Charakterystyka Ignacego Rzeckiego- ostatniego romantyka
Ignacy Rzecki nie jest jedną z najbardziej wyrazistych postaci w prozie Prusa. W "Lalce" jest przede wszystkim obserwatorem i komentatorem wydarzeń- romansu Wokulskiego z Izabelą Łęcką. To jemu autor momentami powierza prowadzenie narracji. Od niego także dowiadujemy się o wcześniejszych losach jego własnych i Stanisława Wokulskiego, dzieje ich przyjaźni i współpracy. W Polsce popowstaniowej, gdy przeżyły się już idee walki narodowowyzwoleńczej, a symbolem wolności stał się pieniądz, majątek, kapitalistyczna gospodarka Ignacy Rzecki zdaje się postacią z inne epoki. Ciągle żyją w nim idee narodowe, ciągle wierzy w wolność, którą Polacy odzyskają dzięki potomkom Napoleona. Owa wiara we Francuzów, w Napoleona jest charakterystycznym rysem romantycznym tej postaci, walczącej niegdyś w Wiośnie Ludów na Węgrzech, wyznającej wszelkieromantyczne ideały tolerancji, wspólnej walki o wolność, równości, szacunku dla drugiego człowieka. Dlatego tak ciężko mu zrozumieć świat współczesny, bezwzględny dla słabszych, rządzący się okrutnym prawem silniejszego, co więcej, propagującym postawy nietolerancyjne, antysemickie, wrogie wszelkiej "inności". Weteran 1848 roku, Wiosny Ludów, były konspirator czasów Powstania Styczniowego starał się te wszystkie ideały zaszczepić w swoim młodym przyjacielu. I rzeczywiście, Wokulski również włączył się w powstanie styczniowe, walcząc za wolność ojczyzny. Jednak u niego zauroczenieromantyzmem przybrało także inne formy. Zaczytując się w romantycznych poezjach miłosnych wykształcił w sobie błędny obraz uczucia, wyidealizowanej kobiety, cierpienia i samotności, przez co jego starania o uczucie i rękę Izabeli były skazane na klęskę. Wokulski jest romantykiem serca i pozytywistą w działaniu zawodowym, Rzecki zaś, jest romantykiem w każdym calu, zwłaszcza w sprawach narodowych. Wielkie uniesienia serca i miłości były mu obce. Jego największą namiętnością była ojczyzna, a radością- spokojne życie mieszczanina, od wielu lat związane ze sklepem Minclów, który obecnie jest własnością jego przyjaciela- Stanisława Wokulskiego, który z rodzinnego sklepu uczynił znany w całej Warszawie magazyn. Rzecki jest idealnym pracownikiem- jest niezwykle sumienny, uczciwy, w stosunku do klientów uprzedzająco grzeczny. Praca u Niemieckiego kupca nauczyła go niezwykłej skrupulatności, szacunku dla swojej i cudzej pracy, odpowiedzialności za współpracowników, niemal rodzinnego do nich stosunku. Rzecki ojcuje wszystkim subiektom, pomagając im w miarę swoich możliwości. O sklep dbał niczym o własny dom- w rzeczywistości tak też utożsamiał się ze sklepem- u jego bram stawał pierwszy, gasił światło jako ostatni. Upust swojej sentymentalnej, romantycznej duszy dawał w swoich osobistych, pamiętnikarskich zwierzeniach oraz w grze na gitarze. Rzecki nigdy pochopnie nie oceniał ludzi. Cenił w nich pracowitość, sumienność, uczciwość, nigdy nie zwracał uwagi na ich pochodzenie, majątek, nazwisko czy narodowość. Jego idealistyczne podejście do świata i ludzi sprawiło, że sam był niezrozumiany, samotny, czuł się obco w pozytywistycznej, tak bardzo materialnej rzeczywistości. Doktor Szuman przybyły po śmierci Rzeckiego do jego mieszkania nazywa go "ostatnim romantykiem". Idee romantyczne jednak nie umarły i nie umrą nigdy, dopóki Polska będzie zniewolona. Świadczy o tym mała karteczka papieru tkwiąca w kieszeni subiekta z Horacjańskimi słowami "Non omnis moriar" (nie wszystek umrę).
