Temat: Samobójstwo bliskiej osoby - moje odczucia po tragedii.
Magda była moją najlepszą przyjaciółką, znałyśmy się już od czasów piaskownicy. Była dla mnie jak siostra. Znałam ją od podszewki. Wiedziałam, jakie ma plany na przyszłość, czego się boi, co daje jej szczęście i jakie ma marzenia. Nikt nie spodziewał się, że plany się nie spełnią, lęki staną się codziennością, szczęście odejdzie a marzenia zastąpi koszmarna rzeczywistość.
Zanim nastąpiła tragedia, Magda wiodła bardzo szczęśliwe życie - a ja wraz z nią. Miała kochającą się rodzinę, wspaniałego chłopaka, najlepsze oceny w szkole oraz mnóstwo znajomych. Byłam szczęśliwa posiadając taką osobę za przyjaciela. Mogłam się przy niej otworzyć i jej zaufać. Spędzałyśmy ze sobą większość czasu, siedziałyśmy nawet razem w szkolnej ławce.
Jeśli chodzi o chłopaków, nie zwracała na nich większej uwagi, mimo, że była bardzo ładna. Wysoka brunetka, z długimi falującymi włosami i pięknymi dużymi oczami sprawiała, że nie było mężczyzny, który się by za nią nie obejrzał. Czułam się przy niej jak szara myszka - często zasięgałam u niej porady odnośnie ubioru czy makijażu, jak przed pamiętną szkolną dyskoteką, gdzie Madzia poznała Roberta. Zauważyłam, że od razu pomiędzy nimi zaiskrzyło, pomimo, że nigdy wcześniej nie zwracali na siebie uwagi. Robert był typem niegrzecznego chłopca, jednak podobał się dziewczynom. Nie sądziłam, że taki typ chłopaka przyciągnie uwagę Magdy. Wysoki, wytatuowany, wiecznie w kapturze, jednak miał w sobie to coś, co właśnie zaintrygowało Magdę. Ja w tym czasie byłam z Sebastianem, więc wiedziałam, jaką radość i miłość w sobie czuje. Nie myślałam, że Robert tak zmieni się przy Magdzie - to właśnie ona pomogła mu w nauce, rzuceniu nałogów i stanąć na nogi po rozwodzie rodziców. Cieszyłam się, że mam przyjaciółkę z tak wielkim sercem, która nie ocenia ludzi po pozorach. Można śmiało powiedzieć, że byłam z niej dumna.
Jej plany na przyszłość były ściśle związane ze zdaniem fenomenalnie matury oraz pójściem na studia na medycynę, ponieważ jej największym pragnieniem było pomaganie ludziom. Jednakże jej rodzice wybrali dla niej inny scenariusz życia. Oboje wysoko postawieni prawnicy oczekiwali, że ich jedyna córka pójdzie w ich ślady. Magda miała straszny mętlik w głowie - z jednej strony chciała robić to, co naprawdę ją pociągało, ale z drugiej nie chciała sprzeciwiać się rodzicom. Właśnie wtedy doszło pomiędzy nami do pierwszej poważnej kłótni, podczas której Magda zarzuciła mi, że zbyt intensywnie wchodzę w jej życie. Nie rozumiałam tego, gdyż chciałam dla niej jak najlepiej, uważałam, że powinna mieć swoje życie i realizować swoje ambicje - nie rodziców. Moja przyjaciółka nie rozumiała tego, że chcę dla niej jak najlepiej i staram się jej pomóc. Jednak wyjaśniłyśmy to sobie i wszystko wróciło do normy.
Sielanka nie trwała długo, w Magdy życiu zaczęły pojawiać się poważne problemy. Wyszło na jaw, iż jej matka ma romans z młodszym od siebie mężczyzną, Dla Madzi to był cios prosto w serce. Przez całe życie matka była dla niej ideałem - piękna, inteligentna, dbająca o rodzinę kobietą. Między nimi istniała silna emocjonalna więź, sądziła, że nie mają przed sobą żadnych tajemnic. Zazdrościłam jej tych kontaktów z matką, gdyż dla mojej najważniejsze było jej własne szczęście.
Mama Madzi wyprowadziła się - je ojciec nie potrafił sobie z tym poradzić, popadł w ogromne długi i alkoholizm. Swój gniew, ból i rozgoryczenie zaczął wyładowywać na swojej córce. Na jej ciele pojawiały się siniaki, coraz rzadziej bywała w szkole. Oceny pogarszały się, coś źle wróżyło, tym bardziej, że była to ostatnia klasa liceum. Przyjaciółka rzadko odbierała telefony, nie przychodziła na umówione spotkania, odrzucała moje próby pomocy, które zresztą i tak bałam się podejmować ze względu na naszą ostatnia kłótnię. Ale wiedziałam, że nie mogę jej tak zostawić. Spędzałam z nią każdą chwilę, nawet wbrew jej woli. Widziałam, jak strasznie cierpi, jak bardzo boli ją rozstanie rodziców i zachowanie ojca. Do tego doszło odejście od niej Roberta, którego przerosła cała ta sytuacja. Patrząc na to z tej perspektywy w zasadzie nie mogę się dziwić temu, co nastąpiło.
