Dwa dni, Slayers fanfiction, Oneshot


_____\_\Dwa dni/_/_____

Deszcz to przedziwne zjawisko.

Z jednej strony romantyczny, kiedy spotykasz ukochaną osobę, a ona podaje ci parasol, a potem idziecie tak blisko siebie, przytuleni po małym schronieniem... Miarowy szum kropel uderzających o materiał parasola i bicie serc wspaniale ze sobą współgrają.

Ale kiedy siedzisz samotnie w pustym domu, a świat za oknem jest taki szary i mokry... już nie jest tak przyjemnie. Wprost przeciwnie... zupełnie przeciwnie. Kiedy jesteś sam, deszcz przywodzi na myśl łzy.

Dwa dni.

Tyle już... nie, nie jest w stanie tego powiedzieć. Pomyśleć. Dopuścić do świadomości. Ale... czy można się samej okłamywać? Jeżeli tak, to niedługo. Może więcej niż dwa dni... może więcej niż dwa tygodnie. Tego nie wiedziała - i tak w ogóle to nic a nic ją to nie obchodziło. W myślach miała tylko jedno. Dwa dni.

Czterdzieści osiem godzin. Czterdzieści osiem cholernie długich godzin, sześćdziesiąt razy więcej cholernie długich minut. Od dziesięciu lat jeszcze ani razu nie była sama tak długo. Zawsze był... A teraz... teraz go nie ma. Tak po prostu. Albo nie tak po prostu. To nie było proste... jak każda kłótnia. Awantura. Sprzeczka... Chociaż... mało było w tym kłótni. Kilka zdań, wypowiedzianych spokojnym głosem. Kilka cichych słów, które raniły bardziej niż wykrzyczane obelgi. Kilka westchnięć. Kilka przekleństw. Trzaśnięcie drzwi. Cisza.

Trudno jej było uwierzyć w to, że to także jej wina. A może nie była? Może była... tego też nie wiedziała. I nie chciała wiedzieć. Nie chciała o tym myśleć. Ale... musiała. O czymkolwiek nie pomyślała, od razu wracało jedno. Sama. Jest sama. Pierwszy raz od tak dawna.

Dwa dni.

Od dwóch dni nic nie jadła. Nie spała. Nie wstała z fotela przy oknie, nie podlala kwiatów, nie nakarmiła kota. Nic. Tylko piła... wodę. Nie herbatę. Nie mogła patrzeć na herbatę, kojarzyła jej się z...

Codziennie wieczorem siadali przy kominku i pili... właśnie herbatę. Zawsze tę samą, jego i jej ulubioną. Zawsze w tych samych filiżankach... zbiła je kiedy tylko wyszedł. Z ogromną satysfakcją roztrzaskała o podłogę.

Czy to nie dziwne? Mieli już nawet własne zwyczaje. Jak... małżonkowie. Musiała się uśmiechnąć do tej myśli. Czy gdyby... to wzięliby kiedyś ślub? Nie, niemożliwe... Zbyt absurdalne żeby nawet o tym myśleć. A jednak.... nie miałaby nic przeciwko. Zupełnie.

Oparła czoło o zimną szybę, zaparowaną od deszczu. Gdyby wierzyła w takie bzdury, to byłaby pewna, że pogoda idealnie dopasowała sie do jej nastroju. Ale nie wierzyła. Deszcz to deszcz... normalne jesienią. Jesień... tak szybko... a wydawałoby się, że jeszcze wczoraj była wiosna. Ale... jak to było? Szczęśliwi czasu nie liczą. Była szczęśliwa...? Tak...

Dziwne, jak wiele może zmienić jedno słowo. Jedno, jedyne... Ale wypowiedziane w niewłaściwym momencie... Króciutkie słowo... "nie"... czy gdyby powiedziała "tak" to byłby tu teraz? Chciałaby nigdy nie musieć się nad tym zastanawiać. Byłoby łatwiej... i nie siedziałaby teraz przy tym oknie i... nie byłaby sama.

Dwa dni.

To nie długo... ale w tych okolicznościach... prawie jak wieczność. Lub nieiwele mniej... Aż trudno uwierzyć, że kiedyś dwa dni to była dla niej chwilka. Ale wtedy jeszcze nie znała... No właśnie, kogo? Czy ona go naprawdę znała? Czy wiedziała kim jest? Może to właśnie był prawdziwy on - nieczuły i okrutny? Z łatwością raniący beztrosko rzuconymi słowami.... Kiedy mówił... na jego twarzy... był tylko ten uśmiech. Jakby... cieszył się z jej cierpienia. Może tak było... A może nie? Kolejne pytania bez odpowiedzi.

Czy ty mi kiedykolwiek wybaczysz?

To jedno słowo, powiedziane od niechcenia i bez zastanowienia... Każdemu się może zdarzyć... prawda? Prawda???

Za oknem nadal deszcz.

