PLACÓWKA, Polonistyka, Pozytywizm


PLACÓWKA- BOLESŁAW PRUS

  1. Realizm i naturalizm w Placówce:

Realizm

Realizm w Placówce jest wręcz wszechobecny. Prus w sposób realistyczny ukazał życie polskiego chłopa z drugiej połowy XIX wieku, dręczące go i jego społeczność problemy: zacofanie, konformizm i niezdecydowanie chłopów, etc.

Ślimak jest typowym reprezentantem swojej grupy, człowiekiem pospolitym, pozbawionym wyjątkowych cech. Właśnie tacy byli bohaterowie realistyczni. Poza tym zarówno Ślimak, Jojne (Żyd) jak i Dziedzic posługują się językiem typowym dla swojej klasy społecznej. W ten sposób Prus zrealizował kolejny warunek realizmu - indywidualizację języka.

Również rodzaj narratora świadczy, iż Placówka to utwór realistyczny. Charakteryzuje się on obiektywnością, brakiem komentarza i wszechwiedzą.

Naturalizm

W utworze bardzo widoczne są również wątki naturalistyczne. Widać je najlepiej, gdy przeanalizuje się wpływ przyrody na życie bohaterów. Całe ich życie podporządkowane jest prawom natury. Pracują według wyznaczanych przez nią cykli.

Poza tym fizjologia jest głównym motywem działania. Strach przed głodem doprowadził do tego, że Ślimak rozpoczął współpracę z Niemcami, za co został potępiony przez resztę wsi.
Prus bez ogródek wskazał zjawiska patologiczne polskiej wsi, poczynając od pijaństwa (Maciek Owczarz, Ślimak czy Sobieska), które było nieodzownym elementem ubijania interesów, poprzez choroby psychiczne (Zośka), kończąc na braku higieny.

Naturalizm jest również obecny w technice ukazania rzeczywistości przez autora, który ma charakter opisowo-reportażowy:

„Spod pagórka nie większego od chaty wypływa źródło rzeki Białki. W opoczystym gruncie wyżłobiło ono kotlinę, gdzie woda huczy jak rój pszczół gotujących się do odlotu.

Na przestrzeni mili Białka płynie równiną. Lasy, wsie, drzewa w polu, krzyże na drogach widać jak na dłoni, zmniejszające się w miarę odległości. Okolica wygląda jak okrągły stół, w środku którego stoi człowiek niby mucha przykryta niebieskim kloszem. Wolno mu jeść, co znajdzie i czego inni nie zabiorą, byle nie chodził za daleko i zbyt wysoko nie latał”

  1. Obraz polskiej wsi z II połowy XIX wieku ukazany w Placówce:

Jak pisze Henryk Markiewicz: „W odmiennej perspektywie, z innym rozkładem akcentów kreuje też Prus świat chłopskich bohaterów. I on uwydatnia ich niski stopień cywilizacyjnego rozwoju, nie wystarczające przygotowanie do samodzielnej egzystencji, Ślimak - reprezentant pierwszego pokolenia pouwłaszczeniowego - jest bierny, ciemny, podejrzliwy wobec wszystkich, niechętny każdej nowości”.

Biorąc pod uwagę, iż utwór jest realistyczny, łatwo wywnioskować, że Jan Ślimak jako typowy reprezentant swojej grupy społecznej jest jej faktycznym ucieleśnieniem. Obdarzając go takimi, a nie innymi cechami, Prus wskazał najbardziej palące problemy polskiej wsi z drugiej połowy XIX wieku.

Akcja Placówki rozgrywa się w czasie, kiedy chłopi doczekali się wreszcie uwłaszczenia, lecz wraz z tą zmianą większość z nich utraciła prawo korzystania z pastwisk i lasów (serwituty). Zacofanie cywilizacyjne i mentalne chłopów wywodzi się wprost z długich lat pańszczyzny. Czytając Placówkę można odnieść wrażenie, iż opisywana przez Prusa wieś jest całkowicie odcięta od świata zewnętrznego, niczym wyspa. Chłopi w niej żyjący są anachroniczni, wciąż uważają ziemię za jedyne źródło pracy i życia.

