NIEBO Z WIDOKIEM NA RAJ
scenariusz zaduszkowy
OSOBY:
Jan Kochanowski, Urszulka, Lipa, Anioł, Aniołek, Janko Muzykant, Dziewczynka z Zapałkami, Marcyś, Matka, Ernest Nemeczek, Janosz Boka, Harcerki, Dzieci.
Scenę oświetlają świece i reflektory; po prawej stronie stoi stolik, przy którym siedzi Kochanowski, na stoliku znajdują się: pióro, kałamarz, zabytkowy świecznik, kilka rulonów papieru. Po lewej stronie są ustawione portrety Alka, Rudego i Zośki oraz zdjęcie pomnika Małego Powstańca. Środkowa część sceny (początkowo nieoświetlona)to fragment pokoiku dziecięcego; stoją tu: kołyska, konik na biegunach, małe pluszowe zabawki; do parawanu, stanowiącego tło, przypięte okno z błękitną firanką oraz litery tworzące napis: NIEBO Z WIDOKIEM NA RAJ
DZIECKO: Dokąd powędrowali po śmierci znani nam z literatury bohaterowie: Urszulka Kochanowska, Janko Muzykant, Dziewczynka z Zapałkami, Ernest Nemeczek czy Marcyś z noweli Marii Konopnickiej? Gdzie przebywają „warszawskie dzieci”: Rudy, Alek i Zośka oraz inni mali harcerze, którzy w za dużych mundurkach walczyli w powstaniu warszawskim?
Podumajmy chwilę nad ich losem. Nad losem wszystkich dzieci, które odeszły zbyt szybko...
LIPA (Zwraca się do Kochanowskiego):
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.
Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,
Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają.
Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły
Biorą miód, który potem szlachci pańskie stoły.
A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,
Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.
Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie,
Jako szczep napłodniejszy w hesperyskim sadzie.
Ł ąki, gdzie was odnajdę, 3x 2x
gdy nastanie świt.
Zapytam taty, zapytam mamy,
Zapytam rzeki, co wartko płynie
Wśród skalistych wzgórz.
Ł ąki, czy was odnajdę, 3x 2x
gdy nastanie świt.
Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim,
Moja droga Orszulo, tym zniknieniem swoim!
Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło.
Tyś za wszytki mówiła, za wszytki śpiewała,
Nie dopuściłaś nigdy matce się frasować
Ani ojcu myśleniem zbytnim głowy psować,
To tego, to owego wdzięcznie obłapiając
I onym swym uciesznym śmiechem zabawiając.
Teraz wszystko umilkło, szczere pustki w domu
Nie masz zabawki, nie masz rozśmiać się nikomu.
Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje,
A serce swej pociechy darmo upatruje.
( Siada, pisze; następnie wstaje, znajduje fartuszek córeczki)
Orszulo moja wdzięczna, gdzieś mi się podziała?
W którą stronę, w którąś się krainę udała?
Czyś ty nad wszytki nieba wysoko wniesiona
I tam w liczbę aniołków małych policzona?
Czyliś do raju wzięta?(...)
Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest, lituj mej żałości,
A nie możesz li w onej dawnej swej całości,
Pociesz mię, jako możesz, a staw się przede mną...(...)
1.Jest inny świat
tak wiem, gdzieś tu
nie za lasami tam
po prostu on jest tu.
Ref. I czuję płonie światło tuż obok nas
tak czuję światło płonie
i złoty deszcz, a tęcza tęcz
nad głowy wystarczy tylko spojrzeć.
O,o,o, mój świat, twój świat
niechaj spadają łuski z moich oczu.
O,o,o, mój świat, twój świat
cała twarz twoja – płomień.
2.Przyszedł już czas 3.To światło jest
wielkiego powrotu przestronną bramą,
do odczuwania prawd pralasem wszystkich słów,
widzenia ważnych słów spełniającą się wiarą.
Ref. I czuję płonie światło... Ref. I czuję płonie światło...
O,o,o mój świat, twój świat O,o,o, mój świat, twój świat
Deszczu rękami nie zagarnę. Deszczu rękami nie zagarnę.
O,o,o mój świat twój świat, O,o,o, mój świat, twój świat
Istnieje to, co kochasz. Istnieje to, co kochasz.
