GDYBY CHRYSTUS NIE ZMARTWYCHWSTAŁ …
Misterium wielkanocne na podstawie książki „Oścień śmierci”
Osoby:
Piłat
Rufus (filozof)
Sługa
Nikodem
Józef
Jonatan
David
Adam
Lidia
Walter
Matka
Córka
Ksiądz
Siostra zakonna
Człowiek
Przechodzień
na scenie trzy oddzielne miejsca: w środku krzyż, pod nim dwie płonące lampki,
z prawej strony „pałac” Piłata - krzesło, misa z wodą i ręcznik;
z lewej strony pokój Jonatana i sala obrad: stół, 5 krzeseł, wieszak na ubrania
Scena I (u Piłata)
Piłat, sługa, w widocznym miejscu misa z wodą i ręcznik
Piłat: (niespokojny, siada, wstaje, chodzi po pokoju, myje ręce) Dlaczego tak ciemno? Przecież to dopiero południe… Ziemia się trzęsie… Cóż to za dziwne zjawiska?
(do sługi) Poproś tu Rufusa. Powiedz, że go pilnie potrzebuję.
(do siebie) Rufus jest filozofem. Pewnie będzie umiał wytłumaczyć te dziwne zjawiska.
Rufus: (wchodząc) Wzywałeś mnie, dostojny Poncjuszu?
Piłat: Co się dzieje? Czy to jakieś sztuczki astrologów? Może to bogowie na Olimpie znów kłócą się ze sobą, a Zeus ciska piorunami?
Rufus: Zaiste, dziwne i straszne rzeczy się dzieją. Ciemności zaległy ulice miasta, ziemia drży, skały pękają. To musi mieć jakiś związek z Golgotą, bo z tamtej strony tłum biegnie w panice, ludzie tratują się nawzajem.
Piłat: Czyżby to miało coś wspólnego z Nazarejczykiem, tym samozwańczym królem Żydów, na którego dziś wydałem wyrok?
Rufus: Może to rzeczywiście jego sprawka. On musi być jakimś szarlatanem zbratanym z mocami ciemności, bo któż inny mógłby takie przedstawienie urządzić.
Piłat: Sam do mnie powiedział, że jest królem, ale jego królestwo nie jest z tego świata. Pewnie jego słudzy z zaświatów dopominają się o swego władcę.
Rufus: Miejmy nadzieję, że żadne wojsko duchów nie zjawi się i zemści na nas za śmierć swojego przywódcy.
Piłat: Ja duchów się nie boję. To tylko moja żona wierzy w sny. Jestem Rzymianinem; boski imperator, który mnie tu przysłał, jest jak najbardziej cielesny, a nawet więcej ma ciała niż mu potrzeba. (myje ręce)
Rufus: Czemu wciąż myjesz ręce? Przecież nie robiłeś nic, co by mogło je zabrudzić?
Piłat: Ciągle mi się wydaje, że są lepkie. Pali mnie niewidoczny brud. Krew Nazarejczyka spadnie na głowy Żydów. To oni go skazali, ja tylko potwierdziłem ich wyrok… Tylko dlaczego tak się tym przejmuję? Przecież codziennie skazuję łotrów na śmierć…
Rufus: Ten żydowski król rzucił na ciebie jakiś czar, jak przystało na czarnoksiężnika. Musisz iść do wróżbitów, niech odczynią uroki.
Piłat: Nie wierzę w żadne czary. Nie wierzę w żadne bóstwa, chociaż składam im ofiary. Wierzę w prawdę.
Rufus: A cóż to jest prawda?
Piłat: Tak, cóż to jest prawda? Sam o to zapytałem tego skazańca, ale mi nic nie odpowiedział.
Scena II (nadal u Piłata)
wchodzi sługa
Sługa: Panie, jacyś Żydzi domagają się posłuchania.
Piłat: Znów ci Żydzi! Kogo teraz przyprowadzili na sąd?
Sługa: Nie przychodzą w sprawie sądu. Chcą zabrać ciało jakiegoś skazańca.
Piłat: Zabrać ciało?! Przecież ma wisieć na krzyżu ku przestrodze dla innych!
Rufus: Poncjuszu, za dwie godziny rozpocznie się ich największe święto.