2
Stary subiekt urodził się w niezbyt zamożnej rodzinie o patriotycznych tradycjach. Patriotyzm zaszczepił w nim od najmłodszych lat ojciec, który był zagorzałym zwolennikiem sprawiedliwego oraz zbawiającego narody Napoleona. Jako młody chłopak został oddany do sklepu Minclów, by uczył się zawodu subiekta. Szybko okazało się, że jest doskonałym materiałem na przyszłego sprzedawcę. Uwielbiał swoją pracę, a Minclów uważał za swą rodzinę.
Rzecki nie zawahał się, gdy nadarzyła się okazja wcielenia młodzieńczych ideałów w czyn i razem z Augustem Katzem wyruszył na Węgry, by walczyć pod wspólnymi sztandarami owolność narodów. Za swą odwagę został nawet doceniony. Niestety, powstanie nie przyniosło spodziewanych rezultatów. Przyjaciel Rzeckiego, nie mogąc pogodzić się z klęską targnął się na własne życie. Również Ignacy boleśnie przeżył klęskę. Przez dwa lata krążył bez celu po Europie aż zatrzymano go, gdy chciał przekroczyć granicę i został osadzony w więzieniu. Udało mu się po roku wrócić do sklepu Minclów.
Ignacy Rzecki żył bardzo skromnie. Wiódł spokojne życie starego kawalera, który żył jedynie problemami sklepu. Zajmował mały pokoik sąsiadujący przez ścianę ze sklepem. Dzięki temu cały czas mógł wszystko doglądać. Pierwszy był w pracy i jako ostatni zamykał sklep. Nie narzekał na monotonię, chociaż jego dni były do siebie bardzo podobne. W pełni rolę drugiego narratora, to z jego pamiętnika poznajemy przeszłość Stacha Wokulskiego - głównego bohatera "Lalki". Właściwie Rzecki zarządza sklepem sam, bo Stach pochłonięty jest zdobywaniem serca lodowatej Izabeli Łęckiej. Za to oddanie nie spotyka go jednak żadna nagroda. Umiera nie zobaczywszy Stacha u boku ukochanej kobiety i nie doczekawszy zbawcy Napoleona.
Rzecki był jakby z innego świata, bo jego poglądy nie pasowały do nowych czasów, ale nie robił nic, by się przystosować. Konserwatywny w poglądach politycznych liczył wciąż na nadejście nowego Napoleona i w walce zbrojnej wciąż dostrzegał metodę na odzyskanie niepodległości. To trwanie w światopoglądzie przeszłości, hołdowanie starym ideałom, nawet tym tak mocno skrytykowanym przez pozytywistów, jak zbrojna walka o wolność sprawiają, że Rzecki uchodzi w swym otoczeniu za dziwaka i konserwatystę. Do tego przyczynił się tez specyficzny tryb życia Ignacego, którego świat ograniczał się jedynie do sklepu i problemów ukochanego Stacha. Subiekt uważany jest za niegroźnego dziwaka. Wokulski zastępuje mi syna. Rzecki przeżywa jego porażki, stara się wyręczać go w prowadzeniu sklepu, co zresztą robi doskonale. Ignacy chciałby przekazać Wokulskiemu swe ideały, ten jednak, mimo że ma dusze romantyka, nie jest zainteresowany bonapartyzmem, zbyt dobrze zna polityczną rzeczywistość. Szczytemszczęścia dla starego subiekta byłoby ujrzenie u boku Stacha odpowiedniej wybranki. Kobiety, która szanowałaby go i kochała za to jaki jest, a nie za jego pieniądze.
