Cholesterol nie zatyka tętnic
„Mam za wysoki cholesterol”. To zdanie stało się dobrze znaną śpiewką. Blisko sześć milionów Francuzów leczy się farmakologicznie, by zmniejszyć nadmiar cholesterolu we krwi.
Według ostatnich danych opublikowanych przez francuską kasę ubezpieczeń zdrowotnych, statyny (główne leki przeciwko cholesterolowi) zajmują drugie miejsce na liście wydatków na leki (980 milionów euro w 2006 roku), a jeden z tych leków (Tahor) plasuje się na siódmym miejscu najczęściej przepisywanych leków na receptę - blisko 12 milionów opakowań podlegających refundacji w zeszłym roku. Czy jest to uzasadnione?
- Nie - twierdzi z naciskiem doktor Michel de Lorgeril.
Ten kardiolog i badacz w departamencie nauk biologicznych CNRS właśnie opublikował książkę, której założenie streszcza prowokujący tytuł: „Powiedz Twojemu lekarzowi, że cholesterol jest niewinny, a wyleczy Cię bez lekarstw”. Lekarz, znany ze swoich prac na temat dobrodziejstw „diety śródziemnomorskiej”, sporządza prawdziwy akt oskarżenia przeciwko „szalonemu wyścigowi” w obniżaniu poziomu cholesterolu.
Michel de Lorgeril nie jest pierwszym, który zadaje sobie pytania. Od 2005, umowa podpisana między Krajową Kasą Ubezpieczeń Zdrowotnych (CNAM) a lekarzami prowadzącymi prywatną praktykę lekarską przewiduje zmniejszenie ilości przepisywanych leków przeciwko cholesterolowi w imię „medycznego opanowania” wydatków na służbę zdrowia. W 2003 roku badanie przeprowadzone przez CNAM wskazywało na „znaczne odchylenia w stosunku do zaleceń” i szacowało, że „przy obecnym stanie wiedzy naukowej” 40 proc. recept nie ma uzasadnienia.
W swojej książce mocno oskarża Pan „wojnę” prowadzoną przeciwko cholesterolowi. Dlaczego?
„Teoria cholesterolu” w swojej obecnej formie jest domkiem z kart, który rozsypuje się, kiedy tylko użyjemy zmysłu krytycznego i naukowo przeanalizujemy dane biologii doświadczalnej, epidemiologii i randomizowanych badań klinicznych. Cholesterol nie zatyka tętnic - ryzyko śmierci z powodu zawału nie jest proporcjonalne do poziomu cholesterolu we krwi i obniżanie go nie zmniejsza ryzyka śmierci na zawał serca. Mówiąc to, nie jestem sam jeden przeciw wszystkim. Liczni badacze, szczególnie w Stanach Zjednoczonych i Skandynawii, sprzeciwiają się temu szalonemu wyścigowi medycyny zapobiegawczej skoncentrowanej na niepotrzebnej wojnie przeciwko cholesterolowi. Ale te wypowiedzi są eliminowane, a przemysł surfuje na tej fali nie napotykając żadnego oporu.
Jednak miliony Francuzów i Amerykanów stosują leczenie farmakologiczne, aby obniżyć poziom cholesterolu...
„Teoria cholesterolu” urządza wszystkich: przemysł farmaceutyczny i agrobiznes, laboratoria analizy, producentów zestawów do pomiaru, ale również lekarzy, dla których taka zautomatyzowana i gwarantująca dochody, medycyna, może być ułatwieniem. Także pacjentów, których przekonano, że będą w ten sposób chronieni bez podejmowania wysiłku. Cholesterol jest nie tylko fałszywym wrogiem, ale również błędnym sygnałem ostrzegawczym przed zawałem. Można mieć cholesterol uznawany za wysoki i żyć długo bez zawału, jak i umrzeć młodo na zawał mając normalny cholesterol. Absurdalne są również pojęcia złego i dobrego cholesterolu. Choroby układu krążenia są złożone i wiele czynników się na nie składa. Trzeba zaakceptować fakt, że są to choroby związane ze stylem życia zdeterminowanym warunkami, w jakich żyjemy.
Co trzeba zrobić, żeby zmniejszyć ilość chorób krążenia?
Koncentrujemy zapobieganie tych chorobom na przepisywaniu leków, zaś odwracamy się od problemów, które prowadzą do zawału. Niektórzy sądzą, że mogą dalej jeść toksyczne tłuszcze i palić papierosy, ponieważ łykają statynę! W indywidualnej ocenie ryzyka trzeba w pierwszym rzędzie brać pod uwagę skłonności rodzinne i styl życia. W kwestii zapobiegania trzeba działać na najpoważniejsze czynniki ryzyka, jakimi są papierosy, brak ćwiczeń fizycznych i nawyki żywieniowe.
Około sześciu milionów Francuzów bierze statyny. Jaka powinna być ich właściwa liczba?
Nie można udzielić dokładnej odpowiedzi, ale uważam, że należałoby podzielić tę liczbę przynajmniej przez 20. W rzeczywistości jesteśmy pozbawieni, szczególnie we Francji, niezależnych danych epidemiologicznych i klinicznych.
Niedawne doświadczenia testujące statyny bardzo lawirują, a opublikowane wyniki są niepełne, czasami niespójne i nie pozwalają na trzeźwą analizę ich rzeczywistego działania. Statyny powinny być zarezerwowane dla specjalnych przypadków, ale brakuje nam badań pozwalających określić grupę pacjentów, dla których byłyby one korzystne.
Z drugiej strony milczącym celem było nakłonienie do jak najszerszego przepisywania statyn. Doszliśmy do karykaturalnej sytuacji, której nie zna historia medycyny.
Czy tysiące Francuzów powinny przestać brać statyny?
Trzeba pilnie zmienić nasz stosunek do ryzyka chorób krążenia. Błędne jest założenie, że jesteśmy zabezpieczeni, ponieważ redukujemy poziom naszego cholesterolu. Tylko od nas zależy, czy weźmiemy nasze zdrowie w swoje ręce, w szczególności zbliżając się do diety śródziemnomorskiej.
Trzeba dostarczyć nowych danych i uwolnić się od anglosaskiego etnocentryzmu, który przekonuje, że to, co uważa się za dobre dla obywatela Helsinek albo Chicago, jest dobre dla mieszkańca Marsylii albo Gaskończyka. Doświadczenia kliniczne powinny być prowadzone w sposób całkowicie niezależny. Potrzeba więcej wiedzy i więcej dobrych badań medycznych zanim przepiszemy lekarstwo milionom osób.
Wysłuchała Sandrine Blanchard
|