Czy jesteś jeszcze na mnie zły? Gniewasz się? Nie chcesz mnie widzieć? Pewnie tak... ale gdybyś... to... Delikatnie otarła łzę, która powoli spłynęła z jej oka po policzku. Gdyby mogła... to... powiedziałaby mu jak bardzo żałuje. Jak bardzo chce, żeby... cofnąć czas. Ale... cofnąć czasu się nie da. Nigdy.

Łzy zaczęły płynąć i nic nie było w stanie ich powstrzymać.

Tyle rzeczy zrobiła źle. Teraz to widzi - już po fakcie, już za późno... Już nie ma drogi powrotnej. Gdyby miała choć odrobinę doświadczenia... odrobinę. Może byłoby inaczej... może umiałaby sobie radzić. Wielu rzeczy nie wiedziała, wiele robiła źle. Wielu nie robiła w ogóle. Wiele robiła niepotrzebnie.

Pięćset lat życia w świątyni nie nauczyło jej tej jednej prostej rzeczy.

Być z kimś.

Tam się o tym nie mówiło. Kapłanka to kapłanka - jej przeznaczeniem jest służyć, a nie myśleć o... o czym? Co to było? ...miłość?

Dziesięć lat... i wciąż nie wiedziała. I nigdy, ale to nigdy się nie dowie, najprawdopodobniej. Bo... po tym, co było, pozostał żal.

A może właśnie tego zabrakło? Wyznań... mało było słów w tym ich związku. Więcej było westchnień, zdań zduszonych wewnątrz zanim zdążyły się wydostać na zewnątrz. Niedopowiedzianych zakończeń, urwanych w połowie wypowiedzi. Milczenia.

Nigdy... żadne z nich nie powiedziało tych dwóch słów. Zwykłych, na pozór, osobno niewiele wartych. A razem... razem były symbolem. Czegoś pięknego. Gdyby mogła... gdyby miała okazję... powiedziałaby mu je. Mimo że wątpiła, że on kiedykolwiek zrobi to samo.

Ale z drugiej strony...

Oparła dłoń na szybie okna, jej palec zaczął rysować w parze różne wzory. Linie, kropki, kółka... osobnno nic nie znaczące... A razem...

Kiedy skończyła, oparła dłoń na szybie, tuż obok wypisanych słów.

Kocham cię.

Wbiła wzrok gdzieś w ciemność za oknem, trzęsąc się lekko od powstrzymywanego szlochu.

Nic nie widziała, łzy rozmazywały widok. Ale... coś... Jedna jej dłoń wciąż spoczywała na zminej szybie, druga obtarła łzy.

Po drugiej stronie okna, dokładnie w miejscu, gdzie była jej dłoń... po drugiej stronie...

była druga dłoń. Trochę większa od jej, palce były odrobinę dłuższe...

Dłoń w jasno błękitnej rękawiczce.

A obok... pojawiły się trzy słowa.

Ja ciebie też.

________________________________________________

Tak oto kończy się mój pierwszy fanfic <wzruszenie>

Podobał się komuś? <nadzieja w oczach>

Nie padają w nim żadne imiona, ale chyba wiadomo o kogo chodzi, nie?

Straaaaaasznie się nad nim namęczyłam, poprawiałam go chyba z dziesięć razy. Nic chyba nie zostało tak jak napisałam oryginalnie. Ale jestem z niego dumna ^^

Mam nadzieję, że nie jest ostatni.

No-one

nothing_important@wp.pl <---- zniosę wszystko ^__^

Podziękowania dla:

*Ly, jeżeli zamieści tego fanfica...zamieścisz? Hmmm?

*piszących fanfice, jesteście wspaniałe <właśnie, dlaczego tylko dziewczyny piszą fanfice?>

*mojej psiapsióły Kamili - wiem, że i tak tego nie przeczytasz, ale i tak dzięki ^__^'

*wszystkich, którzy to przeczytają ^__^

2



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Domek z kart, Slayers fanfiction, Oneshot
Kiblowe perypetie, Slayers fanfiction, Oneshot
Szkarłat, Slayers fanfiction, Oneshot
Bajka bez tytułu, Slayers fanfiction, Oneshot
Przeznaczenie, Slayers fanfiction, Oneshot
Familiada, Slayers fanfiction, Oneshot
1+1+1=2, Slayers fanfiction, Oneshot
W domu Xella, Slayers fanfiction, Oneshot
Bajarz, Slayers fanfiction, Oneshot
Reakcja, Slayers fanfiction, Oneshot
Droga, Slayers fanfiction, Oneshot
Królowa Gołębi, Slayers fanfiction, Oneshot
Die, Slayers fanfiction, Oneshot
Wielki - Większy Dzień, Slayers fanfiction, Oneshot
Czekolada, Slayers fanfiction, Oneshot
Związki Zawodowe, Slayers fanfiction, Oneshot
Bambo 2, Slayers fanfiction, Oneshot
Doubt, Slayers fanfiction, Oneshot
Już Nigdy, Slayers fanfiction, Oneshot

więcej podobnych podstron