Wieś nie stanowi zintegrowanej jedności, każdy przedkłada swoje własne dobro nad interes ogółu. Różnice i gradację wewnątrz mieszkańców widać najlepiej w kościele, kiedy to zajmują odpowiednie dla hierarchii miejsca, im bliżej ktoś siedzi ołtarza, tym więcej znaczy we wsi.

O ile chłopi różnią się między sobą stanem posiadania i poważaniem w gromadzie, to ich wspólną cechą jest ciemnota i zacofanie. Żaden z nich nie uczęszczał nigdy do szkoły. Nic w tym dziwnego, ponieważ w ich wsi jej nigdy nie było. Wiele mówiącym o chłopach faktem jest to, że najchętniej spotykali się ze sobą w karczmie. Stanowiła ona swoiste centrum wsi, gdzie można było dowiedzieć się czegoś ciekawego, dobić jakiegoś interesu.

Przedstawiona przez Prusa wieś była idealnym polem dla realizacji programu pozytywistów. Właśnie w takich miejscach praca u podstaw i praca organiczna miała przynieść najlepsze rezultaty. Autor starał się ukazać drzemiący w chłopach potencjał oraz to, jak był on przez wieki marnowany. Choć kreacje chłopów wydają się ograniczone i zacofane to na ich korzyść przemawia fakt, iż kochali swoją ziemię, ojcowiznę, za którą gotowi byli umrzeć. Takie właśnie patriotyczne postawy miały być wzmacniane przez pozytywistów. Z pewnością edukacja oraz wprowadzenie nowinek technicznych na opisanej przez Prusa wsi z czasem przyniosłoby efekty w postaci postępu i dobrobytu.

  1. Streszczenie:

Pierwszy rozdział powieści rozpoczyna opis okolicy, zamieszkanej przez Ślimaka oraz jego rodzinę: Jagnę i synów: Jędrka i Staśka: Spod pagórka nie większego od chaty wypływa źródło rzeki Białki.

(…) Brzeg zachodni wygląda dziko. (…)Wschodni brzeg jest inny; tworzy jakby amfiteatr o trzech kondygnacjach, wznoszących się jedna nad drugą. Pierwsze piętro, tuż nad łąką, zbudowano z czarnoziemu; w jednym miejscu widać na nim szereg chałup otoczonych drzewami, jest to wieś. Drugie piętro ukształtowało się z ziemi gliniastej; tu stoi dwór, prawie nade wsią, z którą łączy go stara aleja lipowa. Na prawo i na lewo ciągną się dworskie łany w postaci wielkich prostokątów, zasianych pszenicą, żytem, grochem albo pod ugór zajętych. Nareszcie trzecią kondygnację tworzą grunta piaszczyste, obsiewane owsem lub żytem, a jeszcze wyżej - czerni się las sosnowy podpierający niebo. (…)W północnym krańcu doliny widać gromadkę pagórków stojących pojedynczo jak kopce. Trzy z nich (między nimi jeden najwyższy w okolicy, z sosną na szczycie) należą do gospodarza Józefa Ślimaka.

Ślimak, chłop średniego wzrostu z szeroką piersią i potężnymi ramionami, o twarzy spokojnej, krótko podciętych wąsach, grzywką opadającą na czoło oraz długimi włosami spadającymi na kark, postanawia powiększyć swe gospodarstwo. Ulega namowom żony i kupuje trzecią krowę od sołtysa Grochowskiego (po uprzedniej wspólnej pijatyce i całonocnym targowaniu się o cenę). Poza tym decyduje się wydzierżawić dwie morgi łąki od dziedzica. Gdy ten przybywa do niego w celu załatwienia formalności, ten proponuje chłopu sprzedaż po bardzo niskiej cenie. Zaznacza jednak przy tym, że musi zdecydować się na jej kupno natychmiast. Ślimak nie chce podjąć takiej decyzji bez naradzenia się z żoną i okazja przepada. W końcu jednak dziedzic wydzierżawia mu łąkę.

Tymczasem dwaj niemieccy koloniści wykazują zainteresowanie kupnem gospodarstwa Ślimaka. Wypytują chłopa o jego grunt.

