opracowane tezy z historii Kościoła, 15


Napoleon i konkordat

W Francji, po zamachu stanu (9.11.1799) nastąpiło odprężenie w życiu religijnym. Napoleon jako pierwszy konsul, choć z przekonania był tylko deistą, ale też bezwzględnym pragmatykiem, potrzebował nie jakiejkolwiek religii, tylko takiej, która miała wpływ społeczny. Odszedł więc od bezsensownego kursu antyreligijności Dyrektoriatu, a zwrócił się do Kościoła katolickiego, w którego przydatność do odbudowy rządów monarchicznych nie wątpił. Zaniechał ścigania duchownych niezaprzysiężanych, miał bowiem świadomość, że Kościół konstytucyjny, choć okazywał żywotność i przygotowywał (na 29.06.1801) drugi synod krajowy, jest nieprzydatny dla jego celów.

Napoleon postanowił pertraktować z papieżem, zwłaszcza po zwycięstwie pod Marengo (14.06.1800),

gdy wobec Rzymu mógł wystąpić z pozycji silniejszego. O swym zamiarze powiadomił Piusa VII przez biskupa z Vercelli. Papież i Consalvi widzieli sens tych pertraktacji, choć w samym Rzymie musieli się liczyć z nadzwyczaj silną opozycją konserwatywnych kół kurialnych i emigrantów francuskich. Pertraktacje przebiegały opornie, bo w Francji także istniała opozycja republikańskich kół, które myśl o konkordacie uznawały za cios wymierzony rewolucji. Rozmowy w Paryżu (1800-1801) objęły cztery kolejne projekty konkordatu i nie dały rezultatu. Nowy projekt, ułożony przez samego Napoleona, omawiano w Rzymie przez dwa miesiące (1801). Gdy go odrzucono, zniecierpliwiony Napoleon postawił ultimatum papieżowi, który przymuszony sytuacją wysłał Consalviego do Paryża. Jego rokowania (20.06. - 15.07.) były pełne spięć i ostrych dyskusji. Napoleon nie chciał w niektórych sprawach ustąpić ze względu na radykalnych republikanów i opór ministra Talleyranda. Consalvi z wielką zręcznością wynegocjował

treść konkordatu, możliwą do przyjęcia. Konkordat jako konwencją między Jego Świątobliwością Piusem VII i rządem francuskim podpisano 15 lipca 1801 roku. Jego tekst jest krótki, gdyż starano się osiągnąć tylko dwa zasadnicze cele: usunąć narosłe od 1790 roku napięcia między Kościołem a państwem oraz dostosować kościelną organizację we Francji do jej nowej struktury. Nie było w nim nic o zakonach i zgromadzeniach zakonnych. We wstępie uznano religię katolicką za religię większości francuskich obywateli, co było formułą kompromisową, bo nie chciano powiedzieć o niej, że jest religią państwową, ani zrównać jej z innymi religiami.

Kultowi katolickiemu przyznano charakter publiczny i zapewniono swobodę, ale z obowiązkiem

stosowania się do przepisów porządku publicznego. Consalviemu nie udało się usunąć tego ograniczenia, które dawało możliwości szykan.

Szczególne trudności dla obu stron stwarzały dwa problemy: sprzedaż upaństwowionych majątków kościelnych i istnienie podwójnego episkopatu we Francji. Papież ustąpił w pierwszym punkcie, po bezskutecznym staraniu się o zwrot majątków jeszcze nie sprzedanych. W sprawie episkopatu zobowiązał się doprowadzić do ustąpienia wszystkich biskupów ancien regime'u, a państwo miało odwołać biskupów konstytucyjnych.

Uznano uprawnienia Stolicy Apostolskiej do wprowadzania nowej organizacji diecezji i uprawnienia biskupów do tworzenia parafii, lecz w obu przypadkach w porozumieniu z władzą państwową. Mianowanie biskupów przyznano Napoleonowi w takim stopniu, w jakim mieli je królowie francuscy, papieżowi zaś zostawiono konfirmację nominałów. Ustanowienie proboszczów miało należeć do biskupów, lecz po uzgodnieniu z władzami państwowymi. Mogły istnieć kapituły i seminaria z wszelkimi uprawnieniami biskupów wobec nich, lecz bez dotacji państwowych. Rząd natomiast za zabrane majątki był zobowiązany uposażać biskupów i kler parafialny. Wbrew oporom strony rządowej zgodzono się na prawo katolików do czynienia fundacji na rzecz Kościoła.

