LUDZKA WYJĄTKOWOŚĆ, NAUKA, WIEDZA


0x01 graphic

Ludzka wyjątkowość?

Co unikalnego reprezentuje natura ludzka?

Wcale nie mamy wyłączności na logiczne myślenie, planowanie przyszłości, przekazywanie wiedzy młodszym pokoleniom czy odczuwanie uczuć wyższych. Zwierzęta opanowały wiele umiejętności uważanych dotąd za właściwe tylko ludziom. Dlaczego zatem czujemy się od nich lepsi?

Przygotowujecie torbę plażową na cały dzień? Z pewnością nie zapomnicie włożyć tam kremu do opalania i książki, którą zamierzacie przeczytać, kiedy zrobi się mniej gorąco. Ale jeśli myślicie, że człowiek jest jedynym stworzeniem, zdolnym do takiej „myślowej podróży” w czasie, aby przewidzieć swoje przyszłe potrzeby, to popełniacie duży błąd.

0x01 graphic



Antropolodzy z Instytutu Maxa Plancka w Lipsku odkryli ostatnio, że orangutany i małpy bonobo również są w stanie wybrać narzędzia, którymi kilka godzin później posłużą się w określonym celu. Ten argument z wdzięcznością przyjmą ci, którzy nie chcą wierzyć, że rodzaj ludzki i wielkie małpy człekokształtne różnią się zasadniczo. To przecież nasi kuzyni. Nasi bracia.

Są „człekokształtne”, czyli wyglądem przypominają człowieka. Wysoki wzrost, brak ogona, kończyny zakończone pięcioma palcami wraz z przeciwstawnym kciukiem, mózgowie o dużej objętości, wysoka czaszka nad twarzą zwartą i wyrazistą… Zewnętrzne podobieństwo między szympansem, bonobo, gorylem, orangutanem, gibbonem i człowiekiem (sześcioma gatunkami tworzącymi grupę hominidów) jest niezaprzeczalne. Otóż analogiczne zbieżności zauważymy obserwując zachowanie, organizację rodzinną i społeczną, rozwój i inteligencję u tych gatunków. Od kiedy człowiek zaczął obserwować wielkie małpy w ich środowisku, to znaczy zaledwie od półwiecza, kolejne odkrycia stale go zadziwiają. To, co uważaliśmy za właściwe naszemu gatunkowi, odkrywamy teraz u innych hominidów. Jest okrutnym paradoksem, że w chwili, gdy tym ssakom naczelnym grozi zagłada w ich naturalnym środowisku, zaczynamy w pełni zdawać sobie sprawę z pewnych podobieństw  umysłowości istniejących między nimi a nami. To poruszające... (...)

Cóż zatem unikalnego reprezentuje natura ludzka? Jakich cech nie dzielimy z nikim innym? Z pewnością nie jest to dwunożność, o której dziś wiadomo, że nie jest u nas aż tak wyjątkowa (chociaż wyraźniej zaznaczona), bo występuje też i u innych ssaków naczelnych. Może chodzi o nasze zdolności do przywiązywania się, o poczucie moralności, nasze życie emocjonalne? Wielkie małpy mają dobrze określone reguły społeczne, nieobce są im uczucia, pojęcia dobra i zła, potrafią się cieszyć lub smucić. (...)

 Dziś uznaje się, że mózg wielkich małp, podobnie jak mózg człowieka tworzy wyobrażenia czyniące je zdolnymi do przewidywania, wprowadzania zmian, przystosowywania zdobytych doświadczeń do nowych sytuacji w swoim otoczeniu... i przekazywania lekcji potomstwu. Nie poprzez geny, lecz przyuczanie.

W 1953 roku, na małej japońskiej wysepce Koshima, prymatolog Kinji Imanishi był świadkiem małej rewolucji technologicznej. W ciągu kilku miesięcy makaki żyjące na wolności na tym małym skrawku dziewiczego lądu zaczęły spontanicznie myć dostarczane im słodkie pataty. Do tej pory jadły je w stanie naturalnym i niszczyły sobie zęby na oblepiających je grudkach ziemi. Tak było aż do dnia, kiedy Imo, młoda 18-miesięczna samica zanurzyła swojego patata w rzece. Trzymała go jedną ręką i pocierała drugą, powtarzała i doskonaliła tę czynność przez wiele dni.