Piłat: Ach tak, ta Pascha z pieczonymi baranami.
Rufus: Ich prawo zabrania oglądania trupów w święto. Już są dość wzburzeni tym, co się dotąd działo. W Jerozolimie są tłumy pielgrzymów. Jeśli nie masz podwójnej ilości żołnierzy do stłumienia zamieszek, lepiej zgódź się na ich prośbę.
Piłat: (do sługi) Wprowadź ich.
wchodzą Józef i Nikodem
Pilat: Kogo ja widzę?! Józef i Nikodem, członkowie Sanhedrynu nie obawiają się rytualnego skalania i przychodzą do rzymskiego pałacu tuż przed świętem!
Nikodem: Są sprawy ważniejsze niż rytualne oczyszczenia. Przyszliśmy po zezwolenie na zabranie ciała naszego Mistrza, który skonał przed półgodziną. Tobie ono niepotrzebne, a dla nas jest najcenniejszym skarbem.
Piłat: Znacie prawo rzymskie. Nie wydajemy ciał skazańców. Mają pozostać na Golgocie, aż wyschną w słońcu albo staną się żerem dla ptaków.
Józef: Wiesz, dostojny Panie, że zgodnie z prawem można zrobić wyjątek na czas naszych świąt. Nie ma podstaw, byś odmówił naszej prośbie.
Piłat: Rzeczywiście. Jesteś zapewne dobrze przygotowany do obrony swych racji. Weźcie zatem, co zostało z waszego króla. Co z nim uczynicie?
Józef: Mam niedaleko wzgórza grób wykuty w skale. Tam złożymy ciało Mistrza, zgodnie z naszymi zwyczajami owijając je w płótno razem z wonnościami.
Piłat: Zróbcie, jak nakazuje wasze Prawo. Daję wam pozwolenie. Sługa pójdzie z wami i potwierdzi moje słowa, gdyby straże tego żądały.
kłaniają się i wychodzą
Rufus: Poślij za nimi strażników, żeby pilnowali grobu, bo słyszałem pogłoski, że zwolennicy Nazarejczyka wierzą, jakoby On miał powstać z grobu. Wyobrażasz sobie, jakie wtedy byłoby zamieszanie?
Piłat: Brednie. Z grobu nie można powstać. Ale zrobię, jak mi radzisz. Nawet każę grobowiec opieczętować. Z tymi Żydami nigdy nic nie wiadomo. Mogą wykraść ciało i ogłosić, że ich król zmartwychwstał. (myje ręce)
Scena III (u Jonatana)
Jonatan wchodzi z neseserem, odstawia go, zdejmuje marynarkę i wiesza na wieszaku, siada w fotelu
Jonatan: Nareszcie mam wakacje! Muszę dobrze zaplanować ten czas, żeby wypocząć i nadrobić zaległości w życiu towarzyskim. Na razie sprawdzę, co słychać w świecie. Dawno już nie czytałem prasy.
przegląda gazety leżące na stole
No proszę, co ja tu widzę! (czyta na głos)
„Amerykańska ekspedycja archeologiczna, prowadzące prace w miejscowości Rama w pobliżu Jerozolimy, natrafiła na doskonale zachowane fragmenty zabudowań z czasów rzymskich. Jest to sensacyjne odkrycie, dotąd bowiem uważano, że szczyt świetności Rama przeżywało w czasach dynastii Dawidowej i proroka Samuela, który prawdopodobnie z tego miasta pochodził.”
To interesujące znalezisko. Rama, Ramata, Ramataim, Haramataim, Aramataim. Ile odmian ma nazwa tego miasta. To także ewangeliczna Arymatea, skąd pochodził Józef, członek Sanhedrynu, który pogrzebał ciało Jezusa z Nazaretu w swoim grobowcu. Ciekawe, czy znajdą jakieś ślady, nawiązujące do tych wydarzeń…?
dzwoni telefon
Jonatan Weber przy telefonie. Słucham.
David: To ty, Jonatanie? Co porabiasz w tym zakurzonym kawałku miasta, jakim jest twoje mieszkanie?
Jonatan: Czyżby to sam David Brampton zaszczycał mnie rozmową? Witaj, przyjacielu. Pytasz, co porabiam? Właśnie skończyłem wykłady na Uniwersytecie i rozpocząłem urlop od nadrabiania zaległości prasowych. Czytałem przed chwilą o sensacyjnych odkryciach w Rama. Słyszałeś coś o tym?