Ponadto Rzecki w "Lalce" jest drugim narratorem, subiektywnie komentuje wydarzenia, ocenia je. Scena zabawy Rzeckiego lalkami w sklepie zamyka i otwiera wątek Rzeckiego subiekta. Zabawa ma charakter symboliczny, bo przypomina układy społeczne panujące wpaństwie. Arystokraci niemrawo pociągają za sznurki, a pozostali członkowie społeczeństwa to marionetki, niezdolne do samodzielnego działania. Czekają na objecie przywództwa przez arystokrację, ale ona zbyt zajęta jest własnym wygodnictwem. Można też sceny te odczytywać jako aluzję do ślepego zakochania się Wokulskiego w Izabeli. Ona pociąga za sznurki, a on jest marionetka w jej rękach, bezkrytycznie, ponosząc ofiary realizuje jej kaprysy. Wszystko to czyni przecież nadaremnie, bo Izabela nigdy nie będzie do niego należała. Taka właśnie jest miniatura czasów, w jakich żyje Rzeckie. Jego wizja otaczających go problemów społecznych, politycznych, i tych najbliższych jego sercu, kłopotów Stacha Wokulskiego.
Zatem Rzecki to człowiek samotny w swych poglądach. Reprezentant ostatniego ogniwa romantyków, ale też ostatni z grona doskonałych, profesjonalnych i uczciwych subiektów. Jego postać może wzbudzać sympatie czytelników. Tak wiernego przyjaciela wielu mogłoby pozazdrościć Wokulskiemu. Szkoda, że Stach tego nie doceniał i dopiero po śmierci Rzeckiego przyszła zbyt późno tragiczna refleksja.
3
Świat przedstawiony w powieści Bolesława Prusa pt. "Lalka" jest światem bardzo rozbudowanym, wielowarstwowym i zróżnicowanym. Trudno jest, w splatających się ze sobą licznych wątkach i obrazach wskazać jednoznacznie wątek dominujący, postać, której podporządkowana byłaby cała struktura fabularna. Dodatkowo ową niejasną hierarchę wątków "zagłusza" wprowadzenie niejednorodnej narracji- raz z pozycji auktorialnego narratora- trzecioosobowego, wszechwiedzącego i obiektywnego w przedstawianiu wydarzeń, raz- z perspektywy jednego z - na pierwszy rzut oka marginalnych dla przebiegu akcji - bohaterów, subiekta w magazynie Wokulskiego- Ignacego Rzeckiego. Z takiego ukształtowania świata przedstawionego wynika jasno, że autor nie chciał po prostu opowiedzieć miłosnej historyjki niespełnionych namiętności sklepikarza, ale traktuje ów związek jako pretekst do przedstawienia losów i obrazu całego społeczeństwa ówczesnej Warszawy, która staje się głównym- zbiorowym bohaterem całej powieści. "Lalka" jest zatem powieścią panoramiczną, w sposób szeroki, uogólniony przedstawiającą życie miejskie, tworzące społeczeństwo warszawskie warstwy ludności, zróżnicowane pod względem urodzenia, narodowości, majątku, ideologii. Wszystkie one tworzą spójną mieszankę, układ sił tworzący społeczeństwo polskie, jednak, co chciał pokazać autor- nie potrafią żyć ze sobą, nie potrafią współpracować dla dobra kraju i narodu, pogrążone w wewnętrznych i wzajemnych konfliktach, stereotypach, anachronicznych tradycjach stanowych. Świat przedstawiony powieści