8. Uczucia a myślenie, psychologia


Uczucia a myślenie: nie trzeba się domyślać, by wiedzieć, co się woli

(…) we współczesnej psychologii uważa się, że uczucia pojawiają się na końcu: że następują po myśleniu, że powstają jako efekt procesu przetwarzania informacji. Reakcje emocjonalne, takie jak: lubienie, nielubienie, preferencje, oceny, doświadczanie przyjemności czy nieprzyjemności, uzależnione są od uprzednich procesów poznawczych. W trakcie tych procesów dokonywane są liczne rozróżnienia, rozpoznawane są cechy, badana jest wartość tych cech i oceniana ich ważność. Po zakończeniu tego analitycznego zadania powstaje uogólniony sąd emocjonalny jako wyraz wzajemnego oszacowania wspomnianych elementów (Zajonc, 1980/1985, s. 27-28).

W ten właśnie sposób Robert B. Zajonc scharakteryzował prawie trzydzieści lat temu dominujące wtedy poglądy nt. relacji między emocjami a procesami poznawczymi. Były to pierwsze zdania z jego słynnego później wystąpienia wygłoszonego na posiedzeniu Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego 2.08.1979 r., opublikowanego w kolejnym roku w American Psychologist jako artykuł pt. „Feeling and thinking: Preferences need not inferences”. Poglądy, jakie przedstawił wtedy Zajonc, wywołały duży wstrząs w świecie psychologii i spotkały się zresztą z gwałtowną krytyką. Co takiego powiedział ten znany amerykański (urodzony w Łodzi w 1929 roku) psycholog? Robert Zajonc przedstawił na owe czasy bardzo kontrowersyjny i niezbyt mocno poparty wtedy dowodami empirycznymi pogląd, iż: 1) procesy emocjonalne i procesy poznawcze to odrębne systemy; 2) emocje poprzedzają poznanie.

Przypomnijmy, że w głównym nurcie psychologii panowała wtedy „dyktatura poznawcza”. Zakładano, iż wszelkiego rodzaju oceny, postawy i reakcje są konstruowane w wyniku analizy informacji. Sąd afektywny „nie lubię Jasia, bo jest brzydki” powstawać powinien w rezultacie spostrzeżenia i analizy danych dotyczących różnych cech wyglądu Jasia i porównania ich z określonymi standardami. Strach przed biegnącym tygrysem powinien być rezultatem oceny jego szybkości, analizy możliwych zamiarów i prawdopodobieństwa tego, że jest zagrożeniem. Postawa wyborcy odnośnie kandydata w wyborach prezydenckich powinna być ukształtowana w wyniku zbierania i analizy różnych danych dotyczących jego programu, cech osobistych, doświadczenia itp. Ach, to pragnienie racjonalności w funkcjonowaniu człowieka!

Robert Zajonc przytoczył szereg danych empirycznych z wielu badań psychologicznych, z których mogło mniej lub bardziej wprost wynikać, że preferencje powstają bez udziału procesów poznawczych. Ot, choćby preferencje kolorów. Zajonc przypomniał badania Nakashimy z roku 1909, z których wynikało, iż nie ma żadnego związku między cechami służącymi do rozpoznawania i porównywania kolorów (jasność, odcień, nasycenie), a preferencjami wobec różnych kolorów. Albo to, że dzieci potrafią naśladować ekspresję emocjonalną już w dwunastym dniu życia, czyli na długo przed rozwinięciem się mowy i pojęć dotyczących emocji. Najważniejszym argumentem były jednak dane z badań nad efektem samej ekspozycji (the Mere Exposure Effect).