David: Wyobraź sobie, że właśnie stamtąd dzwonię. Jestem szefem ekipy, prowadzącej te wykopaliska.
Jonatan: Moje gratulacje. Jak do tego doszliście?
David: Zamiast odpowiedzi mam dla ciebie propozycję. Dobrze się składa, że masz urlop, bo chciałbym cię zaprosić do współpracy. Znasz doskonale języki biblijne, a tutaj możemy natrafić na różne inskrypcje. Nie miałbyś ochoty trochę pomóc przy ich odczytywaniu i tłumaczeniu?
Jonatan: Wiesz, ta propozycja jest interesująca. Odpocząłbym trochę od wielkomiejskiego smogu i szalonego tempa życia, pooddychał świeżym powietrzem, a przy okazji robił coś interesującego.
David: Liczyłem na to, że się zgodzisz. Kiedy mogę czekać na ciebie?
Jonatan: Patrz, jak ty mnie dobrze znasz. Lepiej, niż ja sam siebie. Jak tylko załatwię formalności, zadzwonię do ciebie.
David: No to jesteśmy umówieni. Do zobaczenia. (rozłącza się)
Jonatan: Coś podobnego! Co za okazja! Muszę załatwić kilka pilnych spraw, żeby tam być jak najszybciej. (bierze marynarkę, neseser i wychodzi)
Scena IV (przed sceną)
Jonatan i David przechodzą przez scenę
Jonatan: Jestem zaskoczony i trochę przerażony niezwykłością odkryć, jakich dokonujemy. Pieczara grobowa, w niej nienaruszony sarkofag, zawierający prawdopodobnie szczątki Józefa, syna Asera, być może znanego z Ewangelii jako Józef z Arymatei. To wszystko jest jak sen.
David: A co powiesz na dzisiejsze znalezisko? Amfora, a w niej zapisany papirus? Jestem bardzo ciekawy, co on zawiera. Nie możemy go jednak sami rozwinąć, bo rozleciałby się w drobny pył. Trzeba go zawieźć do Muzeum Badań Starożytnych, tam mają odpowiednią do tego aparaturę. To jednak trochę potrwa. Dopiero potem będziesz mógł zabrać się za tłumaczenie.
Jonatan: Będzie można przy okazji wykonać kilka testów potwierdzających autentyczność papirusu. Wydaje mi się, że należałoby na razie zachować dyskrecję odnośnie naszych odkryć, przynajmniej do czasu, aż zakończą się konieczne badania. Zwłaszcza nie należy wpuszczać tu reporterów. Narobiliby niepotrzebnego zamieszania i ściągnęli ciekawskich, którzy tylko przeszkadzają w pracy.
David: Po wstępnych testach trzeba jednak poinformować resztę zespołu, co osiągnęliśmy. Napracowali się, mają prawo do rzetelnej informacji.
Scena V (sala obrad)
naukowcy schodzą się, siadają wokół stołu
Adam: Na którą wyznaczono spotkanie w sprawie papirusu Józefa?
Lidia: Zdaje się, że na wpół do szóstej. Patrz, wszyscy się schodzą. Ciekawe, jaka będzie ostateczna wersja tłumaczenia i wyniki testów.
