SMURFOLANDIA
Na scenie jest tylko scenografia przedstawiająca wioskę smurfów. Słychać muzykę i pukanie młotkiem w drzewo.
PRACUŚ: Tu deseczka, tam deseczka i gotowa jest ławeczka
Tu kropeczka, tam kreseczka i pomalowana jest ławeczka
(po wypowiedzeniu tych słów Pracuś wchodzi na scenę, za nim Laluś)
LALUŚ: Co za marnowanie czasu nie rozumiem takich ludzi ciągle tylko praca i praca, a gdzie czas dla siebie dla własnego wypoczynku, człowiek tak brzydko wygląda kiedy ma sińce pod oczami, och Pracusiu trzeba dbać o siebie
ŚPIOCH: Na temat snu to ja wam najwięcej po..w…i….em (zasypia)
PRACUŚ: Nie zdążył, jak zawsze zasnął. Jakie marnotrawstwo czasu. Nie potrafię tak żyć! Osiłku choć pomożesz mi przenieść meble które zrobiłem do naszego ogródka
OSIŁEK : Tak to zadanie dla mnie, no dalej Pracusiu ruszamy
( Muzyka, na scenie pojawia się Smurfetka, zrywa kwiatki i sobie podśpiewuje, tuż za nią wchodzi Papa Smurf i Ważniak)
SMURFETKA: Gdzie się wszyscy podziali, czemu tu nikogo nie ma.
SASETKA: No nie ma nikogo, nie widzę, no gdzie poszli? Ojej! może im się coś stało?
WAŻNIAK: Zapomniałyście, że dziś mamy bal ogrodowy? Mamy przecież wiosnę, a poza tym dziś miała nas odwiedzić Matka Natura. Ja się przygotowałem do spotkania, wczoraj skończyłem czytać książkę o pożytecznych owadach. Jak Matka Natura zapyta o coś takiego to tylko ja będę znał odpowiedz
SMURFETKA: Dobrze Ważniaku, że przeczytałeś, ale nasz gość nie przychodzi tu do nas, żeby nas egzaminować, po prostu przychodzi w odwiedziny.
WAŻNIAK: Odwiedziny ,odwiedzinami, ale ja tam swoje wiem.
PAPA SMURF: No to pędź Smurfetko do swojego domku no i przygotuj się na dzisiejszy bal, przypilnuj również Sasetkę,żeby nam się gdzieś znowu nie zgubiła. Sprawdź przy okazji czy wszystkie smurfowe drzewa już zakwitły w naszym sadzie, bo o to z pewnością zapyta Matka Natura.
SMURFETKA: Już pędzę Papo Smurfie, do sadu też zajrzę
(muzyka- papa smurf i smurfetka znikają ze sceny, muzyka zmienia charakter na bardziej „nerwowy”. W tym czasie na scenie pojawia się Klakier, który wolno spaceruje, po chwili wpada Gargamel)
GARGAMEL: Klakierku, mój kotku miły
ciesz się ,ciesz już z tej chwili
ja za chwilę złapię smury
i ugotuję z nich konfiturki……..mniam, mniam (oblizuje się ze smakiem)
KLAKIER: Fe, okropność (robi dziwne miny) konfiturki…..!
Zdecydowanie wolałbym smurfową pastę do kanapek, możesz też przerobić je na friskies,
kitekat…też może być…., lubię- nawet bardzo takie przysmaki
GARGAMEL: Też wymagania, co za nowoczesny kot. Zachcianki….zaraz cię wytarmoszę za ucho to będziesz miauczał w innym tonie
KLAKIER: W innym tonie, w innym tonie… choć raz pomyślałbyś o mnie
GARGAMEL: Też gadanie, weź się wreszcie do roboty, tu masz pudełko z magicznymi landrynkami. Zakradnij się do ogrodu smurfów, oni tam dzisiaj mają jakiś cudaczny plan, będą tam witać jakąś Matkę Tekturę…
KLAKIER: nie, nie Tekturę tylko Naturę
GARGAMEL: Nie poprawiaj mnie znowu, bo ci zaraz przedzwonię…zresztą, nie ważne jakieś tam dziwadło do nich przychodzi, a one się szykują jakby niewiadomo co, miało się wydarzyć. Więc idź, nikt w tym zamieszaniu ciebie nie zauważy. Postaw pudełeczko na stole, niech sobie jedzą na zdrowie, a potem długo śpią…..(podskakuje z radości, zacierając ręce)
KLAKIER: niech jedzą…niech śpią miauuuu….na zdrowie (przy tych słowach robi zabawne miny)
GARGAMEL: (zdenerwowany), nie przedrzeźniaj mnie nicponiu, bo…..
( Gargamel i Klakier w różnych kierunkach, w rytm muzyki
schodzą ze sceny)
II SCENA- BAL W WIOSCE SMURFÓW
(Muzyka- smufry chodzą w różnych kierunkach po scenie, wypatrując gościa, nagle muzyka zostaje wyciszona i na scenę wchodzi Matka Natura i jej przyjaciele- w zależności od liczby dzieci biorących udział w przedstawieniu np.mogą to być dzieci przebrane za ptaki, zające, sarenki lub inne zwierzęta mieszkające w lesie)
LALUŚ: Ojej, czy dobrze wyglądam, czy ładnie mi z tym kwiatkiem, bo ostatnio zmieniłem kolor tego kwiatka, przy czapeczce, no popatrz Osiłku na mnie czy na pewno jest wszystko w należytym porządku, och! gdzie się podziało moje lustereczko….