0x01 graphic
0x01 graphic

Efekt samej ekspozycji

Efekt ten opisany już w latach 60. (m.in. w artykule Zajonca z 1968) polega na tym, że kilkukrotna ekspozycja obiektów powoduje wzrost ich atrakcyjności. Co to oznacza? Jeśli w pewnym okresie czasu kilkukrotnie widzimy jakiś obraz, np. markę produktu, albo twarz nieznanego nam człowieka, to przy kolejnej okazji, gdy widzimy ten sam obraz, wydaje on nam się przyjemniejszy (atrakcyjniejszy) niż wcześniej, czy też niż inne podobne obrazy, ale widziane przez nas po raz pierwszy. Najciekawsze jest to, że efekt ten jest zupełnie niezależny od (nie)świadomości tego, że dany obiekt już kiedyś widzieliśmy. Ktoś, kto stoi przed półką z produktami z kategorii, z którą nie miał wcześniej do czynienia (np. ktoś poproszony przez sąsiadkę o kupienie jakiegoś smakołyku dla kota), wybiera spośród wielu kolorowych puszek jedną, która w jego odczuciu sprawia przyjemniejsze wrażenie. I zupełnie nie zdaje sobie sprawy, że jedyną istotnie wyróżniającą tę puszkę cechą jest to, że umieszczone na niej logo widział ostatnio kilkukrotnie w telewizyjnej reklamie, o czym teraz zupełnie nawet nie pamięta. Ktoś inny uśmiecha się na widok sympatycznej twarzy nieznajomego przechodnia na ulicy, znów nie zdając sobie sprawy, że przechodnia tego widział już wcześniej wiele razy.

W warunkach eksperymentalnych stosowane były różne bodźce. Badanym prezentowano np. znaki podobne do liter tureckich, albo japońskie ideogramy. W pierwszej fazie eksperymentu kilkukrotnie pokazywano każdy z tych znaków. W drugiej fazie eksperymentu pokazywano znaki, wśród których były wymieszane te już uprzednio prezentowane, oraz zupełnie nowe, i pytano osoby badane, czy widziały już każdy z tych znaków, oraz jak im się on podoba. Typowe wyniki uzyskiwane w tej procedurze były takie, że:

  • bardziej podobały się znaki pokazywane już wcześniej niż te widziane po raz pierwszy

  • atrakcyjność znaków wzrastała wraz z ilością ekspozycji

  • efekt ten był niezależny od rozpoznawania prezentowanych już wcześniej znaków jako widzianych po raz kolejny.

Co z tego wynika? Najogólniej mówiąc, że można coś „lubić” nie wiedząc, z czego to „lubienie” się bierze. Rozpoznawanie znaczenia afektywnego (wartości) danego obiektu może być niezależne od rozpoznawania innych cech tego obiektu. Nie poznaję japońskiego ideogramu (albo znajomego z widzenia człowieka), ale rozpoznaję, że jest to coś przyjemnego, lub ktoś, kogo lubię. Wniosek? Afekt jest pierwszy niż poznanie. Afekt, by powstał, nie wymaga procesów poznawczej analizy cech obiektu.

Czy jest to wniosek oczywisty i niepodważalny? Dla wielu badaczy wcale tak nie było i nie jest. Sam Robert Zajonc miał zresztą pełną świadomość, że efekt samej ekspozycji dostarcza tylko pośrednich argumentów na rzecz jego hipotezy. Dużo mocniejsze potwierdzenie hipoteza pierwszeństwa afektu uzyskała dopiero w późniejszych eksperymentach Zajonca i Murphy dotyczących podprogowej ekspozycji bodźców afektywnych, o których napiszemy za chwilę. Najpierw jednak, nie odnosząc się do argumentacji antagonistów Zajonca z czasów burzliwych dyskusji z lat 80., wskażmy źródła kilka nieporozumień powodujących, iż dyskusja ta często była mało konkluzywna. (Ot, takie przerzucanie się argumentami przez zwolenników dwóch obozów, pozostających uparcie przy swoich stanowiskach.) Podstawowy problem dotyczył, i trochę może jeszcze wciąż dotyczy, kwestii definicyjnych. Co miał na myśli Robert Zajonc używając słowa emocja, gdy pisał o pierwszeństwie emocji? Czy to samo, co choćby Richard Lazarus głoszący pogląd, iż koniecznym warunkiem wzbudzenia emocji jest ocena poznawcza? Oj, z pewnością nie. Robert Zajonc, czego jakoś chyba nie zauważali niektórzy z jego antagonistów, pisał tak (Zajonc, 1985, s. 29):

Artykuł ten odnosi się do tych aspektów uczuć i emocji, które na ogół występują w preferencjach. Te aspekty emocji i uczuć są zawarte w odpowiedziach na pytania, takie jak: „Czy lubisz tę osobę?”, „Jakie są twoje odczucia na temat kary śmierci?”, „Jaki wolisz ser: Brie czy Camembert?”, „Czy byłeś zadowolony z recenzji, jakie otrzymała Twoja ostatnia książka?”. Mówiąc krótko, będę się zajmował osądami emocjonalnymi (hot cognitions) i będę je próbował odróżnić od osądów poznawczych (cold cognitions). Rozważana tutaj klasa uczuć odnosi się do tej jakości zachowania, która leży u podstaw rozróżniania między dążeniem a unikaniem. Stąd też dla obecnych celów pomijam znane skądinąd i analizowane w literaturze emocje (Tomkins, 1962, 1963; Izard, 1977 i inni), takie jak: zdziwienie, gniew, poczucie winy lub wstydu.

