Uchodźcy wewnętrzni w Ameryce Łacińskiej, Studia


Uchodźcy wewnętrzni w Ameryce Łacińskiej.

Współczesna mapa świata pełna jest dramatycznych konfliktów zbrojnych - czasem jeszcze międzynarodowych, ale najczęściej lokalnych, niezmiennie jednak pełnych nieludzkiego, choć ludzką ręka zadawanego, okrucieństwa.
Nieodłączną częścią wojennego krajobrazu są wciąż tysiące uciekających ludzi, tymczasowe obozy, nędzne namioty, głód, choroby, dostarczana wbrew stronom konfliktu pomoc humanitarna. Przywykliśmy do widoku ludzi migrujących po stracie bliskich, domu, z obawy o życie, przerażonych i zagubionych.
Ludzi tak ukazywanych w migawkach telewizyjnych i fotografii prasowej potocznie zwykliśmy nazywać uchodźcami. Najczęściej jednak zastosowanie tego terminu - jeśli weźmie się pod uwagę definicję z Konwencji Genewskiej o Statusie Uchodźcy z 1951 roku - jest błędem. Jak wskazują statystyki, współcześnie nieporównywalnie częściej mamy do czynienia z odrębnym pojęciem prawa międzynarodowego, a mianowicie z tzw. „internally displaced people” (IDP), w polskiej literaturze tłumaczonym jako „uchodźcy wewnętrzni”. Aktualnie ocenia się, że na świecie jest ponad 25 milionów IDPs. Ta liczba znacznie przewyższa ilość migrujących po świecie uchodźców - jest ich szacunkowo około 13 milionów.

