Dzieciństwo Tristana
W zamian za gorliwą i skuteczną pomoc w walce z wrogiem, Marek oddał Riwalenowi rękę swej siostry, Blancheflor. Władca ziemi lońskiej poślubił ją "w klasztorze tyntagielskim", a następnie powrócił do swego kraju i oddał spodziewającą się dziecka żonę pod opiekę Rohałta. Sam zaś wyruszył przeciwko diukowi Morganowi, który napadł na jego ziemie. Po pewnym czasie dowiedziano się, że Riwalen zginął. Blancheflor nie okazała boleści wywołanej śmiercią męża, ale cierpienie spowodowało, że siły zaczęły ją opuszczać. Cztery dni później urodziła syna, któremu nadała imię Tristan, i zmarła. Ponieważ, Morgan był o krok od zdobycia zamku w Kanoel, stolicy państwa Riwalena, Rohałt poddał się, zaś Tristana przygarnął do siebie i - aby uchronić go przed śmiercią z rąk najeźdźcy - wychowywał go razem ze swoimi dziećmi jako własnego syna. Kiedy chłopak osiągnął wiek siedmiu lat, oddano go pod opiekę giermka o imieniu Gorwenal, który szybko nauczył Tristana posługiwania się bronią, myślistwa, gry na harfie oraz wpajał mu zasady, jakimi powinien kierować się prawy rycerz. Młodzieniec - ku radości swego przybranego ojca - wyrósł na silnego i pięknego mężczyznę. Pewnego dnia został porwany przez kupców norweskich i wywieziony na statku, jednak wzburzone z tego powodu morze skłoniło porywaczy do umieszczenia więźnia w łodzi. Zaledwie to uczynili, morze uspokoiło się, zaś Tristan mógł bez przeszkód dotrzeć do nieznanego sobie brzegu. Tutaj natknął się na grupę myśliwych, którzy właśnie ćwiartowali zabitego jelenia. Młodzieniec pomógł im w tym, ucząc ich sztuki oprawiania zwierzyny oraz innych sztuk myśliwskich. Zaskoczeni jego umiejętnościami myśliwi zaproponowali mu gościnę na dworze króla Marka. Tristan, podający się za syna kupca, zgodził się. Orszak dotarł do zamku Tyntagiel, gdzie przybysz natychmiast przypadł królowi do serca. Wieczorem, podczas uczty, młodzieniec zabłysnął też swym talentem muzycznym, śpiewając przepięknie jedną ze znanych sobie pieśni. Zachwycony król zaproponował zatem, aby Tristan pozostał w zamku. Młodzieniec przez trzy lata towarzyszył królowi w ucztach i polowaniach. Pewnego dnia przybył do Kornwalii Rohałt i opowiedział Markowi całą historię młodzieńca oraz przyniósł wieść o okrutnych rządach Morgana w Lonii. Tristan zatem - na czele wojsk kornwalijskich - udał się do ojczyzny i zabił Morgana, a następnie zrzekł się swej ziemi na rzecz Rohałta, sam zaś zabrał ze sobą Gorwenala i powrócił na dwór króla Marka.
Morhołt z Irlandii
Tristan zastał po swym powrocie Kornwalię pogrążoną w żałobie, gdyż król Irlandii przygotowywał się do zbrojnej wyprawy przeciw Markowi. Król Konwalii bowiem płacił Irlandczykom od 15 lat haracz: w pierwszym roku 300 funtów miedzi, w drugim - 300 funtów srebra, w trzecim - 300 funtów złota, zaś w czwartym - po 300 piętnastoletnich chłopców i dziewcząt, wybranych na drodze losowania spośród kornwalijskich rodzin. Tego roku Irlandczycy mieli zabrać 600 chłopców i dziewcząt, którzy mieli stać się niewolnikami. Do Tyntagielu przybył z poselstwem Morhołt, który ponaglał króla i baronów do wydania przyrzeczonego haraczu. Istniało z tej sytuacji jeszcze jedno wyjście: olbrzym rzucił panom kornwalijskim wyzwanie, które trzykrotnie powtarzał. Jeśliby któryś z nich wygrał, Irlandczycy mieli powrócić do domu z pustymi rękami. Panowie kornwalijscy jednak obawiali się pojedynku z człowiekiem, który zabił już wielu świetnych rycerzy. Wystąpił zatem Tristan i poprosił kró1a o pozwolenie przyjęcia wyzwania. Król nie chciał zezwolić, ale w końcu uległ. Obaj rycerze spotkali się samotnie na Wyspie świętego Samsona, gdzie walczyli przez kilka godzin. W końcu oczom oczekujących ukazała się łódź Irlandczyka, w której płynął Tristan, co stanowiło dla wszystkich wielkie zaskoczenie. Żołnierze irlandzcy zabrali zamiast haraczu ciało swego mocarza i powrócili do ojczyzny. Tam na powrót Morhołta oczekiwała królowa wraz z Izoldą. Za każdym razem, kiedy powracał on z wyprawy wojennej, leczyły go z ran i troskliwie się nim opiekowały. Widząc ciało Morhołta oraz słysząc relację jego towarzyszy, poprzysięgły one Tristanowi dozgonną nienawiść. Tymczasem Tristan, raniony zatrutym orężem, pozostawał pod opieką króla Marka, Gorwenala i Dynasa, gdyż nikt inny nie mógł wytrzymać odoru, jaki wydzielały jego rany. Nie było w całym kraju lekarza, który mógł go uleczyć. W końcu Tristan ubłagał króla, aby złożono go wraz z ludźmi w łodzi i pozostawiono na łasce fal. Młodzieniec wierzył, że zdając się na przypadek dotrze do 1ądu, gdzie znajdzie się lekarz umiejący uleczyć jego niemoc. Postąpiono zatem według jego życzenia. Po siedmiu dniach i siedmiu nocach Tristan został wyłowiony przez irlandzkich rybaków i - jako harfiarz, który szczęśliwym trafem umknął za statku napadniętego przez piratów - dostał się pod opiekę królowej oraz Izoldy. Nikt go nie rozpoznał, bowiem jego twarz była oszpecona przez działanie jadu, ale po 40 dniach, kiedy już zaczynał odzyskiwać siły, umknął z Irlandii i - po długiej, niebezpiecznej podróży - dotarł na dwór króla Marka.