Ślimak nie traci kolejnej szansy na poprawę losu rodziny. Gdy w czasie żniw do wioski przyjeżdżają inżynierowie przygotowujący pobliskie grunty pod budowę kolei żelaznej - chłop gości ich u siebie, a co za tym idzie - deklaruje się, że będzie dostarczał im żywność. Skupując jedzenie w okolicznych wioskach po niższej cenie, zarabia znaczne pieniądze. Jego przedsiębiorczość budzi niezadowolenie u Żyda, który traci przez to okazję do zarobku. Ślimakowie bogacą się na handlu z inżynierami, którzy stale zamawiają nowe towary:

Ku wieczorowi odwiózł inżynierom kupione przez nich zapasy i otrzymał nowe obstalunki; przy wytykaniu bowiem linii pracowało kilkunastu panów, którzy mianowali Ślimaka jeneralnym dostawcą. Więc sprzedawał im drób i nabiał, pieczywo i jarzyny po cenie oznaczonej przez inżynierów, sam skupując produkta we wsiach okolicznych i zarabiając grosz na groszu. Chłop podziwiał hojność nowych znajomych, a oni taniość produktów.

Gdy bezdomna, głupia i nazywana „szaloną” Zośka pojawia się w chacie Ślimaka, zostawia u niego swe dwuletnie dziecko. Sierotę przygarnia Maciej Owczarz - kulawy parobek Ślimaka, który przedtem przepija pieniądze otrzymane od gospodarza na nowe buty. Opiekuje się znajdą jak własnym dzieckiem:

I czy gnój wywoził na pole, czy młócił, czy wiał, czy łatał odzienie, zawsze była przy nim znajda, której opowiadał o swych robotach, podkarmiał mlekiem z małej flaszki albo kołysał do snu śpiewając fałszywym głosem:
Szła sierota po wsi,
Napadli ją źli psi...


Pewnego zimowego dnia we wsi rozchodzi się wiadomość o zamiarze sprzedaży przez dziedzica majątku ziemskiego. Rozochoceni chłopi zamierzają nabyć ziemię, lecz nie chcą włączyć w swe plany Ślimaka. Są na niego ciągle źli, ponieważ wcześniej handlował z inżynierami. Na nic zdaje się kłótnia w karczmie Josela. Choć Ślimak wytyka Grzybowi i Łukasiakowi, że potajemnie chcą odkupić ziemię od dziedzica, oni odwracają się od niego. Podobnie czyni całą wiejska gromada.

Jakiś czas później Sobieska przynosi Ślimakowi wiadomość o targu dziedzica z chłopami. Wówczas gospodarz postanawia kupić łąkę od ziemianina.

Maciek powraca z lasu. Wiezie drewno na opał. Spotyka kulig jadący na bal do dworu. Do dziedzica przyjeżdża Żyd Hirszgold. Wywołuje go z przyjęcia i odkupuje cały majątek za wyższą cenę, niż proponowali chłopi. Majątek ten ze wszystkich stron otacza gospodarstwo Ślimaka.

U Ślimaka ponownie pojawiają się Niemcy (Hamer) i namawiają go na sprzedaż ziemi. Chłop stanowczo odmawia:

- Pieniądze?... Ja za pieniądze nie sprzedam. To przecie moja ziemia. Siedzieliśmy tu z dziada, pradziada, jeszcze za czasu pańszczyzny, i to się nazywała nasza zagroda. Później mój ojciec dostali ten grunt z ukazu na własność i to jest opisane w komisji. Potem za las ja dostałem trzy morgi także na własność i to także jest opisane w komisji. Rządowy omentra ziemię tę zmierzył, na wszystkich papierach są podpisy i pieczęcie, jak się należy, zatem... Zatem - jakim prawem wy chceta kupować mój grunt, kiedy on jest mój?... Mój własny, no?...



Dziedzic wraz z żoną opuszcza dwór i przenosi się do Warszawy. Dwór zajmuje Hirszgold i natychmiast sprowadza niemieckich kolonistów. Ci osiedlają się na zakupionych terenach.

Tymczasem Ślimak gości niemieckiego nauczyciela i jego córkę. Dowiaduje się, że Niemcy zaciągnęli dług u Żyda, by kupić dawną ziemię dziedzica. Pomysł ten podsunął im Hamer. Okazuje się, że zamierza on na wzgórzu Ślimaka wybudować swojemu młodszemu synowi Wilhelmowi wiatrak i młyn oraz ożenić go z bogatą córką młynarza.

