ANTROPOLOGIA KULTURY
Bronisław Malinowski
„Argonauci zachodniego Pacyfiku”
Rozdział II „TUBYLCY Z WYSP TROBRIANDA”
Największą wyspą dużej laguny Wysp Trobrianda jest wyspa Boyowa. Zjawiskiem, które uderza ba Boyowa jest wielka różnorodność wyglądu fizycznego tubylców. Obok mężczyzn i kobiet wysokiego wzrostu, pięknej postawie, delikatnych rysach z ładnie uformowanym nosem, otwartym, inteligentnym wyrazem twarzy widzimy osobników z prognatycznymi, negroidalnymi twarzami, szerokimi, grubymi wargami, niskimi czołami - o dość prostackim ogólnym wyglądzie. Główną cechą tego społeczeństwa jest występowanie rangi i zróżnicowania społecznego. Niektórzy tubylcy traktowani są ze szczególnym szacunkiem, a przy tym naczelnicy i inne osobistości wysokiej rangi zachowują się zupełnie inaczej w stosunku do obcych. Zdradzają znajomość rzeczywiście wykwintnych manier, W obecności wodza żaden zwykły członek plemienia nie ośmieli się pozostać na poziomie wyższym od niego w sensie czysto fizycznym; jest pochylony lub kuca. Instytucja wyraźnie zarysowanego wodzostwa, połączona z oznakami tak daleko posuniętego szacunku, przechodząca w rodzaj rudymentarnego ceremoniału dworskiego z insygniami rangi i władzy jest całkowicie obca duchowi melanezyjskiego życia plemiennego. Innym rysem socjologicznym wyraźnie narzucającym się uwadze przybysza jest pozycja kobiet. Szokują one niemal swobodą i przyjazną postawą. I w tym przypadku sposób bycia kobiet o wysokiej randze jest zupełnie inny od zachowania zwykłych plebejuszek. Na ogół jednak wysoko i nisko urodzone cechuje łagodne i miłe podejście, a wiele z nich odznacza się urodą i wdziękiem osobistym. Wszystkie kobiety melanezyjskie na Nowej Gwinei noszą spódniczki zrobione z rafii. Na Trobriandach są one krótkie i bardzo sute. Czystość seksualna jest cnotą nieznaną wśród tych krajowców. Dorastając żyją w wolnej miłości z czego potem powstają bardziej stałe związki, a jeden z nich kończy się małżeństwem. Niezamężnym dziewczętom pozostawia się całkowitą swobodę w tych sprawach. Znane są na wpół ceremonialne praktyki, na zasadzie których dziewczęta z jednej wioski udają się całą grupą do innej miejscowości i miejscowi chłopcy po publicznym przeglądzie wybierają indywidualnie, z którą spędzą noc.
Inną ceremonią swobody godną uwagi można zaobserwować podczas wykonywanej zespołowo przez kobiety pracy ogrodowej. Każdy obcy mężczyzna, który ośmieliłby się przejść w tym czasie przez okręg pracujących kobiet, naraża się na poważne ryzyko, kobiety bowiem pobiegną za nim, schwytają go, zedrą z niego opaskę łonową i zmaltretują go orgianistycznie w sposób dla niego poniżający.
Małżeństwo nie łączy się z jakimś bardziej istotnym publicznym czy prywatnym rytuałem lub ceremonią. Kobieta po prostu przenosi się do domu męża, a potem następuje cała seria wymian darów /nie jest to jednak zapłata za żonę/. Najważniejszą cechą małżeństwa trobriańskiego jest fakt, że rodzina żony musi łożyć i to w bardzo znacznym stopniu na gospodarstwo, a także musi świadczyć wiele usług na rzecz jej męża. W pożyciu małżeńskim oczekuje się od żony wierności wobec męża, ale reguła ta nie jest nigdy ściśle przestrzegana ani narzucana. Kobieta zachowuje dużą niezależność, a mąż musi ją dobrze traktować i otacza ć względami. Jeśli tego nie przestrzega, kobieta opuszcza go i wraca do swojej rodziny, a ponieważ mąż jest z reguły stroną ekonomicznie tracącą na takim posunięciu, musi dołożyć wszelkich starań, aby odzyskać ją z powrotem, co czyni za pomocą perswazji i prezentów. Decyzja zależy jednak wyłącznie od niej, jeśli chce - porzuca go na dobre i wówczas może znaleźć innego partnera do małżeństwa.
