Przygody Jasia i Małgosi
Scena I
Na scenie ustawiony domek, stoją drwal i jego żona.
Żona:
Mężu, mój kochany, czy wiesz gdzie jest Jaś i Małgosia?
Drwal:
Żono, nie martw się o dzieci. One znają las, pewnie kogoś spotkały. O, słyszysz, już wracają.
Wbiega dwoje dzieci.
Małgosia:
Mamo, tato, już jesteśmy.
Jaś:
Patrzcie, kogo spotkaliśmy. To skrzat Jakub. Bawiliśmy się z nim.
Drwal:
Witam cię, skrzacie Jakubie. A gdzie są twoi braciszkowie?
Skrzat:
Nie wiem. Pewnie gdzieś w lesie. Biegaliśmy, zbieraliśmy kwiatki i tak doszliśmy do waszego domu.
Żona:
Oj, Jasiu i Małgosiu, nie pomyśleliście, że będą się o niego martwić.
Zza kurtyny dobiega głos.
Hej, ho, hej, ho.
Wchodzi leśniczy.
Leśniczy:
Witam Was, o, skrzat Jakub. Twoi braciszkowie szukają cię po całym lesie. Postanowiłem im pomóc. No i proszę, znalazłem ich.
Drwal:
To moje dzieci przyprowadziły go tutaj. Panie leśniczy, co nowego słychać w lesie?
Leśniczy:
Gdy rano wędrowałem, spotkałem sarenkę, która biegała po lesie, hulał wietrzyk ze swoimi braciszkami, no i spotkałem braci skrzata Jakuba.
Żona:
Mężu, może odprowadzisz skrzata do jego braci, idziesz przecież do lasu.
Drwal:
Tak, tak, pójdziemy już, skrzacie. A wy (zwraca się do Jasia i Małgosi), pomóżcie mamie.
Wychodzi drwal i skrzat.
Drwal:
Na mnie już też czas. Jeszcze muszę obejść cały las. Do widzenia.
Jaś i Małgosia:
Do widzenia, Panu.
Podchodzą do mamy.
Małgosia:
Jasiu, pójdziemy do taty.
Jaś:
Tak, ja wiem, gdzie będzie pracował. Tata na pewno się ucieszy. Przygotujmy mu coś do jedzenia.
Żona:
Moje kochane dzieci, a więc chodźmy coś ugotować.
Scena II (część I)
Narrator:
Dzieci pomagały mamie, ale cały czas myślały o wyprawie do lasu. Zaś drwal, po odprowadzeniu skrzata Jakuba do jego braci, ciężko pracował.
Kurtyna się odsłania, na scenie drwal, który ma w ręku siekierkę, stoi tam też pień, stos drzewa.
Drwal:
Jaki piękny, dziś dzień. Trochę odpocznę.
Zasypia, wbiegają na scenę wiatry i listki.
Wietrzyk Główny:
Jak mi dziś wesoło. Braciszkowie, widzę, że przyleciały z nami listki. Opowiedzcie, co widzieliście podczas porannego spaceru.
Wietrzyk 1:
Gdy przelatywałem nad lasem, widziałem, jak na krzaczkach wesoło tańczyły poziomki.
Wietrzyk 2:
A ja spotkałem leśnego dziadka, który opowiedział mi dziwną historię.
Wietrzyk Główny:
A co takiego ci powiedział?
Wietrzyk 2:
Cha, cha, nie uwierzycie, powiedział, że do naszego lasu wprowadziła się czarownica. Ale ja mu nie uwierzyłem.
Wietrzyk Główny:
To niemożliwe. To jakieś bzdury. A ty bracie coś o tym słyszałeś?
Wietrzyk 3:
Jak przelatywałem nad starym dębem, to też usłyszałem o tym gościu w naszym lesie.
Listek 1:
Zapomnijmy o tej czarownicy. Taki piękny dzień. Może trochę powirujemy i potańczymy?
Listek 2:
O, tak, mam na to wielką ochotę.
Listek 3:
Ja też.
Listek 4:
Świetny pomysł. Wietrzyki, może zatańczycie z nami?
Wietrzyki:
A więc chodźmy.
Gra muzyka z magnetofonu lub gra ktoś na pianinie.
Scena II (część II)
Po tańcu wchodzi Jaś i Małgosia.