Uchodźca wewnętrzny jest to osoba, która zmuszona zostaje do opuszczenia miejsca zamieszkania z tych samych powodów co uchodźca, ale nie przekracza granicy uznanej za międzynarodową. Jego uczestnicy nie przekraczają wprawdzie granic ojczystego kraju, lecz muszą opuścić swoje siedziby. Właściwie nie wiadomo, jaka jest liczba tego typu migrantów. Według różnych szacunków jest to zjawisko dotyczące 4, 20, 30 mln, a zdaniem niektórych ekspertów nawet 50 mln osób w 35 krajach, przede wszystkim w Afryce. Na tym kontynencie za dotkniętych uchodźstwem wewnętrznym uważa się 16 mln ludzi, z czego 4 mln w samym Sudanie, gdzie wojna domowa trwa już prawie 20 lat. Zarówno migracje zewnętrzne, jak i wewnętrzne przybierają na ogół formę migracji ze wsi do miast. Szacuje się, że w najbiedniejszych krajach świata każdego roku ze wsi do miast migruje 20 ,30 mln ludzi. Rzeczywista wielkość tych przemieszczeń jest trudna do oszacowania, ale ich widomym skutkiem jest nieustanny wzrost liczby ludności miast, zwłaszcza tych największych. W krajach o najniższym poziomie PKB w tego typu aglomeracjach mieszka ponad 10% ludności, a w krajach o średnim poziomie ponad 22%, co oznacza wzrost w ostatnim dwudziestoleciu o 3 i 4 punkty procentowe. Najwyższe przyrosty tego wskaźnika notowano przy tym w Ameryce Łacińskiej i Azji Południowej. Właściwie nikt dokładnie nie wie, ilu mieszkańców liczą te miasta w tych regionach świata. Na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku szacowano, że np. w Indiach 44% mieszkańców Kalkuty, 42% Bombaju i 30% Delhi stanowili nielegalni przybysze, a nowi stale przybywali i to zarówno za sprawą imigracji, jak i przenoszonego przez imigrantów do miast skumulowanego efektu eksplozji demograficznej. Uchodźcy wewnętrzni w skrócie IDP - tym terminem określa się populację około 25 milionów ludzi w 49 krajach, przesiedlonych z powodu eskalacji przemocy i prześladowań. Od uchodźców różni ich to, że pozostają w granicach własnego państwa, ale ich sytuacja jest równie dramatyczna - uciekają by przeżyć. Zarówno jedni i drudzy wymagają pomocy i ochrony. Jednak rządy innych państw, jak międzyrządowe i pozarządowe organizacje humanitarne mają o wiele trudniejsze zadanie w niesieniu pomocy IDP i uzasadnianiu swego mandatu do działania, niż ma to miejsce w przypadku uchodźców. IDPs, których liczba dwukrotnie przewyższa liczbę uchodźców na świecie, przede wszystkim i w oczywisty sposób powinni oczekiwać ochrony ze strony państwa, na którego terytorium przebywają. Zgodnie z zasadą suwerenności rządy poszczególnych krajów są w  pełni uprawnione do decydowania o losach swych obywateli na własnym terytorium i ponoszą odpowiedzialność za ich bezpieczeństwo, zdrowie i życie. W praktyce jednak państwa miotane konfliktami nie są w stanie zapewnić należytej ochrony i pomocy przesiedlonej ludności. Aż 5 milionów IDP w 11 krajach pozbawionych jakiejkolwiek opieki ze strony rządu. Problem wewnętrznego uchodźstwa pojawił się w dyskusjach międzynarodowych w początkach lat 90. W  obliczu przytłaczających zmian geopolitycznych w krwawych konfliktach pogrążyła się Afryka: Somalia, Rwanda, Sudan; dekompozycja ZSRR spowodowała wybuch licznych konfliktów na Zakaukaziu: w Gruzji, Armenii, Azerbejdżanie oraz Czeczenii. Fale migrującej ludności pojawiły się w Tadżykistanie, Afganistanie i Iraku; Europa doświadczyła konfliktu bałkańskiego i kryzysu w Kosowie. Konieczne stało się podjęcie próby wypracowania mechanizmów ochrony IDP i możliwości działania ONZ w tej sferze. Efektem dogłębnej analizy prawa humanitarnego, zbiorów praw człowieka oraz prawa uchodźczego było  stworzenie w 1998 r. jednolitego dokumentu, który jednocześnie grupował istniejące już w prawie międzynarodowym gwarancje dla IDP oraz uzupełniał wskazane przez zespół ekspertów luki prawne. Dokument ten został nazwany „Guiding Principles of Internal Displacement” i zastał przyjęty jako rezolucja Zgromadzenia Ogólnego ONZ, w której określono także zasady udzielania pomocy humanitarnej, podkreślając zarówno prawo jak i obowiązek w tej kwestii społeczności międzynarodowej. Mimo zakończenia większości wojen domowych w Ameryce Łacińskiej, konflikty społeczne, które spowodowały przesiedlenia milionów ludzi, w dużej mierze pozostały nierozwiązane. W Kolumbii starcia zbrojne, w których cywile stali się kartą przetargową, spowodowały drugą co do wielkości (po Sudanie) falę przesiedleń - aż 3,8 miliona osób. Inne kraje, w których z powodu sytuacji wewnętrznej populacja IDP jest znacząca to Gwatemala, Meksyk i Peru. Większość przesiedleńców w Ameryce pochodzi z terenów wiejskich. Obecnie  zmuszeni są do życia w miejskich gettach. Kontrast między bogatymi elitami, a 25 procentami ludności Ameryki Łacińskiej, która musi przeżyć za mniej niż 2 dolary dziennie jest porażający.

Problem uchodźstwa wewnętrznego w Ameryce Łacińskiej dotyczy czterech państw regionu: Kolumbii, Gwatemali, Meksyku i Peru. W 2004 roku omawiany obszar zamieszkiwało ok. 3,5 mln IDPs.

Pomimo różnych pozytywnych zmian liczba IDPs w Ameryce Łacińskiej ciągle wzrasta, od roku 1996 ich liczba się podwoiła, co było spowodowane głownie wynikiem bardzo trudnej sytuacji wewnętrznej w Kolumbii.

Kwestia uchodźctwa w Ameryce Łacińskiej została już poruszona w 1984 r., gdy przedstawiciele części państw regionu jak także uznani prawnicy przyjęli tzw. Deklarację z Cartageny, która stanowiła uzupełnienie konwencji genewskiej dotyczącej statusu uchodźcy z 1951r. oraz protokołu nowojorskiego z 1967r.

Postanowienia tej konwencji wcieliło w życie wiele państw Ameryki Łacińskiej. Należy zwrócić uwagę na to że konwencja ta rozszerza definicję uchodźcy o osoby, które zostały zmuszone do ucieczki ze swoich krajów , bo ich życie , bezpieczeństwo lub wolność zostały zagrożone przez akty przemocy, obca agresję, konflikty wewnętrzne, masowe naruszenia praw człowieka lub inne okoliczności, które w poważny sposób zaburzają porządek publiczny. Jednakże deklaracja z Cartageny nie odnosiła się w żaden sposób do uchodźców wewnętrznych.