Szukanie Pięknej o złotych włosach
Czterej baronowie - Andret, Gwenelon, Gondoin i Denoalen - byli wrogo nastawieni do Tristana. Z tego powodu z nienawiścią patrzyli na poczynania króla Marka, który trwał w stanie kawalerskim, co prowadziło do jego bezdzietnej starości i śmierci, a w konsekwencji do odziedziczenia tronu przez Tristana. Zaczęli zatem rozpuszczać pogłoski, że młodzieniec jest czarnoksiężnikiem i że czarami opętał serce i umysł króla. Zaczęli też naciskać na władcę, aby poszukał godnej siebie małżonki. Król namyślał się przez 40 dni, a kiedy w wyznaczonym dniu zastanawiał się jeszcze jak ominąć żądania swych wasali, dwa gołębie wniosły do komnaty długi złoty włos. Marek wziął go i pokazał baronom, przekazując im swą decyzję: nie pojmie za żonę nikogo innego, jak tylko tę, z której głowy ów włos pochodzi. Baronowie byli pewni, że to sprawka Tristana, ale on - świadomy ich niechęci i podejrzeń - podjął się zdobycia ręki pięknej niewiasty, gdyż wiedział, że włos ten mógł pochodzić tylko od Izoldy. Wyruszył zatem wraz z Gorwenalem i setką rycerzy na statku wypełnionym drogocennymi darami. Jako kupcy wylądowali w Weiseforcie - irlandzkim porcie, będącym zarazem stolicą Irlandii. Przez jakiś czas Tristan nie wiedział, jak rozpocząć swą misję, ale niedługo doszła go wieść o smoku, który każdego dnia podchodzi pod bramy miasta i pożera jedną z dziewcząt. Nagrodą za zgładzenie bestii miało być poślubienie królewny Izoldy. Młodzieniec wyruszył smokowi naprzeciw i po ciężkiej walce zabił potwora, a następnie - ostatkiem sił - uciął mu język i odszedł. Wycieńczony i zmorzony smoczymi jadami padł jednak bez przytomności niedaleko od miejsca walki. Wśród wielu starających się o rękę księżniczki znajdował się kasztelan króla Irlandii, Aguynguerran Rudy. Był to tchórzliwy rycerz, który każdego dnia zasadzał się na smoka, ale później uciekał przed nim. Widząc leżącą na drodze bestię uciął jej łeb i udał się do króla, aby odebrać nagrodę. Nikt nie wierzył, że kasztelan dokonał tego wyczynu, ale król nakazał zebrać się wasalom w trzy dni później, aby wielmoża mógł udowodnić swe zwycięstwo. Izolda, zaś razem ze swym sługą Perynisem oraz wierną służką Brangien, udała się na miejsce walki, gdzie znalazła ślady świadczące, że smoka zabił jakiś cudzoziemiec. Szukając dalej odnalazła Tristana, 1eżącego bez ruchu. Zabrała go zatem do pałacu, gdzie zaczęła go pielęgnować. Odnalazła przy nim też smoczy język. Po ocuceniu Tristana powiedziała mu o zamiarach Aguynguerrana i dołożyła wszelkich starań, aby jak najszybciej uleczyć młodego rycerza. Przy okazji jednak - oglądając jego miecz - stwierdziła, że jest on zabójcą Morhołta (z czaszki Morhołta wyjęto niegdyś ułamany fragment miecza, który to kawałek królewna przechowywała i dopasowała do szczerby w ostrzu miecza Tristana). Chciała więc zabić młodzieńca, jednak ten złożył swój los w jej ręce, opowiadając zarazem, że ona sama dwukrotnie uratowała mu życie. Powiedział jej też o tym, że to jej szukał i dla niej zabił smoka. Królewna - widząc swój włos wszyty w płaszcz rycerza - uwierzyła i doprowadziła Tristana oznaczonego dnia przed oblicze królewskie. Młodzieńcowi towarzyszyli jego rycerze w bogatych strojach. Został on rozpoznany, jednak królewna przekonała wcześniej ojca podstępem, aby przyjął nieznajomego jako przyjaciela. Tak się też stało. Tristan zaś wyznał prawdziwy cel swej podróży i to, że przynosi Irlandii pokój.