Trzy miesiące później jej najbliżsi krewni postępowali tak samo. Po pięciu latach trzy czwarte młodzieży i młodszych dorosłych regularnie myło swoje pataty. Ale już nie w rzece, a w oceanie, dostarczając sobie przy okazji soli. Tylko stare makaki, żyjące na marginesie społeczności, nigdy nie przyjęły tego zwyczaju.

W kulturze orientalnej nie wyróżnia się rodzaju ludzkiego z powodu posiadania duszy. Japońscy prymatolodzy zawsze nadawali imiona obserwowanym przez siebie zwierzętom i przyjmowali za oczywiste, że każde z nich ma własną osobowość. Dzięki temu łatwiej im było zaakceptować pojęcie zwierzęcej kultury. W krajach zachodnich było całkiem inaczej. Ale badania prowadzone w Afryce i w Azji nad wielkimi małpami nie pozostawiają już wątpliwości.

Jeśli za kulturę uznamy sposób życia wspólny dla członków pewnej grupy, ale niekoniecznie dla innych grup tego samego gatunku i założymy, że składają się na nią umiejętności, zwyczaje i kompetencje nabyte przez przebywanie ze swymi braćmi w pochodzeniu i przez uczenie się od nich, musimy stanąć twarzą w twarz z oczywistością: nie jesteśmy na ziemi wyjątkiem.

Wielkie małpy, które pojawiły się co najmniej 14 milionów lat temu, nie zadowoliły się używaniem różnych narzędzi z kamienia, kości czy drewna. Dużo lat przed nami one również je tworzyły. Lub co najmniej zmieniały ich pierwotne przeznaczenie i używały w innym celu. I te „wynalazki”, podobnie jak wynalazki ludzi, znacznie różniły się od siebie w różnych wspólnotach.

Jane Goodall jako pierwsza na świecie prowadziła w środowisku naturalnym badania grupy szympansów w Parku Narodowym Gombe w Tanzanii. Obserwowane przez nią małpy chętnie polowały na mrówki. Aby zdobyć ów przysmak obrywały z liści gałązkę odpowiedniej wielkości, po czym wprowadzały ją do mrowiska, zastawiając pułapkę na owady. W Sierra Leone szympansy nie poruszają się bez swoich „klapek”: wykonane z gałązek zaczepionych pod podeszwą stopy pozwalają im one wspinać się bezkarnie po kolczastych pniach drzew kapokowych, aby zeb
rać rosnące wysoko owoce, za którymi przepadają. Potrafią również zrobić małe miękkie poduszeczki, aby nie zmoczyć się przy siadaniu na mokrym poszyciu.

Drapanie się po plecach należy do rytuałów iskania w rezerwacie tanzańskim Mahale, ale nigdzie indziej. Co do „tańca deszczu”, który wykonują ze zjeżoną sierścią dominujące samce przed tropikalną ulewą jest wręcz przeciwnie - zaobserwowano go we wszystkich badanych dotąd grupach szympansów, z wyjątkiem - nie wiadomo dlaczego - szympansów z Bossou.

A oto jeszcze bardziej poruszające przykłady: w Gwinei i na Wybrzeżu Kości Słoniowej nasi bliscy kuzyni używają młotka i kowadła do rozbijania orzechów. Metoda różni się wariantami występującymi w różnych grupach, ale nie odbiega od sposobu przypisywanego ludziom z okresu dolnego paleolitu (1,8 miliona lat temu). Wymaga przy tym długiej nauki: młodzi potrzebują trzech lat, aby ją opanować i trzy lata więcej, aby ich umiejętności dorównały maestrii starszych osobników.

W 1999 roku bardzo poważne czasopismo naukowe „Nature” zebrało rozproszone obserwacje i opublikowało artykuł, który stanowił wielkie wydarzenie. Podpisany przez dziewięć osób o znanych nazwiskach w światowej prymatologii zawierał opis 65 typów zachowań przekazywanych dzieciom przez rodziców, które mogły być całkowicie nieznane w sąsiedniej wspólnocie. Jego tytuł brzmiał „Kultury u szympansów”. Ale największą niespodzianką ostatnich lat stał się orangutan. Ta spokojna i żyjąca samotnie małpa przetrwała na wolności tylko na azjatyckich wyspach Sumatra i Borneo. Niesłusznie sądzono, że jej zdolności techniczne ograniczają się do drapania sobie pośladków za pomocą gałązek i przykrywania głowy liśćmi dla ochrony przed deszczem.

