Sposób na Alcybiadesa
Akcja książki Edmunda Niziurskiego „Sposób na Alcybiadesa” dzieje się głównie na korytarzach w szkole. Bohaterami są uczniowie i nauczyciele jednej ze szkół w Warszawie.
Pewnego dnia jeden z czwórki przyjaciół, Ciamcia ogląda stare zeszyty i książki. Znajduje się pośród nich jeden podpisany „Kasa”. Zapisane są w nim wszystkie rachunki chłopaków z jego paczki. Ten notatnik, a w szczególności jeden zapis :”SPONAA 47 zł 10 gr” zwrócił jego uwagę.
W trakcie całych siedmiu lat uczęszczania do szkoły Ciamcia i jego przyjaciele nie tracili zbyt dużo czasu na naukę i beztrosko nic nie robili. Wszyscy byli bardzo zaskoczeni, kiedy udało im się zdać egzamin promujący do ósmej klasy. Dopisało im po prostu szczęście, z matematyki pomyślnie ściągnęli od siebie zadania, a z języka polskiego znakomicie trafili na bardzo dobry temat.
Zostali zdemaskowani dopiero w ósmej klasie. Wraz z początkiem roku szkolnego 1960/61, po paru nieprzyjemnych sytuacjach cała klasa zaczęła się naprawdę uczyć, wszyscy z wyjątkiem słynnej paczki wyczynowców - Ciamci, Zastępa, Słabego i Pędzla. Chłopcy zdecydowali, że zdobędą sposób, dzięki któremu bez nauki ma się dobre oceny. Ze swoim problemem poszli do Juliusza Lepkiego, nazywanego przez wszystkich Szekspirem. Szekspir był starszy od nich, chodził do klasy dziesiątej, gdzie taki sposób był już znany. Kiedy chłopcy poprosili Lepkiego o ujawnienie tajemnicy chłopak tylko się roześmiał się i w ogóle nie zamierzał rozmawiać z nimi na ten temat. Zdesperowani przyjaciele zdecydowali, że muszą go porwać i torturami wymusić wyjawienie metody zwanej SPONĄ. Jednakże ich plan się nie powiódł, zamieszanie spowodowane przez mrówki, pomogło Szekspirowi uwolnić się. W ramach zemsty i kary chłopcy zostali zaangażowani do sztuki „Przebudzenie Afryki”, którą przygotowywał Szekspir
Będąc w bardzo tragicznej sytuacji jedynym wyjściem, jakie zostało było tylko zakupienie SPONY. Pędzel zasugerował, że może sprzedać swój motor. To był bardzo dobry pomysł, ale nikt nie zamierzał go kupić. Zdołali w końcu sprzedać jedynie dwie dętki, z których miały powstać gumki do proc. Po podliczeniu wszystkich oszczędności oraz pieniędzy zdobytych na sprzedaży dętek uzbierali kwotę 47 zł 10 gr. Jako pośrednika do negocjacji wybrali Wątusza, bo Szekspir miał u niego dług wdzięczności. Za posiadaną sumę Szekspir zgodził się zaoferować im tylko sposób na profesora od historii - pana Tymoteusza Misiaka potocznie nazywanego Alcybiadesem. Pomyśleli, że lepsze to niż nic i zgodzili się. Sposób był bardzo prosty, uczniowie musieli jedynie zmieniać temat zajęć na inny, całkowicie nie powiązany z treścią lekcji, a znany jedynie uczniom. Tę metodę uczniowie ochrzcili nazwą „Wąż Morski” od opowieści o Sinbadzie Żeglarzu. Kiedy poznali zasady SPONY chcieli jak najszybciej wdrożyć je w czyn. Jeszcze w tym samym dniu zdobywali doświadczenie w trakcie innych lekcji, na przykład u profesor Lilakowskiej.
Nazajutrz byli już bardzo dobrze przygotowani i przystąpili do akcji. Całą czwórką czekali na pojawienie się Alcybiadesa, by zacząć wstępne działania. Gdy profesor tylko zjawił się przed szkołą, natychmiast wyrwali mu gazetę i teczkę i doprowadzili do pokoju nauczycielskiego. Dopiero pan Żwaczek kazał „wypuścić” profesora. To była pierwsza, ale nie ostatnia wpadka tamtego dnia. W ostatnim momencie powiadomiono ich o tym, że tego dnia odbywa się premiera przedstawienia „Przebudzenie Afryki” i będzie na niej profesor Misiak. W Domu Młodzieży tuż przed występem nastoletni aktorzy zostali zamknięci w szatni przez starszych kolegów. Byli zmuszenie wydostać się przez otwarte lufciki, mieli znowu pecha, bo natknęli się na Alcybiadesa i wychowawcę z Domu Młodzieży. Po dobrym występie, w czasie którego udało im się zrehabilitować jak najprędzej powrócili do szkoły.
Następnego dnia znów spróbowali SPONY, tym razem wszystko przebiegło bezbłędnie. Z biegiem czasu coraz więcej uczniów zaczęło wykorzystywać metodę „Węza Morskiego”. To były wielkie czasy klasy ósmej A. Zaczął się słynny w historii szkoły czas Wielkiego Asocjalistycnego Bluffu. Wykorzystywanie SPONY na lekcjach z Alcybiadesem trwało od tamtego czasu nieprzerwanie. Pozostali nauczyciele z trudem wierzyli w tak wielką przemianę klasy.
Ten czas świetności trwał przez całą zimę i zakończył się nieoczekiwanie w pewien kwietniowy piątek. Na zakończenie lekcji historii, Alcybiades powiedział, że nazajutrz lekcja się nie odbędzie. Zamiast tego klasa będzie miała zaszczyt pokazać miasto uczestnikom kółka historycznego z Ełku, którzy przyjeżdżają do stolicy na wycieczkę Kilka dni wcześniej Ciamci przyśnił się bardzo dziwny sen - śniła mu się porażka w czasie wycieczki oraz śmierć Alcybiadesa. Jednakże był to tylko zły sen. Po swoim „proroczym” śnie Ciamcia chciał wyznać całą prawdę, ale profesor nie dopuścił go do głosu. Pomimo dużych obaw z ostatecznej rozgrywki udało się chłopcom wyjść z twarzą. Chociaż mieli spore braki jeśli chodzi o historię Warszawy, to zdołali oprowadzić kolegów z Ełku jak zawodowi przewodnicy. W czasie tej wyprawy dyrektor wreszcie dal wiarę umiejętnościom uczniów i przestał powątpiewać w ich wiedzę. Osobiście im pogratulował, a Ciamcia i jego przyjaciele bardzo długo jeszcze nie mogli uwierzyć w to, co się stało.