Na początku lat 90. państwa Ameryki Środkowej zdecydowały się poprzeć przyjęcie dokumentów, które precyzowały postanowienia deklaracji z Cartageny w odniesieniu do zasad i kryteriów obrony i pomocy wobec uchodźców i IDPs oraz praktycznego ich zastosowania. Kolejno takie kroki podjęto w grudniu 1994 r. w San Jose oraz w listopadzie 2004 r. w stolicy Meksyku.

Do głównych przyczyn uchodźstwa w regionie Ameryki Łacińskiej możemy zaliczyć przede wszystkim konflikty, powstania które były powodowane niezadowoleniem nizin społecznych ze sposobu rządzeniem krajem. Częstym powodem były także przesiedlenia które były skutkiem walki konkurujących o władzę stron, które chciały przejąć kontrolę nad obszarami bogatymi w surowce naturalne.

Od lat 90. sprawą uchodźców w tym regionie zainteresowana jest Organizacja państw Amerykańskich (OPA) , która już wielokrotnie zwracała uwagę na zagadnienia uchodźstwa wewnętrznego, przyznając wysoką rangę tym problemom. Jednak aby móc przeciwdziałać kryzysom IDPs konieczne jest wzmocnienie rządów prawa, instytucji demokratycznych oraz przestrzeganie praw człowieka. Za sukces możemy uznać powołanie w lutym 1996 r. specjalnego sprawozdawcy ds. uchodźców wewnętrznych( było to osiągnięciem Międzyamerykańskiej Komisji Praw Człowieka, powołanej w 1959r.). Można jedynie zadać sobie pytanie czy stanowisko to odniesie oczekiwane skutki, gdyż problemem może okazać się brak wystarczających środków na podejmowanie wizyt na miejscu, jak też fakt że funkcja sprawozdawcy jest ochotnicza.

W krajach Ameryka Łacińskiej pojawiło się też zjawisko nie spotykane na innych kontynentach: latynoamerykańscy IDP zaczęli się organizować i, co więcej, występować wspólnie w zalegalizowanych organizacjach. Zjawisko nosi nazwę „wspólnot oporu” lub też „wspólnot pokoju”. Powstają one w oparciu o lokalnych działaczy na rzecz praw człowieka, duchownych. Organizacje te są zdolne do formułowania żądań, przyciągania uwagi mediów i społeczności międzynarodowej, a nawet - wymuszania negocjacji. Jedną z najstarszych i największych jest np. gwatemalska Wspólnota Ludzi w Oporze czy CONDEG (National Council of the Displaced In Guatemala), Reconstruction and Development Association of the Andean Communities. Pojawiły się też organizacje regionalne - International Conference on Central American Refugees (CIREFCA), Inter-American Commission on Human Rights (IACHR) w ramach Organizacji Państw Amerykańskich (OAS), a także programy Narodów Zjednoczonych - np. wyspecjalizowane UN Development Programme for Displaced Persons, Refugees and Returnees In Central America (PRODERE) czy Humanitarny Plan Działań w Kolumbii. Obecne w regionie są agencje - UNHCR, UNICEF, UNDP, WFP, IOM - oraz organizacje pozarządowe, z Czerwonym Krzyżem na czele. Organizacje regionalne cieszą się jednak stosunkowym bezpieczeństwem, w przeciwieństwie do tych działających w poszczególnych krajach. W większości przypadków dochodzi tam do prób zabicia działaczy, padają oskarżenia o terroryzm, a przynajmniej sprzyjanie mu, dochodzi też do prób odebrania lub zablokowania i tak skromnych funduszy.

Kolumbia

W pierwszym półroczu bieżącego, 2008 roku, w Kolumbii musiało uciec ze swoich miejsc zamieszkania 270.675 osób, czyli o 41% więcej, aniżeli w tym samym okresie w 2007 roku. Jest to największa liczba uciekinierów od 1985 roku, co stawia również Kolumbię na niechlubnym drugim miejscu na świecie, zaraz po Sudanie.

 Oficjalnie w Kolumbii żyje 2,6 miliona osób, które były zmuszone do porzucenia swoich domów, ale przypuszcza się, że w rzeczywistości liczba ta dochodzi do 4 milionów osób. Powodem są działania zbrojne ze strony wojska, partyzantów, grup paramilitarnych i handlarzy narkotyków. W wielu regionach Kolumbii rządzą prawdziwe mafie, które pobierają podatki i kontrolują życie polityczne, zabijając nie tylko poszczególne, sprzeciwiające się im osoby, ale również dokonując masowych zabójstw. Poza tym, zarówno wojsko, jak i partyzanci i militarzyści zmuszają młodych mężczyzn do wejścia w ich szeregi. Według szacunków CODHES w latach 1999-2004 wysiedlano dziennie średnio 863 osoby. W sumie ok. 7,7% liczącego ok. 44 mln osób społeczeństwa kolumbijskiego to uchodźcy wewnętrzni.

