Dzień, Harry Potter, Fanfiction


Autor: mrsnott

Tłumacz: Kuma

Tytuł oryginalny: `The day Draco Malfoy dies, Harry Potter is holding him tightly against his chest'

Tytuł tłumaczenia: `Dzień, w którym Draco Malfoy umiera…'

Beta: Heidi

Pomoc przy tłumaczeniu: Kaczalka

Paring: DM/HP

Rating: +12

Gatunek: Angst, Romance

Link do oryginału: http://www.fanfiction.net/s/5790090/1/The_day_Draco_Malfoy_dies

Zgoda: czekam

Dzień, w którym Draco Malfoy umiera…

 

Draco Malfoy nigdy nie myślał o umieraniu. Nawet podczas wojny. Owszem, zdarzało mu się myśleć o śmierci innych ludzi, ale nigdy o swojej. Myślał też o śmierci Harry'ego Pottera. Draco był już zmęczony liczeniem, którą to już noc spędzał rozpostarty na łóżku, nie mogąc zasnąć, rozmyślając o tym… Kiedyś myślał o śmierci swoich rodziców. O tym, jak umierali…

Draco Malfoy nigdy nie zastanawiał się nad własną śmiercią, więc gdy uzdrowicielka mówi mu, że ten umiera, jego umysł wypełnia pustka.

* * *

Kiedy był mały, jego matka powtarzała mu, że wszystko wraca do miejsca, do którego należy. Draco nic z tego nie rozumiał, dopóki nie umarł jego ptak. To był pierwszy raz, kiedy Draco płakał z powodu żywej istoty. Płakał otwarcie i głośno. Płakał tak długo, aż jego oczy nie stały się suche i zabrakło mi łez. Draco uważa, że mógłby wtedy płakać o wiele dłużej, gdyby jego matka nie powiedziała mu, że jego ptak leży teraz pochowany w ziemi. Że powrócił do miejsca, do którego należał. W dziecięcym umyśle Draco brzmiało to niesamowicie mądrze.

Kiedy matka Draco umarła, zapomniał, jak się płacze. Zapomniał o tym, że rzeczy powracają do miejsca, do którego należą. Draco czuł tylko rosnącą w nim pustkę. Mógłby powiedzieć, że dzień, w którym umarła jego matka, był dniem, w którym skończył się świat. Draco mógłby także powiedzieć, że płakał tygodniami - żal, jaki czuł, wręcz go rozrywał. Ale gdyby tak powiedział - kłamałby. Tak naprawdę w momencie, w którym umarła Narcyza Malfoy, Draco Malfoy po prostu zapomniał, kim jest.

* * *

To wydaje się nieprawdopodobne. Całe jego życie wydaje się nieprawdopodobne. Czasami Draco lubi myśleć, że po prostu unosi się między swoimi snami i może kiedyś, ewentualnie, się obudzi. A gdy to zrobi, jego matka tam będzie. Jednak chodzi spać każdej nocy i budzi się następnego ranka w tym samym pokoju. I są dni, kiedy ma ochotę wyrzucić wszystko przez okno - może wtedy nie obudziłby się w tym samym, pieprzonym miejscu, pośród tych samych, pieprzonych rzeczy? Czasami Draco budzi się i Harry uśmiecha się do niego, i Draco myśli, że może - ale tylko może - życie jest nieco piękniejsze. Wtedy Harry szepcze do jego ucha i z umysłu ulatują mu wszelkie wątpliwości - jego życie jest piękne.

* * *

Gdy uzdrowicielka podaje mu wyniki testów, próbując wyjaśnić, jak będzie wyglądało dalsze leczenie, Draco tylko wpatruje się w okno. Na zewnątrz jest piękny dzień i Draco nie może uwierzyć, że marnuje go tutaj, w tym gabinecie. Powinien być na zewnątrz, z Harrym, sadząc jakieś magnolie, może róże albo cokolwiek innego, co Harry chciałby posadzić. To daje Draco do myślenia. Nie może sobie przypomnieć, jakie kwiaty Harry lubi najbardziej. Wciąż o nich opowiada, a Draco nigdy nie przestaje słuchać. Bo to Harry, po prostu Harry, a jego oddech sprawia, że serce Draco zatrzymuje się. Tak więc wciąż myśli, ignorując uzdrowicielkę.