jest bardzo "rozciągnięty" przestrzennie- postaci przemieszczają się, wyjeżdżają, pojawia się Warszawa, Zasławek, Paryż, Rosja. Dzięki wprowadzeniu postaci Ignacego Rzeckiego i fragmentów pisanego przez niegopamiętnika powieść zyskuje również głębię czasową, obejmującą- obok zasadniczej akcji umiejscowionej w latach 1878-79 i obejmującej wątek miłosny- także wydarzenia osadzone głębiej w historii- losy wojenne, powstańcze i zawodowe Ignacego Rzeckiego, sięgające, poprzez ciągle żywe wspomnienie ojca Rzeckiego- do romantycznych czasów epoki napoleońskiej. Te dwie idee- romantyczna, reprezentowana właśnie przez Rzeckiego i jego bonapartystyczne przekonania i sentymenty oraz pozytywistyczna- uosabiana przede wszystkim w postaciach naukowców, studentów, działaczy społecznych łączą się, przenikają i walczą o zwycięstwo w duszy Stanisława Wokulskiego- kochanka naiwnie romantycznego w wyidealizowanej miłości i jednocześnie skrupulatnego człowieka interesu, nieodrodnego syna epoki pozytywistycznej. W całym tym chaosie Rzecki i jego ideologia stanowią niezachwiany monument, punkt odniesienia równie stały i znamienny dla akcji jak narrator trzecioosobowy. Fragmenty "Pamiętnika starego subiekta" przybliżają nam epokę, czynią ją bardziej ludzką, śledzimy rządzące nią prawa i relacje z perspektywy człowieka, dla którego- podobnie jak dla na dzisiaj- jest ona nieco obca i niezrozumiała. Ignacy Rzecki jest pilnym, choć dystansującym się od przedmiotu obserwatorem rzeczywistości, ale przede wszystkim jest wielkim i najwierniejszym przyjacielem Stacha Wokulskiego, wiecznie troskającym się o serce przyjaciela, o jego interesy, o przyszłość. Pisanie pamiętnika jest wyrazem owego osamotnienia, niezrozumienia, jakim otoczenie reagowało na dziwaka-bonapartystę: "A ponieważ jednym nie ufał, a inni go nie chcieli słuchać, a Wokulskiego nie było, więc rozmawiał sam z sobą i - w największym sekrecie pisywał pamiętnik.". Z zapisanych ręką starego subiekta kart poznajemy historię jego młodości i całego życia związanego ze sklepem niemieckiej rodziny Minclów, który przechodził, wraz z Rzeckim, z rąk do rąk, aby wreszcie stać się własnością Stanisława Wokulskiego. Obaj mężczyźni znali się jednak wcześniej. Stach- zanim ożenił się z właścicielką sklepu, w którym pracował Rzecki (wcześnie zmarłą Małgorzatą Pfeifer) pracował w innym sklepie. Stach był wtedy młodym chłopcem, Rzecki- doświadczonym subiektem, który potrafił docenić w młodzieńcu zapał do wiedzy, ciekawość świata i nauki i... obojętność wobec kobiecych wdzięków, co- zdaniem Rzeckiego- gwarantowało spokój i pewną drogę do sukcesu, w której namiętności, miłostki mogły jedynie przeszkadzać odbierając mężczyźnie rozum. Stach i Ignacy zaprzyjaźnili się ze sobą bardzo szybko, a przyjaźń ta przetrwała aż do końca życia starego subiekta: "(...) tego dnia zapoznałem się ze Stachem i od tej pory żyjemy ze sobą nie najgorzej...".
