kawały, dokumenty


Teść wchodzi przez bramkę do ogródka i widzi w oknie domu smutnego zięcia.

Teść pokazuje jeden kciuk "up", na co zięć z okna obydwa. Wtedy teść z pytającą miną robi "węża" ręką, a zięć odpowiada tak samo, ale dwuręcznie. Na co teść wali się w klatkę pięścią, a zięć masuje dłonią po brzuchu i obydwaj znikają.

Tłumaczenie poniżej:

T: Mam flaszkę!

Ź: To mamy dwie!

T: Żmija w domu?

Ź: Są obie

T: To co, pijemy na klatce?

Ź: Nie, na śmietniku!

Jak interpretować sformułowania w pracach naukowych.

Uznaje się, że... - Ja uznaję, że.

... poprawne z dokładnością do rzędu wielkości... - ... źle.

Od dawna wiadomo, że... - Nie chciało mi się szukać pracy źródłowej.

Staranna analiza posiadanych wyników... - Trzy strony notatek zamazały się, gdy potrąciłem szklankę z piwem.

Przedstawione są typowe wyniki - Są to najlepsze wyniki

Składam podziękowania mgr Nowakowi za pomoc w pracy doświadczalnej, a dr Kowalskiemu za cenne dyskusje - Nowak odwalił czarną robotę, a Kowalski wyjaśnił mi, co oznaczają wyniki

... o wielkim znaczeniu teoretycznym i praktycznym - ... mnie to interesuje

Oczekuje się, że niniejszy artykuł pobudzi zainteresowania tą dziedziną - Ten artykuł jest marny, ale inne w tej dziedzinie są podobne

... można dostrzec wyraźną tendencję... - ... trudno wyciągnąć sensowne wnioski.

Znalezienie ostatecznej odpowiedzi na te pytania nie było na razie możliwe - Eksperyment się nie udał, ale może uda się kiedyś opublikować końcowe wyniki

Trzy spośród zestawów danych wybrano do szczegółowej analizy - ... pozostałe się nie nadawały

Najdokładniejsze wyniki otrzymał Maliniak - Maliniak to mój asystent.

Jest jasne, że wiele dalszej pracy należy włożyć, zanim pełna odpowiedź stanie się możliwa - Nic z tego nie rozumiem

... bardzo ważne pole odkrywczych badań - ... bezużyteczny temat zasugerowany przez zwierzchników

Wielkie sympozjum na temat: "Czy mężczyzna powinien mieć żonę, czy kochankę?"

Lekarz stwierdza, że przede wszystkim żonę bo to zdrowie seksualne...

Psycholog, że kochankę, bo wtedy jest uprzejmy, elegancki i w ogóle się stara...

Naukowiec dowodzi, że i żonę i kochankę, bo żona myśli, że jest u kochanki, kochanka, że u żony, a on tup, tup, tup i do biblioteki...

Siedem cudów komunizmu

1. Każdy miał pracę.

2. Mimo, że każdy miał pracę, nikt nigdy nie pracował.

3. Nawet mimo tego, ze nikt nie pracował, plan był zawsze wykonany w ponad 100%.

4. Nawet mimo tego, ze plan był wykonywany w ponad 100%,

nie można było niczego kupić.

5. Nawet mimo tego, ze nie można było niczego kupić, wszyscy mieli wszystko.

6. Nawet mimo tego, ze wszyscy mieli wszystko, wszyscy kradli.

7. Nawet mimo tego, ze wszyscy kradli, nigdy niczego nie brakowało.

Teleturniej "Jeden z dziesięciu"

- Jaką część ciała odciął sobie Vincent van Gogh?

- yyy...yyy... włosy?!

- Głowni bohaterowie "Nocy i dni"

- Jan i Bogumił

- To byłoby takie nowoczesne małżeństwo...

- Jak się nazywa szpital wojskowy?

- Latryna. (miało być lazaret)

(Kategoria powiedzenia i przysłowia):

- Proszę dokończyć.

- Goły jak święty...?

- Mikołaj...

I Rok

Profesor powoli chowa gazetę... wszystkie ściągi są szybko chowane.

II Rok

Profesor powoli chowa gazetę... wszystkie ściągi są zasłaniane

dłońmi.

III Rok

Profesor powoli chowa gazetę... studenci chowają książki.

IV Rok

Profesor powoli chowa gazetę... studenci zamykają książki.

