Czerwone mięso: więcej chorób jelit
Szanowny Czytelniku,
w XX wieku znacznie zwiększyła się częstotliwość występowania chorób jelit (nowotworów i zapaleń układu trawiennego oraz choroby uchyłkowej jelit). Główną tego przyczyną jest prawdopodobnie wzrost spożycia niskogatunkowego czerwonego mięsa: wędlin i mięsa z hodowli przemysłowych.
Mięso, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu było luksusem, na który można było sobie pozwolić najwyżej dwa razy w tygodniu, dziś jest wszechobecne na naszych stołach. Jedząc w restauracji, wybieramy zwykle bez zastanowienia: jeśli nie rybę, to koniecznie mięso. A wybierając danie jarskie, narażamy się na zdziwienie i zdumione spojrzenia.
Tymczasem dane statystyczne mówią jednoznacznie: we wszystkich krajach świata, w których rośnie spożycie czerwonego mięsa, wzrasta również występowanie chorób układu trawiennego1.
Rak jelita grubego
Zapadalność na nowotwór jelita grubego wzrosła wszędzie tam, gdzie zwiększyło się spożycie wołowiny.
Można to wyjaśniać występowaniem w wołowinie wirusa odpornego na obróbkę cieplną. Tymczasem, kiedy podgrzewamy wołowinę, powstają w niej rakotwórcze nitrozaminy. Wirusy bydlęce atakują komórki wyściełające jelita, co w połączeniu z nitrozaminami czyni je bardziej podatnymi na rakowacenie.
Trzeba uczciwie odnotować, że obróbka cieplna drobiu i ryb również powoduje powstawanie rakotwórczych nitrozamin, jednak ich spożywanie nie zwiększa ryzyka zachorowania na raka jelita grubego. Prawdopodobnie wynika to stąd, że w tych gatunkach mięs nie występują wirusy atakujące ściany jelit.
Inną przyczyną powstawania nowotworów może być żelazo hemowe występujące w czerwonym mięsie, a więc w wołowinie, lecz także cielęcinie, jagnięcinie, wieprzowinie, koninie, gęsinie, mięsie kaczek, królików oraz w podrobach2. Żelazo pochodzące z mięsa może przyczyniać się do uszkodzenia naszego DNA w wyniku reakcji utleniania, co na dłuższą metę wydaje się sprzyjać rozwojowi nowotworów3.
Badanie przeprowadzone na grupie 88 751 kobiet wykazało, że wśród tych spożywających wołowinę, wieprzowinę lub jagnięcinę średnio jeden raz dziennie, ryzyko raka jelita grubego było 2,49 razy wyższe w porównaniu z kobietami jedzącymi te mięsa rzadziej niż raz w miesiącu4.
Inne choroby jelit wywołane nadmiarem mięsa
Spożywanie mięsa sprzyja zapadaniu na chorobę Leśniowskiego-Crohna. Mięso nie jest w całości trawione w jelicie cienkim (położonym zaraz za żołądkiem), lecz przedostaje się do jelita grubego, gdzie fermentuje pod wpływem tamtejszej flory bakteryjnej. Toksyczne produkty tej fermentacji atakują błonę śluzową jelita, co może spowodować krwawienie, biegunkę i dotkliwe bóle brzucha charakterystyczne dla choroby Leśniowskiego-Crohna5.
Z kolei w jelicie grubym, którego flora bakteryjna doprowadza do końca proces rozkładu pokarmu, pod wpływem mięsa mogą wytworzyć się uchyłki, czyli małe woreczki, w których zalega masa kałowa. Jak łatwo sobie wyobrazić, nie jest to zbyt higieniczne i może skutkować zakażeniami, a nawet perforacją takiego uchyłku, doprowadzając do zapalenia otrzewnej. Jest to tak zwana choroba uchyłkowa jelit - schorzenie typowe dla obfitującej w mięso diety zachodniej i znacznie rzadziej występujące wśród wegetarian6.
U kobiet spożywanie mięsa zwiększa ryzyko endometriozy (migracja endometrium poza jamę macicy). W badaniu przeprowadzonym w 2004 r. dowiedziono, że u kobiet, których dieta jest bogata w czerwone mięso, zapadalność na tę chorobę jest dwukrotnie wyższa7.
Spożycie 100 g mięsa dziennie zwiększa o 20% ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 28.
Jedzenie mięsa sprzyja także innym schorzeniom, np. chorobom sercowo-naczyniowym, rakowi żołądka, pęcherza moczowego czy chorobie Alzheimera9.
Z czego jest zrobione mięso, które jemy?
Nie należy jednak przesadnie demonizować pokarmu, który od zarania dziejów stanowi ważny element diety człowieka.
W zasadzie problem z mięsem może w znacznym stopniu wynikać z godnej ubolewania jakości mięsa, które dziś spożywamy.
Aby zwiększyć wydajność hodowli, zwierzęta karmi się kukurydzą, zbożem, mączkami zwierzęcymi, często wzbogacanymi sztucznymi dodatkami. Przetrzymywane są one w niewyobrażalnym ścisku, a ubijane w warunkach tak zatrważających, że Paul McCartney - były członek zespołu The Beatles - powiedział: „Gdyby rzeźnie miały szklane ściany, wszyscy byliby wegetarianami”.
Bardzo oddaliliśmy się od poczciwych stad skubiących świeżą trawę i koniczynę na zielonych pastwiskach, czyli w naturalnym dla bydła środowisku, i być może tym należy tłumaczyć zgubny wpływ mięsa na nasze zdrowie.
Z powyższych powodów - i jeszcze kilku innych, związanych z ochroną środowiska - zaleca się, by spożywać nie więcej niż 300 g mięsa tygodniowo, co odpowiada dwóm kotletom mielonym lub dużej porcji steku10.
Zalecenie to wydaje mi się bardzo rozsądne.
Zdrowia życzę!
Jean-Marc Dupuis