Euth Benedict - Chryzantema i miecz. Wzory kultury japońskiej - recenzja z netu, NIEPOSEGREGOWANE


Ruth Benedict

Chryzantema i miecz. Wzory kultury japońskiej

Państwowy Instytut Wydawniczy, 1999

Dziedzina:
historia
Numer Latarnika:
1999/4

Recenzuje: Maja Wolny

Samuraj z aktówką

Japończycy odznaczają się niezwykle silną wolą, niespotykaną karnością i... krzywymi nogami. Ta ostatnia cecha to podobno skutek starego zwyczaju: japońskie dzieci przez kilka miesięcy po urodzeniu muszą nosić specjalne grube pieluchy.

Książka Ruth Benedict Chryzantema i miecz to kulturowy przewodnik po Japonii. Zawiera praktyczne informacje oraz tubylcze ciekawostki. Nie wszystkie jednak są tak lekkie i żartobliwe jak ta o pieluszkach. Książka była pisana w 1944 roku na zamówienie amerykańskich strategów. Miała - niczym sztabowa mapa - pokazać najsubtelniejsze rysy w charakterze narodowym Japończyków.

Czy są bezwzględni? Czy uszanują międzynarodowe prawa? W jaki sposób można z nimi skutecznie walczyć? Właśnie takie pytania zadawali sobie amerykańscy generałowie. Byli trochę zdezorientowani, a może nawet przerażeni. W Kraju Kwitnącej Wiśni mówiło się, że wojna z wrogiem zza oceanu będzie trwała sto lat. W to zapewne Amerykanie nie wierzyli, ale niebezpiecznego przeciągania walki - nawet o lat kilka - na pewno nie chcieli. Na wszelki wypadek zwrócili się do antropologa kultury.

Profesor Ruth Benedict nie miała łatwego zadania. Trwała wojna. Badaczka nie mogła pojechać na Wyspy. Oznaczało to rezygnację z prowadzenia najcenniejszych dla antropologa badań terenowych. Benedict musiała się zadowolić tym, co dało się znaleźć w sercu Ameryki: chodziła na japońskie filmy, rozmawiała z zaczepionymi pod kinem Japończykami. Dużo czytała - śledziła prasę i wracała do starych opracowań antropologicznych. Zaglądała do azjatyckich dzielnic i zadawała ich mieszkańcom dziesiątki pytań. Wyciągała wnioski, analizowała pojęcia. Odtworzyła prawidłowości rządzące życiem rodzinnym i erotycznym Japończyków. Przetłumaczyła na język cywizlizacji zachodniej skomplikowane reguły, w których dorastają młodzi mieszkańcy Wysp. Tak powstała jedna z najciekawszych współczesnych książek o Japonii.

Gdyby Ruth Benedict pisała ją dzisiaj, to z pewnością jednostką zamawiającą u niej badania byłaby jakaś duża firma, chcąca polepszyć swoje kontakty handlowe z dalekim, wschodnim partnerem. I chociaż nie pytano by amerykańskiej pani profesor o waleczność japońskiego żołnierza, autorka książki nie musiałaby tworzyć nowego opracowania. Na wszystkie pytania współczesności da się odpowiedzieć wykorzystując stare notatki Benedict.

Dzisiejsi samurajowie nie noszą miecza, ale czarne skórzane teczki. Akceptują wszelkie niewygody, aby tylko wykazać się posłuszeństwem wobec pracodawcy. Tak jak żołnierze - lekceważą głód i niewyspanie. Są przygotowani nawet na najgorsze - na 'karoshi', czyli śmierć z przepracowania. Żeby to wyjaśnić, trzeba przypomnieć nieznane Amerykanom i Europejrzykom pojęcie 'giri' - duchowego długu, którego spłacanie jest sprawą honoru. Wrócić do bliskiej Japończykom idei przezwyciężania materii potęgą ducha. Te fakty kulturowe, których wydobycie jest bez wątpienia największym osiągnięciem Benedict, tak samo dobrze tłumaczą sytuację z lat czterdziestych, jak i z dziewięćdziesiątych.

Ruth Benedict nie chciała dawać jednostkowych odpowiedzi. Pokazała w swojej książce to, co jest wzorem kultury japońskiej (to jej zawdzięczamy popularny w naukach społecznych termin "wzory kultury"). Wyprowadziła go nie tylko po to, aby przydał się do rozwiązania strategicznej łamigłówki z 1944 roku. Miał to być wzór uniwersalny, tłumaczący różnice kulturowe i wynikającą z nich wzajemną niechęć. Zamiarem autorki było nie tylko poszerzenie wiedzy Amerykanów o Japończykach. Jej analiza może także dzisiaj pogłębiać świadomość samych badanych. Zwłaszcza że współcześni samurajowie - oprócz wspaniałych wskaźników gospodarczych - mają na koncie wiele nierozwiązanych problemów społecznych. Może dobrze by było, gdyby zaczęli nosić książkę Benedict w aktówkach?



Wyszukiwarka