1005


Zaznaczam że cały ten tekst jest moimi przemyśleniami - osoby świeckiej, człowieka który trochę już przeżył - oparte są na moim doświadczeniu, obserwacji ludzi i postrzeganiu świata. Jest także po części spostrzeżeniami innych osób. Nie każdy musi się z tym zgadzać.

Całe prawo Boże oparte jest na miłości Boga i miłości i poszanowaniu bliźniego. Bóg jest miłością - dlaczego odczuwamy szczęście czując miłość? Dlatego że jesteśmy stworzeniami Bożymi. 1. Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną - dotyczy miłości do Boga jedynego, stwórcy całego świata. 2. Nie będziesz brał imienia Pana, Boga swego, nadaremnie - dotyczy zachowania czci Bogu. 3. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił - módl się i nie zapominaj o dniach świętych, oddawaj cześć godnie Bogu. 4. Czcij ojca swego i matkę swoją - szanuj i kochaj swych najbliższych. 5. Nie zabijaj (według wielu dotyczy zarówno ciała jak i ducha, można zabijać ducha ludzkiego niszcząc w nim wiarę, radość, niewinność) - dotyczy miłości bliźniego, poszanowania jego ducha i ciała, nikt nie może skracać życia człowieka. 6. Nie cudzołóż - zdrady małżeńskie, niewierność prowadzą do rozpadów rodzin, wielu nieszczęść, niszczą duszę człowieka - jest to przykazanie miłości i poszanowania bliźniego. 7. Nie kradnij - szanuj cudzą własność, nie wyciągaj ręki po to co nie twoje ( według mnie kradzieżą można nazwać złe wynagradzanie pracowników przez ich pracodawców - w wielu zakładach pracy ludzie harują jak woły dla marnych groszy, gdy ich pracodawcy pławią się ich kosztem w luksusie - czy to nie jest okradanie człowieka z należnej mu i godnej zapłaty? W naszych czasach skrajne bogactwo ludzi majętnych doprowadza do skrajnej nędzy większości przeciętnych ludzi) 8. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu - i znów miłość i poszanowanie drugiego człowieka. 9. Nie pożądaj żony bliźniego swego - nie rozbijaj małżeństwa, nawet jeśli małżeństwo przeżywa kryzys, to nie możesz wchodzić pomiędzy dwoje ludzi i ich małżeństwo. 10. Ani żadnej rzeczy, która jego jest - jeśli naprawdę miłujesz bliźniego nie będziesz starał się odebrać mu jego dóbr, czegokolwiek co nie należy do Ciebie.

Na koniec bardzo zwięźle: Będziesz miłował Pana Boga swego całym sercem swoim, całą duszą swoją a bliźniego swego jak siebie samego.

"...choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym". 1Kor. 13; 2

Uczynki miłosierne względem duszy:

1. Grzeszących upominać.

2. Nieumiejących pouczać.

3. Wątpiącym dobrze radzić.

4. Strapionych pocieszać.

5. Krzywdy cierpliwie znosić.

6. Urazy chętnie darować.

7. Modlić się za żywych i umarłych

Uczynki miłosierne względem ciała:

1. Głodnych nakarmić.

2. Spragnionych napoić.

3. Nagich przyodziać.

4. Podróżnych w dom przyjąć.

5. Więźniów pocieszać.

6. Chorych nawiedzać.

7. Umarłych grzebać.

Wszędzie mowa o miłości do Boga a także o miłości i miłosierdziu dla bliźniego - jeśli jesteś prawdziwym chrześcijaninem, musisz się nauczyć miłować ludzi i im pomagać... inaczej bez tego jak wypaczona jest wiara i ile warta w oczach Boga? Trzeba zauważyć że całe chrześcijaństwo oparte jest na miłości, empatii i pomocy bliźniemu a satanizm na hedonizmie, skupianiu się tylko na sobie, egocentryzmie, na zupełnym nie zauważaniu bliźnich.

