W TEATRZE ŻYCIA
Powrót Józia do szkoły to jakby kara wymierzona za jego życiowe niezdecydowanie. Ten trzydziestoletni mężczyzna zbyt długo zwlekał z przyjęciem proponowanej mu roli społecznej. Nie chciał być ani „lekarzem", ani „koniarzem", ani nawet „kobieciarzem", jak podpowiadały mu ciotki. Gombrowicz zauważył mechanizm, który wiele lat później opisał amerykański socjolog Erving Goffman (Człowiek w teatrze życia codziennego, 1959): nasze życie przypomina teatr, w którym gramy różne role. Żeby być uczniem, nauczycielem, rodzicem czy dyrektorem, trzeba przestrzegać pewnych reguł (np. odpowiednio się ubierać czy używać stosownego języka). Mimo że reguły te określa społeczna umowa (czyli konwencja), w rzeczywistości nie mamy na nie większego wpływu. Możemy swoją rolę przyjąć lub odrzucić, ale wtedy narażamy się na kłopoty. Józio doświadcza ich nieustannie.
WIECZNY UCIEKINIER
Aktor, który notorycznie zapomina swojej roli, w końcu angażowany jest tylko do nic nieznaczących epizodów. Podobnie bohater Ferdydurke, który wraca do szkolnej ławki, mimo iż jest dorosłym pisarzem. Józio nie poddaje się jednak, chce znaleźć się znowu w dorosłym życiu. Jako trzydziestoletni piętnastolatek prowadzi więc skomplikowaną grę, w której stawką jest jego indywidualność. Gombrowicz rozumie, że w życiu społecznym każdy musi odgrywać jakąś rolę. Można jednak wybrać rolę wiecznego buntownika, a więc tego, kto świadomie narusza społeczne konwencje. Józiowi trzykrotnie udaje się uwolnić od narzuconej mu roli. Najpierw ucieka od „niedorosłości", czyli porzuca szkołę, w której uwięzieni w uczniowskim stereotypie chłopcy wkuwają głupie formułki Pimki. Potem ucieka od mieszczańskiej „nowoczesności", czyli porzuca dom państwa Młodziaków. Wreszcie ucieka od szlacheckiej „pańskości", opuszczając dwór ziemiański, w którym rodzina wuja Konstantego odgrywa przed służbą spektakl wyższości.
JÓZEF CZY JÓZIO?
Na bohatera Ferdydurke wszyscy mówią Józio, mimo że właśnie skończył trzydzieści lat. Zdrobnienie jest znakiem jego zdziecinnienia, które obserwujemy w pierwszym rozdziale powieści. Oto dorosłego pisarza (autora książki zatytułowanej tak samo jak debiutancki tom opowiadań samego Gombrowicza!) odwiedza „kulturalny filolog z Krakowa" Pimko, którego narrator nazwie Wielkim Zdrabniaczem. Nauczyciel zadaje mu typowo belferskie pytanie: „Jak się mówi: «wykonywa», czy też «wykonuje»?" i to wystarcza, by mężczyzna poczuł się jak uczeń w szkole, do której następnie faktycznie trafia. Sytuacja, w jakiej się znalazł, jest absurdalna. Bohater Ferdydurke, nie tracąc świadomości trzydziestolatka, nie potrafi zapanować nad dziwacznymi wypadkami, które wtrącają go w niedojrzałość.
NIEDOJRZAŁOŚĆ JAKO BROŃ
Z kompromitującej go niedojrzałości bohater Ferdydurke czyni oręż przeciwko dojrzałemu światu dorosłych, w którym nie potrafi - i nie chce! - odgrywać narzuconych mu ról. Jego strategia jest przewrotna: jeśli traktujecie mnie jak dziecko, wykorzystam wszystkie dziecięce przywileje i będę się zachowywał w sposób całkowicie nieodpowiedzialny. Wtedy zdobędę nad wami przewagę!
