Pokój
wszystko kręci się w okół fantazji...
Weszliœmy do jednego z wielu pięciogwiazdkowych hoteli w tym mieœcie. Ja tuz za Lissą, Dymitr kilka kroków z tyłu lustrując okolicę albo gapiąc się na mój tyłek, chociaż jedno nie wykluczało znowu tak bardzo drugiego.
Hotel był ogromny, wszędzie przewijała się obsługa. Nigdzie nie było widać zagrożenia, przynajmniej tymczasowo. Poszliœmy w kierunku recepcji, żeby odebrać klucze do wczeœniej zarezerwowanych pokoi. A tak, panna Dragomir i państwo Bielikov. Pokoje 14 i 15 odpowiedział recepcjonista na coœ co powiedział Dymitr. Mało brakowało a zaczęłabym się œmiać, całkiem zapomniał, że na potrzeby tej wizyty aż do wieczora byliœmy incognito i mieliœmy udawać małżeństwo. W sumie ten pomysł nie był znowu taki zły. Wspólny pokój dawał nam wiele różnych możliwoœci... ChodŸcie, kolejna krótka komenda. Boże jaki on apodyktyczny , zawsze wszystko wie lepiej. Tym razem to on szedł przodem a ja chroniłam tyły. Właœciwie to nie miałam nic przeciwko bo Dymitr miał naprawdę kształtne tyły.
Nasz pokój był większy niż jakikolwiek pokój, który widziałam wczeœniej. Nie żebym miała zbyt dużo okazji na zwiedzanie hoteli. A potem ogarnęła mnie czadowoœć ! Jak człowiek obejrzy sobie dwadzieœcia razy Kevina samego w domu to zaczyna zazdroœcić dzieciakowi możliwoœci skakania po takim łóżku. To była moja podœwiadoma fantazja. I to właœnie zrobiłam. Może i moja fantazja była szalona ale nawet stadko rozwœcieczonych strzyg nie mogło mnie powstrzymać przed jej spełnieniem. Bez zdejmowania butów rzuciłam się na łózko i zaczęłam skakać. Rose... To tylko test sprężystoœci, powiedziałam niezdolna opanować œmiech. W końcu co innego mogłabym robić na tak wielkim łóżku? Dymitr postawił walizki i podszedł do okna, dopiero wtedy uœwiadomiłam sobie jak dwuznacznie zabrzmiało moje pytanie. Niby nie miałam nic przeciwko ale pan służbista najwyraŸniej miał i to sporo. Teraz to już musztarda po obiedzie, nie będę tego cofać bo zabrzmi, jakbym się tłumaczyła.
Na wieczór było zaplanowane spotkanie. Lissa i grupa wyżej postawionych moroi miała się spotkać z Tatianą i chociaż nikt nie znał powodu tego spotkania dało się wyczuć podekscytowanie wampirów. Nie wiem o czym rozmawiali moroje, ale całoœć wydawał się bez zarzutu, przynajmniej początkowo. Godzinę po rozpoczęciu przyjęcia moroje usiedli do stołu, z moich obserwacji wynikało, ze królowa zdążyła już zamienić kilka słów z każdym z obecnych. Strażnicy stali przy œcianach tak by mieć widok na całą salę. Mogłam odrąbywać strzygom głowy, mogłam bić się i biegać na treningach, ale stanie bez ruchu w całkowitej ciszy było praktycznie ponad moje siły. Kontem oka dostrzegłam poruszenie przy drzwiach. Do sali wpadły strzygi. Na moje oko było ich nie więcej niż pięć ale nie byłam pewna bo ruszały się w zawrotnym tempie. Wszystko działo się w ułamkach sekund. Zauważyłam błysk noża. Nóż?! Nie możliwe, strażnicy nosili tylko kołki, a strzygi też raczej nie nosiły broni ze sobą. Ale nie miałam czasu na rozmyœlanie. Rose, zabierz stąd Lissę! Krzyknął Dymitr i pobiegł w stronę rozpoczętej walki. W tym wypadku nie miałam zamiaru mu się sprzeciwiać. W końcu to Lissa byłą najważniejsza. Odnalazłam ją i pociągnęłam za sobą. Lissa trzymaj się jak najbliżej mnie, a jeœli zjawią się strzygi uciekaj ile sił w nogach, powiedziałam możliwie jak najłagodniejszym tonem. Jej odpowiedzią były przepełnione strachem oczy wpatrujące się we mnie jak w ostatnia deskę ratunku. Po drodze nie natknęłyœmy się na nikogo. Sprawdziłam pokój Lissy i gdy byłam pewna, że nic nie czi się pod łóżkiem i żadne potwory z długimi ostrymi kłami nie chowają się w szafie zostawiłam ją i pognałam na dół. Drzwi były pokryte srebrem, więc marne szanse żeby strzygi tamtędy weszły, przez chwilę zastanawiam się nad