Kto jest biedny i zależny od datków czy miłosierdzia innych, ten nigdy nie jest w pełni wolny. To prawda, że była kiedyś epoka, jak uświadamia Kichot pasterzom w swoim wystąpieniu o "złotych czasach", kiedy "wszystko było pokojem, przyjaźnią i zgodą", a ci, którzy żyli w owych rajskich czasach poprzedzających własność prywatną, "nie znali wyrazów <<moje>> i <<twoje>>", bo też "wszystkie dobra były wspólne". Jednak później nadeszły "nasze wstrętne czasy", w których, aby zaprowadzić bezpieczeństwo i sprawiedliwość, "ustanowiono zakon błędnych rycerzy, dziewicom dla obrony, dla opieki wdowom i pomocy sierotom i uciśnionym". Don Kichot nie uważa, by sprawiedliwość, porządek społeczny czy postęp były domeną rządzących. Troszczą się o nie ludzie tacy jak on. Ci, którzy na wzór swych protoplastów - wędrownych rycerzy - wzięli na barki zadanie poprawienia świata, zmiany go na bardziej sprawiedliwy, wolny i dostatni. Rycerz, kierowany szlachetnym powołaniem, wędruje w poszukiwaniu antidotum na całe zło świata. Władza, która pojawia się na jego drodze, utrudnia misję, zamiast ją ułatwiać. Przyjrzyjmy się, jak pokazano władzę w Hiszpanii, którą w swoich wędrówkach przemierza Don Kichot. Musimy sięgnąć poza fabułę, by wiedzieć, że król Hiszpanii, do którego czasami odwołują się bohaterowie, to Filip III. Powieść, z nielicznymi wyjątkami (jak choćby wicekróla Barcelony), nie odnosi się do konkretnych postaci. A instytucje władzy, jak Święta Inkwizycja będąca organem sprawiedliwości, o której słyszymy podczas wędrówek Don Kichota i Sancha, jawi nam się jako coś odległego, mrocznego i niebezpiecznego. Don Kichot nie waha się przeciwstawić władzy ani prawu, gdy stoi ono w sprzeczności z jego własnym pojęciem sprawiedliwości i wolności. Podczas pierwszej swojej wędrówki występuje przeciw bogaczowi Juanowi Haldudo z Quintanar, który chłostał pachołka za zgubienie owiec. Zgodnie z ogólnie przyjętymi, okrutnymi zwyczajami epoki, miał do tego pełne prawo. Dla Don Kichota było to jednak nie do przyjęcia. Ratuje więc chłopca, naprawiając to, co sam uważa za krzywdę. Jednak, kiedy tylko Don Kichot się oddala, bogacz, mimo przyrzeczeń i obietnic, znów chłopca "do dębu przywiązał i tak ochłostał, że prawie bez życia zostawił". Powieść pełna jest podobnych epizodów, w których subiektywna wizja sprawiedliwości wiedzie przemyślnego szlachcica do sprzeniewierzenia się władzy, królom i przyjętym zwyczajom w imię wyższych wartości moralnych.
W jednej z bardziej znanych przygód Don Kichot doprowadza swoje liberalne skłonności niemal do skrajności, wyprzedzając o dwa wieki ideologów anarchizmu. Wymusza uwolnienie dwunastu przestępców, wśród nich groźnego Ginesa Pasamonte, mimo iż jest świadom, że są oni złoczyńcami skazanymi na galery za swoje niecne występki. Otwarcie przeciwstawiając się władzy, Don Kichot trywialnie podkreśla, że "nie przystoi ludziom honoru być katami drugich". W rzeczywistości powodem takiego postępowania jest nieufność do władzy, która nie stanowi gwarancji sprawiedliwości, i bezwarunkowe umiłowanie wolności. Jeśli musi wybierać, przedkłada ją nawet ponad prawo i pozostaje jej wierny w całej powieści. Postawa Don Kichota zdradza jednocześnie pragnienie równości, które stanowi przeciwwagę czysto liberalnej idei. W tym samym epizodzie, jakby dla podkreślenia niezależności i przewrotności myśli, Don Kichot wychwala stręczycielstwo, twierdząc, że "to zawód ludzi mądrych, bardzo potrzebny w państwie dobrze rządzonym". Urażony skazaniem na galery czcigodnego, starszego człowieka za uprawianie rajfurstwa, broni go, mówiąc, iż "nie zasługiwałby na galernicze wiosłowanie, ale raczej, by dowodzić galerami i być admirałem". W taki sposób Kichot, szaleniec, który w każdej chwili mową i czynem podważa panujący porządek społeczny, buntuje się przeciw politycznej poprawności i obowiązującej moralności.