Stokrotki. Tak, Harry najbardziej lubi stokrotki.

- Panie Malfoy, czy pan mnie słucha? - Na jej twarzy maluje się zmartwienie.

- Tak. - Draco nie ma zamiaru brzmieć ostro, ale tak właśnie brzmi.

- Cóż, w takim razie tutaj jest teczka. Może pan przejrzeć wszystkie swoje możliwości. Proszę wziąć ją ze sobą do rodziny, zastanowić się na spokojnie i podjąć decyzję. Kiedy już pan to zrobi, umówimy się na spotkanie - mówi spokojnie uzdrowicielka. Wręcz poważnie i Draco zastanawia się, czy ta kobieta posiada jakieś poczucie taktu. - Jeżeli nie podejmie pan decyzji w przeciągu miesiąca, tak czy tak, będziemy musieli się spotkać - uśmiecha się delikatnie, z politowaniem. - Może pan przez to przejść, panie Malfoy.

- Wydawało mi się, że powiedziała pani, że umieram. - Doprawdy, to nie czas na granie mądrego. Co on, do cholery, robi?

- Tak, pański przypadek jest bardzo poważny, ale przy odpowiednich zabiegach może żyć pan o wiele dłużej - mówi, wstając z krzesła i odprowadzając Draco do drzwi. Kim on teraz jest, żeby tak go traktowała - cholernym dzieckiem? On umiera, a nie dziecinnieje. Draco naprawdę zamierza poważnie porozmawiać z dyrektorem Świętego Munga albo kimkolwiek, kto jest odpowiedzialny za tę żałosną, anemiczną, kiepską namiastkę uzdrowicielki.

* * *

Podczas wojny Draco cholernie się bał. Żył z sercem podchodzącym mu do gardła i żyje tak do dzisiaj, nadal zastanawiając się, jakim cudem to wszystko przeżył. Ciągle obawiał się tego, że zostanie złapany i torturowany, dopóki nie postrada zmysłów jak rodzice Longbottoma. Miał koszmary, w których budził się w brudnym lochu, nie wiadomo gdzie, głodny i śmierdzący, jakby nie brał prysznica od lat. A później zaczynały się koszmary, o których Draco nie chciał myśleć, ponieważ za każdym razem, gdy to robił, czuł na sercu lodowaty uścisk. Te koszmary wciąż go dręczą. Te koszmary są pełne krwi i śmierci. Śmierci tych, których sam zabił i tych, których kocha. To są koszmary, w których życie Harry'ego Pottera dobiega końca w kałuży krwi, a jego oczy pozbawione są wszelkich emocji. To są koszmary, w których obserwuje śmierć Harry'ego…

Draco nie lubi o nich myśleć.

* * *

Zawsze, gdy Draco wracał do domu, pragnął, by Harry tam na niego czekał. Teraz jest inaczej. Trzyma swoje wyniki i jest zbyt zmęczony, aby tłumaczyć, co powiedziała ta namiastka uzdrowicielki.

* * *

Matka Draco mówiła, że jeśli naprawdę czegoś pragniesz, twoje życzenie się spełni. Raz, w Święta, Draco zażyczył sobie pierwszej miotły. Koncentrował się na tym przez całe tygodnie, robiąc wszystko, co przyszło mu do głowy, aby przekonać jakąś mistyczną moc do przyniesienia mu jej. Okazało się, że ową mistyczną mocą byli jego rodzice. Ale Draco dowiedział się o tym dopiero wiele, wiele lat później…

* * *

Stojąc z kluczami w dłoni, Draco naprawdę bardzo pragnie, żeby Harry nie czekał na niego po drugiej stronie drzwi. Może jego rodzice nadal spełniają jego życzenia - tak jak kiedyś?

Naciskając klamkę, po raz pierwszy czuje się tak przygnębiony. Widok Harry'ego jeszcze nigdy nie spowodował tak wielkiej chęci ucieczki jak teraz.

- Gdzie byłeś? - Dla kogoś, kto nie mieszka z Harrym, mogłoby się to wydawać typowym, standardowym pytaniem, zadanym z czystej ciekawości. Dla Draco jest to gorsze, niż przesłuchiwanie z Veritaserum.

- U uzdrowicielki. - Nie ma sensu oszukiwać, a przynajmniej nie Harry'ego.