Jonatan: Uzupełniłem przekład tekstu dzięki wiedzy kilku specjalistów. Jest jeszcze kilka luk, ale główna treść nie budzi żadnych wątpliwości. Zanim jednak go przeczytam, muszę prosić o całkowitą dyskrecję. Nikt spoza naszego grona nie może znać ani jednego słowa tu wypowiedzianego. Za chwilę zrozumiecie, dlaczego o to proszę. To, co mam przed sobą, może zmienić całkowicie naszą cywilizację. Posłuchajcie. (czyta)
„Józef, syn Asera, Nikodemowi, synowi Symeona, pokój! Mam nadzieję, przyjacielu, że zdrowie ci dopisuje. Ja żałowałem, że opuściłem Jerozolimę, chociaż ty chciałeś, bym został. Arymatea, dom mej młodości, służy mi dobrze także na starość. Piszę ten list, bo chcę odzyskać pokój. Czy pamiętasz rabbiego Jezusa, którego pochowaliśmy w moim grobowcu dwadzieścia siedem lat temu za hegemonii Poncjusza Piłata? Tamtej nocy, kiedy dobiegła końca Pascha. nie mogłem zasnąć. Lękałem się, że ten szlachetny rabbi, który wiele przecierpiał, nie zazna spokoju, jaki należał Mu się po tych wszystkich cierpieniach. Usłyszałem w mieście pogłoskę, że kapłani mają jakieś niecne zamysły. Zląkłem się, że może chcą jeszcze zbezcześcić jego ciało. Dlatego kilka godzin przedtem, nim zaświtało, razem z moimi wiernymi sługami zabraliśmy ciało Jezusa i ukryte na wozie zawieźliśmy do Rama, gdzie złożyliśmy je w sarkofagu, który zakupiłem dla siebie. Dopiero po kilku dniach dowiedziałem się, że pusty grób wytłumaczono zmartwychwstaniem Jezusa. Był pusty pierwszego dnia tygodnia, gdyż był pusty dzień wcześniej! Dziwię się, że nikt tam nie zajrzał, zanim go opieczętowano i ustawiono straże. Później nie miałem odwagi wyznać, co uczyniłem. Tak wielka była wiara uczniów i radość ze zmartwychwstania Jezusa, że nie chciałem jej uśmiercać. Teraz zaś, gdy już zbliżam się do kresu moich dni, muszę podzielić z kimś tę straszną tajemnicę. Zrób z niej użytek, jaki zechcesz. Oby Najwyższy obdarzył cię mądrością. Pokój z tobą.”
A oto notatka Nikodema pod tekstem listu:
„Piszący te słowa Nikodem, syn Symeona, przybyłem do Rama ósmego dnia szóstego miesiąca, by pożegnać ciało Józefa, syna Asera, zmarłego przed trzema dniami. Jego list wkładam razem z nim do trumny, gdyż nie odważę się nikomu wyznać tej strasznej tajemnicy. Jeśli Bóg ojców naszych zechce, prawda kiedyś ujrzy światło dnia. Oby to nie wpłynęło na zatrzymanie rozwoju nauki, którą głosił rabbi Jezus, a którą dziś przejęli Jego uczniowie. Amen.”
Walter: Czy my to naprawdę usłyszeliśmy? Czy to oznacza, że nie było zmartwychwstania? Że to oszustwo, które trwa dwa tysiące lat?
Jonatan: Nie chciałbym tego potwierdzać, ale zdaje się, że tak właśnie jest.
Adam: A co ze szczątkami znalezionymi w grobowcu? Czy badania potwierdzają to, o czym wiemy z opisów Ewangelistów?
David: Obawiam się, że tak. Wstępne wyniki za tym jak najbardziej przemawiają.
Lidia: Tego, co usłyszeliśmy, nie da się porównać z żadną katastrofą, jaka dotąd miała miejsce na ziemi. Wydarzenia wielkanocne tak ściśle wplotły się w całą zachodnią i wschodnią cywilizację, że to chyba oznacza całkowitą ruinę naszego świata. Już nic nie będzie takie samo. Już nie będzie nadziei i możliwości pocieszenia. To straszne. I ja w tym biorę udział…
David: Na razie nie załamujmy się. W najbliższym czasie czeka nas tysiące testów potwierdzających autentyczność tego, co odkryliśmy. Najważniejszą troską jest teraz zabezpieczenie przed jakimkolwiek przeciekiem. Inaczej wolę nie myśleć, co nas czeka.
Walter: Jeśli ktoś to sfałszował, byłoby to najgorsze fałszerstwo na ziemi. I najdoskonalsze, bo - jak dotąd - wszystko wskazuje na autentyczność.
Adam: Nie wyciąganie zbyt łatwych wniosków i nie poddawanie się panice będzie trudne w dalszej pracy.
Lidia: A jak trudne będzie zachowanie wiary… Zwłaszcza dla tych, którzy już teraz się wahają…
(rozchodzą się)
Lidia: (zapala świece pod krzyżem)
Tak niedawno chodziłeś ulicami Jerozolimy
Tak niedawno obwołano Cię Królem
Tak niedawno umarłeś na krzyżu
Kto by się spodziewał, że tak szybko to nastąpi
Już od rana bieganina,
zdziwienie,
powątpiewanie.