OSIŁEK: Ach tam uroda..tyle zamieszania o jakieś kwiatki, to drobiazgi
ŚPIOCH: (ziewając) jakie miazgi….(siada i zasypia)
OSIŁEK: Nie miazgi tylko drobiazgi…popatrzcie lepiej na moje mięśnie, duże…? widać, że jestem tu najsilniejszy?
PAPA SMURF: Cicho smurfiki, musimy powitać gości
SMURFY RAZEM: Serdecznie witamy!
MATKA NATURA: Witajcie! drogie Smurfiki, jak tu u was pięknie. Idąc przez las zauważyłam dużo smutnych rzeczy, muszę jutro zrobić zebranie z mieszkańcami lasu i powiedzieć im o czym zapomnieli, przecież o las i jego piękno trzeba dbać!
PAPA SMURF: Masz rację Matko Naturo, my też idąc przez las zauważyliśmy rzeczy, które nas smucą. No i mamy propozycję: my też jutro przyjdziemy na to zebranie i chętnie pomożemy mieszkańcom lasu w wiosennych porządkach.
MATKA NATURA: Ach! wiedziałam moi drodzy, że mogę na was liczyć. Tym bardziej, że macie doświadczenie w pracy z drzewami i kwiatami. Gdy przechodziłam przez wasz sad to serce rosło mi z dumy, gdy widziałam te piękne drzewa, równiutko przyciętą trawkę…a gdy weszłam do ogrodu to po prostu nie mogłam oczu oderwać od tych pięknych, wiosennych kwiatów. Naprawdę gratuluję wam smurfiki!
PAPA SMURF: Cieszymy się ogromnie Matko Naturo, że jesteś zadowolona z naszej pracy. A teraz zapraszamy na bal!
ŁASUCH: Zapraszamy najpierw do stołu, starałem się na dzisiejszą uroczystość przygotować same smakołyki. Mam nadzieję, że będą Tobie Matko Naturo smakowały moje nowości kulinarne, które dzisiaj pierwszy raz przygotowałem
(podchodząc do stołu Łasuch zauważa pudełko-postawione wcześniej przez Klakiera, bierze je do ręki coś pod nosem mruczy i wyrzuca je, pudełko wpada do wiadra . W tym czasie leci cichutko muzyka, smurfiki siadają przy stole. wszyscy jedzą, piją, gestykulują- wszystko odbywa się na zasadzie ruchu scenicznego do muzyki.)
PAPA SMURF: A teraz zapraszamy wszystkich do sadu na bal
( smurfy w dobrych humorach i tanecznym krokiem schodzą ze sceny. W tym czasie na scenie pojawia się Gargamel i Klakier. Gargamel rozgląda się po stole, nagle klaszcze w dłonie)
GARGAMEL: Tak się śmiałeś z mojego pomysłu, a tu proszę nie ma landryneczek.. Tak im smakowało, że i pudełko zjedli.
KLAKIER : Aż dziwne, że pokusili się na takie landrynki. Skoro na stole jest tyle smurfowych pyszności, popatrz Gargamelku, a tu jeszcze ukryli całe wiadro jakiegoś tęczowego kompotu
( podchodzą do wiadra, do którego wpadło pudełko)
KLAKIER: Zapewne to miała być niespodzianka na zakończenie balu, jakiś taki specjalny smakołyk
GARGAMEL: No i my zepsujemy tą niespodziankę
(biorą kubeczki i piją, robiąc przy tym dziwne miny, zasypiają)
SCENA III
( Smurfy wchodzą na scenę, rozglądają się nagle zauważyli śpiących nieproszonych gości)
SASETKA: Zobacz Smurfetko tam śpi jakiś lew….
SMURFETKA: To nie lew, tylko kot
PAPA SMURF: No proszę kogo my tu mamy co za nieproszeni goście?
LALUŚ: Jacy goście? ojej, a ja na pewno zle wyglądam, gdzie mój kwiatuszek na czapeczce?
ŁASUCH: Na pewno zwabiły ich tu zapachy moich potraw
OSIŁEK: Ja się zaraz z nimi rozprawię
PRACUŚ: To ja zrobię dla nich klatkę niech tam sobie siedzą
ŚPIOCH: Za jaką miedzą……..(ziewa i zasypia)
WAŻNIAK: On jak zwykle nie w temacie, gdyby czytał książki to więcej wiedziałby o zagrożeniach na nas czyhających
PAPA SMURF: Uspokójcie się, musimy coś wymyślić. Szkoda, że Matka Natura już musiała wracać na pewno by nam coś poradziła
(podchodzi bliżej i przygląda się śpiącym, w tym czasie budzi się Klakier i ciągnie za ubranie Gargamela)
KLAKIER: Zobacz Gargamelku, co za niespodzianka. Po takim kompociku miały być tęczowe sny, a są niebieściutkie
GARGAMEL: Niebieściutkie mówisz
( przeciera oczy i z krzykiem ucieka ze sceny, za nim Klakier, smurfy najpierw ze zdziwieniem rozglądają się , a potem zaczynają się śpiać )
PAPA SMURF: Wiecie co smurfiki, nasi goście chyba pomylili przyjęcia.
Scenariusz napisała Maria Szymoniak jest on przeznaczony do pracy z dziećmi 7-9-letnimi.
5