To, co może poprzedzać poznanie, to zatem globalne rozróżnienia wartościujące, dające się opisać na jednym wymiarze „lubienia-nielubienia”, a nie złożone emocje, takie jak poczucie winy czy wstyd. To trochę jak z pierwszym wrażeniem na widok nowo spotkanej osoby. Odczuwamy to niemal od razu, ale treść tego odczucia sprowadza się do bardzo ogólnej oceny osoby na skali od „bardzo mi się nie podoba” do „bardzo mi się podoba”.

Z drugiej strony, pisząc o tym, iż preferencje nie potrzebują do zaistnienia żadnych procesów poznawczych, Zajonc nie zaliczał do tych procesów choćby operacji sensorycznych, narażając się na łatwą krytykę ze strony swoich naukowych oponentów.

Zobaczmy teraz, co do wiedzy nt. procesów afektywnych wniosły badania w paradygmacie poprzedzania.

0x01 graphic
0x01 graphic

"Afekt, poznanie i świadomość: rola afektywnych bodźców poprzedzających przy optymalnych i suboptymalnych ekspozycjach"

W artykule opublikowanym w roku 1993 w renomowanym Journal of Personality and Social Psychology (przedrukowanym już rok później w polskim tłumaczeniu w Przeglądzie Psychologicznym) Sheila T. Murphy i Robert B. Zajonc przedstawili wyniki serii badań, które dostarczyły bardzo poważnych argumentów w dyskusji nt. hipotezy pierwszeństwa afektu. Autorzy przeprowadzili kolejno 6 badań, wszystkie w oparciu o podobną procedurę.

W Badaniu I, najważniejszym w całej serii, badanym powiedziano, iż zostanie im przedstawiony zestaw chińskich znaków, które mają oceniać na 5-stopniowej skali Likerta, gdzie 1 oznacza, że badanemu ideogram „zupełnie się nie podoba”, zaś 5, że „ideogram bardzo się podoba”. Badany oglądał przeźrocza 35 ideogramów, z których 10 powtarzało się. Najpierw było 5 prób kontrolnych, potem 40 ekspozycji poprzedzanych innym bodźcem. Dla jasności opiszmy używane w badaniu elementy:

Materiały

  • bodziec docelowy - to, co było przez badanych oceniane. W tych eksperymentach użyto chińskich ideogramów dobranych tak, by było one neutralne afektywnie (tzn. same w sobie nie wzbudzały jakiś wyraźnych preferencji i ani się nie podobały, ani nie były oceniane jako brzydkie), nowe i niejednoznaczne. W osobach badanych te chińskie znaki nie powinny budzić żadnych emocji, ani nawet preferencji. Coś, co ani ziębi, ani grzeje. Jest obojętne.

  • bodziec poprzedzający - obiekt prezentowany na ekranie tuż przed bodźcem docelowym. W Badaniu I zastosowano 3 rodzaje bodźców poprzedzających:

    • afektywne bodźce pozytywne - fotografie twarzy ludzkich (5 twarzy męskich i 5 kobiecych) wyrażających emocję pozytywną (twarze uśmiechnięte)

    • afektywne bodźce negatywne - fotografie twarzy ludzkich (5 twarzy męskich i 5 kobiecych) wyrażających emocję negatywną (twarze nachmurzone)

    • bodźce neutralne - losowo dobrane wielokąty.