7 grzechów głównych:

  1. Pycha - Pierwszy grzech - to ona doprowadziła do upadku Lucyfera, stał się tak pyszny i wyniosły, że powiedział najwyższemu Bogu „Nie będę służył”. To pierwszy grzech Adama i Ewy - szatan skusił ich wizją tego że po zjedzeniu jabłka z zakazanego drzewa będą równi Bogu - czymże to było jak nie pychą? To ona doprowadziła ludzi to najstraszniejszych wojen - tak zwana rasa panów uważała się za lepszych od wszystkich, co doprowadziło do ogromu zła i strasznej wojny - wszyscy tyrani i dyktatorzy to ludzie ogarnięci wielką pychą, uważający się za Bogów (prowadzi to oczywiście do ogromu zła) - czemu pierwsi będą ostatnimi a ostatni pierwszymi, według mnie dlatego że ci pierwsi to ludzie przeceniający swe możliwości, uważający się za pępki świata, a ci drudzy to osoby skromne, pokorne i świadome swej małości, a za to lojalni wobec Boga i doceniający jego wielkość. Pycha prowadzi do zła i sprzeciwianiu się Bogu. Ja sam uważam się za głupca - według mnie człowiek jest przez całe życie głupcem - jak to śpiewał Kazik „głupi nie wie że jest głupi a mądry to wie”. Sokrates zwykł mawiać „Wiem że nic nie wiem”. Człowiek zazwyczaj oglądając się na przykład 5 lat wstecz uzna że był wtedy głupi... a czy za pięć lat od tej chwili uzna siebie za mądrego. Według mnie jest możliwość pogodzenia szacunku do samego siebie, docenianie własnej wartości, a mimo wszystko dostrzeganie swej małości - człowiek który uważa się za bardzo mądrego popada w pychę, samozachwyt, często w stagnację lub nawet cofanie się w sferze duchowej. Np. Skoro jestem taki mądry, to po co mam szukać, po co mam się uczyć, zdobywać mądrość. Gdy nie dostrzegasz swej małości trudno Tobie dostrzec swe grzechy, trudno zwrócić się do Boga Najwyższego. Spójrzmy na przykład na pychę Lecha Wałęsy - człowiek ten od lat mówi tylko o jednym - To JA obaliłem komunizm, to JA wszystko zrobiłem... przez lata ani przez chwilę skromności (jeśli jeszcze ktoś zna historię agenta Bolka to wszystko wydaje się wręcz absurdalne), w człowieku tym można dostrzec wielką ślepotę umysłu, pycha przesłoniła mu wszystko, gdzie w tym wszystkim są ONI, gdyby nie tysiące robotników za jego plecami chłopak zupełnie NIC by nie zrobił. Gdyby on nie stanął na czele ludzi to stanął by człowiek który stał obok niego. Człowiek pokorny powiedział by tak - „Owszem, coś tam zrobiłem, ale to zasługa nas wszystkich - to MY doprowadziliśmy do upadku komunizmu nie JA sam, Byłem tylko małym mechanizmem wielkiej machiny obalającej komunizm, z Bożą pomocą to wszystko się udało). Oto dlaczego pierwsi będą ostatnimi. Poza tym odnośnie Wałęsy - masa Polaków przelewała własną krew za Polskę, ginęli w więzieniach, byli umęczeni za Polskę, a o nich jakoś się nie wspomina, czy on przelał choć kroplę krwi dla Polski?.... Przeciwieństwem pychy jest pokora. Pokorni ludzie i przykład do naśladowania to nasz wspaniały Papież Jan Paweł II. To wzór wszelkich cnót, ten człowiek (jestem pewien) doprowadził do nawrócenia wielu dusz, nigdy nie mówił ile on to zrobił. Skromność i wzór wszelkich cnót, porywał miliony do modlitwy i nawrócenia... ani drobiny pychy. Tak jak nasz Zbawca - Bóg Człowiek, Jezus Chrystus - stąpał po świecie by służyć, by być dobrym przykładem, a nie by się wywyższać. Kolejny wspaniały przykład to Święty Proboszcz z Ars - Jan Maria Vianey - osoba której bardzo słabo szła nauka w seminarium, człowiek mało uczony, ale rozumiejący za to wszystko co najważniejsze. Był osobą niesamowicie pokorną, potrafiącą oddać się bez reszty bliźniemu, wiele pokutował i cierpiał za grzechy innych, był człowiekiem bardzo skromnym. Dlatego Bóg udzielił mu tyle łask za życia, dlatego jest wywyższony, choć sam się uniżał, pośród wielu biskupów z których niektórzy uważają się za Bardzo Mądrych i oczytanych, ale nie świecących takim przykładem, oddaniem Bogu i bliźnim. To dobry przykład księdza prowadzi za nim owce do zbawienia, dopiero później jego słowa.