.
Gdy po śmierci w niebiosów przybyłam pustkowie,
Bóg długo patrzył na mnie i głaskał po głowie.
„ Zbliż się do mnie, Urszulo! Poglądasz jak żywa...
Zrobię dla cię, co zechcesz, byś była szczęśliwa.”
„ Zrób tak, Boże – szepnęłam – by w nieb Twoich krasie
Wszystko było tak samo, jak tam -w Czarnolasie!”
I umilkłam zlękniona i oczy unoszę,
By zbadać, czy się gniewa, że Go o to proszę ?
Uśmiechnął się i skinął - i wnet z Bożej łaski
Powstał dom, kubek w kubek jak nasz – Czarnolaski. {...}
PIOSENKA (Anioł przygarnia Urszulkę, oprowadza ją po niebie)
1.Na twarzy twej rumieńce
Jakbyś był uduchowiony
Zamykasz na niebieski klucz
Zamykasz na niebieski klucz.
Refren: Najczęściej można spotkać cię
nad przepaścią lukrowaną,
gdy przez dziurawą kładkę
przeprowadzasz dwoje dzieci.
2.Nocą może chciałbyś
oderwać się od ściany,
ale gwóźdź ci skrzydło przedziurawił,
więc zostajesz z nami
na wieki wieków amen.
(W niebie pojawia się Janko Muzykant)
JANKO: Dawniej we wsi zwano mnie Jankiem Muzykantem. Przyprowadził mnie tu promień słońca, który był mi niby gościńcem, szeroką, słoneczna drogą.
ANIOŁ: To jest to dziecię, które tak niemiłosiernie zbito za to tylko, że ukochało muzykę.
JANKO: Gdy wyganiałem bydło, zawsze słyszałem granie. „Sosny, buki, brzezina, wilgi, wszystko grało: cały bór i basta.”
„W polu grała bylica, w sadku pod chałupą ćwierkotały wróble. Cała wieś- zdawało mi się – grała. Nawet wiatr w widłach.
Raz, gdy usłyszałem w karczmie skrzypki grające cienko, zapragnąłem mieć takie same. Zrobiłem sobie sam skrzypeczki z gonta i włosa końskiego, ale nie chciały grać tak pięknie jak tamte w karczmie: brzęczały cicho, bardzo cichutko, jak muszki jakie albo komary. Grałem jednak na nich od rana do wieczora.
URSZULKA: Czy kiedykolwiek miałeś w ręku prawdziwe skrzypki?
JANKO: Nigdy.(Jedna z dziewczynek zaczyna cicho grać melodię na skrzypcach ) Raz widziałem we dworze takie: w blasku księżyca widać było wszystko doskonale: wcięte boki, struny i zagiętą rączkę. Kołeczki przy niej świeciły jak robaczki świętojańskie, a wzdłuż zwieszał się smyczek na kształt srebrnego pręta.
(z rozmarzeniem) Wspaniałe deszczułki śpiewające...
1.O, dajcie mi te małe skrzypce,
może na skrzypcach wygram
wiatr i pochyłą ulicę,
i noc, co taka niezwykła.
Refren: Ech, muzyka, muzyka, muzyka,
Spod smyka zielony kurz,
Lecą gwiazdy zielone spod smyka,
Damy karo, bukiety róż.
2.Prowadź, muzyko, ze smykiem
drzewa w niemej podzięce,
oczami za smykiem suną
niewinne, małe ręce.
Refren: Ech, muzyka, muzyka, muzyka...
3.Na moście stoję. Przez liście
światło na smyk się sypie.
Słuchajcie – to dziecko nuci
W czarodziejskim pudełku skrzypiec.
ANIOŁ: Pamiętasz? Krótko przed twoją śmiercią matula powiedziała ci, że Pan Bóg tu, w niebie, da ci twoje upragnione prawdziwe skrzypki.
(Skrzypaczka wręcza Jankowi skrzypce, chlopiec uradowany je ogląda i siada na poduszce. Tymczasem do nieba powoli zbliża się Marcyś. )
ANIOŁ: Kim jesteś, chłopcze?