Napój miłosny
Przed wyruszeniem do Kornwalii, Brangien otrzymała od królowej mały dzban wina zmieszanego z ziołami. Napój ten wypity przez dwoje ludzi miał ich związać wielką i nieprzezwyciężoną miłością. Brangien miała podać czarodziejskie wino Markowi i Izoldzie w dniu ich wesela. Podczas podróży statek zatrzymał się przy jakiejś wyspie. Marynarze wysiedli, zaś na pokładzie pozostała jedynie pogrążona w żalu i tęsknocie za ojczyzną królewna wraz z młodą służącą oraz Tristan, próbujący pocieszać Izoldę. Dokuczało im pragnienie. Służąca w poszukiwaniu jakiegoś napoju natknęła się na dzban z winem schowany przez Brangien. Tristan i Izolda wypili napój, który natychmiast zadziałał. Brangien zorientowała się, co się stało, ale jej prośby i nalegania, aby zakochana para walczyła z rodzącym się uczuciem, pozostały bez odpowiedzi. Przez trzy dni Tristan - widząc, co się z nim dzieje - próbował bezskutecznie przetłumaczyć samemu sobie, że nie wolno mu darzyć uczuciem kobiety, która ma się stać małżonką jego ukochanego wuja i króla. Izolda zaś równie bezskutecznie próbowała wskrzesić dawną nienawiść do Tristana. Po trzech dniach zmagań wyznali sobie miłość i już do końca podróży przebywali wyłącznie w swoim towarzystwie zgłębiając miłosne rozkosze.
Brangien wydana niewolnikom
Król Marek od pierwszego wejrzenia pokochał Izoldę i w 18 dni po jej przybyciu pojął ją za żonę. Jednak w noc poślubną - aby nie wydała się tajemnica młodej królowej - w łożu małżeńskim zastąpiła ją Brangien i poświęciła swą niewinność dla ratowania ukochanej pani. Król nie zorientował się w podstępie. Przez jakiś czas Izolda żyła w strachu, aby jej miłość do Tristana nie wydała się i nie ściągnęła na jego głowę okrutnej zemsty ze strony władcy. Ponieważ zaś jedynym świadkiem tajemnicy była Brangien, królowa - wiedziona strachem - nakazała dwóm niewolnikom, aby - w zamian za uwolnienie i bogactwo zaprowadzili Brangien do lasu i tam ją zgładzili, przynosząc władczyni język służącej jako dowód wypełnienia rozkazu. Następnie - udając, że potrzebuje ziół - wysłała Brangien do lasu w towarzystwie tych niewolników. W ustronnym miejscu rzucili się na nią, ale służąca, która w ostatnich swych słowach przesłała swej pani wyrazy oddania i miłości, wzbudziła ich litość. Przywiązali ją zatem do drzewa, zabili zaś psa, którego język zanieśli królowej. Przekazali jej też słowa Brangien. Izolda wpadła w rozpacz i zaczęła grozić strasznymi mękami niewolnikom, zrzucając na nich całą winę. Kiedy dowiedziała się, że jej służąca żyje, nie chciała wierzyć, ale kiedy Brangien stanęła ponownie przed jej obliczem, przeprosiła ją za swą niegodziwość i pogodziła się z nią.
Wielka sosna
Kochankowie spotykają się od czasu do czasu, zaś Brangien strzeże ich wówczas, aby przypadkiem nie zostali przyłapani. Jednak mimo ostrożności nie potrafią całkowicie ukryć swoich uczuć, zaś czterej wrodzy Tristanowi baronowie szybko odkrywają prawdę i donoszą o wszystkim królowi. Marek nie chce w to wierzyć i zaczyna obserwować królową, ale Brangien, która w porę spostrzegła, co się dzieje, ostrzegła kochanków. Nie, mogąc znaleźć potwierdzenia dla oskarżeń, ale też i uspokoić rozbudzonych podejrzeń, Marek nakazuje Tristanowi opuścić zamek i czekać na wezwanie. Młodzieniec spełnia rozkaz króla, ale tuż za murami zdaje sobie sprawę, że oddalić się bardziej jest ponad jego siły. Zatrzymuje się zatem wraz z Gorwenalem w miejskiej gospodzie, gdzie ciężko choruje, trawiony miłością i żądzą. Również Izolda podupada na zdrowiu. Brangien zatem radzi, aby kochankowie spotykali się w obrębie palisady zamku, pod rozłożystą sosną. Tristan po przybyciu rzuca do strumienia drobne, ostrugane gałązki, które oznajmiają królowej jego obecność. Wówczas królowa - jeśli jest to w danym momencie możliwe - przychodzi do niego. Ponieważ odzyskała ona dawną pogodę ducha, czterej baronowie poznali, że znów spotyka się z kochankiem. Udali się po, radę do nienawidzącego wszelkiej urody i odwagi karła imieniem Frocyn, znawcy czarnej magii. Ten zaprowadził króla pod sosnę i kazał mu zająć miejsce na jednej z gałęzi. Niedługo potem pojawił się Tristan. Jak zwykle rzucał do wody gałązki, ale zobaczył w strumieniu odbicie króla. Izolda, która zjawiła się chwilę później, była zdziwiona, że kochanek nie podbiega do niej, jak to zwykł czynić. Ostrzeżona w ten sposób również zobaczyła odbicie króla, a następnie zaczęła zręcznie przemawiać do Tristana, jakoby po raz pierwszy stawiła się na jego nieustanne wezwania. Rycerz także wszedł szybko w swą rolę i zaczął prosić królową o pomoc w przebłaganiu króla Marka, który okazuje młodzieńcowi swą niechęć. Królowa odmówiła i odeszła. Po chwili - skarżąc się na swój los i niełaskę kró1a - odszedł też Tristan. Król został w ten sposób utwierdzony w przekonaniu, że zarzuty wobec Tristana były tylko intrygą jego wrogów. Władca postanowił też ukarać przewrotnego karła, ale ten - dowiedziawszy się o tym przy pomocy czarów - uciekł z Kornwalii.