V Rok

Profesor powoli chowa gazetę... z sali rozlega się; "khem-khem"

profesor wyciąga z powrotem gazetę.

Pewnego razu Kowalski wracając do domu zauważył, że u sąsiada Nowaka jest kort tenisowy, a na nim gra dwóch światowej sławy tenisistów. Zdziwiony postanowił zajrzeć do niego:

- Skąd to masz?

- A widzisz, bo znalazłem niedawno starą lampę, potarłem i wyłonił się dżin, więc wypowiedziałem życzenie i mam.

- A pożyczysz mi go?

- Nie ma sprawy, tylko musisz bardzo uważnie wypowiadać życzenie, bo ten dżin jest nieco przygłuchy.

Kowalski wziął lampę, poszedł do domu, a kiedy dżin się wyłonił, zbliżył się do niego i powiedział jak najwyraźniej potrafił:

- Jutro chcę mieć za oknem górę złota!

Rano wstaje, patrzy, a tam góra błota. Wkurzony biegnie do sąsiada:

- Poprosiłem o górę złota, a jest góra błota!

-A ty myślisz, że ja prosiłem o wielkiego tenisa?

[Tom] Ej, wytłumacz mi o co biega. Dzwoni moja dziewczyna i składa mi życzenia. Powaliło ją czy jak? Urodziny mam w październiku a imieniny w grudniu. Dzisiaj jest jakieś święto?

[GK] 23.06 - Dzień Ojca :D

[Tom]...

[Tom] o ja p...

[Gk] Wszystkiego najlepszego stary!

Policjant zatrzymuje samochód na autostradzie. Okno uchyla roztrzęsiona blondynka.

- Co pani wyprawia? Jeździ pani od prawej do lewej krawędzi jezdni jak pijana!

- Panie władzo - coś strasznego, tak się przeraziłam! Jadę sobie spokojnie, aż tu nagle przede mną drzewo! No bałam się potwornie, że w nie uderzę, więc skręciłam gwałtownie w prawo. A tam kolejne drzewo na wprost a ja na nie jadę! Więc skręciłam jeszcze mocniej w lewo, a tam kolejne drzewo, więc znowu skręciłam, żeby nie uderzyć...

Policjant zagląda do samochodu i mówi:

- Spokojnie, proszę pani. To tylko odświeżacz powietrza!

Chciał się gościu pozbyć kota, więc wywiózł go kilka ulic dalej. Gdy wrócił do domu kot już tam był.

Wywiózł go dziesięć ulic dalej, po powrocie widzi kota w domu.

Wywiózł go jeszcze raz, krąży ulicami w prawo w lewo i tak aż na drugi koniec miasta.

Dzwoni do domu i pyta się żony:

- Jest kot?

- Jest - odpowiada żona.

- Daj go na telefon bo nie mogę trafić do domu!

Przechodzi facet przez granicę, prowadzi rower, a na ramie ma worek.

Celnik pyta:

- Co pan tam wiezie?

- Piasek.

Po sprawdzeniu okazuje się, że rzeczywiście w worku jest tylko piasek. Sytuacja powtarza się kilka razy dziennie przez wiele dni.

W końcu celnik mówi:

- Wiemy, że pan cos przemyca. Darujemy panu, ale proszę nam powiedzieć, co pan przewozi.

- Pytanie. Rowery!

Jeden z pasażerów ciągle krytykował sposób jazdy kierowcy autobusu. A to że za szybko, za wolno, że chyba wcześniej woził ziemniaki, bo szarpie, hamuje gwałtownie, zakręty bierze zbyt mocno, itd, itp.W pewnym momencie kierowca zatrzymał autobus, zerwał się ze swojego miejsca chwycił torbę z drugim śniadaniem i przez zęby powiedział do krytykanta:

- To se pan sam prowadź ten autobus!

I wyszedł.Krytykant niezrażony siadł za kierownicą i ruszył. Ludzie w popłochu rzucili się do drzwi chcąc w panice wysiadać. Nowy kierowca rechotał pod nosem. Gdy mijał poprzedniego, teraz już spacerującego wzdłuż jezdni, machnął łapą i krzyknął przez okno:

- Na razie Waldek, żebyś widział ich miny. Jutro ty mnie tak zmieniasz.

Lot 343 zgłoś się... Lot 343 zgłoś się... Cisza i naraz w słuchawkach głos

pijanego mężczyzny:

- Tu tttrzsssta czczterrdzieścicii trzzzz...