MARCYŚ: Mam na imię Marcyś. Pracowałem jako kotłowy w fabryce aż do czasu straszliwego wybuchu pieca fabrycznego..
MATKA( Chodzi po prawej stronie sceny): Pamiętam ten dzień: „ rozległ się huk straszliwy. Zatrzęsły się ściany, posypał gruz z komina. Okienko ze szczękiem wypadło. Wielki słup dymu buchnął w niebo razem z fontanną cegieł i wielkimi odłamkami rozwalonego komina, wypełniając izbę przeraźliwym blaskiem”. Skamieniałam. Nie mogłam krzyczeć. Nic nie słyszałam. Czułam, że mój synek jest już na tamtym świecie...
MARCYŚ: Lubiłem z daleka spoglądać na cienkie, sinawe pasemko, unoszące się nad dachem mojej rodzinnej chatki. Wiedziałem dobrze, że tam, u komina stoi moja matuś w bieluchnym czepku na głowie, w tołubku przepasanym różowym fartuchem i szykuje jakiś barszcz wyśmienity lub wyborny krupnik.
MATKA: „Ku południowi dym rzedniał nieco”. Spodziewałam się wtedy, że zaraz do chatki wpadnie mój Marcyś. „Mamo, jeść!”- wołał już od progu. Jakże radowało się moje matczyne serce, gdy synuś chwalił: „Dobry barszcz, mamo. To królewski barszcz!”
MARCYŚ: Rano matuchna budziła mnie „po drugich kurach”. Dreptała po izdebce, szykując polewkę dla mnie i szepcząc godzinki...
MATKA: „Ale jednego razu, kawał jeszcze do ranka było, chłopak się z krzykiem ze snu porwał i na pościeli usiadł”. Miał zły sen.
MARCYŚ: Mama odganiała moje złe myśli, mówiąc: „Co tam, synku! Sen mara, Bóg wiara. Co tam, synku! Usiadła przy mnie, przytuliła mą głowę i tak mnie kołysała jak wtedy, gdy byłem niemowlęciem.
1.Z każdym nowym dniem, mój synku
większy stajesz się, mój synku.
Niby liść na wiosnę szybko mi urośniesz
i piosenek już nie będziesz chciał.
Zasną szafie gdzieś twe butki,
już nie powiem ci: malutki.
Pójdziesz między ludzi, ale zawsze wrócisz,
no bo jesteś przecież tylko mój.
Refren: Mały synku, jakże chciałabym odgadnąć
los uśpiony w długim cieniu twoich rzęs.
Jakie życie wróży tobie twoja gwiazda,
gdzie się szczęście twe znajduje wiedzieć chcę.
Jakie dary niesie przyszłość w upominku,
jakie dobro przyjdzie wybrać, jakie zło?
Jeszcze nie wiesz, nie przeczuwasz mały synku,
ja za ciebie muszę pytać, no bo kto.
2.Gdyby matki głos, mój synku,
mógł wyznaczać los, mój synku-
w migocących gwiazdach twoją już znalazłam,
tę, co sieje najgorętszy blask.
Gdy zapomnisz o piosence,
dniem czy ciemną nocą, przyjdą ci z pomocą
moje ręce, mały synku mój.
(Nadchodzi Dziewczynka z Zapałkami, rozgląda się z niepokojem)
ANIOŁ: Jesteś w niebie. Nie bój się, będzie ci tu dobrze.
URSZULKA: Chodź do nas, pobawimy się razem!
ANIOŁ: Opowiesz nam swoją historię?
DZIEWCZYNKA: Tak. To była wigilia Nowego Roku. Wysłano mnie na ulicę, abym sprzedawała zapałki. Szłam boso. Nogi mi zsiniały i poczerwieniały z zimna. W jednej ręce trzymałam końce fartuszka, a w drugiej zapałki, które podsuwałam przechodniom.
JANKO MUZYKANT: Czy ktoś kupił od ciebie choć jedną wiązkę zapałek?
DZIEWCZYNKA: Nie sprzedałam ani jednej, ale bałam się wrócić do domu, bo pewnie czekałoby mnie lanie.