Różnica wieku między przyjaciółmi spowodowała, że Rzecki traktował Wokulskiego z niemal ojcowską czułością. Kochał go jakby Wokulski był jego własnym synem, był mu kompletnie oddany, stuprocentowo wierny i lojalny. Sam przesiąknięty romantycznymi ideami narodowowyzwoleńczymi, stara się przekazać je i wpoić młodemu Wokulskiemu zasadę nadrzędnego dobra, jakim jest ojczyzna i jej wolność. Stanisław jednak był bardziej odporny na romantyczne idee. Interesował się nie tyle polityką, ile robieniem pieniędzy. Potrafił myśleć jedynie o pomnażaniu majątku. Powodem tego była- o czym wówczas Rzecki jeszcze nie wiedział- miłość do pięknej lecz próżnej, wymagającej luksusu- choć zrujnowanej arystokratki, panny Izabeli Łęckiej. Hiobową dla Rzeckiego wieść o beznadziejnym w tamtych czasach zauroczeniu nieosiągalną dla kupca arystokratką przynosi mu wspólny znajomy- doktor Szuman. Rzecki jest przerażony zachowaniem dotąd rozsądnego w interesach i inwestowaniu kapitału Stacha. Rozsądny kupiec przemienił się w rozrzutnego, naiwnego sponsora zubożałej arystokracji, który dla jednego, łaskawego uśmiechu gardzącej nim i jego profesją Izabeli gotów jest zaprzepaścić cały swój majątek. Rzecki chciał nawet, przewidując szykujący się zawód miłosny i tragedię uczuciową przyjaciela, próbuje go wyswatać z kobietą, którą sam pokochał- z panią Heleną Stawską, piękną, młodą wdową, odpowiadającą Wokulskiemu stanem, a w dodatku- szczerze go kochająca. Niestety, Stanisław pozostawał nieczuły na wdzięki pani Heleny, mimo, że ofiarował jej swoją pomoc, zarówno w sprawie kradzieży lalki, o co oskarżyła ubogą wdowę baronowa Krzeszowska, jak i w kwestii doraźnej pomocy finansowej, jaką wspierał Stawską i jej małą córeczkę. Stach nie daje się przekonać Ignacemu do poślubienia Heleny, a kochający się w Stawskiej stary subiekt sam nie wie, czy odmowa bardziej go martwi czy cieszy:
"- A tak, to już się nawet nie ożenisz? - spytałem
- Kto wie?... - odparł - Może się i ożenię... Ale nie z nią.
Usłyszawszy to doznałem jeszcze dziwniejszego uczucia, było mi żal, że pani Stawska nie dostanie Stacha na męża, a jednocześnie jakby mi zdjął kamień z piersi."
Rzecki przez cały czas znajomości i przyjaźni z Wokulskim czuł się za niego odpowiedzialny. Pomagał mu w miarę własnych możliwości dbając z taką samą czułością o sklep, jak i o jego właściciela. Przygarnął go do swojego mieszkania w momencie, gdy młody Stanisław nie miał gdzie się podziać, tolerował dziwne zachowanie swojego współlokatora, zapalone całą noc światło, gdy Stach zaczytywał się w książkach, dziwne wynalazki i jeszcze dziwniejsi znajomi, których Stanisław nocował czasem w domu Rzeckiego, znikanie bez słowa z domu na wiele dni. Tak było, kiedy pewnego dnia Stach zniknął i ponownie stanął w drzwiach Rzeckiego po dwóch latach. Rzecki zawsze witał go z równą radością. Żaden ojciec nie wykazałby się taką wyrozumiałością jak wierny przyjaciel Wokulskiego. Gdy Stach był już właścicielem sklepu, nie mógłby wymarzyć sobie wierniejszego i bardziej lojalnego pracownika, który przez osiem miesięcy, podczas których Stanisław zajmował się interesami związanymi z wojną z Turcją- opiekował się sklepem i jeszcze doprowadził do jego rozkwitu, regularnie zdając sprawy właścicielowi w częstych listach. Gdy Stanisław wracał z podróży powitanie nie przypominało spotkania szefa z pracownikiem, ale długo oczekiwane spotkanie przyjaciół, pełne wzruszeń, szczęścia i niekłamanej troski
"- No i cóż słychać, stary u ciebie? - odezwał się gość. - Wychudłeś, pobladłeś...
- Owszem, trochę nabieram ciała.
- Posiwiałeś... Jakże się masz?
- Wybornie. I w sklepie jest nieźle, trochę zwiększyły nam się obroty. (...) Staś kochany!..."
Stach zdawał sobie sprawę z ojcowskich uczuć Rzeckiego, którego sam darzył przyjacielskim i synowskim uczuciem. Często mówił Rzeckiemu, jak wiele mu zawdzięcza, jak bardzo jest wdzięczny losowi za takiego jak on przyjaciela:
"- Mój kochany stary - mówił biorąc Ignacego pod rękę - mój poczciwy stary przyjacielu! Ty nawet nie domyślasz się, jakim ja szczęśliwy, że cię widzę, i jeszcze w tym pokoju. Pamiętasz, ilem ja tu spędził wieczorów i nocy... jak mnie karmiłeś... jak oddawałeś mi co lepsze odzienie... Pamiętasz?..."