Konkordat przynosił obu stronom korzyści, choć wywołał sprzeciwy w Kościele i w Republice. Stolica Apostolska, skoro rząd francuski od niej przyjął kościelne uprawnienia, osiągnęła przez to potwierdzenie zasady, że do niej należy władza zwierzchnia nad Kościołem we Francji. Usunęła też dziesięcioletnią schizmę w Kościele francuskim. Zachowano natomiast, ale zmodernizowany model Kościoła, opartego na państwie. Napoleon zyskał wiele, wzmacniając swój prestiż w kraju i na forum międzynarodowym oraz zapewniając państwu wewnętrzne uspokojenie. Zachował też kontrolę swej władzy nad niektórymi dziedzinami życia kościelnego.

Artykuły organiczne

Po podpisaniu konkordatu powstał problem jego ratyfikacji. Kompromisowo sformułowane artykuły zawierały niejasności i mogły być przyczyną nieporozumień. Komisja kardynalska w Rzymie domagała się zmian, a tylko połowa kardynałów (14 na 28) opowiedziała się za przyjęciem ustalonego tekstu. Papież zadecydował realistycznie o uznaniu konkordatu (15.08.1801) i wezwał biskupów francuskich do rezygnacji z urzędu. W Kościele znaleźli się nie rozumiejący sytuacji katolicy, tak wrogo nastawieni do konkordatu, że modlili się o nawrócenie Piusa VII, gdyż według nich Pius VI dla zachowania wiary stracił tron papieski, a Pius VII dla zachowania tronu stracił wiarę. Napoleon obawiał się wrogości parlamentu, wzmożonej oporem ministrów: Talleyranda i Fouchego. Inaczej więc, niż chciała Stolica Apostolska, załatwił sprawę biskupów konstytucyjnych, udzielając nominacji aż jednej trzeciej kandydatów z ich grona. W celu uzyskania ratyfikacji konkordatu chwycił się środka, który był też według jego myśli: przedstawił go (Convention de Messidor) razem z dwoma innymi ustawami do zatwierdzenia. Jedna określała organizację kultu protestanckiego, druga uściślała sytuację prawną katolików w 77 artykułach organicznie - jak zaznaczał - wynikających z ustaleń konkordatu. Postanowienia te, zwane Artykułami Organicznymi, ponawiały niektóre republikańskie ograniczenia Kościoła

katolickiego. Wymagały zgody rządu na ogłaszanie papieskich zarządzeń i na zwołanie synodu

krajowego czy prowincjalnego, na utworzenie nowej parafii, a nawet prywatnej kapelanii. W seminariach nakazywały nauczać o artykułach gallikańskich z 1682 roku. Polecały ujednoliconym katechizmem krajowym zastąpić katechizmy diecezjalne. Kapłanom zakazały błogosławić małżeństwa przed zawarciem kontraktu cywilnego. Silnie ograniczały działalność papieskich nuncjuszy i delegatów. Uprawnienia oraz obowiązki biskupów i proboszczów ustalały z precyzją i surowością wojskowego regulaminu, jak to określili historycy.

Biskupi, według Artykułów organicznych, nie tworzyli episkopatu, bo nie mogli działać wspólnie. Byli zaś całkowicie podporządkowani ministerstwu kultu, stąd zwano ich fioletowymi prefektami, gdyż mieli wobec duchowieństwa spełniać funkcje, jakie prefekt miał wobec urzędników. Duchowieństwo, które żywiło rozbudzone pragnienia demokratycznego współdziałania z hierarchią, teraz stało się wyłącznie organem wykonawczym, zmuszonym do ścisłego posłuszeństwa. Leżało to w interesie Napoleona, który przez wzmocnienie diecezjalnej władzy biskupa chciał ujednolicić działanie podzielonego poprzednio kleru. Miał on silny atut w swych rękach, bo duchowieństwo w większości było materialnie zależne od państwa, nie posiadając dawnych beneficjów, tylko otrzymując pensję. Pius VII zaprotestował przeciw Artykułom na konsystorzu (24.05.1802), lecz kierowany realizmem, na tym poprzestał. Napoleon odpowiadając papieżowi, okazał zdziwienie. Według niego. Artykuły organiczne nie były nowym prawem, lecz tylko potwierdzeniem dawnych zasad Kościoła gallikańskiego. W parlamencie uzyskał bez trudu ich zatwierdzenie wraz z ratyfikacją konkordatu, który promulgowano 18.04.1802 roku. Określony nimi wizerunek biskupa i kapłana pozostał długo wzorcem w Francji i Europie zachodniej. Choć Napoleon tego nie zamierzał, dał też podstawy do rozwoju ultramonizmu: biskupi, duchowieństwo i świeccy katolicy szukali odtąd oparcia w Stolicy Apostolskiej przeciw roszczeniom władzy państwowej.