- Dla-dlaczego? Źle się czujesz? - Oczy Harry'ego rozszerzają się w strachu.

- Nie. - Nie czuje się źle. Fakt, że jest chory, to już zupełnie co innego.

- To dlaczego tam poszedłeś?

- Rutynowe badania. Musiałem się upewnić, że żadna cząstka mnie nie została naruszona po tych wszystkich pieprzeniach, do których mnie zmusiłeś - uśmiecha się Draco, przyciągając Harry'ego do pocałunku.

Ma nadzieję, że to rozwieje wszystkie wątpliwości Harry'ego. Ma nadzieję, że myśl o seksie, sprawi, że temat uzdrowicielki zostanie zapomniany i wyląduje w koszu razem z wynikami, których Draco pozbędzie się tak szybko jak to możliwe.

Ale Harry'ego nie tak łatwo oszukać. Draco powinien o tym wiedzieć.

- Czyli wszystkie twoje kawałki są na właściwym miejscu? - Głos Harry'ego jest żartobliwy, kiedy rozpina koszulkę Draco. Jednak jego oczy mówią co innego. Mówią o tym, że Harry boi się, ponieważ w jakiś sposób czuje, iż Draco jest śmiertelnie chory.

- Och tak. Gdyby nie były, już byłoby po tobie, Potter.

Nie mówienie Harry'emu o tym, że w jego ciele rozwija się groźna choroba, wcale nie jest kłamstwem. To tylko omijanie szczegółów, przez wzgląd na uratowanie go od długich, nudnych wyjaśnień.

* * *

Po wojnie Draco zgłosił się na ochotnika do pomocy w Świętym Mungu. Okropieństwa, jakie tam zobaczył, są czymś, o czym nikomu nigdy nie powiedział - nawet Harry'emu. W zasadzie - szczególnie Harry'emu, który przecież przeżył zbyt wiele własnych okropieństw, żeby przejmować się jeszcze tymi, które spotkały Draco.

Draco pamięta to miejsce. Pamięta, jak wszystko wydawało się martwe i zniszczone. Pamięta też dzień ostatecznej bitwy. Pamięta zieloną trawę i jasne, błękitne niebo. Wydawało się to wręcz ironiczne, przez wzgląd na to, co miało się wtedy rozegrać. Jasne, błękitne niebo pośrodku bezsensownej wojny. Jasne, niebieskie niebo wiszące nad nimi, podczas gdy czarodzieje i czarownice zabijali się nawzajem, bez miłosierdzia. Pamięta czerwoną krew na zielonej trawie. Draco nie pamięta jednak, kiedy pole bitwy z tą zieloną trawą i błękitnym niebem obróciło się w nicość.

Przecież tam był…

Dlaczego tego nie pamięta?

* * *

Draco potrzebuje dwóch miesięcy, jednego tygodnia, trzech dni i około sześciu godzin, aby zobaczyć się znowu z uzdrowicielką.

Harry potrzebuje dwóch miesięcy, jednego tygodnia i dwóch godzin, aby odkryć chorobę Draco.

Draco leży w szpitalnym łóżku, wpatrując się w swoje blade dłonie, byle tylko nie musieć patrzeć na Harry'ego, który zachowuje się tak, jakby Draco miał zaraz paść trupem. Co zresztą Draco prawie zrobił, przez co właśnie teraz się tu znajduje.

Draco był w kuchni i robił śniadanie, gdy nagle poczuł coś na kształt lekkiego oszołomienia. Poszedł do łazienki i zdążył jedynie zobaczyć swoją bladą twarz w lustrze, zanim upadł na podłogę. To wszystko, co pamięta.

Harry natomiast pamięta o wiele więcej szczegółów. Wyszedł spod prysznica i prawie wezwał straż pożarną, ponieważ pachniało tak, jakby Draco właśnie spalił ich śniadanie. Wtedy zobaczył go na podłodze. Później aportował ich do Świętego Mungo.

Reszta jest milczeniem.

* * *

Po tym, jak został szpiegiem dla Zakonu, Draco przysiągł sobie, że nigdy więcej nie będzie powodem złości Harry'ego. Przysiągł sobie także nigdy go nie opuścić. Jednak Draco wciąż czuje się winny - zawsze, gdy Harry jest na niego wściekły, bo Draco zachowuje się zbyt dziecinnie lub zbyt głupio. Ale przecież Draco właśnie taki jest - dziecinny i głupi, mający niezwykły talent do przekomarzania się.