oknami ale to w końcu trzecie piętro a z lataniem o u nich też chyba nie najlepiej. Kiedy zbiegłam na dół było już po robocie, kilku strażników wynosiło zwłoki. Po naszej stronie nikt specjalnie nie ucierpiał. Kilka zadrapań i stłuczeń. To co się wydarzyło było niewybaczalnym błędem i rażącym zaniedbanie ze strony ochrony hotelu zagrzmiał głos Tatiany gdy ponownie weszła do sali, widać i ją ukryto na czas ataku. Ale dzięki naszym strażnikom nikomu nic się nie stało. Moi drodzy jestem zmuszona przełożyć nasze spotkanie na jutrzejszy wieczór powiedział do grupki moroi zebranej dokoła. Wszyscy możecie wracać do swoich pokoi, powiedział niecierpliwie machając ręką, co miało nam dać do zrozumienia, że albo ruszymy swoje strażnicze zadki albo wielka królowa się wkurzy. A myœlałem, ze będzie nudno, mruknął jakiœ strażnik przechodzący koło mnie. ChodŸ Rose, szepnął mi do ucha Dymitr. Niestety mój wieczór nie zapowiadał się tak różowo, najpierw musiałam uspokoić Lissę, wciąż odbierałam jej przerażenie przez łączącą nas więŸ. Naprawdę wolałbym pójœć do pokoju chociażby tylko po to by poœlinić się na widok gołej klaty Dymitr, gdy będzie się przebierać. Ale nie, nie ma tak dobrze, za to czekała na mnie roztrzęsiona Lissa. Kiedy doszliœmy do pokoi, miałam ochotę pójœć i ukatrupić Lissę. W ciągu dwu minutowej podróży do pokoju moja galopująca wyobraŸnia podsunęła mi z trzydzieœci różnych wizji dzisiejszej nocy, z czego co najmniej dwadzieœcia pięć zaczynało się od darcia ubrań a pozostałe pięć od powolnego ich zdejmowania. Niestety zamiast rzucić się na Dymitra powiedział tylko Muszę najpierw uspokoić Lissę, nim ktoœ zwariuje, nie dodałam tylko że prędzej ja niż ona, bo nie chciałam ryzykować reprymendy. Będę czekać w pokoju i już go nie było. Struœ pędziwiatr cholera mruknęłam, a potem już głoœniej , Lisso to ja Rose!Usłyszałam dŸwięk przekręcanego zamka i w drzwiach stanęła Lissa. Mogłaœ chociaż zapytać Skąd mam wiedzieć, ze to ty, byłoby bardziej melodramatycznie, nie mogłam odmówić sobie odrobiny złoœliwoœci. Lissa byłą dla mnie jak siostra ale w tej chwili jej paniczny strach psuł mi fantazje erotyczne z najprzystojniejszym ze strażników w roli głównej. Lissa, wszystko jest w porządku, nikt z naszych nie jest poważnie uszkodzony, a strzygi już wynieœli w plastikowych workach, powiedziałam, możesz już zacząć oddychać dodałam gdy spostrzegłam, ze wstrzymuje oddech. Rose, zostaniesz ze mną dopóki nie zasnę? No cóż, to pytanie wydało mi się tylko odrobinę dziwne jak na siedemnastolatkę, ale co miałam robić? Pokiwałam głową i czekałam, aż ułoży się na łóżku. Usiadła obok niej. Ale bajki ci opowiadać nie będę, zaznaczyłam, a ona obdarzyła mnie już pewniejszym uœmiechem. Jej oddech się wyrównał gdy zasnęła, a w mojej głowie znikąd pojawiły się dziwne myœli. Jakby to było całować Lissę, jej pełne różowe usta? Gładzić jej lniane włosy, dotykać kształtnych, jędrnych piersi i.. Oh, stanowczo brakowało mi seksu i zaczynałam wariować. Zerwałam się z łózka na równe nogi i wyszłam z pokoju. Lissa spała i była bezpieczna, a ja w planach miałam wcielanie moich fantazji w życie, niezależnie czy byliœmy wciąż na służbie czy nie. Zbliżał się œwit, kiedy wreszcie weszłam do pokoju Dymitr siedział na łóżku z twarzą ukrytą w dłoniach. Któreœ z nas powinno trzymać warte pod jej drzwiami. Ty się połóż, a potem się zamienimy, dobiegł nie jego stłumiony głos. Gdzieœ miałam wartę. Srebrne drzwi w zupełnoœci jej wystarczą, zresztą na korytarzu są kamery gdyby co, powiedziałam klękając między jego nogami. Popatrzył na mnie zdziwiony. Roza..Oh, zamknij się, choć raz pozwól sobie na odrobinę zabawy. Jesteœ sztywny jakbyœ połknął grabie, co najmniej dwie sztuki. Jego brew powędrowała do góry. Nie ważne burknęłam, nie chciało mi się mu tego tłumaczyć. W