Poprawianie sprawdzonych modeli to nie kreatywność,
to wyrzucanie pieniędzy w błoto.
Jest taka prawda o mężczyznach i kobietach i ich podejściu do instrukcji obsługi nowego urządzenia.
Otóż, gdy facet kupuje jakieś nowe urządzenie lub meble do złożenia, rozcina pudełko
i natychmiast próbuje uruchomić urządzenie lub zaczyna składać meble - na tak zwany rozum.
No bo jak ktoś jest facetem, to się przecież zna na takich rzeczach. No nie...
Na instrukcję obsługi nawet nie spojrzy, nawet jeżeli to urządzenie czy też mebel widzi po raz pierwszy w życiu. Natychmiast po otwarciu pudełka rzuca ją w kąt, żeby mu nie przeszkadzała. Jak coś mu nie wychodzi, to najpierw zadzwoni do kolegi i zapyta się go czy wie jak coś takiego uruchomić czy też złożyć, a gdy kolega mu też nie pomoże dopiero otwiera rzuconą w kąt instrukcję i zaczyna czytać.
Kobiety postępują zwykle odwrotnie.
Najpierw czytają instrukcję, potem zaczynają uruchamiać nowe urządzenie czy też skręcać meble.
Czasami mam wrażenie, że w wielu firmach ludzie postępują podobnie jak przeciętni mężczyźni, gdy rozpakowują nowe, nieznane urządzenie, czyli wyrzucają instrukcję obsługi w kąt i zaczynają sami je uruchamiać.
Nawet jak nie są najlepszymi specjalistami w danej dziedzinie to za punkt honoru stawiają sobie wymyślanie nowych rozwiązań, które popchną firmę do przodu o całe dziesięciolecia. Albo poprawiają jakieś sprawdzone w wielu krajach modele, a właściwie - jak mówią - czerpią z nich tylko to co jest przydatne w naszych warunkach.
To trochę jak z pisaniem książki przez początkującego pisarza.
W przebłysku natchnienia postanawia napisać książkę, która jak jest przekonany na pewno sprzeda się w setkach tysięcy egzemplarzy, przyszedł mu bowiem do głowy genialny pomysł.
Co taki niespełniony jeszcze pisarz robi?
Siada wygodnie w zaciszu swojego gabinetu, włącza muzykę, która ma go wprowadzić
w odpowiedni nastrój, włącza komputer, otwiera nowy dokument Worda i zaczyna pisać. Pierwszy rozdział, potem drugi i jak mu starcza weny twórczej oraz samozaparcia to napisze w ten sposób całą książkę.
I co potem?
Przecież nie każdy może ni stąd ni zowąd odkryć talent na miarę wieszczów doby romantyzmu. Książka zwykle ląduje w szufladzie, bo ten wielki pisarz nie bardzo wie co ma z nią zrobić. Zwykle nawet boi się dać ją komuś do przeczytania bo boi się słów krytyki...
Niestety podobnie jak ten niespełniony pisarz postępuje wielu pracowników chcących stworzyć jakiś nowy produkt, który podbije świat.
Marzą bowiem o stworzeniu czegoś własnego, czegoś wybitnego, dzięki czemu zaistnieją w annałach historii.
Jak się do tego zabierają?
Zazwyczaj tak jak ten wyżej opisany niespełniony jeszcze pisarz - siadają wygodnie w fotelu
i zaczynają myśleć, rysować, tworzyć, niczym nawiedzony artysta.
A jak powinni się do tego zabrać?
Choćby najpierw zobaczyć jak coś podobnego stworzyli inni.
Może już ktoś wymyślił coś podobnego do tego co nam chodzi po głowie.
Może ten jego pomysł działa, sprawdził się gdzieś na świecie.
A może odwrotnie - nie sprawdził się.
Wszyscy kreatywni pracownicy, którzy chcą stworzyć coś wielkiego powinni najpierw zbierać informacje zamiast siadać wygodnie w fotelu i zamyślać się.
Bo jeżeli już ktoś wymyślił coś podobnego, to po co wywarzać otwarte drzwi?
Po co wymyślać na nowo ogień, gdy ktoś od dawna pali w piecu?