- Tu wieża chce mówić z pierwszym pilotem.

- Jeeeeest piiiijany i śśśśpi...

- Wezwijcie drugiego pilota.

- Teeeż piiiiijany...

- To kto mówi?

- Piiilot aaaauuuutomatyczzz...

Do bacy wypasającego owieczki przyjeżdża pobliską drogą nowoczesnym samochodem ubrany w garnitur człowiek w średnim wieku. Po wyjściu z samochodu pyta:

- Baco, co tu robicie? Wypasacie owce?

- Tak, panocku...

- A baco, jak wam powiem ile macie tych owiec dokładnie, to dacie mi taką jedną, do upieczenia?

- Dobrze, panocku, domy...

Przyjezdny wrócił do samochodu, wziął laptopa, telefon satelitarny, połączył się z siecią, ciągnął dane z satelity, przetworzył, popracował chwile nad programem, który mu to policzył, i mówi:

- Baco, macie tu na tej łące 347 owieczek.

- Dobrze panocku..., to wybierzcie sobie jedną.

Przybysz wybrał sobie jedną, ładną, białą; baca mówi:

- Panocku, a jak ja wom powim, kim wy jesteście, to oddacie mi ją...?

- Dobrze, oddam.

- No panocku, to wy jesteście konsultant Unii Europejskiej do spraw rolnictwa.

- A skąd to wiecie, baco!?

- Ano tak: jeździcie drogimi samochodami, pchacie się gdzie was nikt nie prosi, zabieracie biedniejszym od wos i nic wiecie o mojej pracy! Oddajcie mi mojego psa!!!

Bóg postanowił sprawdzić we wrześniu, co też porabiają studenci. Zesłał więc na ziemię anioła, ten posprawdzał i wraca z raportem:

- Studenci medyka się uczą, studenci polibudy piją, studenci uniwereka piją.

Następną kontrolę zrobił w listopadzie:

- Studenci medyka ryją, studenci polibudy zaczynają się uczyć, studenci uniwereka piją.

Styczeń:

- Studenci medyka kują, aż huczy, studenci polibudy ryją, studenci uniwereka piją.

Początek sesji. Anioł wraca z ziemi i mówi:

Panie Boże, studenci medyka ryją dzień i noc, studenci polibudy ryją dzień i noc, a studenci uniwerka się modlą.

A Bóg na to:

- I ci właśnie zdadzą!

Samolot wystartował z lotniska. Po osiągnięciu wymaganego pułapu, kapitan odzywa się przez intercom:

- Panie i Panowie, witam na pokładzie samolotu. Pogodę mamy dobrą, niebo czyste, więc zapowiada nam się przyjemny lot. Proszę usiąść, zrelaksować się i... O, Boże!...

Po chwili nerwowej ciszy intercom odzywa się znowu:

- Panie i Panowie, najmocniej przepraszam, jeśli przed chwilą państwa wystraszyłem, ale w trakcie mojej wypowiedzi drugi pilot wylał na mnie filiżankę gorącej kawy. Powinniście państwo zobaczyć przód moich spodni.

Na to odzywa się jeden z pasażerów:

- To pewnie nic, w porównaniu z tyłem moich....

Powódź w prowincjonalnym miasteczku. Ewakuacja ludności. Wojsko puka do kaplicy:

- Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi!

- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boską.

Po trzech godzinach ksiądz siedzi na ostatnim piętrze parafii. Podpływają motorówką:

- Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi!

- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boska. Minęły kolejne godziny, ksiądz na szczycie dzwonnicy. Podpływają znowu.

- Proszę księdza, niech ksiądz ucieka! Ksiądz się utopi!

- Nigdzie nie idę, wierzę w Opatrzność Boska. Piętnaście minut i ksiądz już z wyrzutami u Pana Boga.

- Panie Boże, no jak tak można? Swojego wiernego sługę zawieść? A tak wierzyłem w Opatrzność...

- Kretyn!!! Trzy razy po ciebie ludzi wysyłałem!!!

Szefowie największych banków zorganizowali mistrzostwa świata we włamywaniu się do sejfu. Zasada była taka:

Reprezentacja kraju ma minutę na włamanie się do sejfu przy zgaszonym świetle. Po minucie zapala się światło, co jest równoznaczne z przegraną.

Pierwsi wystartowali Niemcy... mija minuta - nie udało się.