Rzecki spełniał polecenia Wokulskiego, jako właściciela magazynu, nigdy także nie potrafił mu odmówić przysługi w sprawach prywatnych, nawet jeśli nie zgadzał się z decyzjami przyjaciela i uważał je za nierozsądne i zbędne. Dlatego godzi się iść do teatru, mimo, że bardzo tego nie lubił, żeby zadośćuczynić pragnieniom płytkiej i snobistycznej Izabeli i wręczyć kosztowny album uwielbianemu przez nią włoskiemu aktorzynie Rossiemu, za którym szalała wówczas cała arystokratyczna Warszawa, zakochana we wszystkim co zagraniczne. Rzecki zdobył się na odwagę, stłumił w sobie onieśmielenie i wewnętrzny sprzeciw, jaki wywoływały w nim hołdy składane obcokrajowcowi i, żeby tylko nie sprawić Stachowi zawodu lub przykrości udaje się posłusznie na spektakl "Makbeta".
Przyjaciele mówią sobie wszystko, nie mają przed sobą tajemnic... do czasu, gdy między nimi staje kobieta. Wokulski, być może dlatego, że zdawał sobie sprawę z tego, że Rzecki nie poprze jego miłości do próżnej arystokratki ani pokornego starania się o akceptację jej zadłużonego po uszy, ale gardzącego uczciwie pracującymi mieszczanami środowiska, nie zwierzał się przyjacielowi ze swoich uczuć i zamierzeń. Pojawiają się między przyjaciółmi pierwsze niedopowiedzenia, tajemnice, sekrety. Wokulski, któremu myśli o Izabeli przysłoniły cały świat nie potrafi porozumieć się z przyjacielem tak jak dawniej. O sprawach dotyczących ukochanej oraz związanych z nią niemałych wydatków Wokulski decyduje sam, nie informując przyjaciela ani o wykupieniu kamienicy, w której mieszkali Łęccy, ani o koniu wyścigowym, ani o kosztownych wojażach z łaknącą luksusowej rozrywki Izabelą. Postawa Stanisława bardzo rani Rzeckiego, który uważa, że przez tyle lat lojalności i wierności zasłużył sobie jednak na zaufanie Wokulskiego i ten powinien się go radzić w tak ważnych sprawach
"- Tobie coś jest, Stachu?... Powiedz, co ci jest. Z góry wiem, że cię pomogę, ale widzisz... Zgryzota jest jak trucizna: dobrze ją wypluć... (...)
- Cóż to znaczy?...- spytałem
- To znaczy, mój stary, że ponieważ ja nie chcę z ciebie wydobywać żadnych zeznań, więc i przed tobą nie mam potrzeby ich robić.
- Jak to - zawołałem - w taki sposób traktujesz zwierzenie się przed przyjacielem?"
Rzecki czuje się odepchnięty, odsunięty na drugi plan. Bardziej niż o swoje uczucia Rzecki martwi się jednak o Stanisława i o wypalający go, wyniszczający jego majątek i psychikę związek. Kryzys między przyjaciółmi pogłębiał się jednak dalej. Zlekceważenie uczuć pani Stawskiej- według Rzeckiego idealnej żony dla Stacha- sprawił, że Ignacy poczuł gniew, rozczarowanie przyjacielem, którego brak rozsądku w uczuciach zaczął go w końcu irytować. W chwili złości mówi nawet:"Znudził mnie już Wokulski swoją rozmową. Istotnie, trzeba być albo półgłówkiem, albo źle wychowanym człowiekiem, by tak piękną kobietę wypytywać o współlokatorów!"