* * *

Gdy budzi się w szpitalnym łóżku, pragnie nie widzieć złości w oczach Harry'ego. Kiedy w końcu otwiera oczy, rzeczywiście jej nie widzi. Jednak to, co w nich dostrzega, jest o wiele gorsze. Nie widział tego od czasu wojny… I to nie jest dobre.

Nie tak miała potoczyć się ich historia.

* * *

Ich historia miała być nieco bardziej lub mniej podobna do tej: chłopiec spotyka chłopca. Chłopiec nienawidzi chłopca. Chłopiec spędza swoje najlepsze młodzieńcze lata, nienawidząc chłopca, wymieniając z nim obelgi i raniąc go. Wtedy zaczyna się wojna i chłopiec staje się szpiegiem dla chłopca. Chłopiec jest zmuszony pracować z chłopcem, dopóki seksualne napięcie pomiędzy nimi staje się zbyt silne, by nadal je ignorować. Oczywiście, chłopiec obściskuje chłopca. I wtedy niezbyt bystry chłopiec wpada na niedorzecznie zły pomysł, aby chronić chłopca za wszelką cenę. I dlatego też, chłopiec całuje chłopca zamiast go obściskiwać, kochają się zamiast pieprzyć i martwią się tym, że są w środku cholernej wojny i jeden z nich może jutro umrzeć.

Teraz wojna się skończyła i chłopiec prosi chłopca, żeby zamieszkali razem. Chłopiec mówi „w porządku”, po tym, jak chłopiec wykorzystuje wszelkie możliwe światu techniki perswazji. Chłopiec mieszka z chłopcem i żyją długo i szczęśliwie.

Tak właśnie powinna toczyć się ich historia. Chłopiec nie powinien widzieć w oczach chłopca spojrzenia: „Moja krew zamarza w żyłach, ponieważ martwię się, że coś może ci się stać, a ja nie będę potrafił ci pomóc.” Po wojnie nie ma w nim czegoś takiego jak strach.

Tak właśnie powinna wyglądać ich historia.

* * *

Gdyby Draco nie był tym, który leży w łóżku, pomyślałby, że to Harry jest chory. Naprawdę, wystarczyło jedno spojrzenie na jego twarz i każdy pomyślałby, że ktoś właśnie umarł. A nikt nie umarł. Jeszcze nie.

- Od jak dawna wiesz? - pyta cicho Harry.

- Dwa miesiące.

- Cholerne dwa miesiące! Planowałeś w ogóle mi o tym powiedzieć, czy tak po prostu miałem wrócić pewnego dnia do domu i znaleźć cię martwego w naszym łóżku?

Draco już zapomniał, jak szybko Harry zmienia swój strach w złość. Że strach znika nagle na jedną, cudowną chwilę.

- Nie.

- W takim razie kiedy? Uzdrowicielka powiedziała, że opuściłeś comiesięczne spotkanie. Czy kiedykolwiek byłeś świadomy, jak bardzo jesteś chory? - Twarz Harry'ego czerwienieje, jego głos staje się coraz donośniejszy. - Do kurwy nędzy, Draco, umierasz, a zachowujesz się tak, jakby nic się nie działo!

Tyle wystarczy, aby złość odeszła. Harry krzyczy na Draco. Harry mówi Draco, że ten umiera. Tyle wystarczy, aby Harry opadł na jego łóżko.

- Kocham cię tak bardzo, że to aż boli, Draco. - Głos Harry'ego łamie się z każdym kolejnym słowem.

* * *

Po raz pierwszy Draco zobaczył płaczącego Harry'ego jeszcze podczas wojny. Draco miał wrócić do swojej kryjówki o jedenastej. Jednak przez kilku durnych czarodziei opóźnienie było dłuższe, niż się spodziewał. Wrócił około pierwszej w nocy. Harry tam był, czekał na niego, gotowy żywcem oderwać mu głowę. Draco słyszał krzyk Harry'ego, oskarżenia i wszystko inne. Draco cierpliwie słuchał, ledwie mrugając, podczas gdy Harry go oskarżał. Kiedy Harry zrobił pierwszą przerwę, Draco nabrał trochę powietrza, żeby spróbować się wytłumaczyć. To właśnie wtedy zauważył, że Harry szlocha.