Po ratyfikacji konkordatu urządzono w katedrze Notre-Dame uroczystość pojednania Francji z Kościołem. Talleyrand prosił także o pojednanie i uzyskał od papieża absolucję, lecz nie otrzymał uznania swe go małżeństwa. Pius VII, zadowolony z zakończenia schizmy w Francji, mianował wkrótce (17.01.1803) trzech kardynałów francuskich, w tym Josepha Fescha, który był wujem żony Napoleona.

Reorganizacja Kościoła

Realizacja konkordatu zależała w dużej mierze od nuncjusza w Paryżu, którym na nalegania Napoleona został skłonny do kompromisu, podeszły w latach kardynał Giovanni B. Caprara. Zależała także od dyrektora kultu, jurysty i zwolennika gallikanizmu, Jeana Portalisa, ale najbardziej od księdza Etienne'a A. Bemiera, który cieszył się zaufaniem Napoleona i był doradcą nuncjusza i ministra. Nowa organizacja Kościoła, uzgodniona w konkordacie, odchodziła od zasady jednej diecezji dla jednego departamentu. Ze względu na mniejsze wydatki państwa Napoleon proponował pozostawienie tylko 10 arcybiskupstw i 40 biskupstw na 102 departamenty, ostatecznie zgodził się na 60. Bulla papieska dawała (13.12.1801) kanoniczne uznanie tej nowej organizacji kościelnej, a dekret wykonawczy Caprary (9.04.1802) wprowadzał ją w życie. Zniknęły więc niektóre biskupstwa o wielkich tradycjach historycznych, jak Reims, Arles, Sens.

Obsadzenie biskupstw stwarzało największe trudności. Artykuł konkordatu ustalający dymisję wszystkich dotychczasowych biskupów był zupełną nowością w dziejach Kościoła i napotykał w realizacji na opór. Rezygnację złożyło 59 biskupów konstytucyjnych, a w piśmie zbiorowym do papieża oświadczyli, że uznają konkordat i zawarte w nim zasady, przyjęte przez Jego Świątobliwość i Rząd francuski. Z 92 biskupów ancien regime'u zgłosili rezygnację biskupi przebywający we Francji i pozostający na emigracji we Włoszech, z wyjątkiem biskupa z Beziers. W opozycji natomiast stanęli biskupi przebywający w Anglii pod przewodnictwem arcybiskupa Arthura R. de Dillon z Narbonne i prawie wszyscy biskupi emigranci w Niemczech i Hiszpanii, uzasadniając to złożeniem przysięgi królowi na wierność i przekroczeniem przez papieża jego uprawnień. Ostatecznie 55 biskupów dawnych złożyło rezygnację, chociaż poprzedzoną pismami, wyjaśniającymi niezbywalność ich praw, zawierającymi krytykę kościelnej polityki Napoleona i broniącymi uprawnień króla. Biskupi, którzy nie złożyli rezygnacji, na ogół nie wtrącali się

do spraw swych dawnych diecezji, a nawet radzili duchownym uznać nowych biskupów. Dwaj wszakże,

Themines z Blois i Coucy z La Rochelle, zorganizowali czynny opór i spowodowali nową schizmę Mały Kościół, (Petite Eglise), która nie miała większego znaczenia, choć gdzieniegdzie przetrwała do Soboru Watykańskiego II.

Nominacja nowych biskupów była nie mniej trudnym problemem. Pertraktacje prowadzono przez cały

rok (do października 1802) i uzgodniono ostatecznie skład nowego episkopatu: 16 biskupów przedrewolucyjnych, 12 biskupów konstytucyjnych i 32 nowych biskupów, młodych wiekiem, lecz często pełniących już funkcje wikariuszy generalnych. Wśród nich był wuj Napoleona, Joseph Fesch, mianowany arcybiskupem Lyonu. Na ogół byli to ludzie godni, lecz niewybitne jednostki.