Karzeł Frocyn
Król przywrócił Tristana do łask. Okazał też łaskę Frocynowi i swym czterem wasalom. Jednak baronowie niedługo potem zagrozili władcy, iż jeśli nie wypędzi siostrzeńca, rozpoczną wojnę przeciwko Markowi. Kró1, idąc za ich radą, postanowił jeszcze raz spróbować przyłapać Tristana podczas spotkania z królową. Dał mu zatem pismo, które rycerz miał zanieść następnego dnia do króla Artura. Nocą, kiedy wszyscy spali, Frocyn rozsypał mąkę między łóżkiem króla, a posłaniem Tristana, który sypiał w tej samej komnacie. Następnie wyszedł podążając za Markiem. Młody rycerz spostrzegł zabiegi karła i postanowił go przechytrzyć. Chcąc jednak gorąco porozmawiać choć przez moment z ukochaną, przeskoczył na łoże królewskie, aby nie zostawić na podłodze śladów. Zdradziła go krew wypływająca ze świeżej rany naruszonej wysiłkiem. Kiedy król wracał, przeskoczył szybko z powrotem, ale czerwone plamy na prześcieradłach oraz podłodze pozostały. Natychmiast został związany przez baronów. Związano też Izoldę. Król postanowił zgładzić o świcie wiarołomnego siostrzeńca. Tristan zaczął błagać o litość dla królowej usprawiedliwiając się, iż nie pałał do małżonki władcy "występną miłością" (co było prawdą, gdyż przecież uczucie to było mu narzucone przez magiczny napój) i wyzywając oszczerców na pojedynek. Król jednak nie zwraca na to uwagi.
Skok z kaplicy
Rankiem król - głuchy na głosy ludu proszącego, aby młodzieniec został chociaż przed śmiercią osądzony - nakazał wykonać za miastem stos dla wiarołomców i przyprowadzić Tristana. Kiedy ten zjawił się spętany przed władcą, zjawił się Dynas, który - dowiedziawszy się o wydarzeniu - przybył natychmiast ze swego zamku w Lidanie. Przybysz rozciął więzy młodzieńca. Tristan zaś poprosił, aby wolno mu było pomodlić się chwilę w pobliskiej kapliczce wznoszącej się na skałach nad morzem. Kiedy tam wszedł natychmiast udał się na galeryjkę i wyskoczył przez oszklone okno. Nie zginął jednak, gdyż wiatr zaniósł go na dół i postawił łagodnie na skale. Tristan zaczął uciekać, ale równocześnie nie wiedział co ze sobą począć, gdyż nie chciał, aby Izolda zginęła w płomieniach. Niedługo potem dogonił go Gorwenal, przynosząc mu miecz i radząc, aby obaj schowali się przy drodze, gdzie będą mogli słyszeć, jaki wyrok wydał Marek na swą małżonkę. W tym czasie oczekujący z niecierpliwością przed kapliczką strażnicy odkryli ucieczkę skazańca. Natychmiast przyprowadzono Izoldę, która - szczęśliwa, że jej kochankowi udało się zbiec - była gotowa mężnie znieść kaźń. 0 litość dla niej błagał Dynas, lecz król nie chciał go słuchać. W tym momencie Iwon, jeden z setki trędowatych, zgromadzonych w pobliżu, zaproponował dla królowej cięższą, niż spalenie na stosie, karę. Poprosił, aby Izolda została wydana na hańbę ociekającym cuchnącą ropą chorym. Król - uznając, że będzie to dla wiarołomnej odpowiednia kara - zgodził się. Iwon zabrał Izoldę i poprowadził grupę trędowatych z powrotem do ich siedziby. Jednak po drodze zostali oni zatrzymani przez Tristana i Gorwenala, którzy odebrali chorym ich zdobycz. Następnie para kochanków zaszyła się wraz z usługującym im giermkiem w głębi lasu moreńskiego.
Las moreński
Pewnego razu para kochanków trafiła do pustelni brata Ogryna. Święty mąż oznajmił im, że za głowę Tristana jest wyznaczona nagroda 100 sztuk złota. Próbował też nakłonić młodzieńca do skruchy, jednak rycerz stwierdził, że nie popełnił żadnego grzechu, gdyż miłość, której padł ofiarą i z której nie chce się wyzwolić, jest wynikiem działania magicznego napoju. Następnie opuścił chatę wraz z lzoldą.
