Fragment 1 ( R. II )
„Aleją nazywali mieszkańcy tych stron czterechset- czy pięciusetjardowy odcinek drogi , nad którym sklepiały się dwa rzędy wielkich , rozrośniętych , w tej chwili białym kwieciem osypanych jabłoni , przed wielu laty zasadzonych tu przez jakiegoś starego dziwaka rolnika. Jechali pod długim sklepieniem śnieżnobiałego pachnącego kwiecia . Panował pod nim łagodny , różowy półcień , daleko zaś w głębi lśniło zabarwione purpurą wieczorne niebo niby wielka rozeta okna zamykająca nawę katedry.”
Fragment 2 ( R. II )
„Niżej ujrzeli staw , wyglądający prawie jak rzeczka taki był długi i kręty. Pośrodku przecinał go mostek .Poniżej , aż do miejsca , gdzie bursztynowe wydmy piaszczyste odcinały staw od szafirowej zatoki morskiej , woda mieniła się tęczą barw szafranu , szkarłatu , jaśniejszej i ciemniejszej zieleni oraz wieloma odcieniami , na które jeszcze nigdy nie znaleziono właściwej nazwy. Powyżej mostu wślizgiwał się staw między kępy jodeł i klonów , prześwitując ciemną wodą wśród cieni poruszających się gałęzi . Tu i ówdzie ze stromego wybrzeża wychylała się dzika śliwa niby biało ubrane dziewczę , wspinające się na palce , by ujrzeć w wodzie swe własne odbicie . Z bagien w pobliżu stawu rozlegał się dziwny , jasny i melancholijny chór żabich głosów.”
…………………………………………………………………………………………………
Fragment 1 ( R. II )
„Aleją nazywali mieszkańcy tych stron czterechset- czy pięciusetjardowy odcinek drogi , nad którym sklepiały się dwa rzędy wielkich , rozrośniętych , w tej chwili białym kwieciem osypanych jabłoni , przed wielu laty zasadzonych tu przez jakiegoś starego dziwaka rolnika. Jechali pod długim sklepieniem śnieżnobiałego pachnącego kwiecia . Panował pod nim łagodny , różowy półcień , daleko zaś w głębi lśniło zabarwione purpurą wieczorne niebo niby wielka rozeta okna zamykająca nawę katedry.”
Fragment 2 ( R. II )
„Niżej ujrzeli staw , wyglądający prawie jak rzeczka taki był długi i kręty. Pośrodku przecinał go mostek .Poniżej , aż do miejsca , gdzie bursztynowe wydmy piaszczyste odcinały staw od szafirowej zatoki morskiej , woda mieniła się tęczą barw szafranu , szkarłatu , jaśniejszej i ciemniejszej zieleni oraz wieloma odcieniami , na które jeszcze nigdy nie znaleziono właściwej nazwy. Powyżej mostu wślizgiwał się staw między kępy jodeł i klonów , prześwitując ciemną wodą wśród cieni poruszających się gałęzi . Tu i ówdzie ze stromego wybrzeża wychylała się dzika śliwa niby biało ubrane dziewczę , wspinające się na palce , by ujrzeć w wodzie swe własne odbicie . Z bagien w pobliżu stawu rozlegał się dziwny , jasny i melancholijny chór żabich głosów.”