  2. Chciwość - Doprowadza do okropnego upodlenia człowieka. Z chciwości czy to dla pieniędzy, czy dla zagarniania ziem innych Państw, dzieją się okropne rzeczy. Ludzie nie otrzymują godziwej zapłaty za pracę, skrajne bogactwo chciwych biznesmenów prowadzi do skrajnego ubóstwa ludzi pracujących. Z chciwości wielu ludzi mających dobrą sytuację materialną, wpada w wir pracy zaniedbując rodzinę tylko po to by mieć np. trzecie mieszkanie (nie mówię tu o tych którzy na przykład muszą pracować po 12 godzin by móc wyżywić np. 5 osobową rodzinę) . Wiele można tu pisać lecz na pewno chciwość jest sprzeczna z miłością do bliźniego. Mafia i gangi z chciwości sprzedają narkotyki, zabijają na zlecenie, handlują ludźmi...

  3. Nieczystość - nieczystość duchowa, doprowadza do wyniszczania duszy (ciało jest świątynią Ducha Świętego).

  4. Zazdrość - znam parę osób chorobliwie zazdrosnych. Znałem kiedyś człowieka którego uznawałem za swojego przyjaciela, a który bardzo zawiódł moje zaufanie właśnie przez zazdrość - zazdrościł mi i to zmieniło go z mego przyjaciela w człowieka mi nieprzychylnego, wręcz wrogiego. Zawsze jest coś czego komuś można zazdrościć - jeden ma więcej miłości w życiu, za to w sferze materialnej ma mniej. Inni mają dużo pieniędzy, a brakuje im np. zdrowia. Nawet gdy wydaje nam się że jakiś człowiek ma wszystko, strońmy od zazdrości - pamiętajmy o tych co mają mniej. Zawsze są tacy co mają mniej i ci co mają więcej od nas - zazdrością przytłaczamy siebie, robimy z siebie wrogów bliźnich...a to jest sprzeczne z miłością bliźniego.