- Ona nie żyje - wykrzyczał Harry między jednym szlochem a drugim.

Draco zdusił w sobie naglącą potrzebę dowiedzenia się, o kim mówi Harry, i pogłaskał go po plecach.

- Ćśśś, już dobrze, Harry. Jestem pewien, że teraz jest jej lepiej.

No dobra, Draco nie potrafił pocieszać ludzi. Był tak beznadziejny, że Harry, słysząc go, roześmiał się.

* * *

Harry płacze teraz o wiele ciszej. Tak naprawdę, poza sporadycznym czkaniem, nie wydaje podczas płaczu żadnych odgłosów. Draco domyśla się, że dzieje się tak, gdy bardzo dużo płaczesz. Praktyka czyni mistrza. To właśnie dlatego Draco zauważył, że Harry szlocha, dopiero gdy ten zwrócił ku niemu swoją twarz.

- Nienawidzę, gdy płaczesz, Harry.

- Więc nie dawaj mi powodu do płaczu.

* * *

Bycie chorym, umierającym, tak naprawdę mu nie przeszkadza. To, co mu przeszkadza, to sposób, w jaki wszyscy go traktują. Przecież nic mu się nie stanie, jeśli ktoś powie jakiś dowcip, czy przyniesie mu coś do jedzenia. Draco szczególnie nienawidzi zachowania Harry'ego. Bo Harry patrzy na niego w sposób, jakby był to ostatni raz, kiedy może na niego spojrzeć. Harry zamyka się w łazience i płacze, kiedy myśli, że Draco śpi i nie może go słyszeć. Harry przestaje chodzić do pracy i poświęca się na bycie pielęgniarką Draco. Draco nie potrzebuje pielęgniarki. Wciąż zostało mu jakieś sześć miesięcy.

* * *

Czasami, gdy udaje mu się przekonać Harry'ego, aby wyszedł na spacer do sklepu albo zaczerpnął po prostu świeżego powietrza, Draco lubi rozmyślać nad tym, co powiedziałaby mu jego matka, gdyby wciąż tutaj była. Rozgrywa w myślach długie rozmowy. Są zróżnicowane i pełne pasji. Wcześniej, wszystkie dyskusje kończyły się w momencie, gdy jego matka mówiła: „Już dobrze, po prostu wrócisz do miejsca, do którego należysz”. Gdy kończy piątą rozmowę, trafia do niego to, że należy do Harry'ego i do nikogo innego.

Tego dnia to Harry znajduje go płaczącego przy kuchennym stole.

* * *

Draco wypełnia swój czas sprzątaniem. Harry pomaga albo raczej bierze część jego pracy i nie pozwala Draco niczego sprzątać, kiedy sam jest w domu. Ale Harry musi pracować, nawet, jeśli są to tylko cztery godziny dziennie. Więc Draco wykorzystuje ten czas i zaczyna przeglądać ich pudła z pamiątkami. Dziewięć lat trzymane w pudłach - dużo czasu, dużo pudeł.

* * *

W środę Draco znajduje zdjęcie wykonane Polaroidem, przedstawiające ich, siedzących na ławce. Jest wiele zdjęć z tamtego czasu, odkąd Harry postanowił, że chce mugolskich fotografii, a nie tylko tych magicznych. Draco pomyślał, że to niesamowicie przyziemne, nawet jak na Harry'ego. Jednak pozwala sobie na przyjemność bycia pospolitym i nie sprzeciwia się wymysłom Harry'ego. Wyrzucił wiele tych zdjęć. Ale może zachowa to jedno? To jest wyjątkowo ładne.