Po zniknięciu Tristana, jego wierny pies myśliwski - Lapaj - przestał przyjmować pożywienie i bez ustanku wył, uwiązany do ciężkiej kłody. Baronowie poprosili, aby uwolnić zwierzę, które może doprowadzić pogoń do Tristana. Jednak pościg dotarł na skraj puszczy i zawrócił, gdyż rycerze obawiali się zabłądzić. Pies zaś bez przeszkód dotarł do swego pana i z wielką radością się z nim przywitał. Tristan obawiał się, że szczekanie psa może ich zdradzić, i chciał go zabić, jednak - uproszony przez Izoldę - postanowił przyuczyć zwierzę do bezgłośnego polowania i udało mu się to osiągnąć.
Nadeszła zima. Któregoś dnia w ostępy leśne zapuścił się w pogoni za zwierzyną Gwenelon, jeden z nienawidzących Tristana baronów. Ujrzał go z daleka Gorwenal, rozpoznał, a następnie - wiedziony nienawiścią - zrzucił barona z siodła i odciął mu głowę, którą następnie zawiesił przed szałasem, w którym spał Tristan. Rycerz po przebudzeniu przestraszył się, ale później uradował się z powodu śmierci swego największego wroga. Ciało Gwenelona znaleziono niedługo potem i od tej pory nikt nie odważył się już wejść do moreńskiego lasu. Innego dnia, niedługo po Zielonych Świętach Tristan powrócił zmęczony z polowania i mocno zasnął. Przedtem jednak pomiędzy sobą, a Izoldą położył miecz. Przypadkowo trafił tu pewien leśniczy i - obawiając się gniewu Tristana - uciekł do Tyntagielu, gdzie doniósł o tym królowi. Marek niezwłocznie podążył we wskazane miejsce i zastał oboje kochanków nadal śpiących. Początkowo chciał zabić Tristana, jednak kiedy się zastanowił doszedł do wniosku, że gdyby pałał on do Izoldy grzeszną miłością, nie położyłby między siebie a kochankę miecza, który w tym wypadku świadczył o niewinności obojga. Władca zatem zlitował się nad rycerzem i swą małżonką i odszedł nie wyrządzając im krzywdy. Chcąc jednak dać im do zrozumienia, że był w tym miejscu i nie zamierzał im wyrządzić krzywdy zamienił miecz Tristana na swój, pozostawił rękawiczki, które dostał niegdyś w prezencie od Izoldy, oraz zdjął z jej palca pierścień, w miejsce którego założył własny klejnot. Królowa - przebudzona przez koszmarny sen - zbudziła Tristana. Oboje poznali, że król był w szałasie, kiedy spali. Rycerz natychmiast zabrał kochankę i oboje uciekli w kierunku Walii, gdyż byli przekonani, że władca był sam i - nie wierząc we własne siły - podążył, aby sprowadzić posiłki dla pojmania uciekinierów.
Pustelnik Ogryn
Zarówno Tristan, jak i Izolda, rozmyślając nad tym wydarzeniem doszli do wniosku, że król zrozumiał i zlitował się nad nimi. Postanowili więc pojednać się z nim, zaś pomocy szukali u Ogryna. Kiedy wyjawili mu swe postanowienie zerwania z grzechem i zaniechania cudzołożnej w oczach prawa miłości, uradował się on i w imieniu rycerza napisał do króla list z prośbą o pojednanie. Pismo Tristan zaniósł osobiście. Stanął nocą pod murami zamku i zawołał władcę, potem zaś pozostawił list i uciekł mimo, iż wuj prosił go, aby pozostał. Powrócił następnie do chaty pustelnika, aby oczekiwać na odpowiedź.
Szalony Bród
Król wezwał swych najdostojniejszych wasali i doradców i odczytał im, list Tristana. Rycerz prosił o pojednanie oraz ofiarował ponownie Markowi swój miecz. Zamierzał też zwrócić Izoldę małżonkowi pod warunkiem, że nadal będzie ona czczona jak niegdyś, zanim padły na nią podejrzenia o zdradę. Przesłał też wyzwanie wszystkim, którzy by nadal oskarżali go o romans z królową. Żaden z baronów nie odważył się podtrzymać oskarżenia wobec Tristana, zatem król postanowił przyjąć z powrotem swą małżonkę i pozwolić rycerzowi udać się do innych krajów, aby mógł służyć tamtejszym władcom. Zgodnie z umową trzy dni później odbyło się spotkanie u Szalonego Brodu. Przed powrotem do zamku, królowa ofiarowała kochankowi swój pierścień i poprosiła Tristana, aby przez jakiś czas ukrył się u leśnika Orri, gdyż nie była ona pewna, z jakim przyjęciem spotka się na dworze. Rycerz zaś pozostawił jej na pamiątkę swego psa. Król Marek przyjął życzliwie małżonkę i - pod wpływem niektórych doradców - wahał się, czy nie przyjąć też z powrotem Tristana, ale trzej zdrajcy doradzili, aby rycerz został wysłany poza granice, gdyż w ten sposób uniknie się ponownych plotek na temat jego związku z królową. Tristan zatem odjechał, ale nie opuścił Kornwalii, gdyż ukrył się zgodnie z prośbą Izoldy, aby móc w potrzebie pospieszyć jej na ratunek.