  5. Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu

  6. Gniew - w zauważalny sposób prowadzi do zła i braku miłości dla bliźniego.

  7. Lenistwo - to także lenistwo duchowe, nie odmawiamy modlitwy bo nam się nie chce, nie idziemy do kościoła bo coś tam... człowiek który mówi mi (a znam parę takich osób) że nie idzie do kościoła bo ksiądz taki a taki, wydaje się mi śmieszny bo nie dla księdza się chodzi do kościoła lecz dla Boga - to jest tylko tania wymówka. Kościołów teraz jest sporo i można sobie wybrać gdzie i na jaką mszę się pójdzie. Nie wiem czy to do końca lenistwo ale na pewno bierność i z tym się zgadzam co powiedział Edmund Burke - Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili. Gdy ktoś wypowiada się źle o mej wierze zazwyczaj mówię... zaraz, a dlaczego tak mówisz. Nie krzyczę i nie złoszczę się, słucham argumentów tej osoby(a potem podaje swoje, czemu wierzę w Boga Ojca jedynego i w wiarę chrześcijańską). Osoba która przyjmuje postawę ofensywną, czyli atakuje osobę niewierzącą może szybko być uznana za fanatyka - podaj dobre powody i podstawy naszej wiary a niewierny nie będzie miał co powiedzieć....choć zawsze twierdziłem że wiara to nie kwestia dowodów tylko samej wiary, bo kwestionować można dosłownie wszystko. Skąd wiesz że temperatura słońca na powierzchni ma naprawdę 5500 st. Celciusza a w jądrze 25000 razy więcej (przecież nikt tego nie zmierzył), nikt nie był w jądrze słońca, ale uczeni naukowcy podają takie informacje, skąd wiesz że księżyc naprawdę jest satelitą ziemi i jest 4 razy mniejszy od ziemi skoro nigdy na nim nie byłeś, teraz da się wszystko sfabrykować, jest doskonała technika komputerowa (nie mówię że to nie prawda, jedynie udowadniam że nie ma rzeczy której istnienia nie można zakwestionować) jak wytłumaczyć pojęcie moralności człowieka gdy nie można jej zmierzyć ani zważyć. Do niedawna naukowcy zachwycali się teorią wielkiego wybuchu jako teorię powstania wszechświata a już podobno znaleźli dowody wykluczające tę teorię. Jak wytłumaczyć teorię ewolucji Darwina, gdy w tych samych skałach odnajduje się szczątki neandertalczyka i człowieka współczesnego - to nauka pomija, bo jest to niewygodny fakt, który podważa całą teorię ewolucji Darwina, jest wiele dowodów że teoria ewolucji jest bzdurą, lecz mało osób o nich słyszało. Sporo można o tym wyczytać np. w książce Hans-Joahim Zillmer - „Pomyłka Darwina”. Mimo wszystko to wiarę przyjęto jako obiekt ataków i podważania istnienia Boga - dlaczego? Bo dla ludzi przesiąkniętych złem, wiara w to że na koniec życia dostaną rachunek za swe postępowanie jest niewygodna i zrobią wszystko, wymyślą najgorsze bzdury by podważyć istnienie Boga a co za tym idzie nieba i piekła. Jeśli dokładnie przeczytamy Pismo Święte, zobaczymy że jest tam prawda i tylko prawda. Każdy człowiek zdrowych zmysłach dokładnie czytając Pismo Święte powie że całe zło tego świata i niegodziwość ludzka bierze się z nieprzestrzegania praw Bożych i z grzechów głównych. To prawda że ten świat jest pełen zła i niesprawiedliwości, ale te zło czynią ludzie... nie można winy za niesprawiedliwość tego świata zwalać na Boga. Gdyby ludzie byli posłuszni Bogu, wtedy każdy byłby szczęśliwy i czyniłby dobro bliźniemu. Czemu nie jesteśmy od razu w raju z Bogiem? Przez grzech pierworodny - nieposłuszeństwo wobec Boga, przez poznanie dobra i zła, przez pychę! Ten grzech się ciągnie za nami przez wieki - nie jesteśmy posłuszni prawu Bożemu i to widać na każdym kroku. Tak sobie myślałem... co by było żeby ludzie ze swoją grzeszną naturą, obciążeni grzechem pierworodnym, grzechem nieposłuszeństwa rodzili się od razu w niebie? ....bunt za buntem, w niebie być może nie byłoby takiej harmonii.... ludzie rodzą się tu na ziemi, w miejscu przejściowym dla wszystkich by jasno określić się czy będą służyć Panu, czy odrzucą Boga dołączając jednocześnie do „Upadłych” i idąc do miejsca w którym Boga nie ma. Czemu nie widzimy i nie słyszymy Boga na co dzień? Czemu