 Oficjalnie średnio w Kolumbii przypada 632 osób, które porzuciły swoje miejsce zamieszkania, na każde 100 tys. mieszkańców, ale w pierwszym półroczu 2008 roku liczba ta wzrosła do 1.503 osób.  Problem ten dotyczy całego obszaru kraju, ale najwięcej przypadków zanotowano w departamentach (stany) Antioquia, Bogocie i Meta. Miejsca w które IDPs najczęściej trafiają to z reguły duże miasta, w szczególności Bogota, Madellin, Cali, Cartagena, Cucuta. Około 40% oficjalnie zarejestrowanych IDPs zamieszkuje w dziesięciu największych miastach Kolumbii.

Zjawisko uchodźstwa wewnętrznego w Kolumbii przybiera zupełnie odmiennych cech niż można to zauważyć w innych państwach na świecie. IDPs w tym kraju opuszczają swoje miejsca zamieszkania głownie w towarzystwie jedynie najbliższej rodziny lub w bardzo małych grupach, przenoszą się za zwyczaj ze wsi do miast i o ile jest to możliwe zatrzymują się następnie u swoich krewnych lub znajomych. Wielu z nich nie zgłasza się nawet do miejsc pomocy, nie rejestruje się jako IDPs z obawy przed prześladowaniami.

Wszystkie miejsca, z których pochodzą uchodźcy wewnętrzni, łączy kilka wspólnych cech:

Konflikty polityczne, ekonomiczne i społeczne, które przeżywa Kolumbia, uwidaczniają się w panującej tutaj wojnie, niesprawiedliwości, biedzie, walkach o terytorium i nierównym podziale bogactw.
Główną przyczyną pojawienia się w ostatnich latach uchodźców, jest przemoc. Do dużych miast przybywają wielkie masy społeczne, zupełnie bezbronne. Przemoc, która powoduje powstawanie fenomenu uchodźstwa, spowodowana jest konfliktami, wywołanymi chęcią posiadania ziemi i dotyka przede wszystkim kolumbijską wieś.
Przez wielu Kolumbijczyków, uchodźcy przyjmowani są bardziej jako problem estetyczny niż poważny problem społeczny.

Najważniejszą przyczyną uchodźstwa wewnętrznego w Kolumbii jest trwający już wiele lat konflikt w tym kraju. Konflikt ten dotyczy różnic społecznych, marginalizacji ludności wiejskiej, w tym szczególnie Indian i ludności czarnej. W regionie tym od lat występuje nierównomierne rozłożenie własności ziemi. Około 61,2 % gruntów pozostaje w rękach 0,4 % posiadaczy ziemskich.

Uczestnikami walk wewnętrznych w Kolumbii są przede wszystkim poszczególne siły biorące udział w konflikcie, i są to min. oddziały paramilitarne( specyficznym rodzajem oddziałów paramilitarnych są tzw. grupy Convivir). Kolejnym uczestnikiem są oddziały powstańcze. Do obecnie działających zaliczają się Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii, Armia Wyzwolenia Narodowego oraz Ludowa Armia Wyzwolenia. Brak kontroli i koordynacji wewnątrz poszczególnych ugrupowań doprowadził do przyjęcia stylu walki, w którym nie ma miejsca na poszanowanie nawet najbardziej podstawowych praw człowieka i norm prawa humanitarnego.

Dużym problemem w Kolumbii są także narkotyki a szczególnie działalność baronów narkotykowych, którzy do uprawy narkotyków potrzebują dużych obszarów ziemi, którą można użyć pod uprawę. Co z kolei wiąże się z przymusowym wysiedleniem ludności z tych obszarów.

W latach 90. w Kolumbii możemy zauważyć pewną ewolucję jeśli chodzi podejście władz do kwestii uchodźstwa wewnętrznego. Do roku 1993 władze Kolumbii nie widziały potrzeby uznania uchodźstwa wewnętrznego jako osobnej kategorii osób. Dopiero po roku 1993 podejście władz uległo zmianie i stworzony został schemat instytucjonalno- prawny, który mógłby zapewnić IDPs jakąkolwiek ochronę czy pomoc. Kluczowym elementem była tzw. regulacja 387 przyjęta w 1997r.