Niewiarygodna wieść obeszła prawie wszystkich
Dlaczego zwątpili?
Dlaczego nie czekali na Ciebie?
Dlaczego byli zdziwieni - przecież mówiłeś!
Zmartwychwstałeś!
Lecz czy dziś ludzie wierzą?
Czy czekają?
Czy wytrwają?
Scena VI (pod krzyżem na środku)
Matka i córka
Córka: Mamo, nie płacz, to już rok od śmierci taty. Myślałam, że już się z tym pogodziłaś.
Matka: Też tak myślałam, bo miałam nadzieję, że spotkam się z nim na tamtym świecie. Ale teraz już nie ma nadziei. Mówią, że Chrystus nie zmartwychwstał, że śmierć Go pokonała.
Córka: Myślisz, że te najnowsze odkrycia są prawdziwe? Ja czuję w głębi serca, że to fałszerstwo. Człowiek nie może żyć bez nadziei. Inaczej całe jego życie traci sens.
Matka: Są jednak tacy, którzy nadzieję pokładają w sławie, władzy, bogactwie. Oni się tym nie zmartwią.
Córka: Tak, teraz nikt im nie powie, że za niegodziwe życie czeka ich kara na tamtym świcie. Nie ma „tamtego świata”! Będą sobie budować raj na ziemi.
Matka: A my już nie pójdziemy zapalić światła na grobie taty. Nie ma już światła. Nie ma już życia. Tylko ciemność i śmierć. (gasi jedną lampkę)
Scena VII (jak poprzednio)
Ksiądz, Siostra - trzyma w ręku otwarte Pismo św.
Siostra: Słyszał Ksiądz o najnowszych odkryciach w Ziemi Świętej? Jeśli to prawda, jeśli Chrystus rzeczywiście nie zmartwychwstał, to nasze życie traci jakikolwiek sens.
Ksiądz: Ma Siostra rację. Nie ma się na czym oprzeć, nie ma do kogo modlić. Różaniec, Ewangelia, Eucharystia - wszystko staje się bezpodstawne. Ofiara Jezusa, Jego cierpienie okazały się niewystarczające, niepotrzebne.
Siostra: Nie będzie już Mszy św., bo nie ma zwycięstwa nad śmiercią. Ewangelię można będzie wyrzucić do kosza, bo jest fałszerstwem, nie ma w niej prawdy. (zamyka i odkłada Pismo św.)
Ksiądz: Trzeba zamknąć kościół, zgasić wieczną lampkę. Nie ma dla kogo się palić, bo Jezusa tu nie ma (gasi lampkę, odwraca krzyż „plecami”)
Scena VIII (jak poprzednio)
Człowiek: (podchodzi do krzyża) Cóż to, kościół zamknięty, światła zgaszone, krzyż odwrócony. Zgrzeszyłem. Chciałem się wyspowiadać. Tak mi ciężko na sercu.
(do przechodnia). Co się stało? Dlaczego nikt się nie modli, nikogo tu nie ma? Zawsze było pełno ludzi i dyżur w konfesjonale.
Przechodzień: Nic pan nie wie? Nie ma już spowiedzi, nie ma już modlitwy, nie ma sakramentów. Bóg umarł i nie zmartwychwstał. Chrześcijaństwo to wymysł rybaków z Galilei.
Człowiek: Kto tak powiedział? Przecież Kościół potrafił przez wieki bronić się przed niewiarą i ateizmem. W czasie prześladowań rozkwitał jeszcze potężniejszy.
Przechodzień: Są naukowe dowody na to, że znaleziono doczesne szczątki Jezusa z Nazaretu, że On nie zmartwychwstał. Uczniowie wykradli Jego ciało i ukryli je. Odnaleziono je i zidentyfikowano na podstawie opisów z Ewangelii, a także listu niejakiego Józefa z Arymatei, który Go pochował w swoim grobowcu.
Człowiek. No to koniec. Jeśli to prawda, to koniec dla takich jak ja, których dręczą wyrzuty sumienia. Koniec dla wszelkiej nadziei. Jak można żyć bez nadziei?