Dlaczego zastosowano akurat takie materiały? W wielu innych badaniach jako poprzedzające bodźce afektywne używane były naładowane emocjonalnie słowa. Murphy i Zajonc słusznie uznali, że słowa „mogą wymagać odkodowania na poziomie semantycznym, zanim wywołają proces afektywny”, co wymagałoby więcej czasu i …zaangażowania procesów poznawczych. Powołując się na prace Ekmana, autorzy uznali zatem, iż to „wyrazy twarzy są powszechnie rozpoznawane jako przejawy pozytywnego lub negatywnego afektu”. Kluczowe jest tu słowo „powszechnie”. Zapewne można znaleźć inne bodźce wizualne, których znaczenie afektywne rozpoznawane będzie przez ludzi szybko, ale może nie przez wszystkich i nie przez wszystkich tak samo. Być może wszyscy dostrzegamy silny ładunek negatywnego afektu w obrazie pełnej ostrych kłów paszczy tygrysa (ale może z wyjątkiem właścicieli kotów albo dentystów), a pozytywnym afektem reagujemy na widok porcji lodów (może jednak z wyjątkiem kogoś, kto ostatnio miał problemy żołądkowe). Żeby mieć pewność, jakiego rodzaju reakcję afektywną w każdej z osób badanych wzbudzi widok tygrysa czy porcji lodów trzeba by to jednak najpierw zbadać. Prościej było użyć fotografii twarzy, co do których wpływu na afekt nie ma żadnych wątpliwości.

Przebieg badania

Eksperyment przedstawiano jako badanie dotyczące szybkiego oceniania nowych bodźców, którymi miały być chińskie znaki. Następnie pokazywano te znaki, przy czym za wyjątkiem pierwszych 5 wszystkie pozostałe były poprzedzane losowo dobieranymi bodźcami poprzedzającymi.

Wszystkie bodźce docelowe (chińskie ideogramy) pokazywane były przez 2 sekundy. Bodźce poprzedzające prezentowane były albo podprogowo (suboptymalnie), w czasie 4 ms, albo optymalnie w czasie 1000 ms czyli 1 sekundy. Czas dobrany był tak, aby w warunkach optymalnych wszyscy badani dobrze widzieli i mieli świadomość, że widzą bodźce poprzedzające, zaś w warunkach suboptymalnych czas ten przekraczał próg recepcji, ale nie osiągał progu wrażliwości. O co chodzi z tymi progami? Gdyby obraz prezentowany był w czasie jeszcze krótszym, np. poniżej 1 ms, nie następowałaby jego recepcja, tzn. nie byłby w żaden sposób odbierany przez umysł człowieka. Uznano, że czas 4 ms jest wystarczający, by następowała recepcja obrazu, ale jednak zbyt krótki, by był on świadomie spostrzegany. Można to wyrazić w ten sposób, że recepcja bodźca ma miejsce wtedy, gdy coś „widzę, ale nie zdaję sobie z tego sprawy”. Sama recepcja określonego bodźca, choć przebiega poza świadomością, wystarcza do uruchomienia odpowiednich procesów przetwarzania informacji. Zwykle dopiero czas prezentowania obrazu przekraczający kilkadziesiąt milisekund przekracza próg wrażliwości, co powoduje, że obraz ten zostaje świadomie spostrzeżony. Trzeba pamiętać, że istnieją znaczące różnice indywidualne w zakresie wrażliwości na recepcję i percepcję różnego typu bodźców. Niektórzy badacze uważali też, że dla części osób badanych czas 4 ms może być zbyt krótki, by nastąpiła jakakolwiek recepcja bodźca i w swoich badaniach stosowali dłuższe czasy.

Wyniki

Nie stwierdzono różnic między badanymi mężczyznami i kobietami, zatem wyniki analizowano łącznie.

Żaden z badanych w warunkach suboptymalnych nie stwierdził, że był świadomy bodźca poprzedzającego. Mimo to, gdy poprzedzano bodziec właściwy pozytywnymi suboptymalnymi bodźcami poprzedzającymi (uśmiechnięte twarze), oceny chińskich ideogramów były stotnie wyższe niż w przypadku, gdy poprzedzano je bodźcami negatywnymi (zagniewane twarze tych samych osób). W warunkach kontrolnych, czyli wtedy gdy bodźce właściwe były poprzedzane neutranymi wielokoątami, jak i wtedy, gdy nie było żadnego poprzedzania, oceny bodźców nie odbiegały w sposób istotny od średniej.

W przeciwieństwie do tego, afektywne poprzedzanie w warunkach optymalnych nie wywołało istotnych zmian w ocenie bodźców właściwych - nie odbiegały one istotnie od średniej. 