Jaki obraz Hiszpanii rysuje się na stronach powieści Cervantesa? To rozległa i różnorodna kraina bez granic geograficznych, złożona z wiosek i miasteczek, które bohaterowie nazywają "ojczyznami". W sumie obraz bardzo zbliżony do królestw, z którymi mamy do czynienia w powieściach rycerskich. Powieści te Cervantes usiłował podobno ośmieszyć, jednak złożył im raczej hołd, a jedno z jego wielkich dokonań literackich polegało na zaktualizowaniu tego gatunku. Wyłuskał z niego, poprzez zabawę i humor, wszytko, co z prozy rycerskiej mogło ocaleć i zaadaptować się do epoki Złotego Wieku, jakże odmiennej od czasów, kiedy gatunek ten powstał. Podczas swoich trzech wypraw Don Kichot przemierzył Manczę, część Aragonii i Katalonię. Pochodzenie postaci, odniesienia do wielu miejsc występujące w narracji i dialogach przedstawiają Hiszpanię jako krainę łączącą różnorodne geograficznie i kulturowo obszary o nieokreślonych granicach. Poszczególne miejsca wyznaczone są nie przez granice administracyjne, ale religijne. Hiszpania ciągnie się aż po morskie bezkresy, poza którymi rozpoczyna się panowanie Arabów, religijnych przeciwników. Ukazana jest poprzez stosunkowo niedługą trasę, jaką przemierzają Don Kichot i Sancho Pansa. Mówią o niej barwnie i z dużą dozą sympatii, nazywają swoją "ojczyzną". Owa "ojczyzna" zachowana we wspomnieniach bohaterów to krajobrazy, ludzie i zwyczaje. Można by powiedzieć, że bohaterowie powieści podróżują po świecie, niosąc w sercu obraz rodzinnych stron. Opowiadają o sobie i o swojej "ojczyźnie", wspominając z nostalgią lokalne społeczności, gdzie pozostawili miłości, przyjaciół, rodziny, domy i zwierzęta. Wracając po tak wielu przygodach z ostatniej wyprawy, Sancho Pansa dostrzega swoją wioskę i wzruszony pada na kolana, wołając: "Otwórz oczy, upragniona ojczyzno, patrz, oto wraca do ciebie syn twój, Sancho Pansa...".
Z czasem pojęcie "ojczyzny" stawało się coraz bardziej oderwane od rzeczywistości i zbliżyło do znaczenia słowa "naród" (które pojawiło się w XIX wieku). W końcu granice między tymi pojęciami się zatarły. Dlatego warto podkreślić, że "ojczyzny" Don Kichota nie mają nic wspólnego z pojęciem "narodu", które jest abstrakcyjne, schematyczne i nade wszystko polityczne. Idea "narodu" leży u podstaw nacjonalizmu i tworzy ideologie kolektywistyczne, które określają jednostki na podstawie ich przynależności do zbiorowości o pewnych cechach dystynktywnych, jak rasa, język czy religia. To pojęcie przeciwne do indywidualizmu, jaki spotykamy u Don Kichota i towarzyszących mu w powieści postaci. W ich świecie patriotyzm to pozytywna postawa, przepojona miłością do współziomków i sentymentem do rodzinnych tradycji, a nie sposób na odróżnienie się od innych, odgrodzenie i wznoszenie murów między ludźmi. Hiszpania Kichota nie ma granic. Jest zróżnicowanym, pomieszanym światem wielu "ojczyzn", który otwiera się i zaprasza w swoje progi tych, którzy przybywają. Muszą tylko nieść pokój i poradzić sobie z przeszkodą, jaką stanowią różnice religijne - w czasach kontrreformacji nie do pokonania - to znaczy: przejść na chrześcijaństwo.
© "El Pais" i Mario Vargas Llosa przeł. Sławomir Ratajczak
Potrzeba wolności jest w wydaniu Don Kichota protoliberalna, o ile nie wręcz anarchistyczna. Llosa przypomina, że ów najsłynniejszy z błędnych rycerzy "jeśli musi wybierać, przedkłada wolność nawet ponad prawo", np. uwalniając dwunastu przestępców skazanych na galery. Cervantes ograniczył głód wolności swego bohatera jedną tylko równie silną namiętnością. Jest nią potrzeba równości. Czytając tekst Llosy, można by sądzić, że Don Kichot to patron współczesnej zachodniej demokracji. W tym momencie rodzi się jednak wątpliwość: czy w naszej wyzbytej złudzeń epoce jakikolwiek rozsądny polityk, publicysta, a nawet pisarz, odważyłby się ruszyć śladami Don Kichota?
Mario Vargas Llosa, ur. 1936. Peruwiański pisarz i eseista, napisał m.in.: "Miasto i psy", "Ciotka Julia i skryba", "Wojna końca świata". Założyciel Instytutu Wolności w Madrycie i propagator idei liberalnej gospodarki.
MARIO VARGAS LLOSA pisarz
Artykuł pochodzi z wydania EUROPA (28) 241/04 (13.10.2004) z działu LITERATURA ze strony 14
|