Bóg nie odpowiada nam na co dzień... wyobraźmy sobie że Bóg codziennie przemawia do każdego z nas... mówi to co było już dawno powiedziane przez proroków, przez Jezusa (Boga na ziemi) - nie rób tego, nie popełniaj tamtego grzechu... tak Boże, ale to takie trudne... tak Boże, ale jeszcze ten jeden raz.... i tak po raz setny... po raz tysięczny. Bóg dał nam wolną wolę byśmy wybrali, jedynie nieliczni - mistycy, ci najbardziej oddani Bogu, najbardziej miłosierni i sprawiedliwi, wybrani przez Boga mają szczęście usłyszeć głos Boga już w tym życiu. Tak więc mamy zapewniony spokój podejmowania własnych wyborów....ale człowiek z własnej wolnej woli może ten spokój zniszczyć i złamać. W jaki sposób? Pan Bóg postawił granice między światami - światem ciemności, ziemią, światem harmonii i światła. Ten kto z własnej woli przerywa granicę między światem umarłych a własnym światem, ten kto wywołuje duchy, uprawia magię i czary doznaje wpływu świata zła namacalnie. Babcia mojej koleżanki wywoływała kiedyś duchy z koleżankami, po tym zajściu prześladował je niesamowity pech... pech którego nie można było uznać za normalny i można było łatwo powiązać z tym konkretnym zdarzeniem. Wywołując duchy nie przywołasz duszy z nieba, ponieważ one są w harmonii i szczęściu z Bogiem, możesz jedynie przyciągnąć coś co nie jest dobre, coś co nie zaznało spokoju po śmierci - i to coś może się podawać nawet za jakąś zmarłą znaną Ci osobę. Co się tyczy magii, pisma automatycznego i innych rzeczy, to człowiek bawi się tym czego Bóg zakazał (by nie zwracać się ku nieznanym, by nie używać magii). Wielu ludzi brnie w to nieświadomie - jedna znajoma mi osoba fascynowała się magią, runami, tarotem (co śmieszniejsze nawet tarotem z narysowanymi wizerunkami aniołów - zło lubi karykaturować dobro, stwarzać pozory dobra... ale i tak zawsze pozostanie złem)... nie wiedziała że magia jest zła (ja w tamtym czasie też do końca nie byłem tego świadomy lecz nie interesowały mnie takie rzeczy, poza tym uważałem że nie warto się tykać rzeczy o których nie ma się żadnego pojęcia), kobieta ta w tamtym czasie była daleko od Boga... po pewnym czasie zajmowania się magią, zaczęła twierdzić że w jej domu coś jest, coś ją straszy... nie dawałem temu wiary - pomyślałem że kobieta fiksuje... ale z drugiej strony widziałem że być może zabrnęła ona za daleko w czymś... mówiła mi ona że nawet próbowała pisma automatycznego (o zgrozo - pozwalać duchowi przejmować swoje ciało, a dokładnie rękę by coś napisał - to wstęp do opętania a przynajmniej do zniewolenia). Widziałem realnie pogarszający się jej stan psychiczny, coraz więcej telefonów do wróżek szukanie jakichś runów ochronnych i innego badziewia które nie przynosiło jej upragnionego spokoju. Któregoś dnia powiedziałem... wiesz, jeśli jesteś katoliczką to może pójdź do księdza, on według mnie będzie najbardziej kompetentną osobą która mogłaby Ci pomóc. Poszła do księdza - ksiądz pomodlił się za nią, poświęcił jej dom, wyspowiadał ją, kazał wyrzucić czy spalić wszystkie rzeczy dotyczące magii, runów i czegokolwiek nie związanego z religią chrześcijańską, kazał jej wyrzucić posążki, figurki które przywiozła zza granicy, które według księdza symbolizowały jakieś bóstwa innych religii. Powoli zaczęła dochodzić do siebie... jestem praktycznie pewien że gdyby nie ksiądz, to finał tej historii nie miałby happy endu. Dziś w pełni odzyskała pokój ducha... co w sumie także nie powinno dziwić, nawróciła się i jest dużo lepsza niż była kiedyś. Tak jak pisałem wielu ludzi brnie w to nieświadomie, nie wiedząc o konsekwencjach swych czynów... i co z tego, ale to nie zmienia faktu że przekraczają pewne granice, brną w obszary zabronione przez Boga. ....A odbiegając trochę w inną stroną, jakie jest prawo ludzie - podstawa prawa stworzonego przez ludzi? „ Nieznajomość prawa nie zwalnia od jego przestrzegania” - to że nie wiedziałeś że wolno kraść nie pomoże Ci w sądzie gdy zostaniesz oskarżony o kradzież....