Biskupi mieli wiele trudnych zadań do spełnienia: reorganizację parafii, odzyskanie kościołów i ich wyposażenie, zapewnienie parafiom podstaw materialnych, a przede wszystkim przygotowanie nowego kleru. Lepsza sytuacja powstała dopiero po 1809 roku, gdy powiększono państwowy budżet na cele kultu. Przez 10 lat wyświęcono mało kapłanów, wielu zaś zmarło lub przebywało na emigracji, wielu było posuniętych w latach lub nie mogło przezwyciężyć psychicznego oporu wobec nowej sytuacji Kościoła. Powstał szczególny problem, co zrobić z kapłanami, którzy w poprzednim okresie porzucili kapłaństwo lub się ożenili, a teraz chcieli powrócić do pełnienia funkcji kapłańskich. Braki były ogromne, jeszcze w 1808 roku nie można było obsadzić ponad 20% stanowisk kościelnych.

Kościół i Kongres Wiedeński

W 1815 roku Europa liczyła ponad 100 milionów katolików, 40 milionów prawosławnych, około 30 milionów protestantów i osobno licząc 9 milionów anglikanów oraz kilka milionów Żydów i mahometan. Najliczniejszymi krajami katolickimi były: Francja (28,5 mln), monarchia austriacka (24 mln) i Hiszpania (10 mln). Z nich politycznie przodowała Austria, zachowując - co było ważne dla papieży - wpływy we Włoszech. W Niemczech nie wznowiono księstw duchownych, przez co kilka milionów katolików dostało się pod berło władców protestanckich. Kongres państw europejskich w Wiedniu, obradujący faktycznie pod dyktando pięciu mocarstw: Austrii, Wielkiej Brytanii, Prus, Rosji i Francji, działał w kierunku zapewnienia równowagi politycznej i legitymizmu. W imię tej równowagi w Europie środkowej dokonano podziału Księstwa Warszawskiego (IV rozbiór Polski), a nikt nie interesował się pozostałymi ziemiami polskimi. Dla równowagi w Europie południowo-zachodniej Austria pragnęła zachować dla siebie część Państwa Kościelnego (legacje). Kardynałowi Consalviemu nie udało się restytuować papieskich posiadłości we Francji: Awinionu i Venaissin, ale jego zręczność dyplomatyczna przekonała członków Kongresu, iż europejska racja stanu wymaga przywrócenia całego Państwa Kościelnego we Włoszech. Przeciw niewielkim stratom terytorialnym papież złożył formalny i nieskuteczny protest.

Car Aleksander I, przeżywając już od 1812 roku wzrost uczuć religijnych, pod wpływem teologa i teozofa monachijskiego, Franza Baadera, częściowo też baronowej Barbary J. von Krűdener, pragnął stworzyć federację państw, które rządziłyby się zasadami etyki chrześcijańskiej. Na zjeździe w Paryżu (10.09.1815) zaproponował cesarzowi austriackiemu i królowi pruskiemu przymierze w celu rządzenia się zasadami Ewangelii w polityce wewnętrznej. Sojusz ten, nazwany Świętym Przymierzem, deklarował w imię Najświętszej i Niepodzielnej Trójcy złączenie trzech monarchów węzłem braterstwa i okazywanie sobie pomocy, by w rządach wewnętrznych i wobec innych państw kierować się nakazami religii chrześcijańskiej, sprawiedliwości, miłości i pokoju. Do udziału w Świętym Przymierzu zostały zaproszone wszystkie państwa europejskie, z wyjątkiem Turcji, a choć je podpisało 16 większych państw, nikt poza carem nie brał jego deklaracji na serio. Niemniej mówiono, że przy pomocy religii miało bronić ustalonego na Kongresie porządku i zwalczać ruchy wolnościowe. Pewne grupy katolików, istniejące prawie w każdym kraju europejskim, szczególnie jednak w Francji, gdzie zwano ich ultrasami, faktycznie przyjmowały legalizm Kongresu nie tylko jako wznowienie ancien regime'u, ale także jako kontrrewolucję: zniszczenie wszystkiego, co rewolucja przyniosła. Inni katolicy realnie oceniali sytuację i często godzili się, zwłaszcza w dziedzinie administracji państwowej, żeby na nowo organizowane instytucje (sprawiedliwości, finansów, wojska) zachowały wiele z elementów wprowadzonych

przez Francuzów w okresie rewolucji i napoleońskiej hegemonii. Nie można bowiem było

odwrócić procesu przekształcania się społeczeństw, w których do głosu doszła burżuazja, najbardziej skłonna do liberalizmu. W jej mentalności pozostały idee wolności i równości, choć starano się je stłumić siłami policyjnymi.