Sąd przez rozpalone żelazo
Trzej zdrajcy zaproponowali Markowi, aby królowa - zgodnie z tradycją - udowodniła swą niewinność chwytając dłonią rozżarzone żelazo. Król wpadł w gniew i wypędził ich. Kiedy jednak powrócił wzburzony do zamku , Izolda - dowiedziawszy się od władcy, co spowodowało jego gniew - zgodziła się na próbę, która miała się odbyć 10 dni później w obecności króla Logrii, Artura, 100 jego rycerzy oraz króla Kornawalii i jego dworzan. Potajemnie królowa wysłała do Tristana swego sługę, Perynisa. Przez posłańca poprosiła, aby Tristan - w przebraniu pielgrzyma - czuwał nad nią tego dnia. Perynis, wracając po wypełnieniu swej misji, dostrzegł leśniczego, który swego czasu zaprowadził króla do kryjówki pary kochanków. Sługa kijem roztrzaskał zdrajcy głowę. Kiedy nadszedł dzień próby, wszyscy dostojnicy wraz ze swymi orszakami zebrali się nad rzeką w pobliżu Białej Równi. Zgodnie z prośbą królowej znalazł się tu również Tristan udający pielgrzyma. W pewnej chwili pomógł Izoldzie pokonać rzekę, wziąwszy ją na ręce. Wówczas Izolda mogła przysiąc, że nie trzymał jej w ramionach nikt prócz króla Marka i usłużnego pielgrzyma. Następnie Izolda wyjęła z ognia rozpalone do czerwoności żelazo i przeszła z nim dziesięć kroków. Kiedy je odrzuciła na jej dłoni nie pokazał się żaden ślad oparzenia, co zostało przez zebranych przyjęte z wielkim entuzjazmem.
Głos słowika
Tristan postanowił nareszcie opuścić Kornwalię, jednak kiedy przejeżdżał nocą opodal zamku Tyntagiel, nie mógł się powstrzymać i przeskoczył przez palisadę, wchodząc w obręb zamku. Stanąwszy pod oknem zaczął naśladować smutny śpiew słowika. Izolda nie spała i po chwili rozpoznała Tristana. Chwilę walczyła ze sobą, ale w końcu również nie mogła się powstrzymać, aby nie spotkać kochanka. Wyplątała się z ramion śpiącego króla i wyszła do ogrodu, gdzie pozostała aż do rana, tulona w ramionach Tristana. Od tej pory, ilekroć Marek wyjeżdżał z zamku, Tristan pojawiał się rankiem u królowej. Jeden ze sług doniósł o tym trzem zdrajcom, którzy postanowili wpierw osobiście przekonać się o prawdzie słów informatora. Pewnej nocy Tristan dostrzegł z oddali Gondoina, jednego z trzech swych wrogów i ukrył się, aby go zabić. Przypadkowo jednak baron obrał inną drogę i uniknął zguby. Niedługo potem jednak zjawił się opodal Denoalen, jadący na polowanie. Kiedy wypuścił on na dzika swe psy, Tristan dopadł go i zabił, zabierając jego warkocze, które chciał pokazać Izoldzie jako dowód, że śmierć spotkała jednego z jej wrogów. Kiedy zaś spotkał się z nią, pokierowała ona jego ręką tak, że zastrzelił z łuku podsłuchującego z ukrycia Gondoina. Ponieważ pozostał przy życiu jeszcze jeden ze zdrajców - Andret - Izolda nalegała, aby Tristan nie narażał się więcej i opuścił Kornwalię. Rycerz pożegnał ją i odjechał.
Dzwonek cudowny
Tristan dotarł do Galii i zatrzymał się na dworze diuka Zylenia. Gospodarz starał się wszelkimi sposobami rozweselić wciąż zasmuconego i ponurego rycerza. Pewnego razu pokazał mu swój największy skarb: Milusia - cudownie kolorowego, zaczarowanego pieska, którego książę otrzymał w darze od wróżki. Zarówno zwierzę, jak i wiszący na jego szyi dzwoneczek miały moc rozpraszania wszelkiego rodzaju smutków i boleści. Kiedy Tristan odczuł na sobie czarodziejską moc dzwoneczka, postanowił w jakiś sposób wydostać pieska od gospodarza i podarować Izoldzie. Aby spełnić ten zamiar zaproponował, że uwolni Galię od srogiego olbrzyma Urgana Włochatego, który gnębił tę krainę. Żyleń obiecał, że w zamian Tristan będzie mógł w nagrodę wybrać sobie coś z książęcych skarbów. Rycerz po długiej walce pokonał olbrzyma, a w nagrodę zażądał Milusia. Książę z wielkim bólem oddał swego ulubieńca rycerzowi, który niezwłocznie przesłał pieska Izoldzie. Królowa przez jakiś czas nie zdawała sobie sprawy z magicznych właściwości dzwoneczka, przypisując jego rozweselające działanie temu, iż pochodził on od Tristana. Jednak kiedy odkryła prawdę, zdecydowała, że nie może korzystać sama z tego czaru, i wrzuciła dzwoneczek do morza.