 0x08 graphic

 

 

 

 

 

 

W 5 kolejno prowadzanych w ramach serii badań eksperymentach wprowadzono różne modyfikacje, których celem było sprawdzenie innych możliwych interpretacji wyników badania 1. Okazało się, że:

  • W Badaniu 2 proszono badanych o ocenę, czy bodziec właściwy jest "zły" czy "dobry" (zamiast pytać o to, jak bardzo podobają im się te bodźce). Uzyskano wyniki bardzo podobne do tych, co w Badaniu 1. Jedyną różnicą (ale nie istotną statystycznie) było to, że w warunkach optymalnych nie wystąpił jak w Badaniu 1 efekt reaktancji, zgodnie z którym część osób badanych oceniała chińskie znaki w kierunku przeciwnym do optymalnego bodźca poprzedzającego

  • W Badaniu 3 jako bodźce poprzedzające użyto małe i duże kwadraty oraz okręgi. W przeciwieństwie do afektywnych bodźców poprzedzających, optymalnie prezentowane bodźce poprzedzające rózniące się wielkością istotnie wpłynęły na percepcję przez badanych identycznych bodźców właściwych (ideogramów). Gdy np. ideogram był poprzedzony dużym, wyraźnie widocznym bodźcem, badani oceniali, że ideogram przedstawia większy obiekt, niż gdy ten ideogram był poprzedzany przez bodziec mały. Wielkość obiektów prezentowanych podprogowo nie wpływała na ocenę wielkości bodźców właściwych.

  • W badaniu 4 zastosowano symetryczne i niesymetryczne bodźce poprzedzające. Uzyskano wyniki analogiczne jak w Badaniu 3.

  • W badaniu 5 prezentowano bodźce poprzedzające w postaci kobiecych i męskich twarzy, usiłując wpłynąć na sądy badanych co do tego, czy ideogram odnosi się do obiektu męskiego czy kobiecego. Uzyskano wyniki podobne jak w badaniach 3 i 4: w warunkach suboptymalnych oceny bodźców właściwych w 4 warunkach badawczych nie różniły się między sobą. W warunkach optymalnych poprzedzanie było efektywne.

  • W badaniu 6 jako bodźce poprzedzające wykorzystano 12 par fotografii męskich i kobiecych twarzy wyrażających gniew lub radość. Bodźce te w warunkach ekspozycji suboptymalnej umożliwiły badanym rozróznienie pomiędzy twarzami wyrażającymi emocje o różnym znaku, natomiast twarze, które nie różniły się znakiem afektu - nawet jeśli różniły się płcią - nie mogły zostać dokładnie rozróżnione jedna od drugiej.  

 Wnioski

Zdaniem Murphy i Zajonca wnioski z serii badań są następujące: afekt może być wywoływany bez udziału świadomości. Jednak gdy afekt jest wywoływany poza świadomością, jest on rozproszony, a jego pochodzenie i ukierunkowanie są niesprecyzowane. Może on zatem "rozlewać się" na nie związane ze sobą bodźce.

0x01 graphic
0x01 graphic

Aby zrozumieć istotę nieporozumień dotyczących postulowanej przez Zajonca hipotezy pierwszeństwa afektu, ale przede wszystkim by w ogóle zrozumieć naturę emocji, konieczne jest uświadomienie sobie ogromnej roli w reakcjach emocjonalnych procesów nieświadomych.

Andrzej Wróbel zwrócił niedawno uwagę na to, jak wiele rzeczy dzieje się w naszej nieświadomości (Wróbel, 2001, s. 24):

"Ilość informacji docierających w ciągu sekundy na powierzchnie recepcyjne naszych zmysłów szacuje się na 100 miliardów bitów, podczas gdy w tej samej sekundzie jesteśmy w stanie uświadomić sobie nie więcej niż 100 bitów"

Olbrzymia większość procesów przetwarzania informacji w naszym umyśle (odbioru bodźców, ich kodowania, przetwarzania i wartościowania) przebiega poniżej progu świadomości. Czasem uświadamiamy sobie rezultat tego przetwarzania, np. w postaci preferencji wobec czegoś, albo uczucia. Damasio (2004) twierdzi, że uświadamianie sobie stosunkowo rzadko bywa zwieńczeniem procesów toczących się w różnych strukturach nerwowych, w związku z tym utajone mogą być procesy poznawcze, emocjonalne, motywacyjne, a także behawioralne. Co to znaczy, że procesy te są utajone? Najprościej mówiąc: mają one miejsce, ale my nie jesteśmy ich świadomi. Możemy zatem nie mieć świadomości nie tylko operacji umysłowych, które prowadzą do emocji, ale też samej emocji, a także tendencji do podejmowania sterowaną tą emocją zachowań.