Idee te rozumiał Pius VII, gdy był jeszcze biskupem w Imoli. Po 1815 roku miał w swym otoczeniu mało ludzi, którzy podzielaliby to rozumienie. Przewagę bowiem przez bolesne przeżycia minionego okresu zyskała tęsknota za dawnymi, dobrymi czasami Kościoła.

Restauracja ancien regime'u nie u wszystkich władców oznaczała uznanie dawnych praw Kościoła.

Przywrócenie zaś religii charakteru religii państwowej było niekorzystne dla katolików w państwach protestanckich, a nawet dla samego Kościoła w krajach katolickich, gdyż niektóre wznowiły praktyki józefińskie bądź gallikańskie.

Legalizm i Pius VII

Rzymskie środowisko kurialne dzieliło się na skupionych wokół kardynała sekretarza stanu Consalviego polityków (politicanti), zwanych przez przeciwników także liberałami (liberali) i na gorliwców (zelanti), których przywódcą był kardynał Pacca. Pierwsi starali się przy pomocy środków politycznych, realnie ocenianych, dokonać restauracji Kościoła. Byli więc legalistami, ale nie zamykali się na nowoczesne idee, o ile nie godziły w wiarę. Nie walczyli też z regalizmem władców, o ile nie naruszał struktury Kościoła. Zelanci, do których należała większość kardynałów i prałatów kurialnych, byli zdecydowanymi konserwatystami, wrogo nastawionymi do nowoczesnej filozofii i nowoczesnych instytucji. W polityce stali się zwolennikami absolutyzmu i dawnego związku państwa z religią, ale pragnęli niemieszania się władców do wewnętrznych spraw Kościoła, zwłaszcza do jego nauczania i misji apostolskiej. Nie spełniali jednak roli wyłącznie hamującej, gdyż kierowali się poczuciem religijnego obowiązku i uznawali duszpasterstwo za swoje główne zadanie. Mieli większe zaufanie do działania Opatrzności, niż zawierzenie świeckim sposobom służenia Kościołowi. Opierali się też bardziej na zakonnikach, niż na klerze diecezjalnym, który według ich oceny za bardzo ulegał duchowi świata. Pius VII był głęboko religijny i miał poczucie swoich apostolskich obowiązków. Okazywał zrozumienie zelantom i sam wolał zajmować się sprawami religijnymi. Szanował też tradycję i doceniał legalizm, ale kierował się realizmem, który nakazywał mu akceptowanie nowoczesnych instytucji. Gdy skończył 70 lat życia, pozostawił Consalviemu sprawy Państwa Kościelnego i nadawanie kierunku politycznej działalności Stolicy Apostolskiej.

Consalvi ponownie mianowany (17.05.1814) sekretarzem stanu działał z niesłychaną zręcznością, zyskując wysokie poważanie nawę u niekatolickich polityków. Generalnie obstawał przy dwóch, według niego najistotniejszych w tyra okresie zasadach: świeckiej suwerenność papieża i związku ołtarza z tronem, ale zdawał sobie sprawę z nieodwracalności niektórych zmian, które zaszły w życiu Europy przez ostatnie ćwierćwiecze. Zabiegał o polepszenie stosunków Stolicy Apostolskie z Anglią i Rosją. Przy pomocy Rosji chciał zmniejszyć wpływy Austrii we Włoszech. Nie dał się zwieść legalistycznej, a faktycznie antyliberalnie nastawionej polityce Metternicha i widział niebezpieczeństwo tego systemu. Consalvi jako polityk był osamotniony w kolegium kardynalskim a ta izolacja wzrastała z każdym rokiem. Niemniej to on przyczynił się do wzrostu autorytetu papieskiego u władców. W Europie papiestw stało się teraz symbolem porządku i powagi. Na Kongresie Wiedeńskim przyznano nuncjuszom rangę dziekanów korpusów dyplomatycznych przy wszystkich rządach, przy których były nuncjatury. Zwiększyła się tak że liczba akredytowanych w Rzymie placówek dyplomatycznych: z 8 na 16 w latach 1811-1823, w tym siedem przedstawicielstw państw protestanckich, a jedno (rosyjskie) państwa prawosławnego. Ich istnienie w Rzymie wykorzystywał papież nie tylko dla świeckich celów Państwa Kościelnego, ale także do załatwienia spraw religijnych. Pertraktacje prowadzone z rządami europejskimi co do restauracji praw Kościoła przyniosły zawarcie kilku konkordatów, które najczęściej były wynikiem rozsądnego kompromisu. Dla Kościoła na ziemiach polskich istotne znaczenie miały bulle: Ex imposita nobis (1818) dla Królestwa Polskiego i De salute animarum (1821) dla Prus.