Małgosia:
O, jak tu wesoło. A gdzie jest nasz tata?
Jaś:
Popatrz, tata śpi, chyba jest zmęczony i nawet muzyka go nie obudziła.
Wietrzyk 3:
O, Jaś i Małgosia. Popatrzcie, braciszkowie, nawet nie zauważyliśmy śpiącego drwala.
Listek 3:
O, chyba się budzi.
Drwal przeciera oczy.
Drwal:
Tak, dobrze mi się spało. Moje dzieci, już przyszłyście.
Odwraca się do reszty.
Witam was bracia wietrzyki i was listeczki.
Wietrzyk 1:
Witamy Cię, drwalu. Na nas już czas.
Wietrzyk Główny:
Lecimy dalej. Jeśli będziecie potrzebować naszej pomocy albo będzie wam smutno, zawołajcie nas.
Wiatry i listki odlatują przy muzyce, a na scenie zostają drwal i dzieci.
Drwal:
Ale jestem głodny. Pokażcie, co tam macie?
Małgosia:
Masz tu pyszne jabłuszka i ciasteczka, upieczone przez mamę.
Jaś:
Jedź sobie spokojne, a my pójdziemy już do domu. Chodź, Małgosiu (bierze za rękę Małgosię).
Drwal:
Idźcie, ale uważajcie, żebyście się nie zgubili w lesie.
Jaś i Małgosia:
Nie martw się, tato. Będziemy uważać. (wychodzą)
Drwal:
Na mnie już też czas. Pewno moje dzieci już doszły do domu. Tęsknię za nimi.
Drwal wychodzi, po chwili wchodzą Jaś i Małgosia.
Małgosia:
Popatrz, Jasiu, jak tu ładnie. Ile kwiatów?
Jaś:
Tak tu ślicznie. Popatrz, Małgosiu, kto tam idzie?
Leśny dziadek:
Dzień dobry dzieci. Ja jestem leśny dziadek. Mieszkam w tym lesie bardzo długo. Ty jesteś Jaś, a ty Małgosia.
Małgosia:
Skąd wiesz, jak się nazywamy?
Leśny dziadek:
Często biegacie po lesie, pomagacie zwierzętom. Ktoś o was opowiadał. Ale kto?
Zastanawia się.
Jaś się rozgląda.
Jaś:
Małgosiu, gdy tak patrzy na tę łąkę, to coraz bardziej się niepokoję.
Małgosia:
Dlaczego, braciszku?
Jaś:
Wydaje mi się, że nigdy tutaj nie byliśmy. Popatrz na te choinki, ta sowa jest taka straszna.
Małgosia:
Ja się boję. Myślisz Jasiu, że się zgubiliśmy?
Jaś:
Chyba tak.
Małgosia płacze.
Leśny dziadek:
Słucham was i nie wiem, jak Wam pomóc. Nigdy nie widziałem waszego domu. Nie płacz, Małgosiu. Może gdy pójdziecie prosto, to dojdziecie do waszego domu.
Jaś:
A więc chodźmy, może to ta droga?
Leśny dziadek:
Życzę wam powodzenia.
Wychodzą oboje.
Leśny dziadek:
Nie wiem, czy ta droga doprowadzi ich do domu. Idę dalej.
Scena II (część III)
Po chwili wchodzą skrzaty i maszerują przy muzyce.
Skrzat 1:
Przeszliśmy długą drogę. Może usiądziemy?
Wszystkie skrzaty:
Masz rację, masz rację.
Skrzat 2:
Pamiętacie, kiedyś chodziliśmy cały dzień i nie byliśmy tacy zmęczeni.
Wszystkie skrzaty:
Pamiętamy, pamiętamy.
Skrzat 3:
Skrzacie Jakubie, dlaczego wstajesz?
Skrzat nasłuchuje.
Skrzat Jakub:
Wydaje mi się, że ktoś nadchodzi.
Wchodzą Jaś i Małgosia.
O, Jaś i Małgosia. Co wy tu robicie?
Jaś:
Zgubiliśmy się. Pomóż nam wrócić!
Skrzat Jakub:
Ale ja sam nie wiem, gdzie są wasi rodzice. To wy mnie zaprowadziliście do waszego domu. To było blisko, a teraz jesteśmy daleko w głębokim lesie.