JÓZIO PARODYSTA
Józio ma własny sposób na uwalnianie się od roli społecznej. Jest nim parodiowanie zachowania innych ludzi, przedrzeźnianie ich i wyśmiewanie. Życiowy parodysta w prozie Gombrowicza może na przykład powtarzać czyjeś słowa i gesty, nosić identyczne ubranie lub zamawiać te same potrawy w restauracji (tak dzieje się w opowiadaniu Tancerz mecenasa Kraykowskiego z debiutanckiej książki Gombrowicza). Może także unieważnić czyjś styl zachowania czy myślenia poprzez działania zupełnie absurdalne. W Ferdydurke pod oknem Młodziaków pojawia się nasłany tam przez Józia żebrak z gałązką w ustach. Jego postać i zachowanie są bezsensowne i to wystarczy, by wszystko, co dzieje się w „nowoczesnym" domu pięknej Żuty, zamieniło się nagle w puste przedstawienie odgrywane przed dziwnym nieznajomym. Innym razem, żeby przeciwstawić się regule kulturalnego obiadu, Józio rozbełtuje kompot, wrzucając doń kulki z chleba. W ten sposób zdobywa przewagę nad Młodziakami.
GOMBROWICZ PARODYSTA
Parodia stała się metodą samego Gombrowicza, który nieustannie dystansował się wobec społecznej roli poważnego pisarza i bawił się literackimi konwencjami. Środowiskowy zwyczaj zabraniał mu polemizowania z krytykami, on natomiast parodiował w Ferdydurke postać znanego krakowskiego profesora Tadeusza Sinki, który wcześniej napisał nieprzychylną recenzję z jego debiutanckiego tomu opowiadań. Reguła poważnej literatury nakazywała czerpanie wzorców z dzieł najwyższej klasy, tymczasem Gombrowicz bawił się stylem powieści popularnych (np. przygodowych czy sensacyjnych). Stale też odwoływał się do tekstów klasycznych, by wykorzystać je na swój prześmiewczy sposób. W pierwszych akapitach powieści, której trzydziestoletni narrator przenosi się w czasy dzieciństwa, Gombrowicz przedrzeźnia styl pierwszej pieśni Boskiej Komedii Dantego i początek słynnego dzieła Marcela Prousta W poszukiwaniu straconego czasu.
ŁOTRZYK I DOMOROSŁY FILOZOF
Bohater Gombrowicza kompromituje kolejne środowiska, w których się znalazł. Przypomina w tym bohatera dawnej powieści łotrzy-kowskiej. Jest nim młody włóczęga, który wkrada się w taski rozmaitych protektorów, by ich następnie zdradzić i ośmieszyć. Inną formą literacką, do której prześmiewcze odwołuje się Gombrowicz, jest XVIII-wieczna powiastka filozoficzna. Podobnie jak w Kandy-dzie Woltera, postać i działania bohaterów Ferdydurke mają przede wszystkim objawić zaobserwowaną przez narratora prawdę o ludzkim życiu
WOBEC INNYCH
Pojedynek na miny to modelowa sytuacja walki, jaką według Gombrowicza prowadzą między sobą ludzie. W opisie tego zdarzenia zwraca uwagę relacja między twarzą i miną. Mina jest maską, która zastępuje człowiekowi twarz, a tym samym zamienia go w przedmiot. Człowiek z maską na twarzy traci osobowość i niezależną od innych tożsamość. Ten zatrważający proces dokonuje się z chwilą, gdy jeden człowiek popatrzy na drugiego. Istotna jest także rola trzeciej osoby - widza, wobec którego dwoje ludzi rozgrywa swój spektakl. Według Gombrowicza, człowiek zawsze określa się wobec innych ludzi, nawet wtedy, gdy jest sam. „Inni" mieszkają bowiem w jego świadomości i ciągle ją kształtują - w istocie nie ma od nich ucieczki.
DEFORMACJA OSOBOWOŚCI
Gombrowicza interesuje to, co psychologia społeczna nazywa interakcją, czyli akcją, która rozgrywa się między ludźmi w najbardziej banalnych życiowych sytuacjach. Chodzi o cały system zachowań - świadomych i podświadomych! - które wywołują w kimś pożądane reakcje i wpływają na jego postawy. Działania te z góry określają tożsamość partnerów i ich pozycję w społecznej hierarchii. Według Gombrowicza, ta sfera relacji międzyludzkich deformuje osobowość człowieka, dlatego dla jej opisania autor posłużył się językiem groteski
STYLISTYCZNY DYSONANS
Pojedynek Syfona z Miętusem narrator powieści relacjonuje w taki sposób, jakby te chłopięce wygłupy miały jakiś nadnaturalny, kosmiczny sens. Podczas zawodów na miny „rzeczywistość przekroczyła ostatecznie swe granice", a „nieistotność skulminowała w koszmar". Tej stylistycznej hiperboli towarzyszy nieustanne obniżanie stylu, połączone z „poniżającą" animalizacją - patrząc na pantomimę gigantów, Józio porównuje się do muchy złapanej w sieć.