Za Piusa VII Rzym stał się bardziej niż przedtem centrum Kościoła Powszechnego, a także ośrodkiem kultury i sztuki. Powołał do niego uczonych: jezuitę Angelo Maia (zm. 1858), późniejszego kardynała i prefekta Biblioteki Watykańskiej, oraz artystów: Antonia Canovę i Bertela Thorwaldsena. Troskliwie dbał o rozwój akademii, muzeów i Biblioteki Watykańskiej. Wznoszono nowe budowle, odnawiano pomniki, kontynuowano rozpoczęte przez Francuzów wykopaliska.

Grzegorz XVI i ultramontanizm

Kameduła Maurus, który w 1831 roku został papieżem, Grzegorzem XVI, wydał już w 1799 roku

dzieło Trionfo della Santà Sede. Za jego pontyfikatu wznowiono je i przetłumaczono na język francuski i niemiecki. Zawarte w tym dziele idee najwyższej władzy papieża i jego nieomylności, a także opierającej się na tym centralizacji rzymskiej i romanizacji życia kościelnego, znalazły przyjęcie i rozwinęły się w krajach pozaalpejskich. To ukierunkowanie się z różnych krajów poza góry Alpy (ultra montes) na papieski Rzym i wzorowanie się na nim nazwano ultramontanizmem. Rozwojowi ultramontanizmu sprzyjały warunki polityczne. Kościoły lokalne w wielu państwach pozbawione wpływów politycznych, a nawet zagrożone w swych prawach szukały oparcia w papiestwie. Swoje wewnętrzne wzmocnienie widziały też w unifikacji życia kościelnego według wzorów rzymskich. We Francji ultramontanizm znalazł szczególnego rzecznika w księdzu Lamennais. Ultramontanizmowi chętnie sprzyjały zakony, których generałowie mieli siedziby w Rzymie, a członkowie pracowali w kongregacjach. W niektórych krajach działały na jego korzyść specyficzne warunki lokalne, jak w Piemoncie usuwanie józefinizmu jako oparcia dla wpływów Austrii, a skierowanie się ku Rzymowi dla utwierdzenia świadomości narodowej.

Ruch ultramontański napotykał na przeciwne mu tendencje hamowania wpływów rzymskich. We Francji

biskupi długo starali się zachować jak największą niezależność od Rzymu, co ultramontanie brali za objaw gallikanizmu. Ultramontanizm stał się szczególnie silnym ruchem za Piusa IX, natomiast podstawy dał mu Grzegorz XVI, mając do tego szczególne predyspozycje w swej mentalności i działaniu przed wyborem na papieża.

Bartolomeo Alberto Capellari, w zakonie kamedulskim brat Maurus, na Stolicy Apostolskiej Grzegorz XVI (ur. 18.09.1765), przebywał od 18 roku życia w klasztorze św. Michała w Murano koło Wenecji. Rzym poznał dopiero w 1795 roku, gdy przybył tam w sprawach zakonnych. Wbrew wrogości rewolucjonistów do Stolicy Apostolskiej, a potem uwięzieniu Piusa VI, wierzył w trwałą misję Kościoła co do uporządkowania pogrążonego w nieładzie świata i w triumf Kościoła nad zuchwałymi wrogami. Nabył zaś niechęci, a raczej wrogości wobec wszelkich ruchów rewolucyjnych.