Bargh, Chen i Burrows (1996) opisali badanie, w którym automatycznie aktywizowano stereotyp. W badaniu tym osobom nadanym w czasie 13 ms prezentowano fotografie twarzy ludzkich - Afroamerykanów i Białych. Po każdej ekspozycji twarzy badani wykonywali pewne zadanie, a po zakończeniu całej serii poinformowano ich, że z powodu błędu badanie trzeba powtórzyć. Obserwowano ekspresję mimiczną osób badanych. Okazało się, że bardziej wrogo na informację o konieczności powtórzenia badania reagowali ci, którym prezentowano twarz Afroamerykanina. Autorzy interpretują uzyskany wynik jako rezultat aktywowania poprzez podprogowe ekspozycje stereotypu Afroamerykanina, w którego skład wchodzi cecha wrogości.

Mamy zatem opisany pewien proces przyczynowy-skutkowy, który zaczyna się prezentowaniem twarzy, a kończy reakcją wrogości wobec perspektywy powtarzania jakiejś czynności. Istotne jest jednak to, że niemal wszystko dzieje się tu poza świadomością. Osoby badane nie są świadome:

  • tego, że pokazywano im jakieś twarze

  • tego, że widok tych twarzy aktywizował w nich jakiś stereotyp

  • tego, że aktywizacja stereotypu aktywizowała uczucie wrogości

  • tego, że to uczucie wrogości wpływało następnie na ich reakcję dotyczącą informacji zupełnie ze stereotypem nie związanej (konieczności powtórzenia badania)

  • a nawet tego, że na ich twarzach pojawiła się ekspresja mimiczna wrogości

  • i że w ogóle tą wrogość przeżywali.

Jak to się dzieje, że pewne bodźce, choć docierają do receptorów i są przetwarzane w umyśle, nie są uświadamiane? Najprostsze wyjaśnienie jest takie, że próg recepcji nie jest tożsamy z progiem percepcji, czyli powstawania spostrzeżeń. Łatwo to zrozumieć wtedy, gdy mamy do czynienia z podprogową ekspozycją. Czas kilku milisekund wystarcza, by pobudzone zostały neurony z określonych receptorów, ale jest zbyt krótki, by informacja ta znalazła się w polu świadomości. Ale przecież często bywa tak, że nie uświadamiamy sobie bodźców nadprogowych. Można przez wiele sekund obserwować fotografię modelki i nie zdać sobie sprawy z jej nienaturalnie powiększonych źrenic. Jednocześnie jednak te powiększone źrenice mogą uruchamiać reakcję afektywną obserwatora i wpływać na jego preferencje wobec reklamowanego przez modelkę produktu.

Warto w tym miejscu przypomnieć kluczowe dla współczesnej nauki o emocjach odkrycie LeDoux (2000) dotyczące bezpośredniego połączenia synaptycznego między wzgórzem a ciałem migdałowatym. Stymulacje pochodzące od receptorów mogą płynąć równolegle dwiema drogami - do powiązanych ze świadomością struktur kory mózgowej oraz do niezdolnych do wzbudzania świadomości struktur podkorowych (ciała migdałowatego). To w ciele migdałowatym wzbudzany jest afekt. Może być zatem tak, że z jakiś względów informacja płynąca z receptorów nie dotrze do kory mózgowej, albo też uruchomiony na tym poziomie proces oceny poznawczej nie spowoduje wzbudzenia emocji. Być może taka sytuacja ma miejsce wtedy, gdy analizowana jest fotografia modelki z poszerzonymi źrenicami. Informacja ta, analizowana w strukturach korowych nie dostarcza powodów do zareagowania emocją (nie zostaje uznana za ważną dla celów podmiotu). Jednocześnie zaś ciało migdałowate odczytuje afektywne znaczenie sygnału powiększonych źrenic i uruchamia reakcję afektywną.

0x01 graphic
0x01 graphic

Bibliografia, czyli co jeszcze warto przeczytać



Wyszukiwarka