ANATOMICZNY TURNIEJ ŚMIECHU
Opisując życie psychiczne swojego bohatera, Gombrowicz odwołuje się do szyfru ludzkiej anatomii. Każda część Józiowego ciata jest w Ferdydurke znakiem, przy czym niektóre z nich są zupełnie tradycyjne, inne zaś - niespotykane. „Serce" oznacza uczucia, a „głowa" - intelekt. Czym są jednak „palec", „nos" czy „łydka"? Odpowiedzi należy szukać w słowach samego narratora, który stwierdza, że „niektóre części [jego ciała] są jeszcze chłopięce". Nie znaczy to, że jego palec czy łydka nie urosły. Gombrowicz z tymi właśnie częściami ciała skojarzy nieświadome warstwy ludzkiej psychiki, przez Freuda nazywane popędami (seksu i agresji). Według twórcy psychoanalizy, dziecko tłumi swoje popędy, stosując się do norm i zasad, które narzucają mu rodzice. Nigdy jednak ich nie traci. Między tym, co w człowieku instynktowne, a tym, co wyuczone, trwa więc ciągła walka. V\l Ferdydurke ogarnia ona wszystkie sfery życia wewnętrznego i zamienia się w wielki turniej szyderstwa i śmiechu. W ciele Józia „wyższość" (czyli głowa) walczy z „niższością" (czyli łydką). Odpowiednikiem tej groteskowej bitwy w świecie zewnętrznym jest pojedynek na miny Syfona z Miętusem.
CZŁOWIEK GOMBROWICZA
By stworzyć własny, groteskowy obraz człowieka. Gombrowicz używa figur i obrazów karnawałowych. Według autora Ferdydurke człowiek nie jest całością, ale składa się z wielu części. Od wewnątrz ludzkie „ja" atakują nieświadome instynkty, od zewnątrz - inni ludzie. Przypomina więc żywą kukłę z wmontowanym mechanizmem (popędów) i sznurkami (ludzkich opinii) przyczepionymi do głowy i kończyn, za które nieustannie ktoś pociąga. Człowiek Gombrowicza próbuje nad sobą zapanować, w rzeczywistości jednak stale go zaskakują jego własne reakcje, myśli, czyny, nawet słowa. Z pozoru sytuacja ta może wydać się komiczna, w istocie budzi poczucie lęku i egzystencjalnej klęski. Przypomina przecież pułapkę, z której nie ma wyjścia, lub koszmarny sen, na który nie mamy wpływu. Rozmaite warianty motywu życia jako pułapki i koszmaru Gombrowicz przedstawił w swoich późniejszych utworach, np. w dramacie Ślub
Groteskowa symbolika części ciała
Ludzkie ciało od najdawniejszych czasów dostarcza symboli do opisania świata wewnętrznego i zewnętrznego. Głowa już w starożytności oznaczała ducha, mądrość, miarę i prawo, kojarzone z kolei z niebem idei i samym bóstwem, które mieszka w „górze". Z kolei „dół" - symbolizowany przez genitalia, odbyt i wszelkie gruczoły -to sfera natury, płodności, nieopanowanego chaosu życia, zwierzęcych instynktów i anarchii. Symbolika „dołu" jest szczególnie charakterystyczna dla świata kultury ludowo-karnawałowej. Ujawnia ona i afirmuje to, co w człowieku cielesne, spontaniczne i nieuporządkowane, szydzi zaś z tego, co duchowe i dążące do idealnego ładu.