Jest świat widzialny i niewidzialny, człowiek ma tylko jedno życie by opowiedzieć się po jednej ze stron. Czemu jesteśmy na tym świecie, a nie od razu w wiecznej harmonii i szczęściu w niebie? A czy Lucyfera i jego upadłe zastępy aniołów powstrzymało szczęście i harmonia z Bogiem przed upadkiem i sprzeciwieniem się Bogu? Czy Adama i Ewę powstrzymało szczęście w raju od sprzeciwienia się Bogu? Czy ludzie żyjący na tym świecie, mający w zasadzie wszystko co zechcą, idą zawsze ścieżką do Boga Ojca? Ludzie skalali się grzechem na samym początku istnienia i teraz w ciągu życia muszą wybrać drogę, a nawet jeśli idą złą drogą to muszą jak najszybciej się opamiętać, bo błądzić jest ludzką naturą, lecz obowiązkiem każdego jest się w porę opamiętać i zerwać z grzechem, prosić Boga o wybaczenie póki jeszcze można. Po śmierci kończy się Boże miłosierdzie (to już każdego sprawa na ile z niego skorzystał, spowiadając się, żałując za grzechy i czyniąc poprawę w swoim życiu) a zaczyna się osąd ludzkiej duszy, która za życia albo była miła Bogu, albo upodobniła się do upadłych aniołów(do czego przez wieki dąży szatan i jego demony). Są tacy którzy twierdzą różne dziwne rzeczy to znaczy, że wszyscy idą do nieba bo Bóg nie skazał by nikogo na takie miejsce jak piekło i że Boże miłosierdzie ogarnia wszystkich tak że wszyscy idą do nieba.... sam Jezus Chrystus w Nowym Testamencie wspomina 15 razy o piekle dla potępieńców. Boże miłosierdzie jest niewyczerpalne, ale dla skruszonych grzeszników a także dla tych którzy tego miłosierdzia nie żałują za życia bliźnim (nawet swym wrogom). Jest rzeczą bardzo zuchwałą odwracać się do Boga plecami i mówić o jego miłosierdziu. Bóg jest miłością i sprawiedliwością, prawdopodobnie nie chce oglądać niepoprawnych grzeszników w niebie - piekło jest miejscem bez Boga, miejscem dla tych z którymi Bóg nie chce przebywać, a jeżeli Bóg jest miłością to jest to miejsce bez Boga jest miejscem bez miłości. Miłość to szczęście więc piekło jest pozbawione szczęścia przebywania z Bogiem, jest także miejscem wiecznej kaźni i kary dla potępieńców. W piekle rządzi strach i nienawiść, ale o tym można wyczytać dokładniej np. w książce „Piekło czy istnieje, czym jest” - Ks. L. G. de Segur.