Izolda o Białych Dłoniach
Przez dwa lata podróżując z wiernym Gorwenalem po różnych krajach, Tristan oczekiwał daremnie posłańca lub wieści od Izoldy i doszedł do wniosku, że królowa jego serca zapomniała o nim. Poczuł się zmęczony i zapragnął gdzieś osiąść. Trafił właśnie na spustoszone ziemie Bretanii. Od napotkanego pustelnika dowiedział się, że kraina ta należy do diuka Hoela, który został napadnięty przez swego własnego wasala - Ryjola. Ten ostatni próbował w ten sposób wymusić na księciu rękę jego pięknej córki - Izoldy o Białych Dłoniach. Tristan ruszył niezwłocznie do obleganej siedziby Hoela - zamku Karheń. Tam przyłączył się do obrońców i bardzo im pomógł. Walczył zaś ramię w ramię z synem diuka, Kaherdynem, z którym się też zaprzyjaźnił. W końcu, podczas szturmu wroga na zamek, potykał się z Ryjolem i wziął go do niewoli. W kraju zapanował spokój, zaś uradowany Hoel oddał Tristanowi rękę swej córki. W dniu zaślubin upadł Tristanowi pierścień, który otrzymał on od Izoldy Złotowłosej. Klejnot przypomniał mu o ukochanej. Rycerz przypomniał sobie, ile ta kobieta dla niego wycierpiała i zrozumiał, że mylnie posądzał ją o brak pamięci. Natychmiast opowiedział swej małżonce historię, jak podczas walki ze smokiem rzekomo ślubował kiedyś, iż jeśli przeżyje i ożeni się, wówczas przez rok nie będzie całował i obejmował swej małżonki. Izolda o Pięknych Dłoniach zasmuciła się nieco, ale zgodziła się wypełniać ślub razem z Tristanem.
Kaherdyn
Pewnego razu Izolda o Pięknych Dłoniach opowiedziała bratu o ślubach Tristana. Kaherdyn - oburzony, gdyż poczytywał to za obrazę dla całego rodu - zażądał wyjaśnień. Tristan zabrał go wówczas na polowanie i opowiedział całą historię swej miłości do Izoldy Złotowłosej. Kaherdyn, słysząc o wszystkich cierpieniach, jakie jego przyjaciel przeszedł dla owej kobiety, uspokoił się i zlitował nad udręczonym towarzyszem.
W tym samym czasie na zamku Tyntagiel królowa Izolda nie przestaje myśleć o Tristanie. Kariado - bogaty i piękny hrabia, który przez długi okres usiłował podbić serce królowej, przynosi jej bolesną wiadomość o małżeństwie Tristana.
Trzy dni później Kaherdyn radzi, aby Tristan udał się do Tyntagielu i sam przekonał się czy królowa wciąż jeszcze go kocha, czy też może już o nim zapomniała. Syn diuka Bretanii ma zamiar towarzyszyć przyjacielowi w tej wędrówce, zatem obaj przywdziewają strój pielgrzymów i - razem ze swymi giermkami - wyruszają w drogę. Dopłynęli do przystani opodal Lidanu. W drodze na zamek spotkali Dynasa, który zgodził się ukryć ich u siebie i zanieść królowej Izoldzie wieść od Tristana popartą przez znany jej pierścień.
Dynas z Lidanu
Dynas zręcznie wywiązał się ze swego poselstwa. Trzy dni później król wraz z dworem udawał się na łowy, miejscem spoczynku zaś miał być "zamek Białej Równi". Królowa Izolda, jechała ze swoim orszakiem w ślad za orszakiem królewskim. Obok niej jechał ostatni ze zdrajców - diuk Andret. Widząc na ścieżce znak - gałązkę leszczyny z tkwiącym w niej mocno pędem wiciokrzewu - i słysząc nadzwyczaj piękny śpiew słowika, Izolda domyśliła się, że w pobliżu ukrywa się Tristan. Zatrzymała się zatem na chwilę, a później - jakby dziękując ptakom za koncert - oznajmiła, że będzie nocować w zamku Świętego Łubina.
Rycerz imieniem Bleheri, przyjaciel królowej i Tristana, dostrzegł z daleka przy drodze konia i tarczę oraz dwóch mężczyzn. Sądząc, że jest to sam Tristan ze swym giermkiem, zawołał na nich, jednak oni uciekli nie reagując nawet na zaklinania imieniem Izoldy. Bleheri opowiedział o zdarzeniu królowej, ta zaś wpadła w gniew podejrzewając, że kochanek przestał darzyć ją miłością. Nakazała Perynisowi odnaleźć Tristana i oznajmić mu, że jeśli się do niej zbliży zostanie wypędzony. Perynis zaniósł wieść, zaś dowiedziawszy się prawdy niezwłocznie powrócił, aby opowiedzieć o tym królowej. Ona jednak nie uwierzyła. Następnego dnia Tristan w przebraniu trędowatego zbliżył się do niej, kiedy szła ze swym orszakiem do kościoła i błagał ją o litość. Królowa jednak nakazała sługom przepędzić żebraka, zaś gdy jej polecenie spełniono wybuchnęła śmiechem. Słysząc to Tristan oddalił się pogrążony w rozpaczy graniczącej z szaleństwem i powrócił do Bretanii. Królowa natomiast dowiedziała się nieco później od Dynasa o wielkiej żałości swego kochanka, uwierzyła i - aby siebie ukarać za tę wielką niegodziwość - zaczęła od tego dnia nosić na swym ciele włosienicę.