Przyjaźń mężczyzn przetrwała nawet te próby i załamania. Wokulski, jego szczęście, bezpieczeństwo stały się sensem życia Rzeckiego, który czuł, że, mimo pogłębiającej się choroby musi żyć choćby po to, by Stach, w razie czego miał dokąd wrócić. Myśli Ignacego zawsze były przy przyjacielu: "Nie warto żyć... Gdyby nie Stach i Napoleonek, to czasem, jest mi tak ciężko na świecie, że zrobiłbym sobie co..."
Wokulski nie był jednak jedynym przyjacielem Rzeckiego. Stary subiekt ciągle wspomina swojego przyjaciela z czasów młodości- młodego Augusta Katza, który, podobnie jak Ignacy, pracował w sklepie Jana Mincla. Katz jest niejednokrotnie "rozmówcą" Ignacego, odbiorcą jego pamiętnika. W ten sposób Rzecki stara się ożywić przyjaciela, z którego śmiercią nie mógł się przez wiele lat pogodzić. Obaj przyjaciele, porwani narodowym zrywem wyruszyli w 1848 roku na Węgry, gdzie organizowane było antyaustriacki powstanie. Przesiąknięci ideami napoleońskimi, które wpajano im w czasachdzieciństwa mogli wreszcie stawić czoło wyzwaniu i wcielić w czyn narodowowyzwoleńcze ideały. Wspólna, niemal dwuletnia wojenna tułaczka wzmocniła łączące ich więzi przyjaźni. Razem przeżywali strach, zimno, palącą spiekotę, pragnienie, głód, widok martwych żołnierzy wypełniających okopy. Katz, w pełni oddany sprawie narodowej, wierzący gorąco w powodzenie powstania, po jego upadku, nie mogąc znieść świadomości klęski, odbiera sobie życie. Wspomnienie o utraconym przyjacielu przez całe życie towarzyszyło Rzeckiemu, który często zastanawiał się nad czynem Augusta, nad tym, gdzie teraz się znajduje: "Ej! Bracie Katz, cóżeś ty zrobił najlepszego?... Czasem zdaje mi się, żeś znalazł tam w niebie i węgierską piechotę, i swój wystrzelony pluton..."
Z czasem tęsknota za przyjacielem, zwłaszcza w obliczu oddalenia się Wokulskiego staje się tak przemożna, że Rzecki zastanawia się nawet za pójściem w ślady Katza.
Rzecki odnajduje chwilowy spokój, wytchnienie i szczęście dzięki zażyłości z rodziną Stawskich. Pani Helena Stawska wraz z córeczką i matką mieszkały w kamienicy baronowej Krzeszowskiej, którą Wokulski miał zamiar wykupić. Pani Helena zrobiła ogromne wrażenie na starym subiekcie, który wcześniej widywał ją również w sklepie. Niezwykła uroda kobiety, jej skromność, wrażliwość, uczciwość, podbiły serce Rzeckiego. Córka Stawskiej i jej matka również okazywała mu wiele serca, ciesząc się z wizyt przyjaciela ich dobroczyńcy- Wokulskiego. Stanisław pomógł kobiecie podczas procesu, w którym oskarżona była o kradzież, wspomagał ją także finansowo. Rzecki zaangażował się w poszukiwania zaginionego męża Stawskiej. Sam zakochany w pani Helenie wymarzył sobie jej ślub ze Stanisławem. Stach znalazłby w niej piękną, dobrą i mądrą żonę, która, czego Rzecki się domyślał, darzyła go szczerym i gorącym uczuciem, ona zaś- znalazłaby dobrego męża i zapewniłaby sobie i swojemu dziecku dostatni byt i pewną przyszłość. O serdecznych stosunkach łączących go ze Stawskimi tak mówi sam Rzecki: "Pani Misiewiczowa (zacna matka pani Heleny), ile razy przyszedłem, witała mnie otwartymi rękoma, mała Helunia wskakiwała mi na kolana, a sama pani Stawska ożywiała się na mój widok i mówiła, że w tych godzinach, które u niej przepędzam, zapomina o swoich kłopotach !..."