DZIEWCZYNKA: Usiadłam w kąciku miedzy dwoma domami. Zapaliłam jedną zapałkę, żeby się ogrzać. I nagle pojawił się wielki, żelazny piec. Był taki ciepły. Wyciągnęłam nogi spod sukienki, żeby je ogrzać, ale zapałka zgasła i piec zniknął.
HARCERKA: A co było potem?
DZIEWCZYNKA: Zapaliłam drugą zapałkę. Szary mur stał się cieniutki i przezroczysty. Ujrzałam duży, jasny pokój. Na środku stał stół nakryty czystym, bielutkim obrusem. Na stole ustawiono talerz, porcelanowe filiżanki, a na samym środku półmisek z ogromną pieczoną gęsią. Nagle gęś poruszyła się, zaczęła czołgać się w moją stronę. Wtedy zapałka zgasła.
HARCERKA: Czy zapaliłaś następną?
DZIEWCZYNKA: Tak. Blask trzeciej zapałki wystrzelił w górę. Wówczas pojawiła się przede mną wielka choinka. Była taka piękna i jasna. Wyciągnęłam ręce w jej stronę, ale w tym momencie zniknęła. Nagle z nieba spadła gwiazda. Pomyślałam: Ktoś umarł.
ANIOŁ: Być może była to gwiazda Janka Muzykanta albo Urszulki Kochanowskiej.
URSZULKA: A w jaki sposób ty opuściłaś ziemię?
DZIEWCZYNKA: Zapaliłam czwartą zapałkę. Wtedy buchnął jasny płomień, jaśniejszy od słońca, i pojawiła się moja babunia.
Nigdy wcześniej nie wydawała mi się taka promienna i jaśniejąca jak wówczas. Uśmiechnęła się do mnie i chwyciła za rękę. Szepnęła mi, że przyszedł czas na nocną podróż. Uniosłyśmy się wysoko ponad chmury, aż przed tron Boga.
PIOSENKA DZIEWCZYNKI:
w świat spłoszonych psów.
* Nie przeminą, nie zaginą, nie odpłyną rzeki snów 2x
2.Niebo nad tobą ciemne, sad pełen bzów,
Srebrny nad nami księżyc, nocy biały kruk
Śnić ten świat nieznany, wiosną pełną snów.
* Nie przeminą... 2x
3.Słońce poranne, popatrz, jak wielki dzwon.
Rodzi się w twoich oczach tęcza i dom.
Śnić w krainie czarów, śnić z uśmiechem, śnić.
* Nie przeminą... 2x
4.Jesień przed nami deszczem umyje świat.
Miłość nadziei warta, świat marzeń wart.
Śnić w krainie czarów, śnić z uśmiechem śnić
Śnić powrót do raju, śnić najbarwniej, śnić
* Nie przeminą... 2x
(Do nieba przybywa kolejne dziecko)
ANIOŁ: To kapitan Ernest Nemeczek. Dawniej był skromnym szeregowcem na Placu Broni. Nikt się nie liczył z jego zdaniem. Jego koledzy docenili go, gdy wykazał się bohaterstwem w walce o plac zabaw.
HARCERKA: Erneście, dlaczego tak ważny był dla ciebie ten plac?
NEMECZEK: Dzieci mieszkające na wsi, cieszące się tym, że mogą się bawić na ogromnych przestrzeniach podwórek, łąk i lasów, nie wiedzą, czym dla dzieci miasta jest plac, zwykły, niezabudowany plac, skrawek przestrzeni, ograniczony z jednej strony drewnianym płotem, a z trzech – murami domów.
JANKO: Co robiliście na tym placu?
NEMECZEK: Nasz Plac Broni to nasza siedziba. Tu się odbywały nasze zbiórki, narady wojenne. Mieliśmy swoją czerwono-zieloną chorągiewkę i swoje umówione hasło. Tu stoczyliśmy bitwę z czerwonoskórymi. Broniliśmy naszego terytorium, jak ojczyzny. Dowodził nami kapitan Janosz Boka. Gdy stawaliśmy w szeregu na baczność, witał nas okrzykiem: „Czołem!” Boka był moim najlepszym przyjacielem...