U kolonistów pojawia się złodziej. Po kilku kradzieżach wachmistrz rozpoczyna śledztwo. Kolejnymi chętnymi do zakupu gruntu są Grzyb i Orzechowski.

Syn Ślimaka - Jędrek - ulega pokusie i - zwabiony śpiewami i wyglądem bakałarzówny - często chodzi do kolonistów.

Tymczasem jego ojciec nadal zarabia dostarczając żywność Niemcom i nadal ze strony gromady spotyka go jedynie ostracyzm. Nie przejmuje się jednak tym. Cieszy się dostatkiem:

Dziś co innego, dzisiaj Ślimak wysypia się, ile chce. Czasem żona z przyzwyczajenia targnie go za nogę mówiąc: " Wstawaj, Józek!" - ale wówczas chłop odchyliwszy jedno oko, żeby mu sen nie uciekł, mruczy: "Daj mi spokój!" - i śpi dalej, bodajby do siódmej godziny, kiedy we wsi kościelnej dzwonią na mszę poranną.



Gdy rusza budowa kolei, Niemcy najmują się do pracy. Ci, którzy zakończyli budowę swych domów, zajęli się dostarczaniem żywności dla usprawniających transport.

Hamer skutecznie utrudnia Ślimakowi znalezienie pracy przy budowie torów. Chłop traci źródło dochodu. Nikt nie chce go również zatrudnić do innych prac. Wszyscy traktują go jak powietrze, zarówno mieszkańcy wsi, jak i Niemcy.

Gdy w lipcu burza przerywa groblę, woda zabiera część góry Ślimaka. Żywioł czyni jeszcze jedno spustoszenie - w dole z wodą topi się Stasiek, młodszy syn Ślimaka. Pogrzeb jest smutnym wydarzeniem:

Ale Stasiek milczał. Milczał, gdy zajechali przed kościół, a jegomość pokropił go wodą święconą. Milczał, gdy odwieźli go na cmentarz i tam z trumną postawili na ziemi. Milczał, gdy własny ojciec pomagając staremu grabarzowi grób mu kopał, a matka i Jędrek z jękiem żegnali go po raz ostatni. Milczał i wówczas, gdy ciężkie grudy ziemi poczęły walić mu się na trumnę.
Nawet Owczarz zalał się łzami. Ślimak tylko odwrócił się i zasłonił twarz sukmaną jak rzymski senator, nie chcąc, aby inni widzieli, że płacze.

I w tej chwili coś mu do serca szeptało: "Ojcze, ojcze! żebyś ty był górę ogrodził płotem, nie utonęłoby dziecko..."
Ale Ślimak odpowiedział sobie: "Nie ja winien; miał umrzeć, to i umarł, kiedy taka nadeszła godzina...".



Rusza kolej. Mimo postępu technicznego, pogarsza się sytuacja finansowa Ślimaka oraz nasilają się kradzieże w okolicy.
Jędrek pobiera nauki czytania u bakałarza, dzięki czemu może częściej przebywać u kolonistów i obserwować córkę nauczyciela. Wykorzystuje każdą okazję, by porozmawiać z piękną dziewczyną:

I chłopak bąkał, niekiedy myląc się naumyślnie, aby go poprawiała, albo też zapominał liter, aby ona pochyliwszy się nad książką dotknęła go ramieniem.

Sytuacja Ślimaka staje się beznadziejna. Nie ma pracy, nikt nie chce kupić jego produktów. Musi sprzedać jedną krowę i odprawić służącą Magdę. Wówczas Hamer ponawia swoją propozycję odkupienia ziemi chłopa. Gdy słyszy odmowną odpowiedź, zakazuje Jędrkowi, przychodzić na nauki do ich bakałarza.

Jędrek wdaje się w bójkę z niemieckim chłopakiem. Koloniści podają go do sądu i młody Ślimak trafia do więzienia.