KARNAWOŁOWY SZYFR
PUPA -jest symbolem społecznego zdziecinnienia; „upupić" kogoś znaczy narzucić mu rolę dziecka, zmusić do ulegtości, jakiej od dzieci wymagają rodzice. Nie jest wygodnie nosić „pupę", ale też można wykorzystać tę sytuację przymusowej niedojrzałości, by zaznaczyć swoją przewagę wobec upupiacza: traktujesz mnie jak dziecko, dobrze, pozwolę sobie na to, czego tobie zrobić nie wypada.
GĘBA - jest symbolem stereotypowej opinii o człowieku lub roli społecznej; „zrobić komuś gębę" oznacza uwięzić go w jednym, niezmiennym wizerunku, narzucić mu określony styl zachowania, zmusić do odgrywania jednego życiowego scenariusza. Przed „gębą" nie ma ucieczki, chyba że w drugą „gębę". Można jednak „walczyć na gęby": traktujesz mnie jak gtupca, dobrze, będę grał tę rolę tak długo, aż ty poczujesz się źle w roli wiecznego mądrali. ŁYDKD -jest symbolem wyższej pozycji społecznej; elastyczną i kształtną łydkę ma Żuta Młodziakówna, uchodząca za wzór młodej, „nowoczesnej" Europejki z wielkiego miasta (o wysokiej pozycji społecznej arystokracji świadczy u Gombrowicza wąska pęcina). KUPA -jestsymbolem towarzyskiego skandalu, sprowokowanego przez kogoś, kto nie chce odgrywać narzuconej mu roli społecznej. Skandal można wywołać zachowaniem, które ostentacyjnie podważa przyjęte zasady, jest absurdalne, głupie, żenujące.
FORMA
Mówiąc o „pupie", „gębie" czy „łydce", autor Ferdydurke miał na myśli różne formy społecznego współżycia. Sam termin forma jest dla Gombrowicza kluczowy i odsyła nie tylko do relacji międzyludzkich, ale także określa sposób, w jaki człowiek poznaje świat, opisuje go i w nim istnieje.
• Forma rodzi się wtedy, kiedy spotka się kilkoro ludzi i wszyscy natychmiast przyjmują jakiś styl zachowania i odczuwania: są spięci albo swobodni, zaangażowani albo obojętni, aktywni albo bierni, oficjalni lub prywatni.
• Formę wymyślamy wtedy, kiedy czyjeś zachowanie wydaje nam się groźne i niezrozumiałe, kiedy spotykamy kogoś po raz pierwszy lub gdy znajdziemy się w zupełnie nowej sytuacji.
• Formę odkrywamy wtedy, gdy zastanowi nas codzienny rytuał ubierania się, sprzątania itp.; gdy zadamy sobie pytanie, co skłania ludzi do nieustannego odbudowywania swoich zniszczonych domów, dworców czy autostrad; gdy zauważymy podobieństwo między człowiekiem, który stara się panować nad swoimi emocjami, i kompozytorem, który zamienia hałas w dzieło sztuki (por. s. 254). Jako skrajny indywidualista Gombrowicz czuł się formą skrępowany. Dlatego bawił się nią, prowadząc ciągłą grę - zarówno w literaturze, jak i w życiu
Karnawał, czyli świat na opak
Karnawał (w dawnej Polsce zwany mięsopustem albo zapustami) to okres zimowych zabaw, balów, maskarad, pochodów, trwający od święta Trzech Króli (albo od Nowego Roku) do środy popielcowej. W średniowieczu byt to czas, w którym królowali ludowi kuglarze, trefnisie, komedianci i łotrzyki. Repertuar ich improwizowanych występów opierał się na parodii kościelnych ceremonii, dworskich parad czy turniejów rycerskich. W czasie karnawału świat stawał na głowie: błazen zamieniał się w monarchę, a ladacznica w kobietę cnotliwą, wszelkie zaś normy - religijne, moralne, obyczajowe - ulegały chwilowemu zawieszeniu. Celem tej wielotygodniowej zabawy ludowej było rozładowanie napięć, pozbycie się lęku i regeneracja sit witalnych. Najważniejsze cechy kultury ludowo-karnawałowej to: błazenada, zmysł parodii, rubaszny humor, afirmacja ciała i zmysłów, brak umiaru, anarchia. Według rosyjskiego uczonego Michaiła Bachtina, karnawał to „świat na opak", w którym rządzi śmiech i nieopanowana energia życia.
3