Głos zza sceny
„Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. Okazuje się bowiem, żeśmy byli fałszywymi świadkami Boga, skoro umarli nie zmartwychwstają, przeciwko Bogu świadczyliśmy, że z martwych wskrzesił Chrystusa. Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w swoich grzechach. Tak więc i ci, co pomarli w Chrystusie, poszli na zatracenie. Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania. Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli. Ponieważ bowiem przez człowieka [przyszła] śmierć, przez człowieka też [dokona się] zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni.” (1 Kor 15, 12-22)
Scena IX (u Piłata)
Piłat: Rufusie, martwię się o moją żonę. Dzieje się z nią coś niedobrego. Dręczą ją jakieś koszmary, w nocy krzyczy, zrywa się, gdzieś biegnie, potem wraca przerażona. I wciąż mi powtarza: „Ty Go zabiłeś. Jego krew widzę na twoich rękach.”
Rufus: Ostatnie wydarzenia nadwerężyły jej słabe siły. Może też tęskni za Rzymem? Może cierpi na jakąś ukrytą chorobę?
Piłat: Myślę, że chciałaby być wśród swoich przyjaciółek. Jerozolima nie jest przyjaznym miastem, tyle tu ciągle religijnych zamieszek.
Sługa: (wchodzi) Panie, żołnierze przekazali tak niewiarygodną wiadomość, że natychmiast uciekli, obawiając się twego gniewu.
Piłat: Mów, cóż to za sensacja.
Sługa: Gdy czuwali wszyscy przy zamkniętym grobie ukrzyżowanego Nazarejczyka, jak rozkazałeś, ziemia zatrzęsła się, tak że poupadali na twarz. Kamień grobowy sam się odsunął i wyszedł z grobu ten człowiek. Bił od Niego taki blask, że nie można było patrzeć. Żołnierze chcieli Go zatrzymać, ale leżeli jakby sparaliżowani, a On odszedł i zniknął im z oczu. Gdy tylko opadło z nich to dziwne odrętwienie, natychmiast przybiegli z tą wiadomością.
Piłat: Bił od Niego blask, powiadasz. Leżeli sparaliżowani, mówisz. Ciekawe, ile im zapłacili uczniowie Nazarejczyka, żeby takie bzdury głosili. Ich szczęście, że uciekli, bo nie minęłaby ich chłosta. Idź, powiedz setnikowi, że jak się tylko pojawią, mają ponieść surową karę za niewykonanie rozkazu. (sługa wychodzi)
Rufus: Widać to nie koniec kłopotów, jakie ci przysparza ten Galilejski Nauczyciel.
Piłat: Już wkrótce kończy się moja kadencja. Opuszczę ten dziwny kraj, a Żydzi niech sami się martwią o swoich królów i mesjaszy. (wychodzą)
Sługa: (przechodzi przez scenę) A ja wierzę strażnikom. Nikt nie potrafi udawać takiego przerażenia, jakie widziałem w ich oczach. Jeżeli ten Jezus potrafił pokonać śmierć, to musi być kimś bardzo wielkim. Żaden z rzymskich bogów tego nie dokonał. Może posłucham, co o Nim mówią Jego uczniowie…
Scena X (sala obrad)
naukowcy, bez Davida, wchodzą i siadają przy stole
Lidia: (wchodząc, do Adama) Od wczoraj nie widziałam Davida. Nie wiesz, gdzie znów pojechał?
Adam: Nie wiem nic pewnego. Ale chyba się domyślam…
Jonatan: Zorganizowałem to spotkanie, ponieważ nastąpiły niezwykle ważne wydarzenia. Pomimo naszych wysiłków, aby zachować dyskrecję, do prasy trafiły niesprawdzone, niepotwierdzone informacje o naszych odkryciach, uzupełnione wymysłami reporterów. Znacznie utrudniło nam to pracę, o czym sami się przekonaliście. Wiem już, kogo należy za to winić, ale o tym za chwilę.
Walter: Czyżby to ktoś z nas?
Jonatan: Przedstawię wam ostateczne wyniki testów próbek atramentu z papirusu Józefa oraz ekspertyzy patologów badających znalezione przez nas szczątki. Otóż to, co znaleźliśmy, jest doskonałym, mistrzowskim fałszerstwem. Fałszerstwem, które rozpoczęło już swoją destrukcyjną działalność z winy tego, kto je dokonał.