W myśl tej regulacji :

Bardzo istotnym wydarzeniem w odniesieniu do IDPs w Kolumbii było wydanie w 2004r. wyroku T-025 przez Sąd Konstytucyjny, który stwierdził, że ochrona i pomoc świadczona przez władze na rzecz IDPs jest niewystarczająca i stanowi naruszenie konstytucyjnej zasady odpowiedzialności władz za własnych obywateli. Na mocy tego orzeczenia władze państwowe były zobowiązane do podjęcia konkretnych działań w celu zapobieżenia przymusowym przesiedleniom. Bardzo ważne jest to że władze postanowiły przeznaczyć na ten cel większe środki finansowe niż dotychczas.

Kwestiami uchodźstwa wewnętrznego w Kolumbii interesuje się również ONZ. W działania na rzecz IDPs w Kolumbii zaangażowanych jest kilka wyspecjalizowanych agencji i organizacji NZ, takich jak Urząd Wysokiego Komisarza NZ ds. Uchodźców, Komitet NZ Pomocy Dzieciom( UNICEF ), czy Organizacja NZ ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). W Organizacji Narodów Zjednoczonych działa Oddział ds. uchodźstwa Wewnętrznego, który w 2005 roku zorganizował misję , której celem było zbadanie sytuacji uchodźców wewnętrznych na miejscu w Kolumbii. Raport misji zawiera wiele zaleceń skierowanych do władz Kolumbii, jak i do społeczności międzynarodowej. Gdyby udało się je zrealizować możliwe jest że sytuacja uchodźców wewnętrznych w Kolumbii mogła by ulec znacznej poprawie.

Meksyk

Zarówno w Kolumbii jak także i w Meksyku mamy do czynienia z uchodźstwem wewnętrznym. Wysiedlanie już od wielu dekad było jednym z wielu sposobów rozwiązywania konfliktów na tym terenie. Już wiele razy organizacje zajmujące się promocją i ochroną praw człowieka oskarżały władze meksykańskie o używanie wysiedleń jako środka walki z rdzenną ludnością, która od wieków zamieszkiwała te tereny. Rząd meksykański nigdy jednak do tego się nie przyznawał, nie uznając tym samym swojej odpowiedzialności za wysiedlenia. Rdzenni mieszkańcy Meksyku wielokrotnie protestują przeciwko takiemu traktowaniu. Jednym z takich protestów było powstanie z 1994r. w stanie Chiapas, gdzie doszło do walk z siłami rządowymi. Celem powstańców było doprowadzenie do poprawy sytuacji ubogiej rdzennej ludności Meksyku, a także zagwarantowanie im praw polityczno- społecznych a głównie prawa do ziemi. Skutkiem tego powstania było wysiedlenie ok. 35 tyś. osób, których znaczącą większość stanowili Majowie. W 1996 roku zostało podpisane porozumienie, w którym władze uznały prawo do własności ziemskiej przysługujące Indianom zamieszkującym tereny Meksyku od tysiącleci. Dużą nadzieją na polepszenie sytuacji wysiedleńców było wybranie na stanowisko prezydenta kraju Vincente Foxa, niestety barak zgody pomiędzy władzą wykonawcza a ustawodawczą stały się przeszkodą w podjęciu konkretnych działań w tym kierunku.

Sytuacja uchodźców wewnętrznych w Meksyku jest o tyle trudniejsza i poważniejsza niż w Kolumbii, iż tam oficjalnie nie występuje takie pojęcie jak IDPs., ponieważ władze nigdy nie ogłosiły stanu wojny, uchodźstwo wewnętrzne więc tam nie istnieje. A co za tym idzie nie przysługuje im żadne prawo. Dodatkowo ludność ta jest wyłączona z pomocy rządowej, dostępu do edukacji, służby zdrowia. Ważnym problemem jest przede wszystkim to że, ludność ta w większości przypadków nie potrafi porozumieć się w języku hiszpańskim.

Bardzo ciężka wydaje się sytuacja uchodźców zamieszkujących tzw. wspólnoty autonomiczne. Osoby tam żyjące są pozbawione praktycznie wszystkiego, w tym także niedostatki pożywienia które jest uzależnione od tego, co przygotują pracownicy Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża oraz Meksykańskiego Czerwonego Krzyża.