Skrzat 1:
A może pomożemy dzieciom?
Wszystkie skrzaty:
Pomożemy, pomożemy.
Wychodzą skrzaty i Jaś i Małgosia.
Narrator:
Dzieci razem ze skrzatami długo wędrowali. Skrzaty jednak szybko się zmęczyły i co jakiś czas odpoczywały. Dzieciom zaś bardzo się spieszyło do domu. Pożegnały się więc ze skrzatami i poszły dalej.
Wchodzą dzieci.
Małgosia:
Jasiu, kochany braciszku, bolą mnie nogi, chce mi się spać i jestem głodna.
Jaś:
Wiem, siostrzyczko. Chodzimy po tym strasznym lesie już tak długo, że już sam nie wiem, w którą mamy iść stronę. Może kogoś spotkamy i poprosimy o pomoc?
Małgosia (obraca się):
Ale tu nikogo nie ma. Ja się boję. Popatrz, Jasiu, to chyba leśny dziadek.
Jaś:
Tak, to on. Może jego zapytamy, gdzie moglibyśmy się przespać, bo drogi do naszego domu nie zna.
Małgosia:
Dobrze, leśny dziadku. Chodź do nas.
Leśny dziadek:
O, witam was, drogie dzieci. Czy znaleźliście już drogę do domu?
Jaś:
Jeszcze nie. Ale ty tak dużo wędrujesz, może wiesz, gdzie możemy odpocząć?
Leśny dziadek:
Oj, jestem już stary i tak często już nie chodzę, a las się bardzo się zmienił. Nie wiem, drogie dzieci. A może idźcie w te stronę albo w tamtą. Oj, sam już nie wiem. Idę. Do widzenia. (wychodzi)
Małgosia:
Jasiu, Jasiu, co my zrobimy?
Jaś:
Pamiętasz, jak spotkaliśmy wietrzyk i jego braci?
Małgosia:
Tak, był bardzo miły. A może on nam pomoże?
Jaś:
No więc wołajmy!
Jaś i Małgosia:
Wietrzyku, kochany wietrzyku, przybywaj, potrzebujemy twojej pomocy!
Wbiega wietrzyk główny i listki.
Wietrzyk:
Witam was, jak mogę wam pomóc?
Jaś i Małgosia:
Jesteśmy głodni, zmęczeni i chce nam się spać.
Wietrzyk:
Czekajcie, niech pomyślę. Już wiem. Niedaleko stąd widziałem dym z komina, może mieszka tam ktoś, kto wam pomoże.
Jaś i Małgosia:
A więc chodźmy.
Wszyscy wychodzą przy muzyce z tańca wietrzyków i listków kurtyna opada.
Scena III
Narrator:
Jaś, Małgosia i wietrzyk dotarli do polany i zobaczyli coś niezwykłego. Na polanie wśród drzew stał domek z pierników, cukierków i czekolady a obok domku stała tajemnicza postać.
Kurtyna podnosi się, wchodzą dzieci i wietrzyk, na scenie stoi domek z kartonu, a przy nim stoi czarownica.
Wietrzyk:
To jest to miejsce. Myślę, że tu odpoczniecie.
Rozlega się wołanie zza kurtyny.
Bracie wietrzyku, bracie wietrzyku, bracie wietrzyku.
Wietrzyk:
Słyszycie, muszę już lecieć. Moi bracia mnie wzywają.
Odlatuje.
Jaś:
Chodźmy do tego domku.
Dzieci podchodzą do domku.
Jaś i Małgosia:
Dzień dobry. Czy ten domek jest Pani? Czy możemy zjeść trochę piernika?
Czarownica:
Chodźcie do mnie, moje dziatki, częstujcie się, proszę. Mój słodki domek jest dla was.
Dzieci podchodzą do domku, czarownica podchodzi bliżej widowni.
Czarownica:
Cha, cha, cha, ale mi się trafili goście. Podjadajcie sobie, miłe dziatki. Jeszcze pomyślę, co z wami zrobić.
Czarownica tańczy, a po tańcu podchodzi do dzieci.
Czarownica:
Chodźmy teraz wszyscy spać.
Kurtyna opada.