A gdzie tu kreatywność, gdzie tu tworzenie jakiegoś wyjątkowego produktu, który nas odróżni od konkurencji - zapyta ktoś.
Jak to jest, że z jednej strony wymaga się wprowadzania innowacji, nowych rozwiązań, nowych pomysłów, ciągłej kreatywności, a z drugiej kładzie się nacisk na naśladownictwo, na wykorzystywanie wzorców, które działają w innych firmach, przekładanie tego co przyniosło sukces gdzie indziej na sukces w naszej firmie.
W tym naśladownictwie właśnie jest kreatywność - odpowiem - ale oczywiście w mądrym naśladownictwie, w wybraniu odpowiedniego modelu w zrozumieniu go, w nauczeniu się go, a na końcu w delikatnych korektach. Ale dopiero wtedy, gdy zna się ten model od podszewki i rozumie się wszystkie procesy, które nim rządzą. Wiele osób gubi się w tych - na pierwszy rzut oka - sprzecznościach i na siłę próbuje być kreatywnym wtedy, kiedy lepiej byłoby wykorzystać sprawdzone wzory, a rozwiązania zaczerpnięte z innych firm wprowadza wtedy, gdy przydałaby się pewna doza kreatywności.
Trzeba bowiem naśladować wszystkie sprawdzone wzory, które się da naśladować. Być na bieżąco ze wszystkimi nowymi pomysłami, które w innych firmach przyniosły sukces
i zamieniać je na sukces w swojej firmie.
W innym razie stracimy kontakt ze światem, z ciągłymi zmianami, którymi on podlega.
Leo Beenhakker trener polskiej reprezentacji piłkarskiej, który po kolejnym zwycięstwie staje się coraz bardziej guru od spraw futbolu w naszym kraju, po meczu z Portugalią zarzucał polskiemu futbolowi, że ten stracił kontakt ze światem. Polacy grają, jak grało się 20 lat temu - mówił na łamach Gazety Wyborczej - Ja jestem 40 lat w tym biznesie, a cały czas czytam pisma fachowe, dzwonię do kolegów za granicą, wypytuję, staram się być na czasie.
Problem, o którym mówił Beenhakker nie dotyczy tylko polskiej piłki. My nie lubimy wdrażać obcych wzorów. Najlepsza jest tylko polska droga, tylko polska szkoła trenerska, tylko polska kiełbasa. Obce wzory w mniemaniu wielu osób do nas nie przystają, po prostu nie sprawdzą się. A na wytłumaczenie jest tylko jedna odpowiedź: Bo u nas jest inna specyfika rynku, bo u nas klienci zwracają uwagę na co innego, bo jak naśladować wzory z zagranicy, skoro ci którzy je stworzyli nigdy nie byli w Polsce. Niektórzy za punkt honoru stawiają sobie zadanie, by zamiast przyswajać sprawdzone gdzie indziej wzory wymyślać coś innego, co lepiej się według nich sprawdzi w naszych warunkach, albo by od razu modyfikować sprawdzone rozwiązania, autorytarnie uważając: u nas to się na pewno lepiej sprawdzi.
I taka kreatywność jest właśnie niewskazana.
Taka kreatywność przynosi problemy.
Bo nie powinno się zmieniać modelu, który sprawdza się gdzie indziej.
Trzeba go jedynie dostosować do warunków w jakich działa firma.
I tu potrzebna jest kreatywność.
Ktoś powie - co to za kreatywność - naśladować innych.
Jak się wyróżnimy, gdy będziemy naśladować innych?
Sęk w tym, że należy naśladować lepszych od siebie - i to nie koniecznie firmy, które są liderem w naszej branży, nie firmy, które są naszą bezpośrednią konkurencją.
Są firmy z innych branż lub z tej samej branży, ale działające w innych krajach, z którymi nigdy nie będziemy konkurować, a których rozwiązania pewnych procesów możemy zastosować u siebie.
Na tym będzie polegała wyjątkowość naszej firmy - stosujemy te wzory, które sprawdziły się w innych firmach.
Stosujemy je i dostosowujemy do rynku, na którym działamy, starając się w miarę wiernie wprowadzać sprawdzony model.
Ale model to tylko model.
Jedna firma przy pomocy tego samego modelu sprzedaje dźwigi, inna obrabiarki.