Wydaje się że najtrudniejsza sytuacja istnieje w stanie Chiapas, gdzie doszło do najbardziej wstrząsającego wydarzenia z udziałem oddziałów zbrojnych, w którym zginęło 46 osób pochodzących z plemiona Tzotzil. W wyniku tych wydarzeń ponad 6 tyś. Osób, które czuły się zagrożone, uciekło ze swoich domów.

To, że sytuacja jest naprawdę poważna i wymaga reakcji, pokazuje zainteresowanie meksykańskimi IDPs przedstawiciela sekretarza generalnego ONZ ds. uchodźców wewnętrznych, który w roku 2002 odwiedził Meksyk. Raport wizyty jednoznacznie wskazuje że przyczyną zjawiska uchodźstwa wewnętrznego jest wciąż tlący się konflikt w stanie Chiapas.

Zalecenia raportu w stosunku do rządu:

Raport został bardzo pozytywnie przyjęty przez władze meksykańskie, obiecano nawet stopniowe i długookresowe wtaczanie w życie owych zaleceń. Jednak do 2005 roku niewiele w tym kierunku uczyniono, dodatkowo żadna międzynarodowa ani krajowa organizacja międzyrządowa nie świadczyła pomocy na rzecz tamtejszych IDPs.

Gwatemala

Trudno jest określić jak przedstawia się problem uchodźstwa w Gwatemali, ponieważ tam problem uchodźstwa wewnętrznego oficjalnie w ogóle nie występuje. Tak twierdzą źródła urzędowe niektórych organizacji międzynarodowych. Jednak prawda jest taka, że w Gwatemali może być nawet 250 tyś IDPs. Jak nie trudno się domyśleć, powodem tak ogromnej ilości uchodźców wewnętrznych w tym regionie jest oczywiście konflikt który wybuchł w Gwatemali na początku lat 60. Konflikt ten rozpoczęły grypy powstańców , którzy walczyli o wprowadzenie politycznych i ekonomicznych reform w kraju, gdzie rdzenna ludność indiańska (Majowie) była pozbawiona jakichkolwiek praw. Kryzys ten osiągnął swój punkt kulminacyjny w latach 80., gdy liczbę osób wszystkich zmuszonych w wyniku prześladowań do opuszczenia swoich domów szacowano na liczbę od 500 tyś. do 1,5 mln osób. Wśród ofiar konfliktu ponad 80% stanowili Majowie. 29 października 1 partyzantka podpisały W 1965, po wejściu w życie kolejnej już konstytucji, powołano nowy, cywilny gabinet, na czele państwa stanął cywilny prezydent. Faktycznie stan wojny domowej trwał nadal, na porządku dziennym były mordy, torturowanie więźniów, naruszanie podstawowych praw człowieka. Stan taki utrzymuje się w Gwatemali do dnia dzisiejszego. Pomimo inicjowanych kilkakrotnie rozmów pomiędzy stroną reprezentującą legalny rząd a partyzantami, nie doszło nigdy do trwałego porozumienia. W 1994 roku została powołana Komisja w celu wyjaśnienia zbrodni popełnionych na ludności cywilnej, która ustaliła że działania prowadzone przeciwko ludności tubylczej miały znamiona zbrodni ludobójstwa. W swoich raportach komisja wyraźnie wskazywała, że główny ciężar odpowiedzialności za zbrodnie spoczywa na armii oraz oddziałach paramilitarnych. Masowe wysiedlenia ludności cywilnej były skutkiem ubocznym krwawego konfliktu wewnętrznego, ale często też celem samym w sobie.

29.10. 1996 roku rząd Alvaro Arzu i gwatemalska partyzantka podpisały porozumienie pokojowe . Zakończyło ono trwającą 36 lat wojnę domową. Porozumienie zakładało stworzenie tzw. Komisji Prawdy która miała rozpocząć śledztwo ustalające wszelkie ślady naruszania praw człowieka w Gwatemali. Władze Gwatemali powinny wywiązać się z zobowiązań zapisanych w porozumieniach pokojowych z 1996 r., oraz- co niezwykle ważne dla IDPs- w porozumieniu podpisanym przez strony konfliktu z 1994 r., które dotyczyło praw uchodźców i osób przesiedlonych do powrotu do miejsc pochodzenia lub do przesiedlenia w inne regiony kraju. Niestety do dziś niewiele tych postanowień weszło w życie, natomiast niechęć władz do przyznania, że problem IDPs w Gwatemali istnieje, niezwykle utrudnia sytuację. W drugiej połowie lat 90. rząd Gwatemali utworzył wewnętrzne struktury instytucjonalne odpowiedzialne za pomoc IDPs. Z powodu braku środków finansowych, struktury te nie przyniosły zamierzonego skutku.

