XX-lecie 11, Ferdydurke jako wypowiedź na temat formy


Ferdydurke jako wypowiedź na temat formy

Utwory Witolda Gombrowicza i Brunona Schulza reprezentują prozę awangar­dową w literaturze polskiej. Obu pisarzy łączy poczucie kryzysu współczesnej kul­tury i jej krytyka. Przeprowadzona jest u każdego z nich inaczej - u Schulza rządzi estetyka brzydoty i choroby, u Gombrowicza śmiech i kompromitacja.

Centralnym pojęciem w twórczości Gombrowicza jest forma, kategoria przez którą człowiek styka się z ludźmi. Jest ona wytworem kultury, zbiorem stereotypów, norm, dzięki którym człowiek poznaje, porządkuje świat. Z drugiej strony człowiek też poszukuje formy, bo określa ona jego miejsce wśród ludzi. Kategoria ta jedno­cześnie krępuje człowieka, ogranicza, więzi i fałszuje. Dlatego człowiek jest rozdar­ty między poszukiwaniem formy a ucieczką przed nią. Broniąc swej autentyczności walczy z formą, ale chcąc zaistnieć w społeczeństwie szuka jej, bo zdaje sobie sprawę z jej konieczności. Tak właśnie postępuje bohater Ferdydurke. Bohater-narrator powieści jest młodym pisarzem. Ma za sobą debiut literacki, zbiór opowiadań przy­jęty życzliwie przez czytelników, a przez krytyków oceniony jako niedojrzały. Jest więc w sytuacji podobnej do samego Gombrowicza i pragnąc się uwolnić od „gęby” niedojrzałego, przystępuje do pisana dzieła, dzieła życia, autentycznego, prawdzi­wego. Taki bohater nie może być pozbawiony świadomości literackiej, muszą więc być w powieści fragmenty autotematyczne i są. Bezpośrednie rozważania na temat formy znajdują się w przedmowach do dwóch opowiadań wtrąconych do powieści (Filidor dzieckiem podszyty i Filibert dzieckiem podszyty), w fabule utworu, w za­chowaniu bohaterów.

Przedmowa do Filidora dzieckiem podszytego jest rozprawą z wszelkiego rodza­ju belferstwem, z różnymi odmianami „pimkoizmu”, za pomocą których krytycy, teoretycy „upupiają” pisarzy oceniając poprawność, logiczność konstrukcji dzieł literackich. Gombrowicz dowodzi, że czytelnik czyta utwór fragmentami, asymiluje tylko części, tak więc nadmierna troska o zwartość budowy jest zbytecznym pedan­tyzmem. Kpi również z tzw. przeżywania dzieła sztuki, z powołania artysty, z naboż­nego celebrowania sztuki. Dowodzi, że odbiór, ocena utworów zależy często od przy­jętych norm, przyzwyczajenia i jest też umowna.

W Przedmowie do Filiberta dzieckiem podszytego natomiast stwierdza, że po­szukuje formy dojrzałej dla siebie, poszukuje sposobu na wyrażenie siebie. „Z tu­manu, chaosu, z mętnych rozlewisk, wirów, szumów, nurtów (...) miałem się prze­nieść pomiędzy formy klarowne, skrystalizowane - przyczesać się, uporządkować, wejść w życie społeczne dorosłych”. Jak wiemy, uniemożliwiają mu to Pimko, Młodziakowie, Hurleccy „upupiając go”, wtłaczając w formy dziecięce. Narrator rozumie przecież, że musi znaleźć dla siebie jakąś formę, ale nie chce, by była ona narzuco­na. Zdaje sobie sprawę, że każda forma dławi naturę człowieka, pochodzi od innych „z ten sam człowiek może objawiać się na zewnątrz mądrze albo głupio, nerwowo albo anielsko, dojrzale albo niedojrzałe, zależnie od tego, jaki styl mu się napatoczy i jak uzależniony jest od innych ludzi”. Przykładów na tego typu sytuacje w powie­ści jest sporo. Belferskie zachowanie Pimki narzuca Józiowi postawę uczniowską, pańskie maniery Hurleckich narzucają służbie zachowania przyjęte dla warstwy niż­szej, miłość Zosi wymusza na Józiu zachowanie typowe dla zakochanego. Wyrazem walki o narzucenie własnej formy innym jest pojedynek na miny między Miętusem i Syfonem oraz gwałt przez uszy dokonany na Syfonie.

Z konwencjami walczy narrator-bohater także na polu literackim. Rozbija formę typowej powieści. Dzieli ją na trzy części, a te jeszcze przerywa wtrąconymi opo­wiadaniami (z teoretycznymi przedmowami). Nawiązuje przy tym do tradycji XVII-wiecznej powiastki filozoficznej. Jest to podobieństwo w lekkości tonu, sprzecznej z powagą podjętej problematyki, a także w sposobie kreowania postaci bliższych typom niż charakterom.

Świat przedstawiony w Ferdydurke, podobnie jak w powiastce filozoficznej, jest raczej umowny, mało prawdopodobny. Łączy je także ton satyryczny. Poza tymi powierzchownymi raczej nawiązaniami tworzy Gombrowicz własny rodzaj powie­ści, operującej groteską, komizmem bliskim Witkacemu. Przede wszystkim tworzy własny, osobny, bezceremonialny i zaraźliwy język. Parodią i błazenadą rozsadza i kompromituje powagę powieściowej formy i tworzy nową. Narrator pisze powieść, nazwaną przez niego Prawdziwym pamiętnikiem, właściwie na naszych oczach, jesteśmy świadkami procesu twórczego. Cała powieść podporządkowana jest narra­torowi, a że ten ma wiele wspólnego z autorem, również autorowi. Jest to wyraz skrajnego subiektywizmu Gombrowicza, obcego przecież tradycyjnej powieści. Tak więc stworzył pisarz zupełnie nową formę filozoficzno-satyrycznej groteski powie­ściowej. Wyśmiał tradycyjną formę, rozbił ją i, o ironio, wpadł w nową. Bo przed formą nie ma ucieczki...



Wyszukiwarka