|
1.Nic Ci dać nie mogę, |
Coś o dzieciach
Ludwik Jerzy Kern
Każde dziecko z pewnością to wie
I wy także z pewnością to wiecie,
Że się dzielą na dobre i złe
Wszystkie dzieci żyjące na świecie.
Chciałbym teraz dowiedzieć się,
czy Was nachodzą też myśli dziecinne,
Że te dobre dzieci - to my,
A niedobre - to wszystkie inne.
Jaś i zabawki
Czesław Janczarski
Jaś ma pociąg elektryczny, co po szynach wkoło mknie.
Chciał się z Jasiem bawić Lutek, ale Jaś zawołał: Nie!
To jest moja zabawka i dla siebie ją mam!
Odszedł Lutek od Jasia - teraz Jaś został sam.
Jaś ma konia na biegunach, co kołysze się buj-buj".
Chciał na konia wskoczyć Włodek, a Jaś mówi: Koń jest mój!
To jest moja zabawka i dla siebie ja mam!
Odszedł Włodek od Jasia, teraz Jaś został sam.
Jaś ma piłkę kolorową, która skacze, jeszcze jak!
Chciał się z Jasiem bawić Adam,
lecz Jasiowi to nie w smak.
To jest moja zabawka i dla siebie ją mam!
Odszedł Adam od Jasia i znów Jaś został sam.
Pociąg stanął, konik usnął, w ciemnym kącie piłka śpi,
Jaś nasz stoi wśród zabawek i ociera słone łzy...
- Gdzie są moi koledzy? Przecież tylu ich mam!
Wszyscy bawią się razem a ja jestem tu sam..."
W piaskownicy
Czesław Janczarski
W piaskownicy ruch od rana,
słońce z góry patrzy na nas.
I uśmiecha się pogodnie,
gdy się wszyscy bawią zgodnie.
Lecz , gdy sypiesz piaskiem w oczy,
gdy pociągniesz za warkoczyk.
Słońce traci uśmiech zaraz.
I nadpływa chmura szara.
W piaskownicy miejsca wiele
i najmilsi przyjaciele.
Stąd daleko do ulicy,
dobrze nam tu w piaskownicy.
Ale gdy wybuchnie sprzeczka,
wtedy psuje się zabawa,
więc miś radzi - Bądźmy zgodni
i to najważniejsza sprawa.
Na ulicy
Witold Michalski
Dwie małe dziewczynki spieszyły do kina.
Spytały przechodnia:
" Która jest godzina? "
Ten wyjął zegarek,następnie go schował i rzekł:
" Za pięć czwarta ".
Odeszły bez słowa.
" Dziękuję! " - zawołał przechodzień co siły.
" Za co on dziękuje? " - obie się zdziwiły.
" Nowa zabawka "
Lech Pijanowski
Wśród zabawek koło ściany
stoi traktor nakręcany.
Tomek złapał go za koła.
-To mój traktor!- głośno woła.
Wojtek szarpie i wyrywa,
wreszcie tak jak zwykle bywa,
traktor z z trzaskiem, chociaż nowy,
nagle pękł na dwie połowy.
Tomek upadł na podłogę,
Wojtek zbił o ścianę nogę,
a z traktora kawałeczki.
Tak się kończą wszystkie sprzeczki.
Babcia
Janczarski Czesław
Jedzie Jacek tramwajem,
rozsiadł się wygodnie
i patrzy, jak po mieście
spacerują przechodnie.
Przy Jacku stoi babcia.
- Siedź sobie, wnuczku drogi!
Stara babcia postoi,
choć ty młode masz nogi...
Wysiadł Jacek, a babcia
ciężkie paczki zbiera.
Czy ktoś by z was pochwalił
tego kawalera?
Kwoka
Jan Brzechwa
Proszę pana, pewna kwoka
Traktowała świat z wysoka
I mówiła z przekonaniem:
" Grunt to dobre wychowanie! "
Zaprosiła raz więc gości,
By nauczyć ich grzeczności.
Pierwszy osioł wszedł, lecz przy tym
W progu garnek stłukł kopytem.
Kwoka wielki krzyk podniosła:
" Widział kto takiego osła?! "
Przyszła krowa. Tuż za progiem
Zbiła szybę lewym rogiem.
Kwoka gniewna i surowa
Zawołała: " A to krowa! "
Przyszła świnia prosto z błota.
Kwoka złości się i miota:
" Co też pani tu wyczynia?
Tak nabłocić! A to świnia! "
Przyszedł baran. Chciał na grzędzie
Siąść cichutko w drugim rzędzie,
Grzęda pękła. Kwoka wściekła
Coś o łbie baranim rzekła
I dodała: " Próżne słowa,
Takich nikt już nie wychowa,
Trudno... Wszyscy się wynoście! "
No i poszli sobie goście.
Czy ta kwoka, proszę pana,
Była dobrze wychowana?
Kto z kim przestaje
Jan Brzechwa
Kto z kim przestaje, takim się staje
Na pewno znacie te obyczaje?