Nigdy nie okazywał zamiłowania do polityki, a z kurią papieską miał drobne kontakty jako doradca w kwestiach teologicznych, potem został konsultantem kilku kongregacji. Leon XII powierzył mu wizytację czterech uniwersytetów w Państwie Kościelnym i mianował (1825) kardynałem in petto. Nominację ogłosił (13.03.1826), gdy postawił go na czele Kongregacji Rozkrzewiania Wiary i z racji tej funkcji wyznaczył do prowadzenia pertraktacji w sprawie konkordatu holenderskiego. Dało mu to pewne doświadczenie w polityce, choć na ogół uważa się, że go nie miał. Trwał wszakże w swej mentalności mnicha i teologa, przez co był nieustępliwy wobec ducha czasu. Na konklawe (14.12.1830 - 2.02.1831) po śmierci Piusa VIII przewagę osiągnęli zelanci, którym na skutek Rewolucji Lipcowej we Francji odpowiadał postulat austriackiego kanclerza Metternicha, by nowy papież był silny, nastawiony absolutystycznie, nie ulegający duchowi czasu, zdecydowanie przeciwny demokracji i rewolucji. Kardynał Cappelari nie zyskał wyraźnego poparcia Wiednia, ale po złożeniu hiszpańskiego weta przeciw kandydaturze kardynała Giustinianiego otrzymał większość głosów (32 na 45) i nie spotkał się ze sprzeciwem Austrii. Nie będąc dotychczas biskupem, przyjął sakrę razem z tiarą (6 II).

Jako papież ujawnił swój program w przemówieniu na konsystorzu (28 II). Ze względu na rewolucyjne wrzenie w Rzymie i Państwie Kościelnym mówił przede wszystkim o niebezpieczeństwie przewrotów, atakach na religię i zagrożeniu dla ludzkości. Misję Kościoła widział w zwalczaniu błędów i rewolucji, zwłaszcza przez zachowanie dawnego ładu i systemu władzy. Państwa Kościelnego nigdy nie zdołał uspokoić, raczej pogłębił jego rozkład konserwatywnym systemem rządzenia. Wrogo nastawiany do ruchu Risorgimento, nie zrozumiał dążności Włochów do zjednoczenia narodowego. Nie rozumiał też tych, którzy poszukiwali nowego i krytycznie byli nastawieni wobec istniejących stosunków w Kościele. Jego głęboko religijne nastawienie i niekwestionowana troska o sprawy Boże przyniosły odrodzenie misji i pogłębienie życia kościelnego.

Państwo Kościelne i Risorgimento

Za Leona XII wzrósł polityczny, społeczny i ekonomiczny kryzys Państwa Kościelnego, choć papież

pragnął jego reformy. Wydany (1827) Kodeks reformistyczny zarządu Państwa Kościelnego spowodował faktyczny regres, przywracając rządy księży w administracji i stosując niebywałe represje względem sekt politycznych. W celu ochrony porządku publicznego podejrzanych o rewolucyjną działalność polityczną objęto ścisłą inwigilacją policji. Dom mogli opuszczać tylko w określonych godzinach dnia, musieli meldować się na policji co dwa tygodnie i odbywać poświadczaną na kartce policyjnej spowiedź co miesiąc, a każdego roku brać udział w trzydniowych rekolekcjach. To działanie miało poparcie sanfedystów, którzy byli członkami organizacji do obrony wiary świętej (santa fede), a faktycznie nastawionej na zwalczanie rewolucjonistów. Z surowości postępowania zasłynął kardynał Agostino Rivarola, któremu już Pius VII powierzył legację w Państwie Kościelnym. Narastający bunt wybuchł pod wpływem Rewolucji Lipcowej (1830) i rewolucji belgijskiej. Rewolucjoniści włoscy czuli się silni, bo Francja przyrzekła wspierać Włochów przeciw interwencji zagranicznej, czyli Austrii.