Następnie startują Hiszpanie... ta sama sytuacja.

Potem Kolejni Holendrzy, Szwedzi, Portugalczycy... nie udaje się nikomu.

W końcu startują Polacy... Po minucie pan wciska przycisk, ale światło się nie zapala. Jeden Polak do drugiego:

- Rychu mamy tyle kasy, na cholerę jeszcze ta żarówka?

Do kawiarni na Starym Mieście wpada odrobinę podchmielony facet, zamawia buteleczkę szampana i wrzeszczy na całe gardło:

- Szczęśliwego Nowego Roku!

- Zwariował pan? - ucisza go barman. - Teraz, w połowie lutego składa pan wszystkim życzenia noworoczne?

- O rany! - mówi w zadumie facet. - A to się moja żona wścieknie. Jeszcze nigdy nie wracałem tak późno z przyjęcia sylwestrowego.

Himmler wzywa po kolei swoich współpracowników:

- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.

- 45.

- A czemu nie 54?

- Bo 45!

Himmler zapisuje w aktach "charakter nordycki" i wzywa następnego:

- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.

- 28.

- A czemu nie 82?

- Może być i 82, ale lepsza jest 28.

Himmler zapisuje w aktach "charakter bliski nordyckiemu" i wzywa kolejnego:

- Powiedzcie dowolną liczbę dwucyfrową.

- 33.

- A czemu nie... A, to wy, Stirlitz.

Hitler i Bormann stoją przed mapą i planują ważną akcję. Wchodzi Stirlitz z pomarańczami, wyciąga aparat fotograficzny, robi zdjęcia mapy i wychodzi. Hitler zdziwiony pyta Bormanna:

- Kto to był?

- Stirlitz, radziecki szpieg.

- Czemu go nie aresztujesz?

- Nie ma sensu. Znów się wykręci. Powie, że przyniósł pomarańcze.

Stirlitz wszedł do kawiarni Elefant. - To Stirlitz. Zaraz będzie zadyma - powiedział jeden z siedzących przy stole. Stirlitz wypił kawę i wyszedł.

- Nie - odpowiedział drugi. - To nie on.

- Jak to nie!? To Stirlitz!!! - krzyknął trzeci. Zaczęła się zadyma.

Stirlitz wolnym krokiem zbliżył się do lokalu kontaktowego.

Zapukał umówione 127 razy. Nikt nie otworzył.

Po namyśle wyszedł na ulicę i spojrzał w okno.

Tak, nie mylił się. Na parapecie stały 63 żelazka - znak wpadki.

1944 rok, marszałek Żukow wychodzi zdenerwowany z gabinetu Stalina, na korytarzu klnie pod nosem 'A to wąsaty sk...syn!'

Przed drzwiami stoi oficer ochrony:

- Co powiedzieliście, towarzyszu?

- Ja? Ależ nic.

- No to wrócimy do gabinetu towarzysza Stalina i wyjaśnimy sprawę.

Wchodzą do gabinetu wodza, oficer melduje:

- Towarzyszu Stalin, właśnie usłyszałem jak marszałek Żukow powiedział: 'A to sk....syn wąsaty!'

Stalin popatrzył na Żukowa i zapytał:

- Kogo mieliście na myśli, towarzyszu Żukow?

Na co ów:

- Jak to kogo? Hitlera!

Stalin zmarszczył brwi, popatrzył na oficera ochrony i zapytał:

- A wy, towarzyszu, kogo mieliście na myśli?



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DOKUMENTACJA OBROTU MAGAZYNOWEGO prawidł
Proces pielęgnowania Dokumentacja procesu
dokumentacja 2
Wykład 3 Dokumentacja projektowa i STWiOR
20 Rysunkowa dokumentacja techniczna
dokumentacja medyczna i prawny obowiązek jej prowadzenia
W 5 dokumentacja ZSJ
Dokumentacja pracy na kąpielisku
Dokumenty aplikacyjne CV list
Dokumentacja pracy fizjoterapeuty
Dokumentacja medyczna bloku operacyjnego
W 5 Dokumentacja operacji gospodarczych ZAZ
DOKUMENTOWANIE GEOTECHNICZNE kurs
3)kontrola dokumentˇw
Opracowanie dokumentacji powypadkowej BHP w firmie
dokument ubiegajacy sie o kredyt inwestycyjny w banku

więcej podobnych podstron