Kobieta posiadająca rangę wodza poślubiona przez zwykłego członka plemienia zachowuje swój status nawet w stosunku do własnego męża
i musi być przez niego traktowana odpowiednio do swej pozycji. Trobriańczycy są matrylinearni. Dziecko należy do klanu i społeczności wioskowej matki. Mienie zaś podobnie jak pozycja społeczna, nie przechodzi z ojca na syna, lecz z wuja, czyli brata matki na siostrzeńca.
Z socjologicznego punktu widzenia wioska trobriańska jest ważną jednostką. Najpotężniejszy nawet wódz ma władzę przede wszystkim nad swoją wioską, a dopiero na drugim miejscu nad okręgiem. Społeczność wioskowa wspólnie uprawia tereny ogrodowe, wspólnie odprawia ceremonie, prowadzi działania wojenne, podejmuje wyprawy handlowe oraz żegluje jako grupa w tej samej łodzi czy flocie.
Co najmniej połowa tubylczego budżetu pracy przypada na prace w ogrodach i wokół nich skupia się więcej niż połowa zainteresowań i ambicji tubylców. Tubylec potrafi pracować bardzo ciężko, pracuje systematycznie, wytrwale i celowo, nie czekając, aż zmuszą go do pracy doraźne potrzeby.
Ze wszystkich nadprzyrodzonych sił i wierzeń związanych z pracą ogrodową i regulujących ją, magia jest być może najważniejsza. Stanowi odrębną sferę działania, a czarownik ogrodowy obok wodza i osobnika praktykującego czarną magię jest najważniejszą osobistością w wiosce. Stanowisko to jest dziedziczne i w każdej wiosce specjalny, związany z nim system magii przekazywany jest w linii żeńskiej z pokolenia na pokolenie. Czarownik ogrodowy, wedle wierzeń tubylczych, wywiera wpływ zarówno na pracę człowieka, jak i na siły przyrody. Magia jest czynnikiem systematyzującym, regulującym i kontrolującym pracę w ogrodzie. Magia staje się bardzo ważnym czynnikiem ekonomicznym w życiu krajowców.
Wszystkie lub prawie wszystkie owoce pracy krajowca a z pewnością wszystkie nadwyżki, które może uzyskać dzięki dodatkowemu wysiłkowi, nie stają się udziałem, lecz przechodzą na rodzinę żony. Około ¾ swych zbiorów mężczyzna przeznacza częściowo na daninę dla wodza, częściowo zaś na należności dla męża siostry /lub matki/ i jej rodziny. Trobriandczyk pracuje , może nie tak bezpośrednio dla zysku, ale w dużym stopniu dla samej pracy i wkłada bardzo wiele wysiłku w uporządkowanie i ogólny estetyczny wygląd swego ogrodu. Motywem przewodnim jest w tym wypadku nie pragnienie zaspakajania swoich potrzeb, lecz działanie złożonego splotu tradycyjnych sił, nakazów i powinności, wierzeń w siłę magii, ambicji społecznych i próżnostek. Chce on uzyskać wyróżnienie społeczne jako dobry ogrodnik i dobry pracownik w ogóle.
Wodzostwo na Wyspach Trobrianda jest połączeniem dwóch instytucji: przywództwa lokalnego, czyli naczelnika wioski oraz klanu totemowego, czyli podziału na klasy czy kasty, z których każda posiada pewną mniej lub bardziej określoną rangę. Naczelnik wioskowy nie jest z reguły niczym więcej niż mistrzem ceremonii plemiennych, a ilekroć zachodzi potrzeba także i głównym mówcą plemienia oraz rzecznikiem jego spraw w szerszych stosunkach ze światem zewnętrznym.