Nie zmieniajmy sprawdzonych przez kilka lat modeli tylko dlatego, że coś naszym zdaniem powinno - na nasz rozum - być zupełnie inaczej. Przecież nawet statystyka jest w tym przypadku przeciw nam: z jednej strony mamy model, który działa od kilku lat i przynosi wymierne zyski, z drugiej przekonanie jednej, może kilku osób, że coś powinno być inaczej. Jeżeli takie przekonanie pojawia się po wstępnym przetestowaniu modelu, to rzeczywiście warto zastanowić się dlaczego nie działa. Ale nawet wtedy zanim sami coś zmienimy, warto porozmawiać z ludźmi, którzy ten model stworzyli i od lat go wykorzystują. Może oni nam coś doradzą. Jeżeli jednak jeszcze przed wdrożeniem jakiegoś modelu zaczyna się przy nim majstrować, to zaczyna przypominać sytuację, gdy ktoś pierwszy raz w życiu zobaczyłby samochód i zanim by do niego wsiadł podniósł by najpierw maskę i stwierdził: Nie, to nie może jeździć. I w ramach kreatywnego myślenia wyjął akumulator...
Nie można zamykać się na zmiany.
Nie można też być przekonanym, że to co robią inni jest mniej ważne od tego co sami wymyślimy.
Ale nie można też popaść w przesadę naśladowania i naśladować wszystkiego.
Naśladujmy modele, produkty wymyślajmy jednak sami.
Bo często naśladowanie konkretnych produktów, kopiowanie ich może spowodować kłopoty.
Naśladownictwo jest doskonałym narzędziem zarządzania, wówczas gdy korzystając z niego chcesz poprawić procesy zachodzące w firmie, czy też jej organizację. Dzięki tak pojmowanemu benchmarkingowi amerykański przemysł motoryzacyjny stał się bardziej konkurencyjny. Firmy wykorzystały po prostu japońskie techniki wytwarzania samochodów. Natomiast nie kopiowały samych aut.
Gdy chcesz naśladować nie tylko procesy, ale i konkretny produkt, możesz wpaść w pułapkę, a benchmarking nie będzie już wcale taki skuteczny. Może wręcz poważnie zaszkodzić Twojej firmie. Jeśli naśladujesz konkretne działania rynkowe przeprowadzane przez konkurentów, którzy osiągnęli sukces - oferujesz podobny produkt po podobnej cenie, trafiasz do tej samej grupy klientów w ten sam sposób, używając tych samych kanałów dystrybucji, to ulegasz instynktowi stadnemu. W jego wyniku klienci otrzymają całą gamę podobnych do siebie (często nawet identycznych jak dwie krople wody) produktów, zaspakajających te same potrzeby i sprzedawanych w podobny sposób. Wówczas jedynym sposobem wyróżnienia się jest cena. Musi być niższa, by klient chciał kupić Twój produkt. A obniżając cenę redukujesz swój zysk.
Naśladujmy więc mądrze.
Bądźmy otwarci na nowości. Zanim zaczniemy coś wymyślać we własnym zakresie sprawdźmy, czy czegoś podobnego nie wymyślił już ktoś gdzie indziej - w sąsiednim mieście, w sąsiednim kraju, na innym kontynencie. I nie modyfikujmy od razu takiego wzoru, ale spróbujmy go zrozumieć i zastosować. Potem bierzmy kolejne wzory i modele, ale tylko te najlepsze.
Nie wpadajmy tylko w drugą skrajność - nie upodabniajmy całkowicie naszej firmy do takiej, która naszym zdaniem jest absolutnie doskonała.
Nigdy nie można czegoś całkowicie upodobnić do czegoś innego. To trochę tak samo jak gdybyśmy sami chcieli się stać toczka w toczkę jak ktoś, kto jest dla nas autorytetem. Psychologowie odradzają, by próbować stać się innym człowiekiem. Zmian zawsze trzeba dokonywać bazując na swoich mocnych stronach. Naśladowanie cudzych wzorów może nie przynieść pożądanych efektów - nie dlatego, że nie posiadasz potrzebnych umiejętności, ale dlatego, że nie musisz mieć takich samych predyspozycji jak osoba, którą chcesz naśladować.
Pozdrawiam
Daniel Sukniewicz