Bocian po deszczu człapał piechotą,
Bo lubi nogi zanurzać w błoto.
Świnia podobne miewa słabostki
I chętnie w błoto włazi po kostki.
Bocian odwiedzał świnię z ochotą.
Plaskał i mlaskał: - Błoto jak złoto!
Ona do niego szła przy sobocie,
Żeby jej pomógł nurzać się w błocie.
Kwiczał: - Dzięki, dzięki stokrotne,
Bardzo mi służą kąpiele błotne!
Tak spotkali się wciąż na zmianę
Bocian ze świnią, świnia z bocianem.
Lecz minął okres pierwszych uniesień,
Powiało chłodem, nastała jesień
I bocian starym swoim zwyczajem
Właśnie zamierzał rozstać się z krajem.
Wtem wpadła świnia zirytowana.
To w błocie byłam dobra dla pana?
W błocie, w kałuży i nawet w bagnie,
A teraz pan mnie porzucić pragnie?
Niech pan pomyśli, co pan wyczynia?
Odrzecze bocian: - Wiem, jestem świnia!
"Kto z kim przestaje, takim się staje."
Rzekł. I odleciał w dalekie kraje.
Brudas
Jan Brzechwa
Józio oświadczył: "Woda mi zbrzydła,
Dość już mam szczotki,
wstręt mam do mydła!"
I odtąd przybrał wygląd straszydła.
Płakała matka i ojciec gryzł się:
"Ten Józio wszystkie soki z nas wyssie,
Od dwóch tygodni już się nie myje,
Czarne ma ręce, nogi i szyję,
Twarz ma od ucha brudną do ucha,
Czy kto takiego widział smolucha?
Poradźcie, ludzie, pomóżcie, ludzie,
Przecież nie można żyć w takim brudzie!"
Józio na prośby wszelkie był głuchy,
Lepił się z brudu jak lep na muchy,
Czego się dotknął, tam była plama,
Wołał: "Niech mama myje się sama,
Tato niech kąpie się nieustannie,
Stryjek i wujek niech siedzą w wannie,
Niech się szorują, a ja tymczasem
Będę brudasem! Chcę być brudasem!
" Przezwał go stryjek: "Józio-niemyjek",
Wujek doń mówił: "niemyty ryjek",
Błagała ciotka: "Józiu mój złoty, Myj się!"
Lecz Józio nie miał ochoty.
Wyniósł się w końcu z domu na Czystem
I zawiadomił rodziców listem,
Że myć się nie ma zamiaru,
trudno! I poszedł mieszać - dokąd?
na Bródno.
Leń
Jan Brzechwa
Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień.
"O, wypraszam to sobie!
Jak to? Ja nic nie robię?
A kto siedzi na tapczanie?
A kto zjadł pierwsze śniadanie?
A kto dzisiaj pluł i łapał?
A kto się w głowę podrapał?
A kto dziś zgubił kalosze?
O - o! Proszę!" Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień.
"Przepraszam! A tranu nie piłem?
A uszu dzisiaj nie myłem?
A nie urwałem guzika?
A nie pokazałem języka?
A nie chodziłem się strzyc?
To wszystko nazywa się nic?
" Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień.
Nie poszedł do szkoły, bo mu się nie chciało,
Nie odrobił lekcji, bo czasu miał za mało,
Nie zasznurował trzewików, bo nie miał ochoty,
Nie powiedział "dzień dobry", bo z tym za dużo roboty,
Nie napoił Azorka, bo za daleko jest woda,
Nie nakarmił kanarka, bo czasu mu było szkoda.
Miał zjeść kolację - tylko ustami mlasnął,
Miał położyć się - nie zdążył - zasnął.
Śniło mu się, że nad czymś ogromnie się trudził.
Tak zmęczył się tym snem, że się obudził.
Samochwała
Jan Brzechwa
Samochwała w kącie stała
I wciąż tak opowiadała:
"Zdolna jestem niesłychanie,
Najpiękniejsze mam ubranie,
Moja buzia tryska zdrowiem,
Jak coś powiem, to już powiem,
Jak odpowiem, to roztropnie,
W szkole mam najlepsze stopnie,
Śpiewam lepiej niż w operze,
Świetnie jeżdżę na rowerze,
Znakomicie muchy łapię,
Wiem, gdzie Wisła jest na mapie,
Jestem mądra, jestem zgrabna,
Wiotka, słodka i powabna,
A w dodatku, daję słowo,
Mam rodzinę wyjątkową:
Tato mój do pieca sięga,
Moja mama - taka tęga
Moja siostra - taka mała,
A ja jestem - samochwała!"
Jajko
Jan Brzechwa
Było sobie raz jajko
mądrzejsze od kury.
Kura wyłazi ze skóry,
Prosi, błaga, namawia:
"Bądź głupsze!"
Lecz co można poradzić,
kiedy ktoś się uprze?
Kura martwi się bardzo
i nad jajkiem gdacze,
A ono powiada, że jest kacze.
Kura prosi serdecznie i szczerze:
"Nie trzęś się, bo będziesz nieświeże.