* * *

Draco nie potrafi określić, kiedy się to zaczęło. Pewnego dnia poczuł się zmęczony. Następnego był już w Świętym Mungu. Teraz, jednego dnia jest w szpitalu, a innego już go w nim nie ma. To nie jest dobre. To nie jest życie, jakie powinien mieć. Nie po tym wszystkim, co musiał już przejść. Nie po wojnie. Nie po rozmowach z Harrym. Nie po pokochaniu Harry'ego. Jednak, skoro już tak to wygląda, Draco nie zamierza się temu poddać. W zasadzie, nie ma zbyt dużo do gadania. Draco umiera i nic nie może na to poradzić. Opieranie się temu jest niedorzeczne i dziecinne - i przecież nie może trwać wiecznie…

* * *

W ciągu tygodnia Draco czuje się praktycznie dobrze i znowu zabiera się do sprzątania. Nie poświęca jednak dużo czasu na porządki, ponieważ stare zdjęcie całkowicie go pochłania. Ogląda je, niemal badając, i w końcu postanawia zawiesić je na ścianie. Mógłby wcześniej napisać coś na jego odwrocie. Może krótkie przypomnienie o tym, że kiedyś istnieli niejacy Harry i Draco? Że byli szczęśliwi. Chce napisać coś, co sprawi, że Harry spojrzy na to zdjęcie i przypomni sobie, jacy kiedyś byli. Chciałby, żeby Harry pamiętał tamten dzień w parku, kiedy byli tylko oni i słońce, i jasne, błękitne niebo. Chce, żeby Harry pamiętał, jak głęboka była ich miłość. Draco chce, żeby Harry pamiętał go takiego, jakim był wtedy…

Nabazgrał na odwrocie swoim idealnym pismem:

„Byliśmy naprawdę, ty i ja. Ja minąłem i ty też w końcu przeminiesz. Jednak to pozostanie na zawsze.”

* * *

Kiedy Draco prosi Harry'ego, żeby ten zabrał go do domu, wie, że to właśnie ten dzień. Że to właśnie tego dnia umrze. Leżał w szpitalu cały tydzień i nie ma mowy, żeby mógł w nim zostać jeszcze choćby chwilę. Poza tym, jeśli ma umrzeć, Draco wolałby, żeby stało się to w domu, w jego własnym łóżku, a nie w tym okropnym miejscu.

- Harry, proszę - głos Draco jest szorstki. Prawie nie brzmi jak Draco.

- Nie, Draco. Nie zabiorę cię do domu.

Kiedy Draco zaczął tę dyskusję, Harry patrzył prosto w jego oczy. Teraz wzrok Harry'ego błądzi po wszystkim, byle nie spocząć na Draco.

- Nie chcę tu umrzeć, Harry - prosi miękko Draco, ściskając mocno jego rękę.

Draco czuje napięcie w ciele Harry'ego, doskonale wie, że drugi mężczyzna bardzo się stara, żeby się nie załamać. Draco widział go, płaczącego ostatnio o wiele częściej. Liczba tych chwil nie sprawia, że jest to łatwiej tolerować. Chciałby, żeby to wszystko po prostu znikło. Chciałby, żeby Harry nie płakał.

- Harry. - Draco jest tak słaby, że nawet ta mała dyskusja powoduje, że nie może złapać tchu. Jego głos przechodzi powoli w szept. - Chcę położyć się, zasnąć obok ciebie. - Łapiąc powietrze, Draco czeka na reakcję Harry'ego. Kiedy ona nie nadchodzi, kontynuuje: - Chcę cię przytulić. - Draco może poczuć, jak jego gardło zamyka się, zapobiegając przedostawaniu się powietrza. - Chcę, żebyś mnie trzymał i… głaskał mnie po plecach. - Harry w końcu na niego patrzy, ale prawdopodobnie jest to spowodowane sapaniem Draco, a nie wypowiadanymi przez niego słowami. - Chcę zasnąć przy biciu twojego serca.

- Nie możesz nawet poprawnie mówić, Draco.

Draco zezuje na Harry'ego. Nie chciał tego robić. Wygląda jednak na to, że nie ma innego wyjścia. Inaczej Harry nigdy go stąd nie zabierze. Wdychając głęboko, mówi:

- Naprawdę odmawiasz wykonania mojego ostatniego życzenia przed śmiercią?

Głowa Harry'ego podrywa się natychmiast. Wygląda jak spetryfikowany i Draco jest przykro, że musiał posunąć się tak daleko.

- Dobrze. - W głosie Harry'ego słychać smutek i rezygnację. Słychać niepokój. Słychać świadomość nadchodzącej śmierci.

Harry niesie Draco do łóżka niczym narzeczoną i Draco mógłby to jakoś skomentować, gdyby tylko mówienie nie było takie trudne. Kiedy Harry oświadcza, że musi wziąć kąpiel, Draco wie, że oznacza to: ”Muszę zamknąć się w łazience i wypłakać”.