końcu zajęłam się guzikami jego poplamionej krwią koszuli. Kiedy zsunęłam mu ją z ramion zobaczyłam płytkie nacięcie na jego lewej piersi. Powinieneœ to oczyœcić. Rose daj spokój, nie byłam pewna czemu mam dać spokój tym razem, więc go zignorowałam. W takim razie, ja się tym zajmę. Powiedziałam i przysunęłam się bliżej, ocierając się o niego jak napalona kotka w marcu. Przyłożyłam do rany usta i przeciągnęłam po niej językiem. Poczułam metaliczny smak krwi, a Dymitr zadrżał a potem położył dłoń na moich plecach, coœ jak nieme przyzwolenie. Mój język zataczał koła oczyszczając rankę z krwi, a potem zsunął się niżej pozostawiając po sobie mokry œlad. Pieœciłam jego sutek, tak jak to on miał w zwyczaju robić z moimi, jedną rękę trzymałam na jego udzie, drugą wplotłam u we włosy. Moje usta pozostawiały œlad w dół jego brzucha. Miałam w planach rozpięcie mu rozporka zębami ale nie byłam pewna jak się za to zabrać. Nie chciałam się zbłaŸnić, więc póki na kimœ nie poczciwcze musiały wystarczyć ręce. Nie miałam większych problemów ze zdjęciem mu spodni, zwłaszcza że sam uniósł biodra by było mi łatwiej. Cóż fakt, ze nie miał na sobie bielizny był bardzo interesujący. Pod czaszką zagnieŸdziła mi się myœl, że może jednak pan ”Rose jesteœmy na służbie” miał własne fantazje na ten wieczór. Jego pełny wzwód œwiadczył, ze moje zabiegi całkiem mu się podobają. A w momencie gdy wsunęłam sobie go od ust z jego gardła wyrwał się dziki jęk rozkoszy. Roza... wydyszał, co ty ze mną robisz! Nic powiedziałam ze œmiechem odsuwając się od niego.
Stanęłam na przeciwko niego i zaczęłam wolno rozpinać guziki mojej przepisowej czarnej koszuli. Jego oczy płonęły pożądaniem. Gdy skończyłam z górą, w podobny sposób pozbyłam się spodni. Odwróciłam się do niego tyłem i zakołysałam prowokująco biodrami. Moje dłonie powędrowały do zapięcia czerwonego koronkowego stanika, który dziœ wieczór miałam na sobie. Zrzuciłam go na podłogę i zrobiłam obrót tuż przed nosem Dymitra zasłaniając piersi rękoma. Nim zdążyłam zrobić coœ jeszcze leżałam już na łóżku dociskana jego ciałem. Czułam jego gorące pożądanie a między nogami wybuchł mi pożar. Zsunął ze mnie majtki a jego dłoń powędrowała między moje uda, czułam jego gorący oddech na szyi, jego palce musnęły moje wargi, drażniąc je i podsycając moje dzikie pragnienie. Zaczął poruszać palcami płynnie wsuwając je coraz głębiej. Byłam mokra i œliska a i tak zaskoczyło mnie gdy wsunął we mnie swojego nabrzmiałego penisa. Ręką, którą wczeœniej pieœcił moją kobiecoœć złapał za prawą pierœ a drugą wplótł w moje włosy przyciągając moje usta do swoich. Każde pchnięcie sprawiało, ze moje ciało zaczynało coraz mocniej pulsować. Z naszych gardeł dobywały się nieartykułowalne dŸwięki czystej rozkoszy. Doszłam w chwilę po tym jak Dymitr wypełnił mnie swoim nasieniem. Leżeliœmy w swoich ramionach dłuższa chwilę po czym zsunęłam się w dół i objęłam jego członek ustami. Wsunęłam go w siebie do końca, co prawda trochę utrudniał mi oddychanie, ale w końcu miałam sprawić mojemu przystojniakowi trochę radoœci. Poruszałam głowa w tył i w przód, drażniąc go językiem. Jeszcze nie widziałam u Dymitra takiego wyrazu twarzy. Jakby miał się rozpaœć na miliony kawałeczków. Roza., krzyknął i wystrzelił wprost w moje usta. Kanibalizm czy morderstwo? Ze względu na to, ze kochałam nawet najmniejszego plemnika, który pochodził od Dymitra przełknęłam całą zawartoœć ust.
Kiedy się rano obudziłam, pierwszym co zobaczyłam była para wœciekle czekoladowych oczu wpatrująca się we mnie z lekkim rozbawieniem. Roza, jego głos przywrócił mnie do rzeczywistoœci, gdy następnym razem postanowisz spełniać moje fantazje uprzedŸ wczeœniej, wezmę sobie wolne. Aż tyle ich masz? zapytałam rozbawiona. Wystarczająco dużo, żebyœ przez miesiąc nie wychodziła z pokoju!