Rewolucja zaczęła się (4.02.1831) w Bolonii, dwa dni po wyborze Grzegorza XVI i zaraz ogłosiła zniesienie świeckiej władzy papieża. Objęła szybko Romanie, Marchię i Umbrię, czyli prawie całe Państwo Kościelne, poza Rzymem. Nie pomogła podjęta przez papieża próba uspokojenia Bolonii. Ogłoszono (25 II) w niej Tymczasowy Rząd Zjednoczonych Prowincji Wioch. Próbowano wyruszyć na Rzym, lecz nie posiadano wystarczających sił, bo rewolucja nie pociągnęła ludu. Wezwane wówczas przez papieża wojska austriackie zajęły Bolonię (21 III), a po kilku dniach skapitulowała Ankona jako ostatnie miejsce buntu. Stłumiona rewolucja pozostawiła dwa skutki: upadek ruchu karbonariuszy, a rozwój radykalnego ruchu narodowego Giovine Italia Mazziniego, który głosił utworzenie republiki z Rzymem jako stolicą, oraz pojawienie się na forum międzynarodowym kwestii rzymskiej, wywołanej nie tylko wewnętrzną sytuacją Włoch, ale też rywalizacją dwóch katolickich mocarstw, Austrii i Francji, o wpływy w tym kraju. Ruch Mazziniego tkwił w starym ruchu Risorgimento, który od końca XVIII wieku dążył do wyzwolenia Włoch spod obcego panowania (głównie Austrii) i zjednoczenia w jedno państwo, mając kilka ukierunkowań. Giuseppe Mazzini i Giuseppe Garibaldi reprezentowali kierunek republikański i demokratyczny, byli więc nieprzejednanymi wrogami Państwa Kościelnego. Obok skrajnych mazzinistów istniał ruch umiarkowany, który pragnął zjednoczenia Włoch jako państwa federacyjnego z papieżem na czele. Trzej zwolennicy tego ruchu: Vincenzo Gioberti, Cesare Balbo i Antonio Rosmini, nieco odmiennie pojmowali przewodnictwo papieża. Ich działalność przypadała na koniec pontyfikatu Grzegorza XVI i kształtowała opinię publiczną raczej za Piusa IX.

Za Grzegorza XVI, po stłumieniu rewolucji w Państwie Kościelnym, na międzynarodowej konferencji w Rzymie przedstawiciele Austrii, Francji, Prus i Rosji różnili siłę w poglądach co do swojej polityki, lecz uzgodnili skierowany do sekretariatu stanu memoriał o potrzebie reform, które wzmocniłyby świecką władzę papieża, jak tego wymaga interes Europy. Żądali dopuszczenia świeckich do administracji i sądownictwa oraz przeprowadzanie wyborów na urzędy prowincjalne i komunalne, według Motu proprio Leona XII z 1816 roku.

Grzegorz XVI ogłosił tylko niewielkie zmiany w systemie rządzenia, powstały więc kolejne rozruchy w Romanii, gdy wojska austriackie ją opuściły. Nowe edykty papieskie z dalszymi drobnymi ustępstwami nie uspokoiły ludności, zastosowano więc represje, które z kolei wywołały powszechny bunt. Odpowiedzialny za sytuację w Romanii kardynał Giovanni Albani - bez pytania papieża o zgodę - wezwał ponownie Austriaków na pomoc. Gdy wkroczyli do Romanii, Francuzi obsadzili Ankonę i zapowiedzieli oddanie jej po wycofaniu się wojsk austriackich, co nastąpiło dopiero w 1838 roku. Uspokojenie pod osłoną austriackich bagnetów nie usuwało konieczności reform, na które nalegały liberalne rządy Francji i Anglii, a nawet Austria. Papież jednak ani sekretarz stanu kardynał Bemetti nie wyobrażali sobie zmian strukturalnych, zwłaszcza dopuszczenia przedstawicieli ludności do władz państwowych. Dokonano więc jedynie poprawy samego systemu administrowania i gospodarki, co zmniejszyło deficyt budżetowy. Gospodarka nadal opierała się na zaniedbanym rolnictwie i przestarzałym rzemiośle, nie godzono się bowiem na nowości techniczne, jak kolej żelazna. Strukturalnie zmieniono jedynie sekretariat stanu (1833), oddzielając wewnętrzne sprawy Kościoła od zewnętrznych i powierzając je osobnym kardynałom. Zelanci uznawali nawet to, co zrobiono w stopniu niewystarczającym, za zbyt postępowe, z ulgą więc przyjęli zmianę sekretarza stanu. Po Bernettim został nim kardynał Lambruschini. Nie był on ślepym reakcjonistą ani bezwolnym narzędziem austriackiej polityki, jak niekiedy sądzono. Popierał szkolnictwo, dążył do wydźwignięcia kraju z tragicznej sytuacji gospodarczej, przystąpił do budowy dróg, czynił wszakże wszystko, by zachować dawny system władzy. Jego usiłowania poprawy nie mogły więc być skuteczne, doszło też do rozruchów w 1843 roku. Stłumiono je, a sądy wojskowe musiały stale działać, gdyż nie ustała agitacja rewolucyjna. Boloński adwokat Galetti wzywał w imię wolności, porządku, jedności do pozbywania się urzędników nawet przez zabójstwo i do plądrowania ziem Państwa Kościelnego.



Wyszukiwarka