Harry wychodzi z niej, pachnąc mydłem i płynem po goleniu. Ten zapach wypełnia nos Draco, odurzając go w sposób, którego nie czuł od dawna. Odurza go wraz z miłością i pragnieniem, skręcającym mu żołądek. Tylko Harry może to wywołać. Zapominając o tym, jak bardzo jest chory, Draco owija leniwie ramiona wokół jego szyi, zanim jego usta domagają się pożądliwego pocałunku.

Nie całowali się tak całą wieczność i Draco zatapia się całkowicie w intensywność tego doznania. Kocha sposób, w jaki - za pomocą zaledwie poruszania językiem - Harry sprawia, że przestaje być czegokolwiek świadomy. Draco kocha w sposób, w jaki dyszy kilka sekund po tym, jak się od siebie odrywają. Jego serce niemalże się zatrzymuje, kiedy robią to ponownie. Jego serce zaczyna bębnić, coraz szybciej i głośniej, zanim nie przytłacza wszystkich innych dźwięków. I wtedy w pokoju są tylko Harry i Draco; jest tylko ich dwóch, i jedynie ich usta są realne, połączone w ponownej, rozkosznej, wspólnej agonii. Pocałunek kończy się w momencie, kiedy Draco czuje, że jego policzek jest mokry.

- Wciąż tu jestem, Harry - mówi Draco, oplatając mocniej ramiona wokół Harry'ego.

Harry tylko ponownie się uśmiecha z ustami przy ustach Draco, zanim oboje układają się na łóżku. Harry leży za Draco, trzymając go w pasie, jak gdyby Draco mógł tak po prostu podnieść się i go zostawić. Uchwyt Harry'ego jest zaborczy i mocny; przytrzymuje Draco. Serce Harry'ego bije przy jego plecach, podczas gdy oddech pieści mu kark. Odpływając powoli w sen, Draco słyszy cichy szept Harry'ego - „Kocham cię” - i myśli, że może to wcale nie jest takie złe. Może Draco dostał to, czego chciał. Może to właśnie sposób, w jaki wróci tam, gdzie należy. I może - tylko może - ich historia biegnie tak jak powinna, ponieważ Draco leży w ramionach Harry'ego, a jego życie nigdy nie smakowało tak słodko.

 

W dniu, w którym Draco Malfoy umiera, Harry Potter trzyma go mocno przy swojej piersi. 

 



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
''Kamień'' - Rozdział 78, Harry Potter, Fanfiction, Kamień małżeństw
Tysiąc razy wczoraj, Harry Potter, Fanfiction, DRARRY
Tak zupełnie nowe [FearlessDiva], Harry Potter, Fanfiction, Fearless Diva
Red Hills rozdz 41 [Akame Sora], Harry Potter, Fanfiction, Akame Sora
Rytuały przejścia, Harry Potter, Fanfiction, DRARRY
Red Hills rozdz 48 [Akame Sora], Harry Potter, Fanfiction, Akame Sora
Dziesięć kroków (drarry) NZ, Harry Potter, Fanfiction
Perwersje Wielkiej Kałamarnicy, Harry Potter, Fanfiction, DRARRY
Red Hills rozdz 36 [Akame Sora], Harry Potter, Fanfiction, Akame Sora
Dziedzictwo [FearlessDiva], Harry Potter, Fanfiction, Fearless Diva
Red Hills rozdz 43 [Akame Sora], Harry Potter, Fanfiction, Akame Sora
Lwiątko [Sh'eenaz], Harry Potter, Fanfiction, DRARRY
Kamień małżeństw 74, Harry Potter, Fanfiction, Kamień małżeństw
Jak zarumienić Snape'a na 20 sposobów [cz1-10 z 20] [yaoi-fied], Harry Potter, Fanfiction
Olśnienie [FearlessDiva], Harry Potter, Fanfiction, Fearless Diva
HP CZARNYM FENIKSEM(1), Harry Potter Fanfiction !
to oznacza wojnę, Harry Potter Fanfiction !
Mój Draco Lucjusz Malfoy x Draco Malfoy, Harry Potter, Fanfiction
W Poszukiwaniu Ojca, Prywatne, Harry Potter, Fanfiction

więcej podobnych podstron