JANOSZ BOKA (Znajduje się z prawej strony sceny) : Wróciłem po jego odejściu na Plac Broni. Schyliłem się i szukałem śladów stóp, które tak samo znikną w piachu, jak mały przyjaciel znikł z ziemskiego świata. Ziemia była poryta butami, ale śladów stóp nie można było rozeznać. A przecież poznałbym ślady zostawione przez malca, który miał tak małe stopy, że nawet czerwonoskórzy byli zdumieni wtedy w Ogrodzie Botanicznym...Tak, to był pamiętny dzień...
ANIOŁ(Podchodzi do smutnego Janosza, ręką dotyka jego ramienia): Nie rozpaczaj, Ernest nie odszedł donikąd. Każda droga osoba, która od nas odchodzi, stwarza nam w niebie o jednego przyjaciela więcej, za którym tęsknimy. Gdy nocą patrzysz ku gwiazdom, pomyśl, że on tam jest.
PIOSENKA NEMECZKA
1. Nie muszę się bronić,
pozwolę się przegonić.
Nie muszę być pierwszy,
Mogę być najmniejszy.
Refren: Ja nie umieram,
ja tylko zasypiam.
Gdy oczy otwieram,
Jezusa, Jezusa spotykam.
2.Nie muszę wygrywać,
wolę kwiatki zrywać.
Nie muszę się smucić,
mogę się przewrócić.
3. Nie muszę się ścigać,
można też przegrywać.
Nie muszę się spieszyć.
Chcę się z życia cieszyć.
4.Nie muszę być bogatszy.
Mogę być najsłabszy.
Warto się natrudzić,
uśmiechać się do ludzi.
( Harcerki stojące po lewej stronie wskazują Małego Powstańca )
HARCERKA I:
Chłopcze...chłopczyku, ile miałeś lat,
Kiedy z harcerza stałeś się żołnierzem?
Czyś na Starówce, czy na Woli padł,
Szarych Szeregów szary bohaterze?
HARCERKA II:
Widzę cię – biegniesz, podtrzymując hełm,
Pod którym niknie śmiesznie mała głowa...
Słyszę, jak w biegu wołasz jednym tchem:
„Meldunek mam, meldunek z Mokotowa!”
HARCERKA III:
Oddałeś Polsce swe dwanaście lat,
Tobie historia dodała wieki –
Cień dawnych powstań na murach się kładł,
Gdyś krył się w gruzach, pełzał przez zasieki...
Słowa: S.R. Dobrowolski
1.Nie złamie wolnych żadna klęska,
Nie strwoży śmiałych krwawy trud-
Pójdziemy razem do zwycięstwa,
Gdy ramię w ramię stanie lud
Refren : Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój,
za każdy kamień twój, Stolico, damy krew!
Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój,
gdy padnie rozkaz twój, poniesiem wrogom gniew!
2.Powiśle, Wola i Mokotów,
ulica każda, każdy dom,
gdy padnie pierwszy strzał, bądź gotów,
jak w ręku Boga złoty grom.
Refren: Warszawskie dzieci...
3.Od młota, piły, dłuta, kielni
stolico, synów swoich sław,
że stoją wraz przy tobie wierni
na straży twych żelaznych praw.
Refren: Warszawskie dzieci...
4.Piastunko naszych snów nad Wisłą,
niejeden u twych stóp już zgasł-
i choćby wszystkim zginąć przyszło,
nie cofnie się już żaden z nas.
Refren: Warszawskie dzieci...
5.Poległym chwała, wolność żywym!
Niech płynie w niebo dumny śpiew.
Wierzymy, że nam Sprawiedliwy
odpłaci za przelaną krew.
Refren: Warszawskie dzieci...
HARCERKA IV:
Gdzie jesteście, gdzie jesteście,
Gdzie jesteście, gdzie jesteście?
Gdzie twe dzieci, Polsko?
DZIECKO: Kim byli: Rudy, Zośka i Alek?
HARCERKA V: To trzej dzielni młodzieńcy: Jan Bytnar, Tadeusz Zawadzki i Aleksy Dawidowski. W czasie II wojny światowej wzięli udział w wielu akcjach przeciw hitlerowcom. Niestety, wszyscy trzej polegli: Rudy i Alek zmarli w marcu 1943 r. Po słynnej akcji pod Arsenałem w okupowanej Warszawie, a Zośka zginął pod Sieczychami kilka miesięcy później, w sierpniu 1943 r.