Scena IV
Narrator:
Dzieci były już u Pani z piernikowego domku kilka dni. Pani ta była czarownicą. Małgosia musiała sprzątać, a Jaś został zamknięty w klatce. Dzieci bardzo tęskniły za swoimi rodzicami.
Kurtyna się podnosi, koło domku dziewczynki przebrane za poziomki, w klatce Jaś, Małgosia chodzi z miotłą.
Jaś:
Małgosiu, Małgosiu, gdzie jest czarownica?
Małgosia:
Nie wiem, ale myślę, że zaraz tu będzie. Będzie chciała dać ci jeść. Jasiu, masz swój patyczek?
Jaś:
Tak, mam. (pokazuje)
Boję się, że czarownica odgadnie, że zamiast palca pokazuję jej chudy patyczek.
Małgosia:
Och, Jasiu, co z nami będzie. Gdzie jest mama, gdzie jest tata. Czy ich jeszcze kiedyś zobaczymy?
Poziomki:
Wody, wody, wody!
Jaś:
Kto to?
Małgosia:
To poziomki, które chcą pić. Pójdę i zaniosę im wody.
Bierze konewkę.
Poziomki:
Wody, wody, wody.
Małgosia:
Już idę. Pijcie moje śliczne. Przy was czuję się bezpieczna.
Poziomka 1:
Dziękujemy ci, Małgosiu. Jesteś taka dobra.
Poziomka 2:
Czarownica nigdy nie daje nam pić.
Poziomka 3:
Ciągnie nas za listki i głośno się śmieje.
Poziomka 4:
Och, jak przyjemnie świeci słonko.
Zza kurtyny słychać śmiech czarownicy.
Cha, cha, cha.
Poziomki:
To czarownica, schowajmy się.
Małgosia:
Biegnę do Jasia.
Wbiega czarownica na miotle.
Czarownica:
Co tam, darmozjady? Gdzie masz miotłę, jeszcze nie posprzątałaś?!
Czarownica podchodzi do Jasia.
Cha, cha, cha, a ty pokaż palec.
Jaś pokazuje patyczek.
Karmię cię i karmię, a ty nadal jesteś chudy.
Ciągnie patyczek.
A to co? Patyczek? Okłamałeś mnie. Ja Ci pokażę.
Zza kurtyny słychać głosy.
Jasiu, Małgosiu!!!
Czarownica:
A to kto? Zapomniałam, że rano już słyszałam te głosy. Chyba czas uciekać. Ten las jest dla mnie niedobry.
Czarownica ucieka za kurtynę.
Małgosia:
Jasiu, słyszałeś? Kto nas może wołać?
Jaś:
Otwórz szybko klatkę.
Dzieci się ściskają.
Tak, słyszałem. Na pewno nas szukają.
Poziomki:
Czarownica uciekła, jesteśmy wszyscy bezpieczni.
Poziomka 1:
Zatańczmy dla Jasia i Małgosi, a później pobiegniemy i wygrzejemy się na słonku.
Taniec poziomek.
Po tańcu poziomki wybiegają za kurtynę, a na scenę wbiegają drwal, żona, wiatry, listki, leśny dziadek, skrzaty, leśniczy.
Drwal i żona:
Nasze dzieci kochane. Tak się o was martwiliśmy, chodźcie do nas.
Skrzat Jakub:
Wszyscy was szukali.
Jaś i Małgosia:
Tacy jesteśmy szczęśliwi. Jasiu, braciszku kochany, zatańczymy ze wszystkimi, którzy pomogli nas znaleźć.
Taniec wszystkich bohaterów bajki.
Drwal:
Chodźmy do domu.
Żona:
Tak, chodźmy, to miejsce jest straszne, chociaż już nie ma czarownicy.
Wszyscy kłaniają się i wychodzą za kurtynę, a na scenę wchodzi narrator.
Narrator:
I tak jak w bajkach bywa, wszystko skończyło się dobrze.
Żona drwala upiekła pyszne ciasteczka, którymi poczęstowała gości. Dzieci obiecały, że same nie będą oddalać się od domu. A mieszkańcy lasu zgodnie przyznali, że na przyjaciół można liczyć. Pytacie, co dzieje się z czarownicą? Czarownica poleciała na swojej miotle za góry, za lasy i nikt już o niej nie usłyszy.