SCENARIUSZ NA DZIEŃ GÓRNIKA
Narrator
Kochani górnicy. Chcielibymy wos piyknie prziwitać waszym pozdrowiynim „Szczynść Boże”.
Barborka jest waszym najwiynkszym świyntym. Z tej okazji przigotowalimy krotki program artysztyczny trocha na poważnie, trocha na wesoło, trocha po ślonsku, trocha do potańcowanio, trocha do pośpiywanio. Zapraszomy do wspólnej zabawy. Tera na poważnie...
Świynto Barbara je waszom patronkom. Łona dycki stoi za wami i wos szczeże łod wszelakigo zła.
Posłochejcie wiersza o Świyntej Barbarze.
Dziecko 1
Schodzą górnicy pod ziemię
W ciemność daleką od słonka.
Wychodzi im tu naprzeciw
Święta Barbara, patronka.
Płomień chybocze się w lampach,
Na czarnej ścianie drżą cienie.
- Szczęść Boże - słychać głos Świętej.
Serdeczne to pozdrowienie.
- Szczęść Boże - górnicy chórem
odrzekną swojej patronce.
I jasno w czarnej kopalni,
Jak gdyby wzeszło tu słońce.
Narrator
Harujecie na tej grubie, pocicie się, przemynczocie, tracicie zdrowii, posłuchajcie teroz wierszyków o wos i waszej robocie.
WIERSZ - „Górnik”
Tam pod ziemią, w ciemnym chodniku
wielu pracuje dzielnych górników
Ciężka to praca czarnego człowieka
Dzwonią kilofy pot z czoła ścieka
Gdy nam słoneczko zagląda do domu
górnik pracuje w kopalni zmęczony
za czarny węgiel i za sól białą
chwała górnikom dzielnym wytrwałym
WIERSZ
Na czarnej ścianie, w czarnym chodniku
Pyłem okryte twarze górników
W huku kombajnów i zgrzycie świdrów
Nam tony węgla z podziemia wydrą
I tylko jasne żarzą się oczy
Kiedy się węgiel na taśmie toczy
Tylko się bielą w uśmiechu zęby gdy płonie
Strugą urobek dzienny
WIERSZ
Prowadź mnie węgielku, aż pod ziemię prowadź
Do kopalni wielkiej, chcę dziś powędrować
Tam dudnią kilofy, tam rąbią rębacze
Gdy mnie zaprowadzisz wszystko to zobaczę
WIERSZ
Mamy elektryczność, radia słuchać możesz
Gna pociągów tysiąc, okręt mknie przez morze
Przemysł się rozwija w hutach i fabrykach
Czyjej pracy zawdzięczając ?
No pewnie górnika!!
Pali się pod blachą, kot na piecu mruczy
Mama fartuch szyje, starszy brat się uczy
Węgiel płonie jasno, ciepłem mnie przenika
Z czyjej pracy korzystamy ?
No pewnie górnika!!
WIERSZ -„Kwiatek dla górnika”
Dla górnika słonecznik koniecznie!
Niech pod ziemią mu będzie słoneczniej
Kiedy w czarny węgiel się wwierca
W bardzo czarnym, podziemnym chodniku
- niech słonecznik mu świeci:
Od serca
Prawda że ci jaśniej górniku?
Narrator
Ciężko pracujecie tam na dole, ale som też i tacy, kierym się nie chce czasym robić, ale majom prawo być zmynczyni.
Francek Antek, siedni se tu zy mnom.
Antek A co mosz dzisio na śniodanie?
Francek chlyb ze smolcem., swojskim.
Antek Ja? Dewej, alech je głodny. Dobre to mosz.
Francek Wiysz, jo bych tak chcioł fedrować na północnym biegunie.
Antek A czamu? Coż ci sie też zachciało? Ciepło ci tu je, czy co?
Francek Niy, yno widzisz. Tam je poł roku noc, a poł roku dziyń. Poł roku bych społ i leżoł.
Antek Czyś ty łogup Antek? Drugi poł roku byś musioł fedrować!
Francek Chyba cie puczy! Przeca mie łobowionzuje łośmiogodzinny dziyń roboty!
Narrator
Czasym nawet jakigoś górnika styknie na wycieczka nawet do Paryża. Alojz pojechoł, bo wygroł nagroda - rozwionzoł krziżowka w gazecie.
Gynek Alojz, czamu cie tak dłogo nie było w robocie? Chory żeś był?
Alojz Niy, byłech w Paryżu na wycieczce.
Gynek Alojz, ty mosz tela pijyndzy, że cie na wycieczka do Paryża stykło?
Alojz Niy, yno moja baba rozwionzuje krziżowki i wygrała piyrsze miyjsce.
Gynek I co? Fajnie tam było?
Alojz Fajnie. Ale żech je łokropnie rod, żech sie tam nie urodził.
Gynek A czamu?
Alojz Bo bych musioł po francusku godać.