HARCERKA VI: Dzisiaj żyjemy w wolnym kraju, który odzyskał niepodległość dzięki ludziom podobnym do Alka, Zośki i Rudego. Cieszymy się, że nie musimy bać się okupanta – czy też bronić życia naszych rodaków. Od bohaterów „ Kamieni na szaniec” powinniśmy jednak uczyć się odpowiedzialności za nasz kraj, klasę, podwórko. Od naszej pracy zależy, jaka będzie Polska.
HARCERKA VII: Odwaga, koleżeństwo, poświęcenie, szczerość, odpowiedzialność, panowanie nad sobą w trudnych chwilach – te wszystkie cechy mają Alek, Rudy i Zośka. Wiele razy poświęcali się dla kolegów, innych ludzi, ratując im życie, poświęcali się dla narodu, walcząc o niepodległość. Teraz, kiedy nie ma wojny, nie można poświęcać się dla ojczyzny, ale można poświęcać się dla innych ludzi, kiedy potrzebują pomocy. Jest to dobra i ważna cecha.
WARSZAWSKIE DZIECI
Warszawski dzieci, pójdziemy w bój
Za każdy kamień twój, Stolico, damy krew!
Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój.
Gdy padnie rozkaz twój, poniesiem wrogom gniew.
( Gdy cichną słowa piosenki, coraz głośniej słychać „Arię na strunie g”)
„ Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego.” I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.”
ANIOŁ: Pan Jezus powiedział też: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele”, więc na pewno dla każdego z was przygotował jakiś przytulny pokoik.
ANIOŁEK: Dzieci, zapalmy małe światełka. Dla naszych bliskich, tam, na ziemi będą znakiem, że o nich pamiętamy.
URSZULKA: I że jesteśmy tu szczęśliwi.
(Dzieci zapalają lampki. Coraz ciszej rozbrzmiewają tony „ Arii...”)
PIOSENKA
Na tablicy ogłoszeń, pod hasłem: lokale
Przeczytałem przedwczoraj ogłoszenie ciekawe.
Na tablicy ogłoszeń fioletowym flamastrem
Ktoś nabazgrał słów kilka, dziwna była ich treść.
Refren: Niebo do wynajęcia, niebo z widokiem na raj.
Tam, gdzie spokój jest święty,
no bo święci są pańscy,
szklanką ciepłej herbaty
poczęstuje cię Pan.
2.Pomyślałem: to świetnie, takie niebo na ziemi.
Grzechów nikt nie przelicza,
Nikt nie szpera w szufladzie.
Pomyślałem: to świetnie i spojrzałem na adres
Lecz deszcz rozmył litery i już nie wiem, gdzie jest.
Refren: Niebo do wynajęcia...
3.Gdy wróciłem do domu, gdzie się błękit z betonem
splata w Babel wysoki, sięgający do chmur.
Zaparzyłem herbatę w swym pokoju nad światem,
Myśląc: nic nie straciłem, pewnie tak jest i tam.
Refren: W niebie do wynajęcia...
Wykorzystane teksty:
Jan Kochanowski: Tren VIII, Tren X, Na lipę
Bolesław Leśmian: Urszula Kochanowska
Henryk Sienkiewicz: Janko Muzykant
Maria Konopnicka: Dym
Hans Christian Andersen: Dziewczynka z zapałkami
Ferenc Molnar: Chłopcy z Placu Broni
Tadeusz Szyma: Najmłodszym żołnierzom
Biblia
Barbara Wachowicz: Rudy, Alek, Zośka. Gawęda o bohaterach „ Kamieni na szaniec”
Piosenki:
Łąki ( wyk. Antonina Krzysztoń)
Jest inny świat (wyk. Antonina Krzysztoń)
Makatka z Aniołem ( wyk. Stare Dobre Małżeństwo)
Skrzypce
Melodia dla synka ( wyk. Anna German)
Rzeki snu
Ja nie umieram ( wyk. Arka Noego)
Warszawskie dzieci
Niebo do wynajęcia(wyk. Robert Kasprzycki)
Opracowanie: Anna Mazurek i Magdalena Tadych