Na Wyspach Trobrianda istnieją 4 klany totemowi, a każdy podzielony jest na szereg mniejszych podkolanów, które można by również nazwać rodzinami lub kastami, ponieważ członkowie każdego z nich wywodzą swe pochodzenie od wspólnej przodkini, a także posiadają pewną określoną rangę. Naczelny wódz Kiriwina - To'uluwa należy do najwyższego rangą podklanu Tabulu należącego do klanu totemowego Malasi i rezyduje w wiosce Omarakana. Wódz posiada szeroki zakres władzy i znaczenia w obrębie swej wioski, lecz jego sfera wpływów jest jeszcze szersza. Mieszkańcy szeregu innych wsi uważają się za jego podwładnych i w niektórych sprawach podporządkowują się jego władzy. Z każdej podległej mu wioski wódz wybiera sobie żonę, której rodzina zgodnie z regułą prawa trobriańskiego musi mu oddawać pokaźną część swych zbiorów. Żoną wodza zostaje zawsze siostra czy krewna naczelnika podległej wioski, a zatem pracuje na niego cała społeczność. Dzięki przywilejowi poligamii wódz ma zapewnione środki w postaci żywności i wartościowych przedmiotów, które wykorzystuje dla utrzymania swojej wysokiej pozycji społecznej. Władza pociąga za sobą nie tylko możliwość nagradzania, ale także stosowania sankcji karnych. Odbywa się to z reguły za pomocą czarnej magii. Jeśli ktoś go obrazi lub wejdzie w jego kompetencje, wódz przyzywa czarownika i nakazuje mu, aby przy użyciu czarnej magii spowodował śmierć winowajcy. Następnym w hierarchii po wodzu To'ulu jest naczelnik Kabwaku i wielkorządca prowincji - Tilataula. Podległy wodzowi jest jednocześnie jego głównym nieprzyjacielem i rywalem.
Najbardziej godną uwagi wioską na wyspie jest Bwoytalu, której mieszkańcy są uważani za najbardziej godnych pogardy pariasów, jednocześnie wzbudzających powszechną obawę czarowników i najbardziej wprawnych rzemieślników na wyspie. Mieszkańcy tej wioski spożywają mięso dzikich świń oraz łowią i zjadają rybę Stingami, a więc żywność obwarowaną ścisłym tabu oraz wzbudzają obrzydzenie u innych mieszkańców z tego właśnie powodu są w ogólnej pogardzie i uważa się ich za nieczystych.
Wszystkie dziedziny życia plemiennego - religia, magia, gospodarka są ze soba splecione, ale ich podstawą jest organizacja społeczna plemienia. Tworzą pewną jednostkę kulturową - mówią tym samym językiem, maja te same instytucje, podporządkowują się tym samym prawom i regułom, są pod wpływem tych samych wierzeń. Okręgi na które są podzielone Wyspy Trobrianda są odrębne polityczne, ale nie kulturowo; to znaczy każdy z nich zamieszkują krajowcy należący do tej samej grupy, ale różniący się tym, że podlegają lub uznają odrębnych wodzów, posiadają odrębne interesy cele, a wypadku wojny prowadzą walkę na własną rękę. W obrębie okręgów poszczególne społeczności wioskowe są dość niezależne. We wszystkich ważniejszych wydarzeniach, czy to na szczeblu okręgu czy plemienia, członkowie społeczności wioskowej trzymają się razem i działają jako jedna grupa.
Innym podziałem społeczeństwa na Trobriandach jest podział na klany totemiczne. Każdy z nich posiada zespół powiązanych ze sobą totemów, a głównym totemem jest ptak.
Solidarność totemowa obowiązuje dopiero członków podkolanów. Podklan jest lokalną częścią składową klanu, którego podstawę stanowi zasada rzeczywistej wspólnoty krwi, a także związania z miejscowością, gdzie wyłonili się pierwsi przodkowie. Z tymi właśnie podklanami związane jest pojęcie rangi społecznej.
Pokrewieństwo jest matrylinearne, to znaczy, że następstwo rangi, członkostwo we wszystkich grupach społecznych oraz dziedziczenie mienia przebiega w linii matki. Brat matki uważany jest za rzeczywistego opiekuna chłopca. Niedopuszczalne jest by mężczyzna żartował, czy rozmawiał swobodnie w obecności swojej siostry, czy nawet za nią spoglądał. Najlżejsza nawet aluzja do spraw seksualnych zarówno nielegalnych jak i oficjalnych, małżeńskich brata czy siostry, zarówno przez któregokolwiek z nich w obecności drugiego, uważana byłaby za śmiertelną obelgę i poniżenie. Kiedy mężczyzna zbliża się do grupy ludzi, w której rozmawia jego siostra - albo ona odchodzi, albo on skręca w innym kierunku.