Niestety Gwatemala jest krajem, gdzie bardzo często dochodziło do ataków na obrońców praw człowieka, różnego rodzaju aktywistów działających na rzecz praw ludności tubylczej do ziemi oraz na inne osoby walczące o prawa IDPs. Niektóre organizacje pozarządowe nadal kontynuują działania na rzecz uchodźców wewnętrznych np. Narodowa Rada Osób Wysiedlonych (CONDEG) , Konsultatywne Zgromadzenie Ludności Wysiedlonej( ACPD).

Obecnie Gwatemalscy politycy tłumaczą, że ich kraj wciąż jeszcze się nie otrząsnął po 36 latach - zakończonej w 1996 roku - wojny domowej, która kosztowała życie ponad 260. tysięcy osób. No i w dodatku znajduje się na głównym szlaku przemytu narkotyków: między Kolumbią i Stanami Zjednoczonymi. Dlatego Gwatemala potrzebuje międzynarodowej pomocy.

Jak już wspominałam problem uchodźstwa wewnętrznego w Gwatemali oficjalnie nie istnieje, tak przynajmniej wynika ze źródeł urzędowych niektórych organizacji. Toteż nie dziwne jest to, iż Gwatemali nigdy nie odwiedził przedstawiciel sekretarza generalnego ONZ ds. uchodźców wewnętrznych.

Peru

Peru jest kolejnym krajem gdzie mamy do czynienia z uchodźstwem wewnętrznym. Również w tym przypadku wysiedlenia towarzyszyły brutalnemu konfliktowi wewnętrznemu, który toczył się od początku lat 80. praktycznie do roku 2000. Do głównych przyczyn konfliktu zalicza się ogromne nierówności społeczne, przerażającą biedę, spadek dochodu narodowego i poziomu inwestycji zagranicznych a co za tym idzie bezrobocie. Najważniejszą przyczyną biedy w Peru jest brak wystarczającego areału gruntów rolnych. Ziemia tam jest bardzo trudna do uprawy, gdyż bez dużej ilości różnego typu nawozów chemicznych, nie nadaje się do uprawy. A przy tak ogromnej biedzie panującej w tym kraju oraz braku dostępu do nowoczesnych technologii produkcji żywności, oczywisty jest fakt o niemożności skorzystania z takich nawozów. Sytuacja na obszarach wiejskich zmusiła wielu ich mieszkańców do migracji do miast, co z kolei powoduje ogromne problemy społeczno- ekonomiczne w tych ośrodkach.

Stronami w konflikcie peruwiańskim były, z jednej strony, grupy powstańcze Świetlisty Szlak oraz Rewolucyjny Ruch Tupac Amaru( MIRTA), z drugiej zaś- siły armii peruwiańskiej