Rzeckiego onieśmiela większe towarzystwo, nie lubi być w centrum uwagi. Uwielbia natomiast obserwować ludzi. Z mieszkania Stawskiej ma widok na podwórze i całą kamienicę. Dzięki temu może przyglądać się innym mieszkańcom domostwa. Rzecki- który w imieniu Stanisława zarządzał kamienicą, szczególnie polubił hałaśliwych, ubogich studentów, którzy dla baronowej nie mieli pieniędzy na czynsz, mieli natomiast zawsze kilka kąśliwych uwag pod jej adresem, złośliwości i niewybrednych dowcipów. Studenci przypominali mu trochę młodość Stanisława, który także był uczącym się po nocach oryginałem bez grosza przy duszy. Rzecki- tolerancyjny wobec wybryków Stacha, nie potrafił karać eksmisją hałaśliwych studentów. Pobłażliwy był także innych pracowników sklepu Wokulskiego- młodych subiektów, których pracę miał nadzorować. Wstawiał się nawet za zwolnionym przez Wokulskiego za antysemickie przekonania Mraczewskim. Rzecki traktował obsługę sklepu jak swoją rodzinę, której należy się szacunek i zawsze dobre słowo. Taki stosunek do pracy i współpracowników wyniósł jeszcze z czasów, gdy sklep Wokulskiego był jeszcze rodzinnym interesem rodziny Minclów. Podobne zasady starał się zastosować Rzecki również w obecnym sklepie, matkując pozostałym subiektom, nieraz wstawiając się za nimi u Wokulskiego. Tolerancja Rzeckiego była dla niego czymś oczywistym. Nie rozumiał ruchów antysemickich, bo dla niego Żydzi byli takimi samymi obywatelami jak wszyscy inni. Stary uczestnik powstań, walki za wolność naszą i waszą nie rozumie dzielenia narodu na "nas" i "ich": "Przeciw Żydom ciągle rosną kwasy. Nie brak nawet pogłosek o tym, że Żydzi chwytają chrześcijańskie dzieci i zabijają na mace.
Kiedy słyszę takie historie, dalibóg, że przecieram oczy i zapytuję samego siebie: czy ja teraz majaczę w gorączce, czyli też cała moja młodość była snem?..."
Podobnie nie popierał rezerwy, z jaką mieszkańcy Warszawy odnosili się do rodzin niemieckich.
Kompletnie niezrozumiały jest dla Rzeckiego stosunek do antysemitów wyrażany przez Żyda- doktora Szumana. Ten sceptyk i ironista tak mówi o ruchach antysemickich: ". -Dobrze tak parchom!... - mówi. - Niech im zrobią awanturę, niech ich nauczą rozumu. To genialna rasa, ale takie szelmy, że nie ujeździsz ich bez bata i ostrogi..."
Dlatego też Rzecki nie potrafił zdobyć się na zaufanie doktorowi Szumanowi. Idealista i romantyk nie potrafił zrozumieć sceptyka, który tak potrafił mówić o swoich braciach w wierze: "Dziwny człowiek z tego doktora. Uczciwy to on jest, a nade wszystko rozumny; ale jego uczciwość nie wypływa z uczucia, tylko - albo ja wiem? - może z nałogu; a rozum ma tego gatunku, że łatwiej mu sto rzeczy wyśmiać i zepsuć aniżeli jedną zbudować. Kiedy z nim rozmawiam, czasami przychodzi mi na myśl, że jego dusza jest jak tafla lodu : nawet ogień może się w niej odbić, ale ona sama nigdy się nie rozgrzeje."
Wszystko to sprawiało, że Rzecki nie rozumiał nowej epoki, a ona nie potrafiła zrozumieć jego. Lubiany, cieszący się szacunkiem i ogólną sympatią subiekt był jednocześnie uważany za relikt przeszłości, anachronicznie romantycznego idealistę, dla którego we współczesnym świecie nie ma już miejsca. Po jego śmierci, doktor Szuman nazywa go nawet "ostatnim romantykiem".