Pewnego dnia, gdy Magda nie odbierała telefonów ode mnie, poszłam do jej domu sprawdzić, co się z nią dzieje. Znalazłam ją w łazience, nieprzytomną, w kałuży krwi. Nie myśląc, szybko przewiązałam jej przecięte nadgarstki ręcznikami i zadzwoniłam po pogotowie i policję. Była do dla mnie straszna tragedia. Nie mogłam uwierzyć w to, że moja przyjaciółka mogła zrobić coś takiego, nie wiedziałam, co mam o tym myśleć, załamało mnie to. Czułam, że w którymś momencie to ja zrobiłam błąd, bo nie potrafiłam dać jej takiego wsparcia, aby potrafiła się pozbierać - a przecież byłyśmy przyjaciółkami. Chciałam to naprawić, modliłam się, aby Madzia żyła, żeby mogła być jeszcze szczęśliwa, żeby stanęła na nogi. Wiedziałam, że pozostałam jej tylko ja - matka szybko o niej zapomniała, założyła nową rodzinę, a ojciec się nią nie interesował. Postanowiłam jej pomóc - zerwałam z Sebastianem, który nie tolerował tej całej sytuacji z Magdą, więc cały czas poświęcałam jej. Mieszkała ze mną, pomogłam jej nadrobić zaległości w szkole, miałam wrażenie, że będzie wszystko dobrze, że moje obawy się nie sprawdzą. Powoli Madzia zaczęła odzyskiwać chociaż niewielką część radości z życia. Ale widziałam, że to jeszcze nie jest do końca to, czego chciała - tęskniła za Robertem. Brakowało jej czułości z jego strony, potrzebowała jego miłości i wsparcia, jednak Robert odciął się od niej zupełnie. Magda nie mogła się z tym pogodzić, oddała mu całe serce, całą siebie, on jej nie potrafił dać niczego, była dla niego mało istotną, przelotną znajomością. Czuła się wykorzystana. Moje tłumaczenia na nic się zdawały, Magda pragnęła tylko jego, nic innego się dla niej nie liczyło. Chciała go nienawidzić, ale żyła tylko nim, miłością do niego.
Po paru miesiącach Magda wyszła na prostą, przeprowadziła się do babci do Kalisza, zmieniła szkołę i zaczęła żyć normalnie - tak przynajmniej to wyglądało. Cieszyłam się, że już nie płacze i pozbierała się. Byłam już spokojna o nią, moje życie też wróciło do normy - zeszłam się z Sebastianem, którego tak naprawdę nigdy nie przestałam kochać. Widywałam się z Magdą cały czas, chociaż nie już tak często, bo chciałam, aby nauczyła się żyć samodzielnie; czułam, że jest w tym moja duża zasługa, że już nic nie zmąci mojego i jej szczęścia. Jednak życie potoczyło się inaczej.
Była sobota wieczór, siedziałam u siebie w pokoju czytając książkę. Zadzwonił mój telefon - Magda. Jak zawsze z uśmiechem odebrałam, zapytałam, co u niej, jak się czuje. Wyczułam, że coś jest nie tak, jej głos był dziwny, słyszałam, że coś ją dręczy, chociaż zapewniała mnie, że wszystko jest w porządku. Zapytałam, czy przyjechać do niej, czy chce ze mną porozmawiać o czymś, nie chciała, powiedziała mi tylko, że dziękuje mi za wszystko i że bardzo mnie kocha. Nie podejrzewałam, że znowu targnie się na swoje życie, myślałam, że ten etap ma już za sobą. Ale tym razem już nie było dla niej ratunku.
Kilka godzin po telefonie zadzwoniła do mnie jej babcia - przestraszyłam się, kiedy wyświetlił się jej numer. Zdenerwowana odebrałam, a ona przekazała mi z płaczem tragiczną wiadomość - Magda nie żyje. Zamurowało mnie, nie wiedziałam co powiedzieć, co mam czuć, łzy same popłynęły mi po policzkach. Zapytałam tylko gdzie w tej chwili się znajdują, chciałam jak najszybciej się tam znaleźć. Razem z Sebastianem wsiedliśmy w auto i po godzinie byliśmy na miejscu. Babcia była w strasznym stanie, trzęsła się i rozmawiała z policją. Gdy mnie zobaczyła, przytuliła mnie i zaczęła histerycznie płakać. Powiedziała, że Magda się powiesiła w piwnicy. Zaczęłam krzyczeć, przynajmniej tak mi się zdawało - jednak z moich ust nie wydobywał się żaden dźwięk. Czułam, że straciłam cząstkę siebie, część swojego serca. Bałam się, że moje życie nie wróci już nigdy do normy i przez długi okres czasu faktycznie tak było.
Stanąć na nogi po tej tragedii pomógł mi w dużej mierze Sebastian. Był bardzo troskliwy i wyrozumiały, miałam w nim takie wsparcie, jakiego życzę każdej dziewczynie od swojego mężczyzny. Poszłam na studia i dziś wspominając samobójstwo Magdy wydaje mi się, że to tylko zły sen, z którego za chwilę się obudzę.