Szaleństwo Tristana
Choć witany radośnie przez króla, żonę i Bretończyków, Tristan był pogrążony w smutku. Pragnął jeszcze choć raz zobaczyć Izoldę Jasnowłosą i nic innego się dla niego nie liczyło. Potajemnie opuścił Karheń i pieszo udał się na brzeg morza. Następnie wsiadł na statek kupiecki i po pięciu dniach żeglugi dotarł do Tyntagielu. Tutaj przebrał się, magicznym płynem odmienił swą twarz, ostrzygł na krzyż włosy i zaczął udawać szaleńca. Dostał się w ten sposób nie rozpoznany do zamku. Dotarł następnie do komnaty, w której właśnie odbywała się uczta. Ponieważ król i baronowie mieli dużo zabawy z powodu jego wyglądu i zachowania, nie wypędzono go, zaś on - mówiąc zmienionym głosem i nazywając siebie Tristanem - zaczął opowiadać epizody z życia królowej. Kiedy mówił o czarodziejskim napoju, którym oboje raczyli się na morzu, królowa zaczęła się zastanawiać, kim może być ten dziwak, jednak nie dopuszczała do siebie myśli, że to naprawdę jej ukochany. Po chwili - pod pozorem zmęczenia - udała się do swej komnaty, gdzie podzieliła się spostrzeżeniami z Brangien. Ta udała się do opustoszałej sali, w której wciąż siedział Tristan. Powitana swoim imieniem, słysząc, że szaleniec zna tajemnice dostępne tylko Tristanowi, królowej i jej samej, uciekła z powrotem do komnaty Izoldy. Tristan udał się za nią. Próbował przekonać kochankę i Brangien o swej tożsamości, jednak uwierzyły one dopiero, gdy rozpoznał go jego pies - Lapaj. Wówczas Izolda rzuciła się w ramiona kochanka. Od tej pory przez jakiś czas Tristan-szaleniec przebywał w zamku, trzymany przez sługi dla pośmiewiska pod schodami, jak w psiej budzie, ale pod nieobecność króla wchodził do komnaty królowej i oboje oddawali się miłosnym igraszkom. Po kilku dniach jednak służące powiadomiły o wszystkim Andreta, który postawił przed komnatą uzbrojonych szpiegów. Nie chcieli oni wpuścić Tristana, ale zagroził im swą maczugą i ustąpili mu z drogi. Było to jego pożegnalne spotkanie z królową, gdyż wiedział, że musi odejść i przeczuwał, że niedługo umrze. Kiedy wyszedł z komnaty oznajmił szpiegom, że odchodzi i bez przeszkód opuścił Tyntagiel.
Śmierć
Po powrocie do Bretanii, Tristan pospieszył z pomocą Kaherdynowi, który walczył z baronem Bedalisem. Bedalis zastawił ze swymi braćmi pułapkę, w którą Tristan wpadł i - choć zabił wrogów - został raniony zatrutą włócznią. Przed śmiercią chciał jeszcze ujrzeć swą ukochaną, zatem poprosił Kaherdyna, aby udał się on do Tyntagielu i przed upływem 40 dni przywiózł królową kornwalijską do Bretanii. Przyjaciel spełnił życzenie, udał się do Kornwalii i - dając się rozpoznać jako wysłannik Tristana - przekazał królowej wieść o śmiertelnej chorobie jej kochanka. Pod pozorem polowania Izolda dostała się na statek Kaherdyna. Książę Bretanii zabił zaś towarzyszącego jej Andreta, zrzucając go z trapu do morza i topiąc go wiosłem. Pięć dni później statek zbliżył się do brzegów Bretanii, ale zatrzymał się z powodu ciszy morskiej. Zgodnie z poleceniem Tristana Kaherdyn rozpiął na szczycie masztu biały żagiel, aby dać przyjacielowi znak, że powraca razem z Izoldą Jasnowłosą. Jednak wielka miłość żony Tristana do małżonka przemieniła się w nienawiść w momencie, gdy Izolda o Białych Dłoniach dowiedziała się, że Tristan kocha inną kobietę (podsłuchała potajemną rozmowę Tristana z Kaherdynem przed jego wyruszeniem na morze). Dlatego też oznajmiła ona, że na szczycie masztu widnieje czarny żagiel. Tristan słysząc to stracił nadzieję oglądania ukochanej i zmarł. Kiedy wreszcie Kaherdyn i Izolda Jasnowłosa wysiedli na brzeg i dotarli do zamku, zastali Izoldę o Białych Dłoniach lamentującą nad ciałem zmarłego. Królowa Kornwalii odsunęła ją, sama ułożyła się na łożu obok Tristana i zmarła z żalu. Dowiedział się o tym król Marek i przewiózł ciała najukochańszych sobie osób do Tyntagielu, gdzie złożył je w kaplicy. W noc po pogrzebie z grobu Tristana wyrósł krzak głogu, który "zanurzył się w grobie Izoldy". Ludzie ścięli krzew, ale zjawisko powtarzało się przez trzy kolejne noce. Doniesiono o tym królowi, który nakazał pozostawić krzew w spokoju, pozwalając mu rosnąć.