Polacy nie gęsi...
Byłem w aptece. Stałem w dość długiej kolejce. Przede mną na swoją kolej, oczekiwało młode małżeństwo z 3-4letnim synkiem. Malcowi zaczęło się nudzić, więc zaczął dokuczać. Żeby go uspokoić, mamusia wzięła malca na ręce i próbowała czymś zająć. Nic nie pomagało. Tatuś stał obok i nie wtrącał się do poczynań żony. Mama wpadła na pomysł i wyjęła z kieszeni zastrzyki, kupione w innej aptece i podając je synkowi, zapytała:
- A może damy tatusiowi zastrzyk?
Chwila spokoju, maluch wyraźnie przetrawia propozycję mamusi i gromkim głosem, odpowiada:
- CHUJA!
Co to się działo! (jak w piosence "Jesteśmy na wczasach"). Jedni ryczeli ze śmiechu, inni udawali skonsternowanych lub oburzonych. Malec był w swoim żywiole w przeciwieństwie do rodziców, którzy nie czekając na swoją kolej w pośpiechu opuścili aptekę. SAMO ŻYCIE.