PIOSENKA O KRASNOLUDKU
Był raz sobie krasnoludek, taki mały jak szpileczka,
miał swój domek i ogródek, w głębi lasu na listeczkach.
Kwiatek mu za czapkę służył, na dwóch słomkach spał wygodnie,
jadł tak samo niezbyt dużo, jeden orzech trzy tygodnie.
Kiedyś zaprzągł swą furmankę, zamiast koni były mrówki,
i pojechał na polankę, gdzie podobno są borówki.
Nagle wstrzymał mrówki swoje, nim ujechał kroków kilka,
patrzy jakaś góra stoi a to była noga wilka.
„Zjem cię” - zabrzmiał głos straszliwy, siądź mi tutaj na języku,
krasnoludek nieszczęśliwy, wysiadł z bryczki swej bez krzyku.
Panie wilku, bardzo proszę, może jednak się zlitujesz,
przecież jestem taki mały, że mnie nawet nie poczujesz.
Wilk pomyślał, machnął łapą, westchnął, spojrzał trochę krzywo,
żal mi ciebie, mała gapo, więc umykaj, tylko żywo.
Potem parę dni minęło, krasnoludek właśnie drzemał,
aż tu nagle coś huknęło, aż zadrżała wokół ziemia.
Co się stało? To wilczysko, w zastawione wpadło sieci,
Krasnoludek maciupeńki, lecz z pomocą szybko leci.
Panie wilku, bardzo proszę, posiedź chwilę tu spokojnie,
a ja zaraz miecz przyniosę i z tych sieci cię uwolnię.
Wilk ślepiami wciąż wywraca, jest ze złości ledwo żywy,
a tu krasnoludek wraca, niosąc w ręku miecz z pokrzywy.
Poprzecinał więzy mieczem, trzy godziny się mordował. Maciupeńki ten człowieczek wielką wdzięczność w sercu chował.
I choć cztery lata blisko, już minęło od tej pory,
Krasnoludek i wilczysko zawsze są przyjaźni wzorem.
1