Narrator
Antek odpoczon w Paryżu, a inni górnicy odpoczywajom przi gołymbiach. Posłochejcie jak.
Dziecko 2
(śpiewa)
Idę sobie przez podwórze
I pyk, pyk fajeczkę kurzę,
Mam króliki w gołębniku,
A w kadłubku stary kos
Śpiewa mi na cały głos.
Pyk, pyk, pyk z fajeczki
Duś, duś, duś gołąbeczki.
Fajeczka, gołąbeczek, ławeczka, ogródeczek
I w kadłubku kos, to starzyka los.
Tak się w życiu dziwnie darzy,
Byłem górnik, jestem starzyka.
Kułem węgiel w czarnej głębi,
Dziś mi karmić trza gołębie,
Rwałem węgiel pókim mógł,
Dziś fedruje za mnie wnuk.
Pyk, pyk, pyk z fajeczki...
Wyrąbałem węgla zwały,
Żeby ludziom ciepło dały.
Teraz, gdy mi włos bieleje,
Sam przy piecu kości grzeje.
Jeszcze wczoraj taki chwat,
Dziś już pono stary dziad.
Pyk, pyk, pyk z fajeczki...
Narrator
Niektórzy górnicy majom poważne hobby. Lotujom gołynbie, ale nie zawsze im one wracajom do chałpy.
Zefliczek Witej żoneczko!
Ana Szczynść Boże, Zefliczku. Siadej ku stole. Już ci leja zupa. Mom dzisioj dobry żur z ziymniokami. Bydzie ci smakowoł.
Zefliczek Wiysz, co sie stało?
Ana Niy. Co?
Zefliczek W zeszłym tydniu Francik Buła jechoł do Lublina na torg. Dołech mu tego mojigo nojlepszego gołymbia, żeby go tam puścił.
Ana No i co? No i co?
Zefliczek Dyć Francik już downo przijechoł nazot, a mojigo gołymbia jak ni ma, tak ni ma.
Ana Ja Zefliczku, gołąb prziszoł dzisioj rano piechty.
Zefliczek Piechty!?
Ana Ja, bo wiysz ty co? Francik mu zapomnioł skrzydła rozwionzać.
Narrator
Zaproszomy na scyna nasze kołko muzyczne.
Narrator
Dziynkujymy. Piykneście to mieli.
Kochani górnicy, wiymy żeście som łokropnie robotne chłopy. Chcielibymy wom jeszcze pokozać takich, z kierech nie biercie se przikładu.
Jeden z młodych przyjechoł na Śląsk do roboty w kopalni. Robiył trzy dni i robota mu się nie podobała. Skarżył się. Górnicy padali mu, coby wzion zwolnienie i poszedł szukać innej roboty, ale on im odpowiedzioł:
Wzziołbych, ale żol mi tego zygarka, co mom za 25 lot dostać.
Był roz taki strzaszny bumelant. Spotkoł go kolega i pado:
Wiesz, Antek, nasz sztygarto se na filorze twoją podobiznę powiesił
A nie wiesz czemu
No, żeby cie rozpoznoł, jak już do roboty przyjdziesz.
Roz w kopalni było dwóch kumplów. Antek i Francek. Antek był bardziej leniwy od Francka. Toż też roz zjechoł na dół fedrować, ale nie chciało mu sie łopaty brać. Zostawił ją na wierchu i przywiesił do niej kartkę: "Francek jak zjedziesz na dól, weź moją łopatę boch ją zapomnioł Antek".
Francek se kartkę przeczytoł i na drugiej stronie napisoł: "Łopaty żech nie widzioł Francek".
Drodzy górnicy w dniu Waszego święta.
Każdy Polak czci Wasz trud i o Was pamięta.
Życzymy Wam wszelkiej pomyślności,
Bądźcie zdrowi, niech w sercach Waszych
stale radość gości.
Jak nakazuje zwyczaj i tradycja stara,
Niech Was błogosławi Święta Barbara.
Niech miłosierny Stwórca codziennie zagląda
do górniczego domu w mieście
i pod wiejskie strzechy,
niosąc Wam wiele uciechy.
Polacy życzą Wam szczęścia na każdym kroku,
w tym i w następnym roku.
Niech życie Wasze błyszczy uśmiechem promieniującym,
Niech serca Wasze biją rytmem nieustającym.
Życzymy Wam drodzy przyjaciele,
byście mieli w życiu sukcesów wiele.
Niech następny rok będzie pomyślniejszy,
Niech budżet każdej rodziny będzie zasobniejszy.
Niniejsze powinszowanie
niech w każdym domu pozostanie.
Gdy w złote ramki oprawicie,
w widocznym miejscu powiesicie,
wówczas Waszą rodzinę i dom cały
wszelkie nieszczęścia będą omijały.
Życzymy Wam, byście byli weseli,
A na srebrnych fanfarach grali Wam anieli.