Tymczasem pies bohatera zostaje otruty przez nieznanych sprawców, którzy - jakby tego było mało - dają Owczarzowi tajemniczy specyfik. Mikstura usypia Maćka. Nikt nie jest w stanie zapobiec kradzieży koni gospodarza. Zdenerwowany Ślimak wygania parobka wraz z dzieckiem Zośki:

- Co ja się wreszcie mam frasować! Zgubiłeś konie - odnajdź ich, a nie, to cię zaskarżę do sądu jak złodzieja... Idź, gdzie chcesz, szukaj, jak chcesz, ale bez koni na oczy mi się nie pokazuj, bo moja śmierć albo twoja!... Takeś mi obmierzł za tę zbrodnię, że jeszcze chwycę siekierę i łeb ci rozwalę... A i tego szczeniaka zabierz, bękarta Zośki, bo tu zdechnie - idźta se precz!... Wrócisz z końmi - wszystko ci odpuszczę. Ale jak masz wracać bez koni, to się lepiej powieś, byłeś mi już nigdy nie stanął na oczach...


Maciej, porozumiawszy się z sołtysem, postanawia wytropić złodziejów. Wędruje po śladach koniokradów i w końcu - zmęczony - zasypia w lesie na mrozie i zamarza z sierotą. Cała wieś odpowiedzialnością za ich zgon obarcza Ślimaka.

Jagna - żona Ślimaka, zapada na ciężką chorobę. Nagle w chacie pojawia się głupia Zośka, która, dowiedziawszy się o śmierci dziecka, w nocy z zemsty podpala gospodarstwo Ślimaka. Pożar zostaje ugaszony przez Niemców. Żaden z Polaków nie przychodzi im z pomocą.

Obcokrajowcy ponawiają propozycję kupna ziemi. Proponują pomoc w zamian za wyrażenie zgody. Zrozpaczony chłop przystaje na ich propozycję. Wówczas wraz z żoną zostaje przeniesiony przez Niemców do szkoły. Rano wszyscy mają jechać do rejenta.

Tymczasem w nocy Jagna zmusza Ślimaka do powrotu na zgliszcza i wymusza od niego obietnicę. Kobieta krzyczy:

- Ty zdrajco!... ty zaprzańcu!... - wybuchła nagle wygrażając mu pięścią. - Ty grunt sprzedajesz?... A to byś ty samego Pana Jezusa Żydom sprzedał... To ci się już sprzykrzyło, żeś jest uczciwy gospodarz, jako twój ojciec, i chcesz zejść na poniewierkę między ludzi? A co zrobi Jędrek?... Będzie chodził za cudzą sochą... A mnie jak pochowasz?... Jak gospodynię czy jak komornicę?... (…)- Stój tu, Judaszu!... - zawołała chwytając go za obie ręce. - Ty jeszcze myślisz sprzedać grunt? Ja ci już nic nie wierzę... Słuchaj - mówiła w gorączkowym rozdrażnieniu - ino sprzedasz, Pan Bóg przeklnie ciebie i chłopaka... Ten lód załamie się pod tobą, jak nie wyrzekniesz się diabelskich myśli... Ja po śmierci nie dam ci spokoju... Nigdy nie zaśniesz, bo choćbyś zasnął, wstanę z grobu i oczy będę ci odmykała...
Słuchaj!... - krzyknęła w napadzie szału. - Jak sprzedasz grunt, nie przełkniesz Najświętszego Sakramentu, bo uwięźnie ci w gardle albo rozleje ci się krwią...


Mąż obiecuje nie sprzedawać ziemi. Nad ranem kobieta umiera. Załamany nieszczęściami wdowiec myśli tylko o śmierci.

Pogrążonego w rozpaczy bohatera odnajduje biedny Żyd Jojne. Słysząc ryk krów, wstępuje do zagrody i poi bydło. Następnie wyrusza po pomoc najpierw do sołtysa, a potem do księdza. Gdy informuje proboszcza o nieszczęściu Ślimaka, ten namawia do zgody. Przyjeżdża do wdowca, obiecuje mu znalezienie wsparcia u polskich gospodarzy.

Wyjaśnia się sprawa kradzieży. Złodziejem koni okazał się Jasiek Grzyb, syn bogatego rolnika. Hamerowie, straciwszy nadzieję odkupienia ziemi Ślimaka, sprzedają folwark Grzybowi i opuszczają wieś. Ślimak zakłada nową rodzinę. Poślubia siostrę Grzyba i, w zamian za jej posag, zobowiązuje się spłacić jej bratanka Jaśka. Życie chłopa powoli wraca do normy.

1



Wyszukiwarka