Wydarzyło się to na bagnach Singkil, w rejonie Suaq, w zachodniej części Sumatry. Dla orangutanów znajdujących na mokradłach obfite wyżywienie przez cały rok to miejsce jest prawdziwym rajem. Choć ten sam gatunek z suchych stref wyspy prowadzi życie raczej samotnicze, tutaj kilkadziesiąt małp nabrało kolektywnie podobnych nawyków. Jak zaobserwował zespół Carela van Schaika z Uniwersytetu w Zurichu, stosują one dwa rodzaje narzędzi. Gałązki, oskubane z liści służą do łapania mrówek (tak jak to robią szympansy), a małe proste gałązki, też oczyszczone z liści są następnie wkładane do ust, aby przy ich pomocy, nie raniąc się, strącać na ziemię bardzo pożywne ziarna owoców neesia, chronione łupiną o ostrych kolcach.

Prymitywne narzędzia? Być może, ale sedno tego odkrycia leży w czym innym. Polega ono na różnicach, jakie można zaobserwować między bagniskiem Singkil i Batu-Batu, miejscem oddalonym o rzut kamieniem. Batu-Batu jest równie zasobne w mrówki, miód, owoce neesia i w orangutany jak Singkil, a jednak tam rude małpy nie stosują żadnych narzędzi.

Powód? Między tymi dwiema strefami przepływa rzeka Alas i orangutany nie są wstanie jej przekroczyć. Czy w Batu-Batu małpy kiedykolwiek korzystały z narzędzi, a praktyka ta zanikła, zaniedbana przez tę społeczność? W każdym razie żaden przybysz z drugiej strony rzeki nie mógł tu przekazać swojej umiejętności. Tak więc gdy obrobione ręką małpy gałązki nadal pokrywają ziemię na bagnach Singkil, po drugiej strona rzeki żadne innowacje techniczne nie są znane.(...)

 Czy to u szympansów, czy u małp bonobo lub orangutanów, w społecznościach wielkich małp przekazywanie doświadczeń życiowych pozwala każdemu osobnikowi wzorować się na poprzednich pokoleniach. Gdy warunki są odpowiednie, zwierzęta te mogą stać się bardziej pomysłowe, bardziej innowacyjne, a więc i sprawniejsze intelektualnie. W ten sposób tłumaczy się zadziwiające zdolności przejawiane przez szympansy, które w latach 60. ubiegłego wieku były od małego wychowywane jak mali ludzie: traktowane jak równe istotom ludzkim, małpy te bardzo szybko nauczyły się uczyć.

Czy podobnie było z naszym gatunkiem? Czy o rozwoju naszych przodków decydowały wrodzone zdolności ludzkiego mózgu? Czy kultura i innowacyjność stopniowo rozwijały naszą inteligencję, aby zbudować, jak sądzi Carel van Schaik, „nowy mózg na bazie starego”? W każdym razie nie ma on odpowiednika w królestwie zwierząt. Trzy razy większy niż mózg małp człekokształtnych stanowi czarną skrzynkę, w której nadal schowane są szczególne cechy człowieka. Lub to, co z nich zostało, zwłaszcza mowa.

„One nie mówią, bo boją się, że będą musiały pracować” - przypuszczał Jobson, angielski podróżnik, który zwiedzając Afrykę w 1620 roku wziął wielkie małpy za nieznaną rasę ludzi. Któż nie słyszał o szympansie Washoe? O gorylu Koko, orangutanie Chanteku, czy o bonobo Kanzi? Wszystkie te małpy nauczyły się porozumiewania za pomocą znaków lub wskazywania palcem obrazków. Nadzwyczaj uzdolniony Washoe nawet uczył swego przysposobionego syna Loulisa podstaw dialogu prowadzonego przy użyciu gestów.

Ale te godne uwagi osiągnięcia na tym się kończą. Nawet jeśli nasi kuzyni są zdolni nauczyć się kilkuset słów w języku znaków (budowa krtani uniemożliwia im artykułowanie dźwięków), używają tylko trybu rozkazującego i oznajmującego. Nie potrafią opowiadać historii, nie znają pojęcia czasu przyszłego, przeszłego czy trybu warunkowego.

Mogą myśleć, ale nie potrafią mówić i niewątpliwie nie zastanawiają się zbytnio nad swoim małpim losem. Wyłącznie na człowieku, gatunku z wielką korą mózgową, spoczywa bolesny przywilej zastanawiania się nad światem i nad samym sobą.



Wyszukiwarka