Pozycja wuja, jako bliskiego krewnego dziecka siostry, pojmowana jest jako regulowany zasadą prawną przywilej i zwyczaj, podczas gdy zainteresowania i miłość ojcowska rodzą się z sentymentów oraz bardzo bliskiego obcowania z dziećmi.
To co jest uderzającym w związku z wierzeniami w duchy zmarłych przodków, to brak wszelkiej obawy przed nimi. Jakiekolwiek uczucie strachu koncentruje się natomiast wokół czarnej magii, latających wiedźm, złośliwych istot przynoszących chorobę, ale przede wszystkim praktykujących czarną magię wiedźm i czarowników. Nie ma tu żadnego współdziałania czy bliższej współpracy pomiędzy ludźmi a duchami, co jest istotą wszelkiego kultu religijnego. Wszystkim najbardziej istotnym sprawom życiowym krajowca towarzyszy magia.
Wszelkie poczynania gospodarcze mają swoją magię; powodzenie w miłości czy pomyślny rozwój dziecka, talenty czy rzemiosło, uroda - wszystko to może być zarówno umacniane jak i niszczone przez magię. Choroba, zdrowie i śmierć są także rezultatem działania magii lub przeciwmagii. Jeśli ktos choruje dłużej i siły fizyczne zdają się go opuszczać, wówczas jest to działanie złych mocy. Najczęściej występującą wówczas formą czarnej magii są czary bwaga'a, to znaczy złego czarownika. Aby zostać takim czarownikiem , nie trzeba żadnego specjalnego wtajemniczenia, wystarczy znajomość zaklęć. Można nauczyć się zaklęć za wysoką opłatą, lub otrzymać czary od ojca bez zapłaty. Mężczyzna za darmo otrzymuje wiedzę czarownika od ojca, który nie jest z nim związany węzłem krwi, natomiast za to samo musi płacić swemu wujowi, którego jest naturalnym spadkobiercą. Jeżeli czary danego mężczyzny mają w ogóle przynieść pożądany skutek muszą być najpierw wypróbowane na jego matce, siostrze czy jakimkolwiek innym krewnym z linii matki. Taki matkobójczy akt stwarza autentycznego bwaga'u. Napięcie nerwowe wywołane samą świadomością, że bwaga'u czyha na czyjeś życie jest ogromne i że prawdopodobnie zwiększa się ona, gdy dany człowiek wie, że za czarownikiem stoi potęga wodza, tak samo więc poczucie obawy walnie przyczynia się do skuteczności czarnej magii. W ten sposób czarna magia jest jednym ze środków podtrzymywania ustalonego porządku społecznego. Z kolei zaś porządek społeczny wzmacnia magię.Wszystkie nagłe i bardzo gwałtowne choroby, który nie towarzyszą wyraźne symptomy przypisuje się mulukwausi . Niewidoczne dla oka ludzkiego unoszą się w powietrzu i siadają na drzewach, szczytach domów. Stamtąd rzucją się na ludzi, wyjmują im „wnętrze”, to znaczy płuca, serce lub mózg czy język i chowają je. Ofiara umrze w przeciągu jednego lub dwóch dni, chyba, że inna wiedźma, przyzwana na pomoc i dobrze opłacona uda się na poszukiwanie i odda brakujące „wnętrze”.
Innym czynnikiem powodującym śmierć, są tauva'u - istoty nie zaliczane do ludzi, które powodują choroby zakaźne. Niewidzialne przechodzą przez wioski, pobrzękując wapiennymi naczyniami i ciskając drewnianymi mieczami w ofiary, powodując ich natychmiastową chorobę i śmierć. Tauva'u może jeśli chce przybrać postać człowieka, płaza lub gada. Tauva'u miewają czasami stosunki seksualne z kobietami, które stają się niebezpiecznymi czarownicami.
Znacznie mniej niebezpieczną istotą jest tokway, leśny chochlik żyjący w drzewach i skałach, który podkrada zbiory z pól i spichrzy yamowych i sprowadza lżejsze dolegliwości.
Poza bardzo lekkimi dolegliwościami, które szybko i łatwo przechodzą, wszystkie choroby przypisywane są czarom. Nawet nagłe wypadki, wedle wierzeń nie zdarzają się bez przyczyny. Nawet w przypadkach, gdy wiek był przyczyną śmierci naturalnej, tubylcy tłumaczą to uczestnictwem bwagu'a.