Walter: Powiedz nam wreszcie, kto to zrobił.
Jonatan: Niestety, nie będzie to miłe dla nikogo z nas.
Adam: Chyba moje domysły się sprawdzają. Czy chodzi o naszego szefa?
Jonatan: Chciałbym, żebyś się mylił. Niestety, masz rację.
Lidia: Czy wiesz, dlaczego to zrobił?
Jonatan: Najprościej rzecz biorąc - w młodości przeżył osobistą tragedię, za którą obwiniał Boga i chrześcijan. Odszedł od wiary i postanowił się zemścić. Wykorzystał do tego wszystkie swoje zdolności i talenty. Przez wiele lat planował i przygotowywał to, czego w ostatnim czasie byliśmy uczestnikami.
Walter: I prawie udało mu się pogrzebać wiarę i nadzieję milionów ludzi.
Adam: Miejmy nadzieję, że poniesie zasłużoną karę.
Lidia: Miejmy nadzieję, że zrozumie także, że walka z Bogiem kończy się przegraną człowieka. Oby Chrystus mu przebaczył, jak przebaczył swoim oprawcom.
Jonatan: Trzeba jak najszybciej przekazać światu prawdę. Aby powróciła nadzieja. Aby umocniła się wiara. Aby człowiek znów żył w blasku zmartwychwstania.
Scena XI (pod krzyżem)
Matka i córka, ksiądz, człowiek, przechodzień - stają pod krzyżem, zapalają zgaszone lampki, w tle „Alleluja” Haendla
Ksiądz: Jakże naiwni byliśmy wierząc, że Bóg nie zmartwychwstał.
Matka: Jak mogliśmy tak poddać się zwątpieniu w Bożą moc.
Człowiek: Czyż serce nie podpowiadało nam, że to nie może być prawdą?
Córka:
Dałeś nam Zmartwychwstanie,
światłością wypełniłeś usta.
Od wiatru lżejszy kamień
i skała przestrzenią pusta.
Pod Twoim jesteśmy wzrokiem
bardziej niż głos przejrzyści,
znasz nasze dnie i noce -
otwarte są nasze myśli.
Przerzuciłeś pomost
ku brzegom pojednania.
Opróżniłeś Grób
by zapełnić nasze dusze.
Wyprzedziłeś nas do Galilei,
by obudzić nadzieję,
ceny przydać wierze,
nauczyć nas Zmartwychwstania.
Daj nam tęsknotę Trzech Marii,
a jeśli nas przywołasz -
nad życiem naszym otwartym
postaw swego anioła.
Któryś otworzył skałę,
jak ziemię otwiera ziarno -
daj miłość ludzi i rzeczy
wytrwałą i odważną.
Człowiek:
CHRYSTUSOWI był potrzebny
Ogród Oliwny, Judasz, Kajfasz i Piłat, Szymon i Weronika,
Krzyż, Upadek i Powstanie, Golgota, Śmierć i Grób -
by mógł powiedzieć o swojej Miłości
do każdego człowieka, do każdego z nas,
by dać nam nadzieję, która staje się pewnością,
że jest ZMARTWYCHWSTANIE.
wchodzą naukowcy
Lidia: Jak rzeka wolna od lodów - zmartwychwstań we mnie !
Adam: Jak kwiat wyglądający spod śniegu - zmartwychwstań we mnie !
Walter: Jak zieleń na drzewach wiosną - zmartwychwstań we mnie !
Jonatan: Jak ptak śpiewający w maju - zmartwychwstań we mnie !
Matka: Jak słońce wschodzące latem - zmartwychwstań we mnie !
Córka: Jak cisza złotej jesieni - zmartwychwstań we mnie !
Człowiek: Jak wielka radość po smutku - zmartwychwstań we mnie !
Przechodzień: Jak deszcz nad wyschniętym polem - zmartwychwstań we mnie !
Ksiądz:
CHRYSTE - SYNU BOŻY !
CHRYSTE - SYNU CZŁOWIECZY !
CHRYSTE - JEDYNA NADZIEJO ! ZMARTWYCHWSTAŃ W NAS !
10