Według mnie są na tym świecie ludzie których można nazwać współczesnymi faryzeuszami. Faryzeusze słynęli z tego że w swoim postępowaniu przestrzegali ściśle świątynnych reguł czystości, eksperci od pisma świętego a poza tym ludzie obłudni i pełni pozorów. Na zewnątrz wydawali się bardzo pobożni, wewnątrz zepsuci. Pan Jezus mówił do nich:

„Jezus przemówił tymi słowami: Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo budujecie groby prorokom i zdobicie grobowce sprawiedliwych, i mówicie: Gdybyśmy żyli za czasów naszych przodków, nie bylibyśmy ich wspólnikami w zabójstwie proroków. Przez to sami przyznajecie, że jesteście potomkami tych, którzy mordowali proroków. Dopełnijcie i wy miary waszych przodków!” (Mt 23,27-32)

Prawdopodobnie każdy z Was którzy to czytają zna jakiegoś obłudnika, chodzącego do kościoła, przestrzegającego zasad kościelnych, a wewnątrz zepsutego - jak wymownie mówi o nich Pismo Święte. Módlcie się za nich by się prawdziwie nawrócili. By nie byli podobni do pobielanych grobów bo jak jest napisane „Nie każdy kto mówi: Panie, Panie! wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten który spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie...”. Przede wszystkim zawsze patrzcie na siebie, na swe postępowanie, co możecie w swym życiu zmienić by było lepsze. Patrzenie na siebie z perspektywy jest trudne, ale wiadomo że łatwo jest oceniać innych lecz najtrudniej spojrzeć krytycznym okiem na siebie. Krytyka innych ludzi czasem bywa pomocna - ja zauważyłem dwa rodzaje krytyki - jedna zupełnie bezwartościowa, gdy ktoś chce Ciebie tylko obrazić, krytykuje twą wadę wymowy, wygląd lub inne rzeczy po to tylko by Tobie dopiec i nie mówi o rzeczach istotnych(nad tą krytyką nie warto zastanawiać się choćby sekundy). Jest także krytyka którą należy przemyśleć, gdy ktoś mówi że za mało zajmujesz się dziećmi, za dużo pijesz itp.... nie musisz się z tym zgadzać, może ktoś przesadza, ale zawsze trzeba w tym miejscu przystanąć na chwilę i zastanowić się czy owa osoba nie ma racji, bo ludzie z boku mogą więcej dostrzec niż my sami. Ja na przykład wiem że mam zadatki na alkoholika, bardzo lubię alkohol, był czas że dosyć dużo piłem - teraz piję baaardzo rzadko. Świadomość własnej słabości to już część sukcesu... nie będę ściemniał że jestem odporny na nałóg, że innych to dotyczy ale mnie nie - nie jestem alkoholikiem, nie jestem nawet pijakiem, ale mam świadomość że gdybym sobie pofolgował to kto wie jak by to się skończyło, bo granica nałogu jest bardzo cieńka, a jeśli Cie ciągnie do czegoś - czy to hazardu, czy alkoholu czy do innych uzależnień to znaczy że możesz się uzależnić choćbyś myślał że jesteś twardy jak nie wiem kto (najciekawsze jest to że osoba uzależniona praktycznie nie zauważa swego uzależnienia aż jest kompletnie na dnie).

Czasami przeglądam wiadomości na Wirtualnej Polsce. Co jakiś czas są tam jakieś nowinki na temat kościoła jak i tematy związane z księżmi. Gdy tylko taki temat się pojawi od razu widać minimum kilkanaście komentarzy w których sadzi się na księży, na wiarę i bluźniące Bogu. Widać jak szybko antychrześcijanie i bluźniercy biorą się do roboty... któregoś razu odpisałem, bo było tam dużo obraźliwych rzeczy, nawet dla mnie jako chrześcijanina. Napisałem tak do gościa który źle mówił o Bogu:

„Słuchaj no pajacu. Jak widzę to będziesz żył bluźniąc Bogu idąc przez życie. Gdy na portalu WP pojawia się jakaś informacja na temat kościoła to widać że antychrześcijanie odrazu zabierają się do roboty. ŁATWO JEST BYĆ NIEWIERZĄCYM GDY się powodzi i gdy się myśli że się ma przed sobą jeszcze długie życie, ale jestem gotów założyć się z tobą że gdy przyjdzie czas Twojej śmierci nie będziesz taki przekonany czy na pewno nic tam nie ma!!!! Będziesz raczej zastanawiał się - a co jeśli się myliłem? Co jeśli naprawdę jest Bóg z którego naśmiewałem się całe życie, co jeśli jest piekło na które zasłużyłem bluźnierczym życiem. Jeszcze większy szok doznasz tuż po śmierci bluźnierco jeśli się teraz nie nawrócisz - być może Bóg się Ciebie spyta - co zrobiłeś dla mojej chwały na ziemi? Nic??? Później całą wieczność będziesz miał na przyglądanie się w piekle swemu zmarnowanemu życiu. Nie jestem za Rydzykiem, bo to tylko dobry biznesmen, ale ja nie wierzę w ojca Rydzyka tylko w Boga i jego istnienia w żaden sposób nie mogę kwestionować. Polecam książkę "Piekło czy jest, czym jest", spójrz już teraz co na końcu Twojej drogi.”