Świetlisty Szlak został założony w późnych latach sześćdziesiątych przez byłego profesora uniwersyteckiego Abimaela Guzmána, noszącego pseudonim Presidente Gonzalo ("Przewodniczący" albo "Prezydent" Gonzalo), którego teorie stworzyły fundament maoistowskiej doktryny organizacji. Była to odnoga Komunistycznej Partii Peru (Bandera Roja - Czerwony Sztandar), która z kolei oddzieliła się od głównej Komunistycznej Partii Peru w 1964 r. Gdy wojskowy rząd Peru po raz pierwszy zezwolił na wybory w latach 80., Świetlisty Szlak był jedną z nielicznych grup powstańczych, które odrzuciły udział w wyborach, zamiast tego rozpoczynając wojnę partyzancką przez atakowanie punktów wyborczych w regionie Ayacucho. Między 1973 a 1975, Świetlisty Szlak kontrolował rady studenckie na uniwersytetach Tacna i Huanuco, i pojawił się w szkole inżynierskiej w Limie i na uniwersytecie San Martin de Porres. Po jakimś czasie Świetlisty Szlak zdecydował się porzucić uniwersytety pod hasłem "Odbierz Mariátegui", i wyznaczył jako cel "odbudowanie partii".W 1977 przeniesiono walkę zbrojną z prowincji do miast. Na początku 1980 w Ayacucho odbyło się potajemne spotkanie komitetu centralnego. Utworzono wojskowy i polityczny "Dyrektorat Rewolucyjny" i rozkazano zbrojnym milicjom przeniesienie się do strategicznych obszarów w prowincjach, by rozpocząć "zbrojną rewolucję". Przez lata osiemdziesiąte Świetlisty Szlak powiększył znacznie kontrolowane terytorium i liczbę bojowników. Do 1991 kontrolował duże obszary na prowincji w centrum i na południu Peru, a także na obrzeżach Limy, stolicy Peru, gdzie podjęto ataki przeciw cywilom i infrastrukturze.12 września 1992 Guzmán został schwytany przez peruwiańskie siły specjalne, a wkrótce po nim większość innych przywódców. Organizacja poniosła też szereg porażek z rąk samoobrony chłopskiej i rozpadła się na kilka odłamów. Działalność partyzancka zmniejszyła się znacznie od tego czasu, a na zajęte przez nią tereny zaczął powracać pokój. Zwalczając Świetlisty Szlak, peruwiańskie siły zbrojne popełniły wiele okrucieństw. Siły rządowe niszczyły wsie i masakrowały chłopów podejrzewanych o sprzyjanie partyzantom. Komisja Prawdy i Pojednania utworzona przez prezydenta Alejandro Toledo stwierdziła w 2003 w sprawozdaniu, że podczas wojny domowej zginęło z rąk buntowników i wojska ponad 69 000 ludzi. Organizacja Human Rights Watch twierdzi, że jedna trzecia zginęła z rąk rządowych sił bezpieczeństwa. Część ofiar została zabita przez inne grupy partyzanckie i lokalne milicje. Partyzantom Tupac Amaru przypisuje się ok. 1,5% przypadków. Chociaż skala okrucieństw Świetlistego Szlaku i wiarygodność sprawozdań pozostają sporne, senderistas byli często oskarżani o szczególnie brutalne metody zabijania i wzięcie na cel przywódców innych grup lewicowych, w tym miejscowych liderów partii politycznych, związków zawodowych i organizacji chłopskich - wielu z nich było antysenderistowskimi marksistami. Typowy opis okrucieństw Świetlistego Szlaku zamieścił "Los Angeles Times" 30 kwietnia 1988: "Powstańcy powiesili kobiety na ścianie i porąbali je nożami i maczetami, po czym podcięli im gardła".

Osoby, które nie chciały włączyć się w walkę przeciwko Świetlistemu Szlakowi i MIRTA, były oskarżane o zdradę i represjonowanie. Działania armii rządowej i grup paramilitarnych były wspomagane przez tajne szwadrony śmierci utworzone za rządów Fujimoriego, których zadaniem była likwidacja sympatyków partyzantów. Szacuje się, że w latach trwania konfliktu zginęło ponad 69 tyś. osób, a około 600 tyś. zostało wysiedlonych. Z obecnie dostępnych danych wynika że w Peru nadal żyje ok. 60 tyś. IDPs.

Korzenie toczących się w Ameryce Łacińskiej wojen związane są z postkolonialnymi różnicami ekonomicznymi i rywalizacją o dostęp do ziemi. Dziedzictwem kilku wieków podboju Ameryki Łacińskiej był podział na swoistą „podklasę” i warstwę właścicieli ziemskich, co przełożyło się na współczesne lewicowo-chłopskie guerille i sympatyzujące z prawicą junty wojskowe. Również tu wysiedlenie stało się celem samym w sobie - nie tylko po to, by usunąć zagrożenie dla posiadaczy ziemi, opozycję polityczną postrzeganą jako przyczółek komunizmu, ale i po to, by zapewnić sobie nieskrępowany dostęp do zasobów naturalnych (np. kolumbijskiej ropy) oraz terenów pod narkotykowe uprawy. Rozrastający się przemysł (i przemyt) narkotyków również nie pozostają bez wpływu na wysiedlenia. Mieszkańcy „podejrzanych” terenów są postrzegani jako zaplecze guerilli albo zmuszani do opowiadania się po którejś ze stron (Maya w Gwatemali, których przesiedlono do znajdujących się pod kontrolą armii obozów; Indianie peruwiańscy, których stawiano przed wyborem - służba w armii lub wyrok więzienia za rzekome kontakty ze Świetlistym Szlakiem; chłopi kolumbijscy zmuszani do wybrania - są z partyzantami z FARC czy ELN albo współpracują ze szwadronami śmierci).

Liliana Dolecka -Sulik

SMAŁ, gr.I

13



Wyszukiwarka