" A ono właśnie się trzęsie
I mówi, że jest gęsie.
Kura do niego zwraca się z nauką,
Że jajka łatwo się tłuką,
A ono powiada, że to bajka,
Bo w wapnie trzyma się jajka.
Kura czule namawia:
"Chodź, to cię wysiedzę."
A ono ucieka za miedzę,
Kładzie się na grządkę pustą
I oświadcza, że będzie kapustą.
Kura powiada:
"Nie chodź na ulicę,
Bo zrobią z ciebie jajecznicę.
" A jajko na to najbezczelniej: "
Na ulicy nie ma patelni."
Kura mówi: "Ostrożnie! To gorąca woda!"
A jajko na to: "Zimna woda! Szkoda!"
Wskoczyło do ukropu z miną bardzo hardą
I ugotowało się na twardo
Grzebień i szczotka
Jan Brzechwa
Jurek bardzo był niedbały,
Aż się ciotki zamartwiały,
Aż ze złości ciotki chudły:
"Masz nie włosy, tylko kudły,
Potargane, rozczochrane,
To są rzeczy niesłychane!
Raz się uczesz, raz przynajmniej,
Dużo czasu to nie zajmie,
Masz tu szczotkę, masz tu grzebień,
Musisz zacząć dbać o siebie.
" Grzebień zęby szczerzy,
A szczotka się jeży: "
Czesz się, Jerzy, jak należy,
Czesz się, Jerzy, jak należy!"
Poszedł Jurek raz przy święcie
Do kolegów na przyjęcie,
Oczywiście - nieczesany,
Potargany, rozczochrany,
Dzwoni - chciałby wejść do środka
Patrzy: grzebień, patrzy: szczotka!
Grzebień zęby szczerzy,
A szczotka się jeży:
"Czesz się, Jerzy, jak należy,
Czesz się, Jerzy, jak należy!"
Michałek
Jan Brzechwa
Był leń, co zwał się Michałek.
Nie robił nic w poniedziałek,
Spać poszedł, a wstał we wtorek
Dopiero na podwieczorek.
Zaczekał, aż przyszła środa,
Lecz czasu było mu szkoda.
Do książki zabrał się w czwartek,
Lecz nawet nie rozciął kartek.
Pomyślał: "Jutro jest piątek,
Więc w piątek zrobię początek.
" A w piątek rzekł: - "Na sobotę
Odłożę raczej robotę." Przyszła sobota.
"W niedzielę Odpocznę wpierw mało-wiele,
A za to już w poniedziałek
Odrobię cały kawałek.
" We wtorek rzekł:
"Źle się czuję..."
A w środę dostał dwie dwóje.
Do domu wrócił Michałek,
Przygładził smętnie przedziałek,
I w ojca wlepiwszy ślepia,
Rzekł: - "Nauczyciel się czepia."
Skarżypyta
Jan Brzechwa
"Piotruś nie był dzisiaj w szkole,
Antek zrobił dziurę w stole,
Wanda obrus poplamiła,
Zosia szyi nie umyła,
Jurek zgubił klucz, a Wacek
Zjadł ze stołu cały placek."
"Któż się ciebie o to pyta?"
"Nikt. Ja jestem skarżypyta."
Co to za stwór?
Barbara Konopińska
Inscenizacja napisana na II Konkurs Literacki im. Cz. Janczarskiego Pochodzi z archiwalnego numeru „Misia”
Krowa: -Powiedzcie , drodzy, co to za stwór?
Żółw: -Nie ma skorupy?
Pies:- Sierści!
Bocian: - I piór!
Żółw: Gdzie „ to” ma nogi ?
Bocian:- Pełza jak płaz!
Pies: - Ma tylko ogon!
Żółw: A gdzie ma twarz?
Pies: - Nie umie szczekać!
Krowa: - Chce tylko gryźć!
Bocian:- Spójrzcie, jak zajada za liściem liść!
Krowa:- Je coraz więcej, jak tłusty wół!
Pies - Za chwilę pęknie chyba na pół!
Żółw:- Jak ja nie lubię takich gąsienic!
Razem:- Hej, brzydki stworze, spróbuj się zmienić!
Pies:- Cóż to się dzieje?
Krowa:- Już nie je nic!
Bocian:- Nie chce też pełzać.
Pies:- I nie chce pić.
Krowa:- Wcale nie chrapie!
Bocian:- Pewnie ma dość!
Żółw:- O , ma skorupę!
Pies:- Twardą jak kość.
Razem:- Patrzcie, jak dla nas się zmienić stara.
Krowa:- A to poczwara!
Bocian:- A cóż to znowu?
Pies:- Kto by to zgadł?
Żółw:- Co za kolory!
Pies:- To motyl!
Bocian:- Leci do kwietnych łąk.
Krowa:- Nie chce być z nami?
Żółw:- Pewnie się zląkł.
Razem: Piękny motylu, powiedz, dlaczego nie pragniesz zostać naszym kolegą?
Na zakończenie roku
|
1. Na zakończenie roku
|