Czemu ludzie wyładowują swe niezadowolenie na chrześcijaństwie, a nie ma praktycznie żadnych obraźliwych uwag na temat islamu? Bo jest wiadomym, że obrażanie chrześcijan jest dosyć bezpieczną formą wyładowania swych złości... z islamem jest wiadomym że bardzo szybko może się znaleźć jakiś fanatyk który odnajdzie taką osobę i zrobi jej krzywdę.

Często zastanawiałem się czemu na zło mam odpowiadać miłością? Dobrem zwalczać zło. Myślę że dlatego bo w ten sposób możemy dotrzeć do grzeszników, pokazać im że jest inny sposób i inna droga, droga miłości i miłosierdzia... a być może też dlatego by nie ulec złu odpowiadając np. nienawiścią na nienawiść. Na pewno jest prawdą (poza pewnymi wyjątkami) to co powiedział mi kiedyś kolega że „rozmowa z drugą osobą jest jak rozmowa z lustrem - gdy jesteś rozgniewany i okazujesz wrogość wobec kogoś, postawa tej osoby zaczyna być wroga. Jeśli np. ktoś jest do Ciebie źle nastawiony, ale nie będziesz na to zważał i będziesz pogodny i miły dla niej, ten ktoś zacznie zmieniać nastawienie do Ciebie...itp.” Ludzie których uważamy za złych nie zawsze są tacy źli do końca. Owszem, zgodzę się że są ludzie przesiąknięci złem i zdeterminowani w czynieniu zła, ludzie o zatwardziałych sercach, ale nikt z nas nie przyszedł na świat będąc złym. W szkole byłem dzieckiem spokojnym, nigdy nie robiącym nikomu krzywdy - co za tym szło miałem oczywiście ciężko. Był pewien chłopak który dawał się mi we znaki, wtedy czułem gniew na niego. Po latach patrzę bardziej łagodnym okiem na tego chłopaka - rodzice rozwiedzeni, rozbita rodzina, surowy ojciec... chłopak na dobrą sprawę też nie miał lekko, nie miał dobrego przykładu. Drugą osobą którą dobrze zapamiętałem z młodych lat to chłopak którego zawsze uważałem za przesiąkniętego złem... pewnego razu bez powodu stłukł mnie po lekcjach z uśmiechem na ustach... rodzice w stanach, tylko słali kasę, wychowywany przez potwornych dziadków - słyszałem między innymi teksty od jego dziadka do tego chłopaka - „co się patrzysz na mnie jak huj na malowane wrota”. Chłopak poszedł w końcu w narkotyki, nie wiem co się z nim teraz dzieje. On też nie urodził się przecież od razu zły, inny dom, inna rodzina i byłby kimś innym... „kto widzi dobro w człowieku, ten stwarza dobro w człowieku”. Spójrzmy czasem łagodniejszym okiem na tych, których osądzamy tak surowo - koniec końców tylko Bóg wie co jest na dnie naszego serca. Jest wiele osób które mogłyby się nawrócić, lecz nie poznały w swoim życiu niczego poza złem i nienawiścią. Należy też zadać sobie pytanie czy ja będąc w skórze tej osoby, będąc na jej miejscu byłbym taki jaki jestem czy może zupełnie inny? Jest bardzo mądre przysłowie - „tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”. Nawet ktoś, kto uważa się za bardzo pobożnego, dobrego i ułożonego kiedyś może się rozczarować samym sobą..

Mam jeszcze parę własnych przemyśleń, kiedyś pewnie jeszcze o nich napiszę. A tak na poza tym polecam książki o życiu świętych... np. Ojca Pio, Jana Mari Vianey, Farciszka z Asyżu. Mało kto może zostać w pełni Świętym za życia, ale według mnie każdy ma chrześcijanin ma obowiązek dążyć do świętości mając przed oczyma dobre przykłady.

"Wszystko badajcie, a co szlachetne - zachowujcie